Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 267 —

— Nie.... nie.... — rzekł wreszcie — To pieniądze przeklęte, tych pieniędzy, dziecko moje, użyć nie powinnaś. Krew i brud na nich.... Przywarło do nich zło i występek, a takiego środka do osiągnięcia celu szlachetnego używać nie wolno. Słusznie mówisz, że nie jest to zwrot tego, co tobie zabrano, ale jałmużna z ręki nieczystej.... To, co twoje, jeśli tak Bogu podobać się będzie, odbierzesz...... a nie, to i cóż? Marne to wszystko dobro nasze na ziemi, było.... przeszło.... i niema go. Zdrowa jesteś i młoda, da Bóg! na siebie zapracujesz....
Kapłan przerwał, zamyślił się, a potem znów zaczął:
— Ot, widzisz tę rękę... — podniósł nieco do góry dłoni małą, elegancko do dziś utrzymaną, rasową — Garśćmi wyrzucała ona niegdyś, przed laty, złoto i srebro, garśćmi czerpała ze skarbca, zdawało się, niewyczerpanego.... wszystkiego, co stanowi, rozkosz i dumę świata, mogła dosięgać... i cóż że dziś sama nieraz kołki strugać musi do rozlatującej się, tej tu chałupiny? Czy człowiek przez to naówczas był szczęśliwym, a teraz jest nieszczęśliwym? Przeciwnie. Dziś w duszy spokój i cisza, a wtedy była rozterka.... huczały huragany namiętności, biły się ze sobą grzechy i występki....
Jadwiga nie zdziwiła się tym słowom. Znała ona z urywkowych słówek kapłana szkic