Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nieznacznie, niby od niechcenia, puls badać. Spostrzegłszy to, poeta roześmiał się.
W końcu pojechał do Vanvres. Tam, skoro oświadczył swój zamiar lekarzowi, ten sądził zrazu, że poeta nie jest kontent z jego zakładu i że chce żonę umieścić gdzieindziej. Stąd wywiązała się ciekawa i pocieszna scena, bo lekarz zrozumieć nie mógł, żeby poeta mógł mówić na seryo, co mówił. Ostatecznie, widząc, że Mickiewicz obstaje przy swojem, rzekł:
— Zresztą jest to pańska żona, możesz więc Pan rozporządzać nią, jak ci się podoba.
Po tych słowach udali się do pokoju Celiny, którą zastali w stanie nadzwyczajnej excytacyi, rozdąsaną, tak, iż miejscowi medycy zaręczali, że wypadnie ją zaraz z użyciem gwałtu napowrót zamknąć. Mickiewicz jednak, niewzruszony tą opinią lekarzy, nie zważając na »zupełne pomieszanie« Celiny, zabrał ją, wsadził do powozu, którym przyjechał, i »w kanikułę, gorąco i w czasie burzy» powiózł do Paryża.

Tam, w mieszkaniu poety, czekał już Towiański, a oprócz niego jeszcze cztery czy pięć przypadkiem przybyłych osób, w tej liczbie Izydor Sobański. Wszyscy z ciekawością spoglądali na Celinę, będącą właśnie w paroksyzmie choroby, ze wzrokiem osłupiałym, błędnym, z twarzą bladą, jak z gipsu. Wtedy Towiański zbliżył się do chorej, wziął ją za ręce, poczem szepnął jej — do ucha — kilka słów, ale tak cicho, że nikt nie dosłyszał ani jednego wyrazu. Prawie w tej samej chwili, ku niesłychanemu zdziwieniu wszystkich, pani Celina padła na kolana, do stóp pana Andrzeja. Wtedy on, w swoim charakterze proroka, zamiast się wzruszyć tą dziwną pokorą obłąkanej, zgromił ją surowo, zaczął wymawiać grzechy, które popełniła, poczem rozkazał, żeby powstała, żeby uściskała męża i dzieci. Celina, już odmieniona zupełnie, przytomna, i taka, jaką była zwykle, powstała, a wstawszy, zaczęła ściskać męża i dzieci. Wzruszenie, sprawione tem cudownem uzdrowieniem, było nadzwyczajne. Wszyscy popłakali się. Wtedy Towiański rozkazał pani Celinie, by zaraz poszła do spowiedzi... Poszła i powróciła zdrowa zupełnie, a odzyskawszy najzupełniejszą przytomność, już jej odtąd nie utraciła nigdy[1].

  1. W cennej książce prof. Kallenbacha o Mickiewiczu (II, 284, Kraków 1897) znajdujemy następujące zastrzeżenie w kwe-