Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go w myśli tak, jak powinien był zostać umeblowany i stwarzając ludzi i zwierzęta, któreby tu zamieszkały.
Na lewo od pastwiska stał inny dom o typie całkiem różnym. Wielki, stary budynek, porosły winem, o płaskim dachu, o ściętych oknach. Ogólny wygląd miał zaniedbanego domu, wygląd obojętny. Emilka postanowiła, że spyta kuzyna Jimmy o te domy, gdy będzie miała sposobność do rozmowy z nim w cztery oczy.
Czuła, że zanim odejdzie stąd, musi prześlizgnąć się wdłuż pastwiska aż do pewnej ścieżki, która prowadziła do gaiku świerkowo-klonowego. Wykonała ten zamiar i zrobiła odkrycie, że ta ścieżka prowadzi prosto do Krainy Wróżek, do cudnego wąwozu, pełnego drzew i kwiecia. Oddychała wonią żywiczną, snuła opowieść na tle gry świateł i cieni. Tu i owdzie splątane były gałęzie klonów tak, jakgdyby chciały stworzyć schronienie dla chochlików i rusałek. Emilka znała dobrze rusałki, dzięki swemu ojcu. Te pokłady mchu u stóp drzew to było posłanie dla Tytanji.
— To jest jedno z tych miejsc, gdzie dojrzewają marzenia i sny ludzkie — rzekła Emilka, uszczęśliwiona.
Pragnęła, żeby ta ścieżka nie miała końca, ale ona skręcała teraz w bok i gdy Emilka przeszła przez małą kładkę drewnianą, znalazła się w „ogródku frontowym” Srebrnego Nowiu, gdzie kuzyn Jimmy przycinał właśnie krzewy i drzewka.
— Och, kuzynie Jimmy, jaką ja znalazłam uroczą ścieżynkę — rzekła Emilka, zdyszana.

87