Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ciotka Laura jest mistrzynią w pomaganiu losowi, kurczątko!
Emilka pomyślała, że to ładnie brzmi, chociaż nie rozumiała co to znaczy. Odpowiedziała pytaniem, któregoby się nie ośmieliła zadać ciotce Elżbiecie, ani nawet ciotce Laurze.
— Kuzynie Jimmy, gdy pieką ciasto w Srebrnym Nowiu, czy wolno wtedy wyskrobać rozczyn ze ścianek dzieżki i zjeść go?
— Laura pozwoli, Elżbieta nigdy — odpowiedział kuzyn Jimmy szeptem.
— Aczy wolno mi będzie przyłożyć nogi do pieca, kiedy mi zziębną? I napić się czegoś gorącego przed spaniem?
— Ta sama odpowiedź, co na poprzednie pytanie — odrzekł kuzyn Jimmy. — Ja będę ci deklamował moje wiersze. Dla bardzo niewielu osób to robię. Stworzyłem tysiąc poematów. Nie wszystkie napisałem, noszę je tutaj — kuzyn Jimmy wskazał na swe czoło.
— Czy to bardzo trudno pisać wiersze? — spytała Emilka, patrząc z coraz większym szacunkiem na kuzyna Jimmy.
— Tak łatwo, jak toczyć przed sobą walec drzewa, byleby mieć rymów dostateczną ilość — rzekł kuzyn Jimmy.
Wszyscy odjechali tegoż dnia zrana oprócz trojga krewnych ze Srebrnego Nowiu. Ciotka Elżbieta oznajmiła, że pozostaną do dnia następnego, ażeby zapakować potrzebne rzeczy i zabrać Emilkę ze sobą.
— Większość mebli należy do właścicieli domu — rzekła. — Tak, że niedużo czasu zajmie nam pa-

62