Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dlaczego płaczesz? — spytał pan Carpenter.
Emilka otarła łzy i usiłowała się uśmiechnąć.
— Przykro mi, że się panu... tak nie... podobają — wyjąkała.
— Czyż ci nie powiedziałem, że znalazłem 10 dobrych wierszy? Dziecko, dla 10 dobrych ludzi, dla 10 sprawiedliwych, miała być ocalona Sodoma.
— Czy pan sądzi, że ostatecznie... — świeczka zapłonęła znowu.
— Naturalnie, że tak uważam. Jeżeli, mając 13 lat, zdołałaś stworzyć 10 dobrych wierszy, to mając lat 20 napiszesz ich 10 razy 10, czyli sto. Tylko nie myśl, że jesteś genjuszem. Niemniej jest w tobie pewna iskierka, którą należy szanować. Musisz bardzo usilnie pracować. A to co jest?
Emilka z bijącem sercem podawała mu jedną z ksiąg od Jimmy’ego. Już była szczęśliwa, rozpromieniona, już się widziała znowu wielką autorką. Już widziała swe nazwisko, wydrukowane grubemi czcionkami: „Emilja B. Starr”, wybitna poetka; „E. Byrd Starr, obiecująca młoda powieściopisarka”...
Zbudził ją z marzeń chichot pana Carpentera. Emilka ciekawa była, z czego on się tak śmieje. Nie przypuszczała, żeby było cokolwiek śmiesznego w tej nowelce.
— A więc przypuszczasz, że ja nieładnie wyglądam, kiedy odmawiam pacierze? — spytał pan Carpenter, wyraźnie ubawiony.
Emilka patrzyła na niego, zdumiona. Wreszcie zrozumiała: dała mu nie tę księgę, którą zamierzała mu wręczyć. Ta zawierała szkice, obrazki z natury, a przedewszystkiem opis mieszkańców Czarnowody,

404