Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/408

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Emilka odzyskiwała równowagę. Niemniej zawstydziła się, stwierdzając, że wyraziła tu szumne, a nieprawdziwe życzenie.
— Nie — odrzekła powoli — pragnę tych blasków, czyli radości... bardzo wiele.
— Domyślam się. Wszyscy tego pragniemy. Nie jest to naszym udziałem przeważnie, ale nie bądźmy hypokrytami i nie twierdźmy, że nam tego nie potrzeba. A to tutaj? „Czerwiec”. Na miłość Boską, dziewczyno, nie pisz sonetów na cześć czerwca. To strasznie zużyty temat.
— Czerwiec jest nieśmiertelny — zawołała Emilka nagle, w oczach jej zamigotał wielki zapał. Postanowiła nie ustępować we wszystkiem panu Carpenterowi.
Ale pan Carpenter odłożył „Czerwiec” bez czytania.
— „Zmęczona jestem głodnym światem” — co ty wiesz o głodnym świecie? Żyjesz dotychczas wśród starych drzew i starych panien. Świat jest głodny, ale ty o tem nie wiesz, więc to twierdzenie pod twem piórem jest sztuczne. „Oda do zimy”, hm, pory roku są istną odrą młodych poetów... „Wiosna nie zapomni”... oto jest dobry wiersz, jedyny w tej odzie... „Magnes i wysiłek” — za dydaktyczne. Nie masz prawa jeszcze uczyć drugich. A ten wiersz:

Twarz jej blada była jak gwiazda, wschodząca a jasna,

— Czy spojrzałaś w zwierciadło, pisząc ten wiersz?
— Nie — odrzekła Emilka z oburzeniem.

402