Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ło ją dziś obchodziło. Ciałem była w Czarnowodzie, ale duszą — w przestworach nieziemskich.
Skoro tylko wykłady się skończyły, pobiegła do domu na strych. Przepisała starannie kilka wierszy, uważając na kropki nad „i”, oraz na poprzeczną kreskę w „t”. Pisała na linjowanym papierze, aby nie „zjeżdżać”. Pisała po obu stronach papieru, nie znając przepisów drukarskich. Następnie przeczytała je głośno, rozkoszując się poszczególnemi zwrotami.
— Tak, to są dobre wiersze — szepnęła — dziwię się teraz, że mnie przyszły na myśl.
Nazajutrz wysłała swe utwory do redakcji i od tej pory żyła w wyczekiwaniu. Gdy przyszedł numer „Tygodnika”, otworzyła go drżącemi rękami i najpierw zajrzała do „kącika poety”.
Ale nie było nigdzie śladu „Marzenia Wieczornego”, ani innego utworu Emilki.
Emilka poszła na strych i z rozczarowania płakała na starej otomanie. Czuła się tak, jakby ją ktoś spoliczkował. Doznała strasznego upokorzenia i pewna była, że się z niego nie podźwignie.
Jakże się cieszyła, mimo swe nieszczęście, że przynajmniej nie wspomniała o tem Tadziowi! A taką miała pokusę! Zapanowała nad swą potrzebą zwierzeń tylko dlatego, że wyobrażała sobie z radością zdziwienie i dumę Tadzia, gdy mu nagle pokaże swój utwór wydrukowany, swój podpis na łamach „Tygodnika”; Powiedziała o wysyłce wierszy tylko Perry’emu, który teraz strasznie się rozłościł na widok twarzyczki, zalanej łzami.
— Pojadę do Charlottetown i łez rozbiję wydawcy „Tygodnika” — rzekł Perry z wyrazem oczu, który

367