Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w stosunku do mnie, równą twej grzeczności dla innych ludzi.
— Wskazuję ci twoje wady, ażebyś się z nich poprawiła — rzekła ciotka Ruth lodowato.
— To nie moja wina, że mam bladą twarz i czarne włosy — zaprotestowała Emilka. — Nie mogę tego zmienić.
— Gdybyś była inną, niż jesteś... — zaczęła ciotka Ruth — jabym...
— Ale ja nie chcę być inną, niż jestem — odrzekła Emilka stanowczo. Nie miała bynajmniej zamiaru pochylić sztandaru Starrowskiego przed ciotką Ruth. — Chcę być sobą przedewszystkiem, chociaż miałabym być pozbawioną urody. Zresztą — dodała niespodziewanie, wychodząc z pokoju wolnym krokiem — nie jestem teraz bardzo ładna, ale gdy pójdę do nieba, będę z pewnością piękna.
— Są tacy, którzy uważają, że Emilka jest bardzo ładna — rzekła ciotka Laura, ale nie powiedziała tego, zanim Emilka nie oddaliła się tak, że już dosłyszeć jej słów nie mogła. Na to była Laura bądź co bądź, dość Murrayówną.
— Nie wiem, gdzie oni to widzą — rzekła ciotka Ruth. — Ona jest próżna i niegrzeczna i mówi same rzeczy nieprzyjemne, a zdaje jej się, że to jest właśnie oryginalne. Słyszałaś ją przed chwilą. Ale czego najbardziej w niej nie lubię, to tego braku wszelkiej dziecięcości, który ją cechuje. A przytem skryta, nieprzenikniona jak głębiny morskie. Tak jest, jak głębiny morskie. Jeszcze się o tem przekonasz. I to na swojej skórze, o ile nie weźmiesz pod uwagę mego ostrzeże-

361