Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pozwolę sobie zauważyć, że mielibyśmy cały szereg nieprzyjemnych wspomnień — odrzekł ojciec, śmiejąc się znowu. — Przyzwyczajanie się do życia nie może być rzeczą przyjemną, podobnie jak odzwyczajanie się od niego. Ale tobie nie wydawało się istnienie czemś trudnem, Emileczko, przynajmniej nie robiłaś tego wrażenia; byłaś dobrem stworzonkiem. Przeżyliśmy cztery lata w szczęściu, a potem... czy pamiętasz ten okres, w którym matka twoja umarła?
— Pamiętam pogrzeb, ojcze, to pamiętam dokładnie. Staliśmy pośrodku jakiegoś pokoju, trzymając się za ręce, potem wziąłeś mnie na rękę, a matka leżała przed nami w długiej, czarnej trumnie. Ty płakałeś, a ja nie mogłam pojąć dlaczego, zastanawiałam się też, dlaczego mama jest taka biała i nie otwiera oczu. Przechyliłam się i dotknęłam jej policzka, taki był zimny. Zadrżałam. W pokoju ktoś się odezwał: „Biedactwo małe!”, a ja się przeraziłam i ukryłam twarz na twojem ramieniu.
— Tak i ja to pamiętam. Matka twoja umarła nagle, o tem nie będziemy mówili. Wszyscy Murray’owie przybyli na pogrzeb. Murray’owie mają pewne tradycje i tych przestrzegają ściśle. Jedną z nich jest zwyczaj, że tylko świece mogą się palić w Srebrnym Nowiu, żadna lampa!, a drugą ich niewzruszalną tradycją jest zasada, że nieporozumienia nie mogą trwać wobec majestatu śmierci. Przybyli więc, kiedy umarła; byliby zapewne przybyli na wieść o jej chorobie, gdyby byli o niej wiedzieli, chcę w to wierzyć. Zachowywali się bardzo dobrze, doprawdy bez zarzutu. W niczem nie byli wówczas Murrayami ze Srebrnego Nowiu. Ciotka Elżbieta miała na sobie swoją najlep-

24