Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

widzę na tej fotografji podobieństwo do Murrayów którego nie zauważyłem przedtem — rzekła do ciotki Laury. — To się będzie podobało ciotce Nancy. Ona jest bardzo solidarna pod powłoką szorstkości i chłodu.
Emilka byłaby najchętniej wrzuciła w ogień wszystkie odbitki. Niecierpiała ich. Wyglądała na nich ohydnie. Cała jej twarz była czołem. Ciotka Nancy pomyśli na mocy tego zdjęcia, że ona jest głupsza, niż jest w rzeczywistości. Gdy ciotka Elżbieta rozkazała Emilce zanieść fotografję na pocztę i wysłać, dziewczynka odrazu zorjentowała się, co uczyni. Poszła na strych, wyjęła z otomany ową akwarelę, wykonaną przez Tadzia, przedstawiającą ją samą. Rozmiar był ten sam. Emilka podarła swą podobiznę w drobne kawałki, które wsunęła nogą pod kanapę.
— To nie ja jestem — rzekła. — Wyglądam ponuro, bo czuję się niedobrze, bo jest mi ponuro na duszy. Powodem jest grzywka... Ale zazwyczaj nie wyglądam ponuro, więc to nie byłoby w porządku posyłać komuś to zdjęcie, jako moją podobiznę.
Włożyła obrazek Tadzia w tekturę, poczem usiadła i napisała list.
— Kochana babciu cioteczna Nancy,
Ciotka Elżbieta poleciła mi przesłać ci moją fotografję, ale mnie się zdjęcie nie podoba, bo wyglądam na niem zbyt brzydko, więc posyłam natomiast inną podobiznę mojej osoby. Ten portrecik namalował artysta, zaprzyjaźniony ze mną. Zupełnie tak wyglądam, gdy się uśmiecham i gdy mam grzywkę. Po-

282