Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Heleny, wyciągniętej po nią poprzez próg. Uciekła na ciemne schody.
Helena pokiwała głową i wróciła do kuchni.
— Ja spełniłam tylko mój obowiązek — rozmyślała. On wciąż powtarza, że „jeszcze czas”, aż wkońcu umrze, a ona zostanie tem zaskoczona. Teraz oswoi się z tą myślą, a za parę dni przestanie się nad tem zastanawiać. Dla niej będzie to zresztą wyzwoleniem, jeżeli prawdą jest to wszystko, co słyszałam o rodzinie Murrayów. Im też niełatwo przyjdzie ją przegadać. Ona odziedziczyła po nich dumę i pychę i to jej dopomoże znieść ten cios. Powinnam zawiadomić Murrayów, że on umiera, ale nie jestem pewna, kiedy to nastąpi. Mało która kobieta byłaby tu wytrzymała na mojem miejscu! Wstyd naprzykład, jak tu się wychowuje dziecko: nawet do szkoły nie chodzi! Hm, nieraz mu mówiłam, co o tem sądzę, nie mam sobie nic do wyrzucenia, to mnie pociesza. Chodź tu zaraz, Nieznośniku, ty utrapienie! A gdzież jest Kicia?
Helena nie mogła znaleźć Kici dla bardzo prostej przyczyny: Kicia była na górze z Emilką, która trzymała ją mocno przytuloną do siebie, siedząc pociemku na brzegu swego łóżeczka. Wśród tej rozpaczy, tego opuszczenia, pewną pociechę stanowiło to miękkie futerko i ten okrągły aksamitny pyszczek tuż przy jej twarzyczce.
Emilka nie płakała: patrzyła prosto przed siebie w mrok otaczający, starała się spojrzeć w oczy temu potwornemu nieszczęściu, którego zwiastunem była Helena Greene. Nie wątpiła, coś jej mówiło, że to prawda. Dlaczego ona nie może umrzeć również? Ona nie będzie mogła żyć nadal, bez tatusia.

16