Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zu wyczuła ową instynktowną przenikliwością, jaka ją cechowała, że pani Kent nie jest szczęśliwą kobietą.
Lasek, w którym mieszkali Kentowie, był położony między Czarnowodą a Domem Rozczarowanym. Uważano to miejsce za samotne, odludne, mało ponętne, ale Emilce wydało się ono zachwycające. Mały domek stał na szczycie wzgórza lesistego, roztaczał się stąd cudny widok na całą okolicę. Za domkiem była położona wielka szopa, ciągnęło się pole zbożowe, którem dojść można było do samego miasteczka. Front domu zdobiła mała weranda, otoczona klombikiem maków, czerwieniących się już zdaleka.
Tadzio ucieszył się niekłamanie na widok dziewczynek. Spędzili razem rozkoszne popołudnie. Pod koniec dnia policzki Tadzia były nieco zaróżowione, a jego ciemno-błękitne oczy nabrały blasku. Pani Kent chciwie pochwyciła te objawy i zaprosiła dziewczynki, żeby powróciły jak najrychlej. Zaproszenie to było gorące, a jednak nie można go było nazwać serdecznem. Ale im obu podobało się tutaj i chętnie przychodziły. Przez cały czas wakacji nie upłynął chyba ani jeden dzień bez odwiedzin u Tadzia. Czasami bawili się na powietrzu, gonili się, przyczem zawsze pogromczynią Tadzia i Emilki była długonoga Ilza; czasami szli do szopy, gdzie Tadzio pokazywał im swoje rysunki. Obie dziewczynki uważały te obrazki za coś cudnego, nie zdając sobie bynajmniej sprawy, jak cudne one były istotnie. To wywierało potężne wrażenie, gdy Tadzio brał do ręki ołówek, kładł przed sobą kawałek papieru i rysował Ilzę, albo Emilkę, albo Smoka, albo Pierwiosnka,

159