Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Clifford zaczął budować ten dom przed 30 laty. Miał się żenić, jego wybrance podobał się plan domku. Kiedy już roboty były zaawansowane, narzeczona zerwała z nim. Dom pozostał w tym stanie, w jakim go widzisz dzisiaj, nie dodano już nigdy ani jednego gwoździka. Fred wyjechał do Kolumbji Brytyjskiej. Tam mieszka teraz, ożenił się i jest szczęśliwy. Ale nie chciał nikomu sprzedać tej posiadłości, skąd wniosek, że jeszcze tkwi w nim żądło.
— Szkoda tego domu. Chciałabym, żeby był dokończony. Powinien być dokończony, nawet teraz powinien być dokończony.
— Hm, sądzę, że to nigdy nie nastąpi. Fred ma w sobie krew Shipleyowską, widzisz. Jedna z córek starego Hugona była jego babką. A doktór Burnley, który mieszka tam wysoko, w szarym domu, jest jeszcze bardziej Shipleyem, niż Fred.
— Czy to też twój krewny, kuzynie Jimmy?
— Czterdziestego stopnia. Dobry lekarz, Emilko, ale nudny stary dziad, nudniejszy niż ja. Czy mieści ci się w głowie, że on nie wierzy w Boga? No, ja nie jestem aż takim głupcem!
— W żadnego Boga nie wierzy?
— W żadnego. On jest niewierzący, Emilko. I w niewierze wychowuje swoją córeczkę, a to już według mnie jest hańbą, Emilko — rzekł kuzyn Jimmy poufnie.
— Czyż matka nie uczy jej wierzyć w Boga?
— Jej matka umarła — odrzekł kuzyn Jimmy z lekkiem wahaniem. — Nie żyje od 10 lat — dodał pewniejszym głosem. — Ilza Burnley jest dużą

98