Strona:Emilka dojrzewa.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kłóci się z nim zawzięcie o byle co, o takie rzeczy, które u mnie tylko wywołują uśmiech. Perry nie lubi być prześcigniętym przez kogoś w czemkolwiekbądź. W zeszłym tygodniu byliśmy wszyscy na podwieczorku u Anny Morre, jej wuj opowiedział nam historję o dziwnem cielęciu, które miało trzy nogi od urodzenia. Perry odezwał się:

— To jeszcze nic w porównaniu z kaczką, którą ja widziałem w Norwegji.

(Perry istotnie był w Norwegji. Gdy był mały, ojciec jego zabierał go wszędzie z sobą. Ale nie wierzę w jego opowieść o kaczce. Kłamał, albo przynajmniej haftował. Drogi panie Carpenter, nie mogę się obejść bez kursywy!).

Kaczka Perry’ego miała cztery nogi, według jego opowiadania, dwie właściwe nóżki, które każda kaczka mieć powinna, a dwie, wyrastające z pleców. Otóż, gdy była zmęczona przechadzką na zwykłej parze nóg kładła się nawznak i chodziła na drugiej parze!

Perry opowiedział tę bajkę z wielką powagą. Wszyscy się śmieli, a wuj Amy rzekł: „Pomysłowy jesteś, Perry”. Ale Ilza była rozwścieczona i nie chciała z nim rozmawiać na powrotnej drodze. Mówiła, że on robi z siebie błazna, że „paraduje” swemi głupiemi historjami, że „dżentelmen” nie uczyniłby tego nigdy, przenigdy!

Perry rzekł: — Ja nie jestem dżentelmenem, jestem tylko najemnikiem, ale zczasem, panno Ilzo, będę wykwintniejszym dżentelmenem, niż wszyscy ci, których znasz.

— Dżentelmenem — odrzekła Ilza, nadąsana — trzeba się urodzić. Nie można się nim stać, wiedz o tem!

15