Przejdź do zawartości

Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

znajdować się może. Dlaczegóż więc miałaby tracić swą godność, pracując rękoma, nie głową?
„Pomocnica potrzebna do niewielkiéj rodziny, w któréj obowiązki kucharki i niańki spełniają same panie.”
Takie ogłoszenie czytaliśmy świeżo; budzi ono nadzieję, iż system „pomocnic pań” nie upadł w zupełności. Gdy rzeczywiście panie wezmą się do gotowania i niańczenia dzieci, postęp to będzie ogromny; panie zaś zostaną paniami, czy będą zamiatać pokoje, czy grać na fortepianie, czy téż siedziéć na kanapie z włóczkową robotą.
Filantropi, najgorliwiéj zajmujący się rozszerzeniem zakresu niewiesciéj pracy, często bardzo wyszukują robotę dla robotnic, nie zaś robotnice dla roboty. Przychodzą do nich zubożałe kobiety i, zamiast powiedziéć, do czego są uzdolnione, opowiadają o swoich wysokich stosunkach; wyszukuje się im więc zajęcia nie w stosunku wychowania i wiedzy, ale w stosunku do położenia ich dziadka generała lub wuja dziekana.
Cóż jednak za zajęcie znaléźć można dla kobiet podupadłych, jeśli są nieporządne, nieuważne, niezdolne przyłożyć się do czegokolwiek? Są one najczęściéj bezużyteczne, bo nie przyzwyczajono je nic robić dokładnie i dano tylko ogólne, powierzchowne wykształcenie, do niczego nieprowadzące. Miéjmy nadzieję, iż wkrótce będzie rzeczą modną nauczyć oprócz tego każdą pannę jakiego praktycznego zajęcia, — wówczas dopiero wstyd ogarniać ich będzie, jeśli nie zdołają zarobić sobie na chleb powszedni i przyłożyć się do dobrobytu rodziny, jak to czynią ich bracia. Nauka rzemiosła lub szkoła handlowa są to przecież rzeczy kosztowne