Przejdź do zawartości

Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tkiem.” Gdyby państwo w ten sposób zapatrywali się na domowych pomocników, gdyby uważali ich tylko jako nierównych sobie majątkiem, trudne społeczne problemata odrazu byłyby rozwiązane.
„Standard” twierdzi, „iż nie należy dopomagać dziewczętom, chcącym w domu utrzymywać się z igły, albowiem, pozbawione téj pomocy, pójdą w służbę, gdy tymczasem wolą szyć po całych dniach, za cenę, zaledwie mogącą ich od głodowéj śmierci uchronić, byle używać swobody wieczorem.” Czyby nie było lepiéj zachęcać ich do służby, dając w niéj więcéj swobody?
Dobroć dla służby i dzieci nie jest wcale jednoznaczną z pobłażaniem, ale warunkuje się troskliwością o ich prawdziwe dobro. Gdyby pracodawcy i służący zrozumieli naukę, zawartą w wyrazach służący (domestic) i familia, przyczyniłoby się to dzielnie do załatwienia trudności. Etymologia słowa domestic pochodzi od domu, a familia znaczyła pierwiastkowo nie rodzinę, ale służących. Zwyczaj ustawicznego zmieniania miejsca, jakby się zmieniało suknie, jest ze strony służących zupełną nowością; zanim jednak ich za to potępimy, trzeba się zastanowić, iż pracodawcy nie są także ani stali, ani łatwi do zadowolenia, i że gorączka zmiany opanowała wszystkie klasy.
Jakkolwiek staraliśmy się wykazać, iż panie mają obowiązki względem służących, nie taimy wcale, iż panie są także często godne pożałowania z powodu swoich podwładnych. Wszyscy wiemy, do jakiego stopnia mogą służący dokuczyć, chociaż nie użyjemy tak dosadnych wyrażeń, jak Carlyle, który uważał ich za domowych nieprzyjaciół i stawiał tylko trochę wyżéj od pluskiew. Nie bez przyczyny skarżą się teraz