Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozgrywek sportowych. Człowiekiem tym mógł być jedynie groźny, żelazny pułkownik, dyrektor więzień państwowych, nasz prawowity gospodarz. Przygotowany na spotkanie, stanął przedemną oko w oko, grożąc mi rewolwerem, wyciągniętym widocznie z jednej z zamkniętych na klucz szuflad w biurku, których Ralf stanowczo nie chciał wyłamać. Celem lepszego wycelowania zmróżył jedno oko, w drugiem silnie rozwartem połyskiwał monokl. Złośliwy, zjadliwy uśmiech wykrzywiał wargi w pergaminowej twarzy.
— Patrzcie państwo, kobieta! A gdzie twój gach, ty dziewko? — zawołał zasuszony pan.
Przyznam się, że gardło wyschło mi kompletnie ze strachu i nie zdołałem wypowiedzieć ani jednego słowa. Przerażenie moje jednak i groza, malująca się na napudrowanej twarzy, licowały tak wybornie z rolą, którą odgrywałem, że trudno było obmyśleć lepsze warunki.
— Tylko bez strachu — zawołał skrzeczącym głosem drewniany człowieczek. — Nie bój się kokoszko, nie przebiję cię kulą tak ni stąd ni zowąd! Przyrzekam ci nawet, że jeżeli przyznasz się bez oporu do wszystkiego i wydasz swego wspólnika, nie stanie ci się nic złego,, a nawet wynagrodzę cię sowicie, moja pięknotko. Widzisz, oto odkładam to mordercze narzędzie i — ależ tak, niech mnie kaczka kopnie, wszak ta bezczelna dziwa przebrała się w suknie mojej żony!
Gdyby pułkownik wiedział, ile trudu kosztowało mnie „przeoblekanie się“ w zbyt ciasne szatki zacnej jego połowicy, miałby dla moich wysiłków chociażby odrobinę uznania. Obecne czułem dotkliwie ciasnotę tych damskich szmatek, które omal, że nie pękały na mnie. Muszę jednak być sprawiedliwym wobec mojego przeciwnika i przyznaję bezstronnie,