Przejdź do zawartości

Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czenia małej aksamitnej torebki z dwoma dziurami i elastyką przy każdej. Może panowie zdołacie to odgadnąć?
Raffles wziął do rąk torebkę, obmyśloną przez niego dla składania w niej kluczy bez szmeru, a odwróciwszy ją zręcznie, zrobił z torby kapciuch do tytoniu.
Ja przez ten czas przypatrywałem się pistoletowi, którego rękojeścią powaliłem Raffles’a; były na nim jeszcze ślady krwi jego, urzędnik widząc moje wzruszenie, zaczął fantastyczną opowieść dobrze nam znanego faktu. Mój przyjaciel chciał przerwać nudne opowiadanie i zwrócił uwagę naszą na jednę z wcześniejszej epoki fotografię swoją. Przedstawiony był na niej w białym flanelowym stroju tennysowym, z papierosem w ustach i wyzywającym wyrazem w przymrużonych oczach. Mam kopię tej fotografii; rysy mego przyjaciela wiernie na niej oddane.
— Nie wyobrażaliście sobie zapewne, panowie, tego hultaja takim przystojnym mężczyzną? — zagadnął urzędnik wpatrując się w Raffles’a wzrokiem niepodejrzliwym, odpłacanym przez mego starego druha wejrzeniem istnego niewiniątka.
— Wspominałeś pan — odezwałem się, naciągając w górę kołnierz paltota — że Raffles miał nieodstępnego towarzysza; czy niema fotografii jego kolegi?
— Mówisz pan o Bunny’m — odparł dobroduszny urzędnik, uśmiechając się lekceważąco — nie jest tu dla niego miejsce odpowiednie; zbieramy pamiątki po rzeczywistych zbrodniarzach. Bunny, umiał tylko iść w ślad za Raffles’em, nic więcej. Nie objawiał nigdy samodzielności w obranym zawodzie; nawet wówczas,