Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/419

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

różnica między wzniosłym mowcą, a poprzednimi. Kto w stylu prostym przez pracę doszedł do biegłego i bystrego wysłowienia, choćby o niczem wyższem nie pomyślał, i ten tylko jeden cel osiągnął, wielkim jest, jeżeli nie największym mowcą; stąpa po bynajmniej nieśliskim gruncie, a gdy raz na nim mocno stanie, nigdy nie upadnie. Mowca pośredniego rodzaju, co go umiarkowanym zowią, jeżeli przysposobi się we wszystko, co do niego należy, nie ma się obawiać niepewnych i wątpliwych mówienia wypadków, jeśli mu się, jak to często bywa, nie dość dobrze powiedzie, nie narazi się na wielkie niebezpieczeństwo, bo z wysoka spaść nie może. Ale jeżeli mowca, któremu pierwszeństwo przyznaję, żartki, namiętny, wspaniały, urodził się tylko do wzniosłego stylu, w nim się tylko ćwiczył, do niego tylko wszelkiej usilności dokładał, jeżeli nie umie swego stylu przymieszaniem dwóch drugich umiarkować, ściągnie na siebie wielką pogardę. Mowca prostego rodzaju, dla tego że pięknie i trafnie mówi, jest mądrym człowiekiem; pośredni słodko się wyraża; wzniosły, jeżeli nie odmienia tonu, zaledwie zdaje się być przy zdrowym rozumie. Bo kto nie może nic spokojnie, łagodnie powiedzieć, określić, urozmaicić swego przedmiotu, żartować, chociaż są sprawy, które wczęści lub w całości wymagają takiego sposobu mówienia, kto nie przygotowawszy umysłów zaraz z początku w zapał wpada, ten zdaje się być szalonym między rozumnymi, pijanym między trzeźwymi ludźmi.

XXIX. Mamy tedy, Brutusie, szukanego mowcę, ale tylko w myśli: gdybm go w ręce dostał, nie namówiłby mnie na to całą swą wymową, żebym go puścił. Ale nakoniec znaleziony został ten wymowny człowiek, jakiego Antoniusz nigdy nie widział. Kto on jest? w krótkości naprzód, obszerniej potem powiem: o wzniosłych wzniośle, o pośrednich pomiernie umie powiedzieć.
Ale takiego, powiesz, nigdy nie było. Być to może: mówię o tem, czego pragnę, nie o tem, co widziałem, i powracam do owego ideału Platona, do pierwiastkowego wzoru, którego lubo nie widzimy, myślą pojąć możemy. Nie szukam wymownego człowieka, nie szukam co jest śmiertelne i znikome,