Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

wiodę tego sądowem wypytaniem. — To musi być konieeznem następstwem; na dowód czytam dokumenta.“
O tym całym rodzaju dowodów nieco pierwej już powiedziałem.

XLI. Opowiedziałem to jak można było najkrócej. Jak gdybym chciał komu zakopane w wielu różnych miejscach złoto wskazać, dosyćby było pokazać mu tych miejsc znaki i skazówki, za pomocą których samby kopał, i bez pochyby z małą pracą znalazłby to złoto; tak dosyć mi poznać znaki, które mi szukającemu wskażą, gdzie są dowody, a znając ich miejsce przy pracy i zastanowieniu wszystko inne wygrzebię.
Jaki rodzaj dowodów do każdego spraw rodzaju najlepiej przypada, nie jest rzeczą by najdoskonalszej sztuki podawać na to prawidła, ale miernego rozumu o tem sądzić. Nie idzie mi teraz o wykład prawideł mówienia, ale o udzielenie ludziom bardzo uczonym kilku uwag z własnego doświadczenia wyciągniętych. Skoro tylko mowca zachowa w myśli i pamięci te źródła dowodów, i mieć będzie w każdej rzeczy do mówienia podanej na pogotowiu, nic nie ujdzie jego uwagi nie tylko w sądowych rozprawach, ale we wszystkich innych mowach. Jeżeli mu się jeszcze uda takim się okazać za jakiego chce być mianym, jeżeli potrafi wzruszyć serca słuchaczów, pociągnąć, porwać dokąd mu się podoba, nic mu więcej bez wątpienia w jego sztuce do życzenia nie pozostanie.
Ale widzimy, że nie dosyć jest wynaleźć, co mamy do powiedzenia, jeżeli nie umiemy użyć, cośmy wynaleźli. Trzeba w mówieniu rozmaitości, żeby słuchacz nie dostrzegł sztuki, i żeby nie znużył się jednostajnością. Trzeba przełożyć co masz utrzymywać, i okazać, dla czego tak a nie inaczej jest, z przytoczonych dowodów albo zaraz wnioski wyciągnąć, albo na boku zostawić i przejść do czego innego. Trzeba często nic nie przekładać, ale rozumowaniem wskazać, co przełożyć miałeś. Jeżeli się na podobieństwie opierasz, trzeba ci naprzód dowieść tego podobieństwa, a potem zastosować do tego, o czem mówisz. Strzeż się dowody swoje jeden po drugim ukazywać, żeby ich kto me policzył, żeby w rzeczy samej odróżnione, w mowie z sobą zmieszane być się zdawały.