Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

najzacniejszych stanów, zgoda dobrych obywateli, sam nakoniec byt Rzeczypospolitej. Pewną bowiem jest rzeczą, że się na to wszystko targnięto, kiedy na mnie naprzód, który tamte wszystkie sprawy rozpoznawałem, tę głównie rzucono. Nie uchyliłem się od niej, i sam dla ojczyzny spłonąłem, ale i wy byliście temiż płomieniami ogarnieni, kiedyście mnie naprzód ugodzonego i gorejącego za was widzieli.
XXII. Nie uspokoiły się przez to niesnaski, ale owszem nienawiść ku ludziom, których uważano za mych obrońców, bardziej się jeszcze powiększyła. Za ich radą, a mianowicie Kn. Pompejusza, który pożądającą Italią, tęskniący za mną lud Rzymski, was usilnie domagających się mego powrotu, nie tylko powagą, ale i prośbą do ratowania mnie pobudził, przywołany zostałem. Niechże nakoniec ustaną nasze niezgody, niech po długich rozterkach wolno nam będzie odpocząć. Ale nie pozwala na to ten bicz Rzeczypospolitej; takie miewa mowy do ludu, w tym celu wichrzy i mąci, żeby się mógł to tym, to owym zaprzedać. Nikt wprawdzie chwalony od niego nie uważa się przez to godniejszym pochwały, cieszą sic jednak pewne osoby słysząc że niemiłych im ludzi gani. Nie dziwuję się jemu, bo cożby innego miał dokazywać? Ale dziwuję się ludziom mądrym i poważnym, naprzód że radzi pozwalają temu hańbą okrytemu człowiekowi szkalować jakiegokolwiek zacnego i dobrze Rzeczypospolitej zasłużonego obywatela; powtóre iż sądzą, co im samym na dobre wyjść nie może, że obelgi nikczemnego łotra i hultaja mogą nadwerężyć czyjękolwiek godność i sławę; nakoniec iż tego nie wiedzą, co już jednak przeczuwać się zdają, że zapędy lego na różne osoby miotającego się szaleńca mogą także na nich się obrócić.

Tkwią jeszcze w łonie Rzeczypospolitej, z przyczyny tego zbytniego wstrętu niektórych ludzi od pewnych osób, te pociski które, póki we mnie jednym tkwiły, aczkolwiek mi to było boleśnie, dość spokojnie znosiłem. Gdyby Klodiusz nie oddał się zaraz z początku ludziom[1], których uważał za przeciwnych waszej władzy; gdyby ich ten wiarogodny rękojemca pochwałami swemi pod niebo nie wynosił; gdyby nie groził że wojsko K. Cezara było na jego skinienie (w czem skłamał, ale mu nikt kłamstwa nie zadał), że to mówię

  1. Cezarowi, Pompejuszowi, Krassowi.