Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/482

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nowił natychmiast pójść do brata, żeby mu o tem przedsięwzięciu swojem dał wiadomość. Czas który przepędził syn Ali-Hamida w szkołach, syn Eben-Azrafa strawił przy ojcu. Dopomagał mu do przedawania towarów, ułożenia sklepu, pisania rachunków : co zaś zbywało od domowego zatrudnienia, obracał ten czas ojciec na rozmowy z synem albo go też wiódł do przyjaciół swoich, z których posiedzenia uczciwego, brał przy zabawie oświecenie.
Gdy przyszedł Ali-Hamid do brata, opowiedział mu myśl swoję, jak syna chciał wyprawić do cudzych państw, za radą Imanów; że zaś (rzekł) i twojemu może to być ku pożytkowi, wyprawmy ich razem. Przestał na tem z ochotą Eben-Azraf, i postanowili bracia czynić przygotowania do podróży dzieci swoich. Lubo sposób wychowania braci stryjecznych wcale był odmienny, żyli w przyjaźni. Elim wiele trzymając o swojej nauce zawsze przegadał Seryfa : on słuchał cierpliwie, ale gdy się odezwał, tak mówił, iż gdyby się zaraz Elim do xiąg nie udawał, wyrazy uczonemi, a przeto niewiadomemi bratu, mowy nie pstrzył : niełatwo przychodziłoby mu odpowiadać na jego zagadnienia.
Gdy już wszystko gotowe było do podróży, udał się Elim do mistrza swego Abula, i ten przez kilka dni dawał mu przestrogi i nauki. Seryf tymczasem układał towary, które miał według rozkazu ojca, po różnych miejscach przedawać. Zgromadzili się przyjaciele i krewni w dzień wyjazdu. Po uczcie, gdy zaczynały się pożegnania, wziął na stronę syna swego Serifa Eben-Azraf, i błogosławiąc mu, rzekł : synu mój, miej to odemnie za naukę, co w tej karteczce napisanego znajdziesz : oddał mu więc karteczkę, rozkazując, żeby ją w czasie sposobnym pilnie i uważnie przeczytał. Wsiedli zatem młodzieńcy na wielbłądy, i ze znaczną liczbą sług i niewolników puścili się w drogę. Po niejakim czasie dobył xięgi Elim z zanadrza i zaczął czytać. Że droga była nierówna, rzekł Seryf, bracie, dość będzie czasu do czytania, jak staniemy na nocleg. Zmarszczył się Elim; a nie spuszczając oka z xięgi, tylko prostak tak gadać może, odpowiedział : pilnuj siebie, a mędrszych rozumu nie ucz. Zmieszała takowa odpowiedź Seryfa, i począł się usprawiedliwiać, ale im więcej mówił, tym bardziej pobudzał Elima do gniewu : do tego nakoniec przyszło, iż zamknąwszy xięgę krzyknął, idź mi precz z oczu, cierpieć towarzystwa twojego nie mogę. Kazał zatem sługom swoim iść drogą poprzeczną, i sam się za niemi udał.
Myślał Seryf, czyli iść za bratem : ale bojąc się większego rozjątrzenia, postanowił osobno podróż odprawić, jechał więc drogą prostą. Gdy się już zbliżało ku zmrokowi, widząc piękną dolinę, kazał namioty rozbić. Zabierał się więc do wczasu, a zdejmując suknie postrzegł kartkę owę, którą od ojca miał : porwał ją z ziemi, rozwinął skwapliwie, i to w niej znalazł :« Radź
« jak najmniej, dogadzaj ile możności, więcej słuchaj,
niż mów, » Zastanowiwszy się nieco, a roztrząsając napomnienie ojcowskie, rzekł sam do siebie : Gdybym ja był bratu mojemu Elimowi nie radził, aby xięgę schował, nie byłby się na mnie zmarszczył : postrzegłszy, iż się gniewa, gdybym chciał dogodzić chęci, którą miał do czytania, nie byłby mnie ofuknął; gdybym był zamilkł, a z usprawiedliwieniem się mojem nie rozszerzał, nie byłbym go nakoniec do tego przywiódł, iż mnie porzucił. Winiąc się więc, iż zaraz, jak powinien, owej kartki nie czytał, a przeświadczony o zdatności ojcowskich przestróg, postanowił jak najściślej trzymać się tych przepisów. Ucałowawszy więc z rozrzewnieniem karteczkę, zaszył ją w rękawie swej sukni, żeby nie zginęła. Puścił się potem w dalszą podróż; a po różnych miastach, które były na trakcie, większą część towarów z znacznym zyskiem przedawszy, zastanowił się w Smirnie, i wziąwszy od ojca pozwolenie, tam sklep założył.
Po niejakim czasie widząc, iż inni kupcy nadto drogo towary swoje przedawali, spojrzawszy na kartkę zaszytą w rękawie, rzekł : kazał ojciec dogadzać, ile możności; tak ja więc będę przedawał to, co mam, iżby kupujący nie byli zdarci kupnem, i jam miał korzyść. Przedawał zatem taniej od drugich, i przedawał więcej. Stratę mniejszej ceny, wielokrotnie nagrodziła mnogość odbytu, wszedł zatem w wziętość, wszyscy się do niego udawali : i wkrótce ów przychodzień zrównał się z najbogatszymi. Zapozwali go więc do Radego i oskarżyli, iż umyślnie towary swoje tanio przedawał dla tego, aby cały handel do siebie przeciągnął. Nastawał czas sądów : Seryf wiedząc zarzuty gotował się na odpowiedź, i napisał kilka arkuszy. Gdy przyszło stanąć przed Kadym, strona przeciwna podała zaskarżenia, czytane były, przyszła potem kolej na obżałowanego. Wyjął więc obszerne pismo swoje, a w tem wyjmowaniu spojrzawszy na rękaw przypomniał sobie owę ojca naukę : « Więcej słuchaj, niż mów. » Schował więc arkusze, i usprawiedliwienie swoje w któtkości skromnie zawarł. Ta wstrzymałość tak się podobała sędziemu, iż zgromiwszy oskarżycielów, niewinnym go uznał, i na obiad zaprosił.
Sędzia ów roztropny, biegły i sprawiedliwy w wielkiem był zachowaniu z rządcą miasta, i chwalił przed nim Seryfa, ilekroć zdarzała się do tego pora. Odebrał wkrótce rządca Smirny rozkaz od sułtana, aby ile możności handel miasta upadający wskrzesił i wzmógł. Zwołał więc kupców na radę, Seryf przypominając sobie naukę ojcowską : « radź jak najmniej » wyjechał z miasta, żeby się w owem zgromadzeniu towarzyszów swoich nie znajdował. Zeszli się kupcy i po długiem namawianiu na to się zgodzili, iż do wspomożenia i rozszerzenia handlu, tego było potrzeba, aby monarcha znaczną liczbę okrętów kosztem swoim zbudować kazał, a opatrzywszy żołnierzami i rysztunkami, wysyłał je rozmaitemi naładowane towary do innych krajów : kupcy zaś za to ubezpieczone przewożenie towarów swoich, znaczną summę corocznie płacić się obowiązali. Podpisali się na to wszyscy, summę jaka miała być corocznie płacona, oznaczyli, i to pismo posłał rządca miasta do stolicy.
Znalazło stwierdzenie od władzy najwyższej. Sporządzono znaczną liczbę okrętów, i gdy już były gotowe do wyjścia, przyszli kupcy do rządcy miasta i rzekli już wszystko jest na pogotowiu i towary na okrętach, ale że jeden z nas nazwiskiem Seryf, nie wchodził w radę, i nie podpisał się z nami, słuszna rzecz, aby do składki towarów, które wysyłamy, nie należał. Lubo rządca sprzyjał Seryfowi, zezwolić jednak na żądanie kupców musiał; więc Seryf wyłączony od innych, nie bez żalu, towary swoje już na okrętach złożone, musiał nazad wziąć do domu. Po kilku miesiącach, gdy siedział ku wieczorowi przed domem, usłyszał u sąsiada swojego