Przejdź do zawartości

Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
152CHIMERA

jak potem ślinił rozłechtaną wargą!
i drwiąco patrzał, gdy w nas gniew dygotał,
i stał — bezmyślny przed gromową skargą! —

To głos tłumu — vox populi — duch tłumu —
wróg on Bogu i wróg on Szatanowi!

on to splugawił narodów ołtarze!
on w kłamstwo wierzy, on spodlenie sieje!
a gdy masz dusze, to zaprzeć się każe!
a gdy masz serce, toć pewno ośmieje!

duch tłumu!

Będziesz błaznował, wieszczu (!) z jego woli, —
dla jego chwalby pokalasz swą wiarę
i będziesz potem dum ny ze swej doli —,
lecz trupa duszy poniesiesz za karę!!
i nie wytrzymasz żadnej samotności,
i nie wytrzymasz żadnego milczenia —:
Syzyfowego impetem kamienia
stoczysz się w otchłań grzechu i nicości — —
——————————

Lecz czemuż płaczem, o Don-Kichocie?
Pan Nasz — Chrystus — zwyciężył tego ducha:
wzgardził cesarskich wrót darem!

Oto spełnił Ofiarę.
A w pluszowych lotach śpi ziemia głucha:
zasnęła w jęku,
a kto jej da wiary moc
na taką Noc?