Przejdź do zawartości

Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się z miejscowością, ze sposobem życia, może jeszcze jakieś przygody... Słowem, coś nowego. Poczułem silnie kontrast pomiędzy dzikością a kulturą — chciałem go wypić do dna. Przytém buty moje gwałtownie domagały się reperacyi.
Widok Szmeksu uczynił na mnie bardzo dobre wrażenie. Nie jest to jednak miasto, lecz zbiór domków szwajcarskich i nieszwajcarskich w liczbie około dziesięciu. Aleje pomiędzy niemi wybornie ubite, trawniki porządnie utrzymane. Ze wszystkich stron Szmeks jest otoczony lasem, rosnącym na zboczu Sławkowskiego szczytu. Ze względu na to położenia na progu Tatr, Węgrzy nazwali Szmeks: Tatra—Füred, wrota Tatr, po polsku zaś nazywał się on poprostu: Szczawy Sławkowskie.
Oprócz mineralnéj wody posiada jeszcze Szmeks zakład hydropatyczny oraz kąpiele z odwaru kosodrzewiny. Dla tych trzech środków leczniczych, a szczególniéj dla powietrza i swego szczęśliwego położenia, Szmeks licznie bywa zwiédzany.
Całe życie Szmeksu koncentruje się w dwóch budynkach. Rano znajdziesz całe towarzystwo w kawiarni, w któréj, oprócz (gorzkawéj, niedającéj się nigdy dosłodzić) kawy, dostaniesz cygar, wybornéj (w znaczeniu węgierskiém) śliwowicy i innych wódek. To dla ciała. Dla umysłu zaś masz kilkanaście gazet niemieckich i węgierskich oraz muzykę cygańską.
Czytanie gazet przerwała nam muzyka cygańska, jakby powiewem szalonego wichru, wstrząsającym liśćmi, to rzewnie płaczącym, to wyniośle gnie-