Strona:Bronisław Rajchman - Wycieczka na Łomnicę.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jestem religii, jakich pojęć filozoficznych. Tam się nikt o to wszystko nie zapyta, tam mnie nikt nie zagabnie za czyją przychodzę protekcyą. Gdy stanę pod Łomnicą, istnieją dla mnie tylko trudy i moje zdolności. Nikt mnie nie wyprzedzi kto będzie miał mniéj siły ode mnie, choćby był zaopatrzony we wszelkie przywileje świata... Tam panuje nieograniczona swoboda. Nikt mi téż nogi nie podstawi, dla tego żebym i ja obok niego cząstki miejsca na szczycie nie zajął. I jeszcze jedno mnie nęci. Na szczytach martwych, śród przepaści, najznakomitszy arystokrata, mogący swój ród wywieść aż z czasów epoki trzeciorzędowéj, spójrzy bratnio w oczy temu który dopiéro wczoraj został z gliny ulepiony, i piérwszy raz na tym wyniosłym ołtarzu, przed obliczem natury, poczuje w sobie „czystą treść człowieka“. Tam ludzie stają się ludźmi. Ah, tak, bo śród tych gór martwych i niegościnnych wieje tak ludzka atmosfera... Tyndall wyrzekł prawdę: „powietrze górskie ma w sobie coś umoralniającego; góry tryskają zarodkami rozumu i uczuć szlachetnych.“