Przejdź do zawartości

Strona:Benito Mussolini - Pamiętnik z czasów wojny.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czterysta, wśród nich czterdzieści oficerskich. Leży tu i pułkownik Negretto. Na jego grobie wielki wieniec bronzowy, ofiarowany przez tych, którzy jeszcze nie doczekali się zbawienia. Odczytuję kilka napisów na krzyżach. Są pomiędzy nimi i Austrjacy.
Jedyny grób, ozdobiony kwiatami, jest grobem Austrjaka, a na krzyżu widnieje napis: „Józef Waltha z armji nieprzyjacielskiej… Trudno o rzecz bardziej charakterystyczną dla naszych rodaków.
W jednym rogu cmentarza cywilnego są dwa groby bez krzyża i napisu. Jeden z żołnierzy objaśnia mi, że leżą tu dwaj żandarmi austrjaccy, którzy w pierwszych dniach wojny rozstrzeliwali naszych.
Na końcu cmentarza wojskowego, otoczonego drutem kolczystym, ukazuje się wózek, ciągniony przez dwóch saperów. Na wózku leżą dwie trumny. Pomagam zdjąć pierwszą: jest ciężka, bo zawiera zwłoki dwóch żołnierzy zmarłych w szpitalu polowym. Zmierzch. Posępny nastrój. Powrót do miasteczka. Kupuję Resto del Carlino i znajduję pierwszą wiadomość o bombardowaniu Werony. Gromadki żołnierskie czytają gazetę. Inni dążą do kościoła. Wchodzę i ja za innymi. Kościół ma w nawach bocznych galerje, z których wierni wychylają się jak z loży w teatrze. Ławki, galerje, schody pełne żołnierzy. Nie brak i oficerów. Obok starych ludzi stoją młokosy. Jeden z alpinów ma łzy w oczach. Przy ołtarzu stoi ksiądz, przepowiadając słowa litanji. Żołnierze powtarzają chórem: „Ora pro nobis“.
Po błogosławieństwie żołnierze przy wtórze poważnych i niskich dźwięków organu śpiewają hymn jakiś. Ja milczę. Nie znam ani słów ani melodji. Refren brzmi:
Pobłogosław, o Matko,
Włoskich wojsk męstwo
I w Imię Syna swego
Daj im zwycięstwo!