Przejdź do zawartości

Strona:Benito Mussolini - Pamiętnik z czasów wojny.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i amunicji. Trzecia godzina popołudniu. Zdaleka nadbiegają i przelatują nad naszemi głowami ciężkie pociski, przeznaczone dla pierwszych linij nieprzyjacielskich. Dymy eksplozji od czasu do czasu przysłaniają słońce. Zacząłem palić; następstwo życia w okopach. „Macedońskie“ są wyborne.
Austrjacy odpowiadają nam z pierwszej i drugiej linji granatami obronnemi. W mojej kompanji — piątej — jest dwóch zabitych i pięciu rannych. Jeden — raniony w rękę — pali papierosa. Dwaj odnieśli ciężkie rany.