Przejdź do zawartości

Strona:Benito Mussolini - Pamiętnik z czasów wojny.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zorzą alpejską, zgromadzili się żołnierze i śpiewali chórem stare pieśni o prostych słowach i melodjach, nadających się do wielogłosowego śpiewu.
Wczoraj w naszej stanicy śpiewano Skargę żołnierza na śmierć narzeczonej“. Oto tekst. Wiersze są nieudolne, ale tętni w nich szczere, bezpośrednie uczucie:
Trzeci roczek już wojuję,
z poczty przyszła kartka mała…
Czy to nie od mojej miłej,
co chora w domu została?
*
Proszę, panie kapitanie,
już mi tęskno za urlopem!
Dam ci urlop, żołnierzyku,
ale wracaj dzielnym chłopem!
*
Rozkaz, panie kapitanie!
Wrócę jako żołnierz dzielny…
Gdym do wioski się przybliżał,
smutno zabrzmiał dzwon kościelny…
*
Ej, czy to nie moja miła?
Ją to niosą ku mogile?!
Hej, grabarze, moiściewy,
zaczekajcie choć przez chwilę!…
*
Nigdym żywej nie całował,
niech choć zmarłą ucałuję…
Buzia jej woniała kwieciem —
dziś już próchnem zalatuje…