Przejdź do zawartości

Strona:Anafielas T. 3.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
269

Wszystko niech w niepamięć rzuci —
Moje losy z jego losem
Zwiążę; dam mu, co zażąda. —

Semen słucha, głową kręci,
Wszystko bierze do pamięci,
Wszystko od słowa do słowa
Po jednemu w sobie chowa;
Nic nie rzekł, upada twarzą,
I milczący na koń siada,
Sam jeden w pole się goni.


W Królewieckim białym grodzie
Czemu smutno? Jakie śpiewy?
Jakie krzyki i jęczenia?
Jakie płaczki idą, płaczą?
Jaka matka tam z rospaczą,
Włos puściwszy na ramiona,
Jęczy, idąc rozżalona?

Witoldowych pogrzeb dzieci.
Jan i Jerzy w jednéj trumnie,
W różanych kwiatów posłaniu,
Na spoczynek idą wieczny.
Mistrz im pogrzeb sprawił wielki:
Mnichy w białych płaszczach idą
I śpiewają; a chorągwie
Powiewają; wóz żałobny,