Przejdź do zawartości

Strona:Anafielas T. 1.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
207

Ztąd jest daleko. Potémbym ci za to
Służył tak wiernie, jak dotąd służyłem,
Póki twojego życia tylko stanie,
I póki życia we wschodniéj krainie.
Uciekać nie chcę, rzucić cię nie mogę.
Czarownik jeden zaklął mnie w niewolę,
Iż komu cugle raz w ręce oddane,
Tego na wieki sługą pozostanę. —
— Gdzież ta klacz cudna? i długaż to droga? —
— Trzy razy trzy dni będziemy lecieli,
Siedémkroć siedém będziemy powracać. —
— Odpocznij, Jodziu. Polecimy za nią. —
Jodź wstrząsnął się cały. — Nie trzeba spoczynku.
Siadaj! mój Panie! siadaj! Jam gotowy. —