Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czarny, pogięty bok fortepianu, niewyraźnie odznaczają się żółte stare, zjedzone zębem czasu, porozbijane i wyszczerbione klawisze.
Nieruchome, jakby zastygłe powietrze, przepajają jeszcze pozostałe z nocy zapachy; unoszą się tu wonie perfum, tytoniu i mdłej wilgoci, właściwej wielkim, niezamieszkałym pokojom, potu z niezdrowych i nieczysto utrzymanych ciał kobiecych, pudru buro-tymolowego mydła, wreszcie wosku, którym wczoraj pociągnięto podłogę. Z zapachami temi łączy się zapach więdnącego tataraku, wywierając kontrastem tym jakiś dziwny urok.
Dziś Zielone Świątki. Tradycyjnym zwyczajem, służące wczesnym rankiem zakupiły na targu cały wóz tataraku i porozrzucały go po całym domu: na korytarzach, w gabinecie, w sak. Następnie porozpalały lampki przed wszystkiemi obrazami świętemi, jakie znajdują się w całym domu. Utartym zdawna zwyczajem dziewczyny nie czynią tego nigdy, uważając, że ich zbrukane w ciągu nocy ręce są tego niegodne.
Ze swej strony stróż ustawił przed domem dwa zrąbane drzewka brzozowe. Toż samo dzieje się i we wszystkich innych domach, przed któremi również poustawiano białe, cienkie drzewka, okryte ubogą, zamierającą zielenią.
W całym domu jest tak cicho, pusto i sennie, iż słychać dochodzące z kuchni odgłosy przy siekaniu kotletów, które przygotowują się do obiadu. Jedna z dziewczyn, Lubka, zarzuciwszy na siebie tylko halkę, boso i z obnażonemi rękami wyszła z mieszkania na ulicę; jest ona nieładna i piegowata, lecz wzamian za to posiada ciało świeże i jędrne. W ciągu uprzedniego wieczoru odwie-