Przejdź do zawartości

Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pouczył mnie duch ochronny, co mu mam powiedzieć; między innemi polecił, by owe 200 koron dał na biednych.
Wróciwszy mówię:
— Jak się panu chciało tak brudzić te ręce!
Prosił mię jeszcze, bym mu powiedziała, jak to zrobił.
Opisałam mu tedy, że widzę, jak wziął kawał węgła do ręki, pocierał nim ręce, a służąca lała mu na nie zimną wodę. Temi brudnemi rękami nacierał sobie potem szyję i twarz. Twarz wytarł następnie jako tako ręcznikiem, szyję już mniej, a ręce zostawił, aż oschły z tym brudem i dopiero później trochę wytarł.
Fabrykant zawołał:
— Dosyć już, dosyć, więcej do przekonania mnie nie trzeba.
Nadmieniłam mu także o tej beczce wina i dwustu koronach, mówiąc to, co polecił mi duch ochronny.
— Dwieście koron możecie dać dla biednych dzieci skrofulicznych i anemicznych, ale beczkę wina, jeśli już tak koniecznie chcecie, wypijcie sobie sami, ja z wami pić nie będę.
Lecz fabrykant odezwał się:
— Droga pani, ja dam jeszcze drugich dwieście koron i więcej dla biednych, ale winko pani z nami wypije? Muszę przebłagać panią za to, że nazwałem ją oszustką!
I prędko oddalił się.
W niedzielę nadjechało auto z nim i jego trzema kolegami; chcieli mnie zabrać, by dotrzymać danego słowa. Wiedziałam o tem już wcześniej; Opiekun polecił mi ubrać się i wyjść z domu na całe pół dnia na przechadzkę w pola, lub do kogoś znajomego, lecz nie mówić nikomu, gdzie idę, powiedzieć tylko, by powiadomiono panów, którzy się zgłoszą do mnie, żebym z nimi pojechała, niechaj na mnie nadaremnie nie czekają, bo nigdzie nie pojadę i wina z nimi pić nie będę — i niech się nie ważą przyjeżdżać z winem do mnie w nadzieji, że tam urządzą jakąś bibę.
Wkrótce po mojem odejściu nadjechało auto. Choć im powiedziano, że mnie w domu niema i powtórzono moje polecenie, mimo to czekali na mój powrót całe cztery godziny. Wkońcu, widząc, że się to na nic nie przyda, odjechali, zostawiając mi list z prośbą o przyjęcie ich w innych ważnych sprawach oraz z obietnicą, że pieniądze, które mieli użyć na wino, obrócą także na dobry cel.