Przejdź do zawartości

Słowacki (Liebert)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki


Skrzydło niewidzialne Słowacki • z tomiku Gusła • Jerzy Liebert Do poety
Skrzydło niewidzialne Słowacki
z tomiku Gusła
Jerzy Liebert
Do poety

SŁOWACKI


Gdy z ziemi cudzej wreszcie dobyty,
Przypłyniesz ku nam rzecznem korytem,
Na progu staniesz, swoich przywitasz —
Napewno wtedy będziesz się pytał:

Jakżeście żyli, jakże się działo,
Gdy z każdej miedzy w oczy wam wiało,
Lęk nieustanny, niepokój miałem,
Czy w domu wszystko, czy w domu cało?

Kiedym was odbiegł, chodziłem wokół
Po różnych krajach z płomieniem w oku,
Nie mogłem spocząć, powstrzymać kroków,
Jednego tylko tęskny widoku.

Gdy ku domowi zwracałem głowę,
Widziałem nad nim chmury gradowe,
Zwały kraczące, ciemno-wiorstowe...
Chciałem je mojem odpędzić słowem!

Chciałem wam chociaż zdaleka pomóc —
Biegłem naprzeciw gońcom hiobowym,
Z chmurą, stuwichrem przy blaskach gromu
Walczyłem w barwach naszego domu.

Myślałem błędny, że ktoś z domowych
Podsłucha moje z sobą rozmowy,

Niedomówione słowa podpowie,
Wichry, sny czarne zdejmie mi z powiek.

Cudowną wodę rodzinnych dolin
Do ust przyłoży, z czarów wyzwoli,
Że wyprowadzi z zaklętych stolic
Na drogi dobrze znanych okolic.

Tam mi doręczy zielę nad zioła,
Przed którem nic się oprzeć nie zdoła...
Daremniem czekał... W kredowe koła
Wdarł się sen wielki, sen mnie pokonał.

I śniło mi się, że gdy grom zamilkł,
Przyszli mnie szukać, idąc śladami,
Że wracam wreszcie godzić się z wami,
Odnaleziony między słowami...

I w wieczność moją, w mój sen głęboki
Wbiegły wiślane szepty, potoki,
I sam widziałem moje obłoki
Odbite w wodzie — trudy wysokie.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jerzy Liebert.