Przejdź do zawartości

Rękopis znaleziony w Saragossie/Dzień dwudziesty pierwszy

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Potocki
Tytuł Rękopis znaleziony w Saragossie
Redaktor Jan Nepomucen Bobrowicz
Wydawca Księgarnia Zagraniczna (Librairie étrangère)
Data wyd. 1847
Druk F. A. Brockhaus
Miejsce wyd. Lipsk
Tłumacz Edmund Chojecki
Tytuł orygin. Manuscrit trouvé à Saragosse
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rękopis znaleziony w Saragossie, dzień 21. Nagranie LibriVox w wykonaniu Niny Brown.
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
DZIEŃ DWUDZIESTY PIERWSZY.

Ruszono w pochód, kabalista zaś, który na ten dzień zapowiedział nam był Żyda wiecznego tułacza, nie mógł powstrzymać swojej niecierpliwości. Wreszcie ujrzeliśmy na oddalonym wierzchołku człowieka, który szedł z niezwykłym pośpiechem nie zważając wcale na ścieżki. «Widzicie go! — zawołał Uzeda — ach leniwiec, łotr niegodziwy! przez ośm dni wlókł się tu z Afryki.» Po chwili Żyd był o kilkadziesiąt kroków od nas. W tej jeszcze odległości, kabalista z całej siły wołał do niego: «Cóż więc?.. mamże jeszcze prawo do córek Salomona?.»
«Bynajmniej, — odpowiedział Żyd — nie tylko straciłeś do nich wszelkie prawo, ale nawet całą władzę jaką posiadałeś nad duchami wyższemi nad dwudziesty drugi stopień. Spodziewam się także, że niedługo pozbędziesz się i tej władzy którą podstępnie osiągnąłeś nademną.»
Kabalista zadumał się na chwilę, po czem rzekł: «Tem lepiej, pójdę za przykładem mojej siostry, kiedyindziej obszernie o tem pomówimy, tymczasem mości podróżny rozkazuję ci abyś szedł między mułem tego młodego człowieka i jego towarzysza, o którym historya geometryi z dumą kiedyś będzie wspominać. Opowiesz im historyą twego życia, ale uprzedzam cię, wiernie i jasno.» Żyd wieczny tułacz z początku chciał się opierać, ale kabalista przemówił do niego kilka niezrozumiałych słów i nieszczęsny włóczęga tak zaczął mówić:

HISTORYA ŻYDA WIECZNEGO TUŁACZA.

Rodzina moja należy do liczby tych które służyły wielkiemu kapłanowi Oniaszowi i za pozwoleniem Ptolomeusza Philometora zbudowały świątynię w niższym Egipcie. Dziad mój zwał się Hiskias. Gdy sławna Kleopatra zaślubiła brata swego Ptolomeusza Dyonizego, Hiskias wszedł w jej służbę jako nadworny jubiler, nadto miał sobie zleconem zakupywanie drogich materyi i strojów, następnie zaś główne zawiadowstwo nad uroczystościami. Jednem słowem, mogę was zapewnić że mój dziad zostawał w wielkiem znaczeniu na dworze Alexandryjskim. Nie mówię tego ażebym się miał chwalić, na cóż mi się to może przydać? Już siedmnaście wieków, ba więcej nawet, upływa jak go straciłem, gdyż umarł czterdziestego pierwszego roku panowania Augusta, ja byłem w ówczas nader młodym i zaledwie mogę go zapamiętać, ale niejaki Dellius często mi opowiadał o tych wypadkach. —
Tu Velasquez przerwał Żydowi zapytując: czyli to był ten sam Dellius muzyk Kleopatry, o którym Flawian i Plutarch często wspominają?
Żyd wieczny tułacz dał potakującą odpowiedź poczem tak dalej mówił:
— Ptolomeusz niemogąc mieć dzieci z swoją siostrą, posądził ją o niepłodność i wyrzekł się jej po trzech latach małżeństwa. Kleopatra wyjechała do jednego z miast portowych nad morzem czerwonem. Dziad mój towarzyszył jej w tem wygnaniu i wtedy to nabył dla swojej pani owe sławne dwie perły, z których jednę rozpuściła i połknęła na uczcie wyprawionej przez Antoniusza.
Tymczasem wojna domowa wybuchła we wszystkich częściach państwa rzymskiego. Pompejusz schronił się do Ptolomeusza Dyonizego który kazał mu ściąć głowę. Zdrada ta, mająca zapewnić mu łaskę Cezara, sprawiła wcale przeciwny skutek. Cezar pragnął powrócić Kleopatrze koronę. Mieszkańcy Alexandryi stanęli w obronie swego króla z gorliwością jakiej w historyi mało widzimy przykładów; ale gdy nieszczęsnym trafem monarcha ten utonął, nic już nie przeszkadzało zadość uczynieniu żądzy panowania Kleopatry, która wywięzywała się wdzięcznością bez granic.
Cezar zanim opuścił Egipt, kazał Kleopatrze zaślubić młodego Ptolomeusza który był jej bratem i szwagrem zarazem, jako młodszy brat Ptolomeusza Dyonizego pierwszego jej małżonka. Książe ten miał w ówczas dopiero jedenaście lat, Kleopatra była przy nadziei i dziecię jej nazwano Cezarionem, dla uniknięcia wszelkich wątpliwości względem jego pochodzenia.
Dziad mój mając w ówczas dwadzieścia pięć lat postanowił wejść w związki małżeńskie. Było to może nieco za późno jak dla Żyda, ale miał nieprzezwyciężony wstręt do poślubienia kobiety rodem z Alexandryi, nie tak dla tego że Żydzi jerozolimscy uważali nas za odszczepieńców, atoli, według naszego zdania, jedna tylko świątynia powinna była istnieć na ziemi. Stronnictwo nasze utrzymywało: że nasza świątynia egipska założona przez Oniasza, jako niegdyś samarytańska, stanie się powodem odszczepienia, którego Żydzi obawiali się, niby nieuchronnej klęski ogólnej zatraty. Takowe nabożne pobudki, niesmak towarzyszący wszelkim dworskim urzędom, sprawiły że mój dziad postanowił oddalić się do świętego miasta i tam pojąć żonę. Śród tego przybył z całą rodziną do Alexandryi, Żyd jerozolimski nazwiskiem Hillel. Córka jego Melea wpadła w oko memu dziadowi i wesele odbyło się z niesłychanym przepychem; Kleopatra i młody jej małżonek zaszczycili je swoją obecnością.
W kilka dni potem królowa kazała przywołać mego dziada i rzekła mu: «Dowiaduję się w tej chwili, mój przyjacielu, że Cezar został mianowany dożywotnim dyktatorem. Los wyniósł tego pana zwycięzców świata na stopień, na jakim nikogo dotąd nie postawił. Nie wytrzymają z nim porównania ani Belus, ani Sezotrys, ani Cyrus ani nawet Alexander. Szczycę się że on jest ojcem mojego małego Cezariona. Dziecię to wkrótce skończy czwarty rok, pragnę więc ażeby Cezar widział je i uściskał. Za dwa miesiące postanowiłam wyjechać do Rzymu, pojmujesz że chcę uczynić wjazd godny królowej Egiptu. Ostatni z moich niewolników powinien być odzianym w złociste szaty, wszystkie zaś moje sprzęty mają być ulane z szlachetnego kruszcu i wysadzone drogiemi kamieniami. Co do mnie, każesz mi sporządzić suknie z najlżejszych tkanin indyjskich, za strój zaś nie chcę innych klejnotów prócz pereł. Weź wszystkie moje klejnoty, wszystkie złoto znajdujące się w moich pałacach, nadto podskarbi mój wyliczy ci sto tysięcy talentów złota. Jest to cena dwóch prowincyi które sprzedałam królowi Arabów. Powróciwszy z Rzymu potrafię mu je odebrać; teraz idź i pamiętaj żeby za dwa miesiące wszystko było w pogotowiu.»
Kleopatra miała w ówczas dwadzieścia pięć lat, piętnastoletni brat jej, którego była przed czterema laty zaślubiła, kochał ją z niewypowiedzianą namiętnością. Dowiedziawszy się że miała wyjeżdżać, oddał się najgwałtowniejszej rozpaczy, gdy zaś pożegnał królowę i widział oddalający się okręt, wpadł w taki smutek że lękano się o jego życie.
We trzy tygodnie potem Kleopatra wylądowała w porcie Ostji. Zastała tam już wspaniałe łodzie które poholowały ją Tybrem i można rzec, że w tryumfie wjechała do tego miasta, gdzie inni królowie wchodzili zaprzężeni do wozów rzymskich hetmanów. Cezar równie wdziękiem obyczajów jako wielkością ducha celując między resztą ludzi, przyjął Kleopatrę z niewypowiedzianą grzecznością, mniej jednak czule niż się królowa tego spodziewała. Kleopatra ze swojej strony, więcej powodowana dumą niżeli przywiązaniem, mało uważała na tę obojętność i postanowiła dokładnie poznać Rzym. Obdarzona rzadką przenikliwością wkrótce poznała niebezpieczeństwa które groziły dyktatorowi. Mówiła mu o swoich przeczuciach, ale bohater nie był w stanie przypuszczenia do serca uczucia bojaźni. Kleopatra widząc że Cezar nie zważa na jej przestrogi, zamierzyła o ile możności dla siebie wyciągnąć z nich jak największą korzyść. Przekonaną była że Cezar padnie ofiarą jakiego spisku i że świat rzymski rozpadnie się w ówczas na dwa stronnictwa. Pierwsze z nich, przyjaciół wolności, miało za widomego naczelnika starego Cycerona, mędrka nadętego, który myślał że dokonał wielkich rzeczy dla tego że szumnie przemawiał do ludzi i który wzdychał do spokojnego życia w swojej tuskulańskiej willi, z zachowaniem jednak wpływu przywiązanego do osobistości przywódzców stronnictwa. Wszyscy ci ludzie pragnęli osiągnąć jakiś wielki cel, ale nie wiedzieli jak sobie począć, nie mieli bowiem żadnej znajomości świata. Drugie stronnictwo, przyjacioł Cezara, złożone z dzielnych wojowników, hucznie używających przyjemności życia, zadosyć czyniło swoim i korzystało z namiętności drugich. Kleopatra nie długo wahała się nad wyborem, zastawiła sidła niewieściej zalotności na Antoniusza, gardziła zaś Cyceronem, który jej tego nigdy nie mógł przebaczyć, jak się możecie łatwo przekonać z listów jakie pisał w ówczas do przyjaciela swego Attyka.
Królowa, wcale nie ciekawa rozwiązania zagadki której poznała ukryte sprężyny, czemprędzej wróciła do Alexandryi, gdzie młody małżonek przyjął ją z całem uniesieniem rozpłomienionego serca. Mieszkańcy Alexandryi podzielali jego radość. Kleopatra zdawała się uczestniczyć w szczęściu jakie sprawiło jej przybycie, zjednała sobie umysły wszystkich; ale ludzie bliżej ją znający dobrze widzieli, że cele polityczne były głównemi pobudkami tych oświadczeń w których więcej było udawania niż prawdy. W istocie zaledwie zabezpieczyła się względem mieszkańców Alexandryi, wnet pośpieszyła do Memfis, gdzie ukazała się w stroju Izydy z krowiemi rogami na głowie. Egipcyanie szaleli za nią; następnie podobnemi sposobami umiała pozyskać przychylność Etyopów, Nabateenów, Libijczyków i innych ludów opasujących Egipt.
Wreszcie królowa powróciła do Alexandryi a tymczasem zamordowano Cezara i wojna domowa wybuchła we wszystkich prowincyach imperium. Odtąd Kleopatra stała się coraz bardziej posępną, często się zamyśliwała, otaczający ją zaś poznali że powzięła zamiar zaślubienia Antoniusza i zapanowania nad Rzymem.
Pewnego poranku mój dziad udał się do królowej i pokazał jej klejnoty świeżo sprowadzone z Indyi. Mocno się z nich ucieszyła, wychwalała smak mego dziada, jego gorliwość w pełnieniu obowiązków i dodała: «Drogi Hiskiasie, oto są banany przywiezione z Indyi przez tych samych kupców z Serendiwy od których otrzymałeś twoje klejnoty. Racz zanieść te owoce mojemu młodemu małżonkowi i proś aby je zjadł natychmiast przez miłość jaką ma ku mnie.»
Mój dziad wypełnił to polecenie i młody król mu rzekł: «Ponieważ królowa zaklina mnie przez miłość jaką mam ku niej abym natychmiast zjadł te owoce, chcę abyś był świadkiem że żadnego nie zostawię.» Ale zaledwie zjadł trzy banany, gdy nagle rysy boleśnie mu się połamały, wysadził oczy na wierzch głowy, krzyknął straszliwie i padł bez ducha na posadzkę. Mój dziad poznał że użyto go za narzędzie okropnej zbrodni. Powrócił do domu, rozdarł swoje szaty, odział się workiem i głowę posypał popiołem.
W sześć tygodni potom królowa posłała po niego i rzekła: «Wiadomo ci zapewne że Oktawian, Antonius i Lepidus rozdzielili między siebie imperium rzymskie. Drogi mój Antonius otrzymał Wschód w podziele, chciałabym więc wyjechać naprzeciw nowego władcy do Cylicyi. W tym celu polecam ci abyś kazał zbudować okręt w kształcie muszli i wyłożyć go, tak zewnątrz jako i wewnątrz, perłową macicą. Pokład ma być otoczony misterną siatką złotą przez którą będę mogła być widzianą gdy wystąpię pod postacią Wenery, otoczonej gracjami i amorkami. Teraz idź i staraj się wypełnić moje rozkazy ze zwykłą ci pojętnością.»
Mój dziad padł do nóg królowej mówiąc: «Pani, racz zważyć że jestem hebrajczykiem i że wszystko co się stosuje do bóstw greckich, jest dla mnie świętokradztwem, którego w żaden sposób nie mogę się dopuścić.»
«Rozumiem, — odparła królowa, żal ci mojego młodego małżonka. Boleść twoja jest słuszną i podzielam ją więcej aniżelim się tego spodziewała. Hiskiaszu, widzę że nie jesteś stworzonym do życia dworskiego, uwalniam cię więc od pełnienia dotychczasowych twoich obowiązków.»
Mój dziad nie dał sobie tego dwa razy powtarzać, wrócił do siebie, zapakował swoje sprzęty i oddalił się do małego domku który posiadał nad brzegami jeziora Mereotis. Tam gorliwie zajął się ostatecznem ukończeniem swoich spraw, zawsze mając na myśli osiedlenie się w Jerozolimie. Wreszcie żył w najściślejszem odosobieniu i nieprzyjmował żadnego z dawnych swoich dworskich znajomych, wyjąwszy jednego muzyka Delliusa z którym zawsze łączyła go prawdziwa przyjaźń.
Tymczasem Kleopatra, kazawszy prawie taki sam zbudować okręt o jakim mówiła, wylądowała w Cylicyi, której mieszkańcy w istocie wzięli ją za Wenerę, Marek Antonius zaś znajdując że niezupełnie się mylili, odpłynął z nią do Egiptu, gdzie związek ich odbył się z wspaniałością niepodobną do opisania. —
Gdy Żyd wieczny tułacz doszedł do tego miejsca swego opowiadania, kabalista mu rzekł: «Dość tego na dzisiaj mój przyjacielu, oto właśnie przybywamy na nocleg. Przepędzisz dzisiejszą noc krążąc koło tej góry, jutro zaś znowu złączysz się z nami. Co się zaś tyczy tego co miałem ci powiedzieć, odkładam to na później.» Żyd straszliwym wzrokiem spojrzał na kabalistę i znikł w poblizkim wąwozie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Jan Nepomucen Bobrowicz, Jan Potocki i tłumacza: Edmund Chojecki.