Spotykają razowych młodzieńców unerwione dziewice pszeniczne,
aniołowie o świeżym oddechu prezentują astralne ciała.
Wiem:
wplątałam się w dobro i zło
jak w stokrotną trójlistność koniczyn —
dzwonią jabłka wszelkiego poznania pomieszane w łykowych kobiałach.
Więc mam pytać o drogę do Ciebie, zabłąkana na snów skrzyżowaniach? Tyle razy już oczy niebieskie czarną nocą uczerniał dzień — Osiemnaście zrudziałych czerwców nie usłyszy, krzycząc, pytania — Osiemnaście zim nie usłyszy siwych zim głuchoniemych jak pień.
Babskie ciepłe języki liści trą i sypią słowa na wiatr —
fanatyczny wąż z aluminjum wije gniazda na rajskiem drzewie.