Przejdź do zawartości

Przykładne dziewczątka/VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Sophie de Ségur
Tytuł Przykładne dziewczątka
Podtytuł Zajmująca powieść dla panienek
Pochodzenie Przykładne dziewczątka
Wydawca Księgarnia Ch. I. Rosenweina
Data wyd. 1928
Druk Drukarnia „Siła”
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jerzy Orwicz
Ilustrator Marian Strojnowski
Tytuł orygin. Les Petites filles modeles
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała książka
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI.
W ROK PÓŹNIEJ.
Pies wściekły.

Pewnego dnia Stokrotka i Madzia bawiły się przed domem pod sosną rozłożystą. Wielki pies czarny zwany Kalo — leżał przy nich. Stokrotka zajęta była wkładaniem mu na szyję obroży z kwiatów. Wianuszek ten uwiła właśnie Kamilka z jakiegoś kwiecia. Ale pies bronił się od tej ozdoby i jak tylko wieniec przeszedł do połowy łba, wstrząsał nim i wieniec spadał na ziemię.
Stokrotka groziła mu nadąsana:
— Ejże, Kalo, jeśli jeszcze raz zrzucisz, to ci dam porządnego klapsa!
Następnie podnosiła wianek, wołając:
— Spuść zaraz łeb!
Kalo spuszczał głowę z miną obojętną. Stokrotka wciskała mu przyciasny wianuszek na łeb, a pies, wstrząsnąwszy się, pozbywał się go w jednej chwili.
— Brzydkie stworzenie! głupie, nieposłuszne, — wołała Stokrotka, uderzając go zlekka po głowie.
Jednocześnie jakiś pies żółty, zbliżywszy się znienacka, ugryzł Kalo. Stokrotka chciała go odpędzić, ale pies rzucił się na nią i ukąsił w rączkę, poczem pobiegł dalej ze spuszczonym ogonem i nachyloną głową.
Stokrotka i Madzia zerwały się na równe nogi, słysząc krzyk dziecka. Kamusia goniła wzrokiem, oddalającego się psa żółtego i szepnąwszy parę słów Madzi na ucho, pobiegła do matki.
— Mamusiu, — rzekła cicho, — Stokrotkę pies wściekły ukąsił!
Pani Marja zerwała się z krzesła.
— Zkąd wiesz, że wściekły? — zawołała.
— Domyśliłam się po jego wyglądzie, a przytem pokąsał Kalo, a następnie Stokrotkę, nie szczeknąwszy nawet. Kalo zamiast bronić się, rozciągnął się na ziemi bez ruchu.
— Może masz słuszność, moje dziecko. Jakież to nieszczęście, o mój Boże! Trzeba obmyć zaraz starannie miejsce ukąszone w wodzie czystej, a następnie w słonej.
— Madzia zaprowadziła Stokrotkę do kuchni — rzekła Kamilka.
Pani Marja pośpieszyła opatrzeć rankę, przemyła ją słoną wodą, pomimo obaw małej, że sól będzie bardzo gryzła. Przez czas pewien ukrywano cały wypadek przed matką Stokrotki, dopiero po wezwaniu lekarza gdy się okazało, że pies nie był wściekły i strach był przedwczesny, opowiedziano jak się rzecz miała.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Sophie de Ségur i tłumacza: Natalia Dzierżkówna.