Beati voi che su nel ciel godete
Le lacrime, che’l mondo non ristora!
Favvi amor forza ancora,
O pur per morte liberi ne sete? —
La nostra eterna quiete,
Fuor d’ogni tempo, è priva
D’ invidia amando, e d’ angosciosi pianti. —
Dunque il peggio è ch’io viva
S’ amando io ne riporto affanni tanti.
Se ’l cielo è degli amanti
Amico e ’l mondo è lor crudele e ingrato,
Amando, a che son nato?
A viver molto? e questo mi spaventa;
Chè ’l poco è troppo a chi ben serve e stenta.
Wy, którym w niebie nie skąpią nagrody,
Za łzy daremnie na ziemi wylane;
Czy i tam miłość nie daje swobody?
Czy przez śmierć wszystko z miłością zerwane?
— Śród wiecznéj niebios pogody
I nieskończonéj wieczności
Miłość nic nie wie o łzach i zazdrości —
Więc choć mię takie czekają katusze,
To ja dla tego żyć muszę!
Jeżeli niebo kochanków obdarza
U siebie przyjęciem miłem —
A świat ich poi jadem i znieważa —
Czemuż się, czemu rodziłem?!
Aby żyć długo? — O czyż warto dłużéj
Żyć człowiekowi co cierpi i służy.