Przejdź do zawartości

Nie dziwcie się

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Bernart de Ventadorn
Tytuł Nie dziwcie się
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

a) Nie dziwcie się.

Nie dziwcie się, że śpiewam słodziéj,
Niż najuczeńsi w krąg pieśniarze:
Mnie sama miłość śpiewać każe,
Chętnego po swej woli wodzi.
Ciało, serce, i zmysły, i duch,
I moc wszystką skwapliwie jej zdam.
Na nią jedną wzrok zwrócony mam,
W nią jedyną zasłuchany słuch.

Umarł ten, komu sok ochłódą
Miłosny w piersi nie pociecze;
Bez niej czem życie jest człowiecze?
Ha! sobie nudą, innym nudą.
Niech tak srogo nie karze mię Bóg,
Abym przeżył miesiąc albo dzień,
Skoro miłość zajdzie dla mnie w cień,
Lub sam z świętych odwrócę się dróg.

Bez zawahania i bez zdrady
Kocham ją słodką, urodziwą;
Rzęsy me wilżą się, — nie dziwo,
Na jej wzajemność nie znam rady.
Bram więzienia, w którem trzyma mię,
Nie otworzy żaden w świecie klucz,
Nie rozwali żadna siła, prócz
Jej łask tylko, — a te znam-li?... w śnie!


Gdy ujrzę ją, to mdleję wszystek,
Czuję, że mieszam się i blednę,
Powieki drżą mi, drzy mi biedne
Serce, jak przeciw burzy listek.
Dziecko może silniejszem się zwać,
Tak dziś we mnie organ życia zwiądł.
Komu smutek taką dolę sprządł,
Toć się litość dlań powinno znać.

Dobra ma pani, niech cię wzruszę,
Racz jeno przyjąć mię za sługę;
Wierność wam ślubię — o zasługę
Inną nad wzrok wasz się nie kuszę.
Oto staję pod wasz — pani — znak,
Nad dąb stalszy i czulszy nad bluszcz;
Jeśliś pani nie jest lwicą z puszcz,
Przestań — błagam — katować mię tak.

Z lubości tak mi serce taje,
A razem wślizga się do łona
Ból, że w nim stokroć duch mój kona
I stokroć z szczęścia zmartwychwstaje.
Ból dziwniejszy to boleści wszech,
Niźli innym radość — droższy mi;
Więc jeżeli dziś tak lube łzy,
Jak mi kiedyś będzie lubym śmiech!

Wyszłoby damom na przestrogi,
Kochankom wiernym zaś na zdrowie,
Gdyby na obłudników głowie,
Na głowie zdrajców rosły rogi.
Wszystko moje mienie chętnie dam,
Aby taki powstał w świecie rząd,
Aby zgadła moja dama stąd,
Jakie wierne dla niej serce mam.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Bernart de Ventadorn i tłumacza: anonimowy.