Przejdź do zawartości

Na posiedzeniu w przedmiocie taryf kolejowych na ładunki zbożowe

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Suligowski
Tytuł Na posiedzeniu z d. 4 października 1896 r. wielkiej narady, zwołanej do Petersburga przez ministerium finansów w przedmiocie taryf kolejowych na ładunki zbożowe
Pochodzenie Z ciężkich lat (Mowy)
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1905
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Na posiedzeniu z d. 4 października 1896 r. wielkiej narady, zwołanej do Petersburga przez ministeryum finansów w przedmiocie taryf kolejowych na ładunki zbożowe.

(Tłomaczenie z rosyjskiego).

Jeden z poprzednich mowców p. Dobiecki wyjaśnił bliżej szkodę, jaką istniejący system taryfowy rolnictwu Królestwa Polskiego już wyrządził, a zarazem wyjaśnił, że dalsze obniżki taryfowe mogłyby zadać rolnictwu naszego kraju cios ostateczny. Łącząc się z poglądami p. Dobieckiego, nie będę powtarzał tego, co już zostało wyliczone, pozwolę sobie natomiast dorzucić kilka uwag ogólniejszej natury.
Z dotychczasowych przemówień różnych osób zdaje się wyłaniać ogólne zdanie o potrzebie taryf na wywóz w odróżnieniu od taryf przewozu wewnętrznego. Potrzeba ta istotnie istnieje i dyktuje ją sama natura rzeczy. Jeżeli zboże, obok pokrycia potrzeb spożycia w państwie, wychodzi jeszcze na rynki zagraniczne, to znaczy, że ruch zbożowy dotyka dwóch odmiennych stron życia, to jest tak handlu wewnętrznego, jak i zewnętrznego, z których każdy posiada samoistne cele i zadania.
W istocie, wywóz zagranicę dąży do usunięcia nadmiarów, które gromadzą się w państwie rolniczem ponad potrzeby, przewóz zaś wewnętrzny do należytego zaopatrzenia rynków wewnętrznych odpowiednio do potrzeb. W następstwie wywozu nikną zapasy i zmniejsza się podaż, wskutek zaś wewnętrznego dowozu zwiększają się miejscowe zapasy i zwiększa się podaż w punktach zapotrzebowania. Gdy wywóz wpływa na podniesienie cen w państwie, wewnętrzne dostawy naodwrót chronią od zbyt wysokich cen i wpływają na ich złagodzenie.
Wreszcie, handel zewnętrzny współzawodniczy z eksporterami innych państw na rynku międzynarodowym, wewnętrzny zaś opiera się na współzawodnictwie wewnętrznych czynników produkcyi, przyczem w interesie państwa leży zachowanie tych sił ekonomicznych i usunięcie szkodliwych dla ich rozwoju warunków, podczas kiedy trudności, rodzące się gdzieindziej dla producentów z powodu obcego importu, są zgoła obojętne.
Tak wybitne różnice odbić się muszą na taryfikacyi. Słyszymy tutaj powszechne narzekania rolników, a zarazem powszechne z ich strony żądania nowych obniżek, pomimo nizkich obowiązujących stawek.
O ile dotyczą wywozu, żądania te mogą być uznane za usprawiedliwione. Na tej drodze można rzeczywiście przyjść z pomocą rolnictwu. Popierając wywóz, przyczynimy się do zmniejszenia zapasów zboża, a co za tem idzie, do zmniejszenia wewnętrznego zaofiarowania. Gdy zaś z natury praw i stosunków ekonomicznych wynika, że podobne zmniejszenie wpływa na podniesienie cen, może ono zatem przynieść rolnictwu w czasach obecnego trudnego położenia tak pożądaną korzyść.
Mówiąc to, muszę się zastrzedz, że przez taryfy wywozowe rozumiem taryfy, połączone istotnie z wywozem zagranicę, a więc z koniecznością przejścia przez granicę i ustępstwa w takich tylko warunkach uważać mogę za pożyteczne.
Czy można jednak tak samo patrzeć na ten przedmiot, gdy chodzi o wewnętrzne w państwie przewozy?
Rolnicy, jeżeli nie wszyscy, to przecież z wielu okręgów, ujawniają zbyt wyraźne dążenie do obniżek i w tym kierunku. Wydaje im się, że z chwilą zadośćuczynienia ich żądaniu, różnica, wynikająca z obniżonego frachtu, pozostanie przy nich, przyczem rozumują w ten sposób, że przecież cenę swoją zawsze wziąć muszą, a przewożąc taniej, zapewniają sobie zysk pod postacią oszczędności taryfowej. Śmiem twierdzić, że rozumowanie to stanowi złudzenie, któremu brak ścisłej podstawy.
Być może, że w pierwszej chwili, zanim obniżki taryfowe zaczną oddziaływać na ceny, okręgi, wysyłające zboże, odniosą pewną korzyść. Nie należy się wszakże łudzić, aby zysk na taryfie choć na jedną chwilę mógł być w całości zdobyczą rolnika. Pomiędzy rolnikiem-producentem a konsumentem stają różne inne ręce, wszyscy przyjmą udział w tej chwilowej korzyści, pozostawiając rolnikom część wcale nie największą. Tak będzie z początku, i to daleko krócej, aniżeli się wydawać może. Ułatwienia taryfowe wnet sprowadzą zmiany na rynku zbożowym, zwiększą dowóz i obniżą ceny, jak o tem praktyka niejednokrotnie przekonała. Korzyści z obniżenia frachtu przesuwać się zaczną w stronę konsumenta, którym może być zresztą nie ostatni spożywca chleba, ale raczej odbiorca zboża lub mąki, i pomału po tej stronie się zatrzymają, zmniejszając stopniowo, a może nawet zgoła pozbawiając rolnika jakiegokolwiek zysku. W ostatecznym rezultacie, pomimo wszelkich złudzeń wielu rolników, korzyści odniosą odbiorcy, o których powyżej mowa, ale nie rolnicy, o których idzie.
Z całą też słusznością przedstawiciele kraju nadbałtyckiego, gubernij zachodnio-centralnych, a zwłaszcza woronezkiej i gubernij Królestwa Polskiego, zaznaczyli się przeciwko rozbieranemu dążeniu. Rozpatrując powyższe złudzenie niektórych rolników, niepodobna spuścić z uwagi pewnej sprzeczności, jaka zachodzi pomiędzy ich żądaniem, a rzeczywistością. Niedawno, bo w r. 1891, w epoce wiadomego nieurodzaju, ustanowiono czasową taryfę wewnętrzną na zboże w wysokości 1/100 kop. od puda i wiorsty. Zarządzenie to miało na celu zapewnienie biednej ludności, zagrożonej głodem, tańszego zboża. Ceny były wysokie, ale byłyby niewątpliwie daleko wyższe jeszcze, gdyby rząd w porę nie był przedsięwziął podobnego kroku. Wszyscy wtedy zgodnie patrzyli na to obniżenie taryfy, jako na środek pomocy dla konsumenta, a dzisiaj ten sam środek, to jest obniżenie stawki do 1/100 kop. od puda i wiorsty zostało zaproponowane i w słowie ustnem i w druku, jako źródło korzyści dla producenta, czyli całkiem naodwrót. Jak to, czyżby w ciągu tych 5 lat zmienić się miały prawa, któremi życie ekonomiczne się rządzi i od których ono zależy? Bynajmniej, te prawa pozostały bez zmiany, i dlatego nadzieje rolników, opierane na 1/100 kop. od puda i wiorsty, gdyby zostały ziszczone, zawieśćby musiały najkompletniej.
W konkluzyi mniemam, że obniżki taryfowe na wywóz, z zastrzeżeniem istotnego wywozu, opartego na stosownych warunkach i kombinacyach mogą być dla rolnictwa pożądane, do nowych jednak ulg taryfowych dla wewnętrznego przewozu dążyć nie należy, a raczej dążyć należy naodwrót.

Żądanie obniżenia stawki do 1/100 kop. od puda i wiorsty upadło i do podobnego zmniejszenia taryfy wcale nie doszło.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Suligowski.