Gdy pierwsza z gwiazd nad brzegiem gór Sen rzuci na rozłogi, — lubię to! —
Gdy z ornych pól wracają w dom Zmęczone moje nogi, O!
Tam, gdzie ten zdrój, gdzie rzędy brzóz Kąpią swój liść przemnogi, — lubię to —
Tam schron spotkania błogi, Mój skarbie drogi, O!
Przez ciemny jar, w posępną noc, Radośnie a bez trwogi, O!
Pospieszę ja ku tobie w lot, Mój skarbie drogi, O!
W posępną noc, przez ciemny jar Zdążą zmęczone nogi — O! — Na czas spotkania błogi, Mój skarbie drogi, O!
Myśliwiec rad za zwierzem w gon W porannych zórz pożogi, — lubię to —
W południa żar rybaka łódź Rzeczne porzuca progi, — lubię to, —
Mnie zasię zmrok, ten szary zmierzch, Serce uwalnia z trwogi — O! Na czas spotkania błogi, Mój skarbie drogi! O!