Przejdź do zawartości

Karczma na rozdrożu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Ejsmond
Tytuł Karczma na rozdrożu
Pochodzenie Bajki
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1927
Druk Zakł. Druk. F. Wyszyńskiego i S-ki
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Karczma na rozdrożu



Była raz karczma wiejska, w której gospodarze
„urzędowali“ w nieustannym swarze.
Pod hasłem: „Niech się Ojczyzna pokrzepia!“
jeden drugiemu wydrapywał ślepia.

W dyskusjach swych ciskali wszelakie wymysły,
znane nad brzegami Wisły...
„Rugał się“ młody i stary,
co drugie słowo powtarzał: „Cholera“,
i wszystkie ludowe gwary,
jak w podręczniku Glogera,
przez „kadencji“ przeciąg cały
w owej karczmie rozbrzmiewały...

Gdy kto chwalił inny obóz
mówiono o nim,
że łobuz...
(„Złodziej“ — dodawał anonim.)
Gdy kto chwalił przeciwnika,
mówiono o nim,
że dostał bzika...
(„Oszust“ — dodawał anonim...)


Czasem
z hałasem
wybuchała brzydka
bitka
w tem zatraconem karczmisku...
W towarzystwie mocno spitem,
przytem
ten i ów obywatel obrywał po pysku.


*

Z tej karczmy wiodły trzy drogi
w świat obojętny i wrogi...
Jedna droga w dół leciała
pośród bagien cała...
Tych, co drogą tą wyruszą,
rajskie kwiaty wonią kuszą.
Tych, co pójdą w błotne szlaki,
nęcą śpiewem rajskie ptaki...

Puszcza wilgotna
jest pełna cudów przeróżnych...
Pod skwarnem słońcem
zakwita storczyków tysiącem...
Ich woń zawrotna
upija,
zabija
podróżnych...


Kto drogą tą pójdzie pijany
oplączą, zaduszą go ljany...
Zabłądzi w zdradzieckiej gęstwinie,
w krainie
czarów
pośród moczarów
zaginie...


*

Druga droga w górę sięga,
gdzie moc i potęga...
Urąga nizinom błotnym,
pnie się ku szczytom samotnym,
ku orłom królewskim,
ku gwiazdom niebieskim,
ku halnych wichur szlakom bezpowrotnym...

Tych, co drogą tą wyruszą,
drogocenne kruszce kuszą.
Tych, co zajrzą w górskie groty,
olśni złoto i klejnoty...

Podniebne skały
są pełne skarbów przeróżnych...
W bieli lodowców
sięgając wyżyn niebieskich,
skrzą ogniem królewskich
grobowców...


Ich blask wspaniały
upija
zabija
podróżnych...

Kto drogą tą pójdzie pijany —
zginie, wśród skał roztrzaskany...


*

A zaś trzecia droga polna
była ciężka i mozolna
przez piaski i przez kamienie,
przez wyboje i strumienie...

Nie kusiły ku niej kwiaty zawrotne,
Nie latały nad nią orły polotne...
Nie szemrały srebrne głosy w ruczajach
Nie śpiewały rajskie ptaki w jej gajach —
Nie wodziły błędne ognie w jej błotach —
Nie jaśniały drogie kruszce w jej grotach...

Na owej drodze
piętrzą się groźne
przeszkody —
Wichury mroźne,
złe niepogody
wędrowców nękają srodze...


Na owej drodze
cierń rani podróżnych stopy —
Pochmurne stropy
ulewą trapią ich srodze...

Lecz kto się ku niej obróci —
ten do karczmy złej nie wróci
i wyjdzie na złote słońce
i minąwszy przejścia trudne,
posiądzie krainy cudne,
mlekiem i miodem płynące...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Ejsmond.