Przejdź do zawartości

Góry się ozłociły...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Słowacki
Tytuł Góry się ozłociły...
Pochodzenie Dzieła Juliusza Słowackiego tom I
Redaktor Bronisław Gubrynowicz
Wydawca Księgarnia W. Gubrynowicza
Data wyd. 1909
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
GÓRY SIĘ OZŁOCIŁY...

CHÓR.

Góry się ozłociły — szafiry mórz ciemnieją.

GŁOS.
Elijasz! Elijasz!
CHÓR.

Fale wstały od ziemi — wiatr — i koguty pieją.

GŁOS.
Izrael! Izrael!
CHÓR.

Miesiąc jak ogień stoi na czerwonym oceanie.        5

GŁOS.
Izaak! Izaak!
CHÓR.

Korab na dalekościach wre w rozognionej pianie.

GŁOS.
Samuelu!
CHÓR.
Korab, wieloryb świata, z ogniami w okienicach...
GŁOS.
Święty Janie!        10
CHÓR.

Ku niemu płyną zdala obłoki, całe w świécach...

GŁOS.
Święty Pietrze!
CHÓR.

Uciszyło się morze i ziemia i powietrze —

GŁOS.
Chwała Trójcy!
CHÓR.

Złamana jest moc węża, dusz niewinnych zabójcy!        15

GŁOS.
Złamana! złamana!
CHÓR.

W Imię przedwieczne Ojca! W Imię Chrystusa Pana!

GŁOS.
W Imię Ducha!
CHÓR.

Pokój na ziemi, wodach i na powietrzu!

GŁOS.
Chwała duchom na ziemi!        20


Takie słyszano głosy nad morzami,
Gdy anioł z trzema na czole gwiazdami
Leciał nad złote ogniska pastusze
I budził w ludziach barankowe dusze.
Na trzech pasterzy upadły promienie,        25
Obmyły ducha duszę — pod imieniem

Jeden był, który ugaszczał natchnienie;
Drugi, który był kwiateczków siemieniem,
Trzeci zaleśne echa wywoływał:
Te zbudził anioł duchy — ponazywał,        30
Pomiędzy ludźmi pastuszymi wsławił,
Dał ducha, wieńce, i w drogę wyprawił.
Idźcie! — rzekł — pierwsi wy trzej pastuszkowie,
Aż wam przejasna zastąpi dziewica;
Ta złote słońce Pańskie ma na głowie,        35
A pod nogami obrączkę księżyca.
Raz na obłokach promiennych widziana
Przez sługę Chrysta — przez świętego Jana,
Przyszłego świata święta monarchini,
Teraz ukryta z dzieckiem na pustyni,        40
Piękna jak zorza... Długie jej warkocze
Ciemne ku światłu w złoto się mieniły,
W oczach szafiru światła i przezrocze,
W głosie anielskie nieskończone siły;
Porywać serca ludzkie umiejąca,        45
A moc miłosnych dreszczów miała w dłoni,
Gdyś odszedł od niej, a pomyślał o niej.
Próżno smok, który owładnął narody,
Wypuści na nią rzekę krwawej wody!
Próżno ostatni ślad jej ziemski zetrze!        50
Ona ucieknie z dzieckiem na powietrze
I tam karmiona, aż mróz minie ostry,
W błękitnych światach przez jaskółki siostry,
Dziecinę swoję pośród słońc wychowa,
Prześwięta ludom Matka — Pani słowa!        55






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Juliusz Słowacki.