Przejdź do zawartości

Dyskusja indeksu:Żywot człowieka poczciwego

Treść strony nie jest dostępna w innych językach.
Dodaj temat
Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki

Zbiór Pisarzów polskich zaczynamy od Reja, od Żywota człowieka poczciwego. Jest to bowiem utwór, doskonale streszczający w sobie zakres myśli i uczuć zwykłego Polaka w XVI wieku, tak jak Rej jest wybornym, niezrównanym typem samorodnym ówczesnej umysłowości polskiej. Postać to godna Holbei-nowskiego pędzla, a pomimo tylu dobrych stmlyów i rozbiorów dzieł jego, syntetycznej monografii, obejmującej bystrym i spokojnym rzutem oka całokształt zasług i znaczenia Mikoła Keja, nie posiadamy je-.szcze.
Za dwa lata nadejdzie 400-tna rocznica urodzin polskiego „Enniusa“, jak go już współcześni zwali, w ti, linem ziozumieniu przełomowej dla piśmiennictwa polskiego działalności Reja. Rocznicę tę uczci zapewne godnie największa nasza instytucya naukowa: Akademia Umiejętności w Krakowie. — Jakkolwiek nie łatwo wydać sąd sprawiedliwy o człowieku, który już u współczesnych spotykał się bądź-to z przesadnem uwielbieniem, bądź też z surowem potępieniem — prze fi cież zasługi pisarza przetrwały próbę wieków i znalazły uznanie nawet u przeciwników religijnych. X. W u-jek w przedmowie do swojej Postylli przyznał Postyli Reja, że „dla dworności a gładkości mowy między innemi górę otrzymała.” Więc choć akatolik, Jan z Woźnik ostro wyrzucał Rejowi, że inaczej żył, niż pisał, choć go zwie „mistrzem opojem, ’ niepodobna w czambuł potępiać „Sardanapala Kagłowskiego i zapomnieć, że ten sam człowiek budował miasteczka i wsie, zakłaiał Okszę i Rejowiec, pisał grube foliały, a język swój ojczysty krzewił i wzbogacał.
„Żywot człowieka poczciwego“ jest utworem dojrzałego i uciszonego po burzach życia umysłu. „Żywot” dowodzi, że Rej pod starość opanował już sam siebie: rozmyślnie rozdzielił obfitą treść i pokusił się w tym utworze o kompozycyę jasną, nakładającą pewne granice wrodzonemu gadulstwu. W stosunku do wcześniejszego, a nie oryginalnego co do pomysłu i treści Wizerunku, jest Żywot swobodnym utworem umysłu, zaprawionego do spostrzeżeń moralizującyeh. przepełnionego mnóstwem anegdot, wyczytanych u Erazma, przejętych z Fulgozy i in. — Jedną z cech charakterystycznych Żywota jest spokój niewzruszony autora: gwałtownych i grubych porównań, od których roi się w Wizerunku, tutaj nie znajdziemy. Tam nawet, gdzie karci i wyśmiewa, czyni to Rej dobrodusznie, nigdy zgryźliwie. Pod względem zaś religijnym umiarkował się już także. Wprawdzie i w Żywocie znajdą się wycieczki przeciw chciwości księży, przeciw odpustom i t. d., ale niema już wyszydzania obrzędów katolickich.
Nie tylko to jest ciekawe w Żywocie, eo Rej mówi, ale dla bacznego czytelnika niedomówione tam lub przemilczane sprawy dadzą sporo wątku do rozmyślań nad oświatą i społeczeństwem naszem szesnastego wieku. Jest to ze wszech miar znamienny objaw widnokręgu ówczesnej cywilizacyi polskiej. Odnajdziemy tam pierwiastki i tego, czem po dziś dzień żyjemy, i tego, co nas przez wieki truło.

  • * *..Żywot człowieka poczciwego” nie stanowił osobnego dzieła; był przeważną częścią zbiorowej, dużej księgi, którą wydrukował Maciej Wirzbięta w Krakowie pod tytułem: Zwierciadło | albo kstałt, w którym każdy stan snadnie się mo j że swym sprawam iako we źwierciedle przypatrzyć. Za szczesnego panowania sławnego kęola Zygmunta Augusta Króla Polskiego. Ro ku po narodzeniu Pańskim 1567. — Po dedykacyach idą trzy księgi Żywota Człowieka poczciwego, następnie „Przemowa krótka... o przypadkach rozlicznych czasów dzisiejszych”, w końcu „Apophtegmata, to jest krótkie a roztropne powieści...”, „Zbroja pewna każdego rycerza krześcijań-skiego” i „Żegnanie z światem.”

W wydaniu niniejszem bierzemy za podstawę wydanie „Zwierciadła” in folio z r. 1567/8, wprowadzając dla jasności niektóre drobne odmiany z wydania wileńskiego 1606 roku, np. zamiast „Kapitulum” drukujemy „Rozdział”, jak ma wydanie wileńskie. Pisownię pierwszych wydań zmieniamy na dzisiejszą, aby nie wprowadzać mylnego wymawiania: gi (=jego) brzmiało zawsze ji, pocóż zatem drukować dziś gi?.Podobnież nie widzimy powodu drukować: pthak, tbu, ktborych, boccze, czo, państhwo, dimcm. prziwo-dzą zamiast: ptak, tu, których, bodźce, co, państwo, dymem, przywodzą i t. p. Zależy nam bowiem nie na tem, jak się z wyrażeniem dźwięków biedził Kej i inni pisarze XVI wieku, ale na tem, jak wymawiali ówcześni Polacy. Dlatego też, zmieniając przestarzałą pisownię, postaramy się, o ile dokładna korekta na to pozwoli, oddać wiernie język Rejowski, a zatem zachowamy bez zmiany takie wyrazy, jak np.: mie-dźwiedź,, trefisz, chociaj, Barnadyn, powieda, poćciwą. nieslachetna, odcirpiał, żwirzę, ty wszytki rzeczy, nigdziej, swowolnego, nahojniejszego, slosarzem, srze-brze, dwie gałąsce, szedziwość, obwięzować, w wojsce i t. p., — bo tak Rej wymawiał.
Wyrazy przestarzałe lub niezrozumiałe dzisiejszemu ogółowi znajdą objaśnienie w spisie abeeadło-wym, który umieścimy na końcu,,Żywota.’’ Podobnie uczynimy w dalszych tomach Zbioru.
Przed Żywotem dajemy czytelnikom krótką a doskonałą biografię Reja, — skreśloną przez Andrzeja Trze-cieskiego. Jest to najstarsza u nas charakterystyka literacka, pełna życia i staropolskiego humoru.
„ Zbiór pimrzów polskich* nie stawia sobie celów naukowych, ale praktyczne ma na oku. Filolog nigdy żadnemu, najwierniejszemu przedrukowi nie zaufa i do celów lingwistycznych użyje zawsze najstarszych, pierwotnych druków. Nie dla szczupłej garstki badaczów historyi języka przeznaczamy zbiór niniejszy; chodzi o to, aby upowszechnić starych pisarzów naszych, którzy, stojąc bliżej czystej krynicy, przekazali nam nieskażonego ducha mowy praojców. Może nikt u nas nie określił lepiej znaczenia i doniosłości pisarzów szesnastego wieku, jak to uczynił Stefan Witwicki w tych kilku słowach: „Dotychczas (z małemi wyjątkami) do starych pisarzy zasiadał u nas chyba eru-dyt suchy i zimny, który też prawił o nich w sposób nic nie znaczący i nudny, kiedy przeciwnie, do ich ocenienia, prócz umiejętności i baczności, trzeba także natchnienia i zapału. Bowiem dzieła owych mężów winniśmy nie tak nawiedzać i oglądać, jak jakie staroświeckie groby, gdzie nic jeno zwłoki spróchniałe, lecz z tych dzieł mamy owszem dla naszego piśmiennictwa wskrzesić i porwać iskrę życia, a wszczepić ją pałającą w nową robotę na rozniecenie i polot nowego płomienia. 1 z onej tylko iskry, stamtąd podniesionej, może wystrzelić wzrost i puścić się siła nowej polskiej literatury.”
Tak jest istotnie. Wiedzieli Mickiewicz i Słowacki, wiedzą dziś Sienkiewicz i Orzeszkowa, ile zawdzięczają starym mistrzom X YI — go i XYlI-go wieku. „Iskry życia’ tleją tam niezgaszonę pod popiołami. Niechże lecą — i oświecają — i grzeją!
Józef Kallenbach.
ŻYWOT I SPRAWY
POĆCIWEGO SLACHCICA POLSKIEGO
MIKOłAJA BEJA Z NAGŁOWIG, który był za sławnych królów polskic-h Zygmunta wielkiego, pierwszego tera imieniem króla polskiego a potym za Zygmunta Augusta syna jego, także wielkiego a sławnego króla polskiego. Który napisał Andrzej Trze-cieski, jego dobry towarzysz, który wiedział wszytki spra wy jego. 1.en. to Mikołaj Rej wyszedł był z starodawnego a poćciwego domu, które zawżdy Rej mi zwano, którzy się zawżdy pisali z Nagłowiu, ze wsi ziemie krakowskiej, powiatu księskiego, niedaleko rzeki Nidy. A ci to Rejonie byli z starodawna herbu Okszej, który to herb zaniósł był do Polski niejaki Naukerus Slężak, który tu jeździł w poselstwiech do królów polskich i potym mu się w Polsce spodobało, i tu był osiadł, i był biskupem krakowskim, i ten kościół wielki jako teraz sam w sobie jest, na zamku krakowskim on z gruntu zbudował.’ I wiele potym tu tych Okszyców do Polski się za nim było przyniosło, których i po ty czasy dosyć jest. A był to naród tych Rejów zawżdy cichy, skromny, poćciwy, nie bawiąc się nigdy żadnemi świeckiemi sprawami, tylko zawżdy spokojnego a poćciwego żywota swego śla checkiego używali. Też był jeden starosta na. Iłowie, gdzie dziś Barem zową, rycerskiego stanu tam używając, i tamże go potym wielką mocą Tatarowie dobyli i zabili. A ten to Mikołaj Rej miał ojca Stanisława z tychże Nagłowic, a stryja rodzonego Piotra. który żony nigdy nie miał, tamże w tych Nagłowicach leży. bo mu się były działem dostały, które przypadły na brata Stanisława.
A ten Stanisław, ociec tego to Mikołaja, udał się był na rycerski chleb do ziem ruskich, tamże się z młodości parał, bo tam miał stryja lierbownego tejże Okszej, niejakiego Wątróbkę, arcybiskupa lwowskiego, który go około siebie bawił, i tamże się był z pirwszą żoną ożenił z narodu Buczackiego, która, gdy mu umarła, pojął był drugą żonę tamże w Rusi z imieniem niemałym, Barbarę Herburtownę, z domu z dawna sławnego Fulsztyńskiego, siostrę rodzoną Herburta Odnowskiego, kasztelana bieckiego i starosty sądeckiego, herbu trzech mieczów w jabłku — która była została wdową po zacnym człowieku, po Zo-rawiuskim, którego byli porwali Turcy na Bukowinie za Alexandra króla, który potym tamże w tym więzieniu w kilka lat umarł; tamże w Rusi potym mieszkał. Tamże się mu z tej Herburtowny urodził syn ten to Mikołaj w miasteczku Żórawnie, które dzier-żał nad Niestrem, niedaleko Żydaczowa, w mięsopu-stny wtorek, roku bożego 1505. Tamże w tem Zó-rawnie ten Stanisław Rej umarł i tamże leży. A tu dzierżał w krakowskiej ziemi Topolą, Słanowice, Bobin, ale tu bardzo rzadko bywał.
A iż był człowiek pobożny, poćciwy a spokojny, a nie parał się żadnenu sprawami ziemskiemi, także też i o wychowanie tego syna mało dbał, bo jednegoż miał, także (go) przy sobie chował aż do niemałych lat, że go byli potym ledwie namówili, iż go był dał do Skarmierza do szkoły, iż tam było blizko jego wsi Topoli. Tamże był dwie lecie, i nic się nie nauczywszy, wziął go był zasię do domu, a potym go był dał do Lwowa, i tam się też nic nie nauczył, bawiąc się między przyjacioły, bo już był dorosły, a był tam dwie lecie. Potym go dał do Krakowa i był rok w bursie Jeruzalem, też mu mało, albo nic pomogło, bo już rozumiał, co to jest dobre towarzystwo.
Iż zdało się ojcu, iż już był nauczony człowiek, a on przedsię jako dawno nic nie umiał, wziął go za-się do domu, do onego Żórawna. Tamże z rucznicą a z wędką biegając około Niestru, aż do ośmnaście się lat ćwiczył, bąki strzelając. A gdy przyniósł pełne zanadrza płocic, laskowych i wodnych orzechów, a kaczora, albo gołębia, albo wiewiórkę za pasem, to go z onej koszule z płoskonek rozstrząsali rozpasaw-szy, ano wszytkiego dobrego dosyć. To się tu w nim kochali, mówiąc:,.]STic nasz Mikołaj nic; ba, nie za 1’eżyć ten na starość gruszki w popiele.” Ano prawdę mówili, bo było prawie ze wszytkiego nic. Potym go posłali do Topoli do stryja, aby go był wyprawił gdzie na służbę, i kupili mu kitajki na kabat na wyprawę. a on się jął brogiem wron łowić; a nim mu uszyto sukniej, tym onę kitajkę wy krajał na proporczyki, a czyniąc drzewca z onemi proporczyki, przy-więzował wronam do szyje a do ogona pod skrzydło, a żywo je puszczał. Tak że z onemi proporczyki latając, wygnały inne wrony i kawki precz, że szkody w gumniech nie czyniły. A ten dla kabata rok przy urzędniku musiał mieszkać, aż ojciec przyjechawszy, to mu inny sprawił, a pan młody się ćwiczy około brogów z wronami. I dał go potym już we dwudziestu lat do pana Andrzeja Tęczyńskie-go, który na ten czas był wojewodą sędomierskim, a był to człowiek zacny a mądry, acz był wzrostem mały, ale głowę wielką miał.
Tam potym będąc, począł go pan w listy polskie wprawować; bo łacińskiego języka bardzo mało, albo nic nie umiał. Tamże potym z listów, z rozmów między pisarzami, z czytania, a snać więcej z natury, jął się był przegryzować potrosze i łaciń skiego pisma czytać, a czego nie rozumiał, tedy się pytał. Także potym z onego zwyczaju począł potro-sze rozumieć, co czytał, a Bóg a natura ostatka dodał, iż był potym ml jwliciwm. iż wżdy już rozumiał, co czarno, a co biało. Jedno, iż mu to wiele prze-każało, iż był zawżdy zabawion towarzystwem, a muzyką, tak z natury, że rzadkiej której nie miał. Texty dziwne, a wirsze rozmaite, tak nic się nie rozmyślając, czynił. A był pan barzo ciekawy z młodu, że nigdy na jednym miejscu długo posiedzieć nie mógł, a myśliwstwo mu też wiele przekazało.
Potym zasię odstawszy od onego pana, parał się znowu między przyjacioły w Kusi, ale nigdy nie służył, a wszakoż był zawżdy pilen hetmana, który był na ten czas zacny człowiek Mikołaj Sieniąwski, wojewoda bełski, potym ruski; radby też był widział, co ludzie zacni czynią, ale mu się tego nigdy pozda-rzyć nie mogło. Bo był tak fortunny, albo też niefortunny, że powiadał, iż nigdy za żywota jego taka nań potrzeba nie przyszła, aby był powinien korda swego dobyć, chyba w rozwadzaniu; a to był pan barzo ciekawy, jedno iż był wielkiego zachowania a dworski. A nigdy żadnej przyczyny z siebie nikomu do złego nie dał, tak tego około siebie przestrzegał.
Potym się był ożenił, pojął był z imieniem niejaką Rosnownę z Sędziszowa tu z krakowskiej ziemie, — siostrzenicę arcybiskupa Rożego, który był powinowatym swym niemało imienia nakupił, tak, że się też jemu dostało w chełmskiej ziemi Kobylskie imie-nic i Siennica. Tamże to w tym imieniu, więcej go potym dostawszy, przemieszkawał, i tamże był założył miasteczko niedaleko Chełma, przezwiskiem Rejowiec. A wśzakoż tu do krakowskiej ziemie barzo go zawżdy przyrodzenie ciągnęło dla dworu, bo bez tego być nie mógł. A żadnego sejmu, zjazdu, ani żadnej koronnej sprawy nie zamieszkał. I był nań stary król barzo łaskaw; także i królowa Bona, i dał mu był jurgielt i stacyą skarmierską i wieś, także i wszytoy panowie bai-zo ji radzi widzieli i wiele mu dawali. Także potym od arcybiskupa Gamrata dzier-żał Kurzelów i Biskupice. A urzędem żadnym ziemskim nigdy się niechciał parać; powiedał, iż w zatrudnionym żywocie dwa co naslachetniejsze klenoty ociążone być muszą: wolność a sumnienie, które po-wiedał, iż w zabawionym żywocie nigdy bespieczne być nie może. A wszakoż kiedy rozumiał, iż tego była potrzeba, bywał posłem i barzo rad służył Rzeczypospolitej, bo już ze zwyczaju rozumiał i sprawy koronne, i prawo pospolite. A1 e się niechciał żadną rzeczą bawić, tylko wolny a spokojny żywot sobie obierał. A z Polski też jako żyw za żadną granicę nie wyjechał, chyba w Księztwie Litewskim bywał i to barzo mało. ^ Potym się parał około króla onego sławnego Zygmunta Augusta, który mu też był iście miłościwym panem, i dał mu był jurgielt na chełmskim mycie, i wieś mu był dał, która była dziedziczna Mikołaja Odnowskiego, jedno iż była miała przypaść na króla jurę donatorio, którą zwano Dziwiąciele. A ten to Mikołaj Odnowski był mu bratem bliskim, i dał mu był swe prawo jeszcze za żywota swego, a był kasztelanem przemyskim i starostą lwowskim.
Potym tu w krakowskiej ziemie nad Nidą założył był miasto przy Nagłowicach przezwiskiem herbu swego Oxą, i niemało był imienia tam potym przy-kupił.
Potym mu był dał Paweł Bystram, brat jego bliski, bezpłodnym będąc, dwie wsi w lubelskiej ziemi: Popkowice i Skorczyce, i spuścił mu je był jeszcze za żywota swego. Potym, gdy przyszła prawda święta Ewanieliej Pańskiej do Polski, która acz była też i przedtym, ale barzo zawikłana, i pisał Postyllę polskim języ-
Biblioieka — T. 203. O kiem, bo acz był nieuczony, ale z czytania a ze zwyczaju tedy mu to już snadnie przychodziło, w której niczym nie allegował dla lepszej pewności, jedno starym a nowym zakonem, i wiele ludzi się było tą. Postyllą w prawdzie obaczyło z onych dawnych zwykłych a zawikłanych nałogów starych. Pisał też przedtym katechizm dyalogiem, ludziom młodym potrzebny. Przełożył też „Psałterz Dawidów” i z modlitwami, który też barzo radzi ludzie i czytali i śpiewali. Pisał też żywot i sprawy onego Józefa żydow skiego patryarchy, cudnymi i ozdobnymi słowy, który też ludzie barzo radzi widzieli. Pisał też Spectrum, albo nowy czyściec, aby się ludzie z starych błędów obaczali. Pisał też pod figurą Kupca nadobną sprawę człowieka krześcijańskiego. Pisał też Apokalipsim Jana świętego cudnym polskim językiem, z wykładem zacnego a uczonego doktora w piśmie świętym, Henryka Bulingei-a. Pisał też książki nadobne o potopie Noego, dzisiejszym czasom barzo potrzebne a pożyteczne. Napisał też dla dworskich ludzi nadobne księgi: Wizerunek, z którego wiele każdy i nauczyć i obaczyć się mógł. Pisał też potym Zwic-rzeniec stanów slacheckich, którzy na ten czas żywi byli, poćciwie krótkiemi słowy, które tylko w ośmi wirszach zależały, ozdobiając. Pisał też dla białych-głów Zatargnienie fortuny z cnotą, z których snadnie mogły swym powinnościam zrozumieć. Pisał też dla dobrych towarzyszów dyalogi rozliczne: kosterę z pijanicą, W ar w asa z I) i kasein. lwa z kotom, gęś z kurem. Pisał też zasię dla kmiotków, wójta z panem a plebanem, jako się też o swych doległościaoh rozmawiają. I wiele inych rzeczy pisał, co ich po-ginęło, i księgi niemałe de neutralibus w — Brześciu Litewskim i z Impressorem utonęły.
A naostatek już we wszytko się ochynąwszy, pisał Księgi żywota człowieka poćciwego, rozdzielone na trzy wieki jego, to jest młody, śrzedni i stary, jako się ma poćciwy człowiek, na każdym stanie hę cląc, w swej powinności zachować. Napisał też narzekanie na nierząd polski: Przy tym Apophtegmata rozmaite. Przemowę do poćciwego Polaka stanu rycerskiego. Przytym też zbroję rycerza krześcijańskfe-go. — Naostatek zegnanie z światem.
A^ wszakoż na żadnym piśmie swym ani się podpisać, ani swego imienia wspomnieć niechciał; po-wiedał, iz się tego wstydał, iż był nieuczony, a miotał się prawie jako z motyką na słońce. A co tych Pieśni! nabożnych i świeckich, wirszów rozlicznych, ejjiłaphia ludziom poćciwym, także też i na herby ich’ to temu, bczby nie było, bo mu to ze zwyczaju a z natury tak snadnie przychodziło, że tego przez jedną noc napisał, co chciał, bo we dnie nie mógł iz był barzo ludźmi zabawiony; panięta a ludzie młodzi zawzdy się około niego bawili, bo był człowiek pocciwy, zachowały, dworski, znajomy wszem, a byli nan ludzie zacni barzo łaskawi; a żadnego mieć stanu me chciał, tylko był sobie żywot wolny a spokojny obrał, będąc nemini molestuj tak, że się niody nikt me ozwał ktoby był nań kiedy o co poskarżyć miar, sam się każdemu osądził i usprawiedliwił. Także sobie wszytko tuszył, iż «ę już w żądny inszy stan, ani w żadne zawikłame sprawy nigdy wdać nie miał, jedno iz tak spokojnego a wolnego żywota swego uzywac miał. Bo acz to był pan z młodu barzo ciekawy a bespieczny, a barzo mu światek smakował, ale już był potym skromny, trzeźwy, spokojny, tylko się już był na wszem na wolny żywot udał, a wsza-koz co czas przyniósł, i Rzeczypospolitej, i przyjacielskiej posługi nigdy nie omieszkał. Tamże w tej Ukszej, którą sobie fundował i kościół zbudował, po-wiedał, iz miał wolą swe kości położyć, Panu Bogu wszytko poruczywszy, tak jako o tem nadobnie w onych wirszach rozmawiając się z światem napisał. A toć była wszytka sprawa żywota, postępków i spraw tego poćciwego slachcica polskiego. jENŻE ^NDKŻEJ J’REECIESK.1 O SLACHCICU.
Slachcic ma byd jako szkło zawżdy przeźroczysty, A od każdej rnakuły jako kryształ czysty:
Bo by inszej przyczyny do tego nie było;
To samo słowo slachcic siła zastąpiło.
Bo slachcic slachetnie się powinien sprawować,
Już szczęściu, ni przypadkom żadnym nie folgować; Daj, Panie Boże, wszytcy by pomnieli na to,
Jakie zacne klenoty przypadają za to.
Bo poćciwość i sława, zacność, dobre mienie,
A zatym łaska pańska i wieczne zbawienie.
Drogoć to bracie. po NIEDBALCA.
Cokolwiek czynisz, rozmyślaj się zawżdy, A końca patrzaj, na co ma przyść każdy; Bo przeszłe rzeczy jako tako miną,
A teraźniejsze zawżdy głośno słyną Rozmyśl sobie,
Czas cię skrobie,
Coby tobie Ku ozdobie Twej osobie,
Boć być w grobie,
Zawżdy przysłuszało.
Zimie masz czas Na długiej nocy.
A zatym Bóg żegnaj,
Miej się dobrze możeszli,
A co dobrzo nie zapominaj. Byś się potym nie omieszkał. ,!ll W3 — — —
ZWIERCIADŁO albo kstałt, w którym każdy stan snadnie się może swym sprawain jako we źwieroiedle przypatrzyć.
Za szczesnego panowania sławnego króla Zygmunta Augusta, króla Polskiego, roku po narodzeniu Pańskim 1567.
Omnia probate, quod melius est tenelr.
To jest nawiętszy rozum, możesz temu wierzyć,
Kto się umie w swych sprawach nadobnie rozmierzyd. Ostatka się dohadywaj.
Lectori Benigno,
Andreas Tricesius.
Ut nil utilius benigne LECTOR,
Sic ob multiplices sales iocosque Nil festivius his leges libellis. Quos RB VS pater elegantiarum, REIVS Sauromatflm decus perenne, Divini ingenii penu recludens Dextro numine dat uis Polonis. His laotus fruere beata REłO Vati tempora comprecare vitae, Plures ille tibi usni futuros Edat inganii utsubinde faetus.
Panie młody,
Strzeż się szkody Dla urody;
Bo przygody Czynią wrzody;
Jako wody,
Gdzie złe brody,
Skąd więc smrody,
Z złej gospody,
Gdzie skubą brody Z piekła zalatują,
Mijaj!
NA ŁODZIĄ,
HERB STARODAWNY W POLSCE.
Rozliczne na świecie szkody,
Ale snadź nawiętsze z wody.
Bo ta ustawicznie płynie,
A nie jedea na nioj zginie.
Rozum ludzki potym sprawił,
Iż łodzią na to naprawił,
Iż co na wodach pływają,
Bospieczni na nioj bywają.
W Polsce zacni ton herb mają,
Którzy bespiecznie pływają W cnotach, w sławach, w poćciwości, Nie bojąc się nawałności,
Ani żadnej szpetnej burze,
Wznosząc żagle swe ku górze.
Iż się żądny nie ochynie.
Tak dawno ta Łodzią słynie.
A każdy stan zacny bywa,
Który na tej Łodzi pływa.
Dziś zacni z Górki panowie.
Są jej przedniejszy wodzowie.
A bespiecznie w niej pływają,
Co to w Polsce wszyscy znają. Wiatr im szkodliwy nie szkodzi,
Każdy do portu ugodzi,
A dopłynąć nie zamieszka,
Kędy sława z cnotą mieszka.
Nuż wy też drudzy stanowię,
Bierzcie to na przykład sobie Wiatrom się nosić nie dajcie,
A do portu się pytajcie.
Gdzie sława z cnotą wysiadła,
Nauczać was obieciadła
Na każdą poćciwą sprawę,
Skąd macie mieć wieczną sławę.
Boć o was i o nas idzie,
A światu, tej nędznej gnidzie
Nie dajcie się marnie zwodzić,
Boć wam wierę będzie szkodzić.
Bo to co się wam kęs błyszczy, Pewnie was potym wyniszczy.
Jedno cnota trwa na wieki.
Tej używajcie opieki.
Bo świat, to morze burzliwe,
Nie jednoć łodziam szkodliwe.
Wszytkim być się nam oohynąć, Chcemyli brzegu dopłynąć.
Bo jeśli portu chybicie,
Cóż dobrego uczynicie“?
Sami leda gdzie zginiecie,
A sławę z cnotą miniecie.
Przowież, przewieź
M/W FJFW?!*W fĄJW
PANOM. HRABIOM Z GÓRKI, PANU ŁUKASZOWI WOJEWODZIE POZNAŃSKIEMU I STAROŚCIE BUSKIEMU, PANU ANDRZEJOWI STAROŚCIE GNIEŹNIEŃSKIEMU I WAŁECKIEMU, PANU STANISŁAWOWI STAROŚCIE KOLSKIEMU, PILSKIEMU I MOSZYŃSKIEMU etC. PANOM SWYM ZAWŻDY MIŁOŚCIWYM I ŁASKAWYM
Acz nie tajna jest nietylko w Polsce, ale i u inszych postronnych narodów starożytna zacność domów i narodów W W.; nie tajne też są u wszech ludzi zacne, sławne a poćciwe sprawy i obyczaje W. „W., które jeszcze od młodości W. W. nietylko, iż sławnie objaśnione były, aleby je byli sobie mogli brać na kstałt a, na ćwiczenie, nietylko ludzie młodzi, ale pewnie i dobrym baczeniem ozdobieni. A tego mi. zda mi się, za pochlebstwo żaden słusznie przyczyść nie będzie mógł, gdyż mię z tego dobrze wyświadczyć mogą ci, co się temu lepiej niźli ja przypatrzyli, i głośno 0 tem mówią i powiadają. Ale acz ona sława przodków w. w. i także i teraźniejsza zacnych stanów w. w. sławnie trwa i długo trwać musi; lecz jako mądrzy powiadają, iż się czasy zawżdy mienić muszą, a my też pewnie z niemi także się mienić musimy, a co nie bywa dla ludzkiej dłuższej pamięci pismem podparto, wszytko z odmiennością czasów snadnie z pamięci ludzkiej może być odniesiono. A iż ty książki, które właśnie może zwać zwierciadłem człowieka poćciwego, gdyż we źwierciedle, gdzie brudno, a gdzie krzywo, może wszytko upatrzyć, a upatrzywszy poprawić, teraz nowo są na świat wydane, nie zdało mi się, aby miały być słuszniej komu przypisane, a przywłaszczone nad zacny stan w. w., które Pan Bóg i zacnością 1 dostojeństwy, i poćciwemi sprawami i sławnemi żywoty ozdobić raczył. Iż czego kto sobie nie doczcie w książkach, niech się ostatka dopatrzy na ućciwych sprawach a zwyczajach w. w. A k’temu niech będzie długa pamięć pospołu i z książkami w. w. na świecie odmiennym. Acz tak rozumiem, jako każda rzecz na świecie, także i ty książki sędziego i pod-sędka o sobie mieć muszą, a nie każdemu się podobać będą, gdyż nie z żadnego ugonku, ani pożytku, ani v. żadnej niepotrzebnej sławy są na świat wydane, tylko z szczyrej życzliwości braciej swej, a narodowi polskiemu, — niechże wierę dobry brat rozumie a szacuje jako raczy, boć też to zaprawdę drudzy nie z żadnej zazdrości czynią, jedno iżby to rad w sobie ukazał, iżby to lepiej umiał, kiedyby chciał. A wszakoż jeśliby mu się co nie zdało, awo ja pożyczę piórka, o papir też snadnie, niechże sobie poprawi abo z nowu napisze, jako mu się nalepiej’ będzie zdało. A jakom widział na jednym zacnym domie ty wirszyki napisane:
Sobiem k’woli budował, szacuj jako raczysz,
A na swym więc poprawisz, co nio k’myśli baczysz.
Także ja też tego każdemu snadnie dopuszczam. A też pczoła nie tak szkodliwie ukąsi jako sirszeń. Pczołam tedy o tem ja bęczeć dopuszczam. Bo poć-ciwy człowiek, równie jako sirszeń, na swem poćci-wyiri przestawa, a nie bierze nigdy miodu z cudzego gniazda, i nie kąsa, aż go rozdrażnią. Tylko proszę moich miłościwych panów, aby to odemnie w. w. jako od życzliwego sławy i długiej pamięci w. w. wdzięcznie przyjęto było: quia aurum et argentum non sunt mihi. quod habeo. lioc robis do. A przytym i sam siebie tak jakom zdawna zwykł, jako on Eschines, który, gdy Sokratesowi dyscypułowie upominki dawali, powiedział: Iż nie mam ci co inszego dać, aleć dawani sam siebie. Jako to Sokrates wdzięcznie od niego przyjął, a prawie go sobie jako za syna wziął, to tam o tym historya świadczy. Przy tym daj Panie Boże w. w. długie a szczęśliwe przy dobrym zdrowiu panowanie.
Data z Kossowa dzień świętego Jana krzci-ciela. Boku 1567.
Życzliwy iście na wszem służebnik W. W.
PROEMIUM,
TO.JEST KRÓTKI WYWÓD 00 TY KSIĘGI AV SOBIE ZAMYKAJĄ.
Starzy oni filozofowie zacni pogańscy, nie wiedząc nic ani o Bogu, ani o wolej bożej, ani o zakonie jego, tylko się tak przyrodzonemi cnotami sprawując, kto czytał ich sprawy może się iście podziwo-wać. pomyśl i wszy sobie, co to byli za“ ludzie, a jako cnotliwych, pobożnych a poćciwych obyczajów i używali i w nich się zachowywali. Ale iż świat jako jest odmienny i z dziwnemi sprawami swemi, to już jawnie a prawie na oko widzimy, że za odmiennością czasów jego i dziwniejszy, ludzie nastawają, i dziwnie się mieszają z obyczajmi swemi. A mali się prawda rzec, za łaską bożą, acz i prawa, pańskie i prawa wedle biegu świata tego słusznie postanowione, a znacznie objaśnione mamy, przedsię co dalej to’ w gorsze a w zawikłańsze się sprawy i udawamy, i bespiecznie ich używamy, a trudno się już ty koła leda jako zahamować mają. A to nam wszytko rozumki nasze nowo wymyślone, omylne postawki. pycha a słówka przekęsowane czynią. Czego nie tak przodkowie na-szy używali, co się i z starego pisma ich ukazuje, iż po prostu mówili, ale statecznie przy tym, co ich poć-ciwemu stanowi należało, i stali, i mocno tego używali. A iż wszyscy narodowe języki swemi sprawy, cnoty i poćciwe obyczaje dla pohamowania swowoł nogo przyrodzenia ludzkiego i pisali i na piśmiech potomkom swym zostawiali, jednochmy my Polacy w swym języku prawie zadrzemali, a juało pisma mamy, któreby nas wżdy też czasem pohamować mogło, jakobychmy wżdy w rostropnej słuszności spraw, zwyczajów i postępków swych poćciwie używać mogli. Bo jako inszy naro-dowie o nas o Polakoch piszą, iż trudno ma być który naród tak z przyrodzenia do każdego obaczenia tak przykłonny, jako jest naród nasz polski, na którąkolwiek stronę staranie a ćwiczenie swe będzie obrócić chciał. A gdyż o to nic nie dbają ci, które Pan Bóg i naukami ozdobić i ubłogosławić rabżył, aby pisaniem swym albo rozważnym upominaniem swym ludzi przestrzegali z ich powinności, tedy wżdy niech kamienie woła. Tedy mi się z tej przyczyny zdało, acz prostakowi a nieuczoneinu, przypatrując się sprawom a obyczajom ludzkim, nasłuchawając się też częstokroć co poćciwi między sobą ganią, a przy czym też słusznie przestawają, a co słusznie pochwalono i j>o-ganiono być może, aby się też wżdy co o tem napisało, jakoby też wżdy poćciwy Polak, gdyż to każdy słusznie zeznać musi, iż jest z przyrodzenia cnotliwy, swe sprawy a. swe poćciwe postępki stanowić, i ku jakięmuby je końcowi rozważeniem rozumu przywodzić miał, i jako jest powinien w nich się i zachować i stanowić, aby umiał. A tak to małe napisanie, które się zamyka w tych to księgach, o poćciwym zachowaniu. o cnotliwym stanowieniu żywota człowieka po cci w ego, podawani ci przed oczy twoje mój miły slachetny Polaku, acz prostym szyrmem, ale dali Bóg życzliwym od prostego napisane. Ale gdyż cię Pan Bóg obdarzyć raczył z przyrodzenia roztropnym baczeniem, tak jako to i inni narodowie zeznawają, tak rozumiem, żo. sobie ostatka z swego uważonego rozmysłu dołoż ć’ będziesz umiał, i sławę i myśl spokojną i żywot poćciwy, i Panu Bogu wdzięczną otia-rę, jako żeś się o to starać powinien, okazać i uczynię będziesz umiał. Co inaczej być nie może, jedno, iż musisz temu swowolnemu osłowi a. temu tępemu ciału swemu ująć obroku, a dodawać mu ostróg i przypatrować mu często munsztuku, aby swowoluie nie bujało. A tak gdy będziesz ty księgi czedł, tedy wiedz, iż są na trzy części rozdzielone. Pierwsza część jest od urodzenia człowieka, jakie są przypadki jego i jakie ma być ćwiczenie i wychowanie jego aż do lat śrzednich jego. Druga część jest od śrzednich lat jego, jaka ma być sprawa około niego i jakie ma-, 1% być postępki jego i stanowienie poćciwego żywota jego. Trzecia część jest, gdy już przyjdzie do wieku o s tatecz n i ej s z ego a do poćciwych a szedziwyck lat swoick, jako też tam już ma w rozmyślnym żywocie swoim — a w poćciwej powinności swojej, a w kojaźni bożej stanowić ony wdzięczne, spokojne a szedziwe czasy swoje, a jako się nie ma lękać ani przypadków żadnych tego świata, ani, szedziwości swej, ani onego ostateczniejszego strachu, który nas już ma doprowadzić do inszego królestwa, a do inszych rozkoszy niźli są świata tego. Co tak rozumiem, iż cztąc powoli, lepiej to będziesz umiał rozważyć, niźli jakoć tu jest krótko wywiedziono. Vul<‘.
KSIĘGI PIRWSZE,
ŻYWOTA CZŁOWIEKA POĆCIWEGO. IA KIE MA BYĆ STANOWIENIE I ZACHOWANIE SPRAW I ŻYW OT \ JEGO, POCZĄWSZY OD URODZENIA JEGO AŻ DO ŚRZEDNICH LĄT JEGO.
ROZDZTAL r.
Jako i przecz Pan Bóy raczył stworzyć świat i człowieka.
Bóg wszechmogący, którego sprawy, sądy, a na wszem dziwne postępki są, ani rozmierzone, ani żadnym rozumem ogarnione być mogą, gdy raczył ŚAviat stworzyć, to jest ziemię, niebo, morza, i inne przypadłości na niebie i na ziemi, której dziwnej sprawie żadne się oko przypatrzyć, ani żądny rozum przydzi-wować się nie możev A wszytko to, cokolwiek oczyma swemi widzieć, i rozumem rozeznać możemy, to stworzyć raczył ku czci a chwale swojej. A przypatrując się tej dziwnej sprawie, co dalej to więcej się o tem zamyślawać musimy. A iż na niebie wielką a rozliczną a dziwną różność duchów świętych, to jest aniołów i archaniołów, ku czci a ku służbie swej stworzyć raczył, niechciał też tego zaniechać, aby też i z tej marnej ziemi, tak jako Rogu wszechmogącemu, powinna cześć a chwała zawżdy iść nie miała. lako a przecz Pan stworzyć raczył człowieka.
A tak też potym stworzyć raczył i człowieka, a tak go stworzył i w niewinności, i w dostojeństwie, i w świątobliwości, i w nieśmiertelności, mało nie jako i anioła, tak jako i.Dawid święty tego nadobnie w pisaniu swym dołożył, jedno iż różno, tego w widomym ciele, a anioła zasię w niewidomym duchu. To jako tego nędznego człowieka był na tej ziemi postanowić raczył, i jako mu był poddał wszytko pod moc i pod posłuszeństwo jego, to już tam pisma i liisto-rye, kto czytał, szeroko o tein poświadczają i wyzna-wają. Jako też zasię chcąc, aby wiedział on nędznik, iż jest kreatura, a iż ma pana nad sobą. wszytko mu poruczywszy a podrzuciwszy pod posłuszeństwo jego, w Raju go, dziwneini rozkoszami sprawionym, postanowić raczył, aby jedno tak był sobie nad nim rozkoszował w onej niewinności jego, tedy mu jednegoż di zew ka zakazać raczył, aby go nie ruszał, ani owocu jego, które drzewko przezwał drzewem żywota, po-wiedając mu, iż skoro go skosztujesz, wnet będziesz śmiertelny, a śmiercią będziesz umorzon.
Przecz żonę Pan stworzył Adamowi.
A niechcąc go tak zaniechać jako pustelnika, po-uiedzieć raczył: łż żle mu być tak samemu, trzeba mu jakiego podpomożenia. I uspiwszyi go twardym snem, wyjął kość z boku jego, a stworzył mu niewiastę też urodą podobną k’ niemu. Ten gdy się obudził, poznał ją wnet i powiedział: iż to jest „jedna kość z kości moich.. A tu wnet obaczyć każdy ino że, jako jest dusza rozumna, skoro będzie do ciała wpuszczona, także i w małym dziecięciu, jedno, iż nie ma instrumentów jeszcze zrosły ch, przez któreby on rozum jej i ona nieśmiertelność okazać się miała. Także mu potem onę niewiastę dał za żonę, aby się rozmnażał z nich on naród ludzki, ku czci a ku chwale jego.
Przecz czart zwiódł człowieka.
Dyabeł potym, on anioł sprosny, który dla pychy a nieposłuszeństwa był strącon z nieba, gdyż był piór w ej aniołem światłości, a w wielkiej łasce u Pana tego, gdyż ten Pan, pychy a nieposłuszeństwa żadnemu stworzeniu przepuszczać nie raczy, wiedząc onego człowieka w onej łasce pańskiej, i bojąc się, aby mu w niebie nie posiadł onego miejsca jego, nadziewając się jeszcze kiedy przyjść ku łasce pańskiej, wnet oną srogą zazdrością wzruszony, starał się pilnie o to, aby był onego nędznika mógł jako zwieść z onego posłuszeństwa jego, a iżby go omierził Panu swemu. Widząc onę niewiastę już mdlejszego przyrodzenia, niźli onego człowieka, wnet się o nię jtokii-sił, i powiedział jej: 1 wiecież wy, czemu wam Pan tego drzewa zakazał, albo owoców jego? Wiedzcie iż to drzewo jest takiej mocy, iż skorobyście go skosztowali, wnetbyście się stali wieszczemi, a wnetbyście wiedzieli, co jest zle, a co dobre. Onej niebożątku zachciało się być praktykarką, a wiedzieć przyszłe izeczy, wnet urwała jabłko i skosztowała, a namówiła onego nędznika, iż go też skosztował, tak iż potym dowiedział się, co jest złe (ku któremu przyszedł) a co jest dobre, które był utracił. Także wnet nie-bozątko poznał śmiertelność swoję, poznał wstyd nagości swojej, a już chodził jako błędny w rozpaczy swoje. To już potym jako się nad nim zmiłować, zgromiwszy go, Pan raczył, a jako mu zasię nalazł drogę do miłosierdzia swego, i jako onego sprosnego /wodniku w osobie wężowej przekląć raczył, i jako onemu nędznikowi dał otuchę o miłosierdziu swojem, i jako miało nastać potomstwo z narodu jego, które się miało pomścić onej nieznośnej krzywdy jego, to już tam o tym szeroko historye ’świadczą, tak jako są 0 tym samy w sobie napisane.
Jako i w jakiej różności naród ludzki rozmnażał się na ziemi.
A gdy już ten naród nędzny ludzki począł się rozmnażać na ziemi, wedle wolej a sprawy Pana tego, patrzaj, w jakiej różności potym i przyrodzenia 1 obyczajów po świecie się dziwnemi kształty rozmnożył. Bo się jeden rodzi srogi, drugi dobrotliwy, jeden pyszny, drugi pokorny, jeden hojny, drugi łakomy, jeden opiły, drugi trzeźwy, jeden mądry a uważnie roztropny, drugi zasię głupi a tępy, a z przyrodzenia ni oc niedbały. A tak aż do inszych przypadków przyrodzenia różnego, którym się każdy, kto jedno chce snadnie przypatrzyć i podziwować może: to wszytko razem tenże wszechmogący Pan przy tymże stworzeniu nieba i ziemie sprawić i postanowić raczył. A zowiemy to łacińskim językiem fatum, to jest wyrokiem, a wiecznym dekretem wielmożno-ści jego.
A jako co raz rzekł, i jako co któremu stworzeniu przywłaszczyć raczył, także już to koło wiecznie a nieodmiennie toczyć musi aż do świętej wolej jego, a do skończenia świata wszytkiego, tak jako sam o tein jaśnie powiedzieć raczył: iż niebo i ziemia przeminąć może, ale słowa a dekreta jego nieomylne, nigdy się zmieuić, ani przeminąć nie mogą.
Patrzajże jako tu widzimy na tej nędznej ziemi rozmaite różności w przyrodzeniu, tak miedzy zwi-rzęty, także między rozlicznemi ptaki, rybami, drze wy, i między zioly rozmaitemi, tak, iż każde stworzenie wedle natury, swej, a wedle onego raz uczynione go twardego dekretu pańskiego, musi używać obyczajów i przyrodzenia swego, a nigdy się już żadne inaczej odmienić nie może, już tak aż do skończenia świata wszytkiego.
O różności stanów niebieskich, a stąd i ludzkich.
A gdy tak mocne postanowienie widzisz w różnościach stworzenia świata tego, cóż rozumiesz oonych mocach niebieskich, w jakich je dziwnych różnościach, sprawach i możnościach ten Pan wedle wolej swej świętej postanowić raczył. O czem nam dziwno i myślić i mówić, bo tego rozum człowieczy żaden właśnie nigdy zrozumieć nie może. Acz tego potym Pan z łaski a z miłosierdzia swego ludziom uczonym a łaską jego ozdobionym dopuścił był potro-sze rozumem dosiądź i wyrozumieć. A jako już wiesz i widzisz, ’iż różne są przyrodzenia w każdem stworzeniu na ziemi, także też tam są, wierz mi, dziwnie różniejsze, i dziwnemi sprawami i obdarzone i rozsadzone, tak iż też jedny są planety dobrotliwe a drugie sroższe, także aż do inszych postępków, czego się już wżdy ludzie po części z łaski pańskiej i dopatrzyli i po trosze wyrozumieli.
A iż pospolicie pan na górze, a podlejszy stan na dole pozostawać musi, a przedsię onej góry zwierzchnością rządzon i sprawowan być musi, także też i w tym porządku ten wszechmogący Pan sprawić i postanowić raczył, iż sprawiwszy ty dziwne biegi a ty różne planety niebieskie, które się ustawicznie z tem niebem toczą, którego tu poczęści kes widzimy około tej małej a okrągłej ziemie, na której jesteśmy rozsiani wszędy, a gmyrzemy około niej nie inaczej, jedno jako mrówki rozsypane około jakiej góry, tedy
Biblioteka — T. 263 q o z jakiem przyrodzeniem planeta, na którą część onej ziemie nastąpi, takież się też sprawy i wszytki postępki wedle przyrodzenia onej planety mieszać i broić muszą.
Człowiek wedle biegów niebieskich rodzić się musi.
A także i człowiek, gdy się tam na ten czas urodzić mu się przytrefi, już wedle sprawy i przyrodzenia onej planety z takiemiż się obycząjmi i postępki urodzić musi. A to jest praedestinutio, co zo-wiemy przejrzenie pańskie, onym mocnym dekretem pańskim raz uczynione, iż się człowiek nędzny z onej raz nadanej onym różnym planetom mocy rodzi albo zły, albo dobry, tak jako mało nie w każdym różne przyrodzenia widamy. Także to stąd przypadnie, iż się stanie potym albo godnym, albo niegodnym łaski pańskiej, jeśliże temu wczas rozumem a bojaźnią bożą zabieżeć nie będzie umiał, obaczywszy z przypadków niedobrze postanowione przyrodzenie swoje, tak jako o tym i niżej usłyszymy. Boćby to niepotrzebna praca była tego tak wielmożnego Bóstwa, aby po piąci, albo po sześci tysięcy lat o namniejszym człowieczku od początku świata wiedzieć a postanowić miał, jako się kto urodzić miał, i z jakiemi obyczaj mi. Ale jako raz rzekł, a jako raz postanowił i mo cnym swym dekretem utwierdził i zapieczętował, także się to już tak aż do skończenia świata zawżdy toczyć i sprawować musi.
Co sprawuje cztery wilgotności w człowieku.
Patrzajże zasię już ku tej sprawie dziwnej niebieskiej, co zasię znowu do takiego nędznego a zamieszanego przyrodzenia naszego przypada. Abowiem to jest rzecz nieomylna, iż ciało człowiecze z tych się czterzech wilgotności rodzić musi, to jest ze krwie, z kolery, tłegmy, a z melankoliej. To już wiemy snadnie co jest krew a co jest flegma, ale melankolia jakaś lipkość a klijowatość po ciele a po członkach człowieczych rozlana, która też ma niemało mocy swojej. A kolera to jest zgoła żółć, którą częstokroć i w każdym źwirzęciu widamy.
A ty czterzy wilgotności są sobie barzo różne i sprzeciwne. Bo krew czyni człowieka wesołego, hojnego, wspaniałego. Kolera pysznego a zuchwałego. Flegma zasię leniwego, ospałego, bladego. A melankolia frasownego, a rzadko wesołego. Otóż któraby-kolwiek tylko sama człowiecze ciało opanowała, pe-wnieby je snadnie umorzyła, albo barzo zepsowała. Ale to Pan nadobnie tamże przy stworzeniu człowieka postanowić raczył, iż zawżdy jedna ku drugiej przymięszana być musi, tak, iż chłodna gorącą chłodzi, a gorąca też zasię chłodnej zagrzewać musi, tak, że się wżdy jedna z drugiej snadnie w swym przyrodzeniu umiarkować może, tak iż on człowiek i w sprawach swych, i w przyrodzeniu swym, i w zdrowiu swym, na co go ony natury ciągną, wżdy niejako umiarkowańszy i pomierniejszy stać się może.
A snadnie to każdy obaczyć może, którego’ przyrodzenia w nim więcej zostawa, i na co go ciągnie i jakie się w nim obyczaje i przypadki według natury onych wilgotności okazować i stanowić będą> a pospolicie w pijanym narychlej to poznać bywa. Bo koleryk wnet ż myślą swą wzgórę wyleci, wnet chce być hetmanem, a choć nic nie masz, przed-się się sobie panem zda. Krewnik zasię wesół, skacze, miłuje, sciska, dałby barzo rad każdemu, by jedno co miał. Melankolik zasię lamentuje, wszytko mu niewczas, wszytko się mu krzywdą widzi. A flegmatyk zasię chrapie, sapi, spi, a na brzuch pluje, a przedsię i omacmie kufla podle siebie maca.
ROZDZIAŁ II.
Jako Pan Bóg obaczywszy różność przyrodzenia ludzkiego, i rozumem i przykazaniem swym ozdobić i przestrzegać go raczył.
Przypatrujże się pilno, gdy już tę odmienność wszechmogący Pan, a to zamieszanie w człowieczym narodzie óhaczyć raczył, niechciał tak tego nędznego człowieka zaniechać, jako inego błędnego źwirzęcia, które tylko tak żywię, jako go jego nieme przyrodzenie ciągnie, ale mu dał ducha rozumnego, tak jako o onym Adamie czytamy, iż wpuścił weń Pan ducha żywiącego, to jest ducha rozumnego a rostropnego. aby tu swe źwirzęce ciało tak onym rostropnym duchem rządził a sprawował, aby ani tym biegom niebieskim, ani temu zawikłanemu tak jakockmy słyszeli przyrodzeniu swemu nie dał się rządzić a unosić od poćciwej powinności swojej, ale jako twardym mun-sztukiem onym świętym rozumem wszytko w sobie hamował i stanowił, gdzieby go albo ony biegi niebieskie, albo ono jego zawikłane przyrodzenie do czego ciągnęło niesłusznego albo nieprzystojnego człowieczeństwu jego.
Jako Pan podpierając rozumu, dał jeszcze k’temu przykazanie swoje.
Uważając dalej, co ten dobrotliwy Pan jeszcze k’temu uczynić raczył, nie dufając i rozumowi i cnocie tak onemu zawikłanemu przyrodzeniu człowieka nędznego, iżby takie przyrodzenie tylko cnotą a rozumem w sobie pohamować a pomiarkować miał, ale k’temu jeszcze przydał srogie przykazanie swoje, dał różność dziwnych nauk, które się rozsiały po wszemu światu, rozważnie przystrzegając tego nędznego człowieka, jako miał gwałt czynić tym twardym przypadkom przyrodzenia swego, a jakoby się miał sprawować, aby wżdy i Pan miał chwałę i poćciwość z niego i z poćciwych a z pobożnych spraw i z obyczajów jego. A on też nędznik, aby i sławę, i wdzięczność, i zdrowie wżdy jako tako zachował, Sprawując się rozumem a bojaźnią bożą, także ku czci swojej i ku dobremu mnimaniu swemu.
Cóż jeszcze dalej uczynić raczył, nie dufając onej krewkości a odmienności jego, założył nań srogi zakład a straszny dekret, szyroce mu to na piśmie podawszy, iż jeśli się nie będzie zachowywał wedle przystojeństwa swego, a wedle onej świętej wolej jego a mocnego postanowienia jego, iż srogą śmiercią umrzeć musi i doczesną i wieczną. Doczesną tu. gdy się dusza miła rozdzieli z tym śmiertelnym ciałem, a stanie na sądzie pańskim, tam ma już być na wieczne męki i potępienie zdana i skazana pospołu i z tym ciałem swoim. A jeśli się zachowa w tym żywocie wedle cnotliwego powinowactwa swojego, a wedle wolej i rozkazania pana swojego, a zgwałci w sobie ono swowolne przyrodzenie swoje, tedy nigdy nie umrze, jedno tak przestąpi z tego żywota omylnego a doczesnego do żywota onego wiecznego, jemu od wieków z dziwnemi rozkoszami zgotowanego a pewnie obiecanego. A acz tu do czasu to mizerne ciało w ziemi zostanie, a jako smacznym snem uspokojone będzie, ale dusza ona wdzięczna już będzie w ręku pańskich, tak jako Salomon nadobnie o tym napisał, a już będzie w wielkiej radości, a w opiece pańskiej czekała onego wdzięcznego pospołu i z onym ciałem swym, które było do czasu w ziemi zostało, miłościwego zawołania swego, które już ma z pewnych obietnic pańskich, iż będzie wiecznie sobie z Panem swym królowała a rozkoszowała i z onym nędznym ciałem swoim.
Bóg nie chce, aby kto złym był.
Niechaj że tego tak nikt nie mówi: Ej. by był
Bóg nie chciał, nie byłbych ja był nigdy złym, ani-bych był potępion. Pewnie, iż tego Bóg nie chce, a owszem się o to stara i upomina, aby był każdy dobrym, a iżby był zbawion, bo do siebie wszytkioh nie brakując żadnym stanem jawnie a jaśnie powoływa, a chce, aby byli wszyscy zbawieni, gdzie ono mówi: Pódźcie do mnie wszyscy, którzy ście się upracowali, a ja miłościwie i ochłodzę was i pocieszę was. Powieda głośno: Iż ja nie chcę śmierci, ani potępienia grzesznego, tylko czekam, by się nawrócił a żył żywotem wiecznym. Woła: Na wróćcie się do mnie wszyscy, nawrócę się ja też do was. Toć już tam do złych a do grzesznych woła, aby się uznali, boć dobrym nawrócenia, ani uznania już niepotrzeba, bo tego dokładać raczy: Iż jeśli się nawrócicie do mnie, już onych przeszłych złości waszych nigdy pamiętać nie będę. A co takich miłościwych obietnic jego mamy od proroków na świat wywołanych i usty jego świętemi poświadczonych, a ktoby je wyliczyć mógł.
A nakoniec on Mojżesz nieomylny poseł jego, który już mało nie głośne poselstwa ludowi onemu, które wiódł z Egiptu, przynosił do niego, gdy im przyniósł na kamiennych tablicach jawną wolą a rozkazanie święte jego, tedy im to tak mocnie zapieczętował: Iż jeśli się tak zachowywać będzie wedle wolej a nauki mojej, którą do was posyłam, tedy wszytki błogosławieństwa na was przypadną na ziemi i na niebie, które im tam Mojżesz na ten czas szeroko wyliczał, i nam potomkom ich są jaśnie na piśmie zostawione. Dokładając też tego: Iż jeśliże tym wzgardzicie, a nie będziecie się chcieć zachować wedle wolej a rozkazania mego, tedy też tego pewnie bądźcie iści. iż na was wszytki przeklęetwa przypa dna, co ich jedno jest na ziemi i na niebie, które im też tam wszytki szyroko wyliczał i opowiedział. A nakoniec tym zawiązał: Iż oto wam kła dę przed oczy wasze przeklęctwo i błogosławieństwo, złe i dobre, obierajcież sobie co chcecie wedle wolej swojej....,
Niechże tu nie mówi złodziej: Oj, by był Bóg nie chciał, tedy bych ja był nie był złodziejem, ani-bych był wisiał. Niechże tu nie mówi zabijak, łakomieć, wydzieracz, pijanica: By był Bóg nie chciał, nie byłbych ja był taki, — bo to nieprawda, ktoby tak tę dobroć wieczną boską potwarzać chciał. Widzisz, iż jawnie Bóg nie chce być przyczyńcą grzechu twojego, ani katem nad tobą, gdzie wszędy a wszędy łaskawie a miłościwie upominać każdego raczy, abyś się obaczył w grzechu swoim, a odwrócił się od niego, a on zawżdy chceć być miłościwym Bogiem i nie wspominać ci żadnego przeszłego występku twojego. A k’temu woła na — jednego: nie kradń, na drugiego: nie zabijaj, na trzeciego: cudzego nie pożądaj, aż tak i do inszych. Ale ono złe przyrodzenie twoje, w któ-rymeś się urodził, i ony złe czasy twoje pod które-miś się urodził, tak zgwałciły i rozum i cnotę twoje, żeś wzgardził i to łaskawe napomnienie pana swego, i sławę swoję, i niebezpieczeństwo żywota swojego, a udałeś się za złym a swowolnym rozmysłem swym, boć do złego wolno kiedy chcesz, gdyż odstąpisz cnoty i upominania pańskiego, bo już takiego na żadnej pieczy Pan nie ma, który się uda za swowolnym rozmysłem swoim. Ale gdy od złego odwrócisz nogę swoję;, tak jako o tym pismo powieda, o snadnie cię wnet duch pański przywiedzie na drogi słuszne, z których już nigdy upaść, ani się obłą-dzić nie będziesz mógł.
Ano powiedali o jednym kupieckim człowieku, a to była iście rzecz prawdziwa, iż gdy mu się syn urodził, iż zwiódł praktyki a ludzie uczone, aby mu rozsądek uczynili o przypadkoch przyszłych, a o przyrodzeniu syna onego. Tedy się na jedno wszytcy zgodzili, iż ma tak być srogie przyrodzenie jego. iż nigdy nasycon krwie być nie będzie mógł, a nielza jedno musi być albo katem, albo jakim srogim rozbójnikiem. Ten sobie nieborak ono lekce poważył, a miał to sobie za plotki. Potym gdy już począł on chłopiec podrastać, co potkał małego, albo szczenię, albo koźlę, albo kotkę, to wnet ściął, albo zabił. On ociec ubogi, obaczywszy ono złe przyrodzenie jego, posłał wnet zasię po onyż doktory, co mu o onym synu powiedali, i radził się ich, cóby z tym czynić miał, powiedając im, iż już tego jawnie doznawał, co mu o onym synu jego praktykowali i powiedali, prosząc ich, aby mu radę dali. jakoby ono złe przyrodzenie syna onego wżdy mogło być czym umiarkowane a uskromione. Tam się na to tak zezwolili wszyscy, aby go dał do rzeźnika, gdzieby nawięcej bydła bijano. On posłuchawszy, uczynił tak, jako mu radzili. Ten potym z oną wielką radością rzezał, bił, tłukł ony kozy, ony barany, ony cielęta tak, iż w sobie uskromił onę złą a jadowitą naturę swo-ję oną krwią bydlęcą, iż z niego był potym i dobry i barzo bogaty człowiek, z onego przedsięwziętego rzemięsła swego. A tak niech tego nikt nie powieda, aby przyrodzenie mocy nie miało, jeśliże cnotą a rozumem nie będzie powściągniono a zahamowano.
ROZDZIAŁ III.
Jako mają rodzicy starać się o wychowanie młodych dziatek swoich, i jako mają rozeznawać przyrodzenie ich.
A tak rodzicy poćciwy, gdy się im rodzą dziatki, mają pilnie obaczać, jeśli nie z planet, tedy wżdy z przyrodzenia ich, ku czerniłby się na potym sprawy ich i postępki ich pociągać miały. Bo snadnie koleryka poznasz i po sierści, bo się urodzi czarno, melankolik lisowato, flegmatyk blado, krewnik z biała rumiano. A także wnet i z przypadków i z młodych jeszcze obyczajów dziecinnych snadnie się oba-czyć może, ku czemu się którego przyrodzenie ściąga. Bo się będzie krewnik wnet wszytko śmiał a igrał, flegmatyk spał a drzymał, lcoleryk się gniewał, melankolik się frasował, a wszytko mu się nie w czas będzie zdało. A jeśli mu k’temu dodasz pokarmu takiegoż, tedy jedno z drugiem pomięszawszy się, jeszcze będzie więtszą moc w onym przyrodzeniu miało. A tak panie matki, a zwłaszcza które są przyrodzenia dobrego, barzoby dobrze, aby samy dziatki swe i karmiły i wychowywały. A jeśliże by tak być nie mogło, tedy iście pilnie trzeba szukać mamki nie kordiacznej, nie melankolicznej, nie fraso-wnej, ale coby była przyrodzenia dobrego, obyczajów ućciwych, która aby wnet obaczała, ku czemuby się przyrodzenie dzieciątka onego ściągało, jeśli ku gniewu, jeśli ku ospalstwu, jeśli ku zbytniemu płaczowi, albo lamentowi, tedy go potrosze, nie gniewem, nie tukiem, ale jakoby igraniem a nadobnym i łagodnym upominaniem pohamować, a potrosze go od onego przyrodzenia jego odwodzić będzie potrzeba, aby się wżdy w nim potrosze skromiły ony przyrodzone przypadki jego. Bo widzisz, i wosk póki miękki, tedy w się rychlej pieczęć przyjmie, niżli kiedy stwardnieje.
Jedła jakie mają być dzieciom dawane.
Też gdy się już imie dziecię jeść, trzeba mu i pokarmy rozeznawać według przyrodzenia jego. Bo jeśli koleryk, nie dajże mu pokarmów gorących, także i melankolikowi, bobyś jeszcze bardziej podpalił onego gorącego przyrodzenia jego. Jeśliże też flegmatyk, nie dajże mu też rzeczy z przyrodzenia zazię-błych, bobyś także jeszcze więcej poprawił tępości i gnuśności jego, a nie pieść też nazbyt przyrodzenia jego, nie żufeczkami, nie tymi wymyślonemi pie-ścidłki, nie winki też, a jeśli tedy barzo rzadko i mało, bo i mdlejsze będzie, i żołądek czemu z młodu przywyknie, tego mu się zawżdy będzie chciało. A potym gdy przydzie na grubsze potrawy, tedy i z trudnością je będzie przechowywać mogło, i onemu żołądkowi rozpieszczonemu zawżdy każda rzecz zaszkodzić więcej będzie mogła, niżli owemu sękowatemu, co przywyknie z młodu i złemu i dobremu. A możemy się w tym i widomemi rzeczami sprawić. Patrz na ty kraje, gdzie cebrem piwo piją, a pani matka i w sześci niedzielach donice z grzankami czasem nachyli, jacy się chłopi, by zubrowie rodzą, bo jeszcze w brzuchu utyje jako prosię, urodzi się jako cielę, a uroście jako wół. Patrzże zasię na owy wiua-rze, jako chodzą jako kokoszki z zadrobionemi twarzyczkami, a ledwie go połowica na świecie, a i między chłopy już dziś urodziwszego najdzie, niżli między tą rozpieszczoną slachtą, co się winki a papinki zadrobiłi.
Ubiory jakie mają być dziecinne, i ćwiczenie obyczajów młody eh..
Nie więżyż mu nazbyt z młodu knefliczków, bryżyezków, pstrych sukienek jako prosięciu, bo jako się tego z młodu nauczy, tak mu się to w pamięć wbije, i tak mu się tego napotym zawżdy będzie chciało, a stąd mu i swowola napotym, i wszeteczeń-stwo snadnie róść będzie mogło, a wszak mu to i napotym nie zginie, gdy już ku lepszemu obaczeniu przychodzić będzie. Potym gdy już będzie podrastać, nie trzeba go też uazbyt w grozie chować, bo ona młodość jego, gdyż jeszcze zmysły słabe we mdłym, ciele być muszą, tedy zbytnią grozą a frasunkiem snadnie może być zgwałcona, iż potym zawżdy straszliwa, tępa a głupia być musi. Ale bez zbytniej grozy a bez frasunku nadobnym napominaniem przed-się mu potrosze trzeba ujmować obroków, aby nie rosło jako wierzba, którą jako nachyli także też róść będzie. Także go też już będzie trzeba strzedz od głupich a od plugawych chłopiąt, od zbytniej czeladzi, bo co z młodu widzi, słyszy, to mu się snadnie wbije w onę młodą pamięć jego, i także z nim będzie rosło. Bo i od starszych to słychamy, iż lepiej to więc pamiętają, co się z młodu około nich działo, niżli co przed małym czasem czynili. Boć może dzieciątko czyście się igrając, i paciorka i łacińskich słów wiele nauczyć, i a, b, c, d, barzo mu się to snadnie i grając, w pamięć wbić może. Nie dajże mu też wiele leda czego szczebiotać, jako to inni barzo radzi widzą, a zowią to szpaczkiem, bo jako mu to w oby — czaj wnidzie, tedy mu potym z tego wszeteczenstwo uroście, którego go potym trudno oduczyć będzie. Także też i panie matki około dzieweczek swych powinny takież pilność mieć, gdyż to jest naród mdły, a na wszytko snadnie nałomny. A bowiem wierz mi, iż młode wychowanie rostropne, siła potym obyczajów dobrych na starość każdemu umnożyć może. A widamy to i miedzy rodzoną bracią, iż jeden do-ma źle, a swowolnie wychowany jaki jest brzydki w obyczajoch swoich, jako jest niedbały w sprawach swoich, iż wszytko snadniej i utracić i sam się w niwecz obrócić Inoże. A drugi, który będzie dolnego a poćciwego wychowania, wszytko ono za nim chodząc pozbiera. A przytym różna wdzięczność i różne uważenie obyczajów u ludzi poćciwych będzie jednego niż drugiego.
Jakiego preceptora młodym dzieciom szukać.
Potym gdy już dzieciątko podroście, iż mu sie zmysły i przyrodzenie lepiej stanowić będzie, starajże mu się pilno o jakiego cnotliwego, statecznego, trzeźwego, a pomiernego preceptora, aby nauki słuszne i obyczaj nie poćciwe mógł z niego brać i obaczać. A nalepiej go doma do czasu pochować, bo wżdy i rodziców i preceptora potrosze się przestrzegać będzie, i lepszy wczas w swym młodym wychowaniu mieć może: i wżdy z onemi sprosnemi chłopięty szkolnemi pospołu róść nie będzie, i ich obyczajów sobie do młodej głowy nie nabije. Eo to być inaczej nie może, jakie towarzystwo, takie też i obyczaje pospolicie bywają, a wszak to i między starszymi widamy. A 1)0wiem to jest rzecz pewna, w jakie obyczaje młodość dziecinna będzie podana, takie długo i pamiętać i używać ich będzie. A możem baczyć i po młodym drzewie, które im nalepiej uszczepiono a oprawiono będzie, tym narychlej i uroście, i wdzięczne owoce snadniej może podać z siebie. Także i po młodym koniu i po innych zwierzętach. Nie dajże sie z nim z młodu łamać twardemi a wichrowatemi naukami, boć mu snadnie w młodej glowrie wszytko pomieszają, ale co napilniej uczyć go czyść a pisać! a potrosze słowa na polski język wykładać, coby mu ku cnotom a ku poćciwym obyczajom ono młode przyrodzenie przywodziło. Boć wierę gramatyka z logiką nie wiem by się i staremu czasem nie uprzykrzyła.
ROZDZIAŁ IV.
Jako się ma dzieciątko uczyć o Panu Bogu i o bojażni jego rozumieć, co się i starszemu przygodzie może.
A to jest napilniejsza, aby dzieciątko, które już ku lepszemu rozumowi będzie przychodziło, uczyło się rozumieć, co jest Bóg, a co jest wola jego. Gdyż jako Salomon pisze, iż to jest nawiętszy początek każdej mądrości poznać Boga a uczyć się bojaźni jego. A jako Dawid powieda, iż i od dziatek ssących już idzie chwała Panu Bogu na wysokościach. Ale iż w tych zamieszanych czasiech świata dzisiejszego iście nie każdy się będzie umiał snadnie z tego wyprawić, co jest Bóg, i jaka jest istność jego i wielniożność jego, i co jest wola święta jego, i jako ją rozumieć, i jako jej wszyscy słusznie powinni być mamy, i trzeba się w tym każdemu pilnie obaczać, a nie unosić się za pismy i za wymysły różnemi a dziwnie zawi-kłanęmi, jedno strzedz mocno słów a dekretów pańskich, które nieomylnie wyszły przez Ducha świętego z ust prorockich i apostolskich, i z ust własnych tego dziwnego Bóstwa człowieczeństwem zakrytego, a pilnie je rozeznawać a uważać sobie.
Tako prawdziwe pisma rozeznawać mamy.
Bo acz ludzie różni różnych pism i różnych nauk świat pełen rozsypali, ale iż byli ludzie, też się jako ludzie unosić mogli. Ale jako nas Duch święty nadobnie nauczył, abyśmy każdego ducha i każdego pisma słuchali, ale iżby chmy to pilnie rozważali, który jest duch i która nauka z prawdy, powiedając, iż żaden duch nie jest z prawdy, jedno ten, który powieda szczere słowa pańskie, a nie żadnych innych wymysłów świata tego. A inszego co, by też i anioł z nieba zstąpił, a powiedał nam, niźli to, co jest przez Ducha świętego na świat wywołano, tedy temu nie mamy wierzyć, i owszem przeklinać jako rzeczy nieprawdziwe a omylne, od świata wymyślone.
A tak iżby też i preceptor o tym wiedział, i dziecię aby się tego od niego uczyło, iż wedle zgody pisma świętego tu przez Ducha świętego na świat ja wilie a jaśnie wydanego, iż Bóg jest istność dziwna, żadnym rozumem nieogarniona, wszechmogąca, nalep-sza i namożniejsza. Który wszytko wie i widzi tak na ziemi, jako i na niebie, i wszytko rządzi a sprawuje wedle woli a zdania swego, którego żadne oko nie widziało, ani żądny rozum słusznie dosiądź nie mógł, ani go żadne pismo wyjaśnić, ani wypisać mogło, tylko iż się nam przez głos swój, i przez rozliczne głosy prorockie, przez Ducha świętego nieomylnie na świat wydane, poczęści objawić raczył, a na-koniec nawięcej przez onego jedynego Syna swego, który z nim od wieków w jedyności bóstwa społecznego zawżdy był, i tu się na świat w człowieczeństwie swym okazać raczył, który był prawy obraz a wyobrażenie jego, tak jako Paweł święty i inni apostołowie szeroko o tym pisali, nąjaśniej się nam objaśnić i oznajmić raczył. Gdyż to pani ten święty a jedyny Pan jaśnie powiedzieć raczył: Iż kto mnie widni, widzi i ojca mojego. Albowiem ja i ojciec tedy jedno jestechmy, to jest jedynego a społecznego Bóstwa zawżdy społu używamy. A tuckiny się wżdy potrosze z tej trudności wywiedli, iż wżdy chociaj tak z daleka o tej wielmożności i mówić i rozumieć możemy, wiarą zupełną a nieomylną ostatka dokładając.
Jako rozumieć o istności Bożej.
Nie dajże się uwodzić tym nowotnym a wymyślnym rozumkom, którym podobno tego potrzeba, aby imi szyrmowali, aby ten Bóg żadnej istności nie miał, bo powiedają, iż jej w Piśmie niemasz. Ale iż wiemy pewnie, iż Bóg jest, tedyć wżdy cokolwiek jest, wżdyć musi mieć istność jaką, acz powiedają, iż to jest filozofia, ale tę filozofią sainże ten Pan potym jaśnie wyłożyć raczył. A iż Bóg pewnie jest, byckmy też o tym żadjiego pisma nie mieli, tedy przypatrzy wszy się dziwnym sprawam jego, które on żadnym rozumem nieogarnione sprawuje, tuż jawnie przed oczyma naszemi na ziemi i na niebie, tedy temu bes-jnecznie możemy wierzyć, iż jest, i był, i będzie na wieki wieczne.
I dobrze się tej możności jego przypatrzyli oni przodkowie nasi rozlicznemi kształtyr, ale nawięcej u góry Synaj, gdy mówili Mojżeszowi, iż nam tylko jedno o tym Bogu powiedasz, iż jest, a my anichmy go nigdy widzieli, anichiny jego głos słyszeli. Powiedział im Mojżesz: Iż nagotujcie się wszyscy na jutro, pewnie go na tej górze widzieć będziecie, i głos jego usłyszycie, jedno się blisko góry, nie przystępujcie, abyście śmiercią nie pomarli. A jeszcze się było nic nie stało, a już się byli barzo potrwożyli i polę-kali. Rano jutro jęła się ona góra trząść, potym się ogniem srogim zapaliła, potym poczęły z nieba padać okrutne łyskawice, trzaskawice i pioruny, tak, iż już oni ludzie na poły byli pozdychali od strachu, i pytali Mojżesza, coby się to działo. Powiedział im, iż to już Pan idzie, aby z wami mówił, a iżbyście głos jego słyszeli. Potym wszyscy upadli przed Mojżeszem, prosząc go, aby Bóg z nimi nie mówił, aby i głosu jego nie słyszeli, powiedając, iż pewnie pozdychamy. Potym sam Mojżesz szedł do Pana na górę, i tamże się z Panem rozmówił o czem było potrzeba. A tam bespiecznie doznali oni przodkowie naszy, iż Bóg jest, a iż jest dziwna istność jego i sprawa jego.
Także też przedtym, gdy Pan tegoż Mojżesza posyłał do Faraona, aby lud jego wolno puścił z Egiptu, który jako tam był zaszedł za Józefem, to już o tym są historye. Tedy gdy Pana pytał Mojżesz, jakieby było imię jego, i od kogo poselstwo sprawo-waćby miał, powiedając, iż to srogi król, jako mu ja nie będę umiał powiedzieć, od kogom przyszedł, pewnie bez pomsty nie będę. Powiedział mu Pan: Iż jam jest, ktom jest, i to jest imie moje, i tak mu powiedz: Iż kazał ci to powiedzieć ten, który jest.
Tu już słyszysz, iż się Pan istnością zowie, gdy powieda, iż mię tak zową: który jest. Bo być istność, jaka tam nie była, pewniećby już też tam i jest nie był, i nic nie było.
Jako są trzej stanowię w jednej istności Bóstiua.
Lecz jużby to łacniejsza rozumieć i wierzyć, iż Bóg jest istność, ale jaka to jest istność, już to nie naszego rozumu. Ale to jeszcze przy trudniejszym będzie, iż w tej istności tego dziwnego bóstwa są trzej stanowię (bo mędrkowie zakazują mówić: trzy persony), to jest Ociec, Syn i Duch święty, a ci trzej stanowię święci oną dziwną istnością Bóstwa onego ogarnieni są, jednostajnej wolej jednostajnej mocy, jednostajnej władzy, jednegoż dostojeństwa i błogosławieństwa, jednejże chwały i majestatu, a przedsię jedno są, jako tego Jan święty poświadczył. A to jedno a cóż inszego mamy rozumieć, jedno jeden Bóg, gdyż tego pisma mocnie poświadczają, i także Syna prawdziwym Bogiem zowią jako i Ojca, także i Ducha świętego. Bo jeślibyohmy tylko Ojca Bogiem chcieli z tej jedności wydzielić, jużciby żadnym obyczajem drugi być nie mógł. A tubyclnny wielką krzywdę uczynili Synowi, gdybychmy mu to odjęli, co miał od wieków i co mu wszytki pisma zdawna poświadczały, iż jest prawy Bóg. A jeśliże mu to przywłaszczymy, jakoż radzi i nie radzi musimy, tedyćby już byli dwa albo trzej Bogowie. Ale nalepiej z Janem świętym pomy zgodą, iż ci trzej jedno są. A to jedno a jakoż inaczej rozumieć mamy, jedno iż jedno wszystkich a społeczne Bóstwo. A stąd już musimy rozumieć, iż to jest jedyny, wierny a prawy Bóg, Ociec, Syn i Duch święty, chociaj w trojakim stanie, ale w jednej istności.
O wierz mi, iż to był dobrze obaczył on chy try wąż, a on czart, sprzeciwu ik narodu ludzkiego, iż ci święci trzej stanowię są w jednej istności Bóstwa, gdy do onej Jewy w Raju mówił, radząc jej, aby jabłko urwała i skosztowała, powiedając jej, iż niewiecie, czemu wam tego jabłka zakazano, iż jest wieszcze, skorobyście go skosztowali, będziecie jako bogowie, a będziecie wszytko wiedzieć i złe i dobre; acz to mędrkowie wykładają, iż to mówił czart dla tego: będziecie jako bogowie, iż ich dwoje było, Adam i Ewa. Ale tu trudno mędrkować, bo to jawnie Pan potym wnetże sam wyłożył, iż się te sł wa nie ku Adamowi, ani ku Ewie ściągały, jedno ku onemu trojakiemu stanu w jednej istności boskiej będącemu, gdy ujrzał Adama smętnego a już przez ono nieposłuszeństwo z Raju wygnanego, tedy powiedzieć raczył: Onoż ci on Adam, który chciał być jako jeden z nas, wiedząc złe i dobre. ’ To tu już trudno mę-drować, bo byś chciał rzec, iż to ku Aniołom mówił, tedy trudno, bo powieda Pismo, iż żaden ku tobie nie jest podobien Panie. I patrz wnet, chociaj tu Pan nie w jednej osobie mówi, a przedsię to jedną istnością zazdobić raczył, gdy rozkazuje Aniołom, aby Raj zawarli, tedy tam nie stoi, iż mówili Panowie, ale rozkazał Pan Aniołom. A tu się już snadnie każdy może wyprawić, iż ci święci trzej stanowię od wieków są w jednej istności Bóstwa, jednej wolej, władży, i dziwnego majestatu. Gdyż Jan święty jawnie o Synu powieda, iż jakoż od wszech początków był w Bóstwie słowem, a to słowo zawżdy było prawdziwym Bogiem. Niechajże tu kto chce wywraca sobie jako chce, nam nielza jedno przy szczyrej prawdzie Pisma świętego przestawać.
Jako jest Bóg złym srogi,
A tak przypatrzywszy się temu dziwnemu a nigdy nieskończonemu Bóstwu, nielza jedno, iż się go
Biblioteka — T. 263. 4 musimy uczyć bać jako Boga wszechmogącego a Boga straszliwego i na złe barzo srogiego, przed którym drżą wszyscy“ mocarze na niebie, w piekle i na ziemi. A jako Pismo powiada, iż barzo jest rzecz straszliwa wpaść w możne ręce jego, bo i umie się pomścić, i długo pamięta. Jako ono mamy historyą o onym nędznym królu o Ackabie, który kwoli zenie dał zabić niewinnego człowieka o własną winnicę jego, jako się Pan srodze pomścił nad nim, a nad oną wszete-czną żoną jego, tak że właśni psi ich łeptali krew ich, a gnojem się stały ciała ich na onejże winnicy, o którą dali zabić człowieka niewinnego. A wszakoż jeszcze nie dosyć na tym było, albowiem potym po niemałych czasiech zabito kilkanaście wnuków jego, toż tam dopiero Pan powiedzieć raczył, iż się już teraz nacieszyła dusza moja nad domem Achabowym. A tak się przypatrz jako to jest srogi Bóg na zło-ściwego, a straszna jest rzecz rozgniewać go, a wpaść na pomstę w srogie ręce jego.
Patrzajże zasię z tej srogości jako jest miłosierny, gdy powiedzieć raczy: Iż ilekroć się kolwiek nędzniczek obaczy w upadku swoim, a zawoła do mnie o miłosierdzie moje, tyle się razów będę powinien nad nim zmiłować, a nigdy nie wspominać przeszłych złości jego. Patrzajże jako nas wdzięcznymi synaczki swymi zowie, a nam się dopuszcza miłosiernym ojcem swym zwać, dokładając tego: Iż oczkol wiek mie prosić będziecie, wszytko dla was uczynię. Powiedając: Iż gdyżem ojcem waszym jest, azaż jest który ociec taki na ziemi, który, gdyby go dziecię jego prosiło o chleb, iżby dał kamień? albo gdyby go prosiło o rybę, iżby mu dał jaszczurkę? Powiedając: iż jeśli ojcowie wasi są dziatkom swym miłosierni na ziemi, iżem ja wam nierówno miłosierniejszym ojcem na niebie. A jeszcze tego poprawując powiedać raczy: Iż by matka opuściła dzieci swoje na ziemi, ja was nigdy nie opuszczę. A tu się podziwuj, jako to Pan dobrotliwy, acz jest złym straszliwy, jako ino żny Bóg, ale dobrym to już słyszysz jako jest dobrotliwy, jako miłosierny ociec wdzięcznym dziatkom swoim.
O co mamy prosić Ojca swego niebieskiego.
A gdy już wiemy, iż jest tak miłosierny a tak dobrotliwy, a iż się ojcem naszym miłościwym być ożywa, wołajmyż do niego jako do dobrotliwego ojca swego, a uczmy się jeszcze z dzieciństwa wyznawać tej świętej możności tego dziwnego Bóstwa jego, a prośmy go ustawicznie, aby nas pod mocą, pod obroną, a pod królestwem swem ustawicznie chować raczył, aby nam żadna moc w imie Jego nigdy nie straszna była, aby nami żadna władza, ani żadna niepoboźna zwierzchność nie władała, jedno moc a królestwo święte Jego. A w tym królestwie Jego, a w tej opatrzności Jego, a w bespieczeństwie naszym, aby się między nami święciło ono od wieków święte a błogosławione imie Jego, a wola święta Jego aby się wszędy szyrzyła, tak na niebie, jako i na ziemi. Prośmyż Go, aby nas raczył opatrować potrzebami doczesnemi jako miłościwy ociec dziatki swoje, wedle wolej a miłosierdzia swego. Prośmyź Go, aby nam raczył odpuszczać przestępki nasze, gdyż zawżdy upadać musimy przed majestatem Jego w złościach naszych z przyrodzenia skażonego swego. A my też bądźmy powinni także wszytko odpuszczać winowajcom naszym, dla imienia Jego świętego, w czymby nas niesłusznie obrazili. Prośmyż go, aby na nas nie dopuszczał żadnych pokus, któreby nas miały odwodzić od świętego Bóstwa Jego, albo nam przekażać do świętego miłosierdzia Jego, ale iżby nas zbawił ode wszystkiego złego, gdyż jest Jego moc, Jego władza, Jego królestwo na niebie i na ziemi, a żądny nas mocarz z tego wybawić nie może, oprócz tej dziwnej mocy świętego Bóstwa Jego,
Co mówimy do Ojca, to bespiecznie mówić możemy do Syna i do Ducha świętego.
A 1)0wiem co mówimy do Ojca, to bezpiecznie też możemy mówić i do Syna i do Ducha świętego, gdyż to jest jedno wieczne a nigdy nierozdzielne Bóstwo, gdyż — Syna. pismo święte na wielu miejscach także ojcem zowie. Bo go Ezajasz głośnie wysławił jeszcze przed narodzeniem jego: Iż się nam to urodzi Bóg mocny a ociec wieku przyszłego. Gdyż go też takież pisma z ową wszędy stworzycielem jako i Ojca, bo jaśnie Jan święty pisze, iż przezeń wszystko stało się jest, a bez niego nigdy się nic nie stało, a także i na wielu miejscach innych. Także i o Duchu świętym — Dawid powiada: Iż gdy wjTślesz Ducha swego świętego Panie, wszytki rzeczy będą stworzone, a prawie odnowisz wszytkę obliczność ziemi.
A tak gdyż nam to jawnie a jaśnie pisma święte poświadczają, iż Syn i Duch święty są z Bogiem Ojcem w jednem bóstwie, — ^1 jednej mocy, w jednej woli, i w jednym dostojeństwie, jako nam. tego i ten święty Syn a Pan nasz sam mocnie poświadczać raczy: Iż ja a Ociec jedno jesteśmy. A Ociec we mnie, a jam w Ojcu zawżdy^ jest. A kto widzi mnie, widzi i Ojca mego. A jeśli Ociec ożywia, tedy ja też ożywiam. A jeśli Ociec grzechy odpuszcza, tedy ja też odpuszczam. A komuż należy ożywiać i grzechy odpuszczać, jedno Bogu. A z tych przyczyn możemy nic nie wątpić, iż Syn, Ociec i Duch święty, iż to jest jeden a prawdziwy Bóg, a wszyscy są onym dziwnym a żadnym rozumem nierozmyślnym bóstwem społu ogarnieni. A chcemyli tego jeszcze sobie i pi-smy poprawić, iż Syn był zawżdy i jest prawy Bóg, słuchajmy Jana świętego, co nam o tym powieda,,tak pisząc: Iż w tymechmy poznali miłość szczyrą bożą, iż On za nas położył żywot swój. Toć już nie Ociec położył za nas żywota swego, jnżci też nie Bóstwo, ale ono człowieczeństwo święte, które było jednymże Bóstwem ogarnione pospołu z Ojcem i z Duchem świętym. A na drugim miejscu także powieda: Iż bądźmy ustawicznie w Panu naszym Panu Krystusie, który jest prawdziwym Bogiem i żywotem wiecznym. A Paweł święty patrz jako też także o tym do Tytusa pisze, mówiąc: Iż w tym się nam okazała mi łość a łaskawość Zbawiciela naszego Boga, iż nie z uczynków naszych, ale z miłosierdzia Jego jeste-chrny zbawieni. Także też na drugim miejscu mówi: Nie kuście Krystusa, jako go niektórzy na pu szczy kusili, co Mojżesz jaśnie wykłada, iż Boga kusili. A cóż tu rzecze mędrek albo on wymyślacz, co go maluje dziwnemi przezwiski, zowąc go niedoskonałym Bogiem, jedno Bogiem z Boga pochodzącym; co powieda, iż jedno Ociec jest Bóg, toćby już Syn żadnym obyczajem Bogiem być nie mógł, boby już był drugi. A gdzieżby się ty mocny pisma podziały, które tu słyszymy, iż Syn jest prawdziwy Bóg, a jeden w jednostajnym Bóstwie z Ojcem i z Duchem świętym.
Ale my, będąc tak pewnymi pismy utwierdzeni, nie dajmy się leda wiatrom zwodzić, a stójmy przy wiernym Kościele krześciańskim, który tak o tem nierozdzielnym Bóstwie od wieków rozumiał, i tak przy tym i dziś ustawicznie stoi, i wiecznie stać będzie. A żaden naród aż do tego czasu od tego się nigdy nie oderwał, chyba to teraz kęs płochych główek. Wszak się o to pokuszali Aryani albo oni Julianowie, możni cesarze, i wiele dziwnych heretyków, aby byli to święte a społeczne Bóstwo kiedy roztar-gnęli, a nigdy nic temu uczynić nie mogli, bo trudno ręku podnieść przeciwko Bogu wszechmogącemu. A bespiecznie zawżdy wołać możemy do tego społecznego a nigdy nierozdzielnego Bóstwa: Boże Ojcze nasz, któryś jest na niebie, niechaj się będzie święciło między nami święte imię twoje, a niech się u na wszem dzieje święta a nieodmienna wola twoja, tak na ziemi, jako i na niebie. A pewnie w każdych prośbach wysłuchani będziemy. A iż sobie k’temu możemy brać na pomoc ono niewinne człowieczeństwo Pana naszego, tymże społecznym Bóstwem ogarnione, boć Boga nie zwano Jezusem Chrystusem, jedno człowieczeństwo Pana naszego, a przedsię w to imie musi klękać każde kolano niebieskie, ziemskie i piekielne.
A gdy się już tego dzieciątko potrosze nauczy, jako ma rozumieć Boga, i jako jest złym srogim Bogiem, a dobrym ojcem miłosiernym, jako do niego wołać, i jako imienia świętego jego sobie na pomoc wzywać, i jako mu dufać będzie miało, tu już potym i do innych nauk będzie snadniejszy przystęp miało. Niechże go z młodu nie bawią owemi gramatykami, logikami, arytmetykami, boć to i na stare przytru-dniejszym, albo owemi zawikłanemi poeckiemi fabułami. Bo a co mu potym jako Circes ludziom głowy odmieniała, albo jako Ulixes pływał, albo co Helenka broiła, albo co Penelope czyniła, acz to potym powoli, gdy się czego innego poduczy, nie wadzi sobie dla krotofile czytać. Ale niech czyta historye onych zacnych pirwszych ludzi, jako się onemi dzi-wnemi rozumy sprawowali, jako niczegoj inszego nie patrzali jedno sławy, cnoty a poćciwości. jakie były dziwne sprawy i żywoty ich, ani ku czemu się innemu nigdy nie ściągały, jedno ku cnocie, a ku sławie wiecznej swojej. A nie czynić gwałtu zbytniego w przyrodzeniu, bo więc widamy drugie, iż się tak zacztą albo zamyślą, że i od pamięci odchodzą a omdlewają, co to napotym onej młodej fantazyej wiele zaszkodzić może.
ROZDZIAŁ V.
Jaka jest różność w przyrodzeniu ludzkim.
Abowiem kto się chce przypatrzyć, jakiemi dzi-wnemi przypadki natura nasza zawikłana a zamotana jest, ma się czemu podziwować. Bo patrz, iż się jednemu chce gospodarstwa, drugiemu konia a szar-szuna, drugiemu prawa, drugiemu pokoju a czytania, drugiemu tańca, maszkary, drugiemu opilstwa a ce-klacyej, więc szyrmierstwa, więc rozmaitych.poskoków. Owo jako mędrzec napisał: Iż każdego to do siebie ciągnie, kto się w czym kocha. A czymże ty chuci nasze różne, a zwłaszcza któreby były szkodliwe, okrócić mamy? jedno rozumem a rostropnym uważe-niem: Co nam niskąd inąd snadnie przypaść nie mo że, jedno z nauk poćciwy cl w a z ustawicznego ćwiczenia. Bo się już stąd snadnie nauczyć możemy jako swój stan poćciwie zachować, jako się rzeczy szkodliwych a niepoćciwych przestrzegać mamy, jako przyrodzenie swoje nałomne, gdy nas do czego niesłusznego wiedzie, zgwałcić a zwyciężyć mamy, jako szczęście i nieszczęście uważać mamy, jako się przyszłych przypadków lękać nie mamy, gdyż widzimy, iż wszytko są rzeczy nieobacznie przeminęłe, tylko co sobie w głowie uścielemy, to z nami zawżdy i wstać i ukłaść się musi. A jako Dyogenes on wielki mędrzec powiedział, iż ja wiele mam naprzód, gdy rady słusznej dostać nie mogę, iż się sam z sobą rozmówię, i sam się siebie poradzę. A też ja fortuny nie patrzę, kiedy przychodzi, ale kiedy odchodzić ma, bo się tam dopiero jej wszytki skutki okazać muszą.
Alexander wielki powiedają, iż się nigdy nie układł aż pierwej miecz pod poduszkę włożył, a z drugiej strony księgi, bo barzto rad wiele czytał. A ztąd-że mu ona wielka dzielność i ćwiczenie przychodziło, czytając sprawy onych wielkich królów i mocarzów, co też przed nim hywali. Filip ociec jego, wielki król macedoński, gdy mu przyniesiono nowinę, iż mu się był ten syn Alexander urodził, tedy powiedział: Iżem rad synowi, alem temu radszy, iż Arystoteles żyw, a iż się za czasów jego urodził. Bo acz mi dał Bóg syna, ale jeszcze niewiem jakiego, ale ten może mi go takim synem uczynić naukami i wychowaniem swym, iż pewnie mogę wierzyć, iż będę miał z niego syna godnego.
Albowiem tenże to Arystoteles tak to więc w swych rozmowach rozważał, iż ja wolej mieć rozum a naukę, niż bogactwo, bo mię to snadnie opuścić może, ale to oboje aż mię do grobu doprowadzić musi, a z niewolnika wolnym zawżdy uczynić może. Bo ten, co z strachu a poniewoli musi dobrym być, już jest niewolnikiem u żywota swego. Ale to jest prawie wolny, który z cnoty a statecznego rozmysłu swego dobrowolnie umie dobrym być. Albowiem stara to ona przypowieść jest: Iż przestali dobrzy źle czynić, rozmiłowawszy się cnoty. Przestali też i źli źle czynić, ale z przestrachu jakiej pomsty. O świę-tyż to stan, kto się tak umiarkuje, iż się sam rozsądzi a postanowi sprawy swe, iż nikomu nic winien nie bywa, ten się już strachu żadnego nie boi. A kto się strachu, ani żadnej przygody nie boi, już złej myśli nigdy być nie może. A kto już złej myśli być nie może, już nie może być inaczej, je dno iż zawżdy wesołych a bespiecznych czasów używać musi. A to jest żywot prawie błogosławiony, który się nigdy ni ocz nie zafrasuje, bo się już taki nie boi ani sądu, ani żadnego urzędu, ani mu zabiegając dudkuje. Nie boi się ani miecza, ani żadnego nieprzyjaciela, bo go już mieć nie będzie, tylko sobie siedząc z bespiecznym sumnieniem a z wesołą myślą, czasów swych wdzięcznych a spokojnych używać będzie, a żądny mu na stronę darmo
JakicJiże nauk do wolnego żywota potrzeba?
A jakichże się nauk do tak świętych obyczajów albo tak wdzięcznego żywota pytać, albo się ich uczyć masz; Pewńieć nie gramatyki, która tylko szczebiotać a słówek obleś iych wykręcać uczy i to z niemałym zatrudnieniem główek młodych, której się potym i powoli nauczyć może, gdy weźmie pochop z onych dziwnych wymowiec, a z onych pięknych słów łacińskich, którym i końca nie masz. Nie masz-ci gramatyki we włoskim, w niemieckim, albo także w tureckim i w tatarskim języku, a wżdy się go Polak tak właśnie nauczyć snadnie może, jakoby się tam i urodzić miał. Też i logika niewiem coby nam do polskiego ćwiczenia wiele pomódz mogła, która też nie uczy jedno wykrętnych słówek, jakoby z prawdy nieprawdę uczynić, a prawdę z nieprawdy; a też dobremu przyrodzeniu z laski Bożej mało się tego uczyć potrzeba. Najdzie dziś drugiego, chociaj się prostaczkiem widzi, iż to tak dobrze będzie umiał wykręcić, jako wierę nanauczeńszy mistrz w kolle-gium.
Bo acz to zową wyzwolonemi naukami, gramatykę, logikę, retorykę, muzykę, arytmetykę, geome-tryą i astronomią, a są to nauki poważne a trudne. Są też drugie, jakoby już od świata wymyślone, jako malarstwa, snycerstwa, złotnictwa, szyrmirstwa i innych wiele. A każdy, kto się nacz ćwiczy, a co mu się podoba, to się już w tein kocha i ćwiczy. Ale ku poćciwemu żywotowi, żadne nie są nauki potrzebniejsze, jedno które są rozumem rostropnym a.po-ważnemi cnotami ozdobione. Jako jest sprawiedliwość, stałość, rostropność, pomierność, przytym też miłosierdzie, stateczność, a rozmyślne uważenie w każdej poćciwej sprawie swojej, a iżby się sam w sobie słusznie rozsądzić, a jako ono powiedają, swą się własną piędzią rozmierzyć umiał: tedy takie nauki człowieka każdego wdzięcznego, poćciwego, sławnego i na wszem pięknie postanowionego, światu ukazać będą mogły.
Bez skutku słówka farbowane nic nie są.
Albowiem co pomogą wystawne a ony zafarbowane z gramatyki słówka, jeśli prawda a skutek daleko się z niemi mija? Są prawie jako gdy na się kto cudną szatę oblecze, a błotem ją upluska, albo pierzem nastrzępi. Albo co pomoże geometrya, iż się kto nauczy świata, albo cudzych gruntów rozmie-rzać, gdy się sam rozmierzyć poćciwie nie umie, albo i tego grunciku, co mu Pan Bóg dał, aby go umiał pobożne, pomiernie, a spokojnie używać, wedle krze-ściańskiej powinności swojej. Albo co też pomoże komu umieć astronomią, to jest z biegów niebieskich przyszłe a przypadłe rzeczy, a on i tych, co przed oczyma ma, nie umie użyć, ani rozeznać. Drży gdzie się niemasz czego bać, a raduje się, gdzie się czasem niemasz nazbyt radować. Bo się wnet boi leda nędznego przestrachu dla jakiego błahego uszczyrbie-nia nędznej majętności swojej. A nie boi się uszczyr-bić sławy, cnoty, bogobojności, albo inszych zacnych przypadków poćciwego żywota swego. Albo iż się nauczy z muzyki śpiewać, a drugi przed nim barzo szpetnie wrzeszczy. Albo się nauczy z arytmetyki jako cudze tysiące rozmierzać, a swojej trochy rozmierzyć nie umie, jakoby jej pobożnie, miernie użył wedle stanu swego.
Uczy się zasię drugi szyrmierstwa, anoby się lepiej uczyć tych sztuk wyprawić, któreby były na-dobnemi obyczajami ozdobione i przychędożone, któ-rymby się ludzie i dziwowali, i z nich przykłady brali. Uczy się drugi jako konia murisztukiem załomie, jako mu ji przyprawić, i jako im zataczać, i jako go z razu wybość, anoby się pirwej nauczyć, iakoby swą wolą a wszeteczność w sobie załomie, a krygu na nię przypatrować, albo się jako wybość ze złych a z swowolnych obyczajów swoich, które mu wiele szkodzą i wiele dobrej sławy przekażają. Uczy się drugi rozmaitych potraw a przysmaków wymyślać, a tego się nie uczy, co mu z tych wymysłów snadnie przypaść może. Bo naprzód sprosna utrata, a potym smętne ubóstwo, potym prędkie a marne skażenie ciała. Bo chociaj już nie francuzy, nie guzy, nie wrzody, nie pleury, nie koliki, tedy przedsię tępość, gnuśność, nikczemność, a wszytkim omierżenie, to nas pewnie nie minie, i innych wiele nadobnych przypadków, jako drapanie, chrapanie, sapanie snadnie przypaść może. 1 fabułyćby mało wadziły, wiedzieć o świecie, 0 morzu, jakie niebespieczeństwa się tam ukazują, jakie tam są skały i zawroty, co się o nie okręty rozbijają, albo też zatapiają, jakie się tam dziwy albo śpiewające Syreny ukazują, kiedy by chmy też to sobie rozmyślali, w jakiem też tu niebezpieczeństwie morza tego a świata tego obłudnego pływamy, na którym nic pewnego, ani bezpiecznego niemasz, jakie skały i zawroty około siebie mamy, iż ani zwiemy gdzie się zanurzyć mamy. J akie też tu Syreny około nas harcują, a jeszcze chytrzejsze niż morskie, jakoby nas uśpić a w czem podejść mogły. Bo stądby wżdy 1 ćwiczenie rosło, i rozumby się polerował, bochmy też jedno tem różni od inych źwirząt. A jeśli pływamy po srogim morzu, grzebiemy się pod grubą a ciężką ziemię, szukając nędznego jakiego wspomożenia swego, dalekoby się nam tam owszem przystało grześć, gdzie nam to darmo przychodzi. Gdyż Pan nieomylnie bogactwem a poćciwościami ozdobić obiecał dom każdego człowieka poćciwego, a sobie wiernie dufającego. A tu już masz barzo snadną drogę i barzo łacny handel do wspomożenia swego.
Bo takżeć to wszytko za jedno pójdzie, choćbyś też czytał i namędrsze filozofy i nazacniejsze sprawy fiO onych dziwnych ludzi, którzy dzielnościami swemi a sprawami swemi świat a rozmaite królestwa posiadali. albo też także o tem i młode ludzi będziesz uczył i ćwiczył, jeśli sobie i im też nie rozważysz trzeźwości, czujności, dziwnych spraw, cnót, pomiary i inych przypadków onych ludzi zacnych temi cnotami ozdobionych; wszytko to jedno, jakobyś groch miotał na ścianę, jeśliże tego nie będziesz uważał a nie rozmyślał sobie.
Jakiego ćwiczenia mają życzyć poczciwi rodzicy dziatkom swoim.
A tak poczciwi rodzicowie mają to sobie iście pilnie uważać, w jakie ćwiczenie, a w jakie sprawy dziatki swe wprawować mają, gdyż się przyrodzenie nasze rodzi jako goła tabliczka, a co na niej napiszą, to już tak zawżdy na sobie niąść musi. Boć mądrość na świecie jest jakoby jaki ozdobny ratusz w jakim zacnym mieście, rozlicznemi cnotami jako on ratusz wieżyczkami osadzona. A nauki poczciwe, a ćwiczenia rostropne, są jakoby gościńce do onego miasta z rozlicznych stron, które łacwie, kto ma baczność rostropną przewodnikiem, doprowadzą do ratusza onego. A tam już między onemi wieżycami rozkosznemi, to jest między cnotami onemi, pewnie sobie znajdziesz spokojną gospodę do każdego poczciwego postanowienia żywota swego.
Potym gdy już też ona młodość podrastać będzie, nie wadzi mu też poczedłszy sobie czego potrzeba, nauczyć się i konika osieść, i jako sobie na nim poigrać, a jakoby ji też czasu potrzeby obrócić. A jeśliby mógł i drzeweczko znieść, tedy i to nie wadzi z nim sobie poigrać, ręką uważać do pierścionka, albo do czapeczki pomierzyć, a poduczać się z młodu, co-by się i napotym przygodziło. Też mu nie wadzi czasem z poczciwym a nie z opiłym towarzystwem po siedzieć, pomówić, pożartować, ho ztąd i ćwiczenie i zachowanie napotym i znajomość roście. Nie wadzi mu też czasem pouczyć się i poszyrmować, i poskakać, i na lutence pograć, wszytko to są poczciwe zabawki. A zażby lepiej leżał jako wieprz w barłogu, a marnie czas tracił, co jest drogi klenot, a który już upłynie, już się nigdy nazad wrócić nie może, a nic nie może być szkodliwszego młodemu człowiekowi, jako nikczemne próżnowanie. Bo to widamy i w koniach i w innych zwirzętach, iż im je naczę-ściej ćwiczą a wyprawują, tein też naosobniejsze. bywają. A kiedy będzie stał jako wół, tedy też z niego jako wół będzie. Owo i ogień im mu naczęściej suchych drew przykładają, tem zawżdy najaśniejszy bywa. Albowiem a czym się inym młody człowiek naprędzej ozdobić ma, jedno nadobną sprawą około siebie, która niskąd inąd przypaść nie może, jako z porządnego ćwiczenia. A do tego już i inne cnoty snadnie przypaść będą mogły, które każdy stan na wszem ozdobić i oslachcić mogą.
A wszakoż i w czytaniu, i w każdej sprawie szkoda przyrodzeniu gwałtu czynić, a w każdej rzeczy dobrze jest rostropnego pomiaru używać. Bo i haftowanie, i każda subtelna robota zawżdy piękniejsza bywa, która powoli a z rozmysłem bywa robiona. I deszcz pomierny tedy zawżdy piękniej zioła ożywia i zazieleniewa, niżli ów gwałtowny, bo gwałtowny albo potłucze, albo z błotem pomięsza. A cokolwiek gwałtownie do przyrodzenia przypadnie, i wzrok do oczu, i słuch do uszu, nie może tak słusznego rozsądku dać, jako gdy to powoli i obaczono i rozważono będzie. Bo i mędrcy tak o tym piszą, iż każda rzecz gwałtowna nic może być jedno szkodliwa.
Jako rozmowy poczciwe młodemu bywają pożyteczne.
A wszakoż nietylko czytania, ale i rozmowy poczciwe mogą niemało ćwiczenia do rozumu podawać, gdyż ćwiczenie przy rozumie jest jakoby nadobne kwiecie na dobrym szczepie. Abowiem tak dawno powiedają, iż lepszy jest zawżdy żywy głos, niż zdechła skóra, co ją na pargamin wyprawują. A wszakoż tego trzeba strzedz, aby ony rozmowy nie były wsze-teczne a opiłe, a nie leda o czem, jedno coby się ku poczciwemu polorowaniu a ćwiczeniu do rozumu przy-godziły. Jakie przedtym miewali oni zacni ludzie, oni mądrzy filozofowie, którym się i dziś ludzie dziwują, a prawie — się dusza cieszy ony ich zacne rozmowy czytając. A cóż kto się im na on czas oczywiście przysłuchawał, podobno się jeszcze więcej ucieszyć mógł. Bo to i tam bez tego być nie mogło, aby w takich mądrych a poważnych rozmowach czasem i pożartków pomiernych nie było, aby się też czym czasem dusza pocieszyła. Albowiem to jest wielki przysmak i w czytaniu i w rozmowach, gdy co dworskiego albo cztąc, albo słuchając z strony przypadnie. Bo tak mądrzy powiedają, iż to jest staranie nalepsze, które też wżdy czasem jaką kroto-filą bywa przesadzone. Bo by też wszytko głowa miała robić o wielkich, o trudnych, a o poważnych rzeczach, a nigdyby się czem wżdy nie ucieszyła, pe-wnieby trudno wytrwać mogła. I żelazo by namięsz-sze, gdy się ustawicznie a ciężko obraca, pewnieby się rychło zrobiło, by mu też nie odpoczywał, albo go łojem nie podmazował.
Jako przy pamięci co jest potrzebniejszego zachowywać masz.
Przytym też to miej na pieczy, iż cokolwiek smacznego przeczcisz albo usłyszysz, niechże to nie będzie u ciebie jako miedzianym brzękiem, który tylko iż mimo uszy leci, ale donoś wszytko do onego wszech zmysłów wójta a do wójtowej, to jest do rozumu a do pamięci, a co wójt rozezna, iż potrze-
Imego jest, to wójtowa niechaj mocno schowa i zapieczętuje, bo to tam już będziesz miał jako w skrzyni, ku wiernej ręce schowanej. Boć mało po tym byś nawięcej przeczedł i przesłuchał, jeśliżeć to przy pamięci nie zostanie, tedy będzie podobno ku oneiml chłopu, co milę idzie do kościoła i powieda przyszedłszy do domu, iż było czyste kazanie. A kiedy go spytasz o czym, tedy i słówka nie umie powiedzieć.
Albowiem patrzaj jako pszczółki, choć niema twarz, jako się w tym wedle przyrodzenia swego nadobnie sprawują. Napierwej sobie ulepią nadobny plastrzyk z wosku, potym si§ rozlecą po rozlicznych ziołach, a co niepotrzebne, to precz omijają. A nazbierawszy miodu, do onego plastrzyka nanoszą, a na-nosiwszy, potym nadobnie po wierzchu zalepią. Także też baczny człowiek cokolwiek widzi, słyszy, albo przeczyta, to też zebrawszy co z potrzebniejszych ziółek ma znieść do onego uliku, to jest do rozumu, a nadobnie pamięcią ono zalepić i zapieczętować, iżby to tam długo trwać mogło. A jako pszczółka niepotrzebne zioła omija, także też ten czego mu nie trzeba długo pamiętać, a coby mu się w niwecz na potym nie przygodził, może obminąć, a do ulika nie przynosić, ani chować. Bo patrz i na muzykę, gdy jej kto słucha, tedy snadnie wyrozumieć może strunę albo piszczałkę, która różno bęczy, bo i drugie głosy wnet pomięsza. Także też nasłuchawszy się albo na-f czedłszy się onych rozlicznych rzeczy, snadnie rozeznać, co cudnie piska, a co nikczemnie bęczy. A to co cudniej piska, to sobie i przy pamięci zachować, i pilno uważać, bo się to zawżdy ku wszemu dobremu i ku poczciwej sławie przygodzie może.
ROZDZIAŁ YI.
Jako młody człowiek ma się do cudzych krajów przejeździć.
A gdy już sobie pan młody podroście, a jakim takim ćwiczeniem domowym wżdy też sobie główkę naszychtuje, aby się wżdy nie wyrwał leda jako wilk z sieci, nie wa zi mu się też czasem i do cudzych krajów przejechać, a zwłaszcza tam, gdzie są ludzie pomierni, trzeźwi, obyczajni, a iż się rozumem a pocz-ciweini naukami parają. Bo to i doma często wida-my, iż mało nie w każdym kraju są różnych obyczajów ludzie. Bo jako się gdzie w którym kraju zali nioży opilstwo a niepotrzebna włóczęga, to już tego mają za nikczemnego, kto w onym spółku nie bywa, a. tego też towarzystwa nie pomaga. Najdziesz też w drugim kraju, iż leda krzywda tak będzie poważna, coby ją mógł kilkiem słów odprawić, wnet już pancerze szorują, arkabuzy szrobują, harnasze skrzypią, aby jedno zwyczajowi dosyć uczynić. Aby się o tym pisać miało, jako to jest rzecz szkodliwa, i co w sobie przynosi, i ku jakiemu końcowi przychodzi, wie-leby czasu wziąć to musiało. Ale i bez pisma snadnie się w tym każdy obaczyć może co to jest, a zwłaszcza, jeśli kto tego kosztował, jako to są rzeczy i wstydliwe, i brzydliwe, i ludziom nie mogą być jedno, iż barzo przemierzłe, a zwłaszcza poczciwym. Najdziesz też w drugim kraju, gdzie się kozera zamnoży, ano szkapy u zedlów powiązane stoją, ano się łańcuchy taczają, szable się walają, talery się kołacą, a równie jakoby miedzy kotlarzmi na Grockiej ulicy stał, kto już tam w onej zgrai będzie. To już też co się z tego zamnaża, ja o tein mówić niechcę, bo czasem musi być potrosze i nieprawdy, i marnej utraty, i z onego niewyspania bladej a zapuchłej twarzy, i niecudnej sławy. A przedsię i pożytku jakiego tru dno z tego kto ma użyć. Bo tego wnet jedni roz-pożyczają a rzadko wrócą, drugie się też na wczorajsze długi rozleci, drugie za karty, drugie za wino, drugie też sługom, kucharkom, dudom, że więc tego ledwie trzecia część do mieszka wlezie, i to jeszcze niepewnie, ho będą za nim zdaleka drudzy zachodzić, jakoby onego ostatka na nim wyłudzić, albo zasię wygrać, albo wypożyczać, a czasem też i okraść. Bo źleś nabył, źle też zginąć musi. Najdziesz też drugi kraj tak zapyszniały, że w nim wszytko miłościwi panowie, by jedno kęs dobru do zawojku przyszył, a kna-fel u szyje powiesił. A bez kolebek a bez miedźwie-dzi aż do kolan na szkapach, a bez dziwnych pstro-cin, a zwłaszcza miłościwa pani, iście się nie leda jako ukaże.
A tak i w tym, gdzie się młody człowiek obrócić ma, gdyż i w cudzych krajach także różne obyczaje, ma to pilnie sobie uważać, a tych się radzić, którzy wżdy świat widali. Bo acz człowiekowi poczciwemu a bacznemu mało mogą ludzkie obyczaje, a zwłaszcza przemierzłe zaszkodzić, i owszem zadziwowawszy się im, może jeszcze w sobie i swych słusznym uważe-niem poprawić, co to iście nic leda co kto się cudze-mi karze przygodami. Albowiem zawżdy tego za chę-doższego mają, co siedzi między okopciałemi ścianami, a nie ubruka się, niźli tego, co siedzi za kobierćy albo za oponami w brudnej koszuli. A wszakoż iż jest nałomne przyrodzenie nasze, zawżdy jednak każdemu lepiej być między takimi ludźmi, z których-by wżdy i przykładów dobrych nauczyć a rozmów się nadobnych a pożytecznych nasłuchać mógł. A zbierać sobie co potrzebniejszego z nadobnych i przykładów i rozmów i obyczajów, jako pczółka zbiera solne z nadobnych ziółek przysmaki swoje. Boć pewnie z łopianu, ani z pokrzyw, ani z piołunu nic nie
Biblioteka — T. 263. 5 przyniesie. Także też i baczny człowiek w każdych i przypadkach swoich iście ma uważać, co łopian, a co pokrzywa.
Albowiem ci na u nigdy z dobremi a z poczciwe-mi rzeczami żadnej burdy nie potrzeba, jedno z nie-poczciwymi a z nieprzystojnymi; z tymi nigdy poważna cnota, ani stania, ani przymierza, ani zakładu mieć nie może. A zawżdy chceli się na placu zostać w swej sławie, musi z nimi ustawiczną burdę mieć. A jako piszą o Platonie, o onym sławnym mędrcu, iż barzo rad patrzał na ty swowolne a wszetecżne kro-totile a sprawy ludzkie, to się im uśmiawszy a na-(lziwowawszy, zasię to powoli dyscypułom przyszedłszy rozważał, jako to są rzeczy zelżywe a sprosnę, a poczciwemu nieprzystojne, aby się z tego karali, a na potym się tego przestrzegali.
U waży wszy miejsce, gdzie się obrócić, jako się tam sprawować.
A tak uważywszy już sobie miejsce poczciwe, za radą rostropnych ludzi, gdziebyś się już słusznie obrócić miał, starajże się, abyś tyż tam z tym handlem się ukazał, którym tam ludzie handlują. Bo jeśli słyszysz, iż tam cnoty, dobre obyczaje, a na wszem pomierne a poczciwe sprawy także i nauki ludziom smakują, także się też ty staraj, abyś tyż tam przyjechawszy, z takiemiż się sprawami okazał. Bo acz nie może być tak gruntownie, a wszakoż gdy dobry brant z sobą ze srebra przyniesiesz, już go tam będzie łacniej przyzłocić i przyfarbować. Ale jeśli z szczyrą miedzią tam przyjedziesz, także też zasię z miedzią do domu pojedziesz. Bo już nietylko abyś się tam miał z tej miedzi przepolorować, aleć jeszcze lepiej zadrzewieje. Bo gdy cię ujrzą niedbalca a nikczemnika, nietylko aby cię przestrzegać albo się prze ciwiać życzliwie mieli, ale jeszcze z ciebie ostatek wyśmiej ą, jako to i doma często widamy, bo już tam nie będziesz miał ni brata, ni swata, jeśli sobie tego nadobnemi obyczajami a poćciwym zachowaniem nie sprawisz. Bo już tam będziesz jako on miedź wiedź, nie będzieszli miał zachowania z poczciwych obyczajów swoich, co im tam zaszedszy kuglarze kuglują. Póki łaszku]e a wzgórę skacze, póty mu się ludzie dziwują, a kiedy go po ulicy wiodą, tedy przed nim uciekają. Albo jako on pijanica wszeteczny, który po ulicach chodząc, każe przed sobą w bęben kołatać, aby wszytcy nań patrzyli, a jego się szaleństwu dziwowali. Ano było daleko lepiej, aby był na miejscu dosiedział, a nie czynił pośmiechu z siebie. Jako ono też o jednym pijanym powiadali, iż chodząc a zalecając się po kąciech, powiedał: Iż nie wziąłbych tysiąca złotych, abych nie miał jechać do cudzych krajów. Drugi mu siedząc powiedział: Małoby nie le piej, abyś nic nie wziąwszy doma siedział, bo dosyć iż ci się tu ludzie dziwują, nie trzebać do cudzych krajów jeździć.
A tak umiarkowawszy się tu nadobnie, a postanowiwszy w sobie myśl wspaniałą a obyczaje uczciwe, a dostawszy k’temu sobie pomiernego a statecznego towarzystwa, nadobna to jest rzecz młodemu człowiekowi do cudzych się krajów przejeździć, a tam się ukazać, jakoby i sobie i ojczyźnie swej lekkości nie uczynił. A przypatrować się onym pięknym, poważnym, a statecznym sprawam ludzkim, a czasu przedsię darmo nie tracić, a bawić się poczciwymi sprawami ludzkiemi a naukami potrzebnemi, aby wżdy sobie nadaremne prącej nie zadawał, tłukąc.się po górach, po skałach i po inszych miejscach niebespie-cznych. A potym ku swej poczciwej sławie, a rodzicom i inszym powinowatym swym z czasem się zasię nadobnie się pięknymi sprawami ozdobiwszy, do do mu się zasię wrócił, tak iżby się ludzie przypatro-wali onym ozdobnym obyczajom jego, a on aby się onemi brzydził, których tu był między inszymi odjechał, obaczywszy iż się nic nie odmieniły, a iż przed-się w swej klobie stoją.
Jakich obyczajów używać między postronnewi narody.
A gdy już tam w tych zacnych a obyczajnych krajach będziesz, nie rośćże jako krzywa sosna w boru, która nie więcej nie umie, jedno iż się zieleni, a przedsię kole a szyszki śmierdzące rodzi, które się ni nacz inszego nie przygodzą, jedno najeżywszy się, na ziemi darmo leżą. Ale rość jako drzewko oliwne, którego i listki nadobnie pachną, i cień z siebie wdzięczny podawają, i jagódki się wżdy ku ludzkiemu pożytku przygadzają. A pomni, czymeś stworzon i na coś stworzon. Boś stworzon człowiekiem, a „mało nie jako aniołem, ozdobioneś rozumem, czymeś różny daleko od inych zwierząt. Nie chowajże też tego rozumu, jeślić ji Pan Bóg dał, jako czyża w klatce, ale się staraj, abyć zakwitnął pięknemi sprawami, a obyczajmi twojemi, aby naprzód Pan twój, który cię tak stworzył, cześć a chwałę z ciebie miał, przyjaciele radość a pociechę, a ty też zasię poczciwość a sławę. Co cię oboje snadnie wdzięcznym u wszech ludzi uczynić będzie mogło.
Nie dajże się ani młodości, ani złemu przyrodzeniu, ani złemu towarzystwu uwodzić, bo wierz mi, iż to wszytko barzo twardouści źrzebcy, a trzeba na nie nie leda munsztuków. Albowiem na coby cię przywieść mogli, barzo to trwa krótko, a barzo długo szkodzi, czegobyś potym barzo musiał żałować i barzo się wstydać. A nie trzeba na to ani pisma, ani przykładów przywodzić, kto jedno chce, łacniu chno się temu i doma przypatrzyć może, z jakim ©i wstydem tego na starość używają, którzy młodość swą marnie a nierozmyślnie utracają.
Go jest za wada młodości ludzkiej?
Albowiem ta jest wada w przyrodzeniu człowieka młodego, iż nie tam, gdzie rozum chce, ale tam, gdzie go nałomne a swawolne przyrodzenie, nie inaczej jedno jako za rękaw, ciągnie. A zawżdy mu się tego chce, aby się czemu nowemu albo przypa-trowało, albo go jąkożkolwiek też skosztowało, a zawżdy jako w kotle aby się mięszało. Bo acz się trefi czasem tak szlachetne przyrodzenie, które bez wsze-go przymuszenia i za matem ćwiczeniem do cnoty a do dobrych obyczajów samo się pociągać będzie Drugie się zasię trefi, które widząc w ludziach sprośne obyczaje, któremi się zacni a mądrzy brzydzą, i od siebie je odpychają, widząc też w drugich piękne sprawy, którym się ludzie przypatrują i do siebie ciągną, i jeszcze młodo w poczciwości mają. Tedy to sobie rozważywszy, bywa też jakoby niejakim przymuszeniem do cnoty a do dobrych obyczajów przy-ciągniono. Trzecie zasię będzie tak złe a swowolne, że go żadne przykłady, ani złe, ani dobre, nie ruszą, aż mu z bratem kijem musi lekcyą sylabizować. Co acz mu mało pomoże, ale mu wżdy do czasu ujmie onych swowolnych obroków jego. A ten zda 1111 się, iż się nagorzej udał, bo już to nędzne ćwiczenie, które nie z przyrodzonej cnoty, ale z gwałtownego przymuszania, jako tako wżdy się potrosze polorować musi.
Ale chociajbychiny już sobie ten śrzedni kształt obrali, który nie z gwałtownego przymuszenia, ale z poczciwych i swowolnych obyczajów ludzkich do cnoty a do dobrych obyczajów nas pociąga — tedy czyta jąc ony zacne, mądre a rozważne sprawy onych za-cnych przodków naszych, którzy jeszcze i dziś przez swe zacne a poważne sprawy, jako żywi między nami słyną, a pamięć ich nigdy umrzeć nie może, przypatrując się też i dzisiejszym żywym, w jakim wszete-c-zni są u poczciwych obrzydzeniu, ’ a w jakiej zasię poczciwi a skromni, i powadze i baczeniu, jest się czym i ustraszyć i pocieszyć. A przypatrzywszy się temu, nie być też oną kozą, co dziurą przez płot na kapustę patrzy, a tylko iż oczyma onę swoję chuć odprawi, ale ono co ujrzysz poczciwego a pięknemi cnotami zafarbowanego, to sobie tak umiłować, ucukrować, a mocno w pamięć zaszrobować masz, i tym się parać, i tym się bawić, czymby się on twój stan poczciwy co napięknicj zafarbować a ozdobić mógł.
A gdy tak sprawisz stan swój i przyrodzenie swoje, tedyć już żądny czas darmo nie wynijdzie. Bo przeszły czas będziesz pamiętał i im się ćwiczył z czytania spraw onych zacnych, mądrych a poważnych ludzi. Teraźniejszy z przypatrowania różnych obyczajów ludzkich i złych i dobrych. Przyszły, iż to wszytko nadobnie w sobie umiarkujesz z przypadków ludzkich, coby napotym twój poczciwy stan i zdobić i oslachcić miało, ku czci a ku sławie twojej, aby też zasię potym ludzie takież z ciebie przykłady brali, jako ty teraz też z drugich bierzesz.
A wszakoż nietylko patrz na słówka a na podobieństwa, skąd masz przykłady brać; doglądaj ra-dzęć głębiej a prawie do gruntu, aby się słówka piękne także z pięknemi skutki zgadzały. Aby się i sprawy, i postawy, i słówka prawie ściągały do onego celu a do onego znaku, gdzie cnocie z rozumem gospodę zapisano, boć rzadko gdy pospołu w jednej gospodzie nie stoją, chyba iżby gospodarz był nie po temu, a nie był gościom rad. Bo widzisz, iżeć mało nie jednaki blask od mosiądzu, jako i od złota. A tak radzęć nic spuszczaj się na blask, próbu j brantu, boc więc silna omyłka w tym czasem bywa, a miej zawżdy porfiryus przy sobie, ów czarny kamyk, co złota próbują, z rostropnego baczenia, z uważenia rzeczy różnych z pilnością sprawiony.
Jako z postawy poznać sprawy młodego człowieka.
Abowiem postawy i sprawy każdego człowieka, a zwłaszcza młodego, są też jako młode piwo albo wino, które gdy się trybuje, wszytko z siebie na wierzch wyrzuci. Albowiem umysł stateczny a w po-ważnem ciele postanowiony, jest jakoby król wszyt-kim inszym zmysłom, sprawom człowieka onego, a zwłaszcza który się uda za sprawami bacznemi, cnotliwemi, a sobie na wszem przystojneini, tedyć jest prawy król ciała onego. Ale gdy się też uda za’ sprawami swawolnemi, plugawemi, a nieućciwemi, tedy nie jest król, ale srogi tyran a skaż ca człowieka onego, który go ostawicznie kazi, tępi, a niszczy. A popsowawszy, a pogwałciwszy złemi sprawami swemi prawa a wolności jego, prawie go przywodzi w ty-raństwo a w sprosne posłuszeństwo świata tego uniesionego, i nieporządnych obyczajów jego, a nie inaczej, jedno jakoby go do Wałach w niewolą zaprzedał. A poznasz wnet i z postawy sprawy i postępki umysłu uniesionego. Bo poznasz wnet gniewliwego, poznasz dobrotliwego, poznasz skąpego, także marnotrawnego, poznasz smętnego, poznasz wesołego, poznasz mężnego, poznasz bojażliwego, a także i inszych przypadków przyrodzenia każdego. Bo wrnet tępego a bojażliwego uźrzysz, gdy co chce poważnego mówić, aliści on piętą wierci, palce skubie, brodę muszcze, postawki stroi, rzkomo szepluni, umizga się jako czapla w kolnęli, a każde słówko na troje prze kąsi. Ale gdzie umysł stateczny poczciwym umysłem ozdobiony, a iż się ną się nic wszetecznego nie czuje, czegoby się powstydać miał, tedy już i wzrok, i słowa, i postawa jako u orła, co wszytko w słońce patrzy, jako u onego hetmana, który rycerstwu swemu i sprawą i postawą swoją dobrej myśli doda-wa, także też ten onym, co go słuchać mają.
Także i w inszych przypadkach przyrodzenia naszego każdy snadnie poznać może a z postępków jego. A tej odmiany nic nam inszego nie czyni, jedno odmienność a niestałość spraw naszych, a nieu-miarkowanie statecznego umysłu naszego. A jestechmy barzo podobni ku onym spróchniałym ścianom, które bywają po wierzchu kęs owym cienkim malarskim złotem powleczone, pod którym złotem niemasz nic, jedno szpetne drewno. Także umysł nasz tylko się po stronach z rozmysłem swym wierci, a nigdy przy statecznej stałości nie zostanie, a mało nie jako spróchniałe drewno, tylko iż postawką kęs jako malarskim złotem będzie powleczony. A za tym kęsem omylnego a błyszczącego złota a za pożądliwością jego, która nigdy w naszym ciele słusznie umiarkowana być nie może, każdy umysł nasz, by też był na-stalszy i nastateczniejszy, gdy mu gwałtu wielkiego rozum a cnota nie uczyni, musi zawżdy być tak zmieszany a zawikłany, a snadnie z powinności swej po-zcciwej i uwiedziony i uniesiony. A snać byśmy się w tym obaczylij iż w tej skórze, w której chodzimy, jedno jeden człowiek i jeden brzuch, snać by chmy inszych umysłów byli. Gdyż ten jeden człowiek, kie-dyby się z myślą na niepotrzebne rzeczy nie unosił, na równejby rzeczy mógł przestać ku wczasowi a ku pokojowi swemu, a nierównoby mógł lepszych czasów użyć, niż w tak zawikłany eh a różno rozniesionych rozinyślech swoich. A temu też jednemu brzuchowi a czegoby więcej trzeba, jedno jako żydowskiej gęsi, natkać się aż do szyje, czegoby zawżdy bez wielkich trudności a bez zamięszanej myśli mógł dowieść. Ale iż ślachetne przyrodzenie nie ścierpi, aby się dalej i wyżej ciągnąć nie miało, chociaj to będzie i z dzi-wnemi trudnościami, i z wielkim niebezpieczeństwem jego, i z wielkim zgwałceniem a zniewoleniem onego wdzięcznego żywota poćciwego, a zawżdy dobrą myślą ozdobionego i oslachcionego.
ROZDZIAŁ VII.
Eto wiele chce widzieć, trzeba też wiele o tym rozumieć. I jako się młody człowiek w postronnych kra-joch zachowywać ma.
A tak gdy już tam będziesz między onemi ró-żnemi stany, i między rążnemi sprawami i postawami ich, tuć dopirko trzeba będzie pilno i uważać i rozeznawać,. gdzie jest alchimia, a gdzie prawy brant, to jest, gdzie są prawdziwe, cnotliwe a nieomylne obyczaje. Bo wierz mi, iż tam najdziesz człowieka z roz-maitemi przypadki, coć się ukaże jako ariiół światłości na postawie, ale na umyśle radby cię i z skóry wy łupił. Tu już trzeba pilnie rozważać, i z kogo przykłady brać, i komu dufać, i kogo sobie za przyjaciela rozumieć i postanowić. A nalazszy dobrego cnotliwego człowieka, już się go dzierż jako muru, a przypatruj się pilno i sprawam, i postawam i wszyt-kim postępkom jego, abyś także swe obyczaje one-miż ćwioczki jego zakował a mocno zahartował w sobie, jakoby się potym ni na czym nie pośliznęły. Albowiem małoćby pomogło choćbyś widział Etnę pała 74 jącą, rzeki bystrze ciekąco,. morza ony srodze burzliwo, wieloryby j>o nich pływające, syreny śpiewająco, kokodryły albo sniqki latające, miasta, zamki i pałace rozmaicie się błyszczące, jeśli toż do domu w obyczajach z sobą przyniesiemy, cochmy byli z sobą wzięli. Trzeba tam będzie czego inszego pilnować więcej, niźli tylko tego, czymby się oczy napasły; pilniejsza daleko, czymby się umysł napasł, nacieszył, a w nadobnej sprawie, a w uczciwych postępkach aby cię i sprawił i postanowił.
Jaka choroba, takiego jej lekarza potrzeba.
Abowiem’ patrz, gdy kto nogę złamie, albo się z konia stłucze, pewnie już nie szuka ani malarza, ani haftarza, jedno co najrychlej co misterniejszego pyrulika, aby onej zabolałej przygodzie swej co na-cyehlej mógł jaki ratunek dać. Także i każdy, kto r zabolałym umysłem a z niedobrze postanowionym zrzyrodzeniem gdzie przyjedzie, jużci mu też nic ani po malarzu, ani po haftarzu. Ale co? Szukaj co nary-chlej takiego towarzystwa i takich nauk, czymbyś ony swe zabolałe a nikczemne obyczaje co narychlej w sobie ozdobić a wypolerować mógł, abyś nie chodził jako piąte koło między ludźmi, które wszytko z drogi zbiega, a — leda jako się toczy, abyś się i tam, i do domu przyjechawszy, z nadobnemi a postanowionemi obyczajmi ozdobnie potym ukazać mógł 4io będzieszli chciał postanowić w sobie pychę, a uźrzysz ano jej tam więcej, toć tu będzie trzeba rozsądku, iż to przypadek niedobry, chociaj mu się tam i w ozdobnych ludziach przypatrzysz. A tu już zasię będzieć trzeba i przeciwnego ćwiczenia i przeciwnego towarzystwa szukać sobie. Albo także będziesz chciał uskromić łakomstwo w sobie, a uźrzysz ittio go tam nierówno więcej, tur także będzie trzeba mądrego rozeznania w sobie, abyś się takim obyczajom ani przypatrował, ani się ich uczył: a także i do inszych przypadków szkodliwych. Ale się ty przypatruj ludziom poczciwym, pomiernym, pobożnym, we wszem nadobnie postanowionym, których tam wszędy znajdziesz dosyć. Także się zabawiaj i naukami poczciwymi a rozważnemi, któreby w tobie nadobne cnoty a poczciwe obyczaje i stanow iły i polerowały, lak-że i gniew, także i marnotratnosć, także i nikczemne próżnowanie a marne czasu tracenie, pilnie się staraj jakobyś to z siebie jako wrzody albo jako inne nieszkodliwie przypadki i wygnać i uleczyć mógł.
A tak poczciwy młodzieniec, a zwłaszcza taki, któremu wżdy przyrodzenie czego szczęśliw ego a bacznego dotyczy, ma się pilnie przypatrować onym dziw’-nym a różnym sprawom ludzkim. A nietylko ma być tym pielgrzymem, iż się tam zawlókł, daleko mu to pilniejsza, aby ustawicznie wędrował po głowie a po rozmyśle swoim, a rozsądki sobie w niej powoli rozmyślne czynił i rozmierzał, tak, iż co ma być słusznie poganiono, aby poganie umiał, a tego się przestrzegał. A co też ma być słusznie pochwalono, aby pochwalał, a. tego się mocno dzierżą! i przy tym zostawał. Też aby to w sobie i uważył i rostropnie rozmiarkował, czego się bać, a czego nie bać, czemu się słusznie radować, a czem się też nie nazbyt cieszyć, przypatrzywszy się odmienności fortuny. A wybierać sobie wrszytko po ziarnku, jako ptaszek wybiera mak między gorczycami, czyniąc sobie w głowie swej rozważny rozsądek i z obyczajów i z rozlicznych ludzkich przypadków, także i z nauk poczciwych. A coby było zasię uczciwego, a w nadobnej sprawie postanowionego, tego się mocno dzierżeć a statecznie w sobie postanawiać.
Snadnie wszytko w sobie postanowi, kogo rozum rządzi.
Albowiem gdy już kto w sobie postanowi i sprawki i postawki swe nadobne, a sprawuje się cnotą a ro — r zumein w każdym rostropnym postępku swoim, a iż to ludzie do niego obaczą, już się będzie każdy cisnął do przyjaźni i do towarzystwa jego. A nie trzeba będzie do tego wiele przysmaków jako drugim, którzy sobie dzbanem, chartem, jastrzębiem i inemi upominki przyjaźń ednają. Już tam każdy dobrowolnie stara się, jakoby się z takim pobratał. Już nieprzyjaciela nigdy nie będzie miał. Albowiem a kto się nań targnie, widząc onę nadobną a skromną po-nnerność jego, bo i nasroższy bojownik zawżdy tego obmija, kto skromnie stoi, bo zawżdy tego pilniejszy, kto mu się sprzeciwi. Albowiem już taką rozważną skromnością i innemi nadobnemi postępki, już nietylko młody, ale i stary siła sobie i zwyciężyć i postanowić snadnie będzie mógł. Albowiem wnet zwycięży razem dwa gniewy, i swój i onego, ktoby się miał targnąć nań. Zwycięży w sobie snadnie i łakomstwo, gdyż to sobie rostropnie rozważy, iż natura człowiecza na równem a na słusznem przestać może. Zwycięży każdą swowolną rozpustność, uważyWszy to sobie, iż to cnotliwemu, poczciwemu a skromnemu jest wstyd a wielka ohyda jemu i sławie dobrej jego. Lekce sobie poważaj i szczęście i wszytki odmienności jego, wiedząc, że to do czasu stoi jako zielone drzewko przy drodze. A jeśli na niem owoc jaki uroście, aliżci go kij mi wnet otłuką, że ni listka na nim nie zostanie na zimę, a na wiosnę zasię uźrzysz ano się zieleni. Także też i pieszczoszkowie jego czasem się zazielenią, a czasem ni listku na żadnym nie najdziesz, bo więc szpetnie z drugiego kwiatki opadną, a czasem za nim i z kijem biegają, aby to zapłacił, co na tramie nakryślał.
A tak nadobnać to jest rzecz, bo tak i święty Paweł uczy, każdej rzeczy pokusić, a która jest na-lepsza, przy tej mocno zostawać. Bo jako są różne natury ludzkie, także też różne są i chuci i rozumy i ćwiczenia wedle każdej natury różności. Bo się jednemu chce umieć skakać, drugiemu strzelać, ’trzeciemu szyrmować,. czwartemu śpiewać, piskać, na lutni grać. Owa każdemu się to podoba, do czego go zwyczaj a ono jego przyrodzenie ciągnie. A wszytko to nic poczciwemu nie wadzi, a równie to jest ku inyui poczciwym sprawam, jako przysmaki do potraw albo cukier na kaszę, chociaj tak kasza i sama czasem bywa dobra. Albowiem to są przypadki do fortuny potrzebne, do rozumu mało. Albowiem szukając fortuny, czymkolwiek się kto może ozdobić, tedy mu to nic nie wadzi. Bo acz dobre jest srebro samo przez się, ale jeszcze cudniejsze będzie i zacniejsze, kiedy go i tam i sam przy złoci. Także i człowiek poćciwy, jakiemiż się kolwiek przypadki kiloby lo-reinnemi zafarbuje, wdzięczniejszy bywa u tych, co je fortuna pieści.
ROZDZIAŁ VIII.
Jako cnota z rozumem i fortuna różnemi gościńcy chodzą.
Abowiem patrzaj jako cnota, rozum a fortuna daleko różnemi gościńcy od siebie ciągną, także im też różnego starania i różnych gospód potrzeba. Bo fortuny trzeba żeglarzowi, oraczowi, furmanowi, także i każdemu rzemięśnikowi, kto się ją para albo kto jej szuka. Ale człowiek umysłu wielkiego, który sobie przypadki ty fortuny lekce waży, bo ty za cnotą a za rozumem skakać muszą, jedno iż puści na rzeczy rozważne, na rzeczy sobie na potem i ojczyźnie swej potrzebne, a z czasem przypadłe, a z daleka jako orzeł z góry wszytko, co się ku czemu ściąga, przepatruje, już on mało sobie tych drobnych wy — padków od świata i od fortuny waży, a mało się na to rozmyśla. Już się jedno o to stara, jakoby nie jedno sobie, ale wszytkim wedle stanu każdego godnym a potrzebnym mógł być. Abowiem zawżdy to zacniejszy pasterz bywa, który stado owiec pasie, niźli ten, co jedno jednę kozę. Także też ten, co i innym pożyteczny może być, nietylko jedno sobie. Abowiem co ciało jednemu ozdobić może a zafarbować świata tego przypadki, toć już od fortuny a od przypadku czasów przyść może. Ale co myśl wspaniałą farbuje, tam już nie leda cynobru potrzeba, bo tam trzeba rozlicznych farb, jakoby ona myśl stateczna, a na żadną stronę nieuniesiona, a rozumem na ocel zahartowali a, tak jakoby się i w szczęściu i w nieszczęściu na żadną stronę nie pośliznęła, pięknie na wszem ozdobiona a zafarbowana była.
Bo już takiemu, kto już tak statecznie utnysł swój zafarbuje, wszytko mu za jedno: szczęście i nieszczęście: tak mu się między różami ukłaść i usnąć, jako i między pokrzywami albo piołunem. Obudzi się, ano myśl ona wspaniała, jako orzeł ku górze, wszytko bu jac chc-e, mej rzeczy więcej na pieczy me ma, jedno to napilniej, coby cnotę a rozum ucieszyło. A wierz mi, iż i tam nie leda muzyki potrzeba, bo ci dwa panowie nie każdemu kwoli skaczą.
Abowiem patrzaj, że i malarz pierwej farb nie rozetrze, aż sobie pierwej płótno albo tablicę iiagotu-je, i to, co ma malować, już sobie w rozmyśle swym postanowi. I strzelec łuku swego nie pociągnie, aż sobie pierwej cel upatrzy, do którego strzelać ma. T pisarz papieru nie podniesie, aż sobie pierwej roz-
Hi in P myśli, co na nim pisać ma. Także mądry i a rostro-pny człowiek, gdy co rozważnego a statecznego zacząć ma, pirwej ma uważyć sobie cel, do którego celu on się jego zaczęty umysł pociągać ma, aby darmo a na wiatr nie strzelił, albo iżby leda czego w swym poważnym umyśle darmo nie malował. Aczci jest celów dosyć rozlicznych świata tego, ale nic wszytko potrzebnych. Ale to jest cel napotrzebniej-szy człowiekowi poważnemu a poczciwemu, upatrzywszy sobie on krzaczek, gdzie sobie cnota nie inaczej, jako piękna papuga, gniazdo uwiła, tamże już onemi na-t dobnemi strzałeczkami, rozumem zasadzonemi, ma pilnie ugadzać, aby się nigdy daleko nie odstrzelił od niego.
Cnota wielka królowa.
Abowiem ta cnota jest tak można królowa, że jej władzy ani śmierć, ani żądny strach nigdy przekazie nie może. Bo chociaj działa trzaskają, bufy się mięszają, proporce się błyskają, już jeden leży, drugi na to miejsce nastąpi, wszytko to ta można królowa rządzi a sprawuje. Abowiem szerokie jej królestwo jest, które ona głośna sprawa, jako trąba brzmiąca po światu roznosi. Drudzy się z Avielką radością na harce, na straży upraszają. Drugi prosi, aby przed inemi ludźmi naprzód chodził. Drugi, aby się pirwej potkał, wiedząc, iż czci a sławy stąd dostać ma, już mu nic nie straszno, już mu wszytko wesoło. Patrzajże na pieszczoszki paniej fortuny, a oni się ubiegają, kto ma pierwej w ’tanku poskoczyć, losy miecą, kto ma jutro wieczerzą sprawić, kto się ma w maszkarę ubrać. A tak tu obacz, tak jakoś słyszał, iż cnota z rozumem, a ta omylna pani, pani fortuna, daleko różnemi gościńcy od siebie chodzą. Bo ten już co tej paniej przysługuje, jest jako on kamień, co przy drodze d.mno leży; włożysz]i ji do ognia, będzie gorący, włożyszli ji do wody, tedy będzie zimny, a trudno ma być myśl jego statecznie na jednę stronę postanowiona.
Abowiem od tego tak zacnego celu a od tej świętej cnoty i od takiego każdego, kto się około niej bawi, daleko na wschód, na zachód, na północy i na południe, a także i na wsze strony cień zalatuje, i tu jeszcze za żywota i po śmierci. A snadź jeszcze mało nie więcej po śmierci każdemu swemu czyniąc nieśmiertelną pamięć. A snać jeszcze ty nawięcej zdobi, którzy w pracach, w trudnościach, w ranach a w poczciwych potrzebach przy niej zawżdy sławnie stali. Bo nigdyby byli dziś ludzie nie wiedzieli, co był Hektor, co był Achiles, co był Alexander, co był Herkules, albo on zacny Priamus, albo oni dzielni a sławni hetmani rzymscy, by ich była ta święta królowa oną zacną sławr nie inaczej jedno jako złotą koroną nie ukoronowała. O święteż to były rany ich, albo one trudności, dla których ona zacna sława, a snadź aż do skończenia świata, prawie je żywo zostawiła. Aczci też mają sławę i oni pieszczoszkowie paniej fortuny, on Heliogabalus, on Sardanapalus, co nic inszego nie czynili, jedno z niewiastami a z po-chlebniki pili, po sadkoch chodzili, a czasem i kądziołki z nimi prządali albo wzorki szyli. Ale ta ich sława barzo śmierdząca jest, a prawie jedno poczciwym ludziom na przykład zostawiona, aby się onemi marnemi sprawami ich brzydzili a za nie się wstydałi, a pilnie, się takich marnych spraw ich przestrzegali, które ony wszemu światu ohyd z iły, oszkaradziły i w złej sprawie zostawiły.
Bo patrzaj, chociaj nie mieli żadnej burdy, ani ran, ani guzów, oni zacni filozofowie wieku przeszłego, ani się na działa, ani na żadne postrachy nie wysadzali, jako był on zacny Plato, Sokrates, Ewrypi des, Xenofon, Kato; ale zawżdy walczyli, a wielką burdę ustawicznie mieli z niecnotami a z rozmaitemi sprawami świata tego, a z prosnemi, a z obrzydłemi występki ludzkiemi, radami swemi, sprawami swemi i pismy swemi rozważnemi marny świat przestrzegając: a widzisz przedsię, jaką im ona szeroko po światu latająca sława wieczną pamięć uczyniła. Także i poczciwy człowiek, jeśli mu się nie przytrafi burdy mieć o ojczyznę swą, albo o rzeczpospolitą swą z nieprzyjacielem jakim do tego należącym, niechże się łamie ’ a ma ustawiczną burdę z niecnotami marnemi świata tego, a niech je tępi, niszczy, a zaciera kędy może, a z siebie niech inym piękny przykład dawa, albo takież uczciwemi namowami sWemi, albo i pismem jeśli może być, aby się inni także tego przestrzegali.
Pan młody z czym ma do domu przyjechać.
A tak i ty mój miły Panie młody, któregożkol-wiek stanu będziesz, jeśli cię Pan Bóg kiedy w jakie postronne kraje albo w różne narody obróci, miejże też to na pieczy, co przedtym też wielcy a zacni stanowię miewali. A nie dosyć na tym, abyś się tam jechał dziwować wystawionym pałacom, albo przedtym niewidomym kształtom, ale się przypatruj ludziom i ich kształtom a obyczajom, a zwłaszcza takim, tak jakoś i pierwej słyszał, z którychbyś miał słuszne przykłady brać, a haftuj je sobie mocno, jako wzory na pamięci i na umyśle swoim, abyś je długo pamiętać i rostropnie rozważać umiał, i drugim potym o nich też powiadać. A też zasię, jakoż to inaczej nie może być, bo wszędy są ludzie, gdzie ujrzysz sprosne a brzydkie sprawy i obyczaje ludzkie, abyś się imi umiał karać, sobie je brzydzić, i drugie potym z nich przestrzegać.
Biblioteka — T. «n. 0
A nie daj czasowi nigdy darmo upłynąć, widzisz żeć to szkodliwa utrata kto czas marnie traci, bo się już ten wrócić nigdy nie może: a co godzinka na zegarze uderzy, to już czas przeminął, a co dalej, to do kresu bieżymy. A tak albo czytaj, albo się wżdy czego ucz, albo się czemu przypatruj, a rozeznawaj sobie, upatrując nadobnie, co lepsze, a co gorsze. A staraj się jeszcze tam będąc, abyś w skromności a w statecznym każdej rzeczy uważeniu, a w nadobnych obyczajoch tam wszytkim wdzięcznym był. Boć już tam nic będzie po pysze, po zuchwalstwie, po wszeteczeństwie, gdyżeś się tego napatrzył, że taki nietylko w cudzych kraj och, ale i doma zawżdy przemierzły a obrzydły bywa. A staraj się o to, abyś nietylko z poskoczki, z perfumowanemu rękawiczkami, ze pstremi kabatki do domu przyjechał: ale abyś upstrzył nadobnie umysł stateczny twój cnotą, nauką pomiaru, a nadobnem na wszem postanowieniem twojem. A iżby z ciebie perfumy zalatywały pięknych a uważonych obyczajów twoich, a nietylko z rękawiczek twoich, aby z ciebie obcy nadobne przykłady brali, a powinowaci twoi, zapatrzywszy się na cię, aby się tobą cieszyli, gdy obaczą, że wżdy umiesz 0 tym i mówić coś widział, i piękne sprawy w sobie okazać, i to nadobnie ozdobić, że się wżdy będą z tego cieszyli, żeś wżdy nie darmo bit do domu przyjechał. a iżeś się nie darmo włóczył po światu. A tu cię już sobie będą wydzierać, a tu cię już między sobą będą w powadze mieć, z tobą wdzięczne biesiady 1 rozmowy miewać. A ty się dopirko będziesz przy-patrował z nowu onym sprosnym obyczajom, którycheś tu był odjechał, patrząc z daleka na drugiego, a on siedząc w kącie, łeb sobie skubie a paznokcie łupi, a krostami odzierając sobie z palców aż do drzwi strzela, a kufel śmierdzący, jakoż wczora usiadł podle niego, także też jeszcze podle niego leży.
Abowiem jeślibyś też tak w sobie nic w obyczaj och ozdobnego do domu nie przyniósł, tylko to coś widał, tedy równie jakobyś we źwierciadło patrzał. a umuskawszy się, a poprawiwszy sobie szu-prinki, a otarłszy gdzie brudno, wnet mało odszed-szy, wszystkiegobyś zapomniał. Bo tak to pospolicie bywa, iż nietylko zabrukańia, ale i twarzy swej własnej każdy, mało odszedszy, zapomni. Bo ujrzysz tam siła kuglarzów, siła mataczów, siła wyłudaczów, a trzeba tam pilnie z tabulatury stępać a pilnie sobie uważać, jako co wyrozumieć. Bo możeć się i tym po-dziwować, a wyrozumiawszy co źle, poganie, a co dobre to pochwalić i przy sobie mocno zachować. Bo bierzeć też pczoła i na śmiecioch i na gnoju i na błocie, ale cóż bierze? pierzgę, która się ni nacz przygodzie nie może, a z potrzebnych ziółek tedy zbiera wdzięczny a potrzebny miod. Także też ty tam przypatrując się rozlicznym sprawom ludzkim, snadnie będziesz mógł rozeznać, co pierzga, a co wdzięczny miod.
Do domu przyjechawszy, co pan młody czynić ma.
Potym, gdy już do domu przyjechawszy z takie-mi pięknemi tak jakoś słyszał sprawami swemi, możesz wielką pociechę powinowatym swym czynić. Nie odmieniajże się jako marzec na wiosnę, gdzie jednego dnia będzie i deszcz i jasno i krupy, ale stój statecznie przy onych swych poczciwych obyczajoch, a nie daj się młodości, ani onemu nowemu towarzystwu unosić. Albowiem jeśli z nimi z przodku nie będziesz pić. ( grać, ceklować a łotrować, wnet cię będą Wło-szkiem albo Niemczykiem zwać. Wnet będą mówić, iż to z tego nic dobrego nie będzie, bo wszytko fan-tastykując, stroną chodzi. Ale się ty nic temu nie przeciw, bo gdyć się po chwili lepiej przypatrzą, i z postępków, i z rozmów, i z pięknych obyczajów twoich, ujrzysz w jakiej miłości i w jakiej powadze potym między nimi będziesz. Bo możesz ty sobie bez wszetecznego opilstwa albo nikczemnej biesiady zachowanie uczynić: jedno tesaczkiem gdy przed nimi sztuczkę nadobną wyprawisz, drugie też poskokiem, drugie też lutenką, a najwięcej wdzięcznemi rozmowami, gdy im to będziesz powiedał, o czym nie sły-chali, albo im to okazował, czego nie widali, albo też czasem im czytał o czym pierwej nie wiedzieli: bo to są wdzięczne przysmaki u ludzi, a przyrodzenie się w tym każde kocha, kiedy co nowego widzi albo słyszy.
A nawięcej przyjacielom a powinowatym umiej to okazować, coś powinien. Nie bądźże też zasię jako darmo leżące drewno, pytaj się o zwyczajoch onej ojczyzny swojej, pytaj się o sprawach rzeczypospolitej, pytaj się, w jakiem prawie siedzisz, a staraj się, abyś nic nie opuścił coś powinien Bogu, sobie, przyjaciołom i ojczyznie swojej. Nie lenujże się też przyjacielowi ku każdej poczciwej posłudze jego. Wiedzże też o koniku, o służce, o swych rzeczkach, aby cię na wszem ludzie znali w onych postronnych obycza-joch chędożnie ochędożonego, i w domowych też zasię sprawach dbałego, a nie darmo leżącego. Tedy z siebie na wszem a na wszem wdzięczne gronka ukażesz wszytkim ludziom onej nie dawno zrosłej młodości swej, tak, iż z wielką sławą i miłością od wszech ludzi używiesz onych młodych czasów swoich.
ROZDZIAŁ IX.
O dworskim i żołnierskim stanie.
Potym jeśliżećby się doma uprzykrzyło, a chciał byś się też przypatrzyć tu domowym obyczajom oj czyzny swojej, a zdałoćby się albo do dwora, albo w stan rycerski, albo żołnierski udać. Jeśliże się udasz do dwora, tedy wierz mi, iż tam trzeba z tabulatury stępać, a mało tam nie większej ostrożności będzie potrzeba niźli w cudzych krajach, bo tam lo-ąuebantur variis linguis, a rozmaitych spraw i obyczajów tam ludzi znajdziesz. A trzeba tam pilnie upa-trować, gdzie stępić, jako po grudzie bosemi nogami, bo tam silna gruda a silny mróz około ciebie z pier-wotku będzie.
A wierz mi, iż trzeba wielkiego uważenia każdej rzeczy i wielkiej rostropności niźli się tam wszyt-kiemu przypatrzysz. Bo będzieć się zdało, iż cię wnet wszyscy chwalić i miłować będą, między się cię pociągać będą, ano wierz mi, iż cię tak będą nosić po kolędzie, iż sie długo nie obaczysz, co się z tobą dzieje. A zwłaszcza jeśli jeszcze będziesz miał jaki dostateczek około siebie. Tu cię jedni pociągną do miłości, drudzy do muzyki, drudzy cię pilno będą namawiać, abyś z nimi pograł, a nie będzieszli chciał o pieniądze, więc o rozkazanie. Ty będziesz mnimał, abyć się miał kazać obłapić wygrawszy, a on ci każe posłać po pieczenią a po garniec wina. A tak dziwnych a dziwnych przypadków, niźli się dobrze przypatrzysz figlom dworskim, będzie, około ciebie.
Ale się przedsię nic nie ślizaj na tej gołoledzi, stój przedsię anocno przy onym przedsięwzięciu swo-jim, a długo się rozmyślaj, niźli co masz uczynić. A cnoty, prawdy, miary strzeż pilnie, jako oka w głowie. A pomierną, a poczciwą układnością zachowaj się każdemu, czyń poczciwość każdemu, nie mów źle głośno ni o kim, choć ci by się też co do kogo nie podobało, a zwłaszcza jeśli z kim prawego bezpieczeństwa, albo jakiego społku nie masz. A jeślibyś też miał z kim jakie już bezpieczne a prawdzi we towarzystwo, toś już tam winien pomiernie a poez-ciwie przestrzedz go w tym, coby się ludziom do niego nie podobało, abyś tym nie obraził onej fantazyej jego. Boć to jest przyrodzenie każdego, iż mu się wszytko do siebie podobać będzie, chociaż z tegoż drugiego mało przedtym karać będzie. Ale jakoś słyszał, każdej rzeczy pomiernie używaj a rostropnym u ważeniem, boć się tam rychlej o prawdę rozgniewają, niżli chociajbyś co cudnym a niedomyślnym pochlebstwem zafarbował. Nie kryjże się’ też w kąt wedle staniku swego, i nie żałuj tam dać, gdzie ma być słusznie dano. A wszakoż to uważaj, aby się gęba z mieszkiem zgadzała, a nie daj jej naprzód wyskakować. Bo jakoć przodek weźmie, już potem mieszka ledwie kijem do kresu dopędzisz. A wszakoż uważaj czasy, a to czyń co należy i dostatkowi twemu. Bo będzieszli się ciągnął nad stanik poczciwy swój, ostrzegaj potym, aby się około ciebie nieprawda nie zamnożyła. Bo taki już musi jednemu dać a drugiemu wziąć, et wille wodift musi przyczyn szukać, gdzie wziąć tu wziąć, gdzie już zwyczaj a przyrodzenie na kieł wędzidło weźmie.
Pana swego i powinności swojej którąć poruczą bądź wiernie pilen, i na jaką cię kolwiek posługę wysadzą, już czasu strzeż, abyś jej nigdy nie omieszkał. Bo tu już uczynisz i cnocie dosyć, a pana sobie rychlej spowinowacisz. Bo to stara przypowieść: Satis petit qui bene servit, to jest, mało * mu tizeba prosić, kto pilnie służy, bo sam pan rad i nie rad, widząc stateczną pilność twą, domyślić się musi, abyś znał łaskę jego. A jako stara przypowieść, iż pilnemu słudze zawżdy roście guz na brzuchu, a leniwemu na grzbiecie. A gdy się tak będziesz’ sprawować, tedy mocno oneinu pierwszemu ćwiczeniu pod-kówek przytwierdzisz, iż się rzadko będziesz mógł poślizgnąć, bo zawżdy więcej mogą dwa niźli jeden.
Także i ty, gdy to dwoje ćwiczenie pojednasz, i ono stare swoje cudzoziemskie, i to teraz nowo nabyte, siła będziesz miał naprzód.
Stan rycerski jaki jest.
A jeśliby cię też w stan rycerski albo ten żołnierski myśl wiodła, wierz mi i tambyś się nie prawie źle udał. Bo tam znajdziesz i dworstwo, i towarzystwo, i ćwiczenie, a snać mało nie potrzebniejsze niżli u dwora. Bo się tam nauczysz gospodarstwa, bo się już swym stanem tam nie inaczej jako we wsi gospodarstwem musisz opiekować. Już się tam nauczysz pomiernego szafarstwa, boć tego będzie potrzeba, bo tam trudno jako doma do szpiżarniej. Nauczysz się cierpliwości, nauczysz się spraw rycerskich, nauczysz się około koni, około sług i około innych potrzebnych rzeczy sprawy a opatrzności, a snadź mało nie rychlej niżli w onej dworskiej zgrai darmo leżącej. Bo jeślić się trefi być w ciągnieniu, tedy już tam wielka rozkosz patrzyć na ludzi, patrzyć na sprawy, patrzyć na hufy pięknym porządkiem postępując, nasłuchać się onych wdzięcznych trębaczów, bębnów, pokrzyków, aż ziemia drży, a serce się od radości trzęsie.
Przydziesz do stanu, nie trzebać już będzie oliwek, limonij ani kaparów dla przysmaków, jako onemu doma leżącemu a rospieszczonemu brzuchowi. Bo powiadają, iż to nawdzięczniejszy przysmak żołądkowi przegłodzenie. Boć stanie za limonią i za kapary ona wdzięczna przejażdżka z miłym towarzystwem, żeć tam smaczniejsza będzie wędzonka a kasza, niźli gdybyś leżał za piecem, na ścianę nogi wzniósł, a w kobzę grając czekając rychłoli obiad do-wre, niźlićby przyniesiono bijankę z marcepanem. Abowiem ono powiedali o jednym opacie, który sobie był stracił chuć do jedła, iż jechał do Cieplic, aby był sobie chuć naprawił. Potkał go jeden rycerski człowiek niedaleko zamku swego, pytał go: Dokąd jedziesz miły ksze opacie? Powiedział mu, iż do Cieplic, abych sobie mógł chuć naprawić w żołądku, bo nie mogę jadać, a bidzie mię to kosztowało namniej tysiąc złotych. Powiedział mu on rycerski człowiek: A miły księże, czemuż na to tak wiele nakładasz? sprawię ja tobie za dwieście złotych, jedno pojedź ze mną na mój zamek, bo ja tam mam na to nierówno lepsze przyprawy niźli w Cieplicach. Przyjechali na zamek, zamknął mnicha w komnacie, i nie dał mu nic jeść tego dnia. Przyszedł do niego rano, pytał go: Księże opacie, a nie poprawiło się wam nic? Powiedział ksiądz, iż barzo mało. Powiedział mu pan, iż będzie dalibóg dobrze. Drugiego dnia nie dał mu także nic jeść. Bano przyszedł, ksiądz mu powiedział, iż mu się już jeść zachciewa. Przedsię mu nie dał nic jeść. Trzeciego dnia już na urząd nie szedł do niego. Alić ksiądz, wynurzywszy łeb z komnaty woła: Prze miły Bóg, dajcie co jeść. Potym przyszedł do niego pan: Otóż widzisz księże, iż ja to lepiej umiem lekarstwo, niż w Cieplicach, dajże dwieście złotych, a jedź do domu z ostatkiem. I także się stało. A tak widzisz, iż przemorzenie jest czysty przysmak do jedła.
Żołnierze na leży co czynią.
Ale iżechmy maluczko odstąpili od żołnierskiego naszego chleba, jużechmy słyszeli jakie rozkoszy a jakie krotofile są w ciągnieniu miedzy rycerskimi ludźmi. Patrzajże zasię, gdy już potrzeby nie będzie, a rozłożą je po leżach, jakiej tam dopiero rozkoszy i ćwiczenia używać będą. Azaż tam nid rozkosz maja: gdy się do jednej gospody z potraweczkami nado bnemi znoszą? Azaź tara nie będą wdzięczne rozmowy a ony poczciwe żarty: że więc jako ono powiedają i gęba się dobrze nie zakrzywi od śmiechu; acz też tam i kufel i żołędny tuz wielkie zachowanie miewają: ale gdy tak. jakoś słyszał, zachowasz na wszem stateczną pomiarę w sobie, nic to tobie wszytko szkodzić niebędzie: bo trudno tego. powiedają, do tańca ciągnąć, kto nie rad skacze.
Potym zasię na wdzięczne się przejażdżki rozjadą, drudzy do zawodów, drudzy też z jakiem myślistwem, drudzy też z łuków strzelają, kamieńmi drudzy miecą. Owa tam żądny czas bez wżdy jakiej krotofile być nie może. A tak i tam będąc wszytko sobie uważaj, upatruj, a obieraj sobie coć się lepszego podoba, a przy czym snadnie zostać masz. A to napilniejsza, abyś sobie nadobną układnością a pocz-ciwem zachowaniem miłość u wszytkich jednał. Bo przydą jakie trwogi, przyda postrachy, już ci każdy będzie ’radził jako się sprawować masz, już ci będzie sławy życzył, już Boże uchowaj przygody ochotnie cię ratuje. A to riapilniej uważaj, abyś w ten czas pomniał na sławę, a na poczciwość swoję, wszak wiesz, jakie ta zawżdy przysmaki i ozdoby ludziom czyniła. Nic ci o ranę, bo się ta łacno zgoi: nic ci o więzienie, bo komu obiecał Bóg. nigdy nie zginie: nic i o śmierć, albowiem nigdziej lepiej ani poczciwiej nie możesz zapieczętować żywota swego. Azaż ji gdzie lepiej stracić w jakiej niepoCzciwej biesie-dzie, albo opiwszy się gorzałki.
A to zawżdy miej na pieczy, gdy tam ujrzysz, ano drapią, biorą a szarpają niewinne ludzi, a ich majętności, bo to jest stary zwyczaj wojenny, a cho-ciaj się łzy leją, chociaj głosy aż pod niebo o pomstę krzyczą. Aleć ja radzę, byś miał przemrzeć i ze szkapami, kędy możesz ostrzegaj się tego, abyś miał i je-dnę suknię przedać, a w drugiej się do domu wrócić, tedyć to lepiej będzie, niźli glos niewinny a przeklęc-two na się puścić. Bo wierz mi, to iż Pan Bóg na wielkiej pieczy ma, a jaśnie powieda: Gdy zawoła do mnie ubożuchny o krzywdę swoję, ja muszę po-mścicielem jego być. Bo wierz mi. iż ci się to sowicie oddać musi: albo szkapy pochromieją, aboć potym i z gospodą zgorają, albo cię okradną. Owa ani obaczysz, jako to Bóg sowito zawetuje, a pomści się krzywdy onego niewinnego. A przedsię to i onemu sowito nagrodzi, bo to jest święte przyrodzenie jego.
A nadobnie o tym on Roterodan sławny człowiek jakoby z pośmiewiskiem jakim napisał, powiedział: Iż przyszedł drab chromy do gospodarza, skąd był pierwej wyszedł, i pyta go gospodarz: A miły dra bie, od naseś wyszedł jako Merkuryusz pod pierzem, a teraześ przyszedł jako W ulkanus, co powiedają o nim chromy piekielny kowal? Drab powiedział: Nie masz się czemu dziwować, tak musi być na wojnie. Pyta go gospodarz: A czemużeś wżdy tak odarto przyszedł z tej wojny? wszak tam wysługują? Powiedział drab: I jaciem ba wysłużył, ale się jedno przepiło, drugie się też przegrało. Pytał go gospodarz: Iż podobnoś też drugie strawił? Powiedział drab: Oj, com miał strawić, chyba w piwie, bo tam nie trzeba nic kupować, wolno tam brać świnie, owce, kury, gęsi, gdzie kto co znajdzie. Bzekł gospodarz: Ale to cudze, a Pan Bóg nie kazał ruszać cudzego. Powiedział drab: Niewiemci ja jeśli cudze, ale tak tam jest ten obyczaj na wojnie, a teżem się tego wczora spowiedał przed ministrem, co jest u Franciszkanów, co powiedają, iż ma taki list z Bzy ma, iż by i dyabła zjadł, tedy ma moc rozgrzeszyć.
A tak i ty, mój miły bracie, miej na to baczenie, abyś też na taką spowiedź i na takie rozgrze szenie nie przyszedł, a nie jednaj się z mnichem 0 cudzą szkodę, radsze i onemu nędznikowi oprawt a nagródź jako możesz, aby cię przed Panem Bogiem twoim rozwiązał, bo tymci to rzeczono: Co kolwiek na ziemi zwiążecie, będzie związano na niebie.
’Przyjechawszy z żołnierstwa jako się rycerski człowiek ma zachoicać.
A gdyć Pan Bóg zasię pozdarzy przyjechać do domku twojego, miejże to na pilnej pieczy, abyś ni w czym nie był przykry rodzicom twoim, abyś je na wszem w poczciwości miał, takież i czeladce swojej to pilnie rozkazował. Albowiem wiesz jaki srogi Pan na to zakład założyć raczył, powiedając: Iź miej w poczciwości rodzice twoje, chceszli długo żyw być na ziemi. Też i inszym powinowatym swym zachowaj się czym możesz, i jako możesz, aby cię i miłowali, 1 wspomagali, i sławili, i z ciebie się cieszyli. Też1 nie leż doma darmo, jako niepotrzebne drewno, miej się też czasem do koniczka, do zbroiczki i do inszych potrzebnych sobie rzeczy, a pytaj się o powinnościach swoich, jako się masz i w prawie swoim i w innych poczciwych sprawach swoich zachowywać. A nie bądź jako grabarz, co dalej nic nie umie jedno z rydlem a z motyką.
A to miej na pilnej pieczy, abyś czytał, kiedy możesz, bo widzisz, iż każdemu zwyczaj stoi za drugie przyrodzenie. Bo jakoć to ze zwyczaju wypadnie, już wiedz, żeć potym książki będą warczały na cię, a trudno się zwyczajowi odjąć. Ano Likurgus gdy Spartany wprawował w prawa i poczciwe obyczaje, tedy się im to trudno z przodku zdało. Ten kazał uchować dwoje charciąt równych. Jednego gdy przywieziono puszczał do kotła do tłustej parzej, drugiego puszczał za zającem, złomiwszy mu nogę, iż go za-wźdy ugonił. Potym gdy prawa miastu oddawał, kazał ony charty obudwu wolno puścić. On jeden jako zwykł w kocieł łeb wnurzył, a drugi wnet zająca ugonił. I rozwodził im to, iż widzicie, co to jest zwyczaj. I wy póki się nie zwyczaicie tym tak dobrym a poczciwym rzeczam, póty się wam będą trudne zdały.
A tak też ty mój miły bracie, gdyż dał Pan Bóg doróść i poczciwych lat, i dał ci doczekać i poczciwych obyczajów twoich, nie bądźże tym chartem, co tylko wnurzywszy łeb w kocieł, nie umie nic dalej, jedno się w barłóg po uszy zagrześć, ale albo czytaj fi łozo ty, czytaj ony poważne historyki; boć mało po tym, iż się dowiesz, jako Ulisses po morzu pływał, albo jako Circes głowy odmieniała: radszej to uważaj, jako ty tu ustawicznie po morzu pływasz tego świata burzliwego, a odmieniaj sobie głowę bez Cir-cesy w poczciwe a sławne obyczaje twoje, a tak będzie zawżdy sławna twoja młodość, której zawżdy z rozkoszą użyć możesz i ty i powinowaci twoi.
A tu gdy już jest krotce wy pisań żywot młodego a poczciwego człowieka jeszcze od dzieciństwa jego i jaka jest natura jego, a jakiemiby też wędzidły pohamowana mogła być, i jakie mają być sprawy poczciwe i wychowanie jego, już się też piórko musi obrócić do drugiego wieku człowieka poczciwego, jako się ma w średnich leciech swych zachować aż do starszego wieku swego, aby się młodszy starszym ćwiczył, a starszy też w sobie obyczajów poprawował, coby mu się do młodszego nie podobało.
A tu już masz wirszyki o młodości człowieka poczciwego.
Kto się chciał przypatrzyć młodemu człowieku,
Jego dziwnym postępkom i dziwnemu wieku,
Może się podziwować odmiennościam świata,
I jako nam wychodzą nasze młode lata.
Prosto się ten błędny świat tak obchodzi z nami,
Jako gdy się w szelinie wilk goni z kozami.
Tak to wiek sękowaty, by drewno głogowe,
A kędy je obrócisz, to zakłóć gotowe.
A guzy po niem wszędzie siedzą we trzy rzędy,
Takżeć po młodym panie rozmaite błędy.
A snaitźby snadniej upaść zająca płochego,
Niż gdy swą wolą weźmie łeb chłopa młodego.
Lecz i laska głogowa, gdy jej przychędoży,
Nadobnie ostrngawszy kosteczką obłoży,
Ochotnie z nią staruszek podrygając chodzi,
I tam kędy umyślił powoli ugodzi.
Takżeć pana młodego, gdy go przychędoży,
Nadobnie przyskrobawszy kosteczką obłoży,
A żelazkiem na końcu nadobnie zakuje,
Wnet i na gołoledzi potym nasz harcuje.
Bo gdy z niego by z głogu spadnie ostra cutis,
Ba, wnet z niego baculus będzie senectutis.
Acz są jednak niektórzy, co to z Boga mają,
Iż swą młodość w skromności pięknie wychowają.
Ale nigdy nie wadzą źrzebcowi ostrogi,
Takżeć w grozie pan młody nie tak bywa lrogi.
Pihet, pihet, poganiaj! /J tu się już poczną Wtóre Księgi żywota poczciwego człowieka, jako odprawiwszy w poczciwym wychowaniu młode lata swoje, a przyszedłszy ku lepszemu ohaczeniu, jako w śrzedniem wieku ma poczciwie stanu swego używać, i czym ji ozdobić, i jako ma uważać, co jest przystojnego, a co jest szkodliwego jemu.
Stet ęuilibet fortiter in vocatione sua.
Bracie, patrz, wszak nie orzesz, co się z tobą dzieje, Patrz, jako się w poczciwym wszytko pięknie dzieje. Patrzże też w niepoczciwym jako wszytko mdleje.
Stańże mocno przy cnocie, niech kto chce szaleje.
Hamuj z góry,
Szanuj skóry,
Puść za góry Szpetne chmury,
Bo świat bury,
Sznka dury,
By cię snury I za mury
Związał po swej wolej.
Chytry był, po TEGO COBY MIAŁ WOL| CZYŚĆ TY WTÓRE KSIĘGI, MIASTO PROEMIUM.
Choeszli się podziwować obłędnemu wieku,
I to co z nim przypada każdemu człowieku,
Przeczciż ty wtóre księgi stanu poczciwego,
Jakie mają być sprawy w cnym żywocie jego.
Bo młodość w pirwszych księgach już jest odprawiona, Jako ma być w człowieku młodym stanowiona.
Tam się mało nauczyć może z tego wieku,
Bo widzisz, co się broi we młodym człowieku.
Też nie siedzi w swym prawie, bo młodości jego Trzeba pilnie przestrzegać by źrzebca płochego. Albowiem by ty z góry wolno puścił koła,
Trudnoby już hamować swowolnego woła,
Lecz gdy już k’latom przydzie a iż się obaczy,
To już też jego miłość ciszej kroczyć raczy.
A tak ty wtóre książki są wydane na to,
Jako gdy wiosna minie, a nastanie lato,
Tedy się z onych burzek śnadnie wszytko zmieni, Wszytko pięknie zakwitnie, wszytko się zieleni’
Bo tu są wypisane śrzednie ludzkie lata,
Jako ich kto ma użyć w obłędności świata,
A jako ma uskromić w sobie czasy wszytki,
I jako ma obaczać szkody i pożytki.
I jako ma poczciwie swój stan na wszem chować,
I jako ma swą cnotą roztropnie szafować.
A tak przeczci, nie szkodać ważyć tej godziny,
Bo i o sobie znajdziesz tam pewne nowiny.
Gdy wejrzysz w ludzkie sprawy, jako we zwierciadło Poznasz gdzieć się rumieni, a gdzieć też nabladło. ’ Poznasz gdzieć co przy wrzało do umysłu twego,
Gdy poznasz obłędności świata omylnego, ’
Boć lepiej kto cudzemi przypadki się karze,
Niżliby tak sam siedział, jako gil na wsparze Bo gdy poznasz z ludzkich spraw ich cnoty i zbytek, To już łacno obaezysz, co czyni pożytek.
Lecz radzęć dzierż się enoty by pijany muru,
Nie chceszli mieć z nietrefnych przymówek kapturu.
Mądrze gól.
NA HERB KORAB.
Gdy Pan Bóg się był na świat tak rozgniewał srodze, Gdyż swowolnie żywące zawżdy nędza głodzę,
Zatopić ji wodami straszliwemi raczył,
A jako zwykł wiernych swych przedsię nie przebaczył.
Upatrzywszy Noego w jego stateczności,
Patrz, jaką drogę znalazł uwieść go z srogości.
Kazał mu archę sprawić, nowina to była.
Której by sroga woda nigdy nie topiła.
Ten bespiecznie w tej łodzi i z rodem swym pływał,
I tam się był przypławił gdzie pirwej nie bywał.
Ludzie potym rozumni z onej przykład brali,
Budowali korabie, co.też w nich pływali.
Lecz iż się mienią czasy i przezwiska rzeczy,
Także to słowo korab już na małej pieczy.
Potym ludzie rycerscy co sławy szukali,
Na tych sławnych korabioch po światu pływali.
Krainy upatrując sławnie posiadali,
A rozlicznych dzielności swoich używali.
Także im też Korabie za herby dawano,
W których cnotę za dzielność w zacnych sprawach znano.
Aż i do naszej Polski ten Korab przypłynął,
Który był wszędy zacny i tu nieźle słynął.
Bo ile Korabczyków tych w Polsce widamy,
Mało ich próżnujących marnie pewnie znamy.
Bo pływają w swych cnotach zacności szukając,
A co sławie przystoi, to na pieczy mając.
A bychmy w tym przykładu nie mieli inszego,
Jedno ten slachetny dom narodu Łaskiego.
Jako ten Korab zacny z tego domu płynie,
A nigdy się na stronę ni w czym nie uchynie,
A daj Boże, by długo w Polsce u nas pływał,
I sławy swej zaczętej tak z dawna używał.
PAW
OLBRYCHTOWI Z £, ASKA, PANU NA KIEŻMARKU I NA RYTWIANIECH, WOJEWODZIE SIRACKIEMU ETC. PANU SWEMU ZAWŻDY ŁASKAWEMU.
Iż w tych księgach jest wypisany trojaki wiek człowieka stanu poćciwego, to jest młodość i wychowanie jego, potym śrzedni wiek, sprawy także i postępki jego, a potym starość zaziębia, także też jako człowiek ućciwy ma się w nim zachować, a pobożnie a poćciwie czasów swych aż do zawołania swego używać. A gdy przyszło do tego śrzedniego wieku, nie-chciało mi się tego zaniechać, abych tu wielmożności twej wspomionąc nie miał, widząc ze prawie teraz na tym czasie stoisz, a zwłaszcza w ty czasy zamięszane, które się mało po wszem świecie i w naszej też Polsce poczęści pojawiają, a blisko tego iż już Pan zaczyna ony obietnice pojawiać, które ma okazać przed świętym przyściem swoim. Azaż już nie powstał brat na brata? Azaż się nie mięszają królestwa? Azaż nie jest uciśniona sprawiedliwość? Azaż nie rostą bluźnirstwa przeciwko Panu i przeciwko Kry-stusowi jego? Azaż która Rzeczpospolita na śm iecie’w stateczności swej została, aby się zamięszać nie miała? Azaż już nie jest krwią niewinną okropion wszytek świat? A niewiem czego już inszego czekamy, jedno onej trąby, kiedy się nam każą porwać a zabieżeć drogę przychodzącemu Panu swemu. A iż to znam nie z pochlebstwa, bo mi tego nie potrzeba, ale i z własnego rozważenia, i z powieści ludzkich, iz W. twoję Pan Bóg nie leda dary a upominki obdarzyć raczył. Bo i daleko bywasz, i daleko patrzysz, i to wszytko widzisz i rozumiesz, co rycerski a poć ciwy człowiek widzieć a rozumieć ma, i co krześciań-ckiemu a cnotliwemu człowiekowi widzieć i rozumieć należy. Przetom cię tu wspomionął aby rozważywszy wiek swój, na którym cię Pan Bóg teraz prawie na wszytko i zdrowiem, i mocą, i rozumem, i dzielnością ozdobić raczył, abyś przepatrował rzeczy przyszłe, boć już ty co przeminęły mało się nam w co przygodzie mogą, tylko abychmy z nich ućciwie przykłady brali, a co było złe, abychmy się tego napotym przestrzegali, a przestrzegając poprawowali. Ale iż już idą podejrzane wieki jakieś, tu właśnie czasowi teraz W. twojej przystoi, abyś i stan swój poćciwy tak uważać i miarkować raczył, i Rzeczypospolitej tak zawi-kłanej, a snadź ku gniewowi pańskiemu nakłonionej, tak zabiegać raczył, jakoby się z ciebie ukazał on mąż, eo o nim Dawid powiadał, który jako drzewo cedrowe kwitnie w domu Pańskim, a żadnemu wichrowi nie da się nietylko wywrócić, ale i na stronę za-kołysać. A tu dopiro okażesz i ozdobisz ono słowo Łaski, które z dawna nigdy nie próżnowało, jedno zawżdy służyło w wielkiej poćciwości i sobie a sławie swej iRzeczypospoltej. Bo acz cztąc ten wtóry wiek człowieka poćciwego, mało się o tem W. W. nauczyć możesz, bo się tu maluje albo figuruje człowiek ućciwy żywota pomiernego, przystojnego, i każda przystojność jego. Ale że przychodzimy na takie czasy i na takie wieki,, że takiego stanu człowiek tylko dobry a pożyteczny być może, ale zawikłanym czasom mało, snadź nam będzie po chwili więcej potrzeba ludzi rycerskich a niżli Barnadynów, acz to jako Pan Bóg raczy wszyscy na małej pieczy mamy, jeszcze się cieszymy omylnym pokojem doczesnym naszym, acz już i w tym pokoju barzo jakoś z drugich leci wełna, a płatniejszy u nas snać wy krętacz z wichrowatą główką, niżli rycerski człowiek z buławą. A wsza-
Biblioteka — T. 26 koź nie długo czekać, iż sami na się narzekać musimy, żeckmy zapomnieli onego wirszyka co Mędrzec mówi: Iż to szczęśliwa Rzeczpospolita, co czasu pokoju rozmyśla się na niepokój, a boi się trwogi, bo już wżdy a wszędy oblany są krwią granice nasze, jedno nam Polakom jako prostakom Pan folgować raczy. A wszakoż już są znaki, iż już, jako prorok pisze, pociąga na nas luku swego i strzałę nałożył, a pewnie ugodzić umie, gdzie jedno będzie raczył. A przetom tu W. W. zaniechać nie chciał w tym śrzednim wieku, abyś nie zaniechawał powołania swego, gdyż cię Pan Bóg et ad forum et a l corum powołać raczył, to jest i do rady i do zwady, abyś temu swemu wiekowi darmo upływać dać nie raczył, gdyż widzisz czasy przyszłe, żeć o płatne idą, abyś się wżdy z daleka starał, czemby i Pan Bóg nad temi czasy i nad tym wiekiem był ucieszon, i sława ona starożytna domu i przezwiska twego sławna została i Rzeczpospolita nasza wżdy też z tego jaką pamiątkę a pociechę brała. Co w tobie racz utwirdzić a ozdobić Bóg Ociec, Syn ’ Duch św., Bóg na wieki błogosławiony. Amen.
Dan z Tyńca etc.
W. W. sługa iście życzliwy
WTÓRYCH KSIĄG
ROZDZIAŁ I.
O śrzednim wieku żywota poćciwego człoioieka, zwłaszcza o pierwszym postanowieniu jego.
A gdyżechmy już odprawili pierwszy wiek człowieka młodego, to jest od narodzenia jego aż do śrzedniego wieku jego, gdzie się już wypisała wszytka młodość jego, i wychowanie jego, i przyrodzenie jego, ćwiczenie, nauki i wszytki postępki jego, już też pójdziemy do tego, jako gdy człowiek poćciwy już przyjdzie do wieku postanowniejszego, to jest do wieku śrzedniego, któregożkolwiek stanu będzie, jako wiek on swój, i ony czasy swoje, aż do starości swojej, około siebie sprawować i stanowić ma, coby było i ku dobrej sławie jego, i ku poćciwości jego.
Bo acz są stany różne, i na różne sprawy, urzędy, i rozliczne postępki, wedle sprawy świata tego dziwnie rozsadzone, a wszakoż już stan narodu pospolitego, tak mi się zda, iż jest właśnie na czterzy części rozdzielony, to jest: stan małżeński, stan wdowi, stan dziewiczy, a czwarty stan bezzakonny a sobie wolny. A między tymi wszytkiemi stany żaden się lepiej Panu Bogu nie podoba, i żaden nie jest poćciwszy, tak ku pobożnemu żywotowi, jako też i ku innym sprawam świata tego, jako stan małżeński.
A tak gdy już pan młody przyjdzie do lat swych doskonalszych, to jest do lat wieku śrzedniego!’ nielza jedno iż się już musi starać kędy dalej swe koła toczyć ma, a jako się postanowić i umiarkować, jakoby już dalej żywot swój w poćciwem opatrzeniu a w pobożnem postanowieniu rządzić i sprawować miał. A postanowienie jego żądne poćciwsze, przystojniejsze, ani pobożniejsze być nie może, jedno sobie wziąć żonkę poćciwą, a w bojaźni Bożej wyćwiczoną. A w onej nadobnej społeczności starać się 0 to ze wszytkiej pilności, jakoby wżdy ony lata swe, 1 lata dalsze, które go już dalej do kresu wiodą, tak wiódł, tak sprawował, jakoby wżdy w nich żywot swój stanowił ku czci Panu Bogu swemu i ku pociesze powinowatym swoim, a takież i ku czci a ku sławie swojej, także jeśliby się do tego pozdarzył, ku służbie rzeczypospolitej i ojczyźnie swojej, a stąd i ku podparciu i ku porządkowi lepszemu dobrego mienia swego. Co się w żadnym inym stanie wszytko zawrzeć ani słusznie postanowić nie może, jedno w tym stanie, który się Panu Bogu podoba i któremu zawżdy hojne błogosławieństwo obiecuje, gdyż są nigdy nieomylne obietnice Jego.
Jakim kstałlein ma / człek szukać ożenienia swego.
A jeśliże już tak myśl swą z. przejrzenia Bożego postanowisz, tu się dopiero będzie pilno trzeba wyjiskać a rostropnie uważać, jakiego towarzysza i jakiemi obyczajmi sobie go szukać i obierać masz, Bo wierz mi, iż tu już nie o rękaw idzie, ale o całą suknię, bo to nie do jutra ma być, albowiem i w tym są dziwne rozmysły ludzkie. Jeden sobie szuka żony z wielkich stanów, nadziewając się z tego i powagi i tytułów i rozmnożenia jakiego domowi swemu doątać. Drugi zasię nie dba ni ocz, jedno iż mu się co z miłości a z dobrej myśli tak bez wszego rozmysłu upodoba, to już wiedzie jako kozę za rogi. Drugi zasię nie dba ani o miłość, ani o powagę, ani o urodę, ani się żadnym obyczajom przypatrując, kiloby miała ze dwie wsi, a w trzeciej połowicę, by też była i garbata, i żadna, i głupia, tedy jednak będą powie-dać, iż się barzo dobrze ożenił. Także też i dziewki gdy kto dawa za mąż, też się rzadko rozmyśla na obyczaje, na wychowanie, kiloby miał półczwarty wsi, tedy wnet powiedają, iż barzo dobrze szła, bo się mu jeszcze po macierzy we dwu wsiach dostanie. Ano dobrze powie, iż szła po macierzy, bo po roku nada-lej, alić nasz pan buja po miasteczkach, a pani też do paniej matki na mięsopusty. A tak zda mi się, iż ci wszytcyr nie prawie do celu dobiegli, co się tak ożeniają.
Bo ów, co się z wielkiego stanu ożenił, nie może być inaczej, aby wżdy staniku swego jako tako przyniewolić nie miał, bo już i więtszym kosztem, i w więtszej powadze, i w więtszej trudności onę miłościwą chować musi, niźli powinien wedle staniku swego. Już czerwony rząd musi być na woźniki, a miedźwiedzie do kolan, a kobierce z kolebki wywieszaj z obu stron, a gałki, aby się ze wszech stron błyszczały. Już dwie służbiste, a trzecia, coby im kwokała, a trzy bramy aby były na każdej. Już ściany obić musi, już z półmiski kapusta. Przyjedzie gość, już go w więtszej ceremonii chować musi, bo już musi być wino, i z Bożą męką malowana śkleni-ca, i kasza ryżowa na wieczerzą, bo się już jęczmień dla pani nie godzi. Przyjedzie zasię szwagier w kil-kudziesiąt koni, to już na sześć mis zarębuj, już wszytkim równo nalewaj, bo każdy będzie z lisiin kołnierzem, trudno będzie poznać, kie pan. Drugim też do wsi obroki dawaj, owsa dosypuj, że go ledwie gą-siętom kęs na wiosnę zostanie, i to w pudle gdzie pod dachem, aby go nie naleziono. Przyjedzie też zasię pan zięć do pana szwagra, alić konie w karczmie i z pachołki; przywitają go wżdy: o witajże panie zięciu, siądźże panie zięciu, nalejże też prze pana zięcia. A na wieki nie spytają jeśli jadł pan zięć, albo gdzie konie stoją, że czasem nieborak zięć i na czczo się upije, i także i spać do brogu gdzie polezie. A konik, chartek, ptaszek, jeśli się co u pana zięcia przytrefi, to już nie jego, pana szwagrowo, i już się tak każdemu wymawiać będzie.
Ów też zasię co się z miłości ożeni, to też żadnym obyczajem długo w dobrym stanie trwać nie może, bo będą prędkie wymówki: a nie wziąłem nic po tobie Także też zasię ona będzie powiedała: a któż cię prosił abyś mię był pojmował. Bo powiedają: między głodnymi nie długo miłość trwa, a snać i leda mucha je czasem zwadzi. A tam już ani gospodarstwo, ani żadna rzecz w dobrym postanowieniu być nie może. Olimpia, Alexandra Wielkiego matka, gdy jej powiedziano o jednym dworzaninie zacnym Alexandrowym, iż się także z miłości a nierozmyśl-nie ożenił i z lekkiego stanu żonę pojął, powiedziała: iż się ten tylko oczyma ożenił, ale by się był inszych smysłów radził, podobnoby mu były tego nie dopuściły.,
Ow też zasię drugi, co się tylko na Grzegorze, albo na Wasiłki rozmyślał, nie upatrując sobie ani urody, ani obyczajów, ani porządku żadnego, tam też sprawa dobra trudno ma długo być. Bo jako pani panu nadmierznie, a pani też pan, bo to inaczej nie może być, jeśli obaczy, iż pan wichruje, to już pójdą każdy w swą. Pan do sąsiada zajedzie, to już tam trzy dni pije, do targu zajedzie, ledwie się czasem w tydzień wróci, a pani też do pani matki, albo też gdzie do sąsiady, a czasem się też przy godzi, jako ona stara przypowieść, iż się mitręga między niemi zamnoży, pan się imie wójtowej, a pani wójta, więc pan wlecze do wójtowej, a pani też nasypie pełen wór wójtowi, aż więc czasem i krup nie dostanie do kasze na wieczerzą. A wójt powieda, iż się mitręgą żywi. Ale bodaj zabit i z taką mitręgą, bo więtsza mitręga w dworze, kiedy już w pudle nie-masz nic.
Równemu z równym ożenienie nalepsze.
Ale jeśli jużeś tak na tein swą myśl postanowił, iż w tym poćciwym stanie chcesz żywot swój postanowić, a staniku swego pomiernego, poważnego, statecznego i bogobojnego użyć, szukajże sobie żonki staniku sobie równego, wychowania a ćwiczenia ro-stropnego, obyczajków nadobnych a wstydliwych, a pomocy wżdy jakiej, jaka może być, bo powiedają, iż to są przysmaki do dobrego ożenienia: uroda, obyczaje, przyjaciele, a pomoc. A nie zawodźże się na wielkie trudności, na wielkie zgraje, na wielkie koszty, boć mało po tem, iż bęben przed tobą kołace, a surma wrzeszczy, a chłopi się po płociech wieszają, ukazując sobie gdzie tu pan młody jedzie. Bo znajdziesz u drugiego co na tę przejeżdżkę, a na przynośmy posagu mu nic nie zostanie, i będzie długo sypiał aż do południa, bo go kurek żądny nie obudzi. Ale ty nie rozmyślając się ani na żadne zbytnie miłości, ani na żadne pówagi, ani na żadne spadki, albo wielkie pomocy, gdyć się już w obyczajach i w urodzie, i w poćciwych przyjaciołach upodoba poćciwa dzieweczka, miejże ty Pana Boga dziewosłębem, a anioły jego swaty, a bez wszech wielkich zalotów uczyń powinności swej chrześciań-skiej dosyć, wziąwszy z sobą przyjaciela albo dwu, a to, cobyś miał na bębny, na surmy, albo na opierzone swaty utracić, lepiej iż tym sobie podpomożesz gospodarstwa swego. A tam ci już Pan Bóg pozda-rzy wedle obietnic swoich, że z onym miłym a wdzięcznym, a sobie równym towarzyszem swoim używiesz długo rozkosznego żywota swego, i wszytkoć się spo-rzyć i mnożyć będzie około ciebie, jako ono powiedają, jako wianki wił. Bo co jest po długim żywocie, jeśli nie będzie wdzięcznego a miłego postanowienia około niego?
Jako jest wdzięczne Małżeństwo zgodne.
Bo to sobie snadnie każdy uważyć może, jakie rozkoszy, jakie miłe przypadki z takiego wdzięcznego stanu każdemu przypadać mogą. Już przygoda, już choroba, już każdy niedostatek lżejszy być musi, niźli komu inszemu, gdy już jedno drugiego onym wdzięcznym upominaniem cieszy, ratuje i czym może wspomaga. Już zawżdy dwoją radość i żałość dwoją pospołu z sobą chodzi. Już zawżdy wszytko sporo, bo jedno drugiego o wszytko się radzi, wszytko się nadobnie a rostropnie stanowi, wszytkiego się a wszytkiego sporo przymnaża. Przyjedzie przyjaciel, już mu miło na onę nadobną zgodę a na onę wdzięczną społeczność patrzyć, ano mu oboje usługują, oboje wdzięczną ochotę ukazują, tak iż na równej rzeczy przy onej ochocie woli tam każdy zostać, niźli ondzie gdzieby mu i korcem, zasępiwszy nos, dosypowano.
Nuż gdy się też zasię gdzie między ludzi trefi ona tak wdzięczna a zgodliwa para, w jakiej poćci-wości, w jakiej powadze i w baczeniu osobnym u każdego być musi. Już się tu do nich wszytcy kupią, już tu z nimi sobie nadobne rozmówki mają, już się tu sobie leda czemu uśmieją. A oni dwa, gdy się trefi między ludźmi co z sobą różno chodzą,, a jako wilcy zdaleka na się zaglądają, też się im ludzie jako wilkom zdaleka dziwują, i owszem się ich strzegą, a żonam ućciwym zakazują, aby z takiemi towarzystwa nie miewały, a ich się onych zasępionych obyczajów nie uczyły.
Nuż zasię w domku sobie mieszkając, taki poćciwy staniczek, a zaż mało roskoszek swych nadobnych pomiernie użyć może? A zaż sobie nie mają onych nadobnych przechadzek po sadkoch, po ogródkoch swoich? — THż oboje grzebą, ochędażają, oprawują, szczepią, zióleczka sadzą, ano wszytko sporo, ano się wszyt-ldego z wielką ochotą i dojrzeć i o wszytko starać się chce. Już przyszedłszy do domeczku, ano chędo-go, ano wszytko miło, kąseczek chociąj równy, ale chędogo a smaczno uczyniony. Już obrusek biały, łyżeczka, miseczka nadobnie uchędożona, chleb nadobny, jarzynki pięknie przyprawione, krupeczki bieluchne a drobniuczko usiane, kureczki tłuściuchne. Owa w każdy kącik gdziekolwiek weźrzysz wszytko miło, wszytko jakoby się śmiało, a wszytko wdzięczniej ni-źliby u drugiego;na trzy misy nakładano.
Nuż gdy jeszcze owi przyrodzeni błazenkowie a owe dziateczki wdzięczne przypadną, gdy jako pta-szątka około stołu biegając świrkocą, a około nich kuglują, jaka to jest roskosz a jaka pociecha. Już jedno weźmie, drugiemu poda, tedy się tu sobie uros-koszuja, to się tu im jako nalepszym błazenkom u śmieją. A ono gdy już imie mówić, tedy leda co bełkoce, a przedsię mu nadobnie przystoi. Tu już patrząc na onę swoję pociechę, jakoż nie mają Pana Koga chwalić, jakoż mu dziękować nie mają? A Pan też nie może jeno wdzięcznemi oczyma na onę taką społeczność, i na ofiarę swoję, którą mu podawają w poćeiwym rozrodzeniu swoim patrzyć i im wedle obietnic swych błogosławić. Albowiem to mocno za ślubić raczył takiemu każdemu stanowi, kto się w nim wiernie, pobożnie, pomiernie, a wedle woli jego zachowywać będzie, iż bogactwo a poćciwość około nich zawżdy zamnażać się będzie, a obiecuje się strzedz i rozmnażać obory ich, stodoły ich, gumna ich, tak. iż w obfitości zawżdy będą używać dobrodziejstwa iego, a ziemia im dobrowolnie zawżdy będzie rozmnażała potrzebne owoce swoje. Żonka ona jego będzie jako winna macica podawając wdzięczne gronka, i Panu Bogu ku czci, a ku pociesze onemu towarzyszowi swemu. Dziatki będą jako oliwne gałązki około stołu jego. A sam w swej stałości stanie jako drzewo cedrowe nad pięknym zdrojem mocno stojące, które już żadnym wichrem nigdy poruszono być nie może. A jakiż żywot, proszę cię, a jakież wdzięczniejsze mieszkanie może być człowieka poćciwego, za żywota tego niepewnego swego? jedno ten, którego Pan Bóg opiekalnik jest, a który sobie między wszytkimi stany nawdzięczniej upodobać raczył,
W jakiem jest omierżeniu żywot bezzakonny u Pana.
Abowiem patrzaj abo czytaj, jako żywot swo-wolny, tak w zakonie, jak bez zakonu żywiący, był zawżdy u Pana i wszytkiego świata, tak u ludzi pogańskich, jako i krześciańskich w wielkim omierżeniu, a jako zasię poćciwy był w wielkiej powadze i na wielkim baczeniu. Aczby o tym było wiele pisać, a wszakoż jednak krótko tego dotknąć może. Czytaj jedno o Hesterze, czytaj o Sarze, czytaj o Zuzannie, czytaj że o onej Annie, paniej świętej Samuelowej matce, czytajże o Tobiaszu, czytaj o Izaaku i o inych świętych ludzioch, jako im Pan Bóg zawżdy błogosławił i w jakiej je łasce swej zawżdy zachowywać raczył, a jako je zawżdy z każdej przypadłej przy \ gody z wielkiemi ich pociechami wywodzić raczył, i jako dziwnie rozmnażał rozmaite pociechy a ustawiczne radości ich. Czytajże zasię o onym ubogim Dawidzie, czytajże o Salomonie, co się był na swą-wolą i na wszeteezność udał, czytajże zasię o onym nędznym Achabie, i o onej sprosnej żonie jego, czytajże o Saulu, czytajże o onych przodkach naszych, o co je wężowie ogniści kąsali, albo co Finees, kajdan, uczynił, i jako to wdzięcznie Pan Bóg od niego przyjął, gdy dwoje, zastawszy na swowolnym grzechu, oboje mieczem ku ziemi przebił. Czytajże co się stało onym swowolnym synom onego świętego starego zakonu Heli biskupa. Jako wiele dla każdego z tych swowolnilców ludzi poginęło i jakie nad sobą pomsty brali, i jakie bywały sprawy i dokończenia ich. A tam się nauczysz, na jakim zawżdy był baczeniu stan poćciwy u tego Pana, a na jakiem też zasię stan swowolnie a bez zakonnie żywiący.
Czytajże zasię jako Pismo święte wszędy a wszędy nazywa żonę poćciwą a pobożnie wedle wolej pańskiej żywiącą. A jako też zasię niepoćciwą, plugawą, a swowolnie żywiącą. Bo owę zowie okrasą domu swojego, jasną pochodnią, wieżyczką nadobną z słoniowych kości zbudowaną, a powiadając, iż zapłaty takiej poćciwej żony nie najdzie tu na ziemi leda gdzie, ażby jej musiał szukać aż na ostatecznych kończynach świata. Czytajże zasie jako złą, swowol-ną a plugawą Pismo też plugawie przezywa. Bo ją zowie świnią w bramkę obraną, a pierścień złoty w nozdrzach noszącą, która przedsię zawżdy w gnoju dłubie. Zowie ją złodziejką, łotrynią, która okrada i Boga i męża swego, a jest skaźcą i domu swego i sławy swojej i wszytkiego narodu swego. Czytajże zasię, jakie szpetne pomsty a srogie karanie takie zawżdy brały nad sobą i jakie bywały dokończenia ich, tak, iż psi się najadali ścierwów ich, a ro bacy się tuczyli z onych swowolnych a z plugawych żywotów ich..
Prawa pogańskie na gwałtoumiki.
Czytajże zasię pogańskie prawa i zwyczaje, jako się około takich plugawych swowolnie zawżdy zachowali. Patrz: Kumanowie, prości pogańscy ludzie, nie wiedząc nic ani o zakonie, ani o bojażni bożej, jakie na takie swowolnice byli prawa postanowili, iż gdzie już taką wszetecznicę przeświadczono, tedy ją na oślicę oczyma do ogona wsadzono i przywiązano i na rynek przywiedziono, zawoławszy, aby się wszyscy zeszli a temu się dziwowali. Potym na nię jelit a plugawych kiszek nawieszano, a płuca jej plugawe na głowę włożono, także ją potym po ulicach wodzono, a chłopięta swowolne błotem, kapustami zgniłemi i czem mogły za nią ciskały, także ją już potym aż do śmierci oślicą zwano. A była jako kat albo he-cel, iż żądny z nią poćciwy człowiek, ani poćciwa żona żadnego spółku, ani towarzystwa, ani rozmowy nie miewali O siłażby teraz po ty czasy oślic trzeba, a snać i krowy ledwieby temu nastarczyły.
Czytajże zasię jakie też prawa były ustawione na swowolniki, także też takie, jakiegożkolwiek stanu, by też i królewiczem był. Czytaj, co się stało Tar-ąuiniusowi, królewicowi w Rzymie, co był onej poć-ciwej żenie Lukrecyej gwałt uczynił, jako był szpetnie zelżon i z wielką lekkością i z państwa wygnan. Dyonizius, on okrutnik syrakuzański, chociaj był złym a swowolnym panem, patrzaj co synowi za takie wsze-teczeństwo uczynił. Kazał ji wnet pojmać i wywieść na plac i ściąć. Panowie i człowiek pospolity ledwo go od onej śmierci wypłakali. Przedsię ji kazał do pręgierza przywiązać i tak okrutnie bić, aż ledwie żyw został. I kazawszy go potem przywieść, pytał go: jeśliś ty kiedy słyckał o mnie, abych ja był kiedy co tak wszetecznego uczynił? Powiedział mu syn: Nic się temu nie dziwuję, boś ojca królem nie miał. Powiedzą! mu ojciec: I. ty pewnie ojca króla mieć nie będziesz, jeśliże się tego kiedy drugi raz dopuścisz.
Zeleuchus, lokreński król, na takie swowolniki także też takie prawo wywołać dał, iż ktoby się takiego swowolnego wszeteczeństwa a gwałtu dopuścił, aby mu były oczy wyjęte. Trefiło się na jego nieszczęście, iż syn jego, którego jednegoż miał, przestąpił ono prawo, a wziął gwałtem mężowi żonę. Wnet go kazał poimać a do stołka przywięzać, a posłał po oyruliki, aby mu oczy wyjęli. Panowie się wnet wszyscy zbiegli, pospolity człowiek się też z wielkim płaczem zbieżał, bo był osobny młodzieniec, którego ludzie barzo miłowali, a jedenże sam był, który już miał być dziedzicem królestwa onego, tak, że go z wielką trudnością a z z wielką pracą wypłakali. A wszakoż im powiedział król: Iż nicci wam nie pomogą namocniejsze prawa, jeśli ich sami strzedz nie będziecie, a sami je sobie gwałcić będziecie. Ale iżem ja jest stróżem prawa, nie chcę, aby się na czyni gwałcić miało. I kazał wnet stołek podle onego syna przywiązanego postawić i powiedział im: Niechże będzie dla was miłosierdzie, a dla mnie sprawiedliwość. I kazał wnet cyrulikowi, aby mu jedno oko wyjął, a synowi drugie. A tu patrz, w jakiej to były powadze prawa u ludzi pogańskich, ledwoby tak dziś i między krześciańskimi tego się dopatrzył.
Pytali jednego tamże Lacedemończyka: A u was co za prawo ustawiono na takie swowolne ludzi? Powiedział: Iż niemasz prawa żadnego, albowiem też. i takich ludzi między nami niemasz. Pytali go: A jakoż to może być, a wszak wszędy ludzie? Ten powiedział: A toć prawda, żeć i u nas są ludzie, ale żywą skromnie, pobożnie, poćciwie, nie obżarłe, nie opiłe, a tak snadnie tego wszeteczeństwa mogą być prażni. A to jest iście prawda. Ale gdy się przypatrzysz na nasze lacedemońskie biesiady, jakie opilstwa, jakie obżarstwa, jakie wszeteczeństwaa się między ludźmi rozmnożyły, możesz im odpuścić iż nie żywą jako Lacedemończycy. Ale gdyby też tak poćciwie a pomiernie i skromnie żyli, jako tamci slache-tni narodowie, podobnoby też tego siła się uskromić mogło. Ale już trudno te pokrzywy wypleć, musiałby je motyką mocno wykopać. Ale z łaski Bożej żadnej motyki, ani żadnej grozy u nas na te pokrzywy niemasz, wolno im zarastać jako chcą. I owszem, tego czystym pachołkiem zową, kto się najwięcej w te opilstwa a w te wszeteczeństwa nabespieczniej wdawa.
Żona dobra dar Boży.
A tak jeśliże cię tak Pan Bóg postanowić raczył, że już ujdziesz, tak jakoś słyszał, takiego wszetecznego żywota swego, a postanowisz staniczek swój w poćciwym małżeństwie świętym, z takim wdzięcznym towarzyszem, tak jakoś już o nim wyżej słyszał, tedy już wiedz, że tego wdzięcznego upominku, a tego tak zacnego klenotu nie masz ni od kogo inszego, jedno od samego Boga. Bo słuchaj, coć Salomon, on wielki mędrzec, król i prorok, o tem tak pewnie powieda: Iż bogactwo i inne przypadki poćciwości wszystkoć się to może od ludzi przytrafić, ale żona dobra a poćciwa, to wiedz, żeś ta pewnie od Boga tobie jest dana.
A gdyż to pewnie wiesz, iż ten slachetny kle-not twój dar Boży jest, umiej że też nań takie baczenie mieć, jako na dar Boży, a na człowieka Bożego, a nie daj mu nigdy przyczyny złego przykładu z siebie, tak w gniewie, jako też w jakiej niedbałości, także też i w inych przypadkoeh poćciwemu małżeństwu szkodliwych. A chceszli, aby ona była tobie wierna, skromna, trzeźwa, we wszem pomierna, także się też ty zachowaj przeciwko niej, i takie jej przykłady z siebie dawaj. A nie ukazuj jej żadnego nietrefnego podobieństwa po sobie. Bo to stara ona zwykła przypowieść: Coby tobie nie miało być miło, tego drugiemu nigdy nie działaj. A to uważaj, abyś nie upadł w gniew Boży, gdyż wiesz, iż żądny grzech bez pomsty być nie może, aby zasię z onej wdzięcznej społeczności jaki rosterk. a jaki rozruch w domu się twym nie zamnożył, boć już na to ani pisma, ani przykładów nie trzeba, często się temu przypatrzyć możesz, jako to jest sroga pomsta, kogo ją Pan Bóg pokarać będzie raczył. Bo już zła sława, już prędkie ubóstwo, już wzgardzenie u ludzi, już nędzny, mizerny, a troskliwy ustawicznie żywot, już niebezpieczeństwo zdrowia, już się z każdego kąta strzedz musisz. A snać lepszego świata wilk z wilczycą w lesie używa, niźli tam, gdzie się ten wrzód nieslachetny zamnoży. A tak to pilnie uważaj sobie, a staraj się pilnie o to, jakobyś sobie tak pięknego staniku swego, i tak wdzięcznego żywota swego niczym nie przekaził.
ROZDZIAŁ II.
Jako się ma poćciwy w powinności swej zachować, postanowiwszy jaki taki staniczek swój.
A gdzie cię już z łaski swej Pan do tego przywieść będzie raczył, iż już postanowisz około siebie poćciwy a pomierny staniczek swój, pomniż też już na coś stworzon i wystawion na świat od Pana twe go, i coś powinowat jemu i coś też powinowat cnocie swej, rcoś też powinowat rzeczypospolitej i ojczyznie swej, w której cię kolwiek twój Pan postanowić raczył. Także też coś powinien rodzicom i powinowatym swoim. Staraj żesię wżdyabyć zawżdy na ścienie zbroiczka chędoga wisiała, koniczek na staniu zawżdy gotowy był, bcić tego zawżdy potrzeba i dla swej i dla rzeczypospolitej posługi. Służka aby też wżdy zawżdy był poczciwy, nie opiły, nie wszeteczny, ale choćby się et w! forum et ad co rum, jako ono stara przypowieść, przywodził, to jest tobie ku czci i ku posłudze, także f czasu potrzeby przypadłej. Starajże się o przyjaźń nietylko powinowatych swych, ale i postronnych, aby cię wszyscy miłowali, sławili, czcili, ważyli, boć się to zawżdy przygodzie może i ku potrzebie domowej, i czasu każdej przygody przypadłej. A toć niskąd snadniej przypaść nie może, jedno gdy będziesz żył pobożnie, skromnie, a na wszem poczciwie, każdemu się zachował, a nikomu nigdy nic winien nie został, a z każdym się sam bez prawa, bez przymuszenia, jedno wedle Boga a świętej prawdy jego, i rozsądził i postanowił.
Czyńże kędy możesz wszędy a wszędy gwałt przyrodzeniu swemu, wiesz żeć to zawżdy ku gorszemu niż ku lepszemu przykłonne jest. Uczże się pilno, abyś zawżdy zakon Boży, prawo pospolite a powinność swą we wszem statecznie zachował, co czyje jest, co należy Bogu to Bogu, a co cesarzowi to cesarzowi. To jest: co należy sąsiadowi to sąsiadowi, co należy kmiotkowi to kmiotkowi, co należy’ słudze albo robotnikowi, to niechaj będzie jego. A jako Pan rozkazuje, aby słońce nie zachodziło w ręku twoich zapłaty jego. Uczże się na wszem nadobnej pomiary i powinności swojej, tak w życiu swojem jako i w innych postępkach twoich. A tego pilnie strzeż, aby gęba nigdy przed mieszkiem w zawód, nigdy nie wyskakowała, boć to twardpusty źrjsebiec, a — jakoć na kryg weźmie, już go i ku górze trudno zahamować będziesz mógł; a kogo możesz, ratuj czym możesz, jeśli nie majętnością, albo wżdy wspomożeniem jakim, tedy wżdy radą albo pomocą, a nie żałuj dla niego osadnić konika swego, bo masz za to pewną obietnicę pańską, żeć za to tyle troje nagrodzić i naspo-rzyć obiecał.
Załamuj że w sobie twardym wędzidłem wszytki pożądliwości cielesne, boć to jest silny nieprzyjaciel poczciwej sławie twojej. Bo cię to zawżdy będzie wiodło na pychę, na gniew, na pomstę, na łakomstwo, na opilstwo, na obżarstwo i na insze przypadki, które się jemu podobają, a które są ohydne i szkodliwe poczciwemu stanowi twojemu. Bo widzisz, iż cię Pan Bóg stworzyć raczył ku czci a ku chwale swojej, a nie ku lekkości swojej; a stworzył cię na podobieństwo do anioła, a mało cię, jako prorok powieda, uniżyć od niego raczył. Pomniż sobie jeśli aniołowi przystoi łotrować, albo wszetecznego a swo-wolnego żywota używać, bo pewnie gdzie się w to wdasz, i Bóg się ciebie zaprzy, a nie będzie o tobie nic chciał wiedzieć, i prędką lekkość i osławę będziesz około siebie miał, i o niej się zawżdy osłuckawać będziesz. Boć nie darmo święty Paweł pisze, iż wszeteczniki, pijanice i inne swowolniki srodze będzie Pan sądził na sądzie swoim, to jest: jeśli się nie uznają, a tak będą w tym trwać, a nie najdą miłosierdzia pańskiego za żywo’ta swego.
Godność swą jako powinien poczciwy zachować. A tu będzie i o urzędzie poselskim i jako wiele na nim należy.
Staraj że się też zasię, abyś się nie nazbyt domem obarłożył, abyś nie był tylko jako wieprz
Biblioteka — T. 263. 8 w karmniku, albo jako suchy pień na roli. co się oń pługi zawadzają. Wiedz też, w jakim prawie siedzisz, i co jest powinność twoja, albowiem widzisz, iż każde prawo, by było namocniejsze, jako będzie na szrot puszczono, a poważną rostropnością nie będzie opatrowano, każde się zelżyć musi i barzo osłabieć. A przeto na to są uczynione sejmy, aby ci, którzy prawy a sprawiedliwościami ludzkiemi szafują, gdzie-by z praw pospolitych wykraczali, a sprawiedliwości ludzkie tymby się obelżyć miały, aby byli z tego pohamowani, i onemi wędzidły na nie z dawna ustawio-nerni i napisanemi, aby byli powściągnieni. I dla tego na to między sobą ludzie poczciwi posły obierają, aby sami wielkiemi zgrajami, a z szkodami na to Vszyscy nie jeździli, a tym posłom już coby sami sprawować mieli, to im poruczają, tego się zwierzają, a zową je nadobnym przezwiskiem, to jest stróżmi Rzeczypospolitej.
A tak jeślićby się też kiedy trefiło na tym urzędzie być, iżbyć się bracia twoi zwierzyli tak wielkiego klenotu swego, to jest prawa a wolności swoich, tu wierz mi, iż trzeba mądrze golić, bo już tam muszą przypadać rozmaite pokusy i pogrożki i obietnice. bo tam o dziwne a o różne stany pójdzie, musisz tam nie jednego dzwonka ruszyć, a trzeba tam pilno słówka rozstrzygać, co kto mówi. Bo będzieć się zdało, iż barzo dobrze ku rzeczy pospolitej, a zejmiesz pokrywkę, alit — piołonek miasto szałwiej w garnku. A tak to uważaj, co jest sława a poćciwość, ty na-przedniejsze dwa klenoty, abyś je położył na wadze z nędznym a równym pożytkiem, jeszcze k’temu wstydem a lekkością zasadzonym, sam to u siebie uważ, jeśliby daleko z kloby nie wybiły.
Bo uważ sobie, o co tam idzie, jedno sobie pomyśl, ktoć się zwierza i czegoć się zwierzają. Koć się zwierzają oni zacni a poważni rycerscy stanowię, zwierzając się oni wdzięczni bracia a powinowaci twoi. Patrzże czegoć się zwierzają. Zwierzając się prawa a wolności swoich. Zwierzając się majętności a gardł swoich. Patrzajże jaka to jest rzecz wielka a poważna, a mógłby ją właśnie jakim sacro-sanctum nazwać. A iako ją czasem drudzy szafujemy, a jako się w niej zachowywamy, to już Pan Bóg niech rozeznawa, bo ten wszystko wie, widzi, a nic przed nim zatajono być nie może. Bo ją tak zatrząsamy czasem, nie inaczej, jako owym plugawym ogonem lisim, co im ławy pocierają. Albowiem snadnie się tego każdy dopatrzy, niech jedno przypadnie leda prywatka, a nietylko już swoja własna, ale niechaj ruszą mnicha, księdza, pana, starosty, wojewody albo urzędnika jakiego, albo też szwagra, zięcia albo powinowatego jakiego, wnet usłyszysz prędką obmowę, prędkie i uporne zasadzenie, i czasem niepomierne poswarki, by też to dobrze miało być i z obrażeniem rzeczypospolitej, kiloby jakiej wioski do czasu podzierżeć dano albo w nadzieję kłosia jakiego. A cóż gdy już przydzie o swą własną, to już tam rzkomo tajemnicami bywa zakryto, a przedsię wszyscy wiedzą, bo pismo powieda, iż nie masz nic tajemnego, coby się wyjawrić nie miało. A sława i zła i dobra jest, barzo głośny dzwon, a brzmi na wizytki strony szyroko.
Jakiby poseł miał być wedle cnoty.
A tak poćciwy człowiek, któryby tak zacny urząd a prawie jako jaką świątość, a zwłaszcza ku cnocie swej zwierzony, na się wziąć miał, pewnie się ma rozmyślić, co na się bierze, a jeszcze na miejscu pilnieby się miał rozsądzić z cnotą a z sumnieniem swoim, jeśli mu tego wiernie pomagać będą. Bo je śliby obaczył, iż mu jako ustronićby miały, a iżby się dać miały zwieść tam tym rozlicznym przypadkom świata tego, lepiejby daleko doma z poćciwą sławą zostać, niż się z niepoćciwą a z sprosną ohydą, a z tajemnemi przymówkami, a snadź i z niebespie-czeństwem zdrowia do domu wrócić. Bo już taki człowiek miałby właśnie być jako anioł Boży. Albowiem jeśli każdy cnotliwy a baczny człowiek powinien staniczek swój opatrować, tak zdobić, tak uważać, jakoby go każdemu z osobna dobrym, cnotliwym, a na wszem nadobnie ozdobnym ukazał, a jeśliże to powinien z jednej osoby swojej, cóż rozumiesz, gdy ony wszytki poważne a zacne osoby weźmie na pracą.“ a na opiekę swoję, którzy się cnocie jego zwierzyli onych naslachetniej szych klenotów swoich, to jest praw, wolności, gardł i majętności swoich. A na-koniec patrz między uczciwemi stany, kto tylko jednego zdradzi, albo się przeciwko jednemu mepoczciwie zachowa, z jakim wstydem a z jaką lekkością tego używać musi. A cóż owszem tak wiele stanów zdradzić, którzy mu powierzywszy gardł i majętności swoich, jechali do domków swych, ciesząc się nadzieją cnoty jego. A on już tam i prawy ich szafuje, i nowe na nie ustawia wedle zdania swego.
Abowiem łakomstwo wielki to jest a możny pall. A, pewne za niepewne stracić, nie barzo to rozum jest. A tam się już czego pewnego nadziewa, a tu do domu przyjechawszy, niemasz się już czego nadziewać. Ale by się obaczył, iż tu nierówno pewniejsze. Bo już pewna sława, pewna wielka poczciwość, pewna miłość a wdzięczność u ludzi, pewne obietnice pańskie, które wiernemu a cnotliwemu nieomylnie są obiecane. A pewne tez zasię pomsty, które złościwego nigdy minąć nie mogą.
Abowiem patrzaj jako jest marna rzecz, gdyby kogo potkało jakie dobrodziejstwo od kogo, aby za to wdzięczności jakiej ukazać nie umiał. Ale zasię też nierówno sprośniejsza, dobrodziejstwo jakie wziąć od kogo, a cnotę, sławę i dobre mnimanie za nie zaprzedać, a dać się zwyciężyć, odwieść od poczciwej przystojności swojej. Bo kto wżdy już nieobacznie upadnie, a potym się obaczywszy, już tego drugi raz przestrzega, już takiemu to wżdy bywa i u ludzi i od Boga odpuszczono. Ale kto dobrze rozmyślnie, cho-ciaj widząc jawną zelżywość swą, złą sławę SAvą, i bliski upadek swój, a przedsię harcuje cnotą swą jako siwym (koniem) na Kleparzu, a prze marny jaki a krótki pożytek swój, zdradzi napirwej sam siebie, sławę i powinność swą, zdradzi przyjacioły i inne zacne stany, którzy mu się tego powierzyli, zdradzi rzeczpospolitą, zdradzi potomstwo swoje, a wyda wszytko prawie jako na mięsne jatki, o już takiemu nietylko aby to odpuszczone być miało, aleby sprawnie taki miał być wypędzon zawżdy od spółki ludzi poćciwych, jako parszywa szkapa, aby się i insze stado od mego nie popsowało. Bo już tam skażony umysł a niepoć-ciwe serce być musi. Albowiem stateczny umysł a poćciwe serce nigdy się za żadne skarby w niewolą zaprzedać nie może, a zwłaszcza czymby miało uszczyr-bić poćciwej przystojności swojej a sławy swojej. Albowiem kamień nigdy się płomieniem nie zapali, jedno marne śmieci, które się ni nacz nigdy przygodzie nie mogą.
Ale się snadź drugiemu tak zda, iż lepsze jedno dziś, niż dwoje jutro, a co ja mam to ja mam, a po mojej śmierci niech chceli i niebo upadnie, a skowronki potłucze. I nadziewa się, iż tym nędznym podpo-możeniem i sam tu za żywota świata może użyć, i potomstwo swe opatrzyć. O nędzneż to twoje użycie czasów twoich, byś się obaczył, i to omylne pod-pomożenie potomstwa twego. Bo obacz jedno, w jakiej sławie, i w jakiej poćciwości, i w jakiej miłości tego czasu twego nędznego a barzo krótkiego używasz, i w jakich prawieek i w jakich wolnościach potomstwo swe zostawuj esz. co i sami i z tym wszyt-kim ani sami zwiedzą jako marnie potym zginą. I choćby też nie zginęli upadkiem rzeczypospolitej od ciebie zgwałconej a źle postawionej, ale zginą onym nieomylnym dekretem pańskim, iż źle nabytego trzeci dziedzic nie pożywię.
Juko.starzy ludzie cnoty strzegli.
A patrzaj na one poczciwe ludzi wieku starego, jako u siebie tak poważne klenoty uważali. Czytaj zacz Cycero rzymski gardło dał, zacz Sokrates w Atenach, zacz Seneka, — wszytkoć dla sławy a dla poćciwości, iż stali mocno przy cnocie a przy wolności rzeczypospolitej. A toć je też tam wielkie dobrodziejstwa potykały, a wżdy woleli i państwa i gardła potracić, a sławę sobie nieśmiertelną zostawić, która i dziś po świecie jako żywra lata i wiecznie latać będzie. A ty swoję dla kęsa nędznego pożytku dobrowolnie a z dobrym rozmysłem błotem a śmierdzącym gnojem zagrzebasz, a prawie jakobyś się wstydził jakoby za jaki zły uczynek za nię. Czytajże zasię. w7 jakiej Katylina albo inszy burzyce a skażce pospolitej rzeczy sławie zostawali, i ku jakiemu końcowi przychodzili, wszak się to już i za naszej pamięci, i po stronach, i u nas po trosze działo.
Dyogenes, on sławny filozof, kto o nim czyta, tam się nasłucha, w jakiej wadze u niego złota albo bogactwa były, aby się był miał dać uwieść od przystojności swojej, boby go był barzo rad Alesander wiele złotem odkupił aby był chciał być przy nim, a odstąpił od przedsięwzięcia swego. I gdy mu zostawił odjeżdżając bryłę złota, szedłszy do morza, wrzucił je w głębokości, powiedając: Iż lepiej, iż ja ciebie utopię, niźlibjś ty mnie utopić miało. A co wiedzieć, jeśliby się na potym moje poćciwe przyrodzenie dla ciebie nie uniosło? I wiele to kroć potym Alexander mawiał: Iż bych nie był Alesandrem, ni czymbych nie radszy był, jako Dyogenesem.
Sokrates, on też drugi zacny filozof, gdy po ii posłał Archezylaus, zacny król, aby był z nim miał rozmowy około postanowienia królestwa swego, i około powinowactwa królewskiego swego, po długich rozmowach, gdy już Sokrates miał odjechać, tedy mu król kazał wielkie upominki przynieść. Ten zadziwo-wawszy się powiedział: A jakoż ja to mam brać, czego oddać nie mogę? a też mi się zda, żem ja tobie królu więcej dał niźli ty mnie dawasz. Bo ja tobie dawam rzeczy nieśmiertelne, które cię i ku sławie, i ku zacności, i ku takim sprawam, przez które wiele złota nabyć może, przywodzić będą, aż z tobą i do grobu wniść muszą, a ty mnie dawasz rzeczy doczesne, nikczemne, a krótko trwające, które nietylko aby mię ozdobić miały, ale owszem więcej zelżyć, a z poćciwego umysłu mego a z stałego przedsięwzięcia mego, któregom ja ni na czym inszym, jedno na cnocie zasadził, snadnieby mię zwieść mogły.
Ale ach niestotyż! wieleli dziś takich Sokratesów na świecie znajdzie? A snać dziś nie trzeba wiele złota, ani wiele klenotów na to ważyć, uwiedzie nas snadnie leda cacko, albo leda jaka lekka obietnica, iż sobie dla niej lekce poważymy co naszlachetniejsze, one klenoty swoje, cnotę a długą sławę swoję, a nic nie dbamy jako Sokrates, aby z nami wstąpiła do grobu. A chociaj to jawnie a jaśnie ludzie widzą, zasłoniwszy przedsię psiną oczy, daj dwie na łęk. A taki nieobaczny człowiek już dwiema szkodzi, i sobie, iż się uwieść da, i onemu, co mu pozwoli rzeczy szkodliwych a jemu nie przystojnych. A tak ty mój miły poczciwy człowieczej któregoźkolwiek stanu je steś, bądź na tym urzędzie, bądź też i bez urzędu, uważaj pilno a pomyślaj sobie co to jest sława, cnota, a poćciwość, a dzierz się tego mocno jak pijany płota, boć wszytko inne snadnie zginąć może, jedno cię to ma aż do grobu doprowadzić.
W przypadłych urzędziech jako się poćciwy zachować ma.
Nuż jeślićby się też przytrefiło, iżbyś na jaki urząd ziemski albo na jakikolwiek inszy, albo na pobory, albo na jakie insze rzeczypospolitej sprawy był powołań a potrzebowan, jeślibyś mógł bez tego się obejć, tedyćby mało nie lepiej. Ale jeśli się nie będziesz mógł swej woli odjąć, bo slachetne przyrodzenie nie dopuści, któremu się wszytko bujać chce by orłowi ku górze, tedy pilno rozmyślaj a rostropnie uważaj, jako się masz w tym bez obrażenia cnoty zachować, bo wierz mi, iż to trudny węzeł, a trudno ji rozwięzać, acz to już nędzny żywot, który się w jaką niewolą dla równego pożytku zaprzedawa, bo już tam co naprzedniejsze klenoty człowieka poćciwego zaprzedane być muszą. Naprzód wolny żywot, bo już musisz liczyć i Ciziojanus i godzinki, abyś powinności swej nie omieszkał. Potym też i sumnienie. Bo byś nacnotliwszym był, nie może to być, aby cię nie uniosły albo dobrodziejstwa jakie, albo upominki jakie, albo też postrachy jakie, albo powinności, albo insze przypadki, azać mało takich najezników około takiego więc piina, harcuje.
Nuż zasię apellacye na sejmiech albo na wie-coch wyprawować, albo się z poborów wyliczać, albo jako mówią respondować, już się rachować, już przy-mówki cirpieć. aby się też i napoczciwiej w tem zachował, jako wrota nowe zbudujesz albo komin zmu rujesz, już bez przymówki być nie może. Już wnet powiedają, iż znać na nim urząd albo pobory. Aleć to snadź jednak czasem i bez kunsztu bywa, bo już poborca albo jego pisarze, im może na wójcie nawię-cej wytargować a wyciągnąć, to nawiętsze misterstwo, choć będzie daleko nierówno z uniwersałem. Ależ też i wójt chociaj się widzi prosto skowera, da czasem chytrym poborcą o ziemię. — Powiedali o jednym, iż gdy płacono po groszu od głowy, tedy się zmówił z gromadą, iż jutro kiedy będę oddawał pobór, aby nie było jedno sto pogłowia we wsi, a drudzy niech się rozlazą albo na orzechy, albo na roboty; a pod przysięgą oddawano. Tedy nazajutrz przyniósł do poborcę sto groszy. Powiedział mu poborca: A mi ły wójcie, wszak to wielka wieś, jest tam kilka set pogłowia. Powiedział wójt z oną wykrzywioną postawą jako prostaczek: Byłoć miły panie, byłoć krasszej czeladzi niemało, aleć się rozbiegło po robotam, i przysiągł, że ich teraz niemasz we wsi jedno sto, i musiał wziąć bierca sto groszy, a wójt za ostatek z gromadą pił dwie niedzieli. Powiedali też o drugim, iż gdy płacono z osiadłych łanów po kilku groszy, tedy się też zmówił z sąsiady, aby ich nazajutrz trzy na jednym łanie siedziało; przyniósł też wójt ledwie mniejszą połowicę z onych osiadłych łanów. Powiedział mu poborca: Wójcie, wielka tam wieś, musi tam być więcej łanów. Powiedział wójt także też z głupią postawą: Takci się twej miłości widzi, iż wieś wielka, iż się rozrodziła czeladka. Ale możesz temu wasza pańska miłość wierzać, iż u nas dziś trzej siedzą na jednym łanie. I przysiągł wójt, że trzej dziś siedzą u nas na jednym łanie, i oddał jako chciał pobór, a potym pił za ostatek z gromadzicą kilka dni.
A tak wzajemci się ty kobyłki czeszą, ale przedsię Boga i cnoty próżno oszukać, i na wójta i na poborcę wszytkiego się ludzie dowiedzą. Albo także też imytnik, a jakoż też ten pobożnie może użyć urzędu swego: bo na jednym miejscu ma pisarze, to już tam vix justus saluab/iur, ledwe się święty wybiega. Na drugim miejscu najmie burmistrzowi, na drugiem wójtowi, burmistrz żydowi, żyd pisarzom poruczy, a każdy z tych chce zyskać. A na czymże ten zysk ma być? Nie wyorzeć, ani z młyna wymierzy, jedno co z nędznych ludzi jako tako wyciągnąć a wymęczyć może. A’tak i każdy inny urząd niech się tym nie chlubi, aby tam bezpiecznie sumnienie spełna zawżdy a pobożnie zostać miało.
Piszą o Samnitoch, iż gdy jakiegoś urzędnika, co takież ludzi łupił, obwiesić chcieli, tedy się do tego trefił on Ezop, rzekomo z głupia chytry mędrzec, i począł im bajać o lisce, powiedając im: Iż musie liście wjy nie słychać o onej lisce, co. rozniemógłszy się leżała w gorący dzień pod drzewem na zielonej trawie, a muchy ją obsiadły. Przyleciała do niej sroka i powiedziała jej: Ej miła siostro, toż masz kło pot przed temi muchami, chcesz że ja je rozpędzę? Powiedziała liszka: Niechaj, miła siostro, bo odpędzisz ty co się już napiły, przylecą żasię głodne, tedy większy kłopot będę miała. Także i wy tego obiesicie co się już napił, a głodnego na to miejsce posadzicie, je-szezeć gorzej będzie, i więtszy kłopot ludzie będą mieli. I zwyciężeni Samnitowie oną fabułą, wolno go puścili, i urząd wrócili, a był z niego potym dobry człowiek.
Dyonizyus, on okrutnik syrakuzański, gdy jechał przez rynek, zabiegła mu baba i prosiła go. aby jej co dał. I pytał jej: A miła babo, a będziesz za mię Boga prosiła? Powiedziała baba, iż będę barzo rada za cię Boga prosiła, ale iście nie dla ciebie królu, ale iżby po tobie jeszcze gorszy nie nastał. Kazał jej król i dać niemało, i wiele potym w sobie złych obyczajów uskromił. A tak nie możeć to być, niech się tym chlubi kto chce jako chce, aby się na każdym urzędzie unieść nie umiał, a iżby gwałtu nie miał uczynić i wolnemu żywotowi swemu, i sumnieniu swemu.
A wszakoż poćciwy człowiek gdy się rozmyśli na cnotę, na sławę i na bojaźń Bożą, i to wszytko w sobie uskromić może, a w każdej sprawie tak sumnienie swe umiarkować może, że się na wszem może pobożnie i poćciwie zachować. Sed ąuis eat et laad.abimus eum. Bo jeśliże sam swej cnoty przestrzegać powinien, tedy owszem pasąc takie stado owieczek pańskich. A Pan woła: Biada tobie co łupisz, albowiem też ty pewnie złupion będziesz. A nie wynidziesz aż wrócisz do namniejsZego pieniążka. A iżby to prawda była, puśćmy już chociaj pismo na stronę, a uczyńmy sobie w tym sprawę rzeczami jaśnie widomemi. Po-źrzymy po wszytkich staniech śwńata tego, co ich i dzisiaj jest, i co ich i przed tym, już i za naszej pamięci bywało, jeśliże ujrzysz dom który ze złego nabycia powstały, aby się długo roskorzenić miał, a marnie upaść nie miał. A jeśliże kęs mało pokwi-tnie, patrzajże długoli trwać będzie, albo jeśli się w tym rozraduje potomstwo jego. Poźrzysz zasię na dom z dawna poćciwie zasadzony a pobożnie sprawowany, jeśliże się nie zdobi, nie kwitnie, a nie szyrzy z obietnic pańskich. A to się koło już aź do skończenia świata zawżdy tak toczyć musi. A nie darmo iście prorok ten głos na świat rozwołał: Iż byłem młod a starzałem się, wielem świata zwiedził i wielem widział, alem tego nigdy nie widział, aby sprawiedliwy był kiedy opuszczon, a pokolenie jego aby szukało chleba. A tom też widział, iż złościwego zawżdy pobijała złość jego.
Kogo Pan Bóg pozowie do rady a do spraw koronnych albo jakiego państwa inego, jako ma swój stan poćciwy w tym, urzędzie zachować.
Tu już zasię jeśliby cię Pan obaczył godnego do spraw swoich, a posadził cię w radzie między onemi, którym się tu zwierzył królestwa swego albo winnice swojej, tak jako on to sam przezywać raczj, to jest w radzie koronnej, albo jakiego państwa inszego, jakoż się słusznie z tego żaden wymawiać nie ma, gdy będzie własne powołanie pańskie. Bo komu da Pan ten funt, to jest godność poćciwą, nie każe go w ziemię zagrzebać, ani świece jasnej ciemnym naczyniem zakrywać. Ale nie tak jak drudzy tę slachetną świecę na górę wstawiają, jedni pochlebstwy, drudzy rozmaitemi przyczynami, drudzy posułami, dary, adzi-wnemi upominki, i rozlicznym zabieganiem tego dochodzą, a prawie to jako arendami dzierżą. A takie już pismo wilki drapieżnemi zowie, którzy nie drzwiami, ale przez dach a dziurami do tej świętej owczarniej pańskiej włażą a przychodzą, oprócz własnego zawołania pańskiego: gdzieby pan każdy miał na to osobliwe baczenie mieć, i kogo, i jako do tego pasterstwa do siebie miałby przypuścić a powołać, gdyż on jest dan przedniejszym pasterzom państwa onego, a wiele na tem należy jemu, bo w tym skarbie zawarta jest sława jego, moc i zwycięstwo jego, prawda i spra wiedliwość jego, i wszytko szczęśliwe panowanie jego.
Abowiem słuchaj, jakie Pan znaki obwołać dał upadku królestwa każdego i z królem jego, a znaki już zgotowane na pomstę przyszłego gniewu jego, powiedając: Iż gdy już za złości a za niesprawiedli wości będę miał wolą odmienić państwo albo królestwo jakie, a podać je na łup, a dać je posieść innym narodom, tedy najpierwej wyjmę z niego mocnego, mądrego, poradnego, prawdziwego, sprawiedliwego, na twarzy i na wszech sprawach poćciwego: a niewieściuchów, a ludzi nikczemnych nasadzę na miejsca ich, którzy prze złą sprawę a radę swą sami je snadnie zagubić będą mogli.
A tak poćciwy człowiek każdy, by też był i właśnie do tak zacnego, a może rzec prawie świętego miejsca powołany, ma się iście na co rozmyślić, a jaku święty Paweł pisze: Doświadcz sam siebie, czło wiecze, w godności swojej, albowiem widzisz o coć idzie, czegoć się Pan zwierza, i coć porucza. Zwierzać się Pan naprzedniejszego skarbu swojego, stadka swego a owieczek’ swoich, co sam powiedać raczy, iż w tem jest nawiętsze kochanie jego. A czegóż ci się zwierza? Krwie ich, wolności ich, gardł i namiętności ich, a przytym wielkiego stanu onej osoby, którego na miejscu swym posadzić raczył. Tuć się też już zwierza czci i sławy jego, i wszytkich pobożnych i poćciwych spraw i postępków jego. Ale drugi nic się na to nie rozmyślając, ciśnie się do tego bez wszego rozmysłu miejsca, jako koza do wrzosu. Nic inszego przed się nie biorąc, ani się na żadną powinność na tej prawie świątości nie rozmyślając, jedno tylko, aby go miłościwym panem zwano, a żonę miłościwą panią, jako panią Sierpską, albo Piczymierską, a iżby jedno ziemianki posiadała. A jako żyw drugi na swym miejscu nie siedział, ani słówka przemówił.
A tak tu już nielza, jedno i wolność swą, i su-mnienie swe i cnotę swą twardo jako jakie więźnie każdy poćciwy okować musi, i już tu nie patrzyć ani na prywaty, ani nazbyt wielkich czasów swoich. Już tu jeśliś został tym winarzem pańskim, trzeba robić a kopać w tej winnicy świętej jego, aby w niej ony wdzięczne gronka pańskie, prze onę niedbałosć twoję, marnie nie osychały, ale iżby podawały wdzięczne z siebie owoce swoje. Bo słuchaj srogiego dekretu pańskiego, iż krwie namniejszego z nich chce patrzyć z ręku twoich. Jużci tam pójdzie o cnotę twoję, o sławę twoję, o straszliwą przysięgę twoję, o on okrutny a srogi sąd pański, który nietylko dobre sprawy twoje, ale i nawiętszą sprawiedliwość twoję drugi raz się posądzać obiecuje. A co jeszcze na-więtsza, wziąć na opiekę wszytkie doległości koronne, przypadki przyszłe, i zkądby przypaść miały i jako im zabiegać, i jako o nich radzić, a nietylko sol iie na nogi jako paw pat rzyć, ale daleko trzeba latać z rozmysłem swoim, przestrzegając rzeczy przyszłych i teraźniejszych, jako je i miarkować i stanowić, i co z czym napotym czynić, i na co pana przywodzić, tak jakobyś w tem ani sławy swej, ani su-mnienia swego, ani onej srogiej przysięgi swej nie uszczerbił. A k’temu aby cię ludzie sobie jako malowanego obrazka palcy nie ukazowali, pośmiewając się z ciebie.
Jako ma wierna a poćawa Rada radzić panu su emu.
A by już więcej nie było, jedno stan a osoba pańska, wierz mi, iż to jest twardy a sękowaty pień radzić i myśleć o tem: A wielkie to jest sacrosanctum na ziemi, bo jest członek boży, przeźrzeniec, powoła-niec i pomazaniec jego, gdyż wiemy, co na tym stanie każdemu państwu wiele złego i dobrego należy. A wiemy, jakie państwa prze złe króle upadały, tak z pisma zakonu starego, jako i z inszych historyj pogańskich, i na co też i sami przychodzili. Albowiem pana każdego umysł jest jako płomień, który się zawżdy do góry ciągnie, kiedy do niego dobrych drew przykładają. Ale jeśliże mu też mokrych a sapiących przyłożą, tedy się też wlecze po ziemi z dymem pospołu. Także też dobra rada panu każdemu, albo z nim ku górze leci, albo się z dymem po ziemi włóczy.
A tu pilnie patrz, jaki to jest postrach, ujrzawszy w panu wadę jaką, gdyż to nietylko o jego osobę idzie, ale o wszytki i o cię samego, nie przestrzedz go. Ano cnota, ano straszna przysięga, ano bolące surnnie-nie, ano poćciwa powinność jako młotem poćciwego człowieka tłucze, a do tego pociąga, aby nie drzemał, aby nie ulegał, a za drugie się nie zasłaniał, a zwłaszcza, gdy przydą przed oczy ony srogie przestrachy, a one nieomylne dekreta pańskie, co się więc działo i nad ludźmi i nad królestwy, a jakie się okru-^ cieństwa okazywały zawżdy nad wszystkiemi narody dla złości a niesprawiedliwości królów a książąt państw °nych, jako srodze pustoszały, jako się zamki i miasta mocne wywracały, jako się krew niewinna lała, jako obcy a nieznajomi narodowie miesca ony posiadali, kto o tym czyta, pewnie każdemu zadrży wełna i włosy się na łbie najeżą.
Patrzajże drugiego przestrachu, weżrzawszy one-mn srogiemu pomazańcowi bożemu w oczy, bo niech on będzie nadobrotliwszy, przed się ma coś bożego a strasznego w sobie, a pewnie jako powiedają, iż musi mieć wilcze włosy między oczyma, jako się oń pokusić, jako go strofować albo upominać. A on jednym weżrzeniem srogim snadnie każdemu umysł iście odmienić może. A wszakoż między dwiema rzeczami strasznemi a złemi mądry człowiek zawżdy mniej sobie złą obiera. A tak lepiej wżdy doczesny postrach człowieka śmiertelnego na mały czas odnieść na sobie, niżli postrach a przeklęcttwo wieczne onego Boga nieśmiertelnego, w którego ręce straszna rzecz jest wpaść, tak jak o nim pisma powiedają, postrach straszliwej przysięgi jego, postrach cnoty i sumienia poczciwego, postrach bliskiego a prędkiego upadku państwa onego, takież i domkn twojego, potomstwa twojego i ciebie samego
Jeśli Radu va:iwa obaczy u> panu złą wiarę ubo małe dbanie o bojażń Bożą, co czynić ma.
A tak jeślibyś w panu obaczył albo jaką zlą wiarę, albo małe dbanie o bojażń Bożą, tedy sobie uważywszy on pierwszy postrach, o którymeś już słyszał, uważywszy też on srogi głos onego posła pańskiego wielkiego, któremu to kazał obwołać wszem królom a książętom, aby nigdy ksiąg zakonu bożego nie wypuszczali z ręku swoich, a zawżdy się w nim ćwiczyli i we dnie i w nocy. Także i głos onego Dawida strasznego, który woła srodze na króle a na książęta: Oto już teraz królowie ziemscy uczcie się, a zrozumiewaj cie wolą pańską, którzy sądzicie ziemię, a upadńcie przed nogi jego, aby kiedy rozgniewawszy się, nie wyrzucił was od obliczności swojej. A co zawżdy sroższego bywało u Pana tego, a o co się zawżdy wylewała krew niewinna po ziemi, a o co się zawżdy odmieniały królestwa? jedno tam, gdzie się odmieniała wola pańska. Bo tam nie mówi Mojżesz, aby król nosił księgi, jakie od świata wymyślone, ale księgi, na których jest wola pańska napisana. A któreż są pewniejsze księgi? a któraż jest pewniejsza nauka? jedno która poszła z ust onego jedynego Syna bożego nam tu obiecanego, i na świat z tą świętą nauką z onej wysokiej rady społecznego Bóstwa zesłanego. Której tak srodze odmieniać zakazano, nietylko człowiek obłudny, ale by anioł z nieba zstąpił a powiedał nam co inszego, kazano go nam przeklinać, a ni w czym nie wierzyć jemu.
A by nic inszego nie było, jedno sobie wspomniawszy, jaką srogą pomstę bierali oni nędzni kró-
Iowie nad sóbą, którzy wedle wymysłów swoich wymyślali, albo odmieniali wolą pańską, i wieleli kroć przodkowie nasi bywali dla takich królów zawiedzejii w niewolą, i wieleli razów Salomonów kościół złu-pion i zniszczon bywał. Albowiem to był srodze Pan Salomonowi powiedział, kiedy mu ji dobudowawszy oddawał: Iż póty Salomonie oko moje nad kościo łem będzie, póki się wr nim będzie działa wola moja. Ale skoro się tu odmieni wola moja, tedy ja i mój kościół, i lud pospołu z nim dam na takie pohańbienie, że ci, co pozostaną, będą sie dziwować świstając, co się tak dziwnego stało miejscu temu. —
O naświstałżeby się dziś wierz mi nie jeden, ktoby się chciał przypatrzyć, jako się srodze ta wrola pańska na wielu miejscach odmieniła. Albo też sobie wspomnij onego nędznego króla Saula, który wzgardziwszy wola pańską, uciekł się do czarownice, co mu się było stało, i jako wiele ludu zamordowano, dla tego swowolnego grzechu, i jakie było dokończenie jego, bo się sam zabił i szedł tam, gdzie zasłużył. A co się takich rzeczy działo, albo co takich królów poginęło, kto czyta historye, tam się nasłucha, A na kimże to zależy jedno na panie a na radach jego? Ale Pan Bóg z obietnic swroich snać nam wszytkim zatwardzić serca raczył, iż widząc, nie widzimy, a słysząc nie słyszemy, aż się podobno z tym doczekamy srogiej pomsty jego, bo są nieomylne słowa jego......
Bp patrzaj zasię, jako Pan Bóg wielbił a błogosławił ony święte króle, którzy zasię naprawowali pomięszaną świętą wolą jego i chwałę jego. Niechaj kto chce przeczyta sprawy onego króla świętego Jozafata, Azy, Ezechiasza, Jozyasza, Jehu, albo onych synów Machabejskich, jakie zwycięstwa brali, jako się im szczęściło, jako im Pan Bóg błogosławił,
Biblioteka — T. 262, 9 i ludowi 011’einu, który na ten czas pod królowaniem ich był. Owa jako krótko sam to zawiązać raczył: Iż którzy mię wielbić będą, ty ja też wielbić będę: a którzy wzgardzą wolą moję, ci też u mnie będą-wzgardzeni. A tak poćoiwy pan a cnotliwa rada nic się nie lękając żadnych przestrachów świata tego. a więcej mając na pieczy strach Boga żywiącego, cnotę i powinność swoję, i upadku przyszłego, ma nadobnie a poćciwie pana upomin ić, przywodząc mu na pamięć Pismo święte, i straszne i pocieszne przykłady z niego. A Bóg wedle obietnic swoich da wdzięczność w twarzy jego, jako diwał onym prorokom, które także posyłał upominać srogie króle ony z sprosnych występków ich. Jakochmy słyszeli o He-liaszu. o Mojżeszu, o Helizeuszu i o inych. A zapłata pewna iście go nie minie, i ty obietnice, któ-reckmy niedawno słyszeli: Iż kto mię uwielbi, ja go uwielbię, a kto mię.będzie wyznawał przed ludźmi, iście go ja też wyznam przed Ojcem moim.
Jako poćciwa Rada ma upominać pana z sprawiedliwości.
Więc też zasię wierz mi, iż i to nie leda jaki drugi węzeł, jeślibyś pana widział, a on mało dba o ludzką sprawiedliwość, albo się też i sam odnosi od niej, choćby też to czynił z jakiego nieobaczenia swego, a jakożby też mogło ścirpieć ono poćciwe su-mnienie twoje, aby go z tego upomionąć nie miało, po-mniąc ony srogie dekreta pańskie, co je na ten zły a srogi uczynek głośno wywołać dał, albo jakie się srogie pomsty i nad królmi i nad królestwy rozlicznymi o ty nędzne łzy ludzkie, którzy byli w niesprawiedliwości uciśnieni, dziewały. Pomni jako Izajasz, jako Jeremiasz, jako Baruch, jako inszy prorocy srodze grożą a straszliwymi głosy opowiedają o tym srogim a niemiłosiernym grżechu, i wszędy a wszędy opowiedają, iż dla niesprawiedliwości będziecie zawiedzieni w niewolą i z królmi waszemi, dla niesprawiedliwości będą, odmieniony królestwa wasze, a obcy narodowie posiędą ziemię waszę. Dla niesprawiedliwości zapadła się Sodoma Gomora. A powiada Pan: Iż głos wołania ludzi uciśnionych przyszedł aż do majestatu mojego, pójdę a dowiem się, co się tam dzieje. O mój miły Panie, toćbyś teraz często musiał biegać po rozlicznych miejsćoch, dowiedując się, co się to dzieje, widząc a słysząc srogi płacz a narzekanie uciśnionych owieczek swoich.
Wspomniż zasię co się stało onemu nędznemu królowi Achabowi także o niesprawiedliwość, iż uczynił krzywdę niewinnemu człowiekowi a wydarł mu, kwoli sprosnej a swowolnej żenie, własną winnicę jego, jako były srodze jego wojska z rozkania pańskiego porażone, jako sam marnie zabit, i ona sprosna żona jego Jako psi ich właśni łeptali krew ich, a jako się. stały gnojem ścirwy ich na onejże winnicy, o którą dał zabić człowieka niewinnego. A co tego w piśmie znajdzie, a snadź i straszno czytać, jako się Pan zawżdy mścił tej srogiej krzydy swojej. Albowiem gdy dalej tam będziesz czedł o sprawiedliwości, jakochmy ją wszyscy sobie powinni wespołek, tam się nasłuchasz, co pogańscy królowie czynili o niesprawiedliwość, nie mając jeszcze ani zakonu Bożego, ani żadnego postrachu na się, jedno sami tak z cnót swoich, i jako się sami w swych sprawiedliwościach zachowali. Usłyszysz tam, jako skóry z jednych łupili co niesprawiedliwie sądzili, a stołki z nich działali, i inne sędzię na nich sadzali, jako synom własnym oczy łupili, jako je za gardła wydawali, jako też i sami z siebie sprawiedliwość czynili.
Antygon król kazał mandaty rozpisać do wszyt-kieli miast, iż ckociajby za niemi własnemi pieczęciami przyniesiono do was dekreta jakie, a nie zgadzałyby się z sprawiedliwością, nie przyjmujcie ich. Age-zylaus gdy go pytali, co jest potrzebniejszego królowi, moc czyli sprawiedliwość, powiedział: Iż gdyby była wszędy, sprawiedliwość po świecie, nigdyby mocy nie było potrzeba, boby już każdy tego zachował przy tym, co czyje jest. Focyon, on zacny pan, gdy siedział na sądzie, przyszedł do niego Antypater, jego wielki przyjaciel, prosząc go, aby mu tam jakiemuś powinowatemu jego sfolgował na sądzie. Powiedział mu Focyon: Ó. trudno ty mnie masz sobie miły
Antypater uczynić i przyjaciela i pochlebcę, musisz na jednym przestać, A coby tego wyliczył, albo co sie mało niżej o tym nasłuchasz o takich slachetnych pogańskich króloch, iścieby się mogli i krześciańcy z nich czasem poćwiczyć. Albo jako on Filip wielki macedoński król co uczynił, jadąc w miasto w wielkim tryumfie, gdy za nim wołała niewiasta: Prze Bóg miły. królu, uczyń mi sprawiedliwość, bomci jest wielką krzywdą uciśniona. Powiedział jej: Iż widzisz, iż teraz niemasz czasu. Powiedziała niewiasta: Iż nigdy sprawiedliwość nie ma patrzeć czasów7, a tak jeśliś na to wysadzon, albo czyń sprawiedliwość, albo przestań królem być. Wnet zsiadszy z konia, uczynił sprawiedliwość onej niewieście, powiedając: Iż przeciwko prawdzie wymówki niemasz.
Bo patrz, a skąd inąd pan albo jakie książę ma sobie miłość zjednać u poddanych, jedno z sprawiedliwości. Bo jeśli z hojności albo dobrodziejstwa tego się już wszystkim dostać nie może. Ale sprawiedliwość święta ta się leje jako jasna woda po ziemi, a ta wszytki zniewolić musi, iż muszą onego pana i sławić i błogosławić. Ko jednemu się stanie sprawiedliwość, a wszyscy mówią: Boże mu miły zapłać,
I nie darmo on mędrzec pisał onych wirszyków po ścianach książęcych:
Iż sprawiedliwość a łaska to są zamki książęce twardo,
A pomsta zawżdy przypadła na ony zło tytany hardo.
Ale nam nie trzeba przykładów pogańskich, dosyć mamy srogich dekretów pańskich na tę sprosną obydę uczynionych, dosyć straszliwych głosów, co nas z tego upominają. A cóż potym, jesteolimy prosto jako oni co rano trochę na kazaniu popłaczą, a k’wieczoru się spiją aż jeden drugiego nie widzi. Także też o tych tak srogich postrachoch gdy słychamy, tedy się nam trochę we łbie zawierci, a jako skoro ukażą zawojek lisi, albo się ukaże jaki powinowaty, aliści ze wszytkiego nic. Ano Pan woła: Miłujcie sprawiedliwość, co sądzicie ziemię. Ano się opowieda z srogim sądem swoim: Iż ja i sprawiedliwości wasze a nietylko krzywdę znowu posądzać będę. A bieda wam co sądzicie złośliwego za darmi jego, a uciskacie sirotkę. Bieda wam co zowiecie dobre złym, a złe dobrym. „Jako i Ezajasz powieda od Pana: A co mnie po pośęiech waszych, po ofiarach waszych, po wołach, po baraniech waszych? Ale czyńcie sprawiedliwość, tedy też wasza sprawiedliwość wzejdzie jako słonce przed oblicznością moją. To niechaj będzie Panu Bogu poruczono, ten umie i umiękczyc i zatwardzić serca ludzkie..
Jako pana przestrzegać z uporu, albo gdyby prawa gwałcił poddanym swoim.
Nuż też jeślibyś pana widział albo się w pychę unosząc, albo upór jaki przed się biorąc, albo na pra wa a na wolności poddanych mało dbając, azażbyś miał być tak bęspiecznej cnoty, a siedząc tak jako malowane drewno a wewnątrz spróchniałe, abyś tego poćciwego pana swego przestrzedz nie mjał, widząc tak szkodliwe przymioty w nim, skąd by i sława jego i wszytka szczęście jego snadnie upaść mogło? A je-szcześ k’temu przysiągł eons:ilere et opponere t>e o każdy taki sprosny przypadek państwa onego. A gdzieżby tu była przysięga twoja? a gdzieżby tu było opponere twoje? Bo gdy się na to rozmyślisz, iż to opponere twoje ku czci a ku sławie onego pana twojego, i ku jego na wszem szczęśliwemu panowaniu ściągać się będzie, a czegóż się tu lękać masz albo czym się tu strofować z tego masz?
Abowiem wspomni sobie, jeśli się ocz więcej ckrześciańscy albo pogańscy królowie starali, jedno aby byli mieli miłość a życzliwość u poddanych swoich. A tym zawżdy i królestwa posiadali, i państwa swe rozszyrzali, a sławę wieczną aż do dzisiejszych czasówT odnosili. A czym wielki Alexander posiadł świat, jedno miłością u poddanych swoich? którzy by byli mieli i po trzy gardła, radziby je byli przy nim położyli. A czymże sobie to jednał? Niczymci inszym jedno sprawiedliwością a oną dobrocią swoją, którą wszytkim ukazował, a oną układnością swoją, której z nimi wespół używał. Na ziemi z nimi jadał i sypiał, wszytko z nimi napoły dzielił. I gdy go panowie karali, kiedy w skarbie nic nie bywało, tedy powiedział: Iż to pewniejszy u mnie skarb oto ci co je widzicie, którzy mnie wiele skarbów rozmnożyć mogą. Także jeśli królestwTo, które posiadł, w wielkiej sprawiedliwości je chował, a prawa i wolności każdemu mocno dzierżał.
Jako jest ’wielka rzecz miłość pańska u poddanych.
Albowiem pan każdy u poddanych swoich jest jako mądry lekarz u chorych swroich. Gdzie widzi, iż kować. Także też mądry a dobry pan. im nalżej może rany a krzywdy poddanych swych uspokoić, a wolności i prawa ich w całości zachować, tyra więtszą u nich sobie miłość a życzliwość zjednać może. A-bowiem co jest szczęśliwszego panu albo królowi, jedno miłość u poddanych? Ano czytamy co był uczynił Zopirus, on zacny rycerz, rozmiłowawszy się pana swojego Daryusa, gdy przez długi czas Babilonu z wielkiemi trudnościami nie mógł dobyć, ten urzną-wszy sobie gębę i nos, uciekł do Babilonczyków, powiedając, iż mię ten nieslachetny a zły pan mój obrzezał, żem mu radził, aby was w pokoju zaniechał. A wiedzieli, iż to był zacny człowiek w wojsce Dary u sowy 111. Oni mu uwierzywszy, bo były wielkie podobieństwa do wiary, uczynili go wnet starostą i hetmanem, a on potym powoli miasto Daryusowi podał. A tak tu pilno patrz co to jest, a jako to jest wielka rzecz miłość poddanych przeciwko panom swoim. A co onych było, co sobie dla panów swych ręce palili, gardła dawali, a ktoby ich wyliczył? Ale też panowie umieli się poddanym swym zachowywać, a zachowanie trudno skądinąd snadnie ma panu przypaść, jedno gdy pan wszem dobrotliwy, wszem równo sprawiedliwy, a iż wszem równo, jako bogatemu tako ubogiemu prawo a wolność jego zachowa. Boć hojnością albo dobrodziestwy nie możeć być żadnym obyczajem wszem dobrym.
Bo też zasię słychamy o złych, jako je poddani truli, jako je marnie z państw wyganiali, potajemnie zabijali, azaby się tu o tym mało napisać mogło? Jako byli oni Dyonizyusowie, oni Heliogabalowie, oni Sar-danapalowie, oni Baltazarowie, jakie pomsty brali, jaka była sława ich. A bychmy więcej przykładów nie mieli, jedno z onego nieobacznego syna Salomonowego Rob o arna, gdy odrzuciwszy starą rade ojca swego, a usłuchawszy młodej rady pochlebników swoich, połamał prawa a wolności poddanym swoim, powiedając im: Iż was ociec mój chował pod biczem, ale ja was będę chował pod kijem. Wnet dziesięcioro pokolenie odstąpiło od niego, a obrali sobie króla innego, a on ledwe na jednymże pokoleniu dokonał żywota swego. A tak patrz co to jest prawa gwałcić albo łamać poddanym swoim.
Patrz zasię pogańskich królów, tak jakoś i wyżej słyszał, czym sobie zwyciężyli poddane swoje. Ano także Antygon macedoński król, gdy leżał pod Atenami, a już ich miał dobyć, tedy mu panowie powieli al i: Iż musisz miłościwy królu dobywszy miasta te go mocno je oprawić, bo jest nam na wielkiej przekazie. Powiedział król: I już ja wiem jako będzie mocne mury trzeba okóło tego miasta uczynić. Pytali go panowie: A jako? Powiedział król: Iż za chować je w łasce, w sprawiedliwości a wolnościach, ichr i jeszcze im ich więcej poprawić, tedy to barzo mocno miasto stać będzie. 1 także potym uczynił. Miasto potym widząc onę łaskę jego, i samo się potym mocno oprawiło, i mocno przy nim stało, a wielką mu miłość i stałość swą na wszem okazowalo. Także Agezylaus, łacedemoński król, gdy panowie prosili, aby Spartę dał oprawić, kazał wyniść wszyt-kiiń Spartanom przed miasto wTe zbroi, i ukazał je lianom onym swoim, powiedając im: Azaż to nie są mocne mury miasta tego, kiedy je ja będę chował w łasce a w miłości, w prawiech a w wolności ich. Także im wnet kazał pisać przywileje, tamże im poprawił praw i wolności, a oniby też byli zań i trzy kroć gardła dali.
Pan każdy słaby bez miłości poddanych.
Abowiem co jest pan albo książę bez miłości poddanych swoich? Równie j-iko słup marmorowy piękny na jego kształt ukopany. Albowiem pyszny a srogi król, a ten który się stara o skażenie wolności poddanych swoich, nie inaczej stoi jak o marmorowy słup pośród państwa swego, a wszyscy mu się dziwują a mało oń dbają, jeszcze mu owszem wszyscy życzą, aby się co rychlej wywrócił a obalił. Bo już taki pan nie może mieć ani wiernej rady, ani żadnej życzliwej pomocy od poddanych swoich, bo już wszyt-kim serce i chuć upaść musi, już każdy przeklinając, musi się radszej obrócić do pługa, niż do szarszuna, już chociaj po cichu tedy o nim wszyscy mówią, wszyscy szepcą. Już choćby też w nim były i niektóre sprawy dobre, już się przy drugich i ty dobre omierzić muszą. Już tu o sobie też pocichu radzić muszą. A prosto jako ona baba Dyonizyuszowi zdrowia życzyła, powiedając nie dla niego, ale by drugi był po nim gorszy nie nastał, albo się też lepszego nadziewała. ’
Boć król albo pan każdy siedzi na miejscu Bożym. A jeśli jest namiestnikiem Bożym, miałciby też wżdy co pańskiego mieć w sobie. Bo nie przetoć jest Bóg sławny, iż jest Bogiem, ale iż jest dobry, sprawiedliwy, miłosierny, każdemu mocno prawa dzierży, i wolności nadane jego. Bo jest złym srogim, a dobrym wedle praw ich barzo Bogiem dobrym i miłościwym.
Mocne mury miłość poddanych.
A tak toć są mocne mury pana każdego, toć jest sława i szczęsne panowanie jego: miłość a wierna życzliwość od poddanych swoich. Już mu nie trzeba stróża na wieży, ani około konia swego, bo go wszyscy strzegą, a wszyścyby snadź radszej gardła dali, niźli-by pana onego, tak im wdzięcznego, miał z jakiej strony i zły proch zalecieć..Tuż nie trzeba wojska, ani drabów nabywać, zawżdy wojsko gotowe, gdy będzie z miłości a nie z przymuszenia tego potrzeba. Już wszyscy 4eda za listkiem bieżą, a za niewolą nos zwiesiwszy po kąciech się kryją. Już skarb zawżdy gotowy, bo już przeciwko takiemu panu nic nie ciężko, a wszytko miło uczynić. A co z niewolej a z przymuszenia, już każde serce upaść musi. Już będzieli wojsko, nie takie jako Alexandrowo, co im dla miło swego wszytko miło było, bo już i serce upaść musi. Dali też kto co. tedy z prze-
A jakoż się tu szczęścić ma sci pana i śmiałość klęciem a ze złą wolą. albo może? —
A tak ty coś powinien, nic się nie lękaj upominać, gdzie co widzisz nietrefnego w panu swoim. Albowiem gdy się potym w tym obaczy, będziesz zawżdy poważniejszy u niego, a uczynisz przedsię dosyć sla-chetnej powinności swojej i przysiędze swojej. Abowiem cnotliwemu nigdy cnota na złe nie wyszła. Dyo-genes gdy przyjechał do niego Alexander, tedy mu wiele mówił: iżeś się udał na niesprawiedliwość a na łupie-stwo ludzi niewinnych. Alexander mu powiedział: Czemuż zemną tak bespiecznie mówisz? Zaż nie wiesz, żem ja król? Powiedział mu tilozof: Wiem żeś król, ale kto na się nic złego nic czuje, a czemu się króla ma bać? Gdyż każdy król ma być sprawiedliwy. Powiedział mu król: A więc się mnie nie boisz? Pytał go filozof: Powiedz mi, jeśliś zły albo dobry? Powiedział mu król, iżem dobry. Powiedział filozof: O, kiedyś dobry, a czemuż się ciebie bać mam, bo dobry nie umie nic złego uczynić, a zły i bez przyczyny tedy on sobie znajdzie drogę, jako źle uczynić. Także potym zadziwowawszy się król onej stateczności jego, dawszy mu upominki odjechał potym precz od niego, i był w wielkiej powadze u niego. ’Także też ty uczyń, mój miły Dyogenesie, któryśkolwiek jest wierną radą u pana swego; pewnie także potym, gdy się. obaczy, i odniesiesz łaskę i upominki od niego, i będziesz w wielkiej powadze u niego.
Jako pana przestrzegać z swowolnego żywota.
Także też zasię jeślibyś pana ujrzał jakim żywotem swowolnym, niedbałym, albo niepobożnym ży-wącego, azażbyś go też słusznie z tego przestrzedz nie miał? albo i kto drugi komuby to należało? Wspomniawszy sobie Dawida, jako wiele ludzi poginęło dla jego wystąpienia ąwowolnego z żywota poćciwego, co wziął za pomsty za to, jako go własny syn potym Absalon mało o gardło nie przyprawił, jako się potym synowie jego mordowali, jako sobie siostry rodzone wydzierali, i jako je niepoćciwie chowali, żony jego pogwałcili, i wiele złego w domu jego po śmierci jego i zć, żywota jego jeszcze się działo.
Albo także on poćciwy a mądry król Salomon, syn jego, któremu w rozumie ani w bogactwie świat równego nie miał, ani będzie miał, a wżdy się był dał zwieść niewiastkam a uniósł się szpetnie z pobożnej powinności swojej, że był do bałwanów przystąpił a do bogów ich, i jako był w omierżeniu Pańskim, i co się też potym działo nad potomstwem jego, to już tam wie kto czytał.
Także też on mizerny Baltazar, który się też był udał za pijaństwem świata tego, opuściwszy powinność swą królewską. Aż mu się czasu nalepszej myśli jego ukazała sroga ręka na ścienie, pisząca ty słowa: Mane tecel fur es, to potym mu Daniel dziecię duchem świętym napełnione wyłożył, iż ty słowa to
HO znamionowały: iż prze wszeteozny żywot twój będzie rozerwane królestwo twoje. I także się stało, i sam srodze zginął, i wiele ludzi dla onego jego swowo-leństwa poginęło, i królestwo jego było szpetnie ros-targniono.
Albo także co się działo onemu swowolnemu ludowi na puszczy, gdy się byli stowarzyszyli z bia-łemi głowami pogańskiemi, jako je bito, mordowano, aż Finees kapłan dwoje razem przebił mieczem do ziemie, toż mu to Pan Bóg za barzo wdzięczny uczynek przyczedł, i uśmierzył dla tego wżdy był poczę-ści gniewu swego. Albo onym synom nędznym onego Heli biskupa świętego, co się także udali byli za swowolnemi żywoty swemi, że je marnie było pomordowano, i wiele ludzi pobito, i archę wzięto. Tak jest Pan Bóg srogi zawżdy na ludzie swowolnie żywiące. A jeśli na każdego z osobna, tedy nierówno więcej na króle. I jużby wżdy jako tako by sam za to ucir-piał, jakoż go to pewnie żadnego nie minie, ale i ludzie marnie giną, i królestwa upadają dla takich swowolnych żywotów ich.
Fogańscy królowie jako się icszeteczeństwa strzegli.
Ano i pogańscy królowie, nie mając nic jedno cnotę przed oczyma, tedy się tego wszeteczeństwa zawżdy pilnie przestrzegali. Alexander wielki gdy między więźńmi przywiedziono z Persyej panien nadobnych barzo wiele, niechciał żadnej widzieć, a wszakoż kazał je w poczciwości mieć i chować, powiedając: Iż nie godzi się temu kto świat zwycięży, aby się miał dać białym głowam zwyciężyć. Także Cyrus, gdy także Panteą, piękną barzo panią pojmawszy, gdzieś do wojska przywiedziono, namawiał go Araspo, pan jeden, aby ją oglądał, powiedając mu, iż godna oczu królewskich. Powiedział król: Iż ja wolę gwałt oczom uczynić, niżli cnocie a królewskiej powinności swej. 1 kazał ją chować poczciwie, i potym ją wrócił mężowi jej. Alrimelech król, gdy mu przywiedziono Abraamowę żonę, iż się jej Abram był zaprzał, bojąc się, aby go dla niej nie zabito, bo była barzo cudna. w jakiej ją poćciwośei chował, i jako potym Abraaina gromił, iż mu tego nie powiedział, aby była żoną jego, powiedając: Iżeś mało srogiej pomsty nie wwiódł na dom mój, i wiecznie na potomstwo moje..
A z tychby się przykładów królom abo książętom uczyć, jako mają w poćciwości chować ty kościoły boże, a poświęcone ciała swoje, gdyż już nietylko o nie idzie, ale o wszystek lud nn poruczony i królestwa ich. Bo pewnie jeślic się to onym ludziom jeszcze nie tak winnym nie zwoziło, a coż owszem tym, co mają i pewną wiadomość o nieomylnych pomstach swoich i ludu swojego i mają zakon pański ustawicznie przed oczyma swemi. Nie darmo Dawid wołał upadszy na twarz swoją, gdy się ludzie niewinni walili przed oczyma jego za występek jego, mówiąc: 1 czemuż ty karzesz mój miły Panie, coc nic nie winni? mnie oto racz karać com ci winien, a com przestąpił święte przykazanie riwoje.!Nie darmoć wołał: Iż już przed smętkiem wyschły kości moje, a popiołem jest potrzęsion chleb mój, a ze łzami się zawżdy miesza nędzne picie moje. Czuł ten co to jest za grzech, a jako jest zań straszliwy gniew i nieomylna pomsta u Pana.
A tak poćciwy pan a zacna rada miałby słusznie zatulać oczy panu swemu poćciwym upominaniem swoim, aby nie patrzyły na próżność, jako tenże Dawid powiedał, a miałby zalepiać jako woskiem Ulixes zalepiał uszy towarzyszom swoim, aby nie słuchali głosów onych Syren, pięknie śpiewających na morzu, które pięknym śpiewaniem swym usypiają lu cizi na okręciech, a potym je utapiają. O straszne/ to Syreny świata tego liarcują a śpiewają około nas, a trudno się im obronić, jeśli nie będzie kto miał pilnej straży około siebie, aby nie wypadł z tego okrętu powinności swojej. A już nietyłko sam, ale to jest okrutniejsza, iż wiele niewinnych ludzi dla występku jego srodze poginąć musi. A jako Salomon pisze: Strzeż się od niewiasty pięknie ubranej, azaż nie wiesz, jako już wiele ludzi dla niej srodze poginęło?
Z puchy jako Senator poćciwy pana przestrzegać ma.
Jeśłiżeby się też w panu albo w książęciu jakim pycha albo wzgardzenie jakie okazało, ma go przestrzegać pan albo rada jego z daleka, aby pomniał na to, iż nie sam przez się powstał, nie sam się przez się na świat urodził, jest kreatura Boża, a na tym miejscu, na którym jest, nie sam przez się osiadł, przez Pana posadzon. Niechże się rozmyśla co ten Pan jest, i co za obyczajów. Bo to obyczaj jego święty jest, iż zawżdy się sprzeciwi hardemu, a zmietuje go z stolca jego, a podwyższa pokornego. Niechaj się rozmyśli, iż nietylko człowiekowi, ale onej szlachetnej kreaturze aniołowi światłości tego przepuścić nie raczył, ale. jako Piotr święty pisze: iż łańcuchy go stargnąwszy z miejsca jego dla pychy jego, strącił go z wysokości na zatracenie. Nieckajże się rozmyśli, iż przy urodzeniu człowiek jest jako piana, po urodzeniu jako bańka, która się leda wichrem zachwiana wnet stłuc może, pć śmierci smród a pokarm robakom, a obrzydzenie ludzkie, a dusza wiesz to Pan Bóg w jakim stanie zostać musi, będąc tym sprosnym grzechem zawikłana.
Niechaj się rozmyśli, długieli tu jest mieszkanie jego i długoli tu będzie mu wolno tak nadymać tę pć stawę swoję. Niechaj się rozmyśli na ony słowa: Pamiętaj człowiecze żeś popiół i w popiół się obrócić masz. Niech pomni, jeśli sobie może i na piądź przyczynić wieku swego, a jeśh wiek jego dłuższy niż człowieka stanu mniejszego. A jeszcze krótszy, bo go sobie musi stargać to rozliczhemi frasunki i myśleniem i sśjmy, albo też rozlicznemi potrawami, gdyż rozliczność potraw czyni rozliczność wrzodów. Niechże sobie rozmyśli jeśliże go do nieba podniosą, czyli też tak w ziemi zostać musi jako nauboższy, i także jego kości śmierdzieć będą jako nauboższego, a jeszcze barziej, bo się napiły rozlicznych zbytków świata tego. Ale toby jeszcze nic, gdyby nań nie wyszły srogie dekreta pańskie i za żywota jego i po śmierci jego. Bo po śmierci Pismo powieda, iż pyszni mocarze mocniejsze też męki cierpieć będą. A czasu sądu pańskiego, jako Pismo powieda, iż królowie a mocarze świata tego będą się tułać a tłuc między skałami a między górami, prosząc ich, aby je zakryły przed srogością sądu onego. A co jeszcze nasroższa, i nędznicy ich a poddani ich, co ich tu sobie za nic mieli, tak jako o tym Salomon pisze, będą je posądzać z onej ich pychy, a łakomstwa i niesprawiedliwości ich. Otożeś nadobnie wygrał, żeś na mały czas nakrzywił nosa twego, a gęby swojej na wzgardzenie bliźniego swego a człowieka poćciwego.
A za żywota jeszcze nie mnimąj, abyć Pan ustawicznie się nie pośmiewał z tej nadętej postawy jego, jedno iż przestał jawnych znaków a dziwów czynić, aleć pewnie pocichu z niemi nie zamieszka, jako to często widamy. Albo niech sobie wspomni onego Nabuchodonozora, co także też był powstał na pychę, że się kazał za Boga chwalić, tak iż go Pan tak marnie skarał, — że odstąpiwszy od rozumu uciekł do łasa, i przez niemały czas jako wół trawę a siano jadał z innemi bydlęty a ze źwirzęty leśnemi. Abo niech wspomni na ony Babilonczyki, co chcieli minować wieżę do nieba, jako je Pan srodze rosproszyć raczył. Albo na onego Achaba i na onę panią hardą jego co się jej stało, gdy się pysznić chciała, i jakie jej było dokończenie.
Łakomstwo jako szkodliwe panu każdemu, i jako go z tego przestrzegać.
Albo jeśliby się pan chciał udać’w jakie łakomstwo, także mu też tyż słowa może życzliwa rada jego przypominać, jako i o pysze, jako jest krótki wiek jego, a zawżdy tego obcy naród używał, cokolwiek było z łakomstwa w każdym stanie nazbierano. Bo dekret pański jest, iż źle nabytego nietylko sam co źle nabył, ale i’ trzeci dziedzic nie pożywię. A jako Pan nie każe sobie skarbić tu gdzie mól a rdza wszytko pogryzie, ale tam na górze gdzie skarb wieczny, a nigdy nieprzebrany jest. A ten skarb nabycia łakomego nigdy na dwoje rozdzielon być nie może. Bo jeśli ji tu na ziemi założymy, już nie może być pobożny, już tam ten na górze zniszczeć musi. Jeśli ji też na górze założyć chcemy, już ten ziemski na ziemi osłabieć musi. Bo już nie trzeba będzie łupiestwa, ani niepoboźnego nabycia, jedno pobożności a miłosierdzia. A tak nie Iza jednoć nam przy jednym zostać. Obieraj my ż który lepszy. Jedno iż o tam tym powiedają, kto się on stara, iż ten ziemski snadnie przypaść może. Ale trudno tu na wiarę, lepiej się nam zda pewnikiem.
Nadobny ono była hanszlak na ty ziemskie ła-komce ona Semiramis pogańska babilońska królowa uczyniła, bo była pani barzo waleczna, i wiele skarbów miała, gdy kazała na swym grobie wykować:
Kto olice wiele skarbów dostać, ten kamień każ odwalić. Daryus, perski król, gdy po jej śmierci dobył Babilonu, znalazł on napis na onym kamieniu, i kazał go odwalić nadziewając się tam skarbów. I na-lazł tabliczkę mosiądzową na kościach lezącą / temi słowy: Iż to musi być niecnota, co z umarłych szu ka złota. Zawstydawszy się, poszedł precz. A dobrze tak na łakomca. A tak poćciwy pan a poćciwa rada, gdzieby widział z tym przymiotem pana swego, słusznie go ma przestrzedz z tego, gdyż to są rzeczy krótkie a omylne, a wielkie obrzydzenie i u Boga i u ludzi z tego się zawżdy umnożyć może.
Jeśliby Senator widział pochlebstwo około pana, jako go przestrzegać ma.
Nuż jako też to ścirpieć, jeśli poćciwy pan albo poćciwa rada widzi to jawnie około króla, albo jakiego pana swego, ano się około niego wieszają pod-szczuwacze, podszeptacze, a pochlebnicy marni, Avio-dąc go na swowolny żywot, wiodąc go na wzgardzenie poddanych, wiodąc na łupiestwo niepobożne, hy-dząc do niego ludzi cnotliwe, z czego i on też sam ohydzon być musi u ludzi cnotliwych. A jakochmy mało przedtym słyszeli, iż żadna nie jest szkodliwsza rzecz panu, ’ako wzgardzenie u poddanych, tam już wszytko dobre jego i upaść i odmienić się musi. A tak niech każdy stan obaczy, jeśli jest który naród szkodliwszy każdemu parno jako naród ludzi takich. A jako o nich mądrzy ludzie piszą, iż tacy ludzie gorszy niżli krucy, bo krucy tylko po śmierci ścirwu dojadają, ale ci jeszcze za’żywota barzo klują, a oczy łupią każdemu takiemu. A pana takiego, ’
Biblioteka — T. 263. co się takimi ludźmi bawi, z ową owem drzewem, co wysoko na skale stoi, iż go żaden doleść nic może, a’piękne owoce wiszą na niem, a tylko iż ich wrony a sroki używają.,
Abowiem patrz jako ci k nicy jeszcze za żywota klują a łupią każdego kogo się imą. a prawie wszytko, co jest nalepszego to z niego odzierają; odjąwszy nadobną a poććciwą skromność, wiodą go na pychę; odjąwszy mu dobroć, wiodą go na łakomstwo, ab) jedno sami łupili: wiodą go na swowolny żywot, aby o-o podpoiwszy a przywiódłszy na jakie wszeteczeń-stwo, rychlej na nim wyłudzili a wyszydzili. A mógłby takiego każdego poćciwy pan, dobrze go obaczyw-szy, kazać go obiesić, jako on pasterz psa obiesił co mu jagnęta jadał. A gdy go pies pytał: czemu mię wiesisz? azażci wilk nie więcej krzyw? — la iżeni kilko jagniąt zjadł i chcesz mię stra s, a byś oblicz}! coć wilk owiec albo kóz pojadł, a wżdy mu cirpisz. Powiedział mu pasterz: Iż nie tak mi wilk krzyw jako ty, bo się ja wilka strzegę, i mam go za nieprzyjaciela, i ciebiem dla tego chował, abyś mi nań pomagał. Ale ciebie karmię, głaszczę, w jednym domu zemną mieszkasz, zwierzyłem ci się wszytkiego, a ty się zemną łotrowskie obchodzisz, a w oczą mi po-chlębujcsz, a pocichu mię zdradzasz, podziż na gałąź — i obiesił go.
Naszkodliwsze źwirzę pochlebca.
Dyogenesa, onego sławnego filozofa, gdy pytali, które jest naszkodliwsze źwirzę na świecie, tedy powiedział, iż pochlebca, dokładając tego: Iż się każde źwirzę“ sroży a prawie postawą swą przestrzega kiedy by miało’obrazić, ale ten kiedy się nalepiej ułasi, kiedy nawięcej z pokorną postawą chodzi, tedy się go nawięcej strzedz potrzeba; a nie inaczej jako onego robaka jadowitego niedźwiadka, co pirwej cichu-ohno przeliże, a potym barzo szkodliwie’ ukąsi. A trzech razem kąsa tym jadowitym żądłem swoim taki wszeteczny człowiek, bo kąsa pana, iż go na zlo sprawy przywodzi onemi obleśnemi słowy swemi; kąsa tego, co go do niego hydzi a strofuje, sam się i-zkomo przysługując; kąsa nędznik sam siebie, a jeszcze snadź szkodniej niż tych, gdyż to nań wszyscy baczą, a ostrożniej się go strzegą, a palcy go sobie z tyłu ukazują; bo on jedno tego szuka, aby komu co wzięto, a jemu dano.
Alexander Wielki, ten barzo pilne oczy na to miał, aby był poznał pochlebcę a prawego przyjaciela, bo to trudny węzeł na pana, i zawżdy kiedy mu kto co szeptał, tedy drugie ucho zasłonił, powiedając, iż to drugie onemu chowam, co mi powiedasz o nim, iż też przesłuchawszy go dowiem się, kto między wami prawdę powieda. A gdy był ranion strzałą u szturmu, tedy się zbieżel-i pochlebce około niego, powiedając, jako to jest straszliwa rzecz i żałosna na Bożą krew patrzyć, bo go z pochlebstwa ziemskim bogiem zwali. Ten powiedział, iż możecie wy to Bożą krwią albo Bożą raną zwać, aleć mnie przedsię boli jako człowieka. Takież gdy przyszedł do Delfos do kościoła, ksiądz go jeden przywitał synem Jowiszowym. Ten powiedział, aby tak było jako powiedasz, Boże daj to. Abowiem Jowisz jest z przyrodzenia miłosierny, dobrotliwy, sprawiedliwy, wrszem łaskawy, aby się też to we mnie tak okazało, a, iż-bych się weń udał tak jako mi winszujesz. Poeta jeden w okręcie przyniósł mu księgi aby sobie czytał, aby go nie teszno. I znalazł, a on wypisał żywot jego, a pochlebstwa przytym wiele, i wrzucił je w morze, a obróciwszy się do panów, rzekł: Godniejszyby był sam wrzucenia w morze, który pochlebstwem a nieprawdą szkaradzi żywoty czyje, * abowiem nie mnie to ma być przyczytano, jedno Bogu a wam, stawnemu rycerstwu memu.
Potym gdy go namawiali pochlebcy, aby był dał jaki słup wielki postawić gdzie, a na nim obraz swój na wieczną pamiątkę swoję, tedy im powiedział:’ Iż słup jest rzecz doczesna, a nie wiecznie trwająca, wolę ja tych słupów nabudować około siebie, co się nigdy nie obalą a wiecznie trwać będą, to jest jeden z cnoty, drugi z sprawiedliwości, trzeci z dobroci a z miłosierdzia, czwarty abych to każdemu zachował, co czyje jest. A gdysię ja tymi słupy ostawiam, to jest pewna rzecz, iż się nigdy nie obalą, a wiecznie trwać będą. O, świętej pamięci słowa, a mieliby je sobie mocarze świata tego pisać nad łożki swemi, a takiemi się slupy ostawiać na wieczną sławę a pamięć swoję.
Także gdy Juliusa, onego cnotliwego cesarza w Rzymie, z wielkiemi tryumfy koronowano, przyszedł też poeta jeden Poscenius z książkami, czytając wir-sze co o nim przy onej koronacyej złożył. Usłyszawszy cesarz jawne pochlebstwo, powiedział mu: Milcz teraz, bo jeszcze nie wiesz, jaki będę, radszej po śmierci mej to zachowaj, tam mię będziesz chwalił, jeśli się co we mnie zat żywota dobrego okazowTać będzie. Także też Dyogenes, usłyszawszy jednego, a on Filipowi ojcu Alexandrowemu pochlebawał, powiedział: Iż to barzo szpetna rzecz, kto ze srebrnych poszew ołowianego miecza dobywa.
Xerxes on wielki król, gdy był niezliczone wojsko na Grecyą wywiódł, tedy pochlebnicy koło niego zaskakowali, powiedając: Iżby trzeba i szyrszego świata i przestrzeńszego morza na takie — wojska. Powiedali, iżby tego przestrzegać, aby się Grekowie nie do wiedzieli o takim wojsku, bo pewnie u cieką z majętnościami swemi, a my nie będziemy mieli co brać. To tu sobie miasta, zamki uprat-zali. Jcdenże się obrał Lacedemończyk, który mu powieda): Królu, dla miłego Boga miej się na pieczy, bo aczci to wojsko wielkie, ale barzo nierządne a swowolne, a tam przy-dziesz na ludzi rządne a barzo sprawne. Potym także się stało, ony wojska marnie były rozgromione i sprośnie porażono, król z wielką lekkością ledwie ujechał, i potym on Lacedemończyk był w wielkiej sławie i powadze u niego. A tu patrz co pochlebstwo umie a co prawda, bo ta zawżdy górą latać musi jako orzeł, a gdzie się spuści, nielza jedno jako orzeł ptakiem, tak się też ona sławą a poćciwością obłowić musi.
Rze m ięsta po chieh n tków.
Albowiem przypatrz się jedno tej ordzie, jakich ony dziwnych sztuk a han szlak ów w tym swoim rze-mięśle używają. Abowiem patrz, gdy panu jakiemu albo książęeiu co się foremnego pozdarzy, albo w tur-niru jakim, albo w gonitwie jakiej, jakoż to poćciwe-mu panu nic nie szkodzi, kiedy ostrożnie. Boże uchowaj dla jakiej przygody z nieszczęścia,, jako się niedawno królowi francuskiemu stało. Ttedy wnet na-szczuwacze zaskakują, więc tu sobie pociclm rzkomo szepcą, ale tak, aby przed się pan słyszał: Bracie, a widziałeś, toć to prawy Hektor. Albo jeśli jako pięknie na nim szata leży, tedy także drugiemu szepce: A prawda, iż prawy Hiszpan. Ba, prawda nok-ciu, iż I i pan, boby był, iż chłop, tedyby tak nie chodził. Albo, gdy przydzie jaka nowinka, iż gdzie ludzi co urwano, albo co porażono, ali z niego wnet Alexander Wielki.
A tak dziwnych a dziwnych najdziesz sztuk w tym jaszczurczym nasieniu, któremi kąsają a szczypią nietylko pana, ale i wiele ludzi, a nakoniec i sami siebie. A tak jeśli czego trzeba wielkiemu stanowi, tedy wiernej rady a prawdziwego przyjaciela, coby mu prawdę mówił. A nikomu oń nie trudniej, jedno wielkiemu stanowi. Bo jedni nie śmieją, drudzy też folgują rzeczam swoim. A wielki stan gdzieby się takiego dopatrzył a doświadczył prawego a życzliwego człowieka, iżby mu prawdę mówił, gdyż żądny przypadków swych obaczyć nie może, a każdemu się swe sprawy podobają, miałby ji jako ono powiadają i w złoto okować.
Abowiem podszczuwacz, a na co on innego pana przywiedzie, jedno na złą sprawę jego: skąd mu i upadek i zła sława snadnie uróść może. A przedsię mu to nigdy na dobre nie wynidżie, jako onernu rod-gisarowi. co był mosiądzowego wołu uczynił tyranowi, co w nim ludzi męczyć miał, i musiał to ukazać sam, jako to być miało. I potym napisano na jego grobie: Constliuui m iliiiu consattori peisiinuni. To jest: zła rada zawżdy temu bywa naszkodliwsza, kto ją Wymyśla. Ale poćciwy pan, albo poćciwy człowiek świętą cnotą a prawdą ozdobiony, już nie umie nic mówić ani myślić, jedno co sławie a poćciwości należy.
A tak tym, którzy są ućciwi stróżowie i sławy pańskiej, i stanu pańskiego, trzeba tego pilnować, aby w każdym uniesieniu nadobnie pana przestrzegali, nie upornie, ale z przypadku, a pięknemi słowry, nie jawnie, ale pocichu, i to zdaleka nań zaszedszy, a jakoby z pożartku jakiego. Bo stan wielki może być snadnie obrażony, że’ mu przykre upominanie może więcej zaszkodzić niżli pomódz. Ale gdy się pan ubłaga, albo przez jakie przypowieści, albo przez ja 151 kie przytoczenie rzeczy, ku każdemu słusznemu postępkowi snadnie może być przywiedzion. A czasem też nie zawadzi i opponere, bo przysięga dociska.
A tego iście bądź każdy ist a pewien, ktokolwiek świętą prawdę a cnotę weźmie przedsię, iż ci zawżdy górą jako sokół latać musi, a zawżdy się wszem dobrym obłowić musi. A fałsz, a nieprawda zawżdy ponuro a nisko nad ziemią, jako pustołka włóczyć się musi, tylko motyle a chrząszcze łapając. Bo prawda święta chociaj się trochę zakryje jako słońce za górę, ale patrzaj jako zasię jasno wzejdzie, a zawżdy temu kto ją mówi, jasno świecić musi, i znacznie na dobre zawżdy wyniść musi. Bo tego i sam Pan poświadczyć raczył: Iż kto z prawdy jest, ten prawdę mówi, a światłość jego nigdy nie zginie. Jako i Dawid pisze, iż prawda a sprawiedliwość potkawszy się na drodze obłapiły się i pocałowały się, ’bo się to wszytko prawie na jednym gniaździe lągnie: prawda, cnota a sprawiedliwość. A kogo się ty panie i mą, może się szczęśliwym zwać na świecie.
ROZDZIAŁ IV.
Jako się ma poczciioy slachcic w swym slachectwie zachować i co jest prawe slachectwo.
A gdychmy już przebrnęli stany a urzędy i po-winowatości pospolite, już też pomy do poczciwego slachcicą, co jest powinien i jako się w swym stanie stanowić i zachowywać słusznie ma. Abowiem na tym wszytko należy, aby był żyw cnotliwym, poczciwym, pobożnym, a pomiernym swym żywotem, nikomu nie szkodliwym, a każdemu wiernym a prawdziwym. A to jest pewna a nieomylna rzecz, że stan takiego każdego, w jakimkolwiek przypadku będzie postanowiony, zawżdy kwitnąć musi, a zawżdy sławnym a ozdobnym okazać się musi. A jako o nim Pismo powieda, iż zawżdy stanie między inszemi stany, jako drzewo cedrowe na Libańskich górach, które osobniejszą zieloność i wonność dawa z siebie nad insze głuche a prostne drzewa. A nigdy od żadnego wiatru poruszon nie będzie, a będzie zawżdy wdzięczny a znaczny między wszytkiemi innemi stany, nic się nigdy nie lękając onej starej przy mówki świeckiej: Iż kto na się co czuje, mniina aby o nim wszyscy szeptali, jakoż to pospolicie bywa.
A tak, jeśliżeś slachcic, żywże poczciwie jako na slachcica przygłuszę. Boć to samo przezwisko slachcic, zawżdy ten dekret na cię feruje, abyś się zachował jako slachcic, aby cię nikt w niwczym winować ani cię nietrefnie z jakich twoich nieforemnych przypadków strofować nie mógł. Jeśliżeś też stanu mniejszego, także aż do kmiotka, przedsię każdy stan, gdyż jakożkolwiek zachowa powinność swoję poćciwa, pobożną, pomiemą, a nic się nie unosi od przystojności swojej, jednostajne przywileje ma od Pana swego nadane, gdyż u niego braku niemasz, gdyż tam niemasz wymianki jeśli król albo wojewoda, ale zgoła Prorok powieda: iż sprawiedliwy człowiek zakwitnie w zebraniu Pańskim nie inaczej, jako gałąź palmowa kwitnie na drzewie swoim.
Prawe slachectwo jakie być ma.
A wszakoż jeśli kto będzie ozdobion stanem sla-ckeckim, jakoż się już to z dawna na świecie rozniosło, tedyć jeszcze nie to prawe slachectwo, gdy cnotami nie będzie ozdobione, iż go tak zową, albo iż sygnet z jakim herbem na palcu nosi, albo iż ji na sznorze na szyi powiesi, albo iż się czyrwonym, albo zielonym woskiem pieczętuje, albo na wrociech nadobnych na tablicach herbów nawiesza, albo przybija, albo iż się chlubi dziady, pradziady, albo inszemi przodki swemi, toć jeszcze mało na tym..1 owszem, jeśliś się ty wyrodził z nich jakiemi wszetecznemi obycząjmi swemi, tedyby ich snadź lepiej i nie wspominać, boś je już zelżył, a by byli żywi, barzoby się gniewali, iż się ich potomkiem zowiesz. A acz możesz być twarzą, albo urodą do nich podobien, ale daleko obyczaje od nich różne. A nie wiem by się ciebie nie zaprzeli, abyś im co jako żyw w rodzie być miał.
Abowiem slachectwo prawe jest jakaś moc dziwna a prawie gniazdo cnoty, sławy, każdej powagi i poczciwości. A kto to gniazdo tak zacne dobrowolnie sam przez się szkaradzi, jest podobien ku owemu śmierdzącemu dudkowi, co i sam śmierdzi, i gniazdo swe zawżdy zaplugawi, czego inszy żądny ptak nie czyni, i owszem je sobie zawżdy każdy chędoży. Abowiem na tych trzech rzeczach ten nazacniejszy kle-not należy: na zacności narodu zacnych przodków swoich, na rostropnym ćwiczeniu, a to nawięcej, gdy to jeszcze k’temu wszytko ozdobnie a z pięknemi przy-stojnościami umie na sobie okazać.
Pogańscy ludzie jako cnotami umieli slachectwo ’pokrywać.
Abowiem patrz na ony pogańskie króle i na ino zacne a sławne ludzi, jako stany swe umieli nadobne-mi cnotami swemi pokrywać i jako się o to pilnie starali. Alexander wielki,“ Agezylaus, Agatokles i inni cnotliwi królowie, gdy im pochlebco chcieli swym kosztem słupy z osobami ich kować, malować, albo wystawiać, tedy tego nigdy dopuszczać nie chcieli, powiedając, iż ten słup nikogo slachcic nie będzie, jedno temu sławę uczyni, kto ji nadobnie ukował, albo zafarbował, Ale prawe slachectwo nie na słupie, ani na żadnym malowaniu należy. A każdy stan, któiy chce mieć wieczny słup swej pamięci, niechże go wykuje z cnót, a zafarbuje miłosierdziem, stałością a sprawiedliwością, tedy to słupy są niedoczesne, a nigdy się obalić nie mogą, i owszem będą zawżdy aż do skończenia świata stały.
Siripius, dworzanin jeden w Atenach, powiedział Solonowi, onemu zacnemu filozofowi: Byś nie był
Ateńczykiem, tedy byś ty był gdzie indziej prostym chłopem, jedno iżeś rodem z Ateny, tedy cię to oslach-ciło. Powiedział mu Solon: Pewnie bych też był
Siripiusem, iżby mnie to nic nie pomogło do oslach-oenia mego. A ty też dobrze byś był i Ateńczykiem, przedsiębyś był Siripiusem, a takżećby tez nic nie pomogło. Znacząc to, iż nie naród, nie miejsce sla-chci człowieka, jedno cnota a obyczaje. Bo też podobno pan Siripius musiał być nieprawie dobrze sku tnerowanej cnoty.
Cycero on zacny w Rzymie.’ gdy miał poswarek z Saluśtiusem, tedy mu powiedział Salusius, żeś ty z lekkiego domu powstał a niedawno, a chcesz się ze mną równać, a wiesz jako ja z dawna z wielkiego narodu idę. Powiedział mu Oycero: Iż jeszcze ja tak wolę, iż mój dom niedawno powstał, a przez mię jeszcze lepiej będzie ozdobion a oslachcon. Ale twój acz dawno powstał, ale barzo schodzi, a przez cię jeszcze bardziej będzie obydzon i oszpecon.
A tak nie toć jest slachectwo: zacność narodu, piękna uroda, wspaniała postawa, wywieszone herby; wszytko to są jako jagody na głogu, chociaj się pięknie czyrwienieją, ale smaku w nich żadnego niemasz, a głóg przedsię drapie. Ale kto się ozdobi cnotą, pięknym na wszem umiarkowaniem, poczciwemi postępki, nadobnemi a ozdobnemi sprawami, ten jest jako szczep pięknie uszczepiony, który z siebie nadobne jagódki a wdzięczne owoce zawżdy podawać może. Abowiem jako on mistrz, który uczył Achillesa, gdzie też tam był drugi uczeń u niego Tersytes, nadobne o tym wirszyki napisał, gdy się Achilles poczynał okazować w cnotach, w pięknych obyczajoch, mając się już ku pięknym sprawam a ku dzielnościam. A Tersytes był leniwy, plugawy, ospały, a wszytko w kącie siedział; tedy tam o nich tak napisał:
Iż wolałbych zawżdy, aby Tersytes urodził Anhillem, Niż Achilles Tersyton, który kąta pilen.
Wolałbych, by wół urodził jelenia pięknego,
Niż, by jeleń urodził wołu leniwego.
Szara pycha jako szkodliwa.
A wszakoż też kto będzie tym slachetnym kle-notem szlachectwem, chociaj i dobremi cnotami osadzony, tedy mu tego trzeba między inszerai przypadki pilnie przestrzegać, aby w nim jaka szara pyszka nic urosła. Albowiem by sic toż o tym nic nie, pisało, by też o tym nigdy nikt nic nie czytał, tylko patrząc na darmobardego chlopa, każdy ten przypadek u siebie snadnie omierzić może, uo się jest czemu i podziwować, i pośmiać, i pokarać, i pomiarkować, i pohamować.
A zwłaszcza gdy jeszcze k temu hardy a ubogi, to już tego z dawnych przypowieści Bożym nieprzyjacielem zwali. A patrz jedno na jego postawy, jeśliże się niemasz czemu i pośmiać i podziwować, a on idzie nawieszawszy dziwnych pstrych chobotów około siebie, na ludzi nie patrzy, tylko sam na się pogląda, cień upatruje, spluwa choć mu nie trzeba, rękawicę z tej ręki, na której sygnet, z ej miej a w drugiej ją dzierży, kaszle, krząka, choć mu się niechce, z kamyka na kamyk stąpa, kroku strzeże, aby go nie zmylił, na pachołki się ogląda, jeśli je ma. Owa cokolwiek pocznie, to wszytko ku sprosnemu a głupiemu chłopu a mało nie ku szalonemu barzo podobne. A jeśli też już gdzie na miejscu między dobrymi towa-rzyszmi usiędzie, tedy jeśli co mówi, to już z oną przewloką, z oną postawą, z onym przekesowaniem słówek, z onym rzkomo zająkbwaniem, alty tak rozumiano, iż z rozmysłem mówi. Paznokcie oględujo, czapki po-prawuje, a łotrowie mu siedząc pochlebują, iż jeden na drugiego poglądaja, a.barzo go snadnie na wszytko przywiodą, iż im szynkuje, albo musi posłać po co iedno każą.,
Ale miły bracie, czym się ma pysznić ta nędzna mucha. Izaż nie także człowiek jako i iny, a jeszcze w onych swoich obyczajoch sprośniejszy niźli iny? Izaż się nie tak rodzi jako i inny? Izaż nie tak mrze i nie także w ziemi zgnije jako i inny? Jeśli go pstro-ciny albo perfumy do tego unoszą, zawżdy się poćci-wi tęgo chronili i za to się wstydali. Sewerus, cesarz rzymski, zawżdy w szarej sukni chodził, jednegoż krawca, jednegoż kucharza, jednegoż barwierza zawżdy chował, a powiedał, iż mi nic po dwu, kiedy mi to jeden odprawić może. Ale jako za niego Rzeczpospolita stała, jako się cnoty z uiego i dobre obyczaje mnożyły, to już tani o nim szyrzej historye świadczą. Agatokles on zacny król, iż był zduńskiego narodu, zawżdy garnek gliniany kazał na służbie między srebrem stawiać, i z niego pijał, aby pomniał na stan swój, a iżby go pycha nie unosiła. 1 gdy dobywał jednego miasta mocnego, kiedy nań wołali szaleńcy z muru: Zduńczyku, maszże garnce, co imi będziesz swym żołnierzom płacił? nic go to nie ruszyło, nadobnie im odpowiedział, iż nie mam garnców, ale wami im miasto garnców będę płacił. I także się stało, bo zawżdy Bóg tłumi hardego, a podwyższa pokornego.
Pan się na pychę nasrożej gniewa.
A nakoniec niewiem by się Pan na który iny grzech surowiej gniewał, jako na tę sprosną pychę.
I anioły z nieba oń zmietował, i króle możne zawżdy oń niszczył, tępił, w niewolą zaprzedawał. Zrzucił Roboama, zrzucił Baltazara, zrzucił Aswerusowę żonę, zrzucił Nabuchodonozora, rozum mu odjąwszy, tak jakochmy już o tym i mało wyżej’ słyszeli. I Ale-xander Wielki póki się skromnie a poćciwie zachował, póty świat posiadał, a skoro się w pychę podniósł, a w opilstwo podał, tak, iż go już bogiem zwali, tak natychmiast marnie zginął, i w niwecz się potym państwo jego także dla pychy a niezgody prędko obróciło.
A na żądny pisma srożej nie wołają, jako na ten obrzydły i u Boga i ludzi grzech. Izaż Jakób świę 158 ty nie woła, iż się Pan zawżdy sprzeciwi hardemu, a pokorne zawżdy upatruje na ziemi i na niebie. Izaż takiego sam Pan nie zowie trawą do czasu zieloną, która kNvieczoru ma uschnąć, a w sprosny stóg ma być’ wrzucona. Izaż nie wie, gdzie bogacza pysznego pogrzebiono? Azaż nie wie, co się Faraonowi stało? Izaż nie widzi, iż pyszny tylko chodzi do czasu jako kur upstrzony z postawami swemi, alić po chwili, abo go jastrząb do łasa wlecze, abo ji szpetnie w kotle skubą. A tak poćciwy człowiek ma się strzedz tego sprosnego grzechu, jako najadowitszego wrzodu a szkodliwego sobie.
Slachcicowi poczcńcemu nic skromna wspaniałość nie wadzi.
A wszakoż slachcicowi poćciwemu, który już będzie umiał uskromić szarą a niepotrzebną pychę w sobie, nic mu nadobna wspaniłość pomiernie ozdobiona nie wadzi, która ma być jako krzystał przeźroczysta, nic do siebie ani wszetecznego, ani nieuczciwego nie-przypuszczając, która się zawżdy w poważuej i rostro-pnej myśli ciągnie jako piękny płomień ku górze. A wszakoż jako w każdej rzeczy, także i w tej zwłaszcza trzeba strzedz nadobnej a uważ on ej pomiary, gdyż to mędrcy zawżdy onym łacińskim wirszykiem naprzedniejszą cnotą zwali: Modus omnium est pul cherrima virtus; gdyż każda rzecz nazbyt wysilona zawżdy szkodliwa bywa. I koniowi na zawodzie, ’ gdy mu wolno wędzidła puszczą, a iż się wysili, tedy czasem ledwie kłusem do kresu przybieży. I zboże wysilone nigdy plenne nie bywa.
A wszakoż też widamy owę zapadłą a nikczemną myśl, iż się też ni nacz dobrego nie przygodzi, gdy chłop siedzi jako kozieł z zawieszoną brodą, a ni o czym dobrym nie myśli, jedno tylko jako kozie o kapuście, a tylko tych lekkich rzeczy a tych jedno co przed sobą widzi, a które się oczom podobają, pilnuje, iż też już tam każda wspaniałość upaść musi, już ponuro między ludźmi ozdobnemi chodzić musi. A nacudniejsży koń gdy go szpetną a zdrapaną gunią zakryją, tedy i oszpetnieje, i nie tak dobrej myśli będzie. Także też myśl wspaniała człowieka poczciwego gdy będzie brudną ponurością a tępością pokryta, także też zeszpetnieć i znikczemnieć musi. A wszakoż każda rzecz to napiękniejsza, która bywa piękną ptmiiernością na wszem nadobnie ozdobioną.
BOŹDZIAŁ V.
Jako poczciwy człowiek icszytki cnoty w sobie zdobić, powinien, a napirwej sprawiedliwość.
A iż między wszytkiemi cnotami bezpiecznie to każdy rzec musi, iż to jest naprzedniejsza cnota sprawiedliwość, a już się do tej wszytki ine cnoty ściągać muszą, jako rzeki do morza. Bo gdzie zastąpi sprawiedliwość, już ustać musi łakomstwo, już gniew, już zazdrość. Bo kto będzie pomniał na sprawiedliwość, wszytko to w nim upaść a ustać musi. A tak poczciwemu człowiekowi nie ma być nic inszego na więtszej pieczy, jedno ta święta a przedniej sza cnota: sprawiedliwość. Przeto poczciwy człowiek ma pilnie przestrzegać, aby go ani.stan żądny, ani szlachectwa, ani żadna wspaniłość od inyck cnót nie odciągała! a zwłaszcza od tej świętej sprawiedliwości, a od tego wszech cnót prawego celu. x O
A sprawiedliwość nic inszego nie jest, jedno to każdemu przywłaszczyć, co czyje jest. Także poczciwy każdy człowiek napirwej sam się nadobnie roz-mierzywszy a rozsądziwszy się w sumnieniu swoiem. jeśliby co komu winien został, tedy bez wszej srogo-śoi prawa, bez wszego przymuszenia, miałby się i z powinności bojaźni Bożej i z powinności cnoty, każdemu usprawiedliwić, a to każdemu przywłaszczyć, co komu słusznie należy. Także i każdy, jeśliby był kto w twym poruczeniu, tak sługa, jako poddany, staraj się, aby nikomu nic winien nie został, a iżby każdemu słusznie było, co komu należy nagrodzono. Abowieni już tu dwu ucieszysz, i owego co mu się krzywda nagrodzi, i owego co był krzyw, iż się już frasować nie będzie, a w pobożnym pokoju sobie zostanie. Abowiem to już wszyscy wiemy, że i u Boga i u ludzi niemasz nic wdzięczniejszego, jedno dobrowolna a święta sprawiedliwość, skąd i pokój, i sława, i miłość, i na wszem dobre zachowanie każdemu się u każdego stanu snadnie u mnoży 6 może, a k’temu sobie wdzięczny pokój uczynić i myśl swobodną, która jest droższa nad wszytko złoto.
Antystenes, on atenieński mędrzec, gdy go pytali, aby im dał swe zdanie, jakoby każda Rzeczpospolita nalepiej a namocniej mogła być postanowiona, tedy tak powiedział: Iż to może kilkiem słów odpra wiono być. Abowiem to jest namocniej sza Bzeczpo-spolita. gdzie na złego i dobrego równe baczenie bywa. Powiedzieli mu: To nie może być, bo insze baczenie musi być na złego, a insze na dobrego. Powiedział filozof: Toć ja wiem, ale ja powiedam, iżby było równe, to jest, aby się dobremu, wedle cnoty i ego równo płaciła dobroć jego, a złemu wedle niecnoty jego, aby się też równo płaciła niecnota jego. Abowiem patrz każdy, iż nietylko rozszerzone królestwa, albo zacne a wielkie miasta, ale i namniejszy dom człowieka poczciwego, jeśli bez tego zacnego klenotu, a bez tej świętej sprawiedliwości słusznie postanowiony być może? gdyż na tym gniaździe już każdy występek ustawać musi, a każda cnota zdobić się musi, gdzie zły będzie karan, a dobry miłowali. Już zły musi przestać być złym, boj ąc się srogości karania, a dobry z miłości cnoty, widząc, iż go z tego i miłują i na pilnej łasce i baczności mają. jako barzo tym świętym klenotem sprawiedliwością niedbale zairząsamy.
Ale ach niestoteż, juko tym świętym klenotem po ty czasy bespiecznie zatfząsamy, to już każdy rozeznać może, jcśliże tak, jako ten’sławny filozof po-wiedał, iżby na żadną osobę iną baczność, nie była, jedno aby równo złemu, jako i dobremu wszytko się oddawało. Niechajże się jedno ukaże żydek z misą szafranu, abo z kilkiem par czerwonych złotych, ujrzysz alić wnet druga strona, co z gołemi rękoma przyszła, będzie miała pewną dylacyą, albo «/ deli-berandum. Już drzwi każdemu, który przydzie z próżną dłonią zawarte będą, już pewne poczekaj do jutra”. A snadź oni pogani na to zawżdy: lepszą pieczą mieli co o nich czytamy, niżli my dziś Krześciani, chociachmy poznali wolą pańską i srogi gniew za ten srzech jego..,.,
Antygon, on wielki kroi, gdy w mieście sądził krzywdy poddanych swoich, przyszedł do niego człowiek jeden, skarżąc się na brata jego rodzonego, na Marsyasza. Przyszedszy Marsyasz do króla, prosił, aby tę kauzę odłożył do domu, aby jej tu jawnie nie sadził przed ludźmi. Król mu powiedział: Iż jeśji żeś nic nie winien, tedy to lepiej tu ludziom okazać, niżli w złym mniemaniu zostać. Bo bych ja tam temu nalepszą sprawiedliwość uczynił, tedy jednak i ty i ja bez mniemania nie będziemy. () mnie rzeką, że pochlebił bratu, a tobie rzeką, żeś stronie winien z istal. I sądził wnet wedle prawa, tak jako przystało. —.
Trajan, — cesarz, gdy syn jego, biegając na komu po rynku, syna koniem rozraził ubogiej niewieście, przyszła niebożątko płaczliwa z onym rozrażonym dziecięciem swoim do cesarza. Wnet cesarz kazał synowi z konia zsieśc, i wydał go za gardło onej niewieście, powiedając: Iż ci inszej sprawiedliwości uczy nić nie mogę, ale otoć wydawani syna za syna, czyń że z nim, co chcesz. Potym panowie ona niewiastę udarowali, uprosili, że wypuściła dobrowolnie ze wszyt-kiego syna cesarskiego.
Zeleuchus także lakoński król, iż był prawo ustawił, ktoby komu gwałt jaki w domu uczynił, aby mu były oczy wyjęte. Syn jego tejże nocy wybiwszy drzwi, wziął gwałtem żonę mężowi. Wnet ji kazał król poimać i przywiązawszy do stołka, kazał mu oczy wyjąć. Panowie zbiegli się, także i pospolity człowiek, ledwe go uprosili, iż był jedynak, i on mąż mu już wszytko był odpuścił. Przedsię i król powiedział: iż musi być sprawiedliwość. I wnet sobie kazał jedno oko wyjąć, a synowi drugie. Patrzże, jaka to była sprawiedliwość u człowieka pogańskiego.
Lagis, lakoński król, gdyr się matka jego przyczyniała za jednym poddanym, aby mu wżdy co sfol-gował na sądzie, powiedział: Iż gdym był pod po słuszeństwem waszym rodziców swoich, tedym musiał to czynić, coście kazali, ale gdyście mię już jiuścili na królestwo, tedym wam powinien poczciwość, ale królestwu sprawiedliwość. A teżeście mię zawżdy uczyli, abyck się złego strzegł, a dobrego abych się dzierżał. \ A cobych ja mógł na świecie gorszego uczynić, jedno gdybych obelżył, abo sfałszował świętą sprawiedliwość, która jest naprzedniejszy skarb królestwa każdego.
Harpalus, pan jeden, prosił Filipa, króla macedońskiego, za powinowatym swoim, któremu także o poczciwość szło, aby mu wżdy jaką w tym łaskę ukazał na sądzie, powiedając, iż wielka rzecz jest poczciwość, aby go o taką lekkość jawnie nie przyprawowa!, a iżby to mogło być bez osławy jego. Powiedział król: Azaż nie podobniej, iż ten osławę odniesie na sobie, niżlibych ja ją, będąc królem, odnieść miał? Boby to żadnym obyczajem inaczej być nie mogło, kiedy by ch temu sfolgował, a tego z pła czsin a z krzywdą do domu odesłał, aby mię ludzie źle nic sławili.
Egipscy królowie, gdy przed nimi sędziowie przysięgali, tedy tego zawźdy kazali przed sobą w przysiędze dokładać, iżby dobrze i król co rozkazał przeciwko prawu, tedy tego sędzić nigdy nie mieli. Także i Kambizes król, gdy o jednym sędziem dostateczną sprawę wziął, iż niesprawiedliwie jednego osądził, wnet ji kazał żywo obłupie, a onę skórę wyprawiwszy, kazał z niej stołek uczynić, i jego syna sędziem uczyniwszy, kazał na onej skórze posadzić, a na stołku kazał napisać; Tego się też ty zawżdy nadziewaj, co ojca potkało.
Sprawiedliwy nigdy się zafrasować nie może.
A tu patrzaj, na jakiej pieczy miewali ludzie pogańscy ten tak zacny klenot sprawiedliwość świętą. Wiesz to Pan Bóg, my dziś ludzie krześciańscy jako ją szafujemy. Ale zda mi się, kto dziś założy na gruszt srebrnym grotem, iż snadnie tę tarcz przebije i gońca zbodzie. A nie pomnimy na to nic, iż nasza skóra podobno jeszcze srożej z nas będzie czasu srogiego sądu Fańskiego złupiona, niżli z onego sędziego Kambizesowego. Abowiem z żadnego nas grzechu Pan srożej nie obiecuje karać i sądzić, jedno z sprosnej niesprawiedliwości. Bo nietylko nas, albo domy nasze, ale króle wielkie i z królestwy ich obiecuje niszczyć, a z gruntu wywracać, a na srogi łup wydawać i inszemi narody osadzać. Boć nie darmo woła: Biada wam, którzy sądzicie za dary złośliwe go. Biada wam, co czynicie z światłości ciemność, a z ciemności światłość. Biada wam, co łupicie, ho też pewnie sami złupieni będziecie. A jakoż się tu nie lękać? A jakoż tu na pieczy nie mieć tych straszliwych pogróżek pańskich, wiedząc, że pewne a nigdy nieomylne są.
A tak człowiek poczciwy słysząc tak srogie postrachy pańskie, słysząc też ty sprawy pogańskie, na jakiej pieczy u nich zawżdy ta święta sprawiedliwość bywała*, aczby to każdy i bez postrachów i bez przykładów, tylko z samej szczerej cnoty był powinien uczynić, aby był na wszem pilen tej sprawiedliwości świętej, a sam się napirwej rozsądził z sumnie-niem swojem, bo to natrudniejszy sąd, łacniej jeszcze z kim innym. A nalazłszy w sobie jaką warę, aby każdemu nagrodził a oprawił, a uspokoi! sumnienie swoje, a po tym też i kogo może, aby także k’temu przywiódł. To tu już cnota, sława, bes-pieczne sumnienie, strach dekretów pańskich, bespie-czny a spokojny żywot, wszytko spoina zostanie A któż blogosławieńszego a spokojniejszego żywota użyć może nad człowieka takiego, który nic na solne nie zostawi, czegoby się bał, albo o coby się trasować miał.
Jako poczciwy człowiek zazdrość w sobie hamować ma.
A tak jeśliże jest szkodliwa rzecz niesprawiedliwość, szkodliwa pycha, tak jakochmy to już słyszeli, ale wierz mi, iż i ta pani, co ją zazdrością zo-wą, nie pośledniejsza między niemi, a potrzeba się jej poczciwemu stanowi pilnie przestrzegać. Bo jeśli co snadniej ohydzie może człowieka, tedy ta slachetna pani. A wierz mi, iż ostre bodźce ma przyrodzenie, co do niej tego tępego osła, a to człowieczeństwo nasze pilnie’ przy badają. A wszak widamy ludzi, i z postaw ich, jako się więc tym marnym przypadkiem i hydzą, i jako go używają. Patrz, gdyby kto albo u prawa, albo na jakiej poważnej sprawie, i napię-kniej i nadokładniej mówił, tedy go użrzysz a on na drugiego pogląda, oczkiem mruga, gąbeczki zakrzj^ia. iakoby rzekł: widzisz, iż ja wszytko baczę i rozumiem. A potym przyszedłszy do niego z uśmiechem powieda:,.0 by był jeszcze owdzie trochę doraził, ale sie nie obaczył” jakoby się tym zdobiąc: iżbyeh ja to lepiej umiał. A kiedyby go spytał, czego miał dorazić, pewnieby ze wszytkiego nic nie było.
Albo niechaj kto napiękniej na koń wsiądzie, albo co ozdobnego uczyni, ba wnet znajdzie sędziego i podsędka około siebie. Jeden mówi, iż nie tak ma dzierżeć nogę w strzemieniu, drugi powieda, iż nie tak miał kobierca uwiązać, drugi zasię powieda, iż sie ten koń sprawuje, ale go on nie dobrze wiedzie. Jakoby rzeki każdy: iżbych ja umiał lepiej, a iżby tale o nim rozumiano, anoby ze wszytkiego nic nie było A przedsie cirpi dwie szkodzie, i owego jeśli nie dudek, co mu powieda, iż się z mego powoli na-kugluje. i owego co go szacu. e, gdy się dowie potym, mało mu za to powinowat będzie.
A właśnie to prawie dyabelski grzech jest, który bezpotrzebnie zaźrzy nędznemu człowiekowi tego, czym jest, a iż w łasce więtszej jest u pana, niżli on. A* najdziesz drugiego, gdy się źle urodzi u niego a u sąsiada.lepiej, tedy się gniewa. Gdy deszcz widzi niedaleko w suchy czas, a u mego go memasz, tedy łaje. Albo gdy mu grad grftchu przetłucze, a drugiemu nie, tedy mu niemiło, a powieda: „Albo tvlko na mię dyabli oczy przedarli.” Także gdy mu bydło zdycha a u sąsiada nic, wszytko dyabły winuje, a Bogu niczego i niechce go puścić. Ano człowiek poczciwy ma wszytko skromnie znosić cokolwiek od Pana przypadnie, ‘bo to wszytko za grzech za jego jest. A jeśli to skromnie znosić będzie, tedy mu to sowito pewnie będzie nagrodzono. A nie zaźrzeć ni w czym bliźniemu“ swemu, a cieszyć się Jopem a obietnicami pańskiemi. iż Pan Bóg wziął, Pan Bóg dać może, i wszytko „nagrodzić wedle wolej swojej.
ROZDZIAŁ VI. łakomstwo jest szkodliwy przypadek, i jako się go poczciwy przestrzegać ma, i z których przyczyn nam przypadać musi. A pirwszu przyczyna koszt dziwnych ubiorów.
Nuż jeźli się w którym państwie albo królestwie rozmnoży a skrzydła swe roztoczy on sprosny grzech łakomstwo, to już sobie rozważ, w jaki zły a niepobo-żny przypadek takie państwo zatoczyć się musi. Bo już i niesprawiedliwość, i łupiestwo, nielza iż z tym panem pospołu z nim osieść musi. Ale patrz mój miły bracie, jako się to wszytko zamnożyć nie ma patrząc na nasze koszty, na nasze zbytki tak w piciu jako i w jedzeniu, także też w nastrzępionych a dziwnych przyprawach, i w chodzeniu, i w pojeździech naszych, tak iż już drugich i przezywać i w nich słusznie chodzić nie umiemy.
Abowiem patrz gdy sobie wspomnisz ony dziwne czuby, ony falsaruchy, ony stradyotki, ony z dzi-wnemi kołnierzmi delie, ony żupany, ony rozliczne włoskie, iszpańskie’ wymysły, ony dziwne płaszcze, sa-jany, kolety, obercuchy, aż dziwno i straszno o nich mówić, a drugich już ani zwać, ani ich sobie rozkazać umie, jedno krawcowi poruczy, aby uczynił jako djriś noszą. A też słyszę w postronnych kraj och, gdzie się trefi każdy naród namalować, tedy Polaka nago malują, a z nożycami, a postaw7 sukna przed nim: krajże sobie jako raczysz.
Nuż zasię co owych nastało dziwnych pontali-ków, feretów, smakowanych łańcuszków, pstrych bie-retków z rozlicznemi cętkami. A snać już drudzy nietylko na głowie, ale i na nogach ty pontały a ty ferety sobie przyprawują. A któż się temu przypatrzyć a przydziwować może, jakolichmy skryślali zie mię i morze szukając tych dziwnych wymysłów swoich, a prawieohmy ją ludziom wydarli, a samichmy ją posiedli, gdyż jest. nam wszytkim równo dana. Patrz zasię co się skarbu Bożego popsuje na owy pozłociste nitki, na owy forboty, na owy teperelle, na owy dziwne tkanice, tak szyte jako haftowane, że już malarze wzorów nie nastarczą wymyślać. Także też owy rozliczne pętlicę, strzoki, knafle wymyślne, dziwne sznury a u nich kutasy, a ktoby się tego naliczył a na-pamiętał.
A by dziesięć krojów na każdy tydzień wymyślił, tedy każdy chwalą. Będzie jedna z długim kołnierzem aż do pasa, to powiedają, iż tak czyście, chłop ozdobny, od wiatru się zasłoni kiedy trzeba, i kijem we grzbiet nie tak barzo puknie. Będzie zasię druga co kołnierza nie będzie u niej i na palcu, a przedsię też tak czyście, wolno mi się obejrzeć kędy chcę, i jako chcę, a przedsię mię kołnierz w szyję nie kąsa. Będzie druga z długiemi rękawy, a czasem i ze trzemi, też tak powiedają czyście, chłop znaczny na koniu, kiedy rękawy około niego trzpiatają. Będzie druga co jedno rękawiki do łokcia, a też tak przedsię czyście, wolniejszym tak, i snadnie mi na koń wsieść. Więc będzie druga aż do samej ziemie, to tak czyście, chłop się ida urodziwy, i pieszo i na koniu, i przedsię mi wiatr około goleni nie tak harcu-je. Druga zasię będzie mało niżej za pas, a przedsię tak czyście, i lżejszy człowiek i pieszo i na koniu, i niczym się nie zabawi. Więc będą ostrogi na pół łokcia, to też tak czyście, ozdobny chłop na koniu, i konia się mocno imie, i wszytko czyście. Będą drugie ledwie je przy piętach znać, a przedsię wszytko czyście; lżej mi tak, i Boże uchowaj konia odbyć, tedy mi w trawie nie zawadzą, a przedsię wszytko czyście. Ja wierzę, by kto pozłociwszy rogi na łeb włożył, tedy niewiem, by nie powiedali, iż to tak czyście, bo wszytko czyście, by się jedno co dziś pojawiło, czegochmy wozora nie widzieli. A co na to czyście wynidzie, to już tam mieszek niechaj ręspon-duje. Bo im owy chohoty, co się w nich pośladek jako korzec widzi, co jedno od roboty wynidzie, ubrałby się był za to dobrze pirwej poczciwy slachcic i z czeladzią.
Pojazdy kosztowne.
Nuż zasię pojazdy nasze, koń za pięć set złotych, rząd za drugie. Nuż owy alzbanty, nuż owy kutasy, nuż owy dziwne muchry, strzępki, aż dziwno patrzyć na ty straszne wymysły świata tego. Bo aczci nam Bóg ziemię na to dał, aby chmy tego używali, co się na niej i w niej rodzi, ale bez wymysłów dziwnych, a bez płaczu ludzkiego. Bo cokolwiek z słusznej pomiary wykroczy, to już wszytko „grzech a ohyda być musi. Albo też owy rozliczne a dziwnie przyprawne kolebki z wywieszanemi kobiercy, z altembasowemi wezgłowmi, z szarłatnemi poponami, z owemi pozło-cistemi lewki. A jaki to koszt uczyni, a co na to wynidzie, a jakoby to kto obliczyć miał? A jakoż się tu proszę cię łakomstwo a lupiestwo zamnożyć nie ma? a jakoż tu prawda a sprawiedliwość spełna zostać może? a jakoż tu żywot wolny a wesoły zostać może? Bo gdzie wziąć, tu wziąć, fas albo nefas, to]i\i wszytko o tym wnurzywszy łeb w ziemię myślić musi skąd to wziąć, by też czasem i prawdy uszczyrbic. jakoby się z inemi zrównać, a onej szarej pysze dosyć uczynić. Bo już tam wyborgować a nie zapłacić, wypożyczać a nie wrócić, wszytko to być musi. A też kupcy barzo się czasem na tym handlu omylają. Bo pisz ty co chcesz na tram, ale ja też, wiesz to Pan Bóg, kiedy dam.
Koszt arozlicznośćpotraw wymyślnych i oko jest szkodliwy, a to druga przyczyna łakomstwa.
Patrzajże zasię na koszt a na dziwną utratę wymyślnych potraw naszych, jeśliże to nie jest wiel ka przyczyna niepobożnego żywota naszego, lizj-patrz sie jedno owym dziwnym połmiskom a ow) m sprośnym wymysłom świata dzisiejszego. Patrz na owy rozmaite, przysmaki co je sapory zową, a prawie sapory, bo cklop po nieb sapi ożarłszy się jako w barłogu kiernoz. Patrzże na potrzaski rozliczne, patiz na pozłotki, na farby, na malowania dziwne a snadz-bY ich mógł nie zwać potrawami, ale obrazki jakiemi nialowanemi. Ano na jednej misie baran pozłocisty, na drugiej lew, na drugiej kur, na trzeciej pani jaka ubrana. Więc dęby z żolądżmi, więc z różami po-złocistemi. wiec z rozmaitemi kwiatki zewsząd osa-dzonemi. ’ Więc pozłoty rozliczne, ony kury pozłocisto onv orły, ony zające, a potiawa w posiodku za dyabła stoi, ona zaprzała a śliska, dalekoby lepsza i smaczniejsza była. kiedyby ją z polewanego garnka ciepło na półmisek wyłożył.....
Dru„a zasie bedzie z pozłocistemi uszyma, co jeszcze w „piątek wrzała, to ją aż w niedzielę posta-Druga też z chleka a z migdałów a z klijem wia. ulepiona, to też ta od kilka dni będzie stała. Nuż jeśli pieczyste będzie, to też czekając towarzystwa jedno wyschnie niż się drugie upiecze. Będzieli też i-ika wyborna pieczenia, to z wirzchu jako skorupa, a w pośrodku mógłby ią jastrząba nakarmić A jakież to zdrowie ma być mój miły bracie? a jakoż się tu i mieszek pospołu’ i z panem rozboleć nie musi? a jakoż się tu łakomstwo zamnozyć nie musi? A czasem na wieczerzą me zawzdy półmiski spełń a będą, przyjmie ji żydek barzo rad, chociaj będzie wieprzową pieczenią śmierdział acz on świńmy me jada.
Patrzże jakiego tu żołądka trzeba na takie za-klijone a zaziębię Jotrawy, albo też na owy zapale-110 oo jo winy jilbo miiszkftteliiini zasię znowu lać w gardło ony soki, ony witpachery, ony rożekerv, ony rywuły, małmazye, muszkateł y, a jakoż tu chłop zgorzeć nie ma? a jakoż tu może być długi żywot jego? a on jako pies obzarły ledwo dolezie do barłogu swego, a dobrze jeszcze, iż chłop tamże zarazem za stołem nie zdechnie.
Mniejszych stanów w potrawach wymysły.
Więc już i mniejszego stanu bracia naszy tak się tego chwycili, że nie znajdziesz już dziś leda na biesiedzie, jedno każda potrawa musi przyść jako kasztelanka, albo samotrzecia, albo samoczwarta. Już to wżdy jako tako kiedy pieczyste albo co w rosole, coby miało być na jednej misie, iż to różno rozłożf), iż będzie gęś na inszej misie, kur na inszej, także też mięso albo cietrzew na inszej. Ale owy niewolnice, co poniewoli gdzie wziąć tu wziąć, Co mają po tym, iż muszą za panem grochem albo za panią kapustą wędrować? Więc się już tu pani z panem jeszcze z wieczora radzą, co mają przy grochu a co przy kapuście postawić. Pan powieda, iżby dobrze przy kapuście drugą kapustę, chociaj czarną. Pani zasię powieda, iż dobrzećby, ale rozynków ani cukru nie mamy..Ale wiecie co, nasmażę ja ciastka jakiego, albo myszek na szałwii.’ To się już tak smażą, pieką, że masła w garncu na drugą niedzielę barzo mało zostanie, a święty Wojciech wiesz to Bóg kiedy nastanie, niż się drugie pocznie zbirać.
Więc ony serwety wyszywane, więc ony tuwalle z dziwnemi wzory, a już ręczników nie umieją zwać, więc ony listwy w koło około obrusów. A powiedali na jednę panią, iż uźrzała obrus z listwami na stole u ziemianina, i powiedziała onej ziemiance, iż już ni^ wiemy co mamy przed wami wymyślać, już muszę dać perłowe listwy do obrusa uczynić. A ziemianka stojąc powiedziała: Więc my też chociaj drobniej szemi perełkami miłościwa pani,“ ale przedsię w tenże wzór co i W. M.
Różność potraw także różność szkód i wrzodów czynić musi.
Atak z tych dziwnych wymysłów a z tych dziwnych różności’ tych przysmaków rozlicznych, a co się ma inszego umnożyć, jedno sprosna utrata, a po-tym łakomstwo, a potym różność wrzodów a przypadków szkodliwych rozlicznych, a przytym prędka a nieomylna pomsta Boża, która zawżdy za grzechem jako chłopiec z mieczem chodzić musi. Bo niożeli być sprośniejszy grzech jako takie plugawe obżarstwo? Czego ani pies, ani Świnia, ani żadne źwirzę nie uczyni, aby miało źrzeć kiedy mu się nie chce, jako naszy czynią, iż dzbanem leje w się aż po uszoch ciecze, a oczy ze łba dobrze nie wylazą. A k’temu zasię przeklęctwo nędznych ludzi, które zawżdy na trzy głosy do Boga śpiewać musi. Jedni płaczą, co je na ty zbytki połupiono. Drudzy płaczą, co się nie mogą kęsa chleba docisnąć sobie kupić, ano szafarze jeszcze przed świtaniem w bronach stoją, co kto przyniesie to pochycą, a potem pieką, warzą, tak iż ledwie i psi onych zbytków dojadają. A nędzni ludzie głód a ucisk cirpieć muszą.
A by też żadnej inszej pomsty z obietnic pańskich ci ożralcy nie mieli, jedno tę, co tuż za nimi chodzi. Bo patrz wnet z onej biesiady, ano go już katarrus męczy, kolera pali, flegma dusi, oczy zasiniały, nogi zapuchły, brzuch jako pudlo, scyatyka, pedogra pewna. Ano mu syropy w gardło leją, skwarny od trzeciego dnia w żołądku macają, ano mu w brzuchu pełno, a w mieszku nic niemasz. Więc i to czasem stoi za kwartanę, ano dłużnicy u drzwi zaglądają, a on się kryje, a on się zapała psiną oczy zasłoniwszy, a do jutra odkłada, a powieda, iż mu pewnie pieniądze z Gdańska przyniosą, a on tam nie ma ni kwartniczka. A przedsię gdzie wziąć tu wziąć, k’wie-
Biblioteka — T. 208. 2 czoru znowu nalewaj. A zażby nie lepiej pobożnej, pomiernej, poóćiwej, a nie ożarłej biesiady i kroto-file użyć? a to na co poćciwszego obrócić, co ma być na sprosne zbytki obrócono.
Przyrodzenie nasze różne a zawikłane, różne też w sobie sprawy mieć musi.
Ale przyrodzenie nasze różne a dziwno zawi-kłane jest, też różne przypadki na sobie okazować musi. Bo się jednemu podoba jedno, drugiemu drugie. Przodkowie naszy oni święci, nie mając ani pisma, ani żadnego upominania, ani praw żadnych ustanowionych na się, tylko tak z przyrodzonej cnoty swojej, patrz jako pięknie, trzeźwie, pobożnie, a na wszem pomiernie żyli, i na wszem się sprawowali, a jako długo onych rozkosznych, wesołych, wolnych a szczyrych żywotów swych używali. Ale jako różność obyczajów na świat przypadła, także też za niemi różność we wszem odmienna już we wszem przypaść musiała. Bo gdy nie bywało tak wymyślnych potraw, nie było też tak wymyślnych kucharzów, piekarzów, tortarzów. smażarzów, aptekarzów, i inszych do tak wielkich zbytków rozlicznych rzemię-sników.
Nie było też tak różnych a z dziwnemi wymysły doktorów, barwierzów i dziwnych cyrulików. A czemu? Iż pomierne życie było, pomiernemi też ziółki, bez wszech trudnych przypraw, przypadłą chorobkę sobie snadnie uleczyli. Oprawiła to byliczka, bukwiczka, kopytniczek, podróżniczek, i insze drobne ziółka. Ale jako nastała różność wymyślnych pokarmów i z dziwnemi przezwiski, także też nastały i dziwne wrzody i z dziwnemi przezwiski, co ich pir-wej słychać nie bywało. Także też i dziwne lekarstwa i z dziwnemi przezwiski nastały. A kto słychał za starych wieków kankry, karbunknły. antraxy, fran cuzy i z dziwnemi potomki: albo także w lekarstwiech bolum armenum, ira pigra, terra sigillaia, reubarbarum, reuponłicum hermodactilorum, alk i bing ar um, a ktoby je wyliczył? co nietylko po górach, po skałach szukając ich świat skryślali, ale i pod ziemią i pod wodą już ich zgmerali, a nakoniec ich i tam dostać nie mogą, ale je i z miedzi, i z żelaza, i czasem ze złota palą i dziwnie dystylują. A nie usłyszysz, by kto dziś zacny inaczej zdechł, jedno powiedzą, iż byli tam na jednej biesiadzie, tamże się rozniemógł, takżeć char-lał, charlał, ażci poszedł.
A prosto nic inszego nie czynią ci ożralcy, jedno się leczą, aby kęs ozdrowieli, a potem się zasię każą, aby się znowu leczyli. A jeśli gwałt czynią tak szlachetnemu przyrodzeniu ciała swojego, a cóż rozumiesz jeśliże też tam ona niewinna duszyczka napoły nie obumrze? widząc a czując tak zbytnie a tak nietrefne przypadki około siebie. Bo już w takich sprawach dziwne rozpustności a swowoleństwa zamnożyć się muszą, z czego ona nędznica zawżdy u trapiona być musi, a z wielkim wstydem i z żałością ustawicznie używać tego musi, a opłakiwać to sama w sobie musi. Ale jako staremu a zastarzałemu cielesnemu wrzodowi korrozywy i innych przykrych rzeczy i gryzących kauteryj potrzeba, takżeby też temu zastarzałemu wrzodowi dusznemu, zacnemu z cnoty a z poćciwo-ści, a mniejszemu też z grozy a z przymuszenia, lekarstwa a agaryku potrzeba.
A dobrze oni zacni ludzie starzy czynili, gdy się już takie zbytki poczęły zamnażać na świecie, tedy srogie grozy i srogie prawa na to czynili i ustawiali, czego jeszcze i dziś w poćciwych a w pomiernych krajach zacni narodowie używają. Boże uchowaj w mych stronach pijanego ujrzeć, to wnet kijem podeszwy odbiją, albo tam schowają, gdzie pewnie ledwie drugiego dnia słońce ogląda. A w drugich krajach ty marnotraty a swowolne pijanice z okien wywieszają, aby się im drudzy dziwowali a imi się karali.
Scypio afrykański, on zacny hetman rzymski, gdy miasta, które zwano Kartago barzo mocnego dobywał, panię jedno rzymskie tamże leżąc pod miastem prosił towarzyszów na wieczerzą, i dał tam uczynić z opłatków albo marcepanów miasto na podobieństwo miasta onego kartagińskiego. Tamże potym, gdy je na wet przyniesiono, noźmi do niego szturmowali, i z łaski Bożej że go i dobyli. Hetman dowiedziawszy się o onych zbytkach, kazał mu co naprze-dniejszego konia wziąć, powiedając: Iż nie należało tobie pirwej do szturmu przypuszczać i miasta dobyć, niźli hetmanowi.
A tak poćciwy człowiek uważywszy sobie ty wstydliwe zbytki, co z takiego wszetecznego obżarstwa snadnie przypaść mogą, wziąwszy rozum, cnotę a bo-jaźń bożą przed się, może to w sobie snadnie zahamować, obaczywszy co za szkodliwe przypad ki z tego zawżdy przypadać muszą. Obaczywszy też jakie ros-koszy z poćciwego, z pomiernego a z pobożnego żywota także snadnie przypadają. Bo sława dobra spełna, zdrowie spełna, i mieszek nie tak rychło sklę-śnie, jako u wójta nazajutrz po świętym Marcinie, kiedy z dwora idzie. Boć i mieszek jest dobry towarzysz, szkoda go leda o co gniewać.
Trzecia a słuszna przyczyna do łakomstwa i do złego. żyicota: niepomierne pijaństwo.
A tu patrzaj, jako to nadobnym sequensein idzie: Bo z pychy przypada zbytek a obżarstwo, a z obżarstwa zasię co napiękniejszy klenotek opilstwo sprośne a oźralstwo. Abowiem gdy już sobie tych tortów napieką, nasmażą, albo też niniejszy stanowię kreplów, aleć i pieczenia z cebulą po prostu, wierz mi, iż też to niezła pomocnica do tego, to już klękają, a czasem i krzyżem padają, a po ziemi się jako bydło walają lejąc sobie w gardło. A będzie drugi trzy kroć z onym gardłem za węgłem, a jeszcze sobie dobrze gęby nie utrze, a już woła: nalej drugą. Owa tylko blują aby pili, a piją zasię, aby znowu blwali. A to iście jest osobny przysmak do dobrej biesiady. I powiedają, iż z tego zachowanie roście. A wszak widamy to zachowanie. Bo więc już tam co miał jeden przeciwko drugiemu od roku, a iż po trzeźwili sobie tego za nic * nie miał, to się tam, wnet wszytko wspomienie, i wnet się krzywdą uczyni, tak, iż z onego wielkiego zalecania, a z onego braterstwa wielkiego, wnet pan brat drugiego brata pod ławą maca. Więc i sługam, choćby też czasem drugi nie rad nieborak, tedy mu dzbanem gwałtem będzie lał w gardło: Spełniż mi, bo to za zdrowie twego pana łaskawego, chociaj do niego nikt pić nie będzie. A barzo to panu pomogło, bo pan też gdzieś dawno za płotem albo pod ława dyszy.
To też nieborak on dzbanarz, leda gdzie we błocie się powali, tamże i uśnie, suknią pomaże, czapkę straci, ostrogi mu odbiorą, z mieszka wszytko wydłubią, a on nieborak mniema, by w łaźni był, a iżby go barwierz golił, ano mu psi gębę liżą. Obudziwszy się więc się to oskuba, sukmanę ubłoconą za rękaw za sobą wlecze, nogi mu chodzą po kolędzie, a przedsię na drugiego wola: „O Janie, zamieszkałeś czystej biesiady, tociechmy tu byli weseli, ba i pa-nowieć się podobno popili, boć ich nie widać.” Aleś wesół, ano we łbie i w mieszku nic nie masz, szczka, zatacza się, łeb się najeżył, a snadź daleko weselszy bywają wilcy w lesie, i lepszych krotochwil używają, niż ten szlachetny naród, a to ućciwe Boże stwo-rżenie, który się już wda w ten wszeteczny a prawie bydlęcy nałóg a zwyczaj.
A jakież tu zdrowie ma być, mój miły bracie? jaki r jzum, jakie baczenie? Ano się we łbie mięsza zawżdy jako w browarze. Ano jeden zgore od go rącości, drugi zgnije od drożdży, dolewając zawżdy tej skórzanej beczki, w której ustawicznie kiśnie, a drożdże się marne w żołądku ustawają. Bo patrz po chwili, alić mu leją syropy w gardło, alić mu trą brzuch, jako szkapie na rupie, alić na łbie rogi, guzy jako u kozła, alić się tWarz świeci jako karmazyn, a nos jako perełkami os idził, aliści chłopu chrapi w gardle, jako naręcznej szkapie, kiedy się ku górze zaciągnie, aliści w mieszku niemasz nic, na ścienie niemasz nic, na grzbiecie niewiele, co się wszytko przelało. Przy-dzie potrzeba jaka, dopiro się wiercieć, ano więcej trudno, kiedy się niemasz do czego rzucić. Bo zać tam będzie jakie ochędostwo u takiego pana, kolei brudny, garnek o jednym uchu, w oknie wiechcie, stół czam-letowy, bo wszędy wzory po nim kędy się piwo lało, kachel gliną zalepiony, na ławieby mógł rzepy na* siać, pościel brudna, izba zimna a unieumieciona. jastrząb ściany popryskał, owa aż się więc nieobce z onych rozkoszy od takiego pana. A on chodzi jakoby go teraz zdun z gliny ulepił, a nie wie, co ma rzec z sobą, chyba potrawy toć już tam rozliczne będą.
Jako pijanice noc ze dnia sobie czynią.
A drudzy czasem już się im zda krótki dzień, więc opończami zabiwszy okna, to tak aż do drugiego dnia piją. Kucharz, też niewiele się upracuje, bo to kapustą albo jakim kawalcem zimnej pieczonki odprawi. A jakoż tu poćciwym żywotem zwać mój miły bracie takie dziwne a wymyślne obżarstwa? A on chodząc chrapi, sapi, pod ławę wlezie, ani wie jeśli jest albo jeśli był człowiekiem, aż mu się to z trefunku treli iż się wżdy kiedy kęs oczy rozlepią. A są podobni ku tam tym ludziom, co pod ziemią mieszkają, a słońca mało widają. Albo ku onym żydowskim gąsiorom, co je zaślepiwszy, gałki im z jęczmienia w gardło tkają, aby rychlej po tyły. Ą wszakoż i cić potyją, aleć iście nie przyrodzoną tłustością. Bo nos, gęba, brzuch goleni, wszystko się to nadmie jako pudła, a potyrn się puka na wiosnę, jako młoda wierzbina. A prawie sobie nie biesiady, ale jawne obchody a groby jeszcze za żywota gotują, a dobrze, iż do nich tak żywo nie lazą. Majętności swe i czasy ony wdzięczne żywota poćciwe-go tak marnie a sprośnie, jako ine nieme bydło tracą, któreby się nacz lepszego i nacz poćciwszego przygodzie mogły, gdyż człowiek nie stworzon jako bydlę, i dlatego go Pan Bóg rozumem obdarzył, aby z niego pociechę miał, a on aby się im też sprawował wedle poćciwej powinności swojej.
Bo patrz, najdzieszli ty co dobrego a poćci-wego w opiłym człowieku, ho się już tam wszytki obyczaje muszą z beczką zgadzać. Bo beczka kiedy kiśnie. tedy wszytko z siebie musi na wirzch wyrzucić. Także nasz pan, będąc w baczeniu uniosły, albo także od tejże beczki namówiony, już co sobie wspomni, to na wirzch wyrzuci, już się tam zadny stan nie wysiedzi, żadna tajemnica nie zakryje, i sam cokolwiek na się wie, nie. trzeba Barnadyna na spowiedź, snadnie „on wszytko wypowie. Już nietref-nych przymówek od niego, leda ocz snadnie się nasłuchasz, ’bo mu się by nalepiej wszytko opak widzi, z których acz się baczny do czasu pośmiać może, ale kiedy czego wiele a często, tedy się i namędrszemu uprzykrzy. Tamże się napatrzysz nadobnych sprawek i postawek jego, a on chrapi jako świnią, kiedy się drożdży opije, a on sobie pluje na brzuch, a śliny mu sie jako z grzebi z gęby wloką, oczy się jako u szczurka, kiedy z mąki wylezie, błyszczą, su-knisko popluskał, a czasem je za sobą po błotu wlecze, pierza we łbie pełno, więc mruczy sam nie wie co, wszystkim łaje, wszytkim przymawia. „Więcbyś go chciał poćciwemi słowy albo hamować, a co wżdy z nim mówić, a cóż po tym, kie (ly mu nic rozumieć, a on klekce jako bocian, krzą-ka jako kiernoz. Więc mu się tu zachce śpiewać, aliści jako ciele ryczy. Więc mu się zachce w tanek, aliści się śliza jako jako kozieł po ledzie. Więc mu się zachce miłować, aliści drzemie albo uśnie na stole. A we wszytkich sprawach swoich podobniej-szy ku jakiej bestiej niemej, a niźli ku człowiekowi. A czegóż się ty chcesz na takiej biesiedzie nauczyć? a czemuż się chcesz przypatrzyć? ano nietylko taka bestya, ale zacni a mądrzy ludzie w takim, sprosnym przypadku upadli. Ktoby chciał liczyć, ony Samsony, ony Alexandry, ony Baltazary, ony Herkulesy, wszytko to pijaństwo a białegłówki poraziło. A to byli tacy mocarze, że się ze lwy, z smoki, i z inemi okrutnemi żwirzęty łamali a bijali, I Noego biesiady jeszcze i dziś dobrze przypłacamy. Bo takież z opilstwa rozgniewawszy się na syna, na Chama, iż go nie zakrył, przeklął go i wygnał go precz, z którego się potym ci slachetni panowie Turcy a Tata-rowie rozrodzili, a jako ich miłości łaski używamy i po dziś, to już wszyscy wiemy.
W opilstwie czas marnie ginie poćciwemu.
Ano człowiek poćciwy a to shichetne stworzenie, szkoda i jednej godzinki, aby ją miał marnie stracić, a popluskać ją sprosnym plugastwem a wsze-teczeństwem jakim, gdyż każda godzinka jakożkol-wiek nam, a zwłaszcza w nietrefhej sprosności, upłynie, już nie nasza jest, już ją pan dyabeł za swą własną pochwyci, a iście się w niej osobliwie kocha. A tak człowiekowi nic nie jest droższego jako czas, a. trzeba mu strzedz każdej godzinki, aby jej wszetecznic nie opuścił, aby mu ten szlachetny kłenot, czas żywota jego, jako po wodzie list nikczemnie a niepotrzebnie darmo nie upłynął.
Azaż mało być może inakszych poćciwych biesiad i inakszych zabawek, niźli tak prawie w tym jako w obumarłym ciele, z którychby się i ciało trzeźwić i ona slachetna dusza ucieszyć mogła. Abowiem jeśli ciało w tym tak sprosnym, opiłym przypadku napoły jako nieżywe jest, cóż rozumiesz o miłej a wdzięcznej duszycy, jeśli też tam obumrzeć nie musi? siedząc w tak plugawej wieży, która jest nie z tej gliny plugawej zlepiona, jako to sprosne ciało, ale wyszła z onego grodu niebieskiego, z onyeh pięknych żywotów a obyczajów anielskich, której się myśl zawżdy jako płomień ku górze ciągnie, jakoż nie ma być smętna, siedząc w tak plugawym gmachu, równie jako poćciwy więzień w śmierdzącej wieży błotem riapluskany.
A wszakoż i poćciwy więzień tedy się wżdy stara to przez listy, to przez posły, jakoby wżdy swe rzeczy stanowił, a powinności swej dosyć uczynił. Także też ten nędzny a smętny więzień, ta dusza święta, chocia barzo zbolała w tym plugawym więzieniu swoim, przedsię się stara, a przedsię jako może przestrzega tego plugawego a sprosnego gospodarza swego, gdy się też kiedy obudzi, aby się uznał, aby się obaczył w tej plugawej sprawie swojej. A cóż gdy on sprosny nałóg, który snadź mocniejszy jest niż przyrodzenie, wszytko popsuje, a na żadnej radzie nie przestanie onego więźnia swego poćciwe-go, który znając to, nigdy bez smętku nie może być. siedząc w tak plugawej a ciemnej wieży, bo się już nadziewa z ciemności tych doczesnych do ciemności wiecznych, za ohym srogim dekretem pańskim iść, który na takie niebaczniki obwołać dał temi słowy: Iż bieda wam wszetecznicy, którzy obracacie dzień w noc, a czynicie z światłości ciemności. Bieda wam, których brzuch Bogiem jest, a ni o czym, jedno o nim pieczą macie. Bieda wam, którzy wstawacie rano na ożralstwo, a bęben i piszczałka nad głowami waszymi. A jakoż się tu nie ma obaozyć poćci-wy człowiek z tak sprosnych przypadków, słysząc o nich, człowieka takiego plugawego i z tak strasznych dekretów pańskich, chyba iżby Bóg nie raczył, a prawie gwałtem zaślepił oczy jego.
ROZDZIAŁ VII.
Jako tu już za temi, jakoclmy słyszeli, wszetecznemi przypadki, przypadnie on qrzech szkodliwy, co ji zową łakomstwo, a za nim pycha, a potym rosterk a zwada.
A gdychmy się już nasłuchali o tych szlachetnych przypadkoch człowieczego przyrodzenia, a o obżarstwie i o opilstwie, i o inszych dziwnych a szkodliwych zbytkach, szkodach, a rozlicznych utratach ludzkich, tu już inaczej rozsądzić tego nie możemy, jedno. iż z tego prędko uróść musi on sprosny a na-szkodliwszy grzech, który jest prawie źródło a studnia wszytkich grzechów, ono sprosne łakomstwo. Abowiem jako to inaczej być może, jedno kto się uda na zbytki, na koszty, na utraty, nielza jedno musi szukać gdzie wziąć tu wziąć, dobrzeli niedobrzeli, ki loby się przed się kurzyło.........
Powiedzże mi, mój miły bracie, jeśliże to wolność, czy niewola? jeśliże to żywot dobry, czyli zły? jeśliże tam wszytko spełna, co poćciwemu stanowi należy, czyli nie? Bo już tam musi na kim może wyłupić, więc wyłupić; na kim może wyłudzić, więc wyłudzić; na kim wypożyczać, więc wypożyczać, a nie wrócić. A jakoż tu właśnie takiego kto może człowiekiem dobrym zwać? gdyż się do tego przymięszać musi i nieprawdy i niecnoty i wszego niepobożeństwa. A nie trzeba nam inszych dowodów, bo go i sam Pan dawno za niedobrego osądził, powiedając: Iż złościwego sama złość jego pobije. A bieda temu co łupi, bo to inaczej być nie może, iż też i sam złupion być musi. A są i tacy panowie prosto jako ony szkapy, co je pięknie ubiorą, a po małej chwili ażci im aż do krwie boki wybodą.
Abowiem patrz, jeśli się już w kim ten szkodliwy wrzód, a to nieszczęsne łakomstwo zakorzeni, a zwłaszcza w owych, co się ni Bogu, ni ludziom nie przygodzą, jedno siedzą u skrzyń swoich, jako psi na łańcuchu, a nie używają tego ani oni, ani potomkowie ich. A jako o nich Arystoteles powieda: Iż łakomcy nigdy nic lepszego za żywotów swych nie czynią, jedno kiedy pozdychają. Abowiem jako mędrcy powiedają: Iż im więcej komu złota przybywa, tym każdemu więtsza chuć do niego roście. A tak tu uważ sobie, jeśliże taki człowiek dobrych czasów użyć może albo nie, bo już tam biega łeb jako na szróbach, myśląc, jakoby gdzie co załapić, albo wyłupić, albo wyszydzić, albo wylichwić, albo wykłamać. Już tam cnota gołotą, a sumnienie też ad bannienduin rok złożono. Owa wszytko tam co dobrze na barzo cienkiej nici zawieszono być musi.
Łakomieć się trudno pocchmjm może rozumieć
A jakoż się tu poćciwym człekiem taki pan zwać może? a jakoż to z dobrym sumieniem może powiedzieć, iż dobrego a cnotliwego żywota używa? a gdzież tu on nawdzięczniejszy kwiat, cnota a szlachectwo słusznie zakwitnąć może, gdy będzie tym jadowitym mrozem zarażono? a gdzież się takiemu co z obietnic pańskich słusznie poszczęścić może? gdyż obiecał przeklinać dom jego, pole jego, stodołę, oborę i wszytko zebranie jego. Jakoż ten może bespiecznie którego czasu swego użyć, gdyż wie, iż go Pan przeklina^ iż go odstąpił, już kto chce, ten go łupić może, już mu złodziej do okna zagląda, już kuglarz około niego chodzi, aby na nim co wyłudził, a nie wrócił. Abowiem łacno tego dowieść, bo mu już ani u prawa, ani u żadnego sądu nikt nie pomoże, owszem się jeszcze z niego wszyscy pośmiewać będą. A czegóż się już on dobrego dalej nadziewać ma? bo za żywota pośmiechu, złej sławy, wzgardzenia wszędy użyć musi, a potym wiecznego i pewnego onego zebrania swego, domu i potomstwa swojego, sprosnego zatracenia a w niwecz obrócenia. Azaż to już nowina? azaż już oczy Kasze mało tego napatrzyły? Abowiem ten pan już jest jako on baran między owieczkami, co im drabiną siano zakryją, więc owieczki między szczeble głowy włożywszy, sianko sobie wybierają, a pan baran zdaleka stoi, albo słomę albo gnój przegryzywa, bo przed rogami nie może łba między szczeble włożyć, aby siana dosiągł. A silne rogi ten pan ma, co mu do siana nie dopuszczą, a teżby mu go szkoda, dobrze mu tak gnój przekęsować.
Pan łakomstwo zawżdy na wielkiej pieczy miał i srodze za nie karał.
Bo patrz, jako Pan ten grzech zawżdy na wielkiej pieczy miał, a nigdy go nikomu przepuścić nie raczył. Naaman, on wielki hetman syryjski, gdy usłyszał o Elizeuszu w żydostwie, iż to był wielki człowiek i wiele ludzi uzdrawiał, a iż był okrutnym trędem zarażony, jechał do niego, nabrawszy złota, szat. i innych klenotów, prosząc go, aby go uzdrowił. Tam jako mu się prorok kazał siedm kroć w Jordanie umywać, i jako on trąd opadł z niego, i co to znamionowało, to już tam są, kto chcę czytać, historye na to napisane. A gdy już miał odjechać od onego proroka, chciał mu zostawić szat, złota i inszych upominków dosyć. Prorok nie chciał nic wziąć, powiedając: iż są nieprzedajne dary Boże. I jechał tak z tym on zacny człowiek, tylko podziękowawszy prorokowi onemu. Giezy, sługa onego proroka, bieżał za nim i ugonił go, i powiedział mu, iż się mój pan rozmyślił i kazał cię prosić, abyś mu posłał funt złota i jaką szatę Hetman powiedział, iż lepiej, iż weźmiesz dwa funty i dwie szacie. Ten sługa potyin wziąwszy, zakrył to, prorokowi nic nie powiedziawszy. Tejże nocy wpadł nań on wszytek trąd onego hetmana, i jeszcze więtszy, że był tak oszpecony, iż nie znać było jeśli był człowiek albo źwirzę, i także już chodził z nim aż do śmierci. Poznał potym prorok, co u działał, i on się nędznik po-tym przyznał k’temu..
Patrzajże zasię, gdy już Żydowie weszli do obiecanej ziemie, a już był Mojżesz umarł, a Jozue/ był na jego miejscu postawion, gdy obiegł Jerycho, tedy go już tani Pan nauczył, jako go miał dobyć, ale łacno było mędrować, bo się same rnury obalały. Tamże mu Pan rozkazał, gdy miasta dobędzie, aby nic z niego nie brał, jedno aby wszytko pobił a popalił, tylko srebro a złoto aby zachował na naczynie ku chwale Pańskiej. A gdy miasta dobył, także wszytko uczynił. Żyd, łakomieć jeden, ukradł płaszcz szarłatny i sponki złote, i zakopał w ziemię. Wnet się Pan rozgniewał na wszytko wojsko, iż je tak ustraszył, iż co pirwej dwa Zydowie dziesięć poga-nów gonili, to wtenczas przed dwiema poganów sto Żydów uciekało, i wiele ludzi było z wojska żydowskiego poginęło. Jozue upadł na twarz, wołając do Pana, aby powiedział przyczynę, przecz się tak rozciągnęła szeroko pomsta nad ludem Bożym. Powiedział Pan, iż jest złoczyńca między-wami, co z łakomstwa przestąpił rozkazanie moje. Wnet się tu Jozue zawierciał, wnet losy puścił, że onego łakomca naleziono, i wnet srodze kamieniem utłuczono, a też wnet gniew pański uspokoił się zasię nad ludem onym.
Ano wspomni sobie, co także Apostołowie uczynili, gdy Symon, czarnoksiężnik do nich przyszedł przyniósszy im pieniędzy niemało, aby mu Ducha świętego co uprzedali, aby też także dziwy mógł czynić, jako oni czynili, nadziewając się łakomieć z tego wielki pożytek sobie czynić. Słuchaj że, co mu Piotr święty powiedział: „Pieniądze twoje niechaj tobie będą na zatracenie, abowiem są drogie a nigdy nieprzedajne dary Boże.” A ten wnet padł, zlekną-wszy się, tuż przed nogami apostolskiemi, i straszliwie zdechł, i tuż go wnet słudzy jego z kościoła wywlekli.
A gdzież są dziś ci Elizeuszowie? a gdzież są tacy Apostołowie? Nietylko aby, miał kto dobrowolnie co przynieść, abychmy wziąć nie mieli, ale by mogło być, i z płaczem wyłupić, i jakożkolwiek dostać, te-dybychmy to barzo radzi uczynili. I nie barzo drzem, położyszli co podle siebie, boć drugi nie śpi, strzeż, abyś nie przedrzemał tego, coś położył. Azaż dziś komu w potrzebie jego, a zwłaszcza ubogiemu, drzwi gdzie otworzone stoją bez darów? Azaż dziś ubogi człowieczek radę jaką albo pomoc jaką znajdzie w jakim upadku swoim bez darów? Owa jako stara przypowieść, iż nędznik zawżdy potłoczony leży. Azaż dziś dziwnych naganiaczów nie masz, aby na-gnać gdzieby skąd co przypaść mogło? Ano powie-dali o jednym panie, iż gdy ubogi kmiotek przyszedł do niego w jakieisi też potrzebie swojej, nastawszy się długo u drzwi, poszedł do domu; nie chciano puścić. Potym po chwili przyszedł, wziąwszy na się barana, a stanąwszy u drzwi począł baranowi ogon łamać, a baranisko też poczęło wrzeszczeć, i kazano go wnet puścić, i sprawił sobie wszytko, co mu było potrzeba. Potym przyszedszy do gromady żartował sobie z tego, powiedając: Iż już dawno panu służę, dzień pilno robię, nigdym niczegoj nie zamieszkał, a wżdym żadnego urzędu nie wysłużył. A mój baran ba skoro przystał, tejże godziny został otwier-nyin u pana.
Niemasz żadnej trudności, czegobychmy się dla łakomstwa nie ważyli.
Ale gdyż to tak do swego przyrodzenia jawnie znamy, iż odmienne jest. a zawżdy przykłonniejsze jest do świata tego obłudnego i do nabycia omylnych przysmaków jego, niźli do cnoty a do poćci-wego, pobożnego a wolnego żywota swego, toć tu już trzeba ostróg, toć tu już trzeba twartego leca hamować tego swowolnego osła, tuć już trzeba myśl wiązać rostropnym baczeniem, tuć już trzeba ustawicznie pomnieć na słowa one mędrców onych, co zawżdy mocnie przekładali poćciwe przed pożytecznym. Jakoż snadź nietylko mędrzec, ale głupiec takżeby to był zeznać powinien. Bo a zaczże stanie pożyteczne, byś go nawięcej nazbierał, jeśli poćciwego nie będzie, jeśli u ludzi ohydzon a zelżon będziesz, jeśli sławy nie będzie, jeśli bespiecznej wdzięczności nie będzie, jeśli tylko będziesz chodził miedzy ludźmi jako pies, podtulając pod się ogon, czując to na się, żeś komu sadło zjadł. A cóż ci będzie po onym pożytecznym, które jako kamienie zawarte w kącie leży, ani Bogu z tego sławy, ani tobie, ani pożytku ludziom, ani poćciwości. Abowiem już tam i wolność onę złotą przy tym marnie tracić musisz, którą mądrzy ludzie nad wszytki skarby świata tego zawżdy sobie przekładali.
Abowiem jeśli tego rozumem a cnotą w sobie łamać nie będziemy, pewnie przyrodzenie nasze zawżdy w tym obłądzić się musi. Patrz na nastarszego człowieka, jeśliże się jeszcze nie pyta a pilnie nie stara o każdą rzecz, jakoby miał jeszcze tego do sta lat używać. Ano tak pospolicie bywa, kiedy nawięcej chleba narobimy, aliści zębów nie będzie. Patrz jeśli się każdy nie pyta dobrzeli zasiano, będąli co budować, jakoli się woły mają, coli z Gdańska słychać, po czemuli to na targu. A z i; miej szych stanów już niemasz tak niepoćciwych i niepobożnych kwestów dla pożytku, czegoby się ludzie nie ważyli. Już to nic ukraść, wyłudzić, wy kłamać. Już się górnik grzebie pod ciężką ziemię, chociaż wie, iż ich tam niemało przedtym poginęło. Już się marynarz z świętą Barbarką puści na srogości morskie, chociaż wie, iż ich tam ustawicznie wiele tonie. Już bartnik słabemu łyczanemu powrozowi wierzy gardła swego. Już drab lezie na działa a na pewną śmierć po drabinie na mur, a wszytko w nadzieję pożytku jakiego. Już chłop dla skóry waży się z miedźwiedziem łamać, gardło albo szpetne rany podjąć. Już nie dojeść, nie dopić, nie dospać. A niemasz tej trudności, czegobychmy się nic ważyli dla tego kęsa doczesnego nędznego. Już za pieniądze otruć, zdradzić, we śpiączki zabić, matka dziewkę w sprosną niewolą zaprzedać, już hecel najdzie sługę, co psa za ogon pod sukienicą wlecze, już drugi za katem drabinę niesie. A snadż niemasz takiej niecnoty, czegoby nędzne pieniądze a marny a krótki pożytek, aby ci dwa panowie nie sprawili.
A jako jeden zacny dworzanin mówił: Iż nie mogę tego u siebie znaleść czegoby mi nie dostawało. Pojrzę do skrzynie, wedle mego stanu wszytkiego dosyć. Pójdę do stajni, wedle mej potrzeby koni dosyć. Pójdę do kuchni, wszytkiego dosyć. Owa w który kąt kolwiek pojrzę, tedy mi się tak zda, iż niemasz wedle mego stanu czegoby mi nie dostawało. A wżdy na każdy dzień obbieżę wszytki pany, obbieżę trzykroć rynek, szukam jeszcze czegoś, a sam nie rozumiem czego.
A patrz, baba zdechła już na poły będzie nosiła pieniędzy macharzynę w zanadrzu, a nie niszy ich, by miała zdechnąć od głodu, i także z niemi czasem w barłogu gdzie zdechnie, a przedsię będzie albo zwodziła, albo czarowała, albo w gnoju gdzie wrzeszcząc na mrozie żebrała, aby jej co jeszcze do onej macharzyny przybyło. Plebanisko będzie łyse, oprzałe, siwe, ma plebanią, na którejby się mógł dobrze mieć, i spokojnego żywota użyć. dajże mu drugą. A iż mu w niej kto przekaża, aliści się on wlecze do Rzyina, jakoby biocian w jesieni do cieplic, a czasem tamże zdechnie, a do plebaniej się nie wróci.
Kto pomni na poćciwu sławę, snadnie łakomstwo zwycięży.
Ale by każdy pomniał na zacną sławę swoje, pomniał na bojaźń Bożą, pomniał na wdzięczny a spokojny żywot swój, pomniał na dzień jutrzejszy, iż nie jego jest, ani wie, co się z nim jutro ma stać, a uwa-żył sobie odmienność fortuny, jako się ona dziwnym kołem toczy, a iż nigdy długo trwałe królestwo jej być nie może, pewnieby mu też mogło wiele odejść tej omylnej chciwości jego, a pewnieby dał policzek przyrodzeniu swowolnemu, a nie dałby mu się tak jako i niedźwiednikowi za nos wodzić. Abowiem baczyć drugi, i rozumieć drugi, iż to, co mu Pan Bóg dał, iżby to dosyć było na wychowanie poćciwego stanu jego i pomiernego żywota jego. Ale prosto jest jako on wójt we wsi, co mu gromada mówiła: Miły wójcie, cóż ci też po tym, iż się do tego dwora ciśniesz, masz się jako człowiek, masz wszytkiego dobrego z łaski Bożej dosyć, i jeszcze żebyś się lepiej miał, gdybyś swego domku był pilen, a przedsię tam leziesz, więc przedsię tobą robią jako osłem na każdy dzień, a do-ma siedząc dzień odrobiwszy, miałbyś już sobie pokój. Więc tam rychlej nałają, a czasem i we grzbiet się dostanie. Powiedział wójt: iżci to wszytko prawda, ale mi przedsię miło, bo się 7. panem namówię, a też mi to przedsię miło, iż mię panem wójtem zową.
Także nam wszytkim się tego chce, aby nas tymi mizernymi wójty zwano. Nic to wolność stracić, nic to ustawicznej prace używać, nic to w każde się trudności wdać, opuściwszy one wdzięczną wolność i swobodę swoję, kiloby nas wójty zwano, a kilobych-
Biblioteka — T. 268. « my wżdy też jakiej szarej pyszki z tego jako tako zażyli. Azaż drugi nie rozstawia brogów na szyrzą, aby się ich więcej zdało, a w drugim dziura aż do ziemie. Azaż nie nawiesza kołnierzów lisich pachołkom na szyi’ a w tyle baran dyszy; azaż gdzie wziąć tu wziąć, szuba kunia być nie musi, a w kalecie przedsię cyrografów z minutami pełno. Ale to nic, kiloby nas wójty zwano, a iżby rzeczono, iż miłościwy pan idzie, anoby mu właśniej możono rzec, iż to miłościwy niewolnik idzie świata tego.
Człowieka zabawionego niewolą świata tego dla łakom-stiva trudno go dobrym człowiekiem właśnie zivać.
A tak zabawiony człowiek światem tym a przypadki dziwnemi i łakomemi zabawkami jego, trudno się z rostropnym baczeniem, ba wierę i z cnotą i z wolnością nadobnego żywota swego zgodzić ma, i trudno go jakoś właśnie dobrym człowiekiem kto ma zwać. A to jest wszytka przyczyna tego, iż nasza natura jest sama w sobie tak barzo zawikłana, iż ty dwie rzeczy nigdy w niej obumrzeć nie mogą, iżby kto l-Jjekł by nawięcej miał, iż już mam dosyć, a iżby się też kto zasię na bliską śmierć swą rozmyślał, jedno tak z daleka na nię zagląda, a do sta lat ją prawie każdy upatruje. Ano ktoby się na to dobrze rozmyślił, iż jedno dziś to nasz czas własny, jutro już nie nasz, i nie wiemy, co na nas przypaść ma, albo co się z nami stanie.
A chociaj to jawnie widzimy, iż ty trudne nabycia nasze są jako proch a marne śmiecie na drodze leżące, które leda wicher porwać i roznieść może, a jakiej trudności, pracy, złej sławy, zniewolenia i niebezpieczeństwa żywota swego slachetnego dla nich używamy, Bóg wie; dobrze się na to rozmyśliwszy, mógłby to drugi z siebie otrząsnąć jako zimie z płaszcza śnieg, przyszedszy do ’ciepłej izby. Gdyż ten zawżdy lepszej rozkoszy używa, co sobie w ciepłej izbie siedzi a grzanki sobie do piwa kraje, niż ten, co po szelinie biega, sam nie wie czego szuka, a okiść mu za szyję pada.
Abowiem patrz, tak jako dychamy, gdy się okręt rozbije, a kto się deszczki ułapi, wierz mi, iż ten tłu-moków nie wiąże około siebie. Także i my mogliby chmy się rozmyślić, iż barzo w słabym okręcie pływamy po tym burzliwym morzu świata tego, a już ledwie się deski nie chwytamy, a przedsię tłumoki wiążemy pilno około siebie, a wiesz to Pan “.Bóg, jeśli nas gdzie i z deskami strasznie nie zatopią. Ale to wszytko nic. szlachetne przyrodzenie wszytko nam to snadnie rozradzi. A mogłaby na nas ona pirwsza natura nasza rzewno zapłakać, w którejechmy się w niewiności urodzili, mówiąc nam ty słowa: O fiędz-nicy nędzni, jam was byrła nadobnie w niewinności waszej na świat posłała, a wyście to w sobie wszytko sprośnie pomięszali. Azażem ja was była wyprawiła z łakomstwem, z pychą, z obżarstwem, albo z inemi występki świata tego. a wy nie wiem gdzieście’ sobie tego nabyli? A cóż wam było i po rozumie, i po cnocie, com ja wam za osobliwe klenoty dala, gdyście tym wzgardzili, a niepoćciwieście w sobie wszytko splu-gawili.
Przeto nam łakomstwo panuje, iż nie wierzymy ani cnocie, ani obietnicam Bożym.
Abowiem patrz mój miły bracie, co nam tak srodze gwałci to nędzne przyrodzenie nasze, iż nie wierzy ani Bogu, ani cnocie, ani żadnej poćciwej sprawie swojej, jedno tak ciału a marnemu światu dalichmy mocną possesyą w swowolne rozmysły swoje. Pan woła: Nie szukajcie skarbów na ziemi, które wam snadnie rdza i mól pogryzie. Ale jeśli ich szukać, albo je mieć chcecie, szukajcież pirwej skar bu niebieskiego, a ja wam to obiecuję, iż wam ty wszytki ine rzeczy na ziemi snadnie przypadną. A nie pewnyż to skarb, mój miły bracie? a nie wi-damyż tego jawnie w poćciwych domock, którzy się sprawują..cnotą a bojaźnią bożą, jako u nich kąty wszytkie pełne, a u łakomca wszytko jawnie ginie, wszytko niszczeje, że czasem, jako ono powiedają, niemasz czym i kotki z kąta wywabić. Patrzajże zasię, jako też za nami cnota miła woła: Pomnij co jest poćciwość, co jest sława, co jest wdzięczność u ludzi, co jest spokojny a pomierny żywot; daj temu sprośnemu łakomstwu pokój, a uciecz się do rozumu a do obietnic Bożych, łacnoć to wszytko przypadnie. będziesz wszytkiego dosyć miał, a niźlibyś się miał tym sprosnym a niepoćciwym a niepobożnym łupiestwem a łakomstwem bawić.
Ale jako widzimy, iż w źwirzętack różne przyrodzenia są, także też i w naszym nędznym narodzie różne przypadki i przyrodzenia i obyczaje okazować się muszą. Bo lew, miedźwiedź, przechodzą insze źwi-rzęta mocą a srogością, pardus czerstWością, tygrys rychłością, linx wzrokiem, wieprz dziki słuchem, a tak aż do inszych źwirząt. Także też i między końmi i między ptaki, chociaj będą jednakiej natury, a wżdy widamy różne natury. Jeden waśniwy, drugi pokorny, jeden rychły, drugi leniwy, jeden grędą, drugi inochodą, także też ten nasz zawikłany naród. Jeden musi być hojny, drugi łakomieć, jeden trzeźwy, drugi opilec, jeden skromny, pokorny, drugi jadowity a gniewliwy, aż tak i do inszych obyczajów przyrodzenia naszego. A tak mi się zda, iż się nas mało inochodą puszcza, więcej grędą.
A czymże to ma być umiarkowano? Niezymci inszym, jedno rozumem, cnotą, a bojaźnią Bożą, boć to są naprzedniejsze skarby nąsze, a wszytko nam snadnie zginąć może, jedno to samo nas do gx-obu doprowadzić ma. Tak jako powieda! on Stylibon, mędrzec, gdy uciekał jedno w koszuli z pogorzałego miasta, tedy go żałował Demetrius; — powiedział mu: I czemuż mię żałujesz? nie zgorzałoć mnie mego nic, wszytkoć ja swoje z sobą noszę. Powiedział mu Demetrius: A cóż nosisz, nieboże? a to nie masz nic. jedno koszulę. Powiedział’mu Stylibon: Iż no szę rozum, cnotę, sławę, poćciwość, a to są własne skarby moje. A to, co mi zgorzało, toć było nie moje, tak mi tego było szczęście do czasu pożyczyło. Otóż nieszczęście się z nim zwadziwszy, wszytko mi to wydarło. ^ Aleć się może szczęście jeszcze snadnie poprawić, iż mi to wszytko w rychle nagrodzić może.
A tak kto się cnotą a rozumem sprawuje snadnie wszytko jako krygiem twardym w sobie załomie może, już łakomstwo, już gniew, już obżarstwo i msze wszytkie przypadki, wszytko to z siebie rozumem, jako majową rosę, snadnie każdy otrząsnąć może. Abowiem rozum jest to wielki król, wielki zwycięzca przyrodzenia człowieczego, kto się wda pod królestwo jego. Bo dobreéjest bogactwo ] poćciwe. dobrać jest uroda, dobreć są kształty, ubiory i ine pizypadki wedle świata tego, ale gdzie to wszytko rozumem a cnotą nie będzie ozdobiono, tedy to wszytko jest jako malowana łódź a pieknie przyprawiona, a dziurawa, albo koń pięknie ubrany a zły nikczemny. X każdy pewnie woli wsieść do owej prostej a niemalowanej, a pewnej i mocnej, niźli do owej malowanej a dziurawej, i na konia dzielnego, chociaż w prostym siedle, wolałby każdy ku potrzebie wsieść, niż na owego upstrzonego, co się wspina wierzga, a ogonem harenje.
Patrzże też zasię, cnota jako to jest wielka, zacna a można królowa, a barzo podobna ku słońcu. Bo słońce jeśli w nocy za górę zajdzie, tedy tam przedsię inym narodom świeci. Jeśli je też jakie chmury we dnie zasłonią, tedy przedsię na inym miejscu świeci, jako to więc po górach widamy. Także też ta cnota, ta można królowa, chociaj się kęs w kim zaćmi zabawkami świata tego. jako ciemne-mi chmurami, ej przedsię ona wynurzyć a zawżdy zabłyszczeć musi. Bo niechaj straci wstyd kto jako chco. przedsię bez tego być nie może, gdy wspomni na cnotę, aby się wżdy też kiedy zapłonąć a zawsty-dać nie miał. A wszakoż w zaplugawionym ciele nie może tak bezpiecznie swych chorągwi roztoczyć, jako w owym wspaniałym a rozumem ozdobionym. Bo cnota w chłopie niedbałym jest jako pozłocista uzda na szkapie parszywej, albo jako piękna szata na plugawcu, ano na niej pierza i błota dosyć. Ale gdzie cnota przypadnie do wspaniałego ciała a rozumem ozdobionego, już sobie buja jako orzeł, już mu równo szczęście i nieszczęście, już łakomstwo na stronę, już gniew, już i wszytki ine przypadki snadnie taki każdy w sobie opanować a umiarkować może. A tak poćciwy’ człowiek, patrz, azali się nie ma na co rozmyślać, słysząc tak straszne a ohydne przypadki przyrodzenia swego. Izaż mu nie lepiej w pięknej cnocie, w nadobnych zwyczajach, a z wielką wdzięcznością spokojnego a wdzięcznego żywota używać, ciesząc się pewnemi obietnicami pańskiemi, niźli tak w sobie ty szlachetne a wieczne dary, jako marnym a plugawym błotem popluskać sprosnemi a plugawemi sprawami swemi. To już ja każdego nabożnemu rozmyślaniu poruczam.
ROZDZIAŁ VIII.
Jako poćciwy człowiek pychę i ine wszeteczeństwa z niej przypadłe ma w sobie i skromie, i jako się jej przestrzegać
Acz mało przedtym i o tej zacnej pani, o pani szarej pysze nieco sie wspominało, ale dla sekwensu a dla porządku, jako to jedno za drugim idzie, i tu się o niej przytoczyć musi. Pospolicie to jedno za drugim chodzi, za zbytki łakomstwo, za łakomstwem a za bogactwem pycha, za pychą wzgardzenie a zwada, więc ubóstwo, toż zasię znowu spomógszy się zbytki, a za zbytki znowu łakomstwo. A tak się to koło zdawna na świecie ustawicznie toczyć musi. A tak ta pani szara pycha niskąd inąd snadniej przypaść nie może, jako z wszetecznego łakomstwa, z którego bogactwo roście. A pani pycha jest jako własna dziewka jego. A barzo to pani sprosna i szkodliwa narodowi ludzkiemu.
Abowiem dobre mienie, a chociaj i bogactwo pobożne, trudnoć to złym nazywać, boć to są dary Boże, gdyż nam Pan ziemię w ręce nasze podać raczył i ze wszytkiemi bogactwy jej, ale tak, abychmy tego pomiernie, pobożnie a poćciwie używali, bez nadętej pychy a bez wzgardzenia bliźniego swego, co jest sprosny grzech a barzo przemierzły u niego. Bo jeśliżeć nas stworzył w sprawach a w obyczajoch ku podobieństwu swemu, boć ku stanowi dziwnemu boskiemu a kto kiedy czym się namniej przypodobnić może? tak jako Dawid o tym napisał; ale patrz jako on będąc Pan nad pany, Król nad królami, siedząc na wysokościach niebieskich, w nierozmierzo-nej światłości, ostąpiony dziwnemi tłumy rozlicznych a mocnych, a poważnych, nie ziemskich ale niebieskich sług swoich, to jest archaniołów, aniołów, przeciwko którym wszyscy królowie ziemcy są jako proch a muchy, abowiem przed nimi, na rozkazanie Pana tego, drżą wszytki mocy i ziemskie i piekielne, a — patrzże, z iaką powagą a z jaką pychą ten Pan używać raczy tego stanu swego? Niemasz tak nędznego żebraczka, któregoby on do miłosierdzia swego przypuścić nie raczył, a wysłuchać go nie miał. Pa-trzajże, jako nas nędzne stworzenie swoje a zlepienie rąk swoich, s.ynaczki swemi, braciszki swemi zwać raczy, do każdego się przyjść obiecuje na każde wspomożenie jego, kto jedno zawoła żałobliwym głosem do niego a mocno uwierzywszy jemu. Więc i anioły swoje święte posyła na posługi wiernych swoich, aby ich strzegli jako źrzenice w oku swoim, tak jak pismo tego poświadcza, a iżby i kamyki wy-zbierali na drogach chodzenia ich, aby się z nieo-baczka nie obraził w nogę swoję, chociaj to są wielcy stanowię jego.
A czymże się ty nędzna mucho nadymać chcesz? a dlaczegóż tę plugawą gębę podnosisz na wzgardzenie a na lekkość bliźniego swego? który byś z nim si’ull na wagę, daleko zacniejszy jest a niźli ty u Pa na swego, a pewnie żebyś daleko z kloby skoczył. Jako o tym nadobnie Salomon napisał, jako ci dar-mopyszkowie na sądnym dniu będą na ty narzekać, którymi tu gardzili, a za nic ich tu sobie nie mieli, mówiąc ku sobie: I dawnożechmy je widzieli nikcze-mniki a nędzniki na świecie? a teraz siedzą jako gwiazdy, a snadź nas jeszcze posądzać mają, a jakoż tak pewnie a nieomylnie być musi.
A cóż ci po tym nędzniku, iż siedzisz jako malowana opona za kęsem kamienia wykowanego, albo za jaką malowaną ścianą, albo za jaką upstrzoną kobierczyną, nadąwszy nos swój? albo podniósłszy gębę swoję, ano choć ci kęs w oczy pochlebują, a odszedszy wszyscy się śmieją, wszyscy o tobie sżepcą, wszyscy tobą, choć nie w oczy, gardzą, a ty niedbasz, kiloby kilko wąsatych chłopów z łisiemi kołnierzami przed tobą stało, a iżciby czterzej ręcznik dzierżyli, a ty abyś jedno chrapał, spluwał, na stronę poglądał, z postawą mówił, a ludzie abyć się jedno dziwowali, a ośmiawszy, aby cię szli szacować z onych sprośnych postaw i obyczajów twoich.
A na toż to masz łupić a szacować nędzne ludzi? a na toż się to ma udać nędzne, niepomierne, a niepobożne łakomstwo twoje? a na toż cię Bóg postanowił szafarzem funtów i skarbów świętych swoich? Azaż nie widzisz albo nie słyszysz, iż przed progiem twoim już jako odźwierny stoi ustawicznie nędzny a prędki upadek twój? gdyż pański dekret nigdy nieomylny jest, gdzie obiecuje złożyć zawżdy pysznego z stolca, a podwyższyć pokornego. Gdzie — apostoł powieda, jako srodze Pan na niebie zawżdy sprzeciwi się pysznemu, a niszczy pychę jego.
Przodkowie nasi święci juko pychy używali.
Zapomniałeś podobno onych świętych przodków swoich a wielkich miłośników pańskich, jeśliże też tak wzgórę podnosili głowy swoje, albo jeśliże tak sprośnie nadymali twarze swoje przeciw bliźnim swoim, albo jeśli tak szukali a zabiegali pożytkom świata tego dla nędznej a tej szarej pychy jego. Mało ci znali alabastrów, marmurów, złota, srebra, pstrych opon i inych dziwnych przysmaków ku temu u Boga sprosnemu grzechowi; kwiatećzki a piękna tra-weczka to było obicie.ich, namiotek albo chrościana budka, to były marmury i alabastry ich, podpłomy-czek na węglu upieczony a kawalec baraninki, to były półmiski ich, miłość wierna, powinność życzliwa, sprawiedliwość, bogobojność, pomierność, to były wszytki ubiory ich, wszytki klenoty ich. A zwali sie sługami Bożymi i sługami bliźnich swoich, a patrz tacy tam byli wielcy stanowię, oni prorocy, oni zacni patryarchowie, daleko zacniejszy niźli dziś królowie świata tego. Nie graniczyli, nie pozywali się, nie, łupili sobie oczu dla marnych pożytków świata tego, tak jako dziś widzimy, leda dla sprosnej a małej krzywdeczki, nic to człowieka zabić, nic to ręce mu osiec, nic to z majętności jego wypozwać go A oni święci ludzie niczym się inszym nie sądzili, jedno prawdą świętą a cnotami swojemi. a słowa ich były: jest jest, niemasz niemasz.
Ale jako nastały odmienności czasów, jako nastały wystawne zaniki, kosztowne miasta, dziwne kstałty, dziwne ubiory, dziwne a wymyślne, a snadź i z postrachem napoły jedla a picia rozliczne, także też pospołu z tym nastała sprośna pycha, niepobożne łakomstwo, srogie łupiestwo, okrutna niesprawiedliwość, tak, iż się łzy leją niewinnych ludzi, wołając o pomstę do Pana na te, które wystawił, aby ich dobrodziejami a obrońcami byli; gdyż je pismo zowie bogi ziemskiemi a dobrodziejami ludzi im poruczo-nych. A stąd musi Pan doślepić oczu każdego takiego, że się już nie będzie mógł obaczyć w każdym z tych szkodliwym przypadku swoim, aż go dowiedzie do onych mocnych dekretów Pańskich, a do srogiego a pewnego zginienia jego.
Czemu się nam pychy chce?
A wszakoż i nie dziw, iż się do tak marnego nabycia i do tej szarej pychy tak nieobacznie wspinamy, a iż się około tego z tak wielkiemi trudnościami a pracami swemi staramy, gdyż złoto a bogactwo jest tej mocy na świecie, iż niemasz tak złej rzeczy, którejby w dobrą nie obróciło; a niemasz też tak dobrej, którejby w złą obrócić nie mogło. To snadnie może uwinie sprawiedliwego, a wyzwolić niesprawiedliwego. To drzwi otworzy każdemu, do czego go jedno jego sprosna myśl wiedzie. To ludzi do tego poćciwe snadnie przywieść może, że się będą kłaniać onemu sprosnemu bałwanowi, a snadżby się mało nie lepiej, by to nie z grzechem było, owe mu lipowemu nadobnie pozłocistemu ukłonić.
A patrz jedno gdzieć się kolwiek na jakim ze ściu albo na jakiej biesiedzie być przy trefi, by też siedział napocżciwszy i nabaczniejszy człowiek, gdy przyjdzie chociajby nawiętszy nikczemnik a łańcuchów nawiesza na sobie, już się pomkni szarasy, siądźże ty pozłocisty. Przydźże do jakiego prawa, do jakiego sądu kędy chcesz, ano sprawuje swoję rzecz ubogi lisi kołnierz, a jako soból przyjdzie, pomkni się wierę lisie, siędzie tu soból..Tuż twoja akcya do jutra musi trwać, a sobola odprawić, bo ma pilną potrzebę, cho-ciaj nie nie będzie. A ubogi baran ten musi za piecem czekać, aż się i tchórze pirwej odprawią.
Patrzajże zasię, iż onego pozłocistego, by też, jako ona stara przypowieść, nie umiał i kozie ogona zawięzać, alić go na urzędy sadzają, alić go już z rady nie wyganiaj, występoie wy szarzy, ale ty panie łańcuchu możesz zostać, a czasem go i w — radzie posadzą. Azaż tak Pan Mojżeszowi rozkazował, gdy mu poruczał sędzię i urzędniki stanowić między ludem swoim? Nie mówi tam: obierz pozłocistego albo z sobolim kołnierzem, ale mówi: obierz między nimi ludzi stateczne, poważne, ’cnotliwe, poćciwe, a sprawiedliwe, a rozdziel je na urzędniki między ludem moim. Ano i zwierzęta i ptacy wszak to oczyma widamy, kiedy lecą albo stady idą, tedy co starszego a wiadomszego zawżdy naprzód puszczają. U nas tylko pozłocisty wszędy naprzód.
Co się kolwiek na świecie dzieje, wszytko się ciału kwoli dzieje.
Abowiem patrz, iż co się kolwiek na świecie dzieje> to się wszytko marnemu ciału dzieje kwoli, nic się na miłą duszę, ani na poćciwy umysł nie rozmyślając. Patrz, jako na wszyin świecie rozmaity kołat, łoskot, kłopot. Jedni kamienie kują, drudzy rozliczne drzewa cieszą, wymyślając dziwne a nad rozum ludzki budowania. Drudzą orzą, drudzy sieją, kopają, drzewa wywracają. Owa nie próżna ziemia, nie próżne góry, nie próżne wody, gdziebychmy wszędy nie skryślah szukając pożytków, a wszytko nędznemu ciału kwoli. Patrzże zasię na rozliczne kupie, na zatrudnione tui-maństwo, na rozliczne a dziwne rzemięsła, jaki ski zj p. jaki kołat na każdym rynku i na każdej ulicy, jakie dziwne a wymyślne warsztaty, że nietylko o nich pisać, albo mówić, ale i wydziwować się im trudno. A on naszlachetniejszy warstat, gdzieby to co na nim kwoli niewinnej duszycy być miało robiono, barzo zardzewiał, a pełen plugawej żużelice, dziwnych zabawek świata tego wszędy około niego leży. Już cnota, sława, pomierność, poćciwość, pobożność dawna zaziębia leży i kram dawno zawarto, gdzie ją polerować miano, ’ zkąd miała przypaść ona droga a kosztowna nieśmiertelność, której nadzieją ta wdzięczna duszyczka, zawżdy — cieszyć się miała.
A czymże się to dzieje? Xiczymci inym jedno żeckmy utracili onę szczerą niewinność nasze, która się była z nami urodziła, a potym zepsowawszy ją tym plugawym a swowolnym zielem, które kwoli światu na wszytko ją złe odmieniło, nic o nie dbamy, gdyż nas zawżdy do tego wiedzie, co jego jest, a co si§ je|nu podoba. A choćby też on zacny rozum a ona poćciwa cnota zezwoliwszy się mogli temu swowolne-mu osłowi gwałt uczynić, a cóż gdy im tego dobrowolnie sami pomoc nie chcemy, i owszem temu osłowi więcej folgujemy i mocno przy nim stoimy. żadna rzecz nie jest zła, która bywa rozumem sprawowana.
A tak próżnoć to ochylać, nie może to żadnym obyczajem dobrym zwano być, co nie bywa rostropnym rozumem, sławną poćciwością, a świętą cnotą osadzono. Bo i bogactwa, i wszytki przypadki od fortuny, lnożeć i złemi i dóbremi nazwać, bo są barzo dobre, i pismo ich nam nie broni, gdy ich dobrze poćciwie, pomiernie, nietylko^ na swe pożytki, ale i na potrzeby bliźnich swoich, także i rzeczypospolitej używać będziemy. Ale zasię gdy tylko nadętej pychy, a sprośnego obżarstwa, a opilstwa, a wzgardzenia ludzkiego z nich używamy, a pewnego upadku i z nim pospoły bezpochybnie czekamy, tedy je złem i nazwać możemy. Bo uiech Pan za oponami siedzi jako chce, niech sie upstrzy jako chce, niech się uperiumuje jako chce, a nie będzieli cnotą a rostropnym baczeniem zafarbowany, nie pomogą mu nic perfumy, przedsię będzie śmierdział jako kozieł. A prosto jest jako muł złotohławem zakryty, a gdy z niego zejiną złotoliłów, alić uszy, ogon, głowa, szyja, wszytko po djable, a wszytko się niczemu dobremu nie godzi. I organyć nadobne pozłociste będą, i nadobnie piszczą kiedy je dobrze umiarkują, ale jako się też roztrzęsą a roz-głobią z onego porządku swego, to też już będzie więcej sapu a kołatu niżli cudnego piskania.
Także też zasię są i złe rzeczy na świecie, ale kto ich pomiernie a rostropnym obaczeniem używa, tedy nic nikomu szkodzić nie mogą. Złyć jest kat z przyrodzenia, bo już na pomstę a na ludzkie śnuerci jest wysadzony, ale kto do tego przyczyny nie da, a co kat komu może złego uczynić? Złyć też miecz, bo na to sprawion, aby ludzką krew rozlewał, ale kto do tego przyczyny nie da, iście miecz sam nie uderzy; a cóż komu wadzić ma, bo nigdy dobremu nic złego zawadzić nie może. Bo jako jasne, a piękne złoto, by też w naplugawszym worku leżało, tedy ono onej swej jasności dla szpetnego worka nigdy stracić nie może, także i człowiekowi poćciwemu, który rostropnym rozumem wszytko około siebie rozważyć może, a co mu złego zaszkodzić może? A co mu może zaszkodzić łakomstwo? Gdy on to rozważywszy, pięknym rozumem wzgardzi, a zkądinąd, a“ z poćciwszego końca szuka obeścia swego. Złać tez i pycha, o której tu teraz mówimy, a cóż mu zawadzi gdy on uważywszy poćciwy stan swój a bojażń Bożą, a rozmyśliwszy się na to, iż mu to jest przypadek szkodliwy a zelżywy, iż się jej strzeże, a w nie się nigdy wdawać nie będzie chciał. A także i ine przypadki od świata niepotrzebne, umiarkowawszy wszytko rozumem a cnotą w sobie, wszytko to z siebie otrząśnie jako plewy idąc z gumna, kiedy owies wieją. A niedbalcowi wszytko to będzie jako mocno woskiem przylepił, ani on nigdy o tym myślić będzie.
A tak człowiek poćciwy a poćciwie rozważny jest — jako blask słoneczny, co wszytkie kąty oświeca, wszytkie zaziębłości ogrzewa a wysusza, a już nie-tylko sam sobie dobry, ale będąc onemi nadobnemi cnotami ozdobiony, już nielza jedno wszytkim dobry być musi.
Bo jako ćwiczony marynarz nie jedno sobie dobry, ale i onym dobry, co z nim w okręcie siedzą. Doktór też albo cyrulik mądry nie jedno sobie dobry, ale i owym dobry, co jego rady potrzebują. Sędzia też pobożny nie jedno sobie dobry, ale i owym dobry, co jego pobożnego sądu potrzebują. Takżeć i człowiek mądry a baczny, a rostropnemi cnotami ozdobiony, nie jednoć sobie dobry, ale wielu ludziom cnoty jego a poćciwe obyczaje jego zawżdy się przygodzie mogą. Abowiem widzimy w ludzioch rozmaite przypadki: jeden lwa ogłaszcze, iż mu się płaszczy jako zając, drugi niedźwiedzia za nos wodzi, drugi szkapę szaloną tak ukróci, iż mu na kolana uklękać będzie, kiedy nań będzie chciał wsiadać. Takżeć baczny a mądry człowiek i lwa ukróci rozumem swoim, to jest złego, możnego, a upornego człowieka, i szkapę, szaloną, to jest chłopa szalonego nadobnie ukróci poważnym upominaniem swoim, i niedźwiedzia za nos powiedzie, to jest chłopa gniewliwego a jadowitego, gdy mu z rozumu a z cnoty nadobnych receptów doda. A tak i sobie dobry, i ludziom dobryT, bo ąobie sławę wieczną uczyni, a ony też okróci, coby ubogim ludziom złemi obyczaj mi swemi zaszkodzić mogli.
Jako z pychy wzgardzenie roście, a z wzgardzenia nieprzy-jaźń a zwada, a jako się tego poćciwy przestrzegać ma.
A jako pospolicie po grzmieniu bywa deszcz albo grad, także też po pysze bywa pospolicie wzgardzę. nie, a po wzgardzeniu przymówki, a potem zwada. A poćciwemu człowiekowi jako to jest szkodliwy przymiot, to już każdy snadnie i rozważyć i obaczyć może. A tak poćciwy człowiek ma się pilnie strzedz i takich biesiad, i takich ludzi, i takich rozmówek, zkądby mu to przypaść miało. Bo iż tego przypadku nie trzeba długo słowy farbować, dobrze się sama ta rzecz zafarbowała, i co szkodliwego, i co trudnego, i co niepoćciwego poćciwemu człowiekowi przynosi. Abowiem kto już w ten bród zabrnie, już nigdy bezpiecznego, ani wesołego czasu mieć nie może. Już, prze-jeżdżka pomierna, już przechadzka wdzięczna, i ina każda wolność swobodna takiemu się sprośnie zagrodzić musi. Już piwo warz, kury skup, świnie pal, nie tedy kiedy chcesz, ale kiedy musisz, albo kiedy czas przypadnie.
Ano cię już przyjaciele nawiedzać pojadą, już sług z krzywemi wąsami musisz więcej chować niźlić potrzeba, jużci onych kur, czegoś nie doskubał, ostatek pobiją, i kłotkęć do piwnice stłuką, już baran wrzeszczy, a wełna na nim trzeszczy, już będziesz miał zawżdy świeże nowinki, choć to jako żywo nie było, bo cię będą na urząd straszyć, abyś im dolewał, już musisz z nimi kozerę grać, choćbyś nierad, folgując onej potrzebie swojej. Już ubijesz kogo, tedy źle, ubijąli też ciebie, tedy jeszcze gorzej. Już dekret pański tuż za piętami chodzi, iż kto rozleje krew człowieczą musi też pewnie zasię krew jego być rozlana. A ktoby wiedział, iż krew jego ma być pewnie rozlana, jakoż dekret pański nieomylny jest, a nie wie gdzie, kiedy, i jako, jakożby taki mógł kiedy dobrej myśli być? albo bezpiecznie usnąć? albo się najeść? Więc i wójt we wsi nie obejdzie się bez tego, aby do pana z nowinką nie przyszedł, bo to pospolicie ich święte przyrodzenie jest, aby pany wadzili, a nie wiem co też na tym wygrają, bo się panowie pojednają, a chłopu w tym rosterku zawżdy w łeb. Bo już, chłopie, daj kury, daj — owies, pódź \ na straż, rano biegaj po drwa, biegaj po piwo, młóć owies, a chłopu się przedsię rychlej dostanie, niż komu inemu. Bo tak pospolicie powiadają: O, stłukci on mnie jednego, aleć mu ja ich pewnie stłukę trzech. A cóżci chłop krzyw? czemu onego nie tłuczesz, coć winien? Ale iż łacno chłopa zdybać, a wżdychmy się pomścili jako tako.
Może być lcrotofila bez szkodliwych żartów.
Mogą być między ućciwymi ludźmi krotoiile bez owych niepotrzebnych żartów, bo stara przypowieść: i przyjacielem igraj słówkiem rzadko, ale rączką nigdy, i to słówkiem poćciwym, a nie obraźliwym, boć i słówko czasem rychlej obrazi niźli rączka. Ale to nic u naszych panów, kiedy się rozigrają, jeden drugiemu oczy zalać kampustem, albo czym tłustym gębę zamazać; czapkę zrzezać, suknię zdrapać, pod nosem świeczkę zgasić. Więc łza zadać, więc niepoćciwych słówek namówić; a pospolicie charci takie krotofile miewają. Więc się tu po piasku gonią, więc tu przez się skaczą, więc tu jeden drugiego obali, a z onej krotofile to idą w się, aż jeden z obronną nogą, drugi z rozdartym uchem idą, skowycząc do domu.
A są te ich krotofile jako wędki na ryby, albo wspary na ptaki. Takież rybeczki około wędki igrają, biegają, a ona się im nadobnie błyszczy, alić jedna po chwili chyt na brzeg, ani się sama obaczy, co się jej stało. Albo takież ptaszek pod siecią albo na lepie, ani sam wzwie, kiedy uwiąźnie.
Różne postawy gniewliwych.
Abowiem obacz, jakie są różne postawy przyrodzenia człowieczego. Bo się jeden zapłonie ze wstydu a drugi z gniewu, jeden się śmieje ż prawej szczyro ści, a drugi się śmieje, kiedy ma uderzyć; jeden płacze z radości albo wesela jakiego, a drugi kiedy się rozgniewa. A wszakoż na każdej biesiedzie albo na każdej sprawie to jest napotrzebniejsza człowiekowi bacznemu, aby się zawżdy cisnął do człowieka statecznego a poćciwego, a z nim zawżdy i rozmowy miał, wdzięcznego towarzystwa używał. A gdyby co miało takiego przypaść na cię, choćby go też już nie było, tedy go miej jako obraz przed oczyma swemi, i wszytkie sprawy jego. A gdy sobie wspomnisz skromność jego a onę stateczność jego, tedyć każdy przypadek, jakić się kolwiek przytrafi, zawdyć znośniejszy i rozważniejszy będzie. Ko i z onych drugich przemierzłych obyczajów możesz się sam w sobie pocichu naśmiać, i sam, jeśliby cię też co takiego ruszyło, uciekszy się do rozumu, snadnie w sobie pohamować możesz.
Człowiek nie może razem wszytkiego w sobie uskromić.
A acz żądny człowiek nie może w sobie wszytkiego razem zahamować albo postanowić, bo żadne ciało nie może być tak zdrowe, aby go wżdy kiedy co zaboleć nie miało. Ale lepiej wżdy, iż jeden członek zaboli, niżliby wszytko ciało miało bolec. A lepiej zawżdy nogę wywinąć, niźli złamać. A tak w rostropnym a w bacznym już wżdy przyrodzenie zgoła wszytko tak zaboleć nie może, aby się powściągnąć nie miało od tego, co mu nie przystoi. Nie tak jako w onym wszeteczniku, co razem i z.ciałem i z duszą mało nie ustawicznie na śmiertelnej pościeli leży. Bo jeśli w sobie obaczy gniew rostropne a słuszne upomiarkowane ciało, już go snadnie uskromić może oneini miotłami dusznemi, co z cnoty a powściągliwości robią. Także obaczyli i łakomstwo i obżarstwo i ine niepotrzebne a niepoćciwe przypadki cie-
Biblioteka — T. lgu. 4 leśne swoje. Abowiem za rostropnym rozmysłem a za bacznym ćwiczeniem, już tuż ona zacna towarzyszka cnoty świętej, stałość mocna przypadnie, tak iż on tak ozdobiony człowiek będzie stał jako mocny filar, którego żądny wicher, ani przestrach, ani żadna rzecz nigdy ruszyć nie będzie mógł.
Abowiem patrz i na lwa, i na niedźwiedzia, i na każde jadowite zwierzę, iż zarazem żadnym gwałtem ukrócono być nie może, ale rozumem a na-dobnemi postawkami a wdzięcznym ugłaskaniem, a gdy k’temu często ludzi wida, snadnie ukrócone być może, że się będzie płaszczyło jako zając. Takżeć też przyrodzenie swowolne, jeśli nie będzie rozumem a rostropnym baczeniem ugłaskano, pewnie iż zawżdy płoche być musi, a trudno czym inszym ukrócono być może
Pirwsze przypadki przyrodzenia naszego me są w va-szej mocy.
Abowiem pirwsze przypadki wzruszenia naszego, to jest rzecz pewna, iż nie są w naszej mocy, na co się wszyscy filozofowie zgodzili. Bo to nic może być gdy ’ się człowiek nie obaczy, aby się i rozgniewać, i przestraszyć, i zapłonąć nie miał, kiedy nań co z nieobaczka przypadnie. Ale wnet skoro się obaczy, a rozum go przestrzeże, tedy wnet wszytko ono snadnie z siebie otrząsnąć może. A powiedają o rycerskich ludzioch, iż kiedy ku bitwie, że jeden zblednie, drugiemu się noga w strzemieniu trzęsie, bo to są pierwsze przypadki, a nie są w naszej mocy, ale skoro się obaczy a uciecze się do rozumu, do sławy, a do cnoty o radę, o! wnet go ono wszytko snadnie ominie. Ale jako doktorowie powiedają: Principiis obsta, sero medicina parałur, to jest: każdej chorobie wczas zabiegaj, bo późne lekarstwo niedobre bywa.
A także i poćciwy człowiek, gdy obaczy tę chorobę pirwszego wzruszenia w sobie, o! wnet nie mieszkając co narychlej z onemi syropki wdziecznemi do niej, naczyniwszy ich z cnoty, z rozumu, a z ro-stropnego uważenia, pewnie wnet, iż ta pierwsza niemoc w poćciwym człowieku snadnie uleczona byTć może. Bo sąć też i ine przypadki przyrodzenia naszego, którym się ciało obronić nie może, ale już nie tak szkodliwe, jako ty pirwsze. Jako jest zbytnia radość, zbytni smętek, zbytnie wesele, zbytni śmiech, także i bojaźń zbytnia. A wszakoż i tych, kto niepomiernie a bez rozumu używa, tedy się i ty snadnie w szkodliwe a w niepotrzebne obrócić mogą. Ale co będzie rozumem a stałością zakowane, to nikomu żadnej szkody uczynić nie może. Bo co mi może uczynić smętek, gdy się ja do rozumu uciekę, iż się trudno woli Bożej sprzeciwić, a iż to pewnie wiem, będęli w tym cirpliwie trwał, iż mi się to ma sowito nagrodzić. Także, a co mi może uczynić strach, bym dobrze i rany i krew na sobie widział, gdy sobie wspomnię na sławę, na poćciwość swoję, żem to powinien i dla sławy swej, i dla ojczyzny, swej, i dla rzeczypospolitej swojej wszytko z chęcią znosić.
A tak poćciwego a stałego człowieka już ani krzywda, już ani zwada, już ani gniew, ani żadna rzecz niepotrzebna a nieućciwa, nigdy go ruszyć nie może, jedno jak aniół zawżdy w pomierności swej zostawać będzie, a o żadną się rzecz zafrasować nie może. A kto się nigdy ni ocz nie frasuje, już zawżdy wesół; a kto zawżdy myśli wesołej a bespiecz-. nej, ten zawżdy może rzec, iż błogosławionego a wolnego żywota używa, gdy. się k’temu jeszcze będzie przestrzegał wszetecznych biesiad a swowolnych ludzi,. tylko iż będzie żywota swego używał z ućciwe-mi, z pomiernemi, a cnotą a rozumem ozdobionemi ludźmi.
To unlepszy doktór, co się sam uleczy.
Abowiem to jest i natańszy i sobie najpotrzebniejszy lekarz, kto obaczywszy w sobie chorobę, iż ją sam sobie u czy. Także poćciwy człowiek, gdy się sam nadobnie rozmiarkuje, a ty przypadki cielesne iż sam w sob’o pohamować będzie umiał. Abo-wiemci i biesiada poćciwa nic nie wadzi, chociaj ją kto i z niemałym kosztem swoim uczyni ku swej poćciwości, kiloby nie wszeteczna, nic sprośna, nie owa ożarła, tedyć to jest nadobny przysmak i do sławy i do dobrego zachowania, boć nas Pan nie chce mieć kartuzy, a jako Salomon pisze, iż człowiek poćciwy ma z ochotną myślą a z wesoleni a z pobożnym sercem używać darów pańskich, dziękując mu za to. Także też na drugim miejscu pismo powieda, iż ochotnego szafarza dóbr swoich miłuje Pan Bóg. Ale pewnie nie owego, co z bębny a z dudami, tłukąc się po ulicach, szafuje ty dary pańskie. A bowiem trzeba się zawżdy rozmyślać, abyclnny niczym Pana nie obrazili, a pomiernie, a poćciwie wszytkiego używali, aby się wesele nasze, tak jako nas Pismo przestrzega, w smutek nie obróciło.
Ano piszą o jednym królu, co ji zwano Pelo-pidas, iż na każdym feście kazał sobie zawżdy przynieść sklenicę octu, i wypił ją. Gdy go pytali, jeśli to dla zdrowia czyni, tedy powiedział, iż nie; a.le dla tego, iż po weselu, jeśliby smutek jaki przypadł, abych ji zawżdy. jakom to powinien, cirpliwie znosił” Także i każdy, czego w sobie rozumem nic umiarkuje, tedy będzie jako on głóg przy drodze, co sam drapie, a jagoda się niczemu dobremu nie godzi. Aie i głóg, gdy ji nadobnemi galąskami uszczepi, tedy z niego snadnie może być pożyteczne drzewo. Także sękowate a drapiące przyrodzenie człowiecze, bo i kowalowi łacno o młot, i ślósarzowi o piłkę, i krawcowi o nożyce, gdy już sobie warstat vzgotuje; Także też poćciwy człowiek, gdy sobie nadobny warsztat z cnoty świętej a z rozumu uważnego zbuduje, już mu łacno o wszytko ine naczynie, co im sławę a poćciwość na tym szlachetnym warsztacie snadnie sobie ukować może. A wszytki ine szkodliwe przypadki, jako ty gniewy, ty zwady, ty nieućci-we wszytki sprawy i biesiady, precz na ulicę, jako zużelicę niepotrzebną od siebie odrzucić możei
ROZDZIAŁ IX.
Tu już będzie po tych loszytkich przypadkach, jako poćciwy człowiek on szkodliwy przypadek gniew w sobie i ukrócić i umiarkować, i jako się w nim ma i obchodzić i sprawoxvać.
A gdyżechmy już odprawili różne przypadki człowieczeństwa naszego, a jako mają być obaczywa-ne, i jako mają być hamowane i skromione w przyrodzeniu naszym, już też pomy do starszego występku naszego jako do ibntany, do którego się mało nie wszyscy do rady schodzą, to jest do gniewu szkodliwego. Bo już łakomstwo jako łakomstwo, to wżdy potajemnie łupi, także obżarstwo, opilstwo i ine przypadki. Ale to pan taki, co i łupi, i bije, i rozmaite szkody narodom ludzkim czyni.
A bychmy o jego miłości inego świadectwa nie mieli, tedy się jedno przypatrzmy sprawie i postawie jego, tedy to pewnie obaczymy, iż to pan nie barzo dobry musi być. A wspomni sobie jedno kto jeśliś widział kiedy prawie tymto gniewem zapalonego człowieka: aczkolwiek ten przypadek jadowity nie jest jakoby dziedziczny w ciele człowieczym, także i w mych żwirzętach, ale jest wzruszenie jakieś a zapalenie żółci, krwie i inych wilgotności cielesnych, jako to i w żwirzętach widamy, iż będzie pokorne, łagodne, a gdy się wzruszy a zapali, tedy jest dzikie, srogie, a napoły szalone. Patrz na konia, gdy się zapali, a on z onego cichuczkjego stanie się wnet jako szalony. będzie drżał jako ryba, oczy mu się zapalą jako pochodnie, będzie kwiczał, ryczał, kąsał, wierzgał, owa wszytko musi odmienić w sobie. Także tez i wół będzie chrapał, sapał, rogami strzęsał, piasek nogami rozmietował. Także też i pies na kij, na miecz pobieży, czymkolwiek nań ciśniesz, to będzie kąsał. Także i wieprz patrz, jako się na ludzi wnet będzie puszczał, zębami zgrzytał, aż piany z niego pocieką. Owa każde żwirzę w tym przypadku musi sprośnie odmienić przyrodzenie swoje.
A wszakoż i w żwirzętach ten srogi przypadek jeszcze wżdy umiarkowanszy jest, niżli w tem szlachetnym żwirzęciu, co je człowiekiem zową, ęho-ciaj jest i rozumem i poćciwością ozdobione, jako prorok o nim powieda. Abowiem mędrcy oni starzy. tedy gniew człowieczy doczesnym szaleństwom zwali, jakoż kto się temu przypatrzy, barzo to snadnie rozezna, iż jest coś barzo podobnego k temu, a jeśli nie ku szaleństwu, tedy ku sprosnej chorobie jakiejsi...
Azaż nie widamy, jako z onej nadobnej, a łagodnej twarzy wnet się stanie sprośna, sroga, zadęta, zabladła, że straszno na nię patrzyć? Azaz się ony zapalone oczy we łbie wiercieć nie będą, jako u szalonego? Azaż nie, drżą wargi? azaż nie zgizatają zęby? azaż może spokojem postać? jedno się wierci, kręci, nogami depce, a nie wrie, gdzie się wrazić. Azaż ręce spokojem zadzierżeć może? jedno imi kiwa, grozi,“ a jeśli się pomścić nie może, tedy albo się drapie, albo z szalonego łba włosy skubie. Już mowa, już wzrok, już słuch, już wrszytki smjsły w nim sprośnie się odmienić muszą, fi żadna władza przy słusznej swej mocy już tam zostać nie może. Już ni rozum, ni pamięć, ni baczenie żadne tam spełna być nie może. Już wszytki Boże inne dary, które lioinie nad ine żwirzęta nadane mamy, władzy swej ani urzędu swego żadnym obyczajem używać nie mogą, gdyż już marnie tym sprosnym przypadkiem zgwałcone a zniewolone być muszą.
Jako są szkodliwe przypadki z gniewu.
Patrzże zasię, co za szkody a co za przypadki z te, ro tak szkodliwego zajątrzema uróść i umnożyć się muszą. Naprzód niemoc pewna z onego tak wzruszonego a zgwałconego przyrodzenia, tak, jako to często widamy, snadnie przypaść inoze. I otyni zła sława, bo już tam i sam na się i na kogo, cokolwiek od kilka lat wie, snadnie wywoła, a nic już tam zatajono być nie może. Więc omierzeme ludzkie, bo się już więc wszyscy tam zbiezą się mu dziwować jako niedźwiedziowi. Jedni hamują, drudzy też ‘ jako psu łają, a złym człowiekiem nazywają. Acz potym nędznik tego wszytkiego obaczywszy się, żałuje, ale nie wczas, sprawiwszy już wszytko, co trzeba.
Gniew a rozgniewanie są od siebie różne.
Abowiem gniew a rozgniewanie są od siebie ty dwie rzeczy jakoby niejako różne, jakoby pijany a opilec. Bo pijany to jest, co nie ustawicznie, jedno. iż mu się też to z czasem upić trafi. Ale opilec jeszcze nie wie, jeśli żyw, a już znowu konwie podle siebie maca. Także rozgniewany, ten jest z czasem a z przypadku, ale gniewliwy, co już wziąwszy co przed sie, już się ustawicznie gniewa, długo się uskro mić w onym swoim przedsięwzięciu nie może. A to jeszcze szkodliwszy, bo z takiego przedsięwzięcia już się więcej złego namnożyć może, niźli z owego do czasu rozgniewanego. Aczci i owTo zły, bo już bywa, acz krótki, ale z szaleństwem napoły.
Abowiem patrz, co się z tych długich gniewów na świecie dziewało, także się i zawżdy dziać musi. Bo z tego przychodziły ony srogie wralki, dziw-ne mordy, jadowite krwie rozlania, najazdy, trucizny, dziwne śmierci, srogie onych pięknych a sławnych miast zburzenie, bo jeśli me mocą, tedy chytrością, ogniem, albo jakim przenajęciem. Wiele długo gniewliwy na świecie szkody i wiele złego uczynić może. Bo już tam i sławra, i cnota, i zdrowie, i wszytki, co naprzedniejsze klenoty tego szlachetnego przyrodzenia człowieczego na barzo lekki szańc a barzo na podły targ wysadzone być muszą. Azaż się nie targnie sługa na pana? syn na ojca? żona na męża? azaż jeden drugiego nie otruje? albo w:e śpiączki nie zabije? A snadż niemasz żadnej niecnoty, czegoby się nędzny naród ludzki tym przypadkiem sprosnym zarażony poważyć albo się ocz pokusić nie miał. A widamy to i na małych dzieciach, kiedy się powali albo się ocz rozgniewa, tedy się będzie miotało, będzie ziemię biło, i szpetniej wrzeszczy, niźli gdy mu się co inszego stanie, i już też i mamka musi z nim rzkomo płakać, także też ziemię bić, a ledwie a ledwie, iż z onego zatrwożenia ukrócono będzie.
Więc już i one Boskie dary, które Pan dać raczył temu narodowa nędznemu naszemu, abychmy się też wżdy byli czem k’niemu przypodobnili, z tym nieszlachetnym przypadkiem zniszczeć a zagasić się muszą. Bo się miłosierdzie obrócić musi w srogość, sprawiedliwość w7 krzywdę, słuszne umiarkowanie wT rozpustność a w szaleństwo. Już miasto stałości sprosna odmiana, miasto ratunku jakiego albo wspomożenia jakiego, drapiestwo a złupienie. I cóżkol wiek jest naszlachetniejszego w przyrodzeniu człowieczym, wszytko szpetną sprawą a przemierzłą postawą odmienić się musi.
Kto chce, snadnie rozumem każda rzecz pohamowana być może,
A wszakoż mądry a rozważny człowiek, nietyT-ko ten chociaj szkodliwy przypadek, ale i każdy iny kiedy chce, snadnie w sobie oną ućciwą powścięgli-wością zawżdy pohamować może, wziąwszy przedsię bojaźń Bożą a zakazanie srogie jego. A potym przypadek przyszłych rzeczy rozważywszy sobie, co złego a co dobrego z każdej rzeczy umnożyć się może. Tedy ma temu z daleka rozumem zabiegać, a czynić gwałt przyrodzeniu swemu, a złamać w nim napor 110 chciwości jego. Abowiem każdy, kto obaczy jaki wrzód szkodliwy na ciele swoim, a iżby się co dalej to więcej szyrzyć miał na skazę ciała onego, to wnet temu kędy może zabiega, a nic się nie gniewa na cyrulika, chociaj go pali, siecze, gryzącemi prochy zasypuje, bo wToii do czasu bólu przecirpieć, niźli ciało umorzyć. Albo gdy się komu miecz skrzywi, woli ji, o ścianę zawadziwszy łamać a napraszczać, albo ji i do ognia włożyć, choćby się i złamał, woli na ten czas szkodę mieć, niżiiby mu się czasu potrzeby spadać miał, z czegoby większą szkodę albo i śmierć podjąć mógł. Także i poćciwy człowiek, gdy który szkodliwy w sobie przypadek baczy, któryby mu na potym więtszą szkodę uczynić miał, wczas mu w sobie“ gwałt potrzeba uczynić, wczas się z nim łamać, a rostropnym uważeniem rzeczy przyszłych, a baczną powściągliwością, jako gryzącemi prochy zasypować, a nie dać mu się rozwodzić, aby na potym i więtszej szkody i więtszego bólu nie przyniósł i nie uczynił. Abowiem i nieprzyjacielowi lepiej zawżdy wczas zda-leka się bronić, niż go blisko do brony puścić. Bo jako moc a serce zaweżmie, trudno go potym ode-gnać bywa.
Alebyś tak snadź rzekł: wżdyć bez gniewu byo nie może, 1)0 go potrzeba albo na nieprzyjaciela, albo na złe ludzi, którzy karania bywają godni. Toć już jest nie gniew, ale sprawiedliwość: a jeśli gniew, tedy gniew pobożny a rozmyślny. Boć się nie gniewa burmistrz na złodzieja, a wżdy ji da obiesić. Nie gniewą się mistrz na dziecię, a wżdy mu czasom miotełka wytnie; nie gniewa się myśliwiec na jelenia a wżdy“ go zabije. Także i z nieprzyjacielem gniew musi być, ale rozmyślny a poradny gniew. Bo jeśli go rozmysłem a dobrą radą nie zwalczysz, byś też nań nabarziej z daleka zgrzytał zębami, tedyć mu to nic nie zawadzi.
Więcbyś też lepak rzekł: A kiedy by mi brata albo przyjaciela bito, albo dom spalono, albo wybrano, tedy i tego jeszcze nie mam żałować albo się o to gniewać? Tedy i to jeszcze nie gniew, ale pomsta poćciwa. Bo bez wzruszenia jadowitego gniewu może się poćciwy człek pomiernie a rozmyślnie krzywdy swej pomścić, także i krzywdy przyjacielskiej; a snadź skromne milczenie poćciwego człowieka sroź-sze niźli popędliwość gniewłiwa. Bo ten, co mu winien, musi go pewnie gryść sumnienie, aby się z nim ugodził, widząc onę skromność jego, a k temu pomyśli sobie, iż chociaj milczy, ale co wiedzieć, co myśli. A tak bez gniewu a bez szkodliwego obruszenia siła sobie rozumny człowiek i krzywdy, i każdej rzeczy inszej nagrodzić może, a przedsię i niepotrzebnych trudności ujdzie, i sława, i dobre zachowanie spełna zostanie.
I baczny człowiek rozgniewać się musi, ale z rozumem.
Abowiem to być inaczej nic może, że i baczny człowiek, a zwłaszcza pirwszy przypadek, który, iż to już wiemy, że nie w naszej, mocy jest, aby w sobie zarazem mógł przełomie, a iżby się tez z czasem rozgniewać nie musiał. Ale jakoż się rozgniewa. Pewnie dziecinnym gniewem, które się rowno tak rozgniewa, kiedy mu suknią wezmą, jako laedy gałkę. A posypawszy mu orzechów, albo dawszy mu leda jakie czaczko, aliści wnet jednanie. Także tez rozważny człowiek o równą rzecz szkoda aby sobie miał targać albo niepotrzebnie frasowaś szlachetne przyrodzenie swoje. Bo najdziesz drugiego, gdy sługa obrus spluska, albo mechcąc szklemcę stłucze, to wnet do korda albo do kija, równie jakoby mu dom zapalił, albo co inszego, co nagorszego uczynił. Ale rostropny człowiek może tak uważnemi słowy prostaczka pokarać, że mu to dłużej pamiętno będzie, niż by go uderzył, albo jaką iną srogosc nad nim uczynił. Bo gniew każdy ma być rozmyślny, a gdzie o*o komu trzeba, a czemu sobie przyrodzenie targać. Bo bijemyć też i węża i wilka, i psa wściekłego, ale z potrzeby a nie z gniewu, aby to potym koirfu inszemu nie zaszkodziło.
’ A tak gdziebychmy kogo merozmyslme a z sro-<>-ośoi gniewu przykro karać chcieli, wejżrzyjmy pir-wej w swe attekty jako we zwierciadło, jeśhbychmy też tam’ czego takiego nie naszli, o co by nas tez słusznie pokarać miano. A jako Arystoteles pisze, iż gdy masz kogo uderzyć, i już luj podniesiesz, rozmyślże sie mało, jeślibyś też czego w sobie me na-lazł, o coby cię też słusznie mozono uderzyć. Boc sa i drugie atfekty w naszym ciele, choć me barzo szkodliwe, a wżdy kto ich niepomiernie używa tedy sic z nich mogą i szkodliwe uczynić. Jako zbytnia miłość, zbytnia radość, zbytni śmiech, zbytnie wesele, i to wszytko może być szkodliwe, kto togo bez rozumu a niepomiernie używa. A tak pomiern} gniew nie jestci gniew, ale roztropne karanie a napominanie, aby sie potem oni tego strzegli, co im to należy, a tym się karali a upominali.
Abowiem toć jest prawda, jakochmy i pirwej słyszeli, iż pirwszcgo wzruszenia w przyrodzeniu swoim nie może nikt zarazem w sol)ie pomiarkować, ale obaczywszy się a uciekszy się do rozumu, o wnet mądry człowiek wszytko w sobie snadnie pohamować może. Ale kto uskromiwszy a ochłodziwszy w sobie pirwsze wzruszenie swe, przedsię się sroży, przedsię jadowitości swej uskromić nie może, toć już jest uporny a rozmyślny gniew, a nigdy na dobre wyniść nie może. Bo i Bóg taki gniew na wielkiej pieczy ma. A najdziesz drugie tak jadowito przyrodzenie, coby rad aby się ludzie bili a wadzili, a ękociajby się krew lała, tedy on, patrząc na to, rozkoszuje sobie. I bywali tacy ludzie i za starych wieków, jako on sprosny Nero, albo on srogi okrutnik syrakuzań-slci, albo inych wiele, co sobie za krotofilę krew ludzką rozlewali. Ale jakie też pomsty za to brali, to już tam historye o tym poświadczają. Ale to już jest nie człowiecze ale wilcze ilbo psie przyrodzenie, który co potka, toby rad kąsał, a zagryznąwszy je-dnę owcę porzuci, a wnet drugiej szuka albo ją goni, aby ją takież zagryznąć, chociaj mu już tego nie trzeba.
Mądrego człowieka gniew jest potrzebny.
Abowiem mądrego a poćciwego człowieka gniew rostropny na wiele się dobrych rzeczy i obrócić i przygodzie może. Ale nie tak, aby się srożyć miał jako kat, ale jego nadobne upominanie a rostropne rozważanie, choćby też było i z pogróżkami jakiemi, tedy pożyteczniejsze jest niźli owego, co wytrzaska wszytko jako grom i z pamięci i z obyczajów ludzkich. Abowiem by wszytki miał karać w srogości gniewu, tedyćby napierwej trzeba od tych a napil-niej począć, co też drugie karzą, a w cudzym oku paździorka szukają, a w swym bierzma szpetnego nie baczą. Bo go karze o nieprawdę jednemu, a on sam wszytkiin łgarzem. Karze go, iż komu nałajał, a on wszytkim łaje, wszytki lży a hańbi. Karze go, iż co równego konni wziął, albo wypożyczał, a on wszytki drze by barany., ii“
A tak gdziekolwiek chcesz pojrzeć, a jakikolwiek stan upatrzyć chcesz, tak zacniejszy jako i mniejszy, patrzaj, wieleli ich znajdziesz albo upatrzysz, aby nie było nic, coby się wżdy w nich też pokarać mogło. Owa wszytkochmy ludzie, jcdnoż pleban człowiek. I któż jest taki, któryby powinność swą zachował, a nigdy nic z niej nie wykroczył:’ Widzimy, iż brat brata radby w czym mógł podstąpił a oszukał, ale tam i z przyrodzenia rzadka zgoda. A filozof napisał: iż rzadki jest ptak tenix na świecie, ale to jeszcze rzadszy ptak między bracią zgoda. Azaż nie widzimy mąż z żoną w jakiej też zgodzie czasem mieszkają?1 Azaż nie widzimy, iż syn ojca lata^ liczy, a pyta się. dawnoli już wałaskiej wolnie? Azaż gość pewien na drodze swojej albo także i w gospodzie swojej? Ażaż kmiotek pewien doma? pewien na targu? chociaj nikomu nic nie winien, jedno, iż jedzie albo idzie z pobożną robotą’swoją. Wszędy a wszędy ’ Ików pełno, wszędy a wszędy nasadził się jeden na drugiego, aby go w czym podejść a podstąpić lrógł. Wszędy a wszędy łakomstwo a swawola tak Łzeroko rozbiły sieć swoję, że trudno i niewinnemu, aby się kto z niej wybić miał. A tak złość a przewrotność ona, szczyrość szlachetną na tym śv jecie tak zatłumiła, że prawie zatonęła, jako dziurawa łódź na głębokich wodach. A tak potizebny jest gniew poćciwego człowieka, aby rostropnym a pomiernym napominaniem, a czasem też i pocci-wym karaniem niszczył, zacierał, a ku dobremu końcowi przywodził ty sprosne wszeteczenstwa ludzkie. Ale by się miał na. wszytki prawym a sierdzitym gniewem gniewać, równo jakby też prawem oszale-niem oszaleć musiał. Bo złość nigdyć się z żadnym człowiekiem nie rodzi, jedno mu z czasem a ze złego wychowania, a jako ze zwyczajem przypadnie. Także też ze zwyczajem, gdy k’temu postrachu, jakiego do tego przyłoży, snadnie odpaść może.
Człowiek mądry złym z poćciwym karaniem jest jako doktór chorym z łagodnym lekarstwem.
A jako doktór uczony gdy widzi wadę jaką w człowieczym ciele jeszcze nie barzo nazbyt szkodliwą, tedy ją też lekkiemi ziółki i wolnemi syropki, jako może leczy a opatruje. Ale gdy też obaczy, iżby się szyrzyć albo zapalać chciała, to już mocno agaryku dokłada i korrozywami zasypuje. Także też i człowiek mądry, póki jeszcze widzi nie nazbyt szkodliwe występki ludzkie, to je też leda, ziółki, to jest pięknemi słówki, a wdzięcznym a rozważnym napominaniem leczy. Ale gdzięby się też zuchwale szyrzyć albo zapalić chciały, więc też miasto agaryku, tarasu albo łańcucha na to przyłożyć może. A wsza-koż to wszytko może iść bez zapalonego gniewu, jedno z krześciańskiej miłości a nie z katowskiej sro-gości.
A jako doktorowi chorzy dziękują, gdy je wyleczy, także i ci pewnie będą dziękować, gdy się oba-czą, za ono łaskawe upominanie swoje. Abowiem przyrodzenie człowiecze przykłonne jest ku bojaźni jeszcze z onego przestrachu w Raju przodka naszego, gdyż się ze wszytkiemi przypadki jego rodzimy. A widamy to i we żwirzętach, iż strach jest coś przyrodzonego, bo i koń leda przed wiechciem z drogi skoczy, i ptaki z konopi leda czym odstraszy, i niedźwiedź, kiedy trąbę usłyszy, tedy się trwoży, i lew tak powiedają, iż kiedy wóz tarkoce, a straszydło na nim jakie będzie, tedy barzo przed nim ucieka. A także i człowiek, a zwłaszcza gdy co ńa się czuje, pewnie nietylko srogością karania, ale i sro gością napominania albd srogą postawą snadnie być nstraszon może. Bo i w dziecioch to widamy, cho-ciaj tenże, co z nimi igrał, twarz na nie zakryje, albo jaką postraszną ukaże, tedy wnet przed nim uciekają. ’
Ale by nie było nic lepszego w człowieczym nirodzie, a by i tego nie było, coby ludzi karał, i tych nie było. coby do tego przyczyny dawali, abowiem zda mi się, iż to nałacniejsze rzemięsło niż które inne, bo widzę, iż się siła ludzie mogą nauczyć^ i niepodobnych rzeczy, i nad przyrodzenie, a cóżby się tak łacniuczkiej, gdyby chcieli, nauczyć nie mieli? Bo trudniejszać jest rzecz po powroziech latać, pod wodami chodzić, zatonięte rzeczy wynosić, nad przyrodzenie skakać, kuglować, albo drwom kazać nadobnie piskać, a cóżby się tak snadnej rzeczy, od gniewu się powściągnąć, albo też drugim do niego przyczyny nie dać. nauczyć się nie mieli? Bo tu wielkiej trudności ani wielkiego kłopotu nie trzeba, tylko wziąwszy przed się bojaźń Bożą, wstyd poćciwy przed oczy, złą sławę, trudność karania, każdyby snadniąto w sobie i na gończym wędzidełku wszytko pokarać i postanowić mógł..
A jeśliby też dobrze już ani wstydom, ani bojaźnią Bożą kto się uhamować nie mógł, tedy to wżdy i naprostszy uczyni, iż rozeznawszy co lepszego. a co gorszego, iż wżdy przy lepszym zostanie. Izaż nie lepszy pokój niźli kłopot? Izaż nic lepsza dobra sława niźli zła? Izaż nie lepsza piękna a poć-ciwa biesiada niźli wszeteczna, sromotna, a wstydliwa? Izaż nie lepszy cnotliwy a spokojny żywot, niźli warchotny, niespokojny a zewsząd zatrudniony? Izaż nie lepsza sprawiedliwość niż krzywda, za którą i tu na ziemi i na niebie już pewna pomsta żadnego nie minie. Ale iż nasze przyrodzenie jest tak zgwałcone, iż się zawżdy rychlej ku gorszemu niźli ku lepszemu ciągnie, nielża jedno agarykieiii dębowym co trzy lata rósł, a korrozywą żelazną, co na szyi, albo na nogach brząka, pohamować go musi. A to może być nie z gniewu, ale z życzliwości, aby potym na co inszego gorszego nie przyszedł.
Wada, iż człowiek podobieństwu wiele wierzy.
A wszakoż i to też nas czasem niemało unosi do niepewnych rzeczy, iż się przyrodzenie nasze wiele podobieństwy sprawuje. Jeden, gdy kto czapki nie zejinie, chociaj się nie baczy, wnet mniemamy, aby to z gniewu uczynił. Czasem też między inszymi przywitać zapomni, a iż się w tym nie obaczy. leż więc powiedamy: cóż, albo się na mię gniewa? lowaizy-szów prosi na obiad, a drugiego zapomni, też mniema, aby się nań ocz gniewał. Drugi też, gdy przykro na kogo weźrzy, chociajby rad cudniej, ale nie umie, tedy się też drugiemu będzie zdało, aby to z gniewu uczynił. A co tego zasię bywa z omylnych ludzkich powieści, toby już temu i końca nie było. Bo to sobie mają pletliwi ludzie za przysługę, iż co na kogo chociaj nieprawda wymyślą a powiedzą. Pięknie to Aleksander uczynił, gdy mu matka pisała, aby się strzegł Filipa doktora. Ten doktorowi list ukazał, a nic się na to nie rozmyślając, bespiecznie od niego wszytki recepta bierał. I by też był miał wolą co złego uczynić, pewnie się tamże zarazem ze wszytkiego pohamował.
A tak ma być uważan gniew, aby nie leda z przyczyny był poruszon, gdyż wiele przyczyn jest i omylnych i niepewnych na świecie. Abowiem znajdziesz drugiego, co się i na nieme rzeczy i na Boga gniewać będzie. Utknie się pod nim koń, to już bije, tłucze, jakoby to niebożątko chcąc uczynił. ^ Da mu gałąź w gębę, to już łaje, przeklina, a gałąź co krzywa? on sobie krzyw, iż jej nie obaczył. Uderzy się „o kamień w nogę, kamieniowi łaje, a co kamień krzyw? a czemuś go nie przestąpił? Więc będzie łajn! gradowi, dżdżowi, śniegowi, błotu kiedy się uplu-ska, a co deszcz albo błoto krzywo? a czemuś się, nie podkasaJ? A owszem jeszcze barziej słudze, choc mu nic nie będzie krzyw, jeśli przykro kaszle, spiąć chrapi, albo mu słoną potrawę przyniesie, albo umywając sie, iż sobie w rękaw wody naleje, a cóż sługa’krzyw? Onciby tego wszytkiego nie rad uczynił, ale iż tak z czasem przypadło. Więc talerze, świeczniki za nim ciskając potłucze, a co talerze albo świeczniki krzywy? a szkodę przedsię, sobie niepotrzebną a bezrozmyślną uczyni. Albo gdy mu bot szwiec ciasny przyniesie, a obuć go nie może, tedy i szewca stłucze, i bot zrąba, a co bot krzyw? A takich, wiele przyczyn jest, z których w sobie bezpotrzebnie, tyło przyrodzeniu kwoli, gniew szkodliwy pobudzamy. A barzo łacniuczkie lekarstwo na to jest, jedno maluczki czas śeirpieć, aż się złe kęs odwlecze, a za maluczkie czasu sfolgowanie wielkie złe od siebie baczny człowiek snadnie odegnać może.
Wszytki grzechy śmiertelne gniew w sobie zamyka.
Abowiem co jest sprośniejszego jako gniew nie-rozmyślny a — nieuważony? a snadź już w sobie wszytki śmiertelne grzechy zawrzeć i przenieść je może. Bo już zwycięży pychę, bo musi nadąć gębę, musi łajać a każdego sobie lekce rozumieć. Zwycięży łakomstwo, Ijo się leda o krzywdeczkę gniewa, co nie stoi za pieniądz. Zwycięży obżarstwo, bo nie je czasem aż trzeciego dnia, rozgniewawszy się. Zwycięży nie-czystotę, bo sprosne słowa będzie mówił, a wszytko od paniej matki. Zwycięży lenistwo, bo skacze jako zając od kąta do kąta, a już nigdy cicho nie postoi,
Biblioteka — T.
Zwycięży zazdrość, abowiem a kto mu onej szalonej a sprosnej postawy zażrzeć będzie?
A tak wielki to jest walecznik iście, a nie leda jaki zwycięsca, kto tego nieszlachetnego hetmana, co te sześć hufów wiedzie za sobą, bez wszej obrony a bez wszej zbroje porazić może. Abowiem nała-cniejsza obrona nań jest ta, włożywszy przedni piach z rozumu na się, a zadni kusz z cnoty, a buławę dawszy sobie uczynić z cirpliwości, tedy go tak snadnie stłucze, że długo porażony tak leżeć musi, niźli k’sobie przydzie. Bo to jest acz trudny węzeł na człowieka poćciwego, ale poradziwszy się przedniego piachu tedy i nie trudny. Bo sprzeciwić, się możnemu szaleństwo jest, i pismo nam tego zakazuje. Rzucić się zaś na słabego, ohyda, grzech, i pośmiewisko ludzkie jest. Nielza jedno tą zbroją wyszszej mianowaną poćciwy człowiek wszytko w sobie umiarkować musi.
ROZDZIAŁ X.
Ody już wiemy jako szkodliwy jest gniew, tedy się trzeba starać, jako a czym ji w sobie miarkować mamy.
Toś już słyszał i zrozumiał, jako jest sprosna a nie ku człowieczej postawie, ale prawie ku źwi-rzęcej podobna sprawa i postawa człowieka rozgniewanego, a jaka tam bywa sprosna i zapomniała myśl jego. Patrzajże co są za przypadki a co są za ubiory a instrumenta jego: miecz, kij, siekiera, arkabuz, sahajdak, plugawy taras, pal, szubienica, łańcuch, pęto i inych rozmaitych przypraw dosyć, a ktoby się ich naliczył. Patrzajże, zasię jako to jest nieuleczo ny wrzód,;i juko się wszędy rosy pal między wszytkie narody ludzkie. Bo już ine afekty nie sa tak jadowite’, i snadniej się im poćciwy człowiek obronić może. Boć wżdy już nie wszytko pyszni, nie wszytko łakomi, nic wszytko zwadce. nie wszytko opilcy, ale bez tego sprosnego przypadku ukaż mi jednego na świecie, ktoby się obe.ść miał, a ktoby był wolen od niego, jeśli nic będzie gwałtownym rozumem a rostropnym przyszłych rzeczy pohamowaniem prawie zwyciężony. A patrz jako to jest hojny pan. Jeden się rozgniewa a gwałt jaki w mieście albo we wsi uczyni, a tysiąc się ich wnet zbieży\ To już tam winny, niewinny, kogo kto gdzie potka, to już Boży a nasz, aż się krew czasem po ulicach leje.
Pirwsze lekarstico na gniew.
Cóż z tym czynić proszę cię? Już doktora niemasz na świecie, aby ten wrzód uleczyć miał, ani nań żadnych receptów z apteki nic najdzie. Już na to żadnego inszego lekarstwa’ niemasz, by pokupił wszytki zioła, jedno uważywszy tę sprosność jego, tak jakośmy już o niej słyszeli, a wziąwszy przed się bojaźń Bożą, uciec się do rozumu, a pomyślić sobie, iż wspaniałemu rozumowi nie przystoi, aby go leda wiatr, a zwłaszcza nieprzystojny, od cnotliwej powinności jego unosić miał. A jeśli go tym nie zahamujesz, ani syropu, ani żadnych pilułek potym na to nie szukaj. Ale jeśli to w sobie sam zahamujesz, gdyż ci do tego już nikt inszy pomoc nie może, patrz, jakie dziękowanie odniesiesz. Bo ten przypadek nie może być jedno z możniejszym, albo z podlejszym. Jeśli go z możniejszym w sobie zahamujesz, tedy sam sobie pilnie podziękujesz, żeś się. odwiódł od niepotrzebnej prącej a trudności. A jeśli z mniejszym, tedy i on i wiele ludzi z nim będąć dziękować, żeś go w pokoju zostawił, a odwiódł od niepotrzebnego kłopotu jego.
Przytym strzeż się i takich rozmów, i takiego towarzystwa, któreby cię obrazić miało, a zwłaszcza kiedy też czujesz przymiotek jaki w sobie jako człowiek, gdyż żądny człowiek, tak jakoś słyszał, bez tego być nie może. Abowiem patrz, gdy masz wrzód jaki bolący na której stronie ciała, już nietylko uia-żenia się boisz, ale i podobieństwa, gdy kto z ręką albo z czym inszym obróci się do ciebie w tę stionę, gdzie boli. Także wiedząc o tym bolącym a szkodliwym wrzedzie w przyrodzeniu swoim, już metyl ko aby cię kto w to urazić miał, ale i podobieństwa strzeż, abyć skąd do tego nie przypadło.
Abowiem kto czuje bliskie zimno, wczas na się kożuch wlecze. Kto widzi szpetną chmurę przed sobą, a nadziewa się prędkiej pluty, wczas sobie opończa odwięzuje. Także też ty, gdy widzisz jaką chmurę “na jakiej biesiedzie, a ona się. na tę nieszlachetną burzę, na gniew a na zwadę zanosi, odwięzuj wczas opończą, albo wczas rozwodż, a sam się hamuj, a na-koniec raczej idź precz, a nie daj sobie tej plugawej plucie kapać za szyję. T maszli kogo powinowatego przy sobie, i tego odwiedź z sobą możeszli. Bo więc nasi bracia kiedy., się dwa swarzą, tedy się śmieją, az kiedy się rzucą do szarszunów, toż dopiero chcą roz-wadzać, aliści drugiemu, choć nic nie winien, ręka wisi Ano stara przypowieść: Początkowi zabiegaj, bo pozdne lekarstwo nie tak pożyteczne. Też się sam strzeż, abyś nie czynił takich rozmówek, ktoreby obrażały. bo nie wiesz, z jakim kto przyrodzeniem siedzi. Najdziesz drugiego, co mu się ludzie wszyscy śmieją, a on się o to rozgniewa. A też nas z tego ona stara przypowieść chłopska przestrzega: iż kto mówi, co chce, usłyszy coby nie rad.
Antygon, on wielki a waleczny kroi, cnodzil jednego czasu miedzy namioty, odmieniwszy się, uasłu okawając każeniu się też jego ludzie mają i o ozem też sobie rozmawiają. Usłyszał w jednym namiecie, ano o nim szpetnie mówią, i barzo mu łają, iż je wywiódł w głodny kraj. On przystąpiwszy bliżej, po-maluozku rzekł: Cyt, panowie, lżej mówcie, by król nie usłyszał. Oni, poznawszy głos królewski, rozbiegli się precz. A on, rozśmiawszy się, poszedł potym do pokoju swego, rozumem to ogarnąwszy, iż go ono nic nie ruszyło. A tak trzeba się strzedz rozmów takich, coby komu co szkodzić miały, bo niewiedzieć gdzie kto stoi i co go obraża. Bo krzywda, acz za-równana snadnie być może, ale ten pan slachetny, pan gniew, długo wierzga jako podgorski źrzebiec, a długo się uspokoić a postanowić nie może.
Trzecie lekarstwo na gniew.
Tego też jest potrzeba ku uskromieniu przyrodzenia naszego, abychmy też obaczyli przypadki swoje, bez których żadne ciało być nie może. Abowiem któż się z tym urodził, aby wżdy też kogo kiedy obruszyć nie miał? A jeśli nam to miło, iż to od nas ludzie skromnie przyjmują, albo też czasem nie baczą, niechże też to nam od ludzi będzie miło, gdy nas nieszkodliwie albo z niechcenia czym równym obrażą, iż im też to takież, albo przebaczyć, albo też tego za złe rozumieć nie będziemy. Abowiem zaśpi czasem służka nieboraczek, iz zamieszka posługi jakiej, wierci się, boi się, żal mu barzo tego, azażby go za to bić, albo mordować obaczywszy, iż to nie ze złości uczynił? Każą nędznemu kmiotkowi na jaką robotę, a on wołku, albo konika naleść nie może, płacze szukając go, boi się niebożątko, a już go też bić, albo mordować,,albo sadzać za to? Albo takież sąsiadek, albo kto inszy, iż mi co z niechcenia, albo z niebaczenia uczyni, a już wTnet siodłać? a już się wnet mścić? Jakoż tych wiele znajdziesz, co to lek kością zową, kiedy się razem nie pomści. A jabych to zasię zwal poóciwą sławą a rozmyślnym obacze-niem, bo złe nigdy nie uciecze.
A tak człowiek poćciwy ma uważać każdy czas, i wedle czasu każdy przypadek. A mądrym to człowiekiem zową, kto każdą rzecz z statecznym rozważeniem zaczyna. Także i przypadek gniewu, z którejby się kolwiek przyczyny trefił, ma uważać, jeśli z żartu, jeśli umyślny, jeśli chcąc, jeśli niechcąc, a zawściągnąć się maluczko, a apellować do słusznego rozmysłu. A tam rozważywszy sobie, iżby się ocz było gniewać, gdyż wspaniłemu człowiekowi też nie przystoi zelżywnści odnosić, toż dopirko z rostropnym uważeniem a rozmyślnie rady szukać a przyczyny, jakoby się to poćciwie nawetowało, bo stara ona przypowieść nas uczy: iż zawżdy łacno o drewno, kto chce psa uderzyć. Abowiem gniew bez rozmysłu, tedy go mądrzy ludzie nic zową gniewem, ale furyą a szaleństwem.
Bo gniew bczrozmyślny trudno ma być na potym bez żałowania. Jako ono o Alexandrze Wielkim piszą, iż gdy z żartu rozgniewawszy się, kazał Lizymacha, wielkiego a zacnego męża srogiemu lwowi wyrzucić, Lizymachowi Pan Bóg poszczęścił, iż gdy już lew bieżał do niego rozdrapać go, że zerwawszy płaszcz z siebie a zwinąwszy, wrzucił mu w paszczę-kę i na głowę, a potym za gardło go popadłszy, tak się długo z nim łamał, aż ji udawił. Jako się potym Aleksander wstydził tego, i z jaką toż żałością używał, i jako to Lizymachowi nagradzał, to już o tym liistorya świadczy.
A tak smysły nasze, jeśli nie będą rozumem pohamowane, tedybyehmy pewnie byli niewolniki u nieb. Abowiem znajdziesz drugiego, gdy mu się spać zachce, że sługa niechcąc co obali, albo czym zakołace, ąlbo pies pod oknem zaszczeka, to już słudze kijem,.a wygę obiesić. To już tam nie rozum rządzi, ale smysł niebaczny. Albo jeśli się sparzy o piec, to już piec stłuc; albo jeśli się obleje pijąc, to już skleni-cą o ziemię; wszytko to są bezrozmyślne przypadki. Ale cokolwiek będzie nadobnym rozumem a uważnym rozmysłem sprawowano, to wszytko nadobnie przystoi poćciwemu człowiekowi. Abowiem to prawy pan, kto się sam zwycięży, a nie da sobie rozkazować żadnym afektom, albo postronnym smysłom ciała swego, ażby się wszyscy na jedno zgodzili.
Czwarte lekarstwo na gniew.
Też na rozważeniu przyjacielskiem siła rozgniewanemu człowiekowi należy. Bo piękne a rozważne słowa są jako młot, a przerażają aż do serca człowieczego. A wszakoż nie w ten czas go już hamuj, gdy go użrzysz z zapalonemi oczyma, jako psa wściekłego, ale albo przedtym, albo potym, iż go kęs ona furya ominie, toż na ten czas i przykremi słówki możesz się podeń podsadzić. A to pomni, co mu będziesz mówił, iż gdyby też potym na cię jaka fu-ryjka przypadła, abyś też sobie ony słówka na pamięć przywiódł. A dalekoć to piękniej będzie, iż się/ i sam w sobie po cichu ufrasujesz, i sam się za się nadobnie pohamujesz. Abowiem to nadobny rachunek, kto idąc na pokoiczek, swój sam z sobą poczet uczyni, co dnia tego przystojnego, a co nieprzystojnego uczynił. A to iście uczynek przystojny pohamować rozważnie rozgniewanego, choćby mu też to maluczko przykro było. Sokrates, gdy karał Deme-tryusza z gniewu a z nierozmyslnyck postępków jego, rozgniewawszy się, plunął mu Demetryusz między oczy. A ten mu stojąc, powiedział: lż wolę ja to od ciebie odnieść, a otrzeć to z twarzy swojej, ldlo-bych jedno otarł niepotrzebne sprawy z umysłu twego. Bo to, co się mnie stało, jedno mnie samemu szkodzi, ale to, co się około ciebie dzieje, i tobie samemu, i wszytkiemu wojsku twemu szkodzić musi. Takoż potym tego Demetryusz rozmyśliwszy się żałował, to już tam szyrz.ej napisano stoi. A tak widzisz, jako każda rzecz nierozinyślna nigdy dobra być nie może.
Ho najdziesz drugiego takiego, co będzie uprzejmie togo szukał, aby mu nałajano, albo. go uderzono, aby mu jedno potym co za to dano, albo przepraszano, i na takiego trzeba baczenie mieć. Abowiem gniew takiego człowieka, albo ona przyczyna do gniewu, której on podawa, jest jako onego psa na łańcuchu, co się tylko targa, a nic uczynić nic może, A jako mu dasz kęs cldeba, aliści się on płaszczy a marda ogonem od radości.
Też w hamowaniu gniewu trzeba uważać osoby. Bo jeśli poważniejszy, tedy go z wstydem hamować a poćciwie upominać masz, tedy i sam k’sobie snadniej przyść może. Jeśli też podlejszy, tedy go też czasem i pogróżką, pohamować możesz, aby się nie wspinał z motyką na słońce. Augustus, cesarz wielki rzymski, gdy był proszon od jednego pana swego, aby też u niego w domu był, a uczynił mu tę poćc-i-wość. I był u niego Augustus i uczynił on pan fest wielki jako prze cesarza. Z trefunku młodzieniec jeden stojąc u służby, sklenicę kosztowną krśzytałową stłukł. Pan, rozgniewawszy się, kazał go wnet ułapiwszy do’ sadzawki wrzucić, gdzie mureny były, srogie ryby morskie, aby go roztargały. Tedy nędznik jakoś się onym wywinąwszy, co go już wiedli, uciekł, i przybieżawszy do gmachu, padł u nóg cesarzowi. Cesarz się pytał, coby się to działo? Gdy się wszytkiego dowiedział, kazał wnet onę służbę wszytkę potłuc, powiedając onemu panu: Aza to tobie przy stało za jednę sklenicę niewinnego człowieka tak srogą śmiercią stracić? Powiedział on pan: iż mię zagniewanie k temu przywiodło. Powiedział mu cesarz: Azaż gniew, który może być dobry bez rozmysłu? Potym kazał cesarz przynieść srebrną służbę i dał onemu panu, co stało trzykroć za jego, powiedając mu: Rozmyślajże się potym, gdy co masz z gniewu uczjnić. A tak tu sobie uważ, co to jest rozważny umysł poćciwego człowieka.
A tak widząc tak sprosny przypadek przyro-’ dzenia naszego, nielza poóciwemu człowiekowi, jedno ji rozważać a onym wszech spraw królem poważnym rozumem wszytko w sobie miarkować. Bo gdzieć tego w radzie swej mieć nie będziemy, pewnieć nam wszytko opak pójdzie. Azaż tu długi czas mieszkania naszego? azaż nie lepiej, iż po śmierci ty słowa wdzięczne zostawimy po sobie, iż wżdy rzeką: iż to był dobry, cnotliwy a poćciwy człowiek, a cokolwiek czynił, wszytko z rozmysłem czynił. Abowiem tu do czasu siedzimy, jako w jakim dymie parskając, i gniewamy się na dym, a tego nie baczymy, iż i z dymu wyniść musimy, i dym barzo prędko przeminąć może. A tak każdy poćciwy ma się pilnie rozmyślać na każdą sprawę swoję, aby jej zawżdy z nadobnym rozmysłem a za radą sławnego rozumu poćciwie używał.
ROZDZIAŁ XI.
Ta już będzie, jako poćciwy człowiek mvażyivszy występki i ich przestrogę, jako się zasię ma cnotami sprawować, a napirwej świętą prawdą.
Jużechmy się nasłuchali, jakie są wady a przymioty przyrodzenia człowieczeństwa naszego, i jako są szkodliwe, i jako się ich przestrzegać, i jako je też hamować w sobie mamy. Już się też udajmy do cnót, jako ich poćciwy człowiek i używać ma i jako to jest powinien dla więtszej ozdoby swojej. A niewicm, aby między wszytkimi nie była naprze-dniejsza prawda, bo iście wiele na tym zacnym lila ize inszych cnot się zbudowało. Bo gdzie prawda zawije gnuizdo swe, już i sprawiedliwość, już i sta-łosc, już i pomierność, już i rostropność i insze wszytkie cnoty nielza jedno się przy niej osadzić muS Abowem wszytki rzeczy są na świecie ako kwiecie polne, które na wiosnę pięknie zakwitną’, ku ET poschną, a na wiosnę aliści się zasię znowu uiyszczą. iakze tez ty przypadłości nasze od szczęścia wszytki się mienić a mięszać muszą, jedno święte cnoty ty nas aż do grolm doprowadzić maja, a i po śmierci między ludźmi pozostałymi tedy nas nieśmiertelnymi czynią, a poćciwą sławą zawżdy pamiątkę naszę obwoływają, tak iż mało niejako napo-ły żywi między ludźmi chodzimy.
Abowiem gdy się cnotami sprawować będziemy już o tych mych przypadłych rzeczach pewne od i ana obietnice mamy, daleko pewniejsze niżlibychmy ich u świata liawiętszym staraniem szukać mieli. Bo już obiecuje cnotliwemu kąty wszytki jego napełnić bogactwem, i zacnemi poćciwościami na wszem ozdobie stan jego. A tu sobie uważ, co to jest cnotliwie a poćciwie żyć, i panem bez kłopotu być, i sławę onę wielką królową zawżdy po sobie mieć, i pięknego a spokojnego żywota sobie w’edle myśli swej na wszem użyć, a w nim się ustawicznie kochać.
Go jest Prawda.
A iż prawda na wszytki cnoty jest prawie jako majowy deszcz na wszytki zioła na ziemi rostące, bo i sam 1 an tym przezwiskiem mianować się raczył podobno to musi być nie leda. coś, tedy ją iście każdy j mcci wy człowiek na wielkiej pieczy mieć ma, aby słowa jego wedle rozkazania pańskiego zawżdy były; jest jest, niemasz niemasz, a iżby się z nią nie uchylał, jako stara przypowieść jest; ani na lewo, arii na prawo. Abowiem to jawnie widzimy, niechaj bę (Izie kto ozdobion napiękniejszą urodą, nawymyślniej-szemi kształty i ubiory, niechaj też będzie ozdobion i statecznością, i pomiarą, i powagą wspaniłą, a jeśli prawdy nie będzie, a będzie słówka dziwnie prze-gryzował, a ludzie to jawnie baczą, tedy to przedsię śmieszny pan będzie.
A iście nie darmo oni zacni a święci przodkowie naszy ten obyczaj między się puścili, a pewnie, iż potrzebny: iż czyń co chcesz, żartuj jako chcesz, przymawiaj jako chcesz, wszytko to może być dwor-skiemi obmówkami poćciwemi zakryto i obmówiono. Ale jako się kto z nieprawdą na plac wytoczy, to już tam dalej od gęby żadnej apellacyi niemasz. Snadź byli obaczyli, iż to miało być coś szkodliwego w poćciwych ludzkich sprawach. Bo jakoż tak jest, iż choćby też tam jaka insza poćciwemu człowiekowi na umyśle jego przywrzała przywara, tedy tym szlachetnym płaszczem z sławnej prawdy urobionym snadnie zawżdy może być pokryta,, a snadnie zawżdy może być ozdobiona. A możemy to właśnie prze-dniejszym klenotem nazwać człowieka poćciwego.
Jako prawdę od fałszu rozeznać.
A wszakoż jest to rzecz potrzebna poćciwemu Stanowi na pilnej baczności mieć, aby się w tym świętym klenocie, a w tej poważnej prawdzie na wszem statecznie a mocnie zachował, tedy mu też tego iście niemniej potrzeba, aby ją też i w kim inym rozważyć a obaczyć umiał, bo się to na wiele rzeczy przygodzi. Bo i sam się może przestrzedz onym złym przykładem drugiego, i onego też może czasem przestrzedz poćciwie z onego szkodliwego przypadku jego, i to k’temu, iż obaczywszy go w tym upornego a niedbałego, może się przestrzedz, aby mu nie dał nic na sobie wyłudzić, a od prawdy się uwieść, i towarzystwa z nim mieć już sie też przestrzegać będzie.
Bo to stary przymiot w narodzie naszym, iż jaki sam
Jest> radby, aby tacy wszyscy byli.
Abowiem już nie może być szkodliwsza rzecz, jako gdy kto nadobneńii farbowanemi stówki a ona anielską postawką pokrywa prawdę świętą, a fałsza, onego mes aohetmka chce prawdą uczynić. Jeszcze to snadź szkodliwszy, niźli on pies, co się idąc do cielne łasi, a marda ogonem, a gdy się nie obaczysz, alic on za nogę cap. Bo wżdy ów, co szczeka jeszcze wzdy przestrzega, że wżdy człek nań sobie kija szuka, albo sobie korda poprawi. Abowiem taki człowiek onemi takiemi obłeśnemi słówki ucukrujeć tak potrawkę, iż by naslońsza, tedyć się słodka będzie widziała. Podać tak pięknie a zafarbowane słówka, żebyś ty przysiągł, że to szczyra prawda, i dasz się snadnie na wszytko przywieść, i wszytko uczynisz na coć jedno radzić będzie.
Abowiem słychamy, iż na morzu wielkie niebes-pieczenstwa są, i wielkie się dziwy ukazują. A mądry marynarz tedy i ony niebespieczeństwa rostro-pme obchodzić umie, i ony dziwy okrócić, iż mu nic szkodzić nie mogą. O bychmy się my też nędzni marynarze obaczyli, po jakich niebespieczeństwiech na tym omylnym morzu tego obłudnego świata pływamy, i jakie dziwy około nas — się zataczają, pewnie mogli-byckmy pilniej się ich strzedz, niźli on marynarz na morzu. A pilnie się nam trzeba tych dziwów strzedz, bo słyszymy, iż wżdy tam na morzu jakieś Syreny głośno śpiewają, niźli ludzi zdradzą. Ale tu nasze Syreny świata tego iście nie trzeba im głośno śpiewać; tak ci pięknie ucho naszepce, iz ani sam wzwiesz, ani się obaczysz, kiedy się zanu-izjsz a z okrętu spadniesz, a snadnie cię przy wiedzie on pan Syrena nie śpiewając, na co będzie chciał.
A snadż tam na ’ ty dziwy w bębny biją, aby jo odstraszyli a z dział strzelają. I u nas też tak-zebj snadź mało nie lepiej czynić, głośno a jawnie wszytkim mówić nie szeptać, po kąciech się nie odwodzić. Bo stąd i śmiech, i dobra biesiada, i dobre towarzystwo i ćwiczenie z nadobnych a poćciwych rozmówek roście. A gdyby mi co pan Syrena szeptać chciał, o więrę z nim do jutra ad deliberandmn, aż się obaczysz, albo się od kogo inszego dowiesz, co tam w tym garnku pod pokrywką wre, jeśli piołun, jeśli szałwia. Abowiem to jest nadobny przymiot każdego poćciwego człowieka, gdzie są słowa jasne a nie ponure, a prawie sękowate, a iż się twarz i postawa i sprawa nadobnie wszytko z poćciwym skutkiem zgadzają, a od cnoty sławnej nic się nie od-strzelawają.
Bo patrzaj więc na onego sprośnego a prze-mierzłego chłopa, co się więc owo słówki niewieście-mi pieści, więc się tu umizga, chociaj mu nie trzeba, więc tu postawki dziwne stroi, więc tu słówka rozlicznemi przysmaczki cukruje, jeśliże mu to pochwalić masz, albo nie. Abowiem wierz mi, iż tam ledwie trzecie słówko prawdziwe będaie. Abowiem ućciwa prawda nie potrzebuje ani postawek żadnych, ani umizgania żadnego, ani pośmieszków żadnych, ani farbowanych a cukrowanych słówek, jedno jako cieśla siekierą raz w raz, a nigdy nie chybiać, ani się na stronę uchylać, jedno jeśli tak, niech będzie pewnie tak, jeśli też nie tak, to już też tam niechaj na stronie zostanie.
Solon, atenieński filozof i przełożony, gdy Ateń-czyki w prawa i w poćciwe obyczaje wprawował, tedy ich ni z czegoj więcej nie przestrzegał, jedno z nieprawdy, wywodząc im to, iż prawda jest na-prz.edniejszy wódz u wszech inych cnót. Tedy przyszedł do niego jeden zacny mieszczanin, któremu się ty ustawy Solonowe nie podobały, wolałby był tak pustopas chodzić. I chcąc mu to rozradzić, powiedział mu na jednego zacnego mieszczanina, iż to tam mówił na jednym miejscu: Wierę niewiem, co n, am po tych prawiech, by nas jedno Solon pod pokryw7 lon obLył Tż j‘lk!J;, lu’wolii “e przywiódł. go-iz to nastrzępiona prawda, powiedział “ i v panie, poczkaj mało, iż po tego pośe d bę<« z rtf \ 0 tym mówił. Ten powiedział — O nie poczekam, bobyś mię z nim zwadził, i proszę cię nie powiedaj mu tego Solon mu powiedział: Nu§’ kie dy mu tego me śmiesz w oczy rzec, tedy ja też te-« wiei^, bo prawda ma być jasna 7a iigdy Z
Sewerus Alexander był to zacny cesarz w.Rzymie, a barzo się tymi nieprawdzicy brzydził Tur-’»us, jego jeden zacny dworzanin, zawżdy sobie te
FtóahT6 To’1’ °, Jy }*?, C° „a nim 11 cesarZŁl na ezało. To go już wodził, to się do niego schylał jakoby co cesarz z nnn mówić chciał. Cesarz acz to Daczjł, ale tak tego do czasu zaniechawał, czekaiac na co ten czyha. Jeden ubogi człowiek, który pi i, u, sprawę u cesarza miał, dał onemu Turniusowi niemałe upominki, aby mu do cesarza przystęp uczynił, >o onę izecz jego tam u cesarza odprawił. Tur-1UUS przyszedszy, nachylił się do cesarza, a nic nie
X? °neg0 ni$°i-aka przyszedszy, powielał mu, zem ci już wszytko zjednał. Potym szczękiem przypadło, iz cesarz onemu nędznikowi tak, jako mu było potrzeba, wszytko przyrządził i przy wszytkim został Turnius, przyszedszy do niego/ powiedział inu: A prawda, żem ci wszytko zjednał jakom ci powiedział? Ten nieborak z wielkim płaczem dziękował, ) znowu mu drugie upominki dał iynla/wk ’SI —,!eg0, d<)Wle(lział> kazał si«P pośrzód ljnku wkopać i kazał pana Turniusa do niego przywiązać, i nagarnąwszy plugawego śmiecia, kazał pod wołać Tna ’ Ż hdme.Ż^v zosta}> 11 woźnemu kazał słnż? Pie napisać: Iż. kto wiatrem (1rVniem m» być płacone. A tak patrz jako to omylmkom omylne rzeczy tedy też omylnie wychodzą, a prawda święta zawżdy jako słońce oświecic się musi, a blask jej nigdy ustać nie może.
Amazydys był okrutnik wielki, i posłał do jednego egipskiego kapłana, gdy ofiary bogom swym wedle swego zwyczaju rozrębował, aby mu sztukę z onyck ofiar co nagorszą i co najlepszą posłał. A ksiądz mu posłał ozór, i wskazał do niego: Ta sztuka u bydlęcia nie jest szkodliwa, a nie umie ani źle, ani dobrze uczynić. Ale u człowieka gdy się na złe obróci, już żadna szkodliwsza być nie może. A gdy się też na dobre obróci, już też żadna lepsza i pożyteczniejsza być nie może. Amazydys zeznawszy, iż to prawda, wdzięcznie wszytko przyjął od niego.
Boslropny ma pilno upałroicać, co pod pokrywką wre.
A tak rostropriemu człowiekowi trzeba pilno słowa uważać a rozeznawać, a często z nich pokrywkę zejmować, doglądając, co tam wre. Abowiem patrz: poetowie, gdy fabuły swoje piszą, jako oni insze pisali a insze rozumieli. Bo oni rzkomo pisali o Iwiech, o smocech, o bazyliszkoch, o karpibch, o hy-droch, ano się to rozumiało o onyck srogich królock a mocarzock świata tego, jako ludzi kąsali a drapali jako ine źwirzęta srogie. Także i dziś jest wiele tyck krasomędrków, co ine mówią a ine rozumieją, a siła ludzi tymi zakrytościami swemi na co ckcą i jako chcą przywodzą.
A tak nie tyć słówka mają być baczono, albo uważone, które rozlicznemi przysmaczki, albo onemi krasomównościami bywają zafarbowane, ale ony co idą z ust jako piorun trzaskał, a iż znać w — nich wierną szczyrość, a iż w nich żadnej obłudności niemasz. Abowiem kto się zdobi temi krasomownemi słówki, ba równie jakoby z cudnej rękawice białą rękę ukazał, a ciało ine wszytko krostawe, bo szczyrość z prawdą daleko gdzieś od onyck słówek. A tak szczyrość a prawda wielkie to są klenoty u Boga a u ludzi. A gdy to jeszcze będzie stałością jako pięknym pluszczem pokryto, już taki człowiek może ssie prawie błogosławionym zwać, już jego sława zawżdy będzie jasna jako słońce i u Boga i u wszech ludzi. r.. ^bowiem patrzaj, iż słowa są jako strzały; może jemi i ugodzić, może im też i uskoczyć. A jeśli co trzebi rostropnio. uważać, tedy słowa człowiecze. zn£ydziesz w jednych nadobną, poćciwą, rozważną i piawie prawdziwą radę, naukę i ćwiczenie. Najdziesz też w drugich nadobną wdzięczność, ozdobą i wystawą, i będzieć się zdać, iż prawdziwe i pożyteczne. A gdy je będziesz chciał wyplenić, tedy pewnie znajdziesz żagawkę pod majoranem.
Bo jako choremu mało po wymownym lekarzu jedno, żeby mu do zdrowia co narychłej dopomógł’ a iżby umiał trunki a syropki co nalepiej sprawić, także też mało mądremu po wymownych słowiech, tylko aby się w nich tranki a syropki prawdziwe a cnotliwe zamykały. A jako mądry cyrulik zaplu-gawionej rany nie goi, aż ją pierwej gryzącemi prochy, albo wódkami wyczyści, toż ją potym leda ziół-Kiom snadnie zagoić może. Także zaphigawiona myśl człowieka uniosłego jeśli szczyrą prawdą a nieomylną szczyrością nie będzie wyczyściona, trudno się zagoić ma, a co dalej, to bardziej jeszcze się będzie jątrzyła.
Abowiem co ma być milszego człowiekowi stanu zacnego, jedno sława a poćciwość, a spokojny, pobożny, a poćciwy żywot. Co wszytko żadnym obyczajem do niego się zebrać nie może, jeśli będzie ja-kiemi niestatecznemi odmiennościami zawikłany, bo się tym i zhydzi, i sławę złą zawżdy na sobie odnosić będzie, i ludzie się go’strzedz będą. A jakoż on tak /O s°bie rozumieć ma, iż rozkosznym a poćciwym żywotem zywie, gdy chodzi stroną jako parszywa szkapa, którą z stada wybiją, a iż się go ludzie strzegą, doznawszy omylności a wszeteczności jego. A tak ućciwemu człowiekowi to są skarby, to klenoty, myśl w spaniła a niczym nie za wikłana, a nadobną o, notą a prawdą jako słońcem objaśniona,
Jako stałość z prawdą społu z sobą rostą, i jako prawda bez niej trudno ozdobna być ma.
A gdychmy się już o prawdzie namówili, tu już musimy stałość do niej przystosować, bo ty dwie panie z jednego domu idą, mało nie są sobie cioteczne rodzone. Abowiem kto już prawdę u siebie postanowi, potrzeba mu tego pilno, aby też i stałość umysłu uformował, jakoby się nigdy od żadnej przystoj-ności swojej nie odnosił. Bo jeśliże co może ozdobić poćciwego człowieka, tedy stała a stateczna myśl, iż go ani szczęście, ani nieszczęście, ani żadna przygoda nigdy z stateczności jego nie uniesie, iż stały w przyjaźni, stały w sprawach swoich, stały w Rzeczypospolitej, iż go ani strach, ani dobrodziejstwo żadne od jego poćciwej przystojności nigdy nie odwiedzie.
Abowiem znajdziesz takich wiele, iż nietylko samego strachu, ale i leda jakiego podobieństwa jego tedy się już lękają, już się wiercą, już biegają, już się o nowinkach pytają, już nasłuchawajij, co ludzie mówią. A gdzie już stałej a statecznej myśli a serca wspaniłego niemasz, a jakoż ty proszę cię o takim człowieku w każdej przygodzie rozumieć masz, i jako w nim nadzieję jaką pokładać masz, bo tam ani rady, ani rozwaźności o jakich przygodach, albo też o przyszłych rzeczach nie najdziesz, jedno trwogę we łbie niepotrzebną a narzekanie, a uciekaćby jedno gdzie. Bo już o takiego ani ludzie dbają, ani żadnej pieczy nań mają.
Ale stateczna a wspaniła myśl cieszy się odmiennością czasów, iż to jeszcze i przyść i odmienić się może, a także i drugim otuchy dobrej i serca przydaje, przywodząc im na pamięć jako ludzie z morza na deskach wypływają, jako z przegranych bitew i z dobytych miast zdrowo, komu czego Bóg nie
Biblioteka — T. luj (J obiecał, wychodzą,, jako drudzy już i pod mieczem bywają, a wżdy wychodzą, jako więźnie srogiego więzienia prazni bywają, gdzie już czasem jedno do jutra śmierci czekali, a pospolicie więc bojowi ludzie i wielcy hetmani na lepszej pieczy i na więtśzej łasce takie więźnie zawżdy miewali, który sobie idąc w okowach przy koniu z wesołą myślą śpiewa, niźli owego, co już zdechł napoły. A czasem jo i dobrowolnie, jeszcze k’temu z upominki puszczają. Abowiem myśl wspaniła zawżdy każdego człowieka wszędy i ozdobić i znacznym uczynić musi.
Frasowny dioie sobie szkodzie czyni z jednej.
Abowiem każdy frasowny dwie szkodzie sobie z jednej uczynić zawżdy musi. Jedna, iż się ufrasuje a prawie uboleje, ano mu się jeszcze nic nie dzieje, jedno iż go strach ubije. Druga zasię jeszcze gorsza, kiedy co nieszczęsnego przypadnie, to znowu drugi raz frasować się musi, ale już pewniej, niż pirwej. Trzecia jeszcze, iż w takiej zamieszanej myśli już ani r.tdy, ani nadzieje, jedno już tak chodzić by sarna przed siecią, która ją już widzi, a psi jej przedsię doganiają.
Ale się nalepiej przed czasem spróbować, bo każdy człowiek, który w przygodach bywa, już się przygód mniej lęka i mniej się przed niemi trwoży. A ty nie maszli z kim innym burdy mieć, — a, nie maszli inszego ćwiczenia czasu pokoju, harcuj’żo ustawicznie a wiedź burdę z tą zawikłaną a z zafrasowaną myślą swoją, a nie daj się żadnemu strachowi unosić, a pomni na obietnice Pańskie, iż żadnemu wiernemu Jego bez woli Jego i włos z głowy nie zginie. A pomni, iż nie leda straż masz około siebie, bo anioły Pańskie; wierz mi, iż to są pewniejszy stróżowie niźli bracławscy kozacy, chociaj na tym zrośli. A dobywaj w sobie serca, a nie daj się złej myśli uwodzić, bo to szpetna choroba, wierz mi, kto stęka ano go jeszcze nic nie boli. ’ A tak gdy się tak otrząśniesz, a bezpieczniejszą myśl w sobie postanowisz, wnet u w.szytkich wdzięczniejszym i poważniejszym zostaniesz, i myśli sobie nie sfrasujesz, a Rzeczypospolitej i rzeczam swoim jako je masz stanowić wnet pożyteczniejszym będziesz, i wiele inyck przypadków ku twej dobrej sprawie z tegoć snadnie przypaść musi.
Wspanita myśl patrz co czyni.
Abowiem wierz mi. iż taka wspaniła myśl na wszytko się’ przygód/i. I hetman w wojsce, także i taki sprawca w oblężeniu wiole i sobie i ludziom serca dodać i rady może, gdy będzie serca stałego a nie ui\iosłego. Bo już i rada, i rozmowa każda bespieczniejszu i poważniejsza o wszytkich sprawach być może. J uż i serce roście każdemu widząc pana niozatrwożonego, a on sobie i wszytkim na wszem dobrze tuszy. Czytamy o jednej pannie, o hetmańskiej dziewce, gdy jej ojca zabito, który był hetmanem w oblężonym miejście, a już nieprzyjaciele i w bronę się łamali, i mury ubieżeli, ta wnet skoczywszy popadła ojcowski miecz, i przyłbicę na głowę włożyła, i krzyknęła na ludzi, którzy już byli poczęli uciekać: Opomnicie się źli ludzie, co czynicie, a gdzież ucic-czecie? A chociaj hetman zabit, hetmańska dziewka żywa, za mną kto cnotę miłuje! Bo jaki to wasz wstyd i lekkość będzie, jeśli mię ubogiej dziewki nie ratujecie. Skoczyła na mury, a za nią wszyscy jako wodą linął. A tam jej Bóg poszczęścił, iż miasta obroniła, i wielką szkodę w onyck ludzioch uczyniła, tak, iż musieli od miasta odciągnąć.
Patrzże zasię, co Scewola, ono rzymskie panię slacketne był uczynił, gdy król jeden — możny z wiel-kiemi wojski Rzymu dobywał, i już Rzymianom było barzo duszno. Dał sobie uczynić ubiór nakształt onych knechtów, co około onego króla stawali, a gdy król był w namiecie z pany swymi, radząc już jakoby ku szturmu przypuścić, ten Scewola stanął też między knechty onemi tuż przed namiotem, a ogień wielki tuż blisko niego gorzał. Potym, upatrzywszy czas, popadszy spis, skoczył do namiotu onego, i zabił pana co naprzedniejszego, co podle króla siedział, a króla nieszczęściem swym chybił. Potym gdy go łapać chcieli, powiedział, iż mię łapać nie trzeba, bom na to przyszedł, abym tu gardło dał. I porzuciwszy spis, wnet szedł do onego ognia, i rękę weń aż po ramię włożył. Potym go kazał król przed się przywieść, i pytał go: Czemuś mię chciał zabić? Powiedział Scewola, iż ja mam na cię więtszą sprawiedliwość, niźli ty na mię, bom ja twej rzeczy namniej-szej nie miał nigdy wroli wziąć, a ty mnie chcesz wszytko moje pobrać, nakoniec i gardło. Pytał go potym: A czemużeś rękę spalił? Dla tego, iż cię chybiła, jakoż cię to jednak pewnie nie minie, bo nas jest takich kilkadziesiąt, cochmy się na to sprzysięgli i gardła odważyli, tak długo na cię czyhać, aż musisz gardło dać. Król widząc onę tak wielką stałość jego, a usłyszawszy, iż jeszcze takich kilkadziesiąt jest, wnet odciągnął od Rzymu, a onego udarowawszy, puścił wolno precz.
Patrzże, co tu poważna a wspaniła myśl w jednej osobie uczyniła, że jedna osoba i wielkie wojsko poraziła, i ojczyznę od wielkiego upadku wyzwoliła, i sławę wielką nietylko sobie, ale swym narodom wszytkim uczyniła. Bo acz na ten czas mało ubolał, ale sobie na to barzo wdzięczny plastr przyłożył onej wiecznej nieśmiertelności swojej. Abowiem umysł stateczny a wspaniły nigdy się okazać nie może, jedno w rzeczach przeciwnych. Bo pewnie w cenarze, ani w gonionym nic się tam nie okaże. Co wszytko poćciwemu nie może przypaść, jedno z rozmysłu po ważnego, a z myśli nieustraszonej. A wszakoż naprzód z laski Pańskiej. Bo nie darmo onych wierszyków napisano:
Fortunny to, komu szczęście z niebieskiego grodu
Z taski dano, co jest ku ćci sprawion Panu Bogu.
A takiej wspaniłej myśli człowieka i z postawy i z każdej sprawy snadnie każdy doznać może. Bo jeśli z postawy poznasz gniewliwego, smętnego, boja-żliwego, tedy owszem i każdego, kto jest serca stałego a wspaniłego. Bo świat na to stworzon, iż bez postrachów nigdy być nie może. Przypadają srogie ognie, straszliwe gromy, pioruny i dziwne trzaskawi-ce. A gdy się ów ponury wierci, do piwnic ucieka, tedy ów wspaniły jako paw sobie chodzi, nic go postrach żaden nie ruszy, a iż też to wie, iż bez Bożej wolej nic się nikomu złego nie stanie.
Abowiem frasowna myśl a ku czemu dobremu przygodzie się może? Bo i uboleje, i nic sobie w żadnej rzeczy pomódz, ani poradzić nie może. A ów sobie wspaniły z rozważnym rozumem zawżdy wesoło chodzi, nic już o tym nie myśli co przeszło, jedno co przyść ma. A zginęło, zgorzało, a cóż temu rzec, kto się do rozumu nciecze, gdy już pewnie widzisz, iż się to już żadnym obyczajem wrócić nie może. A o cóż się tu już frasować masz? a o cóż sobie dobrą myśl psować masz? lepiej ją już tam obrócić a rozmyślać się, co z tym czynić, a jakoby to zasię naprawować, co się skaziło, a Panu Bogu wszytko poruozać, a cieszyć się obietnicami Jego; gdyż On to mocno każdemu wiernemu zaślubić raczył: iż jeśli nie odmieni od Niego stałości swojej, iż mu sowito każda rzecz nagrodzoną będzie. Abowiem zachorzałemu ciału byś mu i cukier dał, tedy mu się wszytko gorzko widzi. Także zachorzałemu a lekkiemu sercu, i otu cha, i dobra myśl, i nadzieja dobra, wszytko to u niego pod wątpieniem, a wszytko mu się. gorzko widzi.
Stałemu sercu wszytko równo.
Abowiem stałemu a wspaniłemu sercu cożkol-wiek od szczęścia, albo od nieszczęścia przypadnie, wszytko to u niego, jako on sam chce, może być uważano. Bo jeśli mu co przypadnie od szczęścia, albo bogactwa jakie, albo upominki, albo dary jakie, albo cóźkolwiek wesołego, a wedla myśli jego, to już on onę radość i onę pociechę może w sobie umiarkować jako chce. A najdziesz drugiego z taką postawą, by go nawiętsze szczęście potkało, tedy on przedsię, jakoby o to nic nie dbał, a wszytko wspaniłość myśli czyni. Jpśliże też co nań niefortunnego, postraszli-wego, a na wszem nie k’myśli przypadnie, nic to wszytko u niego, już on na to nie odmieni wesołej twarzy i postawy swej. A czemu? Iż go rozum, a ona wspaniłość jego sprawuje. Abowiem szczęście i nieszczęście przypadki z czasem dać mogą, ale umysłu stałego, albo też postrasznego, też nikomu ani dać,. ani odmienić przypadki żadne nie mogą, jeśli tego sam w sobie każdy nie umiarkuje.
Abowiem ta zaziębia myśl co się to rozumem a stałością nie sprawuje, a chociaż jeszcze nic na nię nie przypadnie, a już się i podobieństwa przyszłego lęka, powiedz mi jeśli kiedy bespieczna, albo wesoła być może? A kto dobrej myśli nie używa, a jako ma być nanieszczęsniejszy na świecie? a snadźby już zarazem mało nie lepiej w jaką kapicę, albo w kartuzy wieść, a nakoniec albo się obiesić a razem od-cirpieć, niźli tak nędznego a zakwaśniałego żywota długo używać. Bo dobrzeć się jest na przyszłe rzeczy rozmyślać, a o nich się z miłymi przyjacioły namawiać, jakoby im zabiegać, ale się już nie tak trwo żyć, jakoćby już tuż z siekierą nad głową stano. Abo-wieiu kto togo w sobie rostropnym rozważeniem a rozumem nie umiarkuje, już jest więzień napoły, a jakoby jaki łańcuch ciężki na szyi, tak onę zabolałą a zafrasowaną myśl na sobie ustawicznie nosi.
Ale gdzie wspaniła myśl a bespieczne serce, nic go nie zatrwoży, nic go nie uniesie. Rozpomni sobie na ony zacne hetmany, co bitew małych przegrawali, a wielkich zasię wicie wygra wali. Wspomni sobie na ony pogorzałe miasta, zamki, domy, a ony się znowu i bogaciej i ozdobniej pobudowały, a ludzie się już w nich zapomogli, i znowu wesołej a dobrej myśli używają. Wspomni sobie, iż z odmiennością czasów wszytko się łamać a padać musi, a nic nigdy trwałego być nie może. Rozważy sobie, gdzie się podziały ony babilońskie wieże, ony piramid es tak mocne, słupy, co je po kilkanaście tysięcy ludzi przez wiele łat budowali, na których sobie oni wielcy królowie groby dla wiecznej pamięci budowali. Rozważy sobie, gdzie się podziały ony znaczne a mocne miasta, które jedny zburzeniem srogim, drugie też trzęsieniem ziemie straszliwie poginęły. A nietylko miasta, ale i insuły, albo po naszemu krainy, które albo ogień popalił, albo srogie morze zatopiło. Gdzie ony marmory twardo żelazy skowane? Gdzie ony góry albo skały, co je flagi morskie rozwaliły? Gdzie oni dziwni mężowie, albo oni srodzy bojownicy, co na jednym świecie przestać nie chcieli, a drugiego szukali? A tak rozmyśliwszy się na tak wielkie a poważne rzeczy, iż nigdy trwałe być nie mogły, nic sobie dobrej myśli nie kazili; a czemuż ty sobie o kęs tej swej nędze, albo o żywot swój, co wszytko nie w twej, ale w Bożej mocy jest, głowę ustawicznie frasować, a zawżdy uboleć masz, a nigdy dobrych czasów nie użyć, a zawżdy jako napoły obumarły chodzić?
Stateczna myśl zawżdy wesoła.
A tak taka postanowiona myśl człowieka rozważnego, nielza jedno iż zawżdy wesołych czasów używać musi, a nigdy się hi ocz zafrasować nie może..Już mu nie straszne żadne nowinki, już mu nie straszne żadne pogróżki niebieskie, żadne praktyki, ani żadne zasępione na przyszły upadek jakie planety, gdyż to słyszy za pewne od Salomona, iż taki człek myśli wspaniłej a rozważnego rozumu zwycięży, a opanuje wszytki biegi niebieskie. Gdyż słyszy ono nieomylne poselstwo do siebie przez proroka od Pana wskazane, gdzie tak mówić raczy: Bych się tak barzo rozgniewał na świat, iżbych ji zniszczyć a wykorzenić do końca chciał, albo morem, albo głodem, albo mieczem, albo srogiemi żwirzęty, a ukaże się przed obliezność moję ktokolwiek z tak statecznym umysłem, a z tak nieodmienną wiarą, jako był Job, Daniel albo Noe, już inszy mogą poginąć, ale ten pewnie zbawi duszę swoję. A oczże się tu stateczny a stały trwożyć ma? a czegóż się lękać ma? gdy sobie uważy przeszłe, przyszłe i teraźniejsze rzeczy. Bo przeszłych już się lękać nie ti’zeba. U przyszłych jeszcze żadnej pewnej wiadomości niemasz, w co się obrócą i co się z nich stać ma. A teraźniejsze toż już sobie rozumem rozważa, co z niemi czynić, a k’temu po sobie ma nieomylne obietnice pańskie; tedy zawżdy wesół, tedy zawżdy z przespięczną myślą sobie stoi, jako ono mocne drzewo, które się wiatru żadnego nie boi, a zawżdy sobie z ochotną myślą czasów swych i poćciwego żywota swego, a w wielkiej roskoszy ustawicznie używać musi.
Jako gdy już kto uchodząc zbytków layżej napisanych, a imię się cnót, to jest prawdy i stałości i mych, tedy mu już do tego przyjaciela trzeba; a tu będzie nauka i jako ji poznać, i jako się przeciw jemu zachować.
A gdy już z łaski pańskiej poćciwy człowiek tak się obaczy, iż będzie umiał w sobie zbytki pokarać, a cnotami się zdobić, tedy mu już nawięcej do tego przyjaciela potrzeba, z kimby się bespiecznie 0 tym i namówić, i co niepotrzebnego w sobie uskromić, i czasów wesołych a żywota pomiernego a nadobnie na wszem ozdobnego i bespiecznego użyć. Abowiem kto tego nie ma, już wiele nie ma, a jest jako malowany obraz jaki na ścienie, co na wszytki patrzy, a z żadnym nie mówi, albo jako on żubr odyniec, co go od siebie stado wybije, iż jedno sam pustopas chodzi, a żadnego spółku z innemi żwirzęty nie używa. Abowiem która może być wdzięczniejsza rzecz, jako miły przyjaciel, który już wszytko a wszytko społu z sobą niesie, i smutek, i wesele, 1 szczęście, i przygody, także złe i dobre, i wszytkę majętność swoję zawżdy czasu potrzeby jakiej radby z tobą zawżdy na poły rozdzielił. Już dwie skrzyni za jedne, dwa domy za jeden, dwie stajni za jednę. Już gdy się zjadą wszytko miło, wszytko wesoło, a wszytko jakoby się śmiało. Już wszytko, co się nie k’myśli wodziło, a co we łbie, jako w kotle wrzało, to się snadnie wnet uspokoić a w dobre się obrócić może.
A wszakoż tu trzeba rozważnego umysłu, i jako go poznać, a poznawszy, jako ji sobie ważyć, a strzedz tego, aby nigdy nie był niczym obruszon. Abowiem wierz mi, iż i to nie leda węzeł, niżli so bie prawego przyjaciela postanowisz, li o jako go ty próbować chcesz, wierz mi, że i ty długo u niego na próbie być musisz. Abowiem rozmaite są kstał-ty a próby, niźli kto prawego przyjaciela prawie doznać może. Abowiem wierz mi, iż nie jeden kstalt a sprawa w7 różnych przyjaźniach bywa. A jest tych kilko różności w tych przypadłych a nowo nabytych przyjaźniach. A trzeba oculate stępać, niźli się kto w tym dostatecznie obaczy..
Rozliczny kstalt przyjaciół, jako ji rozeznać, a napirw szy pochlebny.
Abowiem jeden kstalt przyjaciół jest, w którym się zawiera dobry, cnotliwy, wierny a nieomylny przyjaciel, który już mało, że za jedno ciało drugiemu przyjacielowi policzon być nic może. A ten jest, ’ kto nań trefi żadnym złotem nie przepłacony, a tego trzeba strzedz a szanować prawie, jako źrzeniee w oku. Drugi jest zalecany, który pięknemi słówki, onemi dziwnemi a wymyślnemi przymaczki będzie około ciebie zaskakował, z dziwnym zalecaniem a z dziwnemi obietnicami, aby cię jedno spowinowacił, a potym ze wszytkiego nic nie będzie. Trzeci zasię będzie pochlebny a omylny, co około ciebie dziwnemi hanszlaki a rozlicznemi wymysły będzie zaskakował, jakoby cię sobie zwiódł a spowinowacił, a pożytki od ciebie jakie takie odnosił. A odszedszy mało dalej od ciebie, a wyłudziwszy co na tobie, będzie się zasię pośmiewał z ciebie. A to jest naszko-dliwszy, a jest podobien ku onemu niedźwiadkowi, co > powiedają nie ukąsi, iż pirwej przeliże. ’
A poznasz go snadnie i z słówek i z postawek jego, a on tu dziwnemi hanszlaki-będzie na cię zachodził; więc to wszytko, co się jedno około ciebie dzieje, będzie chwalił a wysławiał, więc się tu będzie umizgal, więc się tu będzie uśmiechał, chociaj mu nic trzeba, więc będzie powiadał, jako tam was na jednym miejscu wszyscy barzo dobrze wspominali, ’jako za wasze zdrowie pili, jako jeden pan was wysławiał, jako powiedał, że szkoda owego człowieka, iż się domem zabawił, bo by się dworem parał, byłby owo godny człowiek, Ano tego jako żyw nie słyszał. Przydziesz z nim do staj niej, to się rzko-mo będzie dziwował onemu porządkowi, to już konie będzie wysławiał, iż takich tu żaden pan w tej okolicy iście nie ma. Będzie pytał: Ten młody czyjego stada? a kiedyby był w dobrych ręku, byłby to cudny koń, ale dajcie go do mnie, użrzycie, co to za koń będzie, wszak go wam wolno zasię będzie wziąść odemnie, kiedy jedno raczycie. A wiem pewnie, iż tylożby go widał.
Przydziesz zasię z nim do komory, to znowu będzie po ścianach upatrował, to się znowu wszytkie-mu będzie dziwował, to tu będzie na ^szem porządek chwalił, to będzie szaty wysławiał, dokładając: iż to husarskie szaty prawie wspaniłe ku waszemu wzrostowi, jużbyście ty kęse niemieckie mogli rozdać, 1)0 zaprawdę, iż się już dziś nie dzierżą. To arka-buzik porwie na ścienie, to siekiereczkę, to czapeczkę, to pióreczko, a przedsię bez tego nie będzie, aby czego nie oberwał. Ale i mało wyżej w rozdziale
III jest też tam niemało napisano o jego świętej miłości, jako poćciwa rada od takiego narodu ludzi pana swego przestrzegać a upominać ma.
Drugi bywa przyjaciel zalecany.
Drugi bywa przyjaciel zalecany, gdzie już też tam i słówek i postawek będzie dosyć, a ochoty jeszcze więcej, aby cię jedno spowinowacił sobie, a miał cię też jako tako przyjacielem sobie, choć już l;ędzie i mało pożytków upatrował sobie z tego, a wszakoż jednak, co może być, uskubie. Ale wżdy to przedsię lepszy niż ten pirwszy, który nie szuka niczego inszego, jedno aby co załapił, a ten zalecany jedno aby cię ochotą swoją spowinowacił sobie, acz skutek onego zalecania daleko gdzieś będzie w Iesie. Bo gdy do niego przyjdziesz albo przyjedziesz, toć się już będzie wierciał, skakał, biegał, na czeladź, na żonę będzie wołał: iSuże miła Anno, staraj się pilno co będzie pan jadł, boś jako żywa takiego gościa w swym domu nie miałaś Ano wczora takuchnyż drugi był, co mu takież mówiono. Więc tu nie się-dzie, więc tu sam będzie k’stołu służył, więc tu dzban wziąwszy, poklęknąwszy i Anna, to weń łeb wnurzy, aż mu mimo uszy pociecze, za zdrowie pijąc. Ale ma wygraną napoły, bo już pije i za Annę i za się. To potym pożara głodnego każe do izby puścić ubłociwszy go, to będzie wołał: „lnliau pożar, lmhau! Toż będzie powiedał, iż „dopiruczko z lasu przy bieżał, a jest to taki pies, by nie był postronny, a niewiem zaczby stal, bo na kożdy dzień wyciecze, to tak długo goni, aż mu chłopięta leda z charciskiem gdzie zabieżą, to już też pewny herab, 1)0 jako z rękawa tak przed nim poszczują, bo już tam wszytko na oko; ale młody pies, nadziewani się, iż się jeszcze postanowi”. A pożara ledwie czasem kijem za panem wybiją. „A wszakoż jeśli się w. 111. podoba, by miał złotą sierść na sobie, tedy ja w. 111. każdego dam.”
Więc potym chudą szkapę przywiedzie, więc tu po izbie każe im w koło krężyć, powiedając: „by temu koniowi nie jedna wada, byłby to taki koń, żeby 11111 tu w tej okolicy równia nie było. A jest takiego stada, że ledwie u królaby mu brata znalazł”, (anoby takuchnego ciotozynego rodzonego leda gdzie na polu uchwycił) „jedno iż mi się z bystrości puścił inochodą, ale młody kon, jeszczeby mu to odjął”. (A szkapę z bystrości ledwie kijem do wody dopę-dzi). „A wszakoż jeśli się w. m. podoba, racz ji w. m. kazać wziąść’“. A jeślibyś ukazał postawę, iżbyś miał wolą, wziąć, to wnet na chłopa kinie: „Nu, wiedziż Janie do stajni, kiedy się panu nie podoba”. A jeśli weźmiesz, tedy w tydzień po lepszego pośle, a nie daszli, tedy cię pozowie.
A tu już będzie o prawym przyjacielu, i jako go poznać, i jako go chować.
Ale gdyć się zdarzy na prawego, szczyrego a cnotliwego przyjaciela trefie, który nie z pochlebstwa, ani z żadnej obłudności okażeć się prawym, przyjacielem być, o to już takiego chowaj za skarb a za wielki klenot sobie. Abowiem uczynność a zalecanie jest to do przyjaźni, jako sałata do wieprzowej pieczeniej. Bo gdzie wiernej szczyrości a prawej miłości nie będzie, tedy ty ine przypadki są prawie jako czerwony ogon u złej szkapy. Bo farbuj go ty jako chcesz, umaluj go jako chcesz, gdzie cnoty nie-masz, przedsię szkapa szkapą. A gdzie się już szczyrość a prawa miłość miedzy przyjacioły zamno-ży. a co już może być rozkoszniejszego na świecie? Bo już tam jedna majętność, jedna życzliwość, już wszytko spólne, i zdrowie, i sława, i każde szczęście, i każda przygoda, już, Boże uchowaj, jakiego po-targnienia na jednego, alić drugi już przed nim z szar-szunem stoi. Już przypadnie choroba jaka, alić drugi już biega, doktora i rady kędy może nabywając. Przypadniełi też przygoda jaka na jednego, alić drugi biega, rady szuka, pomocy czyjej może używa, jako może cieszy, a stara się mało nie więcej aniżeli o swoję rzecz własną.
Nuż gdy usłyszy jeden, iż gdzie u prawa drugiego wołają, chociaj go niemasz, o, wnet się ozowie, o, wnet o dylacyą prosi, wnet prokuratorów biegając szuka, rok pisze, albo się stronie uiści, a jako może tak onej akcyjej jako swojej własnej broni. Jeśliby też kto co ku jednemu mówić chciał, już przed dru gnu próżno. Bo jeśli nieprawda, pewnie sobie usłyszysz słuszną odpowiedź. A jeśli prawda, to onę rzecz pięknemi słowy obmawia, a jako może zdobi”, a kędy może nadobnemi obmówkami swemi na wszem go niewinnym czyni. Przypadnąli też trwogi albo niebezpieczeństwa jakie, już jakobyś miał trzecią re-kę, już złe i dobre wszytko społu, już rada, rozmowa, pociecha wdzięczna, żeć napoły serca przybędzie w każdym niebespieczeństwie, gdyż drugiego takiego widzisz podle siebie, jako sam właśnie. Już pół frasunki! ubędzie, już się dobra myśl mnoży, czego in-„szy żadnym obyczajem mieć nie może, który takiej społeczności nie ma; jedno tylko sam się wierci, jako koza od stada odrażona, kiedy drugie wilk rozgromi.
Z prawym przyjacielem rozmowy albo biesiady jakie bywają.
Irofiąli się też jakie biesiady albo rozmowy z miłym przyjacielem, już od niego nic płonnego, nic omylnego nie usłyszysz. Już ci wszytko nadobnie rozważy, rozwiedzie, coby 11111 się do kogo. i do ciebie samego nie podobało, i z czegobyś się sam w sobie pokarać i pohamować miał. Ano to od. przyjaciela miło, od nieprzyjaciela byłoby gniewno, i pewnieby tego z tobą ten, coby 11111 nic do tego, nigdy nie^ mówił, radszejby się z tego pocichu z kim inym naśmiał. A tak poćciwa rada a rozważna rozmowa takiego człowieka ma być u ciebie i wdzięczna i tak u ważona, jakobyś to sobie i rozważał i w pamięć wbił, a nie puszczał darmo głosu mimo uszy, jako od trąby albo od surmy, w której słów ani textu żadnego, niemasz.
Abowiem są jedni, co pilnie słuchają ludzkich rozmów poćciwych, aby sobie jedno uszy napaśli, albo się na, śmiali, ale aby to sobie albo rozważać, albo do statecznej pamięci przypuścić mieli, aby się im też to na potym przygodziło, albo iżby sobie, tym takie ćwiczenie, albo przestrogę uczynili, nic o tym nie myślą, a takie słuchanie jest jako brzęk miedziany, co się wnet rozleci po wiatru, a żadnego pożytku nikomu nie uczyni.
Drudzy zasię są tacy, gdy go czym w onyck rozmowach ruszą, a iż go dotkną w sadno w obyczaj och jego, w których się on kocha a ludzie się takiemi brzydzą, chociaj nie o nim rzecz będzie, tedy się przedsię nadziewa, iż to nań przymówki, tedy mu się też barzo niesmaczne zdadzą rozmowy takie, ąuia conscius ipse sibi putat de se omnia diet. To jest: kto co na się czuje, jeśli o nim nie mówią pilnie upatruje. Bo jeśli utratnik, albo pijanica słyszy, iż to ludzie ganią, iż to wszeteczeństwem a napoły niecnotą zową, a jako to jest rzecz i ohydna i szkodliwa, o już mu się barzo ony rozmowy nie podobają, już krzywo pogląda, już pod stół spluwa, ckoć mu nie trzeba, już łbem strząsa jako źrzebiec, kiedy mu wędzidło w gębę kładą, już mu się ona biesiada nic nie podoba. A także i prawca jaki albo prokurator, gdy usłyszy ano takie ludzi ludzie poćciwi w rozmowach swych ganią, szczekaczmi, wykrętniki je zową, powiedając o świętej sprawiedliwości i o jej zacności, iżby lepiej, żeby jej wszyscy używali, ludzi jednali, a na niej przestawali. Także też zwadca, gdy usłyszy ano takie ludzie zwadce zuchwalcy niepoćciwemi zową, przywodząc’ na plac ich ohydne żywoty, jako się ich ludzie strzegą, jako o nich mówią, o już wierz mi, iż ta rozmowa i ta biesiada tak takim ludziom smakuje, jako kozie wilczy głos, kiedy gdzie niedaleko wyje za płotem. ’
Dla rozważenia słów natura nam i uszy i rozum dała.
Bo acz nam natura uszy, i rozum, i poćciwy rozmysł dlatego dała, abychmy słuchając rozważnych rzeczy u siebie je na pieczy mieli, co źle abychmy to i w ludziach poganili, i tym się sami ćwiczyli, a co też dobrze, abychmy też to pochwalili, aby to w sobie ludzie cukrowali i utwierdzali. Ale zawikłany świat a zamięszana a nieumiarkowana pożądliwość ciała naszego wszytko nam powichrować musi, iż się zawżdy muszą, myśli nasze tam ciągnąć, gdzie je przyrodze nie wlecze. A jako mędrzec powiada: Traldt quemq’ue sua volvptas, to jest: tam wiedzie myśl płocha, gdzie się kto w czym kocha. A widzimy to i we żwirzętach, lio ujrzysz na jednym polu kozę, zająca, bociana, krowę, wilka, sarnę, psa, a każdy z nich tego szuka, w czym się kocha: Wilk kozy, a koza wrzo su, pies zająca, a zając trawy, bocian żaby, a żaba błota. Owa każdy co mu się podoba, tego sobie szuka. Także i w zamięszanych ludziach nie może być inaczej, jedno do czego kogo nałóg a przyrodzenie ciągnie, tym się zawżdy para, i tego pilnie szuka..
Lecz mądry a baczny człowiek uważywszy mądrą a potrzebną radę, albo też nasłuchawszy się nadobnych a poćciwych rozmów ludzi rozważnych, nie miałby się dać ani przyrodzeniu, ani zwyczajowi, ani nałogowi uwodzić, widząc w sobie co mu jest szkodliwego a wstydliwego, a co też potrzebnego i poćciwego. A miałby sobie ony poważne słówka wygrzebać po jednemu, jako kokoszka po ziarnku pszenicę wygrze-ba z kąkolu. Bo ktoć się już puści za swowolnym rozmysłem swoim, o już takiemu nie smakuje ani rada. ani przestroga żadnego człowieka, już ten nie może aby się unieść nie miał. Bo patrz, kto się puści ścieszką na błoto na prost a ominąćby mógł, pewnie się ubłocić musi. Kto też leży pod słońcem, nie zakrywszy się, pewnie ogorzeć musi. A kto w dym wlezie,.pewnie dymem śmierdzieć musi. A kto też z apteki wynidzie, pewnie też cudniejsze perfumy od niego zalatują. A tak poćciwy człowiek i tego dymu i tegor> błota każdego słusznieby się przestrzegać, a omijaćby miał, coby mu było nieprzystojnego, a sta-
Różny rjlos jest, prawego a omylnego przyjaciela.
Abowiem jako Pan nasz, ona nieskończona mą-d oso powiedac raczy, iż wielka jest różność miedzy g osem najemniczym a między głosem pasterza pra 2 — 1 tez 1daIeko sł0s jest prawdziwego pizyjaciela a omylnego. Po też ów poddymacz be-d/ie cię. tez nadobnie i przestrzegał i upominał, aleć isue me dla ciebie, ale dla siebie, aby na swój młyn wodę obrocił. I będzie się rzkomo gniewał, kiedy na jego radzie mc staniesz, ale ty to sobie tak uważ jakoby cię dziecię spluskało, albo igrając, za brodę pociągnęło, a t.ybys go igrając uderzył. A ieślibv się rozgniewało, tedy snadne jednanie, jedno jabłuszko dasz, albo cacko jakie. Także też taki przyja-ciL omj lny ba chociajciby co przykrego powiedział ba równie to sobie miej, jakoby cię dziecię spluskało A jesłi go tez stukasz, poznawszy omylność serca jego, o barzo się snadnie leda jabłuszkiem pojednacie. Abowiem talu mało me jest podobien ku onemu psu któremu chociaj nogę przetrącisz, a potym go po’ głaszczesz a kęs chicha mu porzucisz alić sie I znowu płaszczy a lezie, mardając ogonem do ciebie Abowiem ty pochlebne głosy, choć ci się tak zda, iz cię przestrzegają, a iż ci rzkomo wiernie życzą, mają, być przedsię pilnie uważane, bo takie słowa są jako groch w pęcherzu, które tylko iż brzak-i ją a pożytku żadnego nie czynią, tylko iż pies przed mmi ucieka, gdy mu je u ogona uwiążą; albo grad gdy kołace po dachu, tedy przedsię nic owemu nie szkodzi, co pod dachem siedzi. Albo też sa podobne ku owemu cackowi, co nim dzieci graia a potym w błoto wrzucą, Także ty omylne Główka, ba,
Biblioteka T ags, n 1 będąc się zdać jako cacko dzieciom, ale wybornieby je mógł do błota wrzucić, a mało nie i z panem. Ale głos poćciwego a poważnego człowieka jest jako on piękny brant u złotnika, od którego już niepotrzebną żużelicę odsądzi, a ten co ji słyszy, iście ji ma z rostropnym obaczeniem uważać sobie, a rozeznawać sobie przypadłe pożytki z niego, które się zawżdy i ku sławie i ku każdej dobrej sprawie ściągać i obracać będą.
A gdy już solne uważysz i obaczysz takiego człowieka, a iż go k’temu jeszcze poznasz życzliwego przyjaciela sobie, umiejże sobie rozważać i radę jego i poćciwe rozmowy jego. Bo wierz mi, iż nie leda skarb znajdzie, kto takiego człowieka sobie znajdzie. IJmiej-że mu też takie przysmaki okazować, nietylko abyś go miał czym obruszyć, ale abyś go jako możesz i czym możesz nawięcej powinowaci! sobie. A nadobną na to radę nam filozofowie zostawili, jako mamy zachować stateczność każdemu, kiedy ony wirszyki napisali: Qund tibi displicet, alteri we feceris To jest: Co się tobie nie podoba, tedy tego strzeżwa oba. A to, cobyś rad widział, aby prze cię ludzie czynili, także też ty to wszytko bądź zasię powino-wat ludziom. A tak, gdy poznasz szczyrą chuć a wierną życzliwość przyjaciela prawie sobie już życzliwego, o starajże się też o to pilnie, aby on też nie mniejszą, owszem kędy mu to okazać możesz i więtszą także znał chuć i przychylność po tobie, a nieomylnie ani obłudnie. Bo wierność a szczyrość pcżytkić dwa uczynić może, i onego już sobie prawie spowinowaconym uczynisz, gdy pozna nieomylną stateczność w tobie, i u inych sobie sławę uczynisz, gdy cię wszyscy cnotliwym a statecznym człowiekiem zwać będ^.
Jako statecznie miłość a przyjaźń ludzie pogańscy chowali.
A chceszli togo sobie i cudzemi przykłady podeprzeć, tedy posłuchaj mało, jako i ludzie pogańscy, gdy się prawie sprzyjaźnili, jaką miłość a stateczność między sobą okazowali i jako im to zawżdy na dobre wychodziło.
Słuchaj, gdy królował on Dyonizyusz, okrutnik syrakuzański, co się było między dwiema zacnymi to-warzyszmi stało, którzy się wiernie a nieobłudnie miłowali. Rozgniewał się na jednego on okrutny pan, którego zwano Damon, i osądziwszy go na gardło kazał go do wieży wsadzić. Ten prosił jedno do tego dnia, aby mógł mieć frysztu, aby dom swój i powinowate swe rozprawił, a towarzysza swego Pityasa chciał na swe miejsce posadzić pod tym zakładem iż jeśliby się on na czas nie stawił, aby już Pityas to zań zastąpił, co on miał być powinien. Pytał okrutnik Pityasa, jeśliby to chciał uczynić. Ten się tego z wielką ochotą podjął. Okrutnik podziwo-wać się chcąc, co też z tego uroście, puścił Damo-na, a Pityasa na to miejsce posadził. Wyszedł tydzień, Damona niemasz, Pityasa na płac wywiedziono i rozebrano; już kat począł sztuki wyprawować. a Damon skokiem bieżąc, wołał wielkim głosem:
O postój, kacie, nic ten nie winien, jam to zań winien zastąpić. Rozebrawszy się sam dobrowolnie poklęknął na placu: Czyńże, kacie, co masz czynić!
A wtenczas onemu tyranowi onę rzecz powiedziano. Kazał przywieść obudwu i podziwowawszy się onej stałości ich, kazał obudwu wolno pnścić. *
Także Rzymianie, gdy mieli bitwę zwieść z An-toniusem, byli dwa towarzysze w rzymskim wojsku: Brutus a Licinius, którzy się tak miłowali, jak dwa rodzeni bracia, tak, że i w jednakiej. zbroi i na. jednakich koniech ku potrzebie zawżdy bywali. Brutus iż był dzielniejszy, sprawniejszy, już onimwAn-toniusowym wojsku wiedzieli i pilnie się oń starali i sani go Antonius na pilnej pieczy miał. A gdy się bitwa już walna między onymi wojski stoczyła, prosił Antonius, aby na Brutusa ludzie pieczą mieli, a już wiedzieli w jakiej zbroi i na jakim koniu był. 0 Liciniusie nic się nie pytali. A gdy w bitwie Brutusowi, jako człowiekowi dzielnemu, już konia nie dostawało, a ludzie go Antoniusowi już byli pilni, wysadził się przedeń Licinius na takimże koniu i w takiej że zbroi, a na Brutusa wołał, aby się gdzie między ludzi zamięszał. Także się stało, a Licinius tak go długo uwodził, aż się chcąc dał na urząd poimać, aby jedno Brutus na suszy został. Gdy go wiedli do Antoniu-sa z wielką radością, mniemając, iż Brutusa pojmali 1 posłali naprzód z dobrą nowiną, Antonius wyszedł i barzo mu był rad. A gdy już było blisko, Licinius hełmu odsłonił a twarz ukazał i zawołał: A prawda, żeś się omylił, Antoni. Gdy pytał rycerstwa swego, coby się stało, powiedzieli mu wszytko, co się siało i jako się ten dał dobrowolnie poimać, a mych-my tego nie obaczyli. Pytał go Antonius: Czemuś to — uczynił? Powiedział: Dlatego, iż się tak zdawna miłujeWa, iż to nic jednemu za drugiego gardło dać, a to też k’temu, iżem go znał godniejszego Rzeczypospolitej, niźli siebie. Antonius, widząc onę stateczność jego i tego udarowaws: y, kazał wolno puścić.
Orestes a Pilades także byli dwa towarzysze w trojańskiej bitwie; trefiło się, iż obudwu pojmano, a iż był Orestes dzielniejszy, kazano katowi z szar-szunem na plac występie i pytano: Gdzie tu między wami Orestes? Pilades, wystąpiwszy, powiedział: Jam jest Orestes; począł się rozbierać. Orestes potym wystąpiwszy, powiedział, iż nie toć jest Orestes, jest to towarzysz mój, Pilades. I potym ini poznali, iż to Orestes. Poczęli się wszyscy temu dziwować. I pytali Piladesa: Czemużeś chciał tak marnie a bespotrzebnie zginąć? Powiedział: lż to dawna taka miłość między nami, iż to nic jeden za drugiego gardło dać, a barzobych go ja rad gardłem swym odkupił, bo to dzielniejszy i potrzebniejszy, niźli ja. Hetmani, widząc onę stałość dziwną ich, kazali, obudwu darowawszy, wolno wypuścić.
Patrzajże, jaka to była miłość a stałość między ludźmi pogańskimi. Patrzajże, jako im ta stałość na wielką sławę i na wielką poćciwość wychodziła. A by była nie ta ich stałość, tedy bychmy byli po ty czasy ni kąska o nich nie wiedzieli, ani o nich nie słychali. O, jakożby to owszem między nami ludźmi krześciańskimi być miało, którzychmy już są i dary Bożenn, a snadź i lepszemi rozumy obdarzeni, jedno niewiem by nie na gorsze, niż na lepsze. Bo ukaż mi dziś wieleliby takich Orestesów, albo Piladesów nalazł, albo takich Liciniuszów albo Brutusów; a snadź-by rychlej znalazł takiego, coby się pięknie zalecał, a wiele obiecował, a przedsię trzoska w zanadrzu maca, jakoby ji wyłudzić.
A tak człowiek poćciwy, ucieszywszy się tak złemi, jako i dobremi przykłady, ucieszywszy się ta-kiemi dziwnemi przysmaki, co jest prawy przyjaciel jakochmy się tu o tym nasłuchali, ma to u siebie uważyć, jako sancta sanctorum, jako ma sobie przyjaciela i obierać, i obrawszy jako mocno a nieodmiennie przy nim w swej stateczności stać, nie obłudnie ale prawej szczyrości, a zwać go sobie alter ego, to jest drugi ja. Gdyż między takiemi cnotliwemi ludźmi prawie drugi ja zawżdy mieszkać musi. Gdyż szczęście i nieszczęście, radość, i przygodę, wszytko to za swe własne mają jednako tego spól nie używają i jednako się we ziem cieszą, a z dobrego się radują. A z jaką też tego i sławą i rosko-szą używają, tochmy się już o tym nasłuchali.
ROZDZIAŁ XIII.
Tu już postanowiwszy prawą przyjaźń sobie człowiek poćciwy, jakiego też żywota ma użyiuać i jako ma wszem ilobry być, i jako a gdzie ma rostropnie dobrodziejstwy swemi szafować.
Gdyż już wiemy, co są cnoty, i co też są za przymioty niedobre w ludzkim przyrodzeniu; nasłu-ckaiichmy się też jako mamy złe w sobie gasić, a dobrym a poćciwym jako się mamy zdobić, slachcić i w nim się zachować; teżechmy teraz mieli, iż nic nie jest żywot osobny bez dobrego towarzystwa, a zwłaszcza bez szczyrego a prawdziwego przyjaciela — tu już też musimy się uczyć, jako temi dary Bożemi tu nam od Pana z ziemią podanemi, rostropnie szafować mamy, jakobychmy ich i na zbytki nie szafowali, i wedle cnoty a powinności swej w nich się zachowali, a z tego abychmy sobie i sławy i poćciwej przyjaźni i łaski Bożej nabywali, dobrych żywotów wesołych a pobożnych sobie używali, i przyjaźń, i zachowanie, a zwłaszcza między dobremi a cnotliwemi ludźmi i zachowali i rozmnażali.
Acz są rozliczne dobrodziejstwa na świecie, któ-remi różno i między różne stany poćciwy człowiek szafować może. Które jedny i bez wszej szkody swej rozlicznym ludzkim stanom czynić może. Drugiemi też z nadanych rozmaitych darów wedle myśli swej szafować możemy. Bo nie jednoć to są dary Boże, co je jedno oczyma w skrzyni, w oborze albo w komorze’ widzieć możemy: sąć też drugie co ich nie widzimy, jako sprawiedliwość, miłosierdzie, stałość, cnota a na wszem pobożność. A mało temi niewidomymi tak wiele ludziom służyć nie możemy, jako wi-domemi. Bo wielka to rzecz, kto komu płaczliwej sprawiedliwości pomoże, a sam ją też każdemu z siebie uczyni. Wielka też to rzecz i dobrodziejstwo, kto będąc miłosierdziem wzruszony, upadłemu, uciśnionemu, strapionemu, z upadku jego, z krzywdy, z uciśnienia jego pomoże, a w tym go ratuje. A tak rozliczne są dobrodziejstwa świata tego. A jako do oze<ro rostropnego uważenia potrzeba, i jako jemi szafować mamy, i jako je u siebie poważać mamy, i w nich się zachować mamy, tedy do tego.
Abowiem patrz, iż są niektóre dobrodziejstwa, co są pożyteczne z obu stron, i tym co je ^ czynią, i tym też, co je prze nie czynią. Drugie też są jakoby muszone, iż je ludzie ludziom muszą czynić. A przedsię i ci, co je czynią, i ci prze kogo je czynią, z obu stron z tego pożytek mają. Pirwsze co są „jakoby z obu stron pożyteczne; patrzaj gdy doktor chorego leczy, to już obiema dobrodziejstwo pożyteczne °i doktorowi, bo pieniądze bierze, i choremu, bo zdrowie bierze. Złotnik, gdy komu złoto albo srebro robi tedy jemu dobrze, iż pieniądze bierze, a owemu też dobrze, iż złoto albo srebro do domu odniesie Przewoźnik albo marynarz też ten i ludziom dobrze czyni i sobie, bo sobie dobrze czyni, iż mu płacą i onyrn też nieźle, iż je przewiózł po potrzebach swych na drugą stronę, kakże i cieśla i ws/)-’ scy ini rzemieślnicy i sobie dobrze czynią i ludziom..
Są też drugie jakoby przymuszone, a przedsię ten przymuszony i sobie i ludziom dobrze czyni. Bo sędzia musi kilkakroć roki sądzić do roku, a przed się i sobie dobrze czyni i ludziom. Bo sobie dobrze uczyni, iż pamiętnego bobrów i liszek nabierze, a ludziom dobrze, iż ich krzywdy rozsądzi, o któreby byli mogli dalszych i wiotszych trudności użyć. Także i starosta, także i podstarości, i każdy urzędnik musi ludziom dobrze czynić, i sobie też nieźle. Stróż na wieży, gdy się już tego podejmie, musi już strzedz pilno i wołać, a przedsię ludziom dobrze czyni, że ich strzeże, a sobie też nieźle, bo go karmić i płacić mu muszą. Także i każdy sługa i woźnica musi zaprzęgać, gdy mu każą, a przedsię i sobie nieźle czyni, bo mu za to płacą, i onemu, co go gdzie trzeba wiezie.
Są też drugie dobrodziejstwa, co ludzie o nich ani myślą, ani o tym wiedzą, ani o to proszą, a przedsię je ludzie prze ludzi działają. Jako gdy nieprzyjaciel wtargnie w ziemię, więźniów nabierze, zbierze hetman albo jaki rycerski pan poczet, odbije więźnie ony, o czym oni ani wiedzieli, ani myśleli, ani prosili, a przedsię im dobrze uczynił, i sobie nieźle, bo z tego i sławy i pożytku snadnie dostać może. Miasto jakie będzie w oblężeniu i we złej nadziei, obierze się kto zacny, iż go ratuje, albo nieprzyjaciela od-gromi, albo ratunku miastu doda, już oni chociaj <> tym nie wiedzieli, przedsię dobrodziejstwo wzięli, a ów też na tym przedsię nie stracił. Także też i oracz, który ma zboża wiele, i kupiec, który ma kramy bogate, musi ludziom każdy z nich dobrze czynić, bo muszą przedać, boby obiema pogniło, a przedsię i ludziom dobrze, i im dobrze, bo pieniędzy nabiorą, a owi też podpomogą potrzeb swoich. Także ziemia, także słońce i miesiąc musi nam zawżdy dobrze czynić, bo są na to od wieków sprawione, a przedsię i sobie, chociaj są nieme elementu, tym nie zawadzą. Bo ziemia z onej swej grubości a szpetności nadobnie się zazieleni i kwiateczkami się rozlicznemi potrzęsie, a słońce też od wszech sławę o swej światłości ma, i Panu Bogu przysługę czyni, iż swej powinności nie mniesz kawa, na co jest sprawione — — także i miesiąc.
Dobrodziejstwa, co nas nic nie kosztująj a przedsię się
Są też drugie dobrodziejstwa, co nas barzo mało, albo nic nie kosztują, a wżdy się nam sowicie od-dawają. Bo dasz ubogiemu kęs chleba, albo pieniądz, ziemia na każdy rok za dobrodziejstwa dawa, tedy iście stoi za nasze. Potajemnie, co nam Pan dawa, to już tam pokryte jego sądy i tajemnice o tym lepiej wiedzą. Są też drugie, co się nam nigdy oddać nie mogą, a wżdy je prze ludzie czynimy. Jako gdy błądzącego na drogę nawiedziemy, pragnącemu wodę jaką, albo krynice ukażemy, także choremu doktora, gdzie mieszka, powiemy, tonąc c-go ratujemy, smętnego pocieszymy, i inych takich wiele.
Są też niektóre dobrodziejstwa, co je żwirzętom czynimy, a przedsię się nam sowito oddawają. Bo koniczka nadobnie cudzimy, karmimy, wycieramy, guńkami przyodziewamy. Wołku takież karmimy, krówkę pilno pasiemy, doma jej sieczkę rzeżemy, ścielemy. zapieramy. Ale też koniczek musi za to skakać, kiedy mu każą, wołek na pszeniczkę naorze, a potym mu w róg dadzą. Krówka też garniec masła i kopę serów za onę sieczkę pewnie szynkować miioi i ło l.“/Q i mc/n o rl ai/m./-» T.... ’ i.. poprawdzie mały koszt, ale owo słówko: Bóg miły zapłać, wielka to nagroda, bo się nam to i jawnie i potajemnie płaci. Jawnie, gdy obaczy my, co nam nam oddawają. stwie pożytki czyni, a drugi w nocy domu strzeże, a we dnie za kozami dybie, a mnima, aby włodarzem był..
Są też dobrodziejstwa niektóre szkodliwe, co je prze ludzi czynimy, a wżdy je sobie tym powino-wacimy. Bo dasz zwajcy miecza, dobrodziejstwo już szkodliwe, jeśli kogo usiecze, albo. go też usieką, a przedsię on tobie za ten miecz powinowat będzie. Dasz opilcy dzban gorzałki, iż oszaleje, albo zdechnie, a przedsię to u niego niemałe dobrodziejstwo. Ko-zernikowi dasz karty, dziękuje za nie, a komu zasię szkodę uczyni, albo też sam w koszuli lezie spać. Także i dobrodziejstwa co jednemu dobre bywają, drugiemu złe. Pomożesz komu złodzieja ułapić, to już owemu dobre co go ułapił, ale owemu diugiemu panu barzo niesmaczne, kiedy z gałęzi będzie południa wyglądał. Także gdy sługę pan chce bić, a onby mógł“ nieborak uciec, a ty go dodziorżysz, panu się zachowasz; ale onemu ni kąska, co mu się gizbiet łupi.
Dobrodziejstwa społeczne i poćcme i potrzebne.
Ale jeślibychmy chcieli społecznego a pobożnego wiernego a prawdziwego dobrodziejstwa między sobą używać, tedy to jest prawe dobrodziejstwo między poćciwemi narody, aby jeden drugiemu wieinie wszytkiego życzył, jeden drugiego w czymby mógł ratował, a wierną miłość krześciańską społeczną jeden drugiemu zachował, upadłego ratował, uciśnionego sądem, albo jaką niesprawiedliwością podpomógł, więźnia niewinnego wyswobodził, smętnego, nędznego pocieszył, i w czymby jemu mógł w smętku a w upadku jego posłużyć — posłużył, każdemu co czyje jest wiernie przywłaszczył i drugiego w tym pohamował i osądził, z każdym się wiernie a sprawiedliwie zachował, każdego nieomylnie a nieobleśnie miłował. In summa, każdemu aby tego wszytkiego życzył, coby też jedno około siebie rad widział, i czegoby sam rad w radości używał, i przy czymby rad został.
Patrzajże, jakoby tu wiele złego stąd na świecie upaść mogło..Jużby i dyabeł i złościwy człowiek barzo zblednąć a zmienić postawę musiał. Upadłaby wnet ona jadowita niesprawiedliwość, ona sroga ludzka skaźca potwarz, upadłaby wszytka niecnota wymyślna niepobożnych ludzi, upadłyby rosterki, kłopoty, zawikłane a niesprawiedliwe z dziwnymi hanszlaki ony prawa obrzydłe, jużby ludzie pobożni a poćciwi tylko sobie mieszkali jako anieli święci w wielkiej z<>odzie a w wielkiej miłości na ziemi, a jako słonce jużby się rozkwitła cnota i sprawiedliwość ich. Jużby ustały ony niewierne zapisy, ony niepoćciwe cyrografy, na których więcej wierzymy kęsu papirowi a kęsu woskowi, niźli cnocie a poćciwości swojej, kiedyby słowa nasze wedle powinności naszej slache-ckiej i krześciańskiej były: jest jest, niemasz niemasz, toby to piękne słowa były.
Sroga kaźń wstyd na złego.
Więcbyś tak rzekł: Już wszyscy wiedzą jako to jest sprosny a szkodliwy przymiot w przyrodzeniu człowieczym ta szpetna obleśność a ta ohydna obłu-dność a plugawa nieprawda. Czemuż wżdy na ty jakiego karania albo jakich ustaw niemasz między ludźmi poćoiwymi? Ale mój miły bracie, byś obaczył, jakie srogie statuta a jakie postraszne kaźni jeszcze ’z starych naszych na tę sprosną ohydę są z stara-dawna ustawione. Azaż to nie srogie prawo na łga rza, iż wiarę straci między poćciwemi ludźmi, iż się go strzegą, iż go sobie palcy ukazują, iż bespiecznej twarzy nigdy między zacnemi ludźmi ukazać nie może, iż go bije on wirszyk w gębę: Iż kto co na się czuje, gdzie dwa mówią pilnie upatruje. Azaż sie srodze w gęby nie plaskają o ten szpetny przypadek. Azaż nie srogie prawo na obleśnika, na pocklebnika, iż go ludzie między sobą podawają, jawnie z niego szydzą, a pocicku go potrzebnym łgarzem zową. Azaż niemasz srogiego prawa na owego łapacza, a na wy-krętnika sprawiedliwości ludzkiej: ano go szczekaczem zową, w oczy mu się rzkomo kłaniają, a z tyłu za nim plują. Azaż wszędy rzkomo w żarcie nie ma srogich przymówek o sobie, a czasem i bez żartu, że się ledwie z pięścią drugi u samej gęby wróci.
A cóż, wszak to już nieraz powtórzono jest, iż skażona natura a łakomstwem naszychtowana, wszytko zasłoniwszy psiną oczy ścirpi snadnie, a jako ono powiedają, jako nasłodszą śliwkę tak nadobnie połknie, a jeszcze snadniej przechowa, bo to niedługo w żołądku leży. A powiedali o jednym, iż mu drugi a zacny człowiek tuż u prawa haniebnie łajał głośno, wszem opowied ijąc, aby się go strzegli, bo ten za kopę zdradzi, ilekolwiek potrzeba razów. A ten coś przedsię czytał. Drugi go stojąc w bok kołace: Cóż, nie czujesz się, iż tu o tobie mówią? On przedsię czytał, a nic dalej nie powiedział: „Oj, niechać on mówi co chce, kiedy się ja k’temu nie znam, ani temu wierzę.” 1 zaiste, dosyć słuszną obmowę uczynił.
Dobrodziejstwo każde z ochotą wdzięczniejsze.
Mówi lich my mało przedtym o rozlicznych do-bmdziejstwiech, a wszakoż społeczne, pobożne, poeci we a wierne, jeden drugiemu wedle powinności krze-śoiańskiej, tochmy sobie nalepsze obrali, i podobno tak na to wszyscy pozwolić musimy. A wszakoż i to, i każde ino, gdy bywa komu czyniono z krzywą a z zasępioną twarzą, już nie może nigdy tak wdzięczne być jako owo, które z uprzejmej ochoty a szozy-rej miłości jednego przeciw drugiemu bywa czynione. Ho i hetman w każdej rycerskiej sprawie, gdy ochotną chuć a wdzięczną postawę rycerstwu swemu okaże, już je też ochotniejsze czyni, i wiele serca im do-dawa, iż też ku każdemu jego rozkazaniu z ochotniej-szą i postawą i sprawą zawżdy przyklonniejszy bywają. Także i marynarz, gdy się już powrozy padają, żagle się kołyszą, kotwice się rwą, jeśli z ochotną, twarzą a postawą do masztu i do inych przypraw się miece, wszytkim dobrze tuszy, już się też wszyscy na pomoc jego skupią, i czym mogą tedy go ratują. A gdyby też zasępione oczy a smętną a lękliwą postawkę ukazał, pewnieby się też już każdy deszczki chwytał, a do niej się ochotnie przywię-zował
A patrz, jako chuć ochotna u każdego i wdzięczna bywa, i dłużej czasom w pamięci trwać może, niźli sama uczynność; bo dasz komu złoto, srebro, konia, albo co inszego: złoto może zgorzeć, albo zginąć, albo być ukradziono, także szkapa zdechnąć może, ale ona chuć dobrodziejstwa onego zawżdy zostać przy onym musi, prze kogoś co uczynił. Trefić się być daleko gdzie w cudzych krainach, trefisz tam syna jakiego przyjaciela swego, o którym już była mała nadzieja, aby był na świecie, przywieziesz mu go do domu, wiem, żeć musi być za to barzo powinien, bo mu nie leda uczynność okażesz. A wszakoż on syn może rychło zasię umrzeć, ale ona uczynność twoja a chuć ona twoja, wierz mi, iż już długo żywą
A patrz jako i źwirzęta dobrodziejstwa ochotne wdzięcznie przyjmują. Przyjdziesz, nasypiesz koniowi owsa, albo nasypać każesz, potym go każesz sobie osiodłać, ujrzysz, aliści on skacze a wykrąca pod tobą za ono dobrodziejstwo twoje. A pospolicie to widamy, iż pod panem zawżdy bywa ochotniejszy, niż pod sługą, bo już zna dobrodzieja swego. Także każ nakarmić charta przy sobie, a włóż nań jaką piękną obróż, uźrzysz z jaką ochotą będzie skakał około ciebie, i cokolwiek im poszczujesz, barzoby rad ugo-nil, i każdą rzeczą z ochotą radciby się przysłużył. Także i sokół i każdy ptak, gdy ji nadobnie ugła-szczesz, foremną jaką czapeczkę nań włożysz, już za tobą lata od stawku do stawku, już krąży, biega, szuka czymciby się przysłużył, już co mu słusznego popędzisz, barzoby rad ugonił, jeśli będzie mógł, iżby się tym przysłużył tobie. Niedźwiedź skacze, lew się łasi, igra, głaskać się dopuści onemu, po kim łaskawe a ochotne dobrodziejstwo zna.
A cóż owszem człowiek ućciwy, cnotą i rozumem z nieba hojnie obdarzony, aby tego nie miał rozumieć, co kto przeń czyni, albo z jaką chucią czyni? Jakoż to obiema nadobnie przystoi, aby i ten, co prze kogo co czyni, i on też co przeń czynią, aby to między sobą z nadobną postawą a z wdzięczną ochotą czynili. Abowiem i serce z tego roście, i chuci przybywa, aby to długo między sobą pamiętali, a za to sobie powinowaci byli. Abowiem i pismo nam tego poświadcza, iż ochotnego szafarza dóbr swoich miłuje Pan Bóg.
A słuchaj, co on wielki filozof Sokrates uczynił, gdy mu dyscypułowie jego na wielki jakiś fest upominki każdy z osobna wedle obyczaju tamtego kraju przynieśli, winszując mu każdy i szczęścia i długiego zdrowia na ten rok. Eschines, ubogi młodzieniec, co też tam między onenii dyscypuły był, przyszedł do niego, powiedając urn, iż nie mamci żadnych upomin“ ków mój miły mistrzu tobie godnych, coćbych dać miał, ale co mam toć dawam, sam siebie za niewolnika, a już czyń ze mną co raczysz. Sokrates jako to od niego wdzięcznie przyjął, i jaką o nim pieczą miał, i nic inaczej jedno jako własnego syna sobie go chował, powiedając mu to, że się tobie zda, żeś mi mało dał, ale się mnie tak zda, iż mi żaden nie dał więcej nad cię, gdyś mi sam siebie dał; bo to nadroższy skarb u każdego, iż jest, a iż człowiekiem rostropnym a rozumem od Boga obdarzonym iest.
Co komu przystoi, to mamy przeń czynić.
A wszakoż i to trzeba uważać, co prze kogo czynić mamy. Bo daszli myśliwemu lutnią, staremu drumlę, kupcowi jastrząba, doktorowi łowczą trąbę, albo sarnią sieć, Barnadynowi arkabuz, białej głowie ostrogi, alchimiscie sahajdak, tedy to żadnemu z tych nie będą wdzięczne upominki, bo będzie każdy z nich rozumiał, iżby im to na pożartek było dano. Także też gdy dasz pijanicy kałamarz, graczowi septempsal-my, mistrzowi do kollegium kobzę, kaznodziei czyżmy, wszytko to sobie każdy za pośmieeh będzie miał. A tak trzeba uważać, co prze kogo czynić mamy i co komu przystoi.
Bo są też drugie dobrodziejstwa jednym pożyteczne, drugim szkodliwe. Bo gdy pan albo przełożony jaki, który tym włada, da łakomcowi jakiemu sądy, da łupieżcy pobory, głodnemu myto, bezbożni kowi jakiemu wszetecznemu łokcie, funty, korce po-mierzać, tedyć to tym będzie dobrze, ale wszytkim inym źle. Bo już ci nie będą niczegoj inego patrzyć, jedno łupiestwa a pożytków swoich. A tak to nie może, być dobrym dobrodziejstwem zwanć. I ma to pilnie uważać poćciwy, jako takiemi dobrodziejstw y.szafować, aby nie były na skazę a na upadek ludzki. Bo jednoć to Boże dobrodziejstwo jest, iż tak złym, jako i dobrym dał ziemię i pożytki jej, równo wszytkim dawa deszcz, równo wszytkim kazał słońcu i miesiącowi świecić, i równo wszytki ogrzewać. Ale jako ono mówią, daleko kęsy zająca: ten wszytko wie, widzi, upatruje jako złego ma skarać, jako dobrego ma ozdobić, i jako złemu ma zarównać i niewdzięczności jego, i niesprawiedliwości jego, czego człowiek nie może uczynić. A tak trzeba mu pirwej zawżdy do rozważnego rozumu się uciec, niźli co ma zacząć albo uczynić; gdyż nie wie przyszłych rzeczy na co mu wyniść i na co się obrócić mają, i trzeba pirwej pilno w zęby patrzyć, niż komu dobrodziejstwo uczynić.
Abowiem złemu dobrodziejstwo uczynić, jakoby na złą szkapę pozłocistą uzdę włożyć, albo zachorza-łernu żołądkowi zdrowe a chędogie jedło podać, które potym i brzuch nadmie, albo się w jakie guzy, albo wrzody obróci. Także niepobożny człowiek, choć się już naje a natka pełen brzuch onego dobrodziejstwa twego, przedsię to na dobre wyniść nie może. Bo jako choremu od zdrowych potraw brzuch się nadmie, albo się to w guzy obróci, także też ten, choć mu to dobrodziejstwo smakuje a wzmoże się z tego, tedy tego pobożnie, pomiernie a poćciwie nigdy nie używie, jedno się nadmie jako choremu brzuch w onej szarej pysze swojej, a guzów na nim naroście onych rozmaitych wszetecznych wymysłów jego. A chociaj jawnie nie będzie mógł wielu ludziom szkodzić, ale wżdy pocichu uszczypować będzie, a ona jego chutliwa chuć przedsię mało za uczynek nie stoi.
Bo chociaj rozbójnik stoi za krzem cały dzień, a nic mu się nie trefi, czymby się mógł obłowić, tedy ona jego wierna chuć na co się był nasadził, jużby go sama czyście mogła obiesić. Łakomy a niepo-bożny człowiek stoi u sądu cały dzień z pełną torbą pozwów, czyha na rozmaite ludzi, jakoby mógł kogo usidlić. A iż mu się nie zdarzy, przedsię onej chuci jego nie może żądny dobrą a poćciwą nazwać. Albowiem stara przypowieść, iż dobra wola zawżdy za uczynek stoi. Bo złe przyrodzenie jest podobne ku gorzkiemu piołunowi. Bo cukruj go ty jako chcesz, przedsię on gorzkości swej trudno co odmienić może. Katylina był w Rzymie, który wielkie dobrodziejstwa miał w onej ojczyznie swojej, był tam zacny i w powinnościach rozszyrzony, a przedsię one złe przyrodzenie jego wytrwać ine mogło; nabuntowawszy sobie wiele towarzystwa, zburzył był tak miasto pod figurą tego, że o wolności czynił, tak, że wiele ludzi pogi-nęło za onym złym wSzeteczeństwem jego, a za uniesionym’umysłem sprosnym jego.
Są też dobrodziejstwa w nadzieję sowitego zysku.
Są też drudzy, co w nadzieję jakiej sowitej odpłaty chcą ludziom dobrodziejstwa czynić. Jako gdy chudy pachołek, jako tego wiele bywa, naprze się u jakiego panięcia, aby od niego koń wziął albo szablę jaką pięknie oprawioną. Toć już tego nie dla onego czyni, co mu dawa, bo mu tego nie było potrzeba, jedno dla siebie, aby mu się to zasię kiedy sowito oddało, ale się czasem barzo omylają. Bo zacni stanowię chociaj co od kogo wezmą, tedy to u nich w małej powadze bywa, albo wnet zasię leda
Biblioteka — T. 268. ij komu dadzą, a prędko tego zapomnią, a o onym ani pomysłu, aby mu to kiedy oddawać mieli.
Alexandrowi Wielkiemu dawał jeden rycerski człowiek zamek swój, który jednoż jeden miał. Powiedział mu Alexander: Iż nie na cięć się rozmyślam co mi dawasz, ale na się, cobych to miał wziąć, bo ja mam zamków sam niewiem co, a tak ten twój jeden mógłby się między niemi tak barzo zabłąkać, żebyoh go ja nigdy nie wspomionął, ańibyck o nim po-myślił, bo to wiem. że mi to nie z chuci dawasz, ale nadziewasz się, aby eh ci to sowito oddał, a tak lepiej ci pewnikiem, iż ty swój zamek masz, niżlibyś się potym niepewną nadzieją cieszyć miał.
Do Antygona króla przyszedł jakiś misterny kuglarz i wyprawował tam przed nim ony sztuki swoje. A, wyprawiwszy i pochowawszy, prosił króla, aby mu za to kazał dać funt złota. Antygon powiedział, iż to wiele na kuglarza. Kuglarz powiedział zasię jakoby na pośmiech: Każysz mi dać grosz. Antygon powiedział, iż też to lepak mało na króla. A tak nie zgodziwszy się, poszedł potym kuglarz nic nie wziąwszy.
A tak mądremu a rozważnemu człowiekowi trzeba rozważać i stany, i czasy, i co prze kogo czynić, i kiedy co czynić. Abowiem poćciwy człowiek każde dobrodziejstwo i długo pamięta i wdzięcznie przyjmuje. Niepoćciwy a wszeteczny i mało na to baczy, i na marne zbytki albo na skazę drugich to obracać będzie. Powiadali o jednym w Rzymie, co lwa karmił i opatrował, potym z tego urzędu wystał, ii inszemu to poruczono. Gdy krotofile jakieś w Rzymie czyniono, jako tego tam natenczas i wiele i często bywało, wypuszczono rozlicznych źwirząt na plac niemało, puszczono też i onego lwa. Byli też na to już wystrojeni, co mieli z onemi źwirzęty krotofile ustroić, był też i on między nimi, co onego lwa przedtym 115 karmił. Potym jakoś z przygody onego nieboraka źwi-rzęta oskoczyły, mało go nie rozdrapały. Lew on, co go kiedyś karmił, skoczył wnet do niego, źwirzęta rozgromił, sam podle niego stanął, aż go potym inszy towarzysze ratowali. A tak patrz pilnie, jako to i źwirzęta nieme długo dobrodziejstwa pamiętają, a człowiek marny a niebaczny potyć za to powinien, póki w ręku dzierży.
ROZDZIAŁ XIV.
O niewdzięczności dobrodziejstwu i skąd to przychodzi.
Są też niektórzy, co dobrodziejstwa ani baczą, ani rozumieją, i dziwno im to bywa, iż im tego przyrodzenie nie dało, co inszym źwirzętom: Iż orzeł wysoko buja, pardus dziwno skacze, lew, miedźwiedź co potka to łamie, jeleń po wodach pływa, linx powiadają, iż i przez ścianę widzi; wieprz powiadają, iż kiedy trawa roście słyszy, acz się mnie tego wieprz poprawdzie żądny nigdy nie zwierzał. I szacuje sobie drugi ty postępki źwirzętom od przyrodzenia dane, a tego nie baczy, co jest jemu dano, że i orła rozumem swym zaleci, i pardusa zaskoczy, i miedź-wiedzia kiedy chce w swym posłuszeństwie mieć może. A tak paździorka W oku cudzym szukamy, a swego bierzma co jest nam od Boga i od przyrodzenia dano baczyć niechcemy, a niewdzięcznichmy dobrodziejstwa swego nam hojnie nadanego.
Także też to, gdy kto komu dawa poćciwą radę. piękne upominanie, ostrożną przestrogę, coby go miały przywodzić do sławy i do poćciwości, a iż mu nie da albo upominku, albo dobrodziejstwa jakiego, tedy się to u niego za pośmieeh, a jeszcze k’temu za jakąś przykrą przysadę zda. A by się obaczył, iż to wielkie upominki i wielkie bogactwo bierze, bo mu stąd i rozum, i cnota, i sława, i wdzięczność ludzka hojnie rozszyrzyć się może. Jako i mistrz, gdy komu dziatki nadobnie wychowa, cnoty pomierne i piękne obyczaje w nich postanowi, zda mu się, iż nic przezeń nie uczynił, kiedy mu suchedni zapłaci, ano nierówno więcej on mu dał, niźli mu ten daje. A tak bacznemu a rostropnie rozważnemu człowiekowi pilnie trzeba obaczać, i co od kogo bierze, i co też prze kogo czyni, bo więc w tym nieobaczeniu barzo się rado unosi nieobaczne przyrodzenie nasze.
Abowiem i podlejszy zacniejszemu może czasem dobrodziejstwo uczynić. Zbiją kogo zacnego z konia, jakoż się to wiele przy tref aj e, chudy pachołek z konia skoczywszy wsadzi onego zbitego nań, i uwiedzie go od więzienia, albo od śmierci. Biją kogo barzo i już mu bywa ciasno, chudy pachołek wyrwawszy się gdzie z kąta z szarszunem przed nim wyskoczy, obroni go, uwiedzie go, i toć niemałe dobrodziejstwo. Albo gdy kto tonie, a drugi go dopłynąwszy, chociaj będzie zacniejszy, za łeb go z onej żałosnej śmierci wywlecze, tak drudzy powiedają, iż mu to zasię na suszy odpuści, iż go za łeb wywlókł.
Ano Juliusz cesarz, gdy na sądzie siedział, sądząc sprawy jako czyja przypadła, przyszła kauza jednego rycerskiego człowieka, który w wielu bitwach przy onym cesarzu bywał. Cesarz go nie poznał i jakoś niedbałe jego sprawę sądził. Ten wystąpiwszy, powiedział: Nie pamiętaszli ty, cesarzu, gdyś ono w Hiszpaniej po onej wygranej bitwie pod drzewem siedział, a barzoś był upragnął, kiedyć jeden rycer ski człowiek przyłbicę wody przyniósł, jakoś to był od niego wdzięcznie przyjął. Cesarz rzekł: Iżbych mógł osobę poznać, alebych przyłbice nie poznał. Powiedział mu on rycerski człowiek: Tak tuszę, miło ściwy cesarzu, kiedyś osoby nie poznał, iżbyś pewnie i przyłbice nie poznał. Abowiem potym w inych bitwach przy tobie i osobę szpetnie pokryślano i przyłbicę potłuczono. Pytał cesarz: A tyś’to jest? Powiedział on człowiek, iżem ja jest, miłościwy cesarzu, ale iż mi się tymi szramy szpetnie twarz odmieniła, więc mię teraz nie znasz. Powiedział mu cesarz: O, nie szpetnie, mój miły bracie, ani tak mów, nie możesz mieć nigdy piękniejszych znaków na swej twarzy, jedno ty, które twą cnotę a sławę ozdobiły. I kazał mu sieść, i znowu jego akcyą kazał repetować. Przedsię skazał przeciwko jemu, bo tak z prawa być musiało. Ale onę szkodę jemu tak sowito nagrodził, i wielkiemi dobrodziejstwy go opatrzył. A tu patrz jako dobre długo pamiętać się musi i jako cnota cnotliwemu zawżdy jako jasna świeca przed oczyma się świeci, a nigdy zgasnąć nie może, a zawżdy ona sobie znajdzie drogę, kędy się wynurzyć musi, a jasność swą jako słońce po dżdżu zawżdy wyjaśnić i oświecić musi.
Przyczyny niedbalości dobrodziejstwa
Aleby snadź kto tak też rzeki: Toć mogło być za starych ludzi, iż wżdy dobrodziejstwa i od chudych pachołków długo pamiętali, ale dziś takie wieki i tacy ludzie nastali, iż polu widzą, poty pamiętają, a skoro z oczu, to już wszytko na stronę precz. Prawdać jest, iż na on czas mogła być u każdego dłuższa pamięć, bo się tak w on czas głowa ludziom nie mieszała, jako dziś. Ale gdy dziś pojrzysz na wartogło-wne łby ludzkie, jako się mieszają, jako w nich za wżdy jako w kotle wre, mały to dziw, iż chudych pachołków, albo jakiej małej uczynności ich ani baczą, ani pamiętają. Ale jeszcze dobrze, iż to pamiętają skąd rodem wyszli, albo co się około nich toczy. Ano dziurką przez szybę wygląda jeśli już świta, ano każdą godzinkę liczyć musi, ano by nalepsze towarzystwo, by nawdzięczniejsza biesiada, wnet się porwać musi, a nigdy sam swój nie jest, podobno połowica dyabłowa. I dziw Boży nietylko aby co pamiętać miał, ale iż nie poszaleją. Bo już tam i pamięć, i baczenie, a podobno i rozum dziwno się pomieszać musi..
Drugi zasię będzie tak niedbały, ze zaśpi a zapije wszytki czasy swoje, a nietylko pamięć, ale i rozum czasem wytopi z siebie. A nietylko aby na co cudzego pomnieć miał, ale i o swym własnym nic nie myśli, jedno tak sobie buja pustopas: poki żyta, poty byta. A potym gdy już niemasz nić, albo zdechnie, albo się na lutni grać uczy, a tak swego, świata jako tako domitręży. Drugiego też żołędny król od wiela rzeczy odwiedzie, a swemi go sprawami zabawi, że tych drobnych rzeczy pamiętać nie będzie powinien. Drugiego trąbka w las tak głęboko zawiedzie, że le-dwe w nocy się z niego wytłucze. Przyjechawszy do domu, z onego głodu pije do północy, a spi do południa. A kiedyż też ma co pamiętać? Drugiego czepek z brameczką tak uszychtuje, iż nietylko by drobne rzeczy pamiętać miał, ale czasem zapomni na wieczerzy, co na obiedzie jadł. Bo tam dziwne ar-kabuzy zawżdy we łbie huczeć muszą. A tak dziwny świat a zawikłany zawżdy szumi a huczy około łbów ludzkich, że szum zawżdy około uszu jakoby się pczoły roiły. A jako taki łeb co długo pamiętać,, albo na słusznym baczeniu mieć może?
A wszakoż nie wszytkoć są tacy zabawce na tropiech, dosyć jest zacnych a poćciwych ludzi na świe-cie, którzy się takiemi uniosłemi a zaplotłemi rzeczą mi nic nie bawią, a żywotów swych i obyczajów swych poćciwych zawżdy rozmysłem rozważnym i poważnym używają, a to, co ich sławnej cnocie przystoi, zawżdy na pieczy a na baczności mają, a nietylko aby jakie uczynności ludzkie, albo dobrodziejstwa na pieczy mieć mieli, ale się pilnie starają, jakoby swych darów Bożych kędyby mogli każdemu dobrowolnie udzielali, komuby mogli. Komu dobrodziejstwem, dobrodziejstwem; komu też radą, więc radą; komu pomocą, więc pomocą i czymkolwiek mogą, i jako mogą, tymby się radzi dobrowolnie każdemu przysłużyli, a są tacy zacni a poćciwi ludzie jako słońce wszem pożyteczni, które wszytki i oświeca, i ogrzewa, i żywności rozmaite ożywia, a wszytkim dobrze czyniąc. Bo ta różność, tak jako sam Pan opowiedzieć raczył, musi się mieszać aż do skonczenia świata. A nie kazał tego kąkolu, to jest tych nikczemnych ludzi pleć ze pszenice, to jest z ludzi poćciwych a pobożnych, iż to już tak społu rość musi. Ale gdy przydzie ono wieczne plewidło albo żniwo, wierę kąkoliku dopiro się obaczysz, iż się było lepiej jakim głąbem, albo czarną kapustą urodzić.
Są też dobrodziejstwa, co za nie i tają i dziękują.
Najdzie też drugie dobrodziejstwo, co jeden raz za nie podziękują, drugi raz nałają. Bo patrz, gdy kto komu pieniędzy pożycza, to mu barzo dziękują. Ale gdy przydzie od nich albo lichwę dać, albo je za przymuszeniem wracać, tedy się barzo skrobiąc w łeb łają. Albo gdy komu tessar szczudło przyprawi. to mu barzo chromy dziękuje. A gdy się mu co u niego zepsuje, albo iż się na nim powali, to barzo zasię łaje. Albo gdy panowie weseli a szynkarka im wina donasza, to baidzo jej za to powinni, i panią ją Gretą zową. A skoro przydzie płacić, aliści z niej nieslachetna baba, bo przypisuje.
Powiedano na jednego dobrego człowieka* iż jechał drogą, i ujrzał podle drogi chłopa dopiruczko obieszonego, a ludzie od niegą idą, a on jeszcze sobą rusza, i kazał wnet skoczyć słudze, że ji uciął. Upadł na ziemię i ożył, i barzo onemu panu dziękował. A potym tejże nocy komorę wyłupał. Jechał po kilku dni tenże człowiek mimo ono miejsce, ano chłopa onegoż z nowu wieszą. I pyta pachołka: I nie onże to złodziej, coś ji ty był odciął? Złodziej stojąc na drabinie powiedział, że on, panie.,.Ale bodaj mię był zabit od< i-iał, cobych był już zarazem odcii^ piał.” A. tak tu już widzisz, iż się trzeba rozmyślać, komu dobrodziejstwa czynić, bo złemu nic nie pomoże, z przodkuć rzkomo podziękuje, a potym zasię na żadnym baczeniu to u niego nie będzie, owszem ci nałaje.
A wszakoż to snadź naszczęśliwszy jest, kto nic ni od kogo nie potrzebuje, a pa równym staniczek swój umiarkowawszy przestawa, a nie stara sie ani o urzędy, ani o żadne Zawikłane sprawy świata tego. tylko to sobie obierze, aby w spokojnym a pomier-nym staniku swym żywota swego używał, a komuby mógł, a czymby mógł, aby się z funciku swego od pana swego nadanego każdemu zachował, z każdym się obchodził wiernie, powinność swą każdemu okazał tak, jako na czyj stan i na zachowanie należy. To ten, jako Magdalena, siła przed Martą wygrał, co się o wielkie rzeczy starała.
To nalepsze dobre, co się wszem przy godzi.
Bo patrz, iżci każde dobrodziejstwo, jakie się kolwiek komu przytrefi. nie może być jedno dobrem i drugiemu się przygodzie może. Jak, o gdy poćciwy “ pan, albo poćciwy poseł, widząc krzywdę jaką pospolitą, albo widząc uszczyrbek jaki rzeczy pospolitej, iż się mocno o to zasadzi, mocno tego pilnuje, broni a strzeże, ’ i ku lepszemu końcowi przywodzi, to już ł ’ ten nietylko jednemu dobry, ale wszytkim. Ale powiedają, * iż mało takich dziś, snadź wymarli w on pośledni przyroorek.
Dobrzeć jest, kto z osobna przyjaciela jakiego wspomaga, ratuje, i czym może sobie go powinowaci. Ale to tak wiele dla siebie czyni, jako i dla niego. Ho też już panie przyjacielu siodłaj kiedyć każą, już też konik nie twój, piesek, ptaszek nie twoj, to też więc za to bywa. Acz to jest rzecz osobna mieć przyjaciółv osobno, alt’ to jeszcze osobniejsza, komu za jakie dobrodziejstwo wszyscy służą, wszyscy sławią, wszyscy w poćciwości mają, błogosławią i od-sługują. Dobrzeć też owo bywa między to^aizysza-mi, kiedy dziś jednego czci, waży, daruje, ale się także pewnie od niego trzeciego dnia nadziewa.
A tak takie dobrodziejstwa wzajemne bywają, i wzajemne też guzy albo francuzy z tego dobrodziejstwa rostą. A wszakoż to nalepszy na świecie dobry, co nie jedno pokątnie dobry, ale jawnie a jaśnie na wiele stanów dobroć jego ozdobić i okazać się może.
Jako ono Fabrycjusz rzymski, gdy z Pirusem walczył, było Pirusowi już przed nim ciężko, i posłał do niego Pirus posły swe, postępując mu niemało i dzierżaw i złota, aby z nim uczynił kontrakty
P jakie, a zostawił go w pokoju. Wskazał do niego Kabrycyusz: Dobreć to jest wszytko, co mi poda.wasz, aleby to było jedno mnie samemu dobre. Ale
Azaż ty nie wiesz, jakoś ty państwu rzymskiemu wiele szkód poczynił, i wiele ludzi zacnych rzymskich potracił? A gdy mi Pan Bóg na cię poszczęścił, już wolę wszytkim dobrze uczynić, nietylko sam sobie, gdy się ich i krzywdy pomszczę, i w lepszym je pokoju, niźli go po ten czas używali, postanowię.
Potem doktór Pirusów posłał do niego, iż jeśli mię w łaskę swą chcesz przyjąć, tedy trzeciego dnia Pirusa zwalczysz, bo żyw nie będzie. Ten wnet posłał Pirusowi i list swój i doktora onego, napisawszy do niego: Widzisz, żebych cię bez trudności mógł użyć, ale się ja nie chcę takiemi hanszlaki z tobą obchodzić, jakoś się ty z państwem rzymskim obchodził. A też rycerskiemu człowiekowi nie ma być nic milszego, jedno sława poćciwa a cnota nadroższa. Także tam podobno pan doktór, jako zły, wziął zapłatę swoję, a’ Fabrycyusz cnotliwy odniósł wielką sławę, i sobie i ojczyźnie swej. Patrzajże tu, na co złym złość, a na co poćciwym dobroć a cnota wychodzi.
A tu patrz pilno, iż kiedy kto się cnotą wspa-niłą, a sławą nieśmiertelną, a rozumem poważnym onym wodzem wszech ćnót sprawuje, jako się na wszem a wszędy zdobi zacny stan jego, jako iż nietylko sobie, ale wielu inym stanom dobry a pożyteczny być może. A cóż mu z tego roście patrzaj, wnet sława wieczna, wnet od wszech błogosławieństwo, wnet od wszech wspomożenie, a tu wnet za tym dobry a poćciwy żywot, w którym ani żadnego zafrasowania, ani żadnych trudności nie czuje, gdyż nikogo nie drażni, gdyż się wszem jako poćciwy a cnotliwy człowiek zachowywa. A kto taki żywot około siebie postanowi, azaż już może być szczęśliwszy człowiek na świecie, który sobie jako orzeł buja w roskosznej wolności swojej, a ini się ptacy zła sie lodno obróci...
A iakoż się tu o taki żywot nie starać? a jakoż o nim nie myśleć? Anoś już pewien zdrowia, boć go wszyscy życzą; pewienes pokoju, bo cię wszrscy strzegą; pewieneś dobrego mierna, bo cię zawżdy wszyscy ratują i wspomogą: a co nad na-wvższe pewieneś onej nieśmiertelnej sławy, która i “za żywota twego poćciwe głosy o tobie roznosi, i po śmierci nigdy umrzeć nie może. Pewienes onej nieśmiertelności wiecznej, której wszyscy z ladosęią czekamy, gdyż sobie żywiesz jako przezroczysty kiysz-Sł nic nikomu nie będąc winien, owszem, wszytkim służąc i jako mogąc pomagając. A om tez zasię EŁJ bCławi; i Pana Boga za cię proszą.
I *** s*r2, n“ g!„sv, na który się też wele i“1121
ROZDZIAŁ XV.
Iż gdy sit kio ahV vkazai tt’“ ióbry’ jaU tego ma używać.
A ieśliżeć już da Pan Bóg takie serce, iż tak umiarkowaną myśl w sobie postanowisz, abyś już takiego żywota używać chciał i takie błogosławieństwa w nim pozyskać chciał, jako tu o nich słyszysz, tedy go też nie używaj ponuro, jako Kartuz, boc tego Pan od ciebie nie potrzebuje, i owszem, chce, abyś z ochotną myślą a z poćciwością a z pobożnością używał dóbr nadanych od niego, a za to dziękując jemu. Ale też tego nie używaj, jako on He liogabalus w Rzymie, który żadnej godzinki nie opuścił, aby był jakiej sprośnej a nieućciwej krotofile nie wymyślił ku dobrej myśli swojej. A też iż plugawo żył, plugawo też pogrzebion, bo go potym Rzymianie zabiwszy i wrzucili do wy chodu.
Ale dobra myśl twoja a ochotne serce twoje niech zawżdy używa czasów wdzięcznych, czasów po-miernych, czasów poćciwie wesołych, z miłym a wdzięcznym i poćciwym towarzystwem, z nadobnemi a z po-ważnemi rozmowami, z którychby się — i miłość, i zachowanie, i nadobne ćwiczenie mnożyło. Nie z owym szkapięta brzuchem, co weń kijmi kołacą, ani z owym kozim rogiem, co jako wół za uchem ryczy. A jeśliby cię i to rozkoszowało, co się uszam podoba..1 toć nic nie zawadzi, a wszak tego i Dawid i inszy królowie używali, ale nie na wszeteczność, ani na opilstwo, jedno dla otrzeźwienia spracowanej myśli swojej; tedy są nadobne a ciche muzyczki, przy których wżdy mogą być i rozmowy, a z rozmów nadobne a poćciwe ćwiczenie.
Abowiem widzimy to jaśnie, jako nam czas uasz marnie upływa, a co godzinka upłynie, to już nie nasza, a co dalej, to do kresu bieżymy; kto się na to rozmyśli, że czas marnie utraci, wielki klenot takowy każdy utraci. Jako ji tracą opilcy, oźralcy. kozerowie i ini wszetecznicy, co go połowicę zaśpi, a drugą połowicę jako w błazna a w pośmiech obróci. Ale gdy go kto część uda na poćciwą jaką sprawę, albo na służbę Rzeczypospolitej, część też powinowatym swoim, a część wszytkim jako może, a część też sobie ku dobrej myśli swojej, nadobną powinnością tak jak jakoehmy słyszeli ozdobionej, ten czasy swe złotemi czasy zwać może, a ten bespieczęie może rzec, iż płynie cichym morzem do portu swego wdzięcznego. Abowiem jako filozofi piszą, iż człowiek nie sam się tylko sobie rodzi, jako bezrozumne źwirzę, ale część sobie, część ojczyźnie, a część też przyjacielom.
’ A wszakoż i tej dobrej myśli i tego pobożnego’ używania wdzięcznych, czasów swoich trzeba ich dalej“ gdzieś upatrować, niźli tu, co się tylko oczom podoba, a przed oczyma się błyszczy, i nietylko ich tu przed sobą na ziemi upatrować trzeba, głębiejby się do nich kopać. Bo i kruszec zawżdy lepszy głębszy bywa, niźli ten, co na wirzchu roście. I złoto im lepiej wypolerowano będzie, tym się napiękniej błyszczy. Niełzać jednoć się nam ustawicznie polerować ’potrzeba, bo tego żadnego podobno na świecie niemasz, w którymby przysady albo żużelice nie nalazł, a drugim też i żywe srebro, co to wszytko z miłosiernych uczynków przychodzi. A tak gdy swych dobrych myśli używamy, trzeba się nam pilno wj-jiskać, abycluny ich tak używali, żebychmy ani Bogu, ani żadnemu człowieku na liczbie nie zostali, a k’temu sławie, a poćciwości swej, a nie mięszali się z myślami swemi, jako motyle po dżdżu, albo jaskółki w jesieni nad wodą. Abowiem kto myśli swej stale a statecznie w sobie nie postanowi, a wierci się z nią różno, już nigdy i bespiecznie wesoła, i słusznie postanowiona byc nie może. Bo i szczep często przesadzany, barzo rad uschnie, i wizód, kiedy mu często recepty odmienią, barzo się rad jeszcze bar-ziej zapali.
Przy sławi a ma każdy mocno stać.
Ale postanowiwszy w sobie taki piękny, pornier-ny a poważny żywot, tak jakochmy o nim słyszeli, stójże mocno przy nim, nie unośże swej statecznej myśli ani na lewo, ani na prawo od niego. Widzisz, żeć są na świecie ty wszytki rzeczy, około których się nasze zmysły wiercą a odmieniają, jako plewy na ściesce, które albo podepoą, albo je wicher rozniesie. Widzisz, żeć nic nie zostawa nikomu nic wieczniej-szego, jedno sława a cnota. A skądżeć się to ma zamnożyć, jedno z pięknego a poćciwego żywota twego, a iście nie z blasku złota albo pstrocin jakich, albo z jakiego swowolnego by też i nahojniejszego żywota. Bo nie czytamy o tym nigdziej, jeśli Achilles, Hektor, Herkules, Scypio, albo Ulixes, albo inszy, oni sławni a dziwni mężowie na srebrze jadali, albo w złotohławie chodzili, albo jeśli w dudy albo w bębny na biesiadach u nich kołatano, jedno wypisano ony sławne cnoty ich, ony poważne dzielności, ony stałe a poćciwe żywoty ich, których sława jako dziś jasna jest, i już tak podobno aż do skończenia świata będzie. Bo próżnoć się nam czym inszym zdobić jedno poćciwemi cnotami. Bo nie piszą Oy-cero, Seneka, Plato, Ewrypides, Sokrates, Solon, Nenofon, Dyogenes, albo oni inszy a sławni wielkich cnót a rozumów ludzie, których herbów byli, i jeśli się o srebro albo o złoto starali, ale wypisano cnoty ich, zacności ich, ony wielkie rozumy ich, one sprawy ich, że drudzy dla poćciwych spraw swoich i pospolitej rzeczy i gardła dawali i wiele trudności używali.
Abowiem czasy nasze są jako burzliwe morze, które, gdy się kęs uspokoi, nadobnie na nie patrzyć, ale gdy się zasię zaburzy, tedy też za dyabła stoi. Także się też dzieje prosto między naszemi uspokojo-nerni a zaburzonemi żywoty. Bo zdać się też więc owym, którzy bespiecznych a szalonych żywotów używają, iż, wielką między sobą roskosz mają, i wielkiej miłości i pokoju używają. Patrzajże po chwili, gdy. się ono morze rozigra a zaburzy, aliści jednego Haga wbije pod ławę, drugiego oknem wyrzuci, drugi się o maszt uderzył, ze krwawym łbem chodzi, drugi na jednej nodze skacze. Owa rozmaitych przestrachów tam się na tym morzu rado niemało okaże. A jeśliby też to nie doszło, tedy samy wrzaski, skoki, huki puki każdego ubiją, że sobie czasem drugi psiem sadłem boki maże. A prawie psiem sadłem, bo mu też tak przystoi, a szkoda mu trakty wy. ^
Dr u „i zasię. co się już takiemi zabawkami nie peta alić siedzi jako j)ies na łańcuchu, skrzynkami sie ostawiał, z ślosarzem się o mocną kłotkę targuje” wszytko miasto zbiegał, wszytki kramy i rze-mieśniki skryślał. dopiro kęs przed wieczorem do domu przy lazł, i to jeszcze nie jadł, i to podobno iuż tak będzie o pieczystym suszył, zjadsz} kęs Chleba z serem, polezie do onej śmierdzącej pierzyny. 00 pies zaszczeka, to się do okna porwie, boi się by się kto do niego albo nie kopał, albo gdzie dziury nie szukał. A tak zeznaj mi to każdy, jako 1 ten ponury a nędzny, i ten niepomiernie a wszetecznic wesoły żywot, jeśli to dobrym a wdzięcznym żywotem zwać może? Ale żywot pocciwego człowieka który wszytkiego z nadobną pomiernością używa, już i wdzięczny, już i zdrowy, już i wesoły, już i bespieczny, a z wielką miłością ludzką i z dobrą — sławą zawżdy ozdobiony być musi.
Człowiek poćciwy ma być jako jasna świeca. me
Abowiem mysi wspaniła człowieka poecie ego ma nigdy być ponura, ale się zawżdy ma świecić jako jasna jaka świeca na wysokim miejscu postawiona. Gdyż nas i sam Pan z tego upominać raczy, aby się uczynki wasze nie ćmiły, ale aby zawżdy w was objaśniały, aby się ludzie ćwiczyli, widząc wasze uczynki dobre i poćciwe. Abowiem serce wspa-iiiłe. niech będzie każdy człowiek jakiegokolwiek sta nu, gdy się w nim poważnie okaże, a iż nadobnemi cnotami będzie ozdobiony już jest wielki znak, iż tam niemasz nic ponurego, ani chytrze pokrytego, jedno slachetna szczyrość, a na wszem prawdziwy umysł stanu poćciwego. A piękniej ta ućciwa swoboda każdego człowieka ozdobić może, niźliby się upstrzył, albo ozdobił jakiemi nak o s z to w niej s z e 111 i klenoty. Bo zawżdy rychlej się dowiesz o każdego tego nastrzę-pionego sprawach i obyczajów, bo się każdy pyta 0 nim, i co jest, i co są za sprawy, i co za obyczaje jego. A zawżdy się rychlej dowiedzą, czym ta flasza śmierdzi, jeśli gorzałką, jeśli rozmarynem, niźli o jiro-stym bukłaczku.
Abowiem niech się zdobi kto chce, czym chce, 1 jako chce, niech się perfumuje jako chce, jeśliże od niego nie będą zalatawać perfumy a prochy z cnoty, z rozumu a z uważnej poćciwości utłuczone, wierę szpikanardy, ani muszkum, ani ambra nic mu nie pomoże. A cóż nas do tego przywodzi, iż o ty perfumy sławy a poćciwości mniej dbamy, niżlibychmy powinni? Nicci inszego, jedno nieslachetne ciało, któ-rebychmy tak radzi upieścili jako anioła jakiego. Już ziemia, morze, lasy nigdy nie są spokojne, a ustawicznie wojowane być muszą, a ni dla czegoj, jedno dla tego mizernego a nieslachetnego ciała. Gdyż dusza ani rozlicznych kstałtów, ani ustrzępionych ubiorów, ani dziwnych a pstrych pojazdów nie potrzebuje. Abowiem to jej saneczki, na któryckby się na-radszej woziła, ozdobna cnota. To jej ubiory wszytki, poćciwość. To jej potrawy narozkoszniejsze, sława, któremi ona tak wdzięcznie nasycona bywa, jako ciało napiękniejszemi z ośmią herbów marcepany, a dla nędznego ciała musimy jej wszytko pomięszać, że na równym niebożątko przestać musi. A ten leniwy osieł, a to sprosne ciało jako piekło nigdy nasycone być nie może, a jest jako ów obżarły pies, by się nabarziej najadł, dajże mu sztukę mięsa, ba tak ci będzie długo gryzł, aż jej nie nie zostanie, a czasem też potym długo głód cirpi. Ale by też niecno-tliwa wyga po kęsu uflrapował sobie, tedyby mu też dłużej potrwać mogło.
Takżeć też ta nienasycona natura nasza, ba by się’ nabarziej obżarłą, ba byś jej pełno natkał wszytki kąty, rzućże jej jedno sztukę czego łakomego, ujrzysz, jeślić jej z ochotą wielką łapać nie będzie. A nie życzyłbych inszego receptu na ten wrzód łakomemu a niesytemu człowiekowi, jedno aby się takiemu drugiemu przypatrował, jako sam, jakiego ros-kósznego żywota, i jakiej miłej wdzięczności u ludzi, i jako wesołych czasów swych w swoim onym zawi-kłanym stanie użyć może, a nikomu nie może być gorszy, jedno sam sobie. Bo go wżdy kto inny jako tako używie, albo wypożyczaniem, albo też wyłudzeniem jakim, jedno sam sobie u siebie ani wypożyczać, ani wyłudzać nic nie może, czymby wżdy podparł onego nędznego żywota swego. A jako iilozofi piszą, iż ci łakomcy nic lepszego za żywotów swych nie czynią, jedno kiedy wczas zdychają, aby długo na świecie nędze i pośmiechów ludzkich nie cirpieli. Także też i zbytni marnotratca, małoć nie jednych godności używają, a prawie z jednego domu idą, bo też ów niczego dobrego nie używie, bo jeden czas żywota swego zaśpi, a drugi zapije, a zjadszy onę sztukę mięsa jako on łakomy pies, cochmy mało wyżej o nim słyszeli, także też głód gdzie w cieniu albo w pochro-nie jakiej cirpieć musi, jako ona wyga pod ławą. A też mało by nie lepiej jako i ten drugi, aby co rychlej zdechł, aby ani nędze, ani ohydy sprosnej, ani pośmiechu ludzkiego długo nje cirpiał.
Biblioteka — T. 288. 9 *
Bo aczci się obiema ich stan i żywot i obyczaje dobrze podobają, a co się koniu nad wszytko podoba toć już jego Bóg, a jemu za nalepsze się dobro zda. Ale o nędzneż to dobro, a jest to dobro prawie szkapie, albo bydlęce; bo gdy szkapa albo wół ma owies w żłobie przed sobą, już to u niego nawiętsze dobro na świecie, aliści po chwili jednemu boki wry-bodą a sadno jako źwirciadło na grzbiecie, a drugi się na pięć łokci w pługu rościągnął, a po chwili alić mu w róg siekierą szpetnie kołacą. Albo jako też małe dzieci, kiedy im brudne koszulki zejmują, a w białe a we pstre nadobnie wyszyte je ubierają, tedy przedsię płaczą, a nic temu nie rozumieją, iż to ku ich dobremu. Także też ci naszy bracia, gdy z nich pięknym upominaniem a rozważnemi przestrogami ten brud ich obyczajów sprośnych chcą odrzeć, a w piękne je obyczaje oblec, tedy im to barzo niemiło, a dobrze, iż jako dzieci nie płaczą.
Abowiem patrz, kto się już w taki obrzydły, niewołny, nieućciwy a zabawiony żywot wda, jeśliże słusznie dobrze postanowionym człowiekiem zwać go może? albo jeśli bespiecznie rzec może, iż dobrego a poćeiwego żywota używa? Bo możeć i łakomieć, i marnotratnik, i sWowTolnik i za oponami siedzieć, i na srzebrze jadać, a cóż kiedy myśl zabolała, a pię-knemi sprawami, poćciwemi cnotami nie ozdobiona. Równie podobien taki ku owemu choremu, co pod namiotem na malowanym łóżku a na pstrych poduszkach leży, a przedsię także go boli, jako onego, co na prostym lipowym łóżku także leżąc nie-może. wiek spokojny a poćciwego a pomiernego żywota. Bo obadwa jednak swym umysłom dosyć czyniąc bez trudności być nie mogą. Ów jeden biega, aby swy.ch pożytków nie opuścił, a iżby zawżdy dosypował. A ów zasię biega, aby co gdzie wybiegał, a jako może nabył, ” aby dosyć czynił zwyczajom swoim. A przedsię obadwa bespieczni być nie mogą, bo wszyscy wiedzą, iż z picniądzmi jadą do domu, już dawno o nich drudzy myślą, jakoby ich dostać, bo zawżdy na sobola więcej ważą, niż na tchórza, bo lepszą skć “ A człowiek pomierny, poćciwy a spokojny, który już żywot swój postanowi, iż na tym przestać może co mu Pan Bóg z łaski dać a poruczyć raczy, iż się nie wyciąga na zbytki, nie kurczy też onych darów Bożych w sobie jako na jego stanik należy, ten-ci jedno dobrego, a świętego i wesołego żywota, używa’ Bo małoć ciało o tym myśli kiedy się naje, jeśli na śrzehrze, jeśli na glinianej misie jadło, lałoby się najadło. Mało już o tym myśli jeśli na pstrej kołdrze, albo na prostym wezgłowku spało, kilo iż smaczno spiilo, albo iż się naspało. A co jego przyrodzeniu trzeba więcej? Albo także jeśli z malowanej albo z prostej myślimickiej się sklenice napiło, bo mu dosyć na tym, iż się napiło. Bo aczciby i to nic nie wadziło, kiedyby się to z nadobną pomiarą a nie z wyciągnionym stanem wszytko czyniło i sprawowało..,
Ale gdy człowiek pomierny, a nadobną a ro stropną poćciwością od Pana obdarzpny, uiniaiko-wawszy staniczek swój, pomiernie a poćciwie i pobożnie czasów swych używa, swych powinności nacz go Pan Bóg powołać raczył ni w czym me omieszka, a nadobnie, a pobożnie się w każdym postępku swoim zachowywa, to jest on piękny szczep w roskosznym wirydarzu wsadzony, który z siebie i wdzięczne won ności i nadobne pożytki podawa, a nie stoi jako ona pionka głogowa podle drogi, która tylko iż drapie a jagody się dyabłu godzą, a iż go nie unosi ani strach, ani dobrodziejstwo żadne z, poćciwej drogi, ten zawżdy wesołego, bespieoznego a wdzięcznego żywota użyć może, a nigdy się mu ni ocz barzo starać się nie potrzeba, bo już i Bóg i ludzie zewsząd się oń starać będą.
Już wedle obietnic Bożych wizytko się to na nim wypełnić musi, co Pan poćciwemu a pobożnemu człowTiekowri obiecać raczył; bo bogactwa i poćciwość w domu jego zamnożyć się muszą, bo takiego już wszyscy ludzie czczą, w7ażą, a poćciwość mu wszędy działają, i bez słusznego bogactwa, wedle stanu sw’e-go, dom jego być nie może, gdyż wszytkiego pomier-nie a poćciwie używa, a k’teinu, iż go wszyscy wspomagają.
ROZDZIAŁ XVI.
Jako poćciwy człowiek, już tu słusznych sprawach po-stanoioiony, pomiernego a pobożnego’ gospodarstwu swego ma rostropnie używać.
Jużeckmy się dosyć nasłuchali o powinności poćciwego człowieka, a zwłaszcza już tego, który wyszedszy z płochej młodości swojej, a postanowiwszy staniczek swój, w którym go kolwiek Pan Bóg powoławszy postanowić raczył, bądź to na jakim urzędzie, bądź też w tym wolnym bez urzędu, jako żywot swój po‘ćciwy stanowić i w nim się pobożnie zachować ma, i jako wszytki przypadki cielesne w sobie skromie ma, i jako się cnotami i sprawami rozmyśl neini a poćciwemi zdobić ma, i w nieb się zachować ma, i to co człowieku ućoiwcmu należy, jako się we wszem wedle powinności swej rozważnie i pobożnie zachować a sprawować ma, jakoby ni w czym nie obraził, a niczym nie zaćmił jasnego a poćciwego stanu swego..........
Tu zasię trzeba mało o tym pomowic, jesiize go już Pan Bóg tak ozdobić i postanowić będzie raczył, ’i jako i ty ch cnót i. tych swych i pomiernych i ro-stropnych rozważnych postępków swoich spokojnie, pobożnie, a zawżdy z wesołym umyłem i używać Ina. i w tym jako się zachować ma. Bo niedosyćci na tym, że się już kto i cnotami ozdobi, i dobrego mienia poćciwie nabędzie, jeśliże go z wolną a wesoła myślą a z nadobnym a nie z zawikłanym żywotem nie używie. Bo najdziesz drugiego na wszem nadobnie i sprawami ućciwemi ozdobionego, i dostatkiem od Pana i innemi dary Pańskiemi opatrzonego, a coz potym, kiedy myśl zawsze będzie frasowna, a nigdy nie uspokojona, tak w domowych, jako w mych postronnych sprawach.,,
Ale chceszłi ty już na wszem rozkoszy iizyc, edv iuż około siebie postanowisz z łaski Pańskiej o ^. ’ ’ «vrlir my liwn. wszytki cnoty a powinności swoje, gdy tez już uwa-żysz żywotok swój pobożny, na którym cię kolwiek Pan twój postanowić będzie raczył, nie bądzze onym skrzętnym a frasownym gospodarzem, co jako mnich w Częstochowej chodząc wszytko dyabły wygania. Ujrzyli kozę rano wystawszy na dworze, to w^oła biegając: A nie czas że było tego dyabła dawno na pole wygnać Ujrzy świnię w brogu, to zasię woła: Ono dyabeł w brogu, hałas dyabłe za drugiemi na pole. Ujrzy śmieci w izbie, to woła: A nie czasże wam było tego dyabła z izby wymieść? Ujrzy gnój pod końmi, to woła na pachołka: Je zczeż było nie^ czas tego dyabła dawno wymiotać? Owa cały dzień bę dzie dyabły z donm wyganiał. Więc i czeladź po-trwoży, pogromi, iż jedni si, ę pokryją, drudzy biegają by szaleni, nie wiedząc do czego się pirwej rzucić, a sam biegając za niemi z maczugą, tak się ufra-suje, że mu się i jeść ledwie aż k’ wieczorowi zachce. *
A tak trudno to jeszcze, kto ma właśnie dobrym a wdzięcznym żywotem nazwać, jedno kłopotem a tra-sunlciem. Azaż się nie lepiej z żonką, z urzędnicz-kiem a chociaj i z panem wójtem rano wTstawrszy nadobnie namówić, czasy i przypadki ich rozważyć, a co potrzebniejszego w’edle czasu rozmyślnie postanowić, czehulkę nadobnie rozprawić, każdemu czego ma być pilen z powinności swej poruczyć, łaskawie go nauczyć, czemuby sam sprostać do końca nie umiał, tedy każdy z onej łaskawej postawy pańskiej, i z onej nie-pogromnej nauki jego z więtszą ochotą i z więtszą pilnością będzie się starał, aby się onemu panu na wszem przysłużył, i daleko mu wszytko sporzej pójdzie, niżliby mu nade łbem maczugą machał. A wszakoż jednak nie wadzi miasto krotofile, i do tego i do owego się przechodzić, jeśliże tak robi i tak czyni, jako mu rozkazano. A wszakoż jeślibyś je też nalazł śpiące jako Apostoły w ogrodcu, tedy też nie wadzi ich maczużką przebudzić, aby na nie pokusy nie przychodziły. Tedy i sam się nie ufrasuje, i z onej wdzięcznej a niezafrasowanej przechadzki przyszedszy do domu i smaczniej zje, i wszytko mu przydzie, jako powiedają, by wianki wił.
Boli na czterzy części rozdzielon.
Ale iż różne są czasy w roku, też są i różne przypadki i w gospodarstwie i w każdej sprawie człowieka poćciw7ego, gdyż rok jest na czworo rozdzielon. Naprzód wiosna, wiec lato, potym jesień, więc zima.
A w każdym z tych czasów i potrzebnego a rożnego gospodarstwa, i roskosznych czasów i krotoli s«yo w swoim cnym pomiemym a spokojny,., wv człowiek może snadnie uzyc. Bo gdy pr/ypa dnie wiosna, azaż owo nie roskosz z żonką, z czelad-1 « t n(i U o ch no oeródkoch sobie chodzie, szczepkow naszęzei: mszyce pozbierać, krzaczki ochędo-
„tr-teaEslU osypać, bo tego trzeba, aby’ około mtodegr J — — k» „bwast me rosi. Ko co by miało dB™ko r^, 0Je dl, ewk rozsadzasz,,ne J i4 ipslilw aby’ około młodego drzewka chwast nie rósł. Bo co-bv miało drzewko róść, to mu onę wilgotność chlast nipA „(iY młode drzewka rozsadzasz, wyciągnie. 8 ~n,, obrzeż i wirzch jeśliby „ potrzebne SaP ‘ wsadzony korzeń, gdy je-wyniosł wysoko. Bo nowo ie j ^ ^ szcze w sobie w ^ użvwić Też gdy szczepisz n-C tedy nożykiem nadobnie gnia-K’* 2 gabtzkę wsadzić,,, bierz, tedy 8łę P1’£ sSFTwineczka i różyczek możesz przysądzić bo sie to barzo łacno wszytko a za barzo ma-h wica przyjmie. Dostawszy gałęzi wmnych, uko-łą p1 acc ] \ J,, gnoju drobnego a trzasko pąwszy <io;ek, nasypaw8zy j ^ krzyż, środek 1 dwie gałąsce na krzyz, mouuk wiską, P° °2 ’ ’JtłoczYWSzy w on dołek, nadobnie onych gałążekJ końce ku górze wypuścisz,
Sv £ to S? Pnie przyjmie. Także też tom 1 Strzeż boć ten każdą rzecz zagłuszy. Po chwastu ^ stlf ^ozrośniej niepotrzebne gałąski i liście, kiedy sie rozrośnie, ni4, uu‘OMU’J adzie go wiele obrzynaj, bo także tez wilgotność wy “ °+pi która miała gronka urościć, jako i chwast Sfo Sepów w“ też sobie pójdziesz potym do ogródeczków, do wirydarzyków, grządki nadobnie każesz pokopać; nie czyńże ich owak kołpakiem nazbyt wysoko, bo i woda snadnie z nich spłynie, i w głębokiej hróździe nic nigdy nie będzie. To sobie z 071;!, roskoszą nasiejesz ziółek potrzebnych, rzodkiewek, sałatek, rzeżuszek. Nasadzisz maluneczków, ogóreczków. I majoranik, i szałwijka, i inne ziółka, wszytko to nic nie wadzi. Więc włoskich grochów, więc wysokich koprów, wTięc i inych wiele rzeczy, co się to wszytko przygodzi. Bo to zasię kiedy wzejdzie, tedy to i panienki, albo ty ine domowe dzieweczki mogą wypleć i ochędożyć. Więc nie wadzi brzoski-niową, merellową, marunkową kosteczkę wsadzić, albo też włoski orzeszek, bo to wszytko prędko nroście, a przedsię i pożytek uczynić może., Także grosz dawszy chłopu na dzień, siła grządek może nakopać, co stanie za dziesięć.
Ale najdziesz drugiego takiego niedbalca, co mu się to barzo trudno widzi i powieda więc: Oj, wo łał by ch ja tu gnoju nawozić, a jęczmienia nasiać. Ale.jeśli może być i gnój, i jęczmień i to wszytko, a cóż ci to wadzi, coć i roskosz, i krotofilę i pożytek czyni. Boć już z gnojem łacniejsze misterstwo, leda to chłop wywiezie, a włodarz ’ albo wójt jaki może tego dożrzeć. Aleć wierz mi i toć stanie za jęczmień. Bo chłopu dasz grosz, jeśli mało masz ludzi do roboty, iż ci płonek przyniesie, dasz drugi grosz, iż ci ich naszczepi, a gdy to zroście, tedyć jedno drzewo i grzywnę pożytku uczynić może. Ano to czysty grosz, co ich kilko z niego uróść może. Nie groszci tu krzyw, ale gnuśność a niedbało, Ś6 leniwego chłopa. Azaż lepiej, iż ci łopian pod okny śmierdzi a pokrzywa cię parzy, niżlibyś co inego na to miejsce posadził? Bo być też to i pożytku żadnego pieniężnego nie uczyniło, tedy azaż mały pożytek potrzeba domowa? Bo z jabłuszka możesz sobie kilka potrawek uczynić: dobre warzone, dobre smażone, dobre pieczone, dobrze im gęś nadziać, do bra kasza z nich przetarszy przez durszlak, dobrze je ususzyć i w pudle na cały rok chować, nie wszytko głąby gryść jako Świnia. A sama jedna roskosz. przechodzić się sobie i sam i z przyjacielem między onemi roskoszkami swemi, a zaczci to stanie? bo wżdy rzeką, iż czysty a ockędożny człowiek w domu swoim.
Wiosnę Ido niedbale opuści, siła na tym należy.
Nuż zasię tego pilno trzeba doźrzeć, aby nadobnie roliczkę uorano, a co naraniej może być, bo tak wr żywocie swym jako i w gospodarstwie jako jednę godzinkę upuścisz, już siła upuścisz, ale kędy możesz uprzedzaj, gdy czemu przypadnie pogoda, z każdym gospodarstwem. Dojrzysz też tego, aby porządnie wsiano, nadobnie uWleczono. Bo kiedy ty tak Panu Bogu oddasz ziemię porządnie sprawioną, jużeś nie ty krzyw, że się nie urodzi, już to wszytko Panu Bogu porućzaj. Także przydzie czas jęczmykowi, o-roszkowi, tatarecce, nic czasu nie opuszczaj. A nie wiele się tymi rzeczami drobnemi baw, chyba coby potrzeba domowa zniosła. Bo niemaszci zboża inszego pożyteczniejszego, jedno żyto, pszenica, jęczmyk miły a owies. Bo ty drobne rzeczy ani wzwiesz ja-koć się rozlecą. Ale z tych drugich zbóż już masz chleb, już masz piwo, już masz konia, już masz wołu, już masz połeć, już masz owieczkę. A z tego wszytkiego i pieniążki, i hojna potrzeba domowa uro-ście. A z ostatkiem też kto nie ma portu, więc do targu, albo słodmi wyszynkować, bo i to pożytek niemały uczyni. A wiosny co napił niej bądź pilen, boć to głowa wszytkiemu rokowi. Tu już co wsadzisz, co wszczepisz, co wsiejesz, to już na wszytek rok róść liędzie, tylko doglądać, aby tego kozy nie głodały, a chwasty albo pokrzywy me zagłuszały. .Jeśliże też masz sadzaweczb, albo stawki jakie to też tego trzeba nieopnszczać, nadobnie duo. przesuszywszy, a gdy już traweczką podroście me głęboko wody przystawić, siedm albo dziewięć kaip puścić, takież w drugą karasków. Bo silna to lichwa sldlka ryb puścić, a kilka set kop wziąć. Jeśli też masz łońskie drobne, tedy to w staweczki rozsadzić, a nie maszli nabyć albo kupić, ali to poroście, ali ty i pieniążki i pożytek z tego możesz mieć.
A nie żałuj grzywny, którać może uczynić dziesięć, i stawku posypać, i nowy gdzie możesz jeśli potemu miejsce masz ukopać, bo to i roskosz, i pożytek, i wdzięczna krotofila. Idziesz na przechadzkę, ano rvboczki przed oczyma twemi skaczą, pirwsza roskosz. Każesz chłopiętom zabrnąć, druga roskosz, za częsc weźmiesz grzywnę, a drugie też do panwie trzecia roskosz, a snadź ta trzecia ma cos naprzód pized tj mi drugiemi.
Pczoły, owce niemały pożytek uczynić moną, także i me rzeczy.
Nuż też jeśli masz pczołki, tedy je tez wczas podchędożyć, chorym miodu podstawić, także tez chwastów i niepotrzebnego plugastwa miedzy niemi nie dopuszczać. A niemaszh, święte to połgrzj wny, co grzywna z niego uróść może. Nuz też owieczki azaż też ty mały pożytek uczynię mogą? A me maszli ich czyn. chować, więc ich na wiosnę kupie, a na jesień przędąc. Dasz za parę poł grzywny, a weźmiesz zasię, gdy jagmątko uroscie w jesieni za oneż parę swoje półgrzywny. Obhczze sobie coc wełna z nabiałem uczyni, jeśli je przez rok pizeolio wasz. A tak nią trzebać pieniędzy w płat dawać, silna tu lichwa a pobożna donia uroście, jeśli będziesz miał pieczą o sobie. Nuż tez wołka starego, albo — jakiego podrosłego możesz za młodego przełry-marczyć, przez lato go wypaść, zimie plewkami, zgo-nienkami jako tako wrygłaskac; będzie cię kosztował dwie kopie, a wezniiesz zan czteizy. Nuz też wiepizka, choćbyś też zań dał pół kopy, więc go chwastem, młotem i czym możesz przez lato rozetkać, a potym mało mu ziarna dodawszy, aliż ty kopę za połeć, a drugie i z drobneini rzeczami zostanie w zysku. A małaź to lichwa, proszę cię? A małyż to pożytek sobie może poćciwy człowriek bez wielkiej piace a na poły s krotofilą uczy nic. Azaż też źle źróbka kupić za dziesięć złotych, a dać go za trzydzieści? Jednoby nie trzeba zbytnim legatem być, albo sie zbytniemi a niepotrzebnemi biesiadami zawżdy bawić.,,
Nuż też pani łaskawa domowa azaz tez z dru-oiej strony nie może bez wielkiej prącej a na poły z krotofilą nadobnych pożyteczków naczynić? gdy się zabawi około ogrodów, około nabiałów, około lnów, około konopi, wszytko a wszytko może się to sowicie opłacić i domek się napełnić. Bo to zimie zasię z dzieweczkami poprzędzie, płócienek nasprawuje, może i uprzedać, może i potrzebę domową zawżdy poć-ciwą mieć. Nuż też i gąska niezła, bo i piórka i miąsko wżdy też darmo nie wynidzie, a mały na to koszt trawki nasiekać, ukropkiem gorącym ją od-miękczyć, otrąbkami posypać, to się tak tym dobize pan młody gęś uchowa, jako owsem, bo mu to snadniej i połknąć i przechować. Nuż też kurczątko, nuż też kaczątko, nuż też i gołębiątko, wszytko to nic nie wadzi, bo to bez trudności a napoły z krotofilą wszytko być może. A przedsię i sława i pożytek z tego roście, iż porządek w domu.
A tak szkoda poćciwemu człowieku, gdy czas do czego przypadnie, marnie go tyrać, boć dosyć czasów będzie inych i biesiad i krotofil używać, ale gdy też czas czego, a zwłaszcza którego już ugonić nie może, szkoda go niepotrzebnie opuszczać, bo ten powiedają z wodą nam pospołu ucieka.
Lato gdy przydzie, co z nim czynić?
Nuż gdy przydzie ono gorące lato, azaż nie roskosz, gdy ono wszytko coś na wiosnę robił, kopał, nadobnieć doźrzeje a poroście; anoć niosą jabłuszka, gruszeczki, wisneczki, śliweczki z pirwszego szczepienia twego. Więc z ogródkow ogóreczki, maluneczki, ogrodne ony ine roskoszy. Ano młode masłka, sj — reczki nastaną, jajka świeże, ano kurki gmerzą, ano gąski gągają, ano jagniątka wrzeszczą, ano prosiątka biegają, ano-rybki skaczą; tylko sobie mówić: używaj miła duszo, masz wszytkiego dobrego dosyć, a wszakoż z bojaźnią Bożą, a z wiernym dziękowaniem jemu. Pojedziesz zasię sobie z krogułaszkiem do żniwa, ano nadobnie żną, dzieweczki sobie śpiewają, drudzy pokrzykawają, snopki w kopy znowu układają, ano im i milej i sporzej robić, kiedy pana widzą, a wszakoż nie owego, co się z nimi po polu z maczugą goni, albo biczem po grzbiecie kołace. Tamże sobie i przepióreczkę ugonić może, ale nie owak, aby proso, albo insze zboże ubogim ludkom łamać miał. Abowiem on patrząc na to, nie może bez żałości być, a mówi pocichu: bodajż w niej zjadł złego ducha. Też nie owak aby wszyscy stali, dziwując się, a wołali: „Owo padła, panie, padła!” A pan się przed nimi pyszni, iż chróściela ugonił, oni stoją, dziwując się, sirpy porzuciwszy. Abowiem w każdej rzeczy trzeba czasu i miary zawżdy używać.
To też tu trzeba doźrzeć, aby nie mokro w brogi układano, a o brogi się wczas starać, niźli w ten czas kiedy układać, a wczas je i poszyć i pod nimi uchędożyć. A wszakoż co na nasienie ma byc, to wczas wozić i w stogi, albo do stodół układać, bo to i w gumnie przeschnie może; bo z każda r/eczu szkoda czasu opuszczać, a zawżdy uprzedzać, gdzie kto może.
Jesienne rozkoszy i gospodarstwa.
Przydzie jesień; azaż nie roskosz do siana się przejeździć? ano nadobnie uorano, nadobnie sieją, włóczą, śpiewają, ano serce roście, ano się nadzieją cieszy, iż z tego, dali Pan Bóg doczekać, na drugi rok pożytek uroście. A wszakoż tego doźrzeć, aby było dobrze uorano, aby urzechy nie było, aby tylko trawy nie próto. Bo jeśliże ziemia nie będzie z głęboka umiękczona, już ziarno nie może korzonka głęboko puścić, już przyszedszy na twardą ziemię płaszczyć się musi, a słusznie sie wkorzemć nie może, więc i rychlej wyprę, a na wiosnę me łacno mu rość sporo Też trzeba pilnować, aby się dobrze zawlokło aby brył. jeśli może być nie wiele było, a wczas i oo naraniej, bo im się zboże napiękmej uściele na zimę, tym mu sporzej będzie róść na wiosnę, bo drudzy powiedają, iż rychlej wyprę; trudniejci zawżdy owemu, co się dopirko zgliji każdy gwałt wycirpiec, niźli owemu, co już moc zaweźmie. Bo i dziecię ly-chlej się zawżdy stłucze, niżłi chłop stary. Też te-, r0 trzeba dopilnować, aby ziarno było dobrze wyschłe, bo mokre albo niedoźrzałe pewnie zgnije. A niedarmo Pan mówi w Ewanieliej: Nisi granum frumenti mortuum fuerit, ipsum solum manet, to jest: Jeśli ziarno zbożne nie będzie umorzono, to jest dobrze wysuszono, samo w ziemi zostanie,
Krotofile jesienne.
Tamże sobie możesz kazać i pieski, jeśli je masz, wywrzeć, tamże sobie wnet roskószną krotofilę uczynić, ano rozliczne glosy jako iletniczki a puzany krzyczą, ano myśliwiec wrzeszczy, trąbi, dojeżdżając za nimi. Wypadnie zajączek, azaż go nie roskosz poszczwać, zanim sobie pobiegać, a jeszcze lepsza do łęku go przywięzać i do domu przynieść, ano chuć i dobra myśl roście, ano się krew dobra mnoży, ano żołądek przechowywa, ario wszytko zdrowo, wszytko miło. A wszakoż, jako na każdą rzecz, tak też i na tę, trzeba czasu patrzyć.
Nie w on czas, kiedy jeszcze zboża stoją, albo drugie dorastają, bo już tam musisz bez rozmysłu bieżać, gdzie pan zając obóz swój zatoczy, ano jedno psi połamią, drugie szkapy podepcą, ano grzech, przeklęctwo a niewdzięczność darów bożych. Przy-jedziesz do domu, ano się jeść chce, ano już wszytko nadobnie gotowo, ano grzybków, rydzyków nanoszono, ano ptaszków nałapano. Bo i to niemała kroto-fila, i pan sobie czasem w’ budzie barzo rad posiedzi. Ujrzy po chwili, ano miody podbierają, ano owieczki strzygą, ano owoce znoszą,, zakrywają a drugie suszą, ano rzepy, kapusty do dołów chowają, układają; drugie też suszą, ano wszytko miło, wszytko się śmieje, wszytkiego dosyć, jedno trzeba tego dojrzeć, aby to wrszytko było porządnie opatrzono. aby to, co się z wielką pracą nazbierało, aby się to leda jako nie popsowało. Tedy z tego powoli i grzywna się zamnożyć może, i potrzeby swej poć-ciwej porządny człowiek zawżdy z roskoszą użyć sobie może, i roskosznego żywota, kiloby go sam sobie dobrowolnie nie psował.
Bo będą im więtszy dostatek w domu będzie, tym się tez wszyscy“ lepiej mieć, bo to i pożytek, i roskosz r£oS a V *» p.s rt ir, 1S; rzepy, osobno obraray, fa-
Sy‘wrf — rSyrt^, ’“»t“’, i’r®#.Z niej W* nmlolmy i mierni ziółki pięknie pachnący.
Nuż też ćwikiełki w piec nanuotawszy a dobrze nrzypiekszy, nadobnie ochędożyć, w talerzyki nakrajać także w laseczkę ułożyć, chrzanikiem co nadrobi; „Vv., v, twszv przetrząsać, bo będzie długo-trwa-
I u„}awwv nrzetrząsae, do uęuzie uiugu-
Tl, 1-że koprem włoskim troszkę przetłukszy, prze-a, także Kop™ a soht też trochę prze salać tedy to jest tak osobny przysmak, ani twoje lii minie bo i rosołek barzo smaczny, i sama pani lununie. uu. u cmar*.y/nfl, i narzo 11M 1-, — ułożyć ocetkiem przekropic, a >0.^™. ” trzasnąć ’a kamieniem przyłozyć, także tez to pizy-smalc i ’ osobny i długo trwający może byc. Albo też rydzyków nasolić, grzybków nasuszyc, a coz to za praca? a długoż to zamieszka? ale leniwemu niedbalcowi wszytko się trudno widzi. ^
Nuż też zasię ażaż złe ogoreczkow nasohc’ także też koprzykiem a wiśniowemi albo dębowemi listki przekładać, aby były mocniejsze. Zaż też wadzi i powidłek sobie mul/ialuć? owoców nasuszyć, różyczek albo inych ziółek nasmażyć, wódeczek napalić, wszytko to roskosz a krotofilą, a dom wszytkiego pełen; co jest barzo wielki przysmak ku roskosz-nemu a spokojnemu żywotowi człowieka poćciwego. A odprawiwszy ty domowe gospodarstwa, osiawszy też dobrze, więc też nie wadzi, jeśli czas jest, nowinki pokopać, gnojku powozić, domków, chlewików poprawić, a niemaszli kiem, więc Bogiem a groszem, a nie żałuj się na to ani zadłużyć, ani przystawić. Bo to święta kopa, co dwie za sobą przynieść może. To już potym tam odprawiwszy domek i potrzeby jego, możesz i przejeżdżek, i wdzięcznych biesiad, i miedzy przyjacioły i w domku swoim użyć.
Zima, co za pożytki i co za roskoszy w sobie ma.
Przydzie zima, azaż mała roskosz, kto ma lasy albo łowiska z rozmaitym się źwirzem nagonić, a jeśli się poszczęści, więc go nabić i przyjacielom się zachować, i sobie pożytek może się z tego uczynić. Kto też ma jeziora, stawy, wielkie niewody, azaż nie roskosz po głębokich wodach się nachodzić, albo najeździć, niewody zapuścić, ryb rozlicznych nałowić, także się i przyjacielom zachować i sobie pożytek uczynić. A jeśli nie ma lasów, albo wód wielkich, azaż też zła sarnka, albo wilczek z siatkami go poszukawszy, a skóra dziś za pięć złotych mało nie jako rysia. Albo też kuszę żelazną na lisa zastawić, i za tego też niezła kopa. Albo też na mniejszych wodach karasi, karpi, okuni i szczuczek sobie nałowić.
A nakoniec, by też nie było więcej, azaż nie roskosz z charty się przejeździć, na cietrzewka sieć zastawić, kuropatwiczkę rozsiadem przykryć, a przejeździwszy się, a obłowiwszy się, do domu przyjechać, ano izba ciepła, ano w kominie gore, ano potrawe-czek nadobnych nagotowano, ano grzaneczki w czaszy w roskosznym piwie miasto karasków pływają. Po obiedzie sie do gumienka przechodzić, dopatrzyć sie. jeśli dobrze wymłacają, jeśli kłoć wytrzęsają, jeśli’ słomę dobrze układają, plewki, zgoninki chędogo pochowają. A jeśli jeszcze to kto ma, iż na wozy nasypują, łaszty (lo szkut, albo do komieg odwożą. A jeśli tego nie ma, tedy wżdy do targu nasypą, za co i pieniążków i świeżego miąska i białyeh chlebów, i korzenia.” i co roskażesz toć przyniosą, także i winka, jeślić go będzie potrzeba.
’ A wszakoż i winko, i miąsko, i piwko zainoży-sty darmo mieć może, jako dziś niektórzy działają; kupiwszy kilko, albo kilkonaście beczek, za połowicę mało swych pieniędzy nie weźmie, a połowicę darmo pije. Także też kupiwszy gdzie na dole kilkodziesiąt, albo sto jałowic, przepędzi je mało dalej na górę, albo tńkże baranów, alić mało nie dwadzieścia każdego z nich do kuchniej darmo przypaść może. Także i piwo, majac swój browar, by też dobrze połowicę do karczmy dał, a połowicę sobie zostawił, tedy za one połowicę weźmie pieniądze swoje. A wszakoż, iż się to nie każdemu zejdzie, tedy co kto zmoże, i ^ jako kto może, tak wżdy oprzątny a rostropny człowiek snadnie się wżdy i tym i owym podeprzeć może.
Żywności dziwne ubogich ludzi.
Ale kto się chce tym dziwom przypatrzyć, jako się chudzina żywi, idź na Krakowski rynek, tam sie nadziwujesz: ano jedna kiełbaski smaży, druga
Biblioteka — T. 2C8. 10 gzelce przedaje, druga wątrobę pieczoną z octem a z cebulą, druga też zwodzi, druga z opłatki po rynku i po ulicach biega, druga z wieńcy, druga z ziołki i z czyrwoną maścią siedzi. Więc i u krup, u śledzi, u masła, u świec, u sklenie, u jabłek, u że-meł, u butów, u ryb, u żuru, u barszczu, u ogórków, u rozmaitych ogrodniczych rzeczy siedzi, a ktoby się ich naliczył. Więc co ich po smatruziech, po krami-koch, pod krzyżmi siedzi. Jedna z żelazem, druga z płótnem, druga z barchanem, z leszem, z goźdźmi i z rozmaitemi przyprawami, a ktoby się tego napa-miętał, już nie licząc rozmaitych a rozlicznych rzc-miesników, co się swemi robotami żywią, dziwnych a dziwnych kwestów między ludźmi się napatrzysz. A wżdy się żywią i w dobrych szatach chodzą. A cóżby poćciwy człowiek nie miał sobie pożytków 11 a wymyślać, którego Pan i rozumem i majętnością opatrzył. Ale nasza szara pycha a nasza wszeteczna rospusta tego drugiemu nie dopuści, że najdziesz czasem dostatecznicjszego chłopa we wsi, niż samego pana. Gdyż natura człowiecza na równym może przestać, by się Boga bała, a żeby się każdy na swój po-mierny stan rozmyślił. Azaż mało Pan Bóg dał rozmaitych przysmaków do snadnego dobrego mienia, tak jakochmy wyszszej słyszeli, poćciwemu człowieku? kiedyby jedno chciał, a iżby też dobrowolnie a niedbale, jako ono stara przypowieść, nie zapominał gruszki swojej w popiele.
Nuż nachodziwszy się po swym pobożnym gospodarstwie, już też sobie w ciepłej izbie usiędziesz, albo sam, albo z przyjacielem. A jeślić jeszcze Pan Bóg dziatki dał, toć już jako błazenkowie kuglują, żonka z panienkami szyje, też się z tobą rozmawia, albo też co powieda, pieczenia się wieprzowa dopieka, cietrzew’ w rosołku, a kapłun tłusty z kioskami dowiera, więc rzepka, więc ine potrawki. A czegóż ci więcej trzeba? a czegóż ci nie dostawa ku poćciwemu wychowaniu twemu? byś jedno sam chciał, a sam tego i nabyć i użyć umiał, tedyć Pan Bóg wszytkiego dosyć dał.
ROZDZIAŁ XVII.
Jako już poćciwy człowiek postanoiviivszy około siebie i gospodarstwo i ine sprawy sicoje, ma spokojnego staniku swego używać.
A gdy już około siebie wszytko nadobnie, po-miernie a poćciwie postanowisz, tak w domowych, jako i w postronnych sprawach swoich, a iż też będziesz chciał spokojnego a domiernego żywota swojego użyć, nie bądźże też, jako pień przy drodze nikomu. niepożyteczny, staraj się też wżdy abyś i prawo swe, w którym siedzisz, i prawo Boże, któreś powinien, wżdy też po kęsu rozumiał, abyś też miedzy ludźmi nie siedział, jako głucha opona na ścienie, abyś się też i do tego i do owego poćeiwego przy-mawiać umiał, i przyjaciel aby też z ciebie pociechę i poćciwość czasem miał. Bo małoćby było po nas i Bogu i ludziom, jeślibychmy tylko tak, jako głuchowie chodzili.
Bo acz przyrodzenie już takie nosić musimy, jako nam czas przyniósł, a jakie Pan Bóg raczył dać, ale widząc, jeśliże jest tępe, więc mu dodawać ostróg, ćwiczeniem a baczeniem wywiedując się miedzy ludźmi, co na czym zależy, a czego potrzeba wiedzieć poćciwemu stanowi twojemu. Bo i źrzebiec rychlej się obraca, kiedy mu ostróg dodadzą, i nóż ostrzejszy, kiedy go ogniwkiem, albo musadkiem pociągną. Także i człowiecze przyrodzenie być było natęższe, niechżeć się jedno ćwiczeniem pociągnie, ujrzysz, żeć się i na prawą stronę obracać będzie.
Czytać poćciwemu, kto umie, jest rzecz barzo potrzebna.
A tak jeśli umiesz czytać, azaż to nie roskosz też sobie czas upatrzywszy nad książkami posiedzieć, prawa i powinności się swej dowiedzieć. Więc się namówić z onemi filozofy, z onemi mądremi przeważnemi a rycerskiemu ludźmi, nie trzebać będzie wielkiego nakładu, zbiegasz wszytek świat lekkim kosztem tuż na miejscu siedząc, tak jakobyś tam wszędzie oczywiście był, a jakobyś wszytko widział; acz nie tak wżdy dobrze, ale wżdy lepiej, niźli nic, ąuia non cuilibet licet a/h’-re Corinthum to jest, nie każdemu w drogę do Koryntu, bo tam trudne przejazdy, więc się o nim na miejscu dowiedzieć, a wiarą mocno ostatka dołożyć, tedyć wszytko za jedno stanie, jakobyś tam był. Nuż zasię azaż to nie roskosz wiedzieć przyrodzenie każdego źwi i-zątka, każdego ptaszka, każdego drzewka, każdego ziółka, z czego się może i gospodarstwa wiele nauczyć, i w przygodzie wżdy sobie czasem pomoc, i miedzy ludzi przyszedszy nie siedzieć, jako darmobit, gdzie się wżdy będzie umiał i ku temu i ku owemu przy-niówić.
Nie bawże się też zasię leda czym, bo mało tobie i 10 Owidyuszu, po Horacy uszu, bo na cię trudny i fabułami zabawiony. Ale sobie to czytaj, coby cię nadobnych cnót a poćciwego żywota uczyło, bo cię to może piękniej ozdobić, niźli fabuły niepotrzebne, biorąc piękne przykłady z onych zacnych ludzi przód ków pirwszych, z poćciwych spraw ich, jako nadobnie w onych pięknych pomiarach, w onych rozważnych sprawach, a ozdobnych poćciwościach żywoty swe stanowili i w nich się zachowywali.
Konia, zbroje i inych rzeczy poćciwemu spróbować jest rzecz potrzebna.
Nuż gdy się też trefi czas potemu i pogoda, azaż też to nie jest rzecz potrzebna człowiekowi poćciwemu na konika wsieść, zbroiczki sobie przypatrzyć,, słudze też na drugiego kazać wsieść, albo jeśliby się przytrefił dobry towarzysz jaki, więc tu sobie pomier-nie pobiegać, spytać go jeśli się też umie obrócić, albo z razu wyskoczyć, albo się zastanowić, gdy tego potrzeba, albo jeśli mu się takie wędzidłko podoba, ieśli w nim łbem nie strząsa, albo jeśli nie nabożny, jeśli w niebo nie patrzy, łeb wzgórę podniosszy. Więc też nie wadzi, jeśli potemu zdrowie, i drzeweczko wziąć, nadobnie sobie z nim poigrać, albo do pierścionka też, albo do czapeczki pomierzyć, bo stąd i krotofilą i ćwiczenie uróść ci może. I potym kiedy miedzy ludzi ućciwe się trefisz, już będziesz wszędy wdzięczniejszy, gdy to będziesz ukazać umiał, czego drugi nie umie. Ale gnuśność nasza a tępość wszytko to nam snadnie odejmie, bo będzie drugi wolał gdzie w cieniu pod dębem leżeć, albo w kolei naglę-dać, niźliby się tym, co jest jemu potrzebnego, albo pożytecznego parać miał. I dąbci nie zamieszka, i kufel nie zając, wierz mi, iż cię doczeka aż z przejeżdż-ki przyjedziesz.
Bo przyda trwogi albo potrzeby jakie, jakoż świat bez tego być nie może, już siła będziesz ’ miał przed ony u chwastem, co ni kouiczka osieść, ni drze-weczka w rękę wziąć, ni zbroiczki na się włożyć nie umie. A czasom z przestrachu zadni piach na przodku sobie zawiesi, a mnima, iż tak barzo dobrze. Nuż i hetman i każdy dzielny człowiek już cię będzie na lepszej baczności miał, wiedząc to wżdy na cię, iż to umiesz, czego drugi nie umie. Już cię z przedniej-szemi ludźmi będzie posyłał, już cię rychlej i na straż wyprawi A on prosty cichopęk musi daleko stroną chodzić. Już ci stąd sława, ozdoba i piękna znajomość róść i mnozyc się snadnie może.
Boć nie to mistrz, co się na cichej wodzie wozić umie, ale to więtszy, kiedy wstaną wiatry, burz-ki, iż i radzić, i pomóc, i ratować umie i seica diu-gim doda, iż się ochotniej pospołu z nim co rychlej do brzegu dogrzebać będą. Także i tam w tych świeckich przypadłych burzkach, kto nie umie jedno się w kabat uwiązać, kołet pięknie postanowić, obei-cuchy owy nadąć, już mu tam zaprawdę będzie tiu-dno z żelaznemi się obercuchy obchodzić. Abowiem zwyczaj każdy stoi, powiedają, za drugie przyrodzenie. A wszemu czas ma być słusznie upatrowan: kiedy orać, więc orać, kiedy plęsać, więc plęsać, kiedy się bić, więc się bić. Ale przedsię wszytkiego tego musi się powoli nauczyć.
Co nas w nicdbalość przywodzi.
Abowiem w ty pieszczoty a w ty niedbałości i w ty wszytki rospusty swowolne nasze nicci nas inego nie zawodzi, jedno nasze tępe, gnuśne, a rospu-stne ciało. Ale mądry ma to iście pilnie rozwazac, aby u ciała nie był nigdy niewolnikiem, a podobniej jest. aby jemu ciało służyło, niż on ciału. Bo o — aując temu swowolnemu osłowi, któremu się tylko leżeć „a pieścić chce, siła poćciwy człowiek solne rzeczy poważnych a sławnych, a sobie pożytecznych opuścic-by musiał. Abowiem niech się ono pieści jako cnce, roskoszuje sobie jako chce, tedy jednak nigdy bez trwogi być nie może. Bo by też już i tej świeckiej burdy nie było, tedy go jednak dwie przygodzie minąć nie mogą: jedna przypadła, druga przyrodzona.,
Przyrodzone przygody, jako są rozliczne wrzody. dziwne niemocy, a ktoby się ich tu nawyliczył. Ale czego się komu chce, tego mu nalepiej dozwolić. Bo mu się chce ożrzeć, opić, próżnować, roziewiwszy uębę jako wół leżeć, ano mu muchy w nię lazą. Więc z tegoż obżarstwa a z próżnowania nielza jedno się rozliczne wrzody zamnożyć w nim muszą, skąd i ona miła u wdzięczna duszyczka z mm pospołu oboleć musi. Bo już z tego musi być tępość, gnuśność, me-dbałość, gniew i czasem rozpacz. A leć nam wszytko ten swowolny pan, ciało, robi, iż się nas nie boi. Nuż zasię bez przypadłych przygód też być nie może bo muszą na nie przypadać rozmaite zawżdy postrachy, jako gromy straszne, błyskawice srogie, pioruny. trzaskawice, potopy, ognie, grady i mych przygód ’i postrachów wiele. A gdzie ćwiczenia wiary f wiadomości o tym niemasz, tedy silne zatrwożenie około niego być musi.
Ale ty. coć dał Pan z rostropną duszą opanować to „nuśne a nikczemne ciało, to sobie miej za roskosz a za osobne ćwiczenie, abyś temu panu nazbyt rzędzie nie dal, ’ a przypatruj mu krygu i stąd i zowąd/aby nie tędy bujało kędy chce, ale kędy jego poćciwemu stanowi należy. Gdyż go Pan Bog raczył stworzyć nie na rospustności świata tego, ale ku czci, ku chwale swojej, a ku poćciwej ozdobie je-»o. i sławie jego, aby sobie nan patrzał a roskoszo-wał z onego ’ nadobnego postanowienia jego i poćciwych spraw jego, a czekał go już w radości z obie canym miejscem jego. Tedy wierz mi, iż to nadobne gospodarstwo sobie rozeczniesz, które cię i ku sławie, i ku zdrowiu, i ku ludzkiemu zachowaniu, a naprzód ku łasce Pańskiej snadnie przywieść będzie mogło.
Nic lepszego w każdym żywocie, jedno radość a pociecha.
A iż w każdym żywocie każdego stanu to jest naroskoszniejsze każdemu, co jest z radością a z pociechą jego, i każdy się o to stara. Ale jeśliże ma być żywot poćciwy, tedy ma być i radość każda i pociecha poćciwa. IJważajże to sobie zawżdy, o jaką się starać masz, aby cię ani na zdrowiu, ani na sławie, ani na dobrym mieniu nie obraziła. Boć też pociecha jest wiele pieniędzy nazbierać, jedno iż wiele kstałtów do tego znaleść się może i poćciwych i nie-poćciwych. Bo jeślibyś ich niepoćciwym kstaltem nazbierał. tedy byś z tego więtszego smętku niźli pociechy użył, bo zlej sprawy, złego mniemania, gniewu i pomsty Bożej prętkiej. A patrz, byś chciał wyliczyć smaczne pociechy wedle świata, a ktoby się ich naliczył. Zdać się to drugiemu za pociechę, iż leda ocz stłucze niewinnego człowieka, i kocha się w tym, mnima, iże pan, iż nie da na sobie przewodzić. Ale zasię niesmaczne, gdy przydzie płacić albo siedzieć, zapalać się, osławę cirpieć, a z Bogiem jeszcze nie wiem dojdzieli przed gody jednanie. Zdać się też za pociechę całą noc pić, skakać, bębnać, piskać, czeladzi wiele chować, ccklatum chodzić, i inych rozlicznych wszeteczności używać. Ale przewróciwszy kartę na wspak, gdy ta pociecha zlęże, pewnie smętek urodzi. Bo za ony sicoki bolą nas więc boki. A ono też piwo, piło je. po żyw fu Zapłaćże ty za nie, miłościwy panie. A w nocy się grało, w mieszku barzo mało. A onej czeladzi, już też wszytko wadzi. Bo barzo nabledli, z wieczora nie jedli. A pan się w łeb skubie, po mieszku się dłubie. Już nie piskaj dudo, bo w nim barzo chudo. — A cóż działać, biegaj po Mojżesza, nielza jedno się przed nim spowiadać. A ten’ zdrajca ma z Rzymu buły, iż nie rozgrzeszy, aż mu co dadzą,. To łańcuszek, co stał za sto złotych, zginie w piącidziesiąt. Sukienka, co wczora kosztowała dziesięć złotych, to dziś zginie w kopie. Aliści takie krotofile, które się nam roskoszne zdadzą, patrz co przynoszą, i niezdrowie, i lekkość, i osławę, i prętkie ubóstwo, i gniew Boży. Obierajże sobie co chcesz.
Ano zewsząd wołają zapłać: gospodarz: „zapłać”, szynkarka: „zapłać”, aptekarz: „zapłać”, sługa: „zapłać”, a drugi też widząc, iż się nie ożywa pan, widząc też, iż żydek z sukienką już wędruje, pomyśli też sobie, a chcemy się dzielić, porwawszy też kabat jaki rzezany, to z nim wędruje do chróstu, tamże ji sobie powoli sposzywa. Takci się ty krotofile świata tego r o ściągają.
Ale chcesz li ty pociechy prawdziwej a poćciwemu stanowi należącej użyć, tedy nie jedno masz patrzyć na taką, co tylko samo ciało cieszy, ale aby się pospołu cieszył i on wspaniły umysł przy poćciwym ciele, aby sie i ciało, i umysł, i stan, pięknie wszytko zdobiło. A inszej żadnej pociechy nad tę ani najdziesz. ani wymyślisz, jedno gdy będzie myśl zawżdy poćciwa a bespieczna, wspaniła i niczym nic nie zniewolona, nadobnemi cnotami i poćciwościami ozdobiona, sumnienie bespieczne a jako krzystał przeźroczyste które na się ani przed Bogiem, ani przed ludźmi nic wszetecznego nie czuje, a jasne oczy ma na wszytki strony, a nigdziej ich psiną nie pokrywa. To już do tego wszytki ine pociechy snadnie się zbieżeć muszą. Bo gdzie pomierny a nadobny żywot, i dłuższe zdrowie, i dłuższe bogactwo. A gdzie piękne zachowanie, a ućciwa sława, tam już u wszech miłość i wszytkiego łacne nabycie. Już tam i piękne biesiady, już tam i każde krotofile ućciwe, i poskoki pomierne, wszytko się znaleść może.
A tak wiedząc to pewnie, iż to są takie na-wdzięczniejsze pociechy człowieka poćciwego, wiedząc też pewnie, iż mamy dosyć adwersarzów, co nam w tym przekażają; bo świat, ciało, dyabeł barzo nie radzi tych krotoiił poćciwych widzą, a barzoby radzi każdego z nich zrazili. A tak trzeba nam zawżdy pilną straż około siebie mieć, a mieć się na pilnej pieczy, gdyż wiemy o tak misternych harcownikoch na się.
Bo widamy, iż i mądry hetman chociaj z daleka słyszy o jakim nieprzyjacielu, gotującym się ku wojowaniu, już straż, już posłuchy, już szpiegi ma około siebie, a to jeszcze pewnie nie wie jeśli przydzie albo nie. A my swoje tuż ustawicznie około siebie mamy, a tuż zawżdy około naszych płotów harcują, a wżdy o nich żadnej pieczej nic mamy Ale zda mi się ta przyczyna, iż nie palą, ani biorą tego, co cielesne jest, ani tego przekażają, co mu’się podoba. Ale by też to było, o, pewnieby była wnet wielka burda o to. A dusza wierę mila z swemi rzeczami, niech się jako może po bagnieoh abo po szelmie kryje.
Chwała prawdziwa a omylna. lailzi dosyć, koni dosyć, na stole pysznie, więc tam w każdy kąt nalewają, więc tam zawżdy P^k, uuk, krzyk aż do północy; to się więc ta chwala każdemu podoba i barzo mu smakuje, i co się kolwiek około takich ludzi broi, iż się wszytko dla tej próżnej chwały broi, i za wielką to roskosz ludzie poczytają, iż takich żywotów używają. Ale wierę by chmy się właśnie rozsędzić chcieli, iż to wilcza pociecha. l>o wilk kiedy barana ułapi, a do łasa z nim uciecze, niż tam z tego wielką pociechę ma, aliści po chwili za nim bieżą, huczą, trąbią, psy zwierają, sieciami go otoczyli, alić go do sieci pędzą, ahć go psi drapią, a wełna z niego leci, aliści w sieci kijem az się sko-rapada. Lepiej się było tej pociechy odrzec, miły wilku niżliś miał z niego takiego smętku używać. Takżeć się czasem ta wilcza pociecha i naszym panom potretuje...
He kto sobie taką sławę a taką pociechę odniesie, gdy mówią o nim, iż to dobry a cnotliwy człowiek iż ten ani psa nie drażni, iż zywie nadobnym, ućciwym a spokojnym żywotem swoim, iz zawzdy wesół a zawżdy bespiecznej myśli używa, w spokojnym sumnieniu swoim będąc, toby dobrze za prawdziwą chwałę i za nieomylną pociechę każdy pocciwy iozu-mieć „i o tę się starać, i w niej się statecznie ’, l z pilnością zachować miał. Bo już insze pociechy wszytki barzo snadnie ku temu zawżdy przypadać
C’ “ Abowiem wiemy i widzimy, iż czas nasz barzo krótki iest a źdrzejemy jako jabłka słodkie na drzewie, ano jedny głodzą osy, drugie czyny gryzie, trzecie sie też urwawszy rospadnie. Także tez nam pizy* chodzi, i osy nas i czyrwie rozmaici gryzą, i niewierny kiedy się urwawszy rostrącić mamy, a wzdy to u‘nas na małej pieczy. Abowiem jeszczeby się nam łacnie na to urwanie i na to rostrącenie rozmyślić, bo już wiemy, iż to pewna i powinna rzecz, i kto się na to dobrze rozmyśli, iż mały strach. Bo jako nas nic nie bolało, gdyohmy nie byli, także nas też pewnie nic boleć nie będzie, kiedy nie będziemy. Ale o tym nic nie myślimy, iż doźdrzewamy, a urwać się leda kiedy. A urwawszy się. niewiem do jakiej szpi-żarniej nas schowają, jeśli się sami o to za czasu żywotów swoich nie postaramy. Sen straszliwy, kiedy kto widzi, to ji ludziom opowiada, to się o nim pyta, to się przed nim zdryga A sen wieczny, który pewniejszy jest, niźli ten z kolery przypadły, nigdy u nas na pieczy nie bywa, pilniechmy tego maluczkiego czasu swego omylnego, niżli tego wiecznego, którego się pewnie albo złego, albo dobrego nadziewamy, zwłaszcza ci, co źle wierzą, a żadnej pieczej na to nie mają.
A tak poćciwemu człowiekowi trzeba iście na pilnej pieczy mieć ty krótkie a omylne czasy swoje, aby swowolnie nie bujały, a pustopas jako bydło w jesieni wolno nie biegały; ale iżby były w mocy a w pilnej opatrzności człowieka każdego bacznego, aby on imi szalował, a nie ony im. Także też i to obłudne a swowolne ciało, któremu więcej służymy, niż jakiemu królowi, a wszytko około niego jest na-pilniejsze staranie nasze. Ano to szpetna służba, kto nieprzyjacielowi służy, a da mu się w niewolą.
A tak starajmy się jedno pilno, wziąwszy — sobie rozum, cnotę a bogobojność na pomoc, snadnie ty nieprzyjacioły pogromimy, co nas więcej wiodą do złego, niżli do dobrego. A zwyciężywszy wszytko, czego nam nie potrzeba, starajmyż się też, abychmy sobie po tych burzkach a po tych trwogach dziwnych świata tego nadobnie a spokojnie odpoezynęli. Jakoż tego i każdy bojowy człowiek używa. A tego odpoczyniema inaczej sobie uczynić nie możemy, jedno gdy ozdobiwszy swe ućciwe stany nadobne mi poćciwemi cnotami, a uważnemi sprawami, a bo-gobojnemi postępki, z wesołą a nie z zakurczoną myślą, żywotów swych wdzięcznych a spokojnych używać będziemy, czekając lat i starości swojej, a potym onego wdzięcznego zawołania Pańskiego, które takiego żadnego nie minie, gdyż nas będzie raczył zawołać do siebie a do wiecznych onych roskoszy swoich, gdyż to każdemu nieomylnie zaślubić raczył, iż gdzie on sam jest, chce, aby tam z nim był każdy* sługa jego.
A tu już masz, mój miły, poćciwy a Krześciań-ski bracie, dwa stany swoje jako tako odprawione, acz z prostego warsztatu; aleć naoiężej o początek każdej rzeczy. Już potym wsiadszy na suszy w tę łodzią, wżdy się do brzegu odepchnąć na głębią snadnie możesz, a więcej się gdzie indziej dopytać możesz; tylko zachowaj stan swój wedle powinności swojej, pewnie cię duch Pański, tak jakoć Dawid obiecuje, przywiedzie na drogi prawdziwe, z których nigdy spaść nie możesz, ani się obłądzić będziesz mógł. Czego ja tobie, jako dobry towarzysz, iście wiernie życzę.
Do człowieka stanu poćciwego.
C<5ż chcesz czynić, mój narnilszy bracie,
Gdy ty pohromki przypadają, ua cię?
Patrz, jako świat nami dziwnie toczy,
Tuż prawie w oczy.
Jak nas ciągnie na swe wszeteczności,
A cnota święta na cne poćciwości;,
Patrzże jaką z nią zawżdy burdę broi,
Nas dziwnie stroi.
Ciało swowolne ciągnie się za światem,
Chociaj go widzi nieslachetnem katem,
Duszyczka miła ta bieży za cnotą,
Z wielką ochotą.
Lecz będąc więźniem w tym swowolnym ciele, Nic może począć nigcly sobie śmiele,
Przedsię czym, może tym hamuje eiało,
By nie szalało.
Aleć może mieć wygraną na poły,
A po swej myśli rospuści Sokoły;
Ho rozum z cnotą pilnie sig gotują,,
Iż jej ratują.
Aczci snadź dyabeł też swój obóz toczy,
Jako srogi kat za pawęzą kroczy,
Aby ratował swowolnego ciała,
By dusza mdlała.
Cóż ty chcesz czynić, mój człowiecze miły, 0 tobieć słyszeć ty straszne nowiny,
Tuć by już trzeba rosmysłu bacznego,
Czym wyniść z tego.
Bo wierz mi, żeć to przystraszniejszym burda, Mało nie gorsza, niż tatarska orda,
Trzebać na takie mieć harde szyrmierze, Pewne pancerze.
Micjże ty jedno zbroję z poćciwości,
A hełm na głowę włóż pańskiej srogości,
A pomni jako świeckie lichotarze,
Pan srodze karze.
Potkajże się z światem z tą marną obłudą, Widzisz, żeć radę ma przy sobie chudą, Ujrzysz żeć i to twe swowolne ciało,
Będzie pirzchało. 1 on Pan Dyabeł pewnieć musi biegać,
Albo gdzie w cierniu przed strachem ulegać, BS on król z góry to tu ziemskie książę
Okrutnie wiąże.
Jedno stoj mocno przy nim w swej stałości, Niech cię nie zwodzą ziemskie obłudności, Snadnie ratujesz duszyce ubogiej,
Z tej strasznej trwogi.
Bo widzisz, o oig żeć idzie nieboże,
A jeśli cnota z tego nie pomoże,
Którą ubłagać masz swojego Palia,
Jako hetmana.
Któryć pomoże, iż ty burd/ wszytki,
Snadnie zwyciężysz i wdzigczńe pożytki,
Na wszem odniesiesz, gdy nabierzesz łupów, Z tych marnych trupów.
Rozum człowieczy,
Gdy w każdej rzeczy Ma sig na pieczy,
Tym wszytko zleczy.
TRZECIE KSIĘGI,
KTÓRE W SOBIE ZAMYKAJĄ TRZECI WIEK CZŁOWIEKA POCZCIWEGO, TO JEST JUŻ STARSZYCH LAT JEGO, KTÓRE MU PRZYPADAJĄ OD ŚRZEDNICH LAT JEGO, AŻ DO POWINNEGO DOKOŃCZENIA JEGO.
Estołe parati, quia nescitis diem neque horam
Kto się wczas w drogę gotuje,
Ten nabespieczniej wędruje
Panie stary,
Porzuć czary,
Im sig wiary,
Gotuj mary,
By bez wiary.
Dyabeł sfr^s-*/>’
Do swej fiirf,
Za swe dary W swe browary Na przewary
Nie wziął cię na święta.
Mądrze gól. (Herb Trzy Trąby).
PANU SPYTKOWI JORDANOWI, PANU NA MELSZTYNIE, KASZTELANOWI KRAKOWSKIEMU, STAROŚCIE PRZEMYSKIEMU, KAMIONACKIEMU ETC. PANU A DOBRODZIEJOWI SOBIE ZAWŻDY ŁASKAWEMU.
Odprawiszy wiek młodości i śrzednich czasów człowieka poćciwego, a przyszedszy ku trzeciemu wiekowi ksiąg tych, który w sobie zamyka czasy, sprawy i powinności poćciwego człowieka, juź w statecznych leciech postanowionego i jako swe lata a onę poćciwą szedziwość swą i wedle sławy a poć-ciwości swojej i wedle powinności krześcijańskiej swojej stanowić a zachować miał, nie zdało mi się, abych tu W. W. wspomionąć nie miał, pana a dobrodzieja swego. A acześ W. W. jeszcze laty a czasy do takiego wieku nie przyszedł, ale dary Boże-mi, które Pan z łaski swej w osobie i w stanie W. W. jaśnie okazować raczy, tedyś AV. W. snadź ze wszytkiemi stany juź wieków doskonałych nietylko porównał, ale snadź i daleko przerównał. A trudno mi kto w tym pochlebstwo przyczyść ma, bo nietylko ja, ale snadź i wszytka Korona ta sławna to W. W. przyczyta i słusznie przyczytać może. A na-więcej dla tego słusznie mi się tu stan W. W. przytoczyć zdało, widząc ty zawikłane czasy nasze, w jakim niedbalstwie a prawie na małej pieczy zostały, co jawnie i oczy widzą, i u każdego człowieka poćciwego a rozważnego już pełne ucho tego dźwięku. Gdyż prawa nasze a wrolności nasze są z dawnych czasów tak ustanowione, iż rozliczni stanowię imi szafują, i je stanowią, i ich stróźmi są, acz pana swego przyrodzonego (właśnie tak mogę rzec) mamy tak dobrego, tak sławnego, a i wszyscy to znamy, iż ku wszemu dobremu państwa swego bacznego, pilnego i przychylnego. Ale mali się prawda rzec, jasny gniew Pański, a różność a niezgoda stanów Ko ronnych, zakopała a zamięszała nam drogę, iż nie-możemy przyść ku żadnej porządnej a postanowionej sprawie naszej już od czasów niemałych. A iż z przeźrzenia a miłosierdzia swego Pan Bóg raczył W. W. w tej sławnej Koronie pirwszego między stany świeckiemi posadzić i postanowić, i takiemi dary obdarzać, które się na wszytko dobre i poćci-we sławnej Koronie tej i jej Bzeczypospolitej przygodzie mogą — przeto mi sie też tu W. W. zaniechać nie chciało, aby W. W. owszem ta sława więcej ruszała, która się już głośno o W. W. rozniosła, abyś tym ochotniej kopał a robił w tej winnicy Bożej., aby oni wieprzowie dzicy, których i w domowych, oborach snadź dosyć mamy, i około naszych granic pełno ich wszędy ryje, wżdy mogli być jakokolwiek pohamowani. Domowi z sławnych a zacnych spraw i przykładów W. AV., a postronni z rostropnej a u ważonej rady a przestrzeżenia W. W. Boć już zaprawdę i naprostszy się tego doczyść mógł, żeć nam, o płatne idzie. A to też k’temu, aby dobrych a sławnych ludzi a wiernych miłośników Bzeczypospolitej sława i napotym potomstwu naszemu w uszy kołatała, aby się im też tego zachciewało, gdy o tym czytać będą, takiejże sławy, jakiej ich przodkowie byli, cnotami swemi a poważnemi a ućciwemi sprawami swemi osiągnąć a pozyskawać. A przytym wiernie tego iście W. W. życzę, aby w dobrym zdrowiu W. W. się tej sławy im dalej, tym więcej, przymnażało, ku czci Panu Bogu, a ku sławie i ku pociesze sławnej Koronie tej, aby i ini z tego sobie dobry przykład brali.
Datum z Myślimic trzydziestego dnia Września roku 15fi7.
W. W.
Życzliwy z dawna sługa, a prawie domowy W. „W.
NA HERB TRZY TRĄBY.
Trąba, acz jest instrument od ludzi zmyślony,
Ale na wiele przyczyn potrzebny sprawiony.
Trąbą ludzi hetmani budzą ku dzielności,
Trąba w każdą potrzebę dodawa chciwości,
I Jozue Jerycha kiedy dobywać miał,
Z rozkazania Pańskiego głośno trąbić kazał,
Tak, że się samy mury przed strachem padały,
A zawżdy w wielkiej sławie ty trąby bywały. Myśliwcy, gdy swe pany na myślistwo łudzą, ’
Temi je też trąbami i z wieczora budzą, łże muszą czujno spać a czasy rozmyślać, ^ A co z nimi przypaść ma, pilno sobie kryślać.
Trąbą wilka pasterze straszą więc od stada,
Na wiele rzeczy trąba przygodzi się rada.
Ludziom zacnym w czynnościach, co zawżdy bywali.
Tedy ty trąby za herb królowie dawali,
Aby sławnie trąbili w rzeczach znamienitych,
Tak w swoich, jako i też w sprawach pospolitych.
Co słychamy i w Polsce, iż ty trąby huczą,
A zawżdy gdzie przystoi ku cnym sprawam łuczą, Bychmy z tymi trąbami nie mieli inego,
Jedno Spytka Jordana, Pana Krakowskiego.
Tej się trąby głos niesie na strony rozliczne.
Podawając od siebie ony głosy śliczne.
Tak w sprawach pospolitych, takież w obyczajoch,
Ze to trąba jest zacna, snadź i w inszych krajoch.
By k’temu bębennicy polscy przybijali,
Potrzebną by muzykę nam na wszem dawali.
Boć iście po ty czasy tych trębaczów trzeba,
Coby ich głos po ziemi latał i do nieba,
By się mury padały uporów wszetecznych, ^ A wilcy też nie mieli tak swobodek wiecznych; Którzy, by o gromnicach barzo stady chodzą, ^ A tę nędzną owczarnią Pańską srodze głodzą.
Trzeba trębić na zachód, na wschód, na południe,
A z tych trzech trąb trzy głosy nawszem idą cudnie. Acz i doma tych głosów barzoby nam trzeba; Kiedyby nam czwartego jako dostać z nieba, Każdejbychmy nadobnie piosnki dośpiewali,
Które się kozim wrzaskiem barzo pomieszali.
Przebrnąwszy mtode lata i śrzedni wiek k’temu Pilnie się trzeba uczyć człowiekowi cnemu.
Jako już ma do końea przez to morze płynąć,
Aby się gdzie na brzegu nie przyszło ochynąć.
Bo by to szpetny przewóz, minąwszy głębiny,
Do końca przypłynąwszy, łapać się szeliny.
Ano flaga ze wszech stron od brzegów odbija,
Straszno, gdy kto do portu przypłynąwszy mija.
A tak tuć trzeba pilno iście wiosłem ruszyć,
Bo jeśli się uniesiesz, trudnoć sobie tuszyć.
Bowiem kto się odbije na głębią od brzegu,
Już więc tam trudno naleść po myśli noclegu.
Także też ty w starości, mój namilśzy bracie,
Chociaj postronne wiatry przypadają na cię,
Miej się radzgć na pieczy, byś portu nie minął,
Byś się dalej odgrzebszy, głębiej nie ochynąi.
Bo tam barzo zły przewóz i łodzią się chwieje,
A on stary przewoźnik czekając się śmieje.
Który u portu strzeże u piekła samego,
Szkoda, byś miał na starość być gościem u niego.
Lecz chceszli go oszukać, a rozumem schodzić,
Iżeć by nic w przewozie twym nie mógł zaszkodzić.
Sprawujże się gwiazdami, a patrz pilnie w niebo,
Tam gdzie on jest sławny port już Pana twojego.
A temu wiernie dufaj w uprzejmej stałości,
Poruczając swe sprawy jego wielniożności.
Sprawując swe poćciwe na tym morzu sprawy,
Byś się na wszem zachował jako człowiek prawy.
A ten gdy będzie raczył z miłosierdzia swego,
Snadnie cię przywieść może do portu swojego.
A tak czytaj ty książki nie maszli, co działać,
Poduczysz się jako masz swą powinność chować.
I jako masz bespiecznie dufać panu swemu,
I jako masz szedziwość swą zachować jemu.
Poganiaj, póki czas.
’) Dojrzalszego. /
ROZDZIAŁ I.
O człowieku poćciwym, na co się już mu rfómyślać, przyszedszy ku trzeciemu, to jest starszemu wieku * swojemu.
Rozmyślając się na ten wartogłówny a dziwnie zamieszany żywot ludzki, dosyć prącej było wypisując młody wiek jego. Bo jako Augustyn święty powiadał, iż nigdy żadna rzecz nań trudniejsza nie była, jako przypatrzyć się wiekowi człowieka młodego, a rozważyć sobie dziwne drogi a umysły jego. Jeszcze tego dokładając, iżby snadniej snadź wyrozumieć mógł drogę, kędy wąż lezie, kędy ryba płynie, kędy ptak leci, niźli kędy myśl a sprawa człowieka młodością uniesionego. A wsza-koż i o panu śrzednim, gdy się kto słusznie rozmyśli na sprawy i postępki jego, jakoby się miał słusznie a poćciwie w swej powinności a przystojności zachować, i tam znajdzie dosyć zamieszania około wieku tego świętego. Bo też tam siła postronnych przypadków nazbieraćby się mogło, które też są na przekazie wiekowi temu, chociaj już w lepszym baczeniu postanowionemu.
Teraz już przydziemy do spokojniejszego, to jest do trzeciego wieku człowieka poćciwego, to jest do starości jego. A wszakoż i tu dosyć znajdzie czym się będzie zabawić, bo stara przypowieść: Stary a szalony juź dwa razy młód bywa. A czci się ten wiek z tym nie zgadza, starość z szaleństwem, a wszakoż wyjechawszy na targ wszytko znajdzie kupić i takiego pana małoby się czasem nie dopytał za równe pieniądze. Bo natura człowiecza zawżdy się burzy jako moszcz, aż gdy się ustoi, bo też jedno lagier, co się niczemu dobremu nie godzi, na dnie zostanie.
A tak ty, mój miły krześciański bracie, któremu się Pan Bóg da przebić przez ty omylne a burzliwe lata młodości i śrzedniego wieku twojego; nie bądźże tym moszczem, ani tym lagrem, ale się uczyń czystym a przeźroczystym winem, aby twe cnotliwe sprawy pięknie się na Wsze strony błyszczały, jako gdy łuna bije na wsze strony od nadobnej sklenice, jako od kryształu, w której piękne a przeźroczyste wino stoi; bo widzisz przez jakie się miejsca przebijasz, widzisz przez jakie morze płyniesz, widzisz jako jest na nim wiele dziwnych a srogich rozbójników po tych gościńcoch rozsadzonych, że do onego wdzięcznego portu, gdzie cnota, rozum, a bojaźń Boża wysiadła, trudno się barzo przed nimi przebić masz.
Rozbójnicy człowieka poćciwego, co fortunie przysługują.
Abowiem wiesz i słychałeś jako Fortuna z Cnotą zawżdy ty dwie panie sobie sprzeciwne są, a zawżdy z sobą ustawiczną burdę mają, a pewnie trzeba mądrze golić, przy którejby tu zostać. Bo fortuna do czego wiedzie swe dworzany, tośmy się już dosyć o tym w pirwszych wiekoch nasłuchali. Bo je wiedzie do roskoszy, do swej wolej, do obżarstwa, do opilstwa, i do inych rzeczy, co się tylko ciału podobają. Cnota zasię jest takim ludziom barzo sprzeciwna, a silnym jest nieprzyjacielem ciału. Bowiem ta zasię przysługuje duszy, a dusza miła widząc, iż jej o płatne idzie, bo o wneczne zatracenie, nielza jedno jej przy cnocie zostać. Abowiem Fortuna jako to jest zabawiona pani, i jako siła cnoty każdy odstąpić musi, folgując obyczajom jej; to już baczyć możesz, bo ta bez bogactwa być nie może. A kto bogactwa chce nabywać, musi barzo jej naprzedniejszemu marszałkowi łakomstwu przysługować, a dziwnych a rozlicznych trudności używać. A nabywszy zasię tego jako słyszysz bo gactwa, to już wnet wszytki dworzany tej paniej fortuny musisz około siebie stanowić. Bo już pan Pjcha u takiego człowieka pirwsze miejsce mieć musi. Więc obżarstwo, opilstwo, wzgardzenie, gniew zwada, nieczystota, tępość, lenistwo, ospalstwo, swawola, wszeteczność i wiele inych tych szkodliwych przypadków, co tej paniej fortunie przysługują bawić około siebie musi. A przed tymi jej w’sze-tecznemi. dworzany, wierz mi, iż się trudno do cnoty przebić. Bo sam możesz baczyć, iż to są barzo wszytko wdzięczni towarzysze. A kto się nie oba-czy, woli zawżdy z nimi spółek mieć. ni źli z tymi co się koło cnoty zabawiają. Bo tam nędza, a ‘mało czego dobrego użyć na świecie przy ’ nichby mógł. J
Obrońcę człowieka poćciwego, co cnocie przysługują.
Patrzajże zasię miłej cnoty, co o ciało mało dba, tylko onej świętej dusze pilna, która jako wie-zień ustawicznie w tym swobodnym ciele siedzi, które zawżdy około żortuny zabawiać się musi, iż już ona zawżdy się przeciwić musi tej swowolnej fortunie i tym dworzanom jej, o których tu słyszysz. Bo tam marszałkiem łakomstwo, a tu zasię pobożność, skromność, poćciwość, żywot spokojny a pomierny. który na równym tylko iżby na poćci-wym ze wszytką wdzięcznością przestawa. Tam za-się rządzi gniew, tu pokora; tam pycha, a tu nadobna a poćciwa układność; tam opilstwo, obżarstwo, a tu we wszem pomiara, któraby ani zdrowiu, ani poćciwym obyczajom nic nie szkodziła. Tam zwada, wzgardzenie, a tu zasię wierna miłość a krze-sciańska życzliwość każdego zdobić musi. Tam lenistwo, ospalstwo, a tu zasię czujność a pilne rozważanie czasów, aby nigdy darmo a szpetna fuza nie wychodziły.*
Patrzajże, jaka to wielka różność. Bo patrz mój miły bracie, gdy cię już pan Bóg do spokojniejszego wieku a do szedziwych lat twych przywiedzie, ku której z tych różnych pań koła swe zatoczyć masz. Bo jeśli się do fortuny chcesz obrócić, zaprawdę żeć to już prawie nie będzie przystało szedziwrości twojej; jeszcze wżdy w młodym a w śrzednim wieku ledwie żećby się to było nie zeszło. A iż i tam w tym czasie nie prawie się to schodzi, ale tobie już teraz zda mi się około cnoty bawić się przysłuszy, bo i pani i towarzystwo piękniej ci przystoi, niźli około fortuny. Abo-wiem co tobie po łakomstwie, gdyż widzisz, iż już wiek twój przechodzi, iż musisz tu wszytki ego od-bieżeć, a do onych się wiecznych skarbów brać, których z obietnic Pańskich ani mol, ani rdza nie gryzie. Co tobie po pysze, boć się już i nie zejdzie i nie przystoi, bo do tej wielkiego kosztu i wiele pstrocin potrzeba. Co tobie po gniewie, po zwadzie, a ty ledwie chodzisz. I nierównoćby więcej przystało karać a hamować ludzi myśli bespiecznych a niepotrzebnych, niżlibyś im to pochwalać, albo im tego pomagać miał. Co tobie po obżarstwie, po opilstwie, po szaleństwie wszetecz-nym, gdyż widzisz, iz to młodym i zdrowym szkodzi, cóż owszem staremu. A wrszakoż zwryczaj a cne przyrodzenie, znajdzieź wiele tych starych żebraków, co ich z tego wypuścić nie chcą, a jeszcze chodzą z tymi swowolnemi pany nadobnie jako Epikurowie sobie dobrze tusząc, jakoby im koł nie pogorzał. Ale z jaką też tego przystojnością używają, to już to sam każdy u siebie niechaj osądzi.
A tak mój miły bracie, gdy cię już Pan Bóg z tymi rozlicznemi flagami a burzkami świata tego będzie raczył przybić do bespiecznego brzegu spokojnych a poćciwych lat twoich; tu sobie uważ je-śliżeć nie lepiej tobie z tym wdzięcznym towarzystwem zostać, które się około cnoty bawi, tak jakoś słyszał, niźli z tamtym wszetecznym a z zatrudnionym, co fortunie przysługuje. Bo tu pokój sława, sprawiedliwość, pomierność, rostropność, każdej rzeczy poważne rozważenie, wdzięczny a spokojny żywot. A czegóz tobie więcej ku tym twym spokojnym czasom potrzeba? A tam zasię zawżdy huk, zawżdy puk, zawżdy, pisk, zawżdy pycha, zawżdy zwada, zawżdy opilstwo, swawola, dziwna rospustność, dziwne kroki i skoki. A cóż tobie miły bracie po tym? A uważ to sobie i sam, a osądź się sam, je-ślićby to już w twych spokojnych czasiech twoich przystało.
Rozmysł słuszny statecznego człowieka.
Aleby to jeszcze nic, chociajby się z ciebie trochę ludzie pośmiali, ale patrz, jakie dwa klenoty twoje, a snać naprzedniejsze w tym zależą. Naprzód zbawienie, potym zdrowie. ’ Bo jeślibyś się udał za tamtą ordą, co się około fortuny bawi. a patrz, jakieby było zbawienie twoje, patrzże, jakie tam przysmaki do tego obojga słyszysz. A tak mój miły bracie, gdyż bez słusznego rozmysłu nic słusznie postanowiono być nie może. uważajże czasy swoje, uważajże, do którego kresu płyniesz. Bo jeśli sobie wspomnisz czasy młodości swojej, żeś za tą panią fortuną i za jej dworem po wszytkie czasy swoje biegał, nie może być, jedno iż zawżdy przestraszone sumnienie w sobife znaleść musisz. Ale gdy już obaczysz czasy swe, ku czemu brniesz, a będziesz się brzydził onenii pirwszemi postępki swojemi, a rzucisz się do miłej cnoty i do jej obyczajów, słuchaj jakiego Pana masz, i co do ciebie przez proroka wskazuje, mówiąc: Iż ilekolwiek kroć złościwy nawróci się ku mnie, a przestanie od pirw-szych złości swoich, tylekroć go ja k’sobie w łaskę przyjmę, a będę mu Bogiem miłosiernym, a nigdy nie wspomionę występków młodości jego. A tubych cię spytał, co jest lepszego tobie? mieć Boga miłosiernego przy cnocie, czy go mieć nieprzyjacie-ciełem a przeciwnikiem sobie przy onej omylnej a niepobożnej fortunie? a wiesz żeć nie uszyma ściska.
Jukie Pan zawżdy baczenie miał na azedzitie lata.
Abowiem patrzaj, jakie zawżdy Pan miał baczenie na szedziwre lata, i jako je mnożył i błogosławił, acz czasem pokuszał stałości a wiary ich. ale ich nigdy nie opuszczał a nigdy nie wspominał młodości ich i wTszeteczności ich. Wspomni sobie napirwej na Abraama, jako się Pan z nim.nadobnie a miłościwie w szedziwości jego obchodzić raczył, jako go nawiedzał, jako Sodomie na jego przyczynę, by był tam dziesięć sprawiedliwych znalazł, chciał przepuścić, jako Lota, brata jego sze-dziwego, z onej srogiej okrutności, która się wtenczas z onego sprawiedliwego gniewu jego nad one-mi nieszczęsnemi miasty działa, miłościwie a łaskawie przez anioły swoje wywieść raczył. Jako zasię temuż Abraamowi błogosławić raczył i z żoną jego Sarą, która w’ dziewięćdziesiąt lat urodziła mu onego syna a zacnego a śwnętego pa-tryarchę Izaaka, jako Pan Bóg raczył mu zostawić obietnicę o przyszłym obiecanym Mesjaszu a o zbawicielu świata tego, i jako mu raczył dać wiarę i usprawiedliwienie przez onę wiarę, tak jako o nim Pismo powiada, iż on uwierzył onej obietnicy Pańskiej, chociaj był jeszcze Mesjasza nie doczekał, a wżdy już był usprawiedliwion od onego pirwsze-go pirworodnego grzechu swego. Jakie mu zwycięstwa dawrał w szedziwrości jego, tak, iż i onMel-chisedech, kapłan Boga żywego, zachodził mu na drogi, wielką mu poćciwość czyniąc, a zanosząc mu chleb a wino po porażkach jego. A tu patrz, jaki to jest wdzięczny wiek a przyjemne czasy człowieka statecznego a poćciwego u Pana tego, który niebem i ziemią jako raczy na wszytkim włada.
Patrzajże zasię a wspomni sobie onego męża świętego, Tobiasza, takież już w szedziwości jego a w zeszłych czasiech jego, co też Pan z nim broić raczył, a jakie dziwne pociechy jego rozmnażać raczył, to tam nadobna historya o tym jest napisana. Jako gdy jaskółczy gnój z góry spadszy, oczy mu był oślepił, a to wszytko było z dopuszczenia Pańskiego, aby był doświadczył stałości jego. A gdy go Pan obaczył, iż nie odmienił wiary, ani stałości swej> jako potym Anioła swego do niego posłał, który przystał za sługę do niego. Jako onego Anioła wyprawił z synem swoim szukać mu żony. Jako przyszli do żydostwa, tam, gdzie była dziewka jedna zacna, co siedem mężów z dopuszczenia Bożego szatan podle niej udawił. Jako on Aniół odegnał szataństwo ono. Jako mu była za małżonkę z wnelką pociechą domu onego dana. Jako do domu już idąc, rybę złowił, żółć z niej wyjął, z wielkim bogactwem i z nadobną i z poćciwą żoną do ojca syna przywiódł, jako mu oną żółcią oczy oświecił, jako potym on ubogi starzec wt wielkiej radości i pociesze żywota swego dokonał. A tak to sobie uważaj, iż zawżdy na wielkiej pieczy ty szedziwe lata były u Pana tego, a zwłaszcza ty, które nie w płochości żywota swego, ale w stałej stateczności a w skromnej pobożności zawżdy go używali.
Patrz zasię onego Heliasza sławnego, którego Achab król i z oną złą żoną swoją z Jezabel prześladował, jako Pan Bóg był dziwnym stróżem jego, jako krucy i ini ptacy mu służyli, żywności i ine potrzeby mu nosili, jako gdy król dwa kroć syłał nań po piącidziesiąt koni, aby go byli pojmali,„jako ogień z nieba spadszy zawżdy je popalił, jako na jego prośby (leszcz, co trzy lata nie był, ziemię znowu jako już zgorzała ożywił. Jako na jego ofiary wodami polane ogień z nieba padał. W jakiej sławie i w jakiej powadze ona dziwrna jego szedzi-wość zawżdy była. Jako nakoniec ognisty wóz z nieba spadszy, tak go żywo na ziemi pochwycił i zaniósł z widomości ludzkiej, i dziś jeszcze nie wiemy, gdzie się podział.
A tak zawżdy dziwną straż i dziwną opiekę Pan Bóg ukazował nad takiemi ludźmi lat statecznych a poważnych. Abowiem płoche a nieustawicz-ne czasy albo lata zawżdy na małej pieczy bywrały u niego..
Także on Elizeus, uczeń albo towarzysz jego, na jakim też baczeniu, albo na jakiej straży był u Pana tego, takież w onej szedziwości jego. Jako gdy go dzieci goniły, wTołając za nim: „Łysy idzie, łysy idzie!” jako wnet kilka miedźwiedzi przy-bieżawszy, gdzie ich tam pirwej nigdy nie było widać, ony dzieci podrapały. Jako onej niewieście Sareptańskiej, która mu placek upiekła, będąc w wielkim głodzie, tam gdzie już i matki wrłasne dzieci swe jadły, nie mając jedno jednę garstkę mąki, a drugą oleju, jako był ono pudło z mąką i onę banię oleju ubogacił, że go nie mogła przebrać przez wszytek czas głodu onego. A co Pan Bóg inych wiele dziwów z oną jego szedziwrością czynił, to już tam szyrzej o tym w historyej napisano stoi.
Xuż Mojżesz, w jakiej zacności był w onej swej szedziwości u niego, że z nim mawiał jako z towarzyszem, acz stanu jego Boskiego nigdy widzieć nie mógł, ale głos jego i słowra jego wiele-kroć i częstokroć słyszał, i co mu poruczał, i co z nim czynił, i jako go nad swym ludem przekładał, i jakiej to powagi człowiek był, i jako na jego rozkazanie morza się rozstępowały, Jordan się
Biblioteka — Rey T. 2 wspak obracał, z suchych skał wody ciekły, to już tam o tym pisma dosyć. A nakoniec, gdy już w starości swej nie mógł ku Panu Bogu ręku swych podnosić, tedy mu kapłani oni starego zakonu podnosili. A póki ręce mógł dzierżeć ku górze, póty zawżdy bili Zydowie pogany. A kiedy je spuścił, tedy zasię Zydowie uciekali przed pogany. Także ji potym sam Pan jio śmierci jego zagrześć a pochować raczył dla bałwochwalstwa, że się żaden nie mógł dopytać do grobu jego. Patrzajże, jaka to była starość święta jego, a na jakiej pieczy była u X ana ta wdzięczna szedziwość tego człowieka świętego.
Nuż zasię Jakób on święty patryarcka, patrz jako go też Pan doświadczał w stałości jego. Jako mu byli synowie jego, brata młodszego Józefa, w którym się on barzo kochał, poganom zaprzedali, powiadając, iż go źwirzę zjadło. Jakiego smętku i wielkiej żałości przez wiele czasów swych użv-wał. Jako potym on syn jego stracony, przez dziwną sprawę Bożą, wielkim panem a pirwszym po kiólu w Egipcie został. Jako się potym dziwnie 0 nim dowiedział, jako tam do niego zajechał w jakiej poćciwości tam u tych ludzi i u króla był. Jakiego strachu i wstydu oni bracia jego, co ji byli zaprzedali, na on czas używali, byłoby tu o tym wiele pisać. Kto chce czytać kistoryą o tym, tedy się tam tego szyrzej dowie. Ale, iż się k’temu rzecz wiedzie, w jakiej poćciwości zawżdy szedziwe lata były U Pana tego, tedy on święty człowiek, gdy się już starzał, jako błogosławił onym synom swoim“ których było dwanaście, od których dwojenaście pokolenie narodu żydowskiego i dziś jesze idzie. A cokolwiek któremu winszował, to wszytko Pan Bóg 1 zdzierżeć i potwirdzić raczył. I jako była chwalebna śmierć jego i pogrzeb jego w onych postronnych narodziech pogańskich.
Patrz też zasię jako on święty król Ezechiel w szedziwości swojej był na wielkiej pieczy u Pana tego, gdy do niego posłał Pan, aby rozprawił dom i syny swoje, opowiadając mu czas żywota jego; jako płakał prosząc Pana, aby mu czasu pomknął, aby opłakał złość a młodość swoję. ‘Jako mu pomknąć czasu Pan Bóg raczył aż do rozwa-żniejszej starości jego, i jako go w wielkiej sławie z świata zjąć raczył, siłaby było pisać o tym. Nuż jako Noe w szedziwości swojej pływał po srogich wodach, a jako Pan był zawżdy dziwnym stróżem jego. Nuż jako Dawid dokonał szedziwości swojej, i jako Pan przepuścił mu wTystępki młodych lat jego. A co tego było, a ktoby się tego naliczył, jako Pan dziwnie oko swe zawżdy miał nad ludźmi takich wieków, którzy szedziwość swą statecznie postanowioną zawżdy okazali przed świętym majestatem jego.
Jako Pan, stare u szalone karał.
Nuż też zasię patrzaj jako też zasię ten wiek, który zapomniawszy stanów7 swych ućciwych, wsze-tecznych a swawolnych spraw swoich i czasów swoich używali, jako też na wielkiej pieczy Pan mieć raczył. Kto czytał sprawę onej świętej paniej Zuzanny, gdy ją dwa starcy nalazszy w ogrodzie a ona się kąpie, chcieli mieć po swej woli. A iż im tego pozwolić nie chciała, jako ją spotwarzyli, iż młodzieńca odegnali od niej, i potym ją poprzysięgli. A jako ją Pan, jako niewinną dziwnym sądem przez małe dziecię przez Daniela, wpuściwszy ducha swego w usta jego, dziwnie oswobodzić raczył, a oni łyścowie jako wrzięli haniebną zapłatę swoję, to też tam o tym historya nadobnie i szyroko pisze.
Nuż też on dobry a poćciwy człowiek a sze-dziwy starzec Heli, biskup zakonu starego, chociaj sam był nic niewinien, jedna, iż dopuścił synom swym swrowoleństwa a wszetecznych a ojsiłych żywotów przy kościele Bożym używać, jaką haniebną pomstę wziął nad sobą, że i kościół on złupiono, i syn)r i wiele inych ludzi pobito, i archę przymierza w pogańską ziemię zaniesiono, i jako sam nędznik z żałości szyję złamał spadszy z stołka swego, byłoby o tym wiele pisać. I jako zasię przez dziwną sprawę Pańską do zydostwa areka ona przywrócona była, to juź tam kto chce czytać dowie się wszjtkiego. Jedno, iż się do tego rzecz ciągnie, jako szedziwy wiek poćciwy był zawżdy na wielkiej pieczy a straży u Pana tego. A jako też zasię wszeteczny był także na wielkiej pieczy i pomście u niego, i jako zawżdy zapłatę odnosił na sobie za wszetec-zeństwa swoje. Albo takież Datan i Abi-ron, albo Kore i Abiu oni starcy, gdy się sprzeciwili Mojżeszowi, a chcieli sobie nowe chwały wymyślać, i ludzi na to byli niemało zwiedli, jako je ogień siodze z nieba spadszy palił, jako je ziemia żywo pożyrała, to też tam juź o tym historye szyrzej świadczą. Albo też on starzec Olofernes, który przed Betulią onę świętą panią Judyt chciał mieć po swej woli, jako mu srodze ucięła onę sprośną głowę jego i przyniosła ją do miasta. I jako było sprośnie zatrwożono ono straszne wojsko jego. i jako było rosproszono, to o tym już są historye. A co tego bywało, a ktoby się tego mógł napisać.
Krześciański starzec, jako się sprawować ma.
’ i
A tak i ty mój miły Krześciański bracie, który się statecznie przebijesz przez to dwoje płoche wojsko, pi zez hut młodości twojej, a przez drugi hut śi ze dnieli lat swroich, a staniesz już w obozie spokojniejszej szedziwości swojej, wierz mi, że to nie leda bitwy wygrasz. Bo acz to sławny hetman bywa, który sprawą, swą a rostropnością swą wojsko jakie porazi, aleć i to nie gorszy, kto się przez dwoje wojsko przebije. A tak i ty, rozważywszy sobie i strachy i błogosławieństwa, które już na twe sze-dziwe lata, tak jakoś słyszał, nieomylnie przypadać mają, miej się, radzęć, na pieczy; wrszak widzisz ocz ci idzie, boć iście nie o czapkę, ale pospołu i z czapką o głowę. A iżbych ci radził przy czym masz zostać, zda mi się, żebyś mi za dobre nie miał, iżbych cię takim prostakiem być rozumiał, żebyś nie umiał między błogosławieństwem a przeklęctwem obrać, co jest lepszego. Chybaby cię Pan Bóg jawnie doślepić raczył, jakoż tego wiele bywa za nie-wdzięcznościami ludzkiemi, którzy nie chcą nic dbać na święte upominanie jego, jakoż o tym dość pisma rozlicznego mamy. A radzęć onej świętej paniej, cnoty chwalebnej pilnie się dzierż i onych jej dwTo-rzanów, jakoś o nich słyszał. Bo udaszli się za fortuną a za marszałki jej, tak jako o nich słyszał, pewnie się szpetnie obłądzić musisz. Abowiem przez ty dw ie wrojska trudno się inaczej przebić masz, jeśli-że cnota, rozum a bojaźń Boża nie będą warterzmi około ciebie.
Ale iż’ już teraz, jako widzisz, przebiwszy się na suszy,, na głębsze się morze znowu puszczasz, to tu jeszcze będzie ostrożniejszej pilności około siebie potrzeba; bo już płyniesz do onego portu swego wdzięcznego, gdzie jako kupiec z dalekich stron przypłynąwszy, radości a pociechy używa w domku swoim i z miłemi przyjacioły swemi, którzy się radują z onego szczęśliwego wrócenia jego, z onego dziwnego nichespieczeństwa jego. Także też ty, je-śliżeć tego Pan Bóg dopomoże, ję statecznie a w zacnej poćciwości wrydzierżysz i wytrwTasz tę ućciwą szedziwość twoję; dla czego juź Pan wedle obietnic swoich będzie raczył zapomnieć młodych burzek twoich, gdy też już szczęśliwie przepłyniesz z tych dziwnych burzek a nawałności mizernego świata te go, do onego wdzięcznego wiernym zgotowanego królestwa wiecznego. Jakież tam wdzięczne będzie odpoczynienie twoje w onym domku twoim dziwne-mi roskoszami ozdobionym a ochędożonym, któremu równia żadne oko nie widało, ani ucho nie słychało, jako o tym pisma powiadają. Jakaż tam będzie radość onym wdzięcznym przyjaciołom twoim, onym świętym aniołom Pańskim, którzy zawżdy z wielka radością tam czekają każdego wiernego Pańskiego, tak jako to dawno o nieb wiemy.
A tak tu już sobie uważaj moj miły Krześciański biacie, jako ten wiek swoj poćciwry, gdy juź przy-dziesz do szedziwości sw7ojej, stanowić około siebie a pilnie uważać masz. Bo patrz, ocz ci tu idzie. Napii \\ej, jeśliże w jakie płoche lata a sobie niepotrzebne starość swą uniesiesz, tedy się z ciebie stanie jako Chimera ludzka, on dziw, którego ludzie pizedtjm nie wTidali, staniesz się błaznem pospolitym, jako woźny, który za grosz wszytkim powinien, staniesz oną fabułą co powiadają, iż stary szalony dwakroć szalony. A k’temu staniesz sie zawżdy pod przeklęciem Bożym, i pod pewną a pod rychłą pomstą jego, która cię żadnym obyczajem minąć nie może, z pewnych obietnic Pańskich, tak jakoś się już dosyć o tym nasłuchał.
A jeśliże postanowisz nadobnie, a rozważnie, a w statecznej pomierności ten ućciwy wiek swój, a cóż ci się stanie? Ato to napirwej, iż będziesz w wielkiej sławie i w poćciwości u świata wszytkie-go, a wszyscy się będą wstydać poćciwej twarzy twojej! a jej wszędy poćciwość czynić. Cóż jeszcze drugiego? Używiesz sobie onego wdzięcznego, pomier-nego, spokojnego a zawżdy wresołego żywota swojego. Cóz jeszcze dalej? Będziesz zawżdy pewien straży, opieki, i każdego błogosławieństwa Pańskiego, że zawżdy w wielkim bespieczeństwie będą kwitnąć ony szedziwe czasy twoje. Cóż jeszcze dalej? Będziesz tego pewien, iż wdzięcznie a bespiecznie płyniesz po barzo spokojnym morzu, które cię ża-dnemi nawałnościąmi ustraszyć nie będzie mogło, aż dopłyniesz do onego wdzięcznego portu obiecanego swego, w którym masz wiecznie używać roskoszy swoich. A tak już sobie obieraj, co woda a co ogień, wszakeś nie prostak, jeśliżeś osiwiał, wżdy-byś się też już miał przećwiczyć.
Co sobie starzec do poćciwego żywota na pomoc brać ma.
Dawid, on król wielki żydowski, iż był w wielkiej miłości a powadze u poddanych swoich, a gdy się juź był barzo starzał, już nie wiedzieli czym go zadzierżeć w żywocie jego, ale kładli podle niego dzieweczkę Sunamitkę, aby się była od niej zagrzewała ona zaziębia starość jego. Patrzajże^ też ty mój miły Dawidzie, któryśkolwiek jest, iż już przyjdziesz — ku zaziębłym latom twoim, a rozmyślisz się, iż się puszczasz na to zastydłe a głębokie morze świata tego burzliwego, a bierzesz się do portu swojego, a iż jako tu słyszysz, mało mówiemy o ciele i o doległościach jego, bochmy to już pani fortunie poruczyli, ale iż tobie idzie o duszę, którą nędzni-czka barzo zastydła a zaziębła w tym twoim swo-wolnym ciele, miejże się pilnie na pieczy, abyć do końca tak nie zamarzła, aby cię z nią gdzie do gorącego pieca nie odesłano. Ale jako Dawid ciało ogrzewał, tak też ty ogrzewaj tę niewinną a świętą kochankę swoję. A niczym jej inszym bespieczniej nie ogrzejesz, jedno połóż pi’zy niej ony trzy Suna-mitki, a ony trzy zacne panienki: Wiarę, Nadzieję, a Łaskę. Tu wierz mi, iż ci będzie tak ogrzana i ożywiona, iż ci dotrwa bespiecznie, aż dopłyniesz do obiecanego a do wdzięcznego onego portu swojego.
A gdy już ty trzy panienki tak jako słyszysz, Wiarę, Nadzieję a Łaskę, postanowisz a położysz je około tej wdzięcznej duszyce twojej, to już pewnie wiedz, iż już będzie co dalej to więcej przybywało tych dzieweczek na posługę jej. Bo wnet do Wiary przybędzie Pobożność, Stałość, Poćciwość, Cnota. Do Nadzieje przybędzie wnet stateczna myśl, a nieomylne dufanie o Panu swoim. Do Łaski pi zybędzie Sprawiedliwość, Miłosierdzie, wierna życzliwość każdemu bliźniemu swemu jako sam sobie. A cóż ci za posagi albo za upominki ty panienki przyniosą z sobą? Oto patrz, iż po Łasce będziesz miał wnet wszytko wypełnienie zakonu, gdy wedle jej rady zachowasz się każdemu w miło-sieidziu a w sprawiedliwości swojej, a iż mu będziesz życzył wszytkiego tak jako sam sobie. Alo iż tu jeszcze mało na tym, patrz coć zasię wiara, przyniesie z inemi panienkami swemi, iż uwierzysz mocno obietnicam Pana swego, iż czegoś ty nie mógł wypełnić w zakonie, to on wszytko za cię zastąpił. Starł z ciebie on mocny zapis i obowiązek przodków twoich, którym się byli obowiązali, iż to miał być każdy wiecznie przeklęty, któryby był w namniejszym punkcie zakonu nie’ wypełnił. Cóż ci dalej ta wiara przyniesie? A to od niej będziesz miał onę pewną obietnicę Pana swego, iż ilekol-wiekkroć się udasz, wziąwszy tę wiarę sobie na pomoc, o jaką prośbę do Pana swego, tedy zawżdy będzie wysłuchane każde zawołanie twoje. Cóż ci zasię nadzieja przyniesie? A to słuchaj, iż coćkol wiek wiara z łaską zjednała, toć ta jako mocnym przywilejem wszytko zapieczętuje, gdy będziesz miał zupełną nadzieję o Panu swoim, tedy cię nigdy nie opuści, i wszytko to w tobie sprawować będzie, co już będzie należało poćciwemu stanowi twemu, a już tym jakoś słyszał zaziębłym latom twoim.
Patrzże, czegoć tu juź nie dostanie, bo z wiary będziesz miał taką opatrzność Pańską, bespiecz-ność i pokój, że będziesz jako Anioł Boży* chodził sobie zawżdy pod królestwem jego, pod mocą a pod obroną a pod opatrznością jego, żeć żaden strach nigdy straszen być nie może, anić nigdy żadne nie-bespieczeństwo nie będzie mogło przekazić do każdych twoich poćciwych spraw. Patrzajże zasię. co będziesz miał z łaski tu jeszcze za żywota swego, gdy będziesz życzliwie miłował każdego bliźniego swego, to też inaczej być nie może, jedno,, że cię też wszyscy miłować muszą. A gdy cię wszysey miłować będą, już ci z tego uroście życzliwość, poć-ciwość, sława, powaga poćciwych lat twoich, żywot roskoszny a spokojny, boć już nikt w nim z onej spólnej miłości przekazić nie będzie mógł. A czegóż ci za żywota twego w tej szedziwości twej nie będzie dostawało? Bowiem zasię nadzieja to wszytko w tobie jako mocnym przywilejem upewni i zapieczętuje, iż juź w tym twym jako słyszysz wdzięcznym a spokojnym żywocie, któryć z wiary a z łaski przypadnie, będziesz zawżdy chodził w bespie-cznej nadziei, iż cię to nigdy nie minie coć jes£ w obietnicach Pańskich dano. A tu już chodząc w takiem bespieczeństwie i w takiej poćciwości żywota swego, a czegóż się już inszego nadziewać masz, jedno jako pismo powiada, nie umrzeć, jedno przestąpić z tego żywota swego doczesnego do onego żywota swego wdzięcznego a wiecznego, sobie zdawna obiecanego.
Abowiem wspomni sobie, co ty trzy panienki, o których tu słyszysz, onym przodkom świętym naszym dziwnie sprawowały tu za żywotów ich, tak jako o tym święty Paweł i ini apostołowie nadobnie napisali, jako wiarą on szedziwy mąż Abraam usprawiedliwion jest w starości swojej. Wiarą Noe pływał po onych okrutnościach głębokich, czasu srogości onego potopu okrutnego. Wiarą przodko wie naszy przez srogie morza przeszli, i wiele pogańskich miast posiedli, także się im za wiarą itli samy mury obalały. Wiarą patryarckowie święci zbawieni, iż uwiei’zyli obietnicam Pańskim o przyszłym Mesyaszu swoim. Wiarą oni święci, jako o nieb słychamy, wielkie dziwy czynili, umarłe krzesili, kiedy chcieli ogień, deszcz z nieba zwabiali. A nakoniec, byś więtszej nie miał podpory o wierze w starości swojej, gdy wspomnisz sobie onego zaziębłego łotra na krzyżu przy Panu swoim, który nic dobrego nigdy nie czynił za żywota swego, patrz co mu się stało za oną króciuchną wiarą jego.
Patrzajże zasię, co o drugiej cnocie, to jest 0 wiernej życzliwości, tak ku Panu swemu jako 1 ku każdemu bliźniemu swemu tenże święty Paweł także nadobnie pisze, wszytkim nam powiadając: Iż bj chmy mieli |aką wiarę, żebychmy góram kazali wstawać, a na drugą się stronę przenosić, a łaski nie będziemy mieć przeciwko Panu i bliźnim swoim. toby to nam mało albo nic pomóc mogło. Bo widzisz, mój miły bracie, nie dosyćci jest na tym, mówić tylko, iż wierzę, wierzę, — wierzyć też i dya-beł, iż Bóg jest na wysokości, ale trzeba wierzyć i w’ Boga, trzeba też wierzyć i Bogu. A cóż to jest wierzyć Bogu? Wierzyć słowom jego. A cóż to są za słowa jego? Jestci ich wiele szyroko napisanych i z ust jego, i z ust Bucha świętego, ale je sam króciuchnym węzełkiem onemu uczonemu w7 zakonie zawiązać raczył: Miłuj Pana Boga twe go ze wszytkiej dusze i ze wTszytkich sił twoich, a bliźniego swego jako sam siebie. Otóż masz miłość, bez której wiara zastydła zawźdyby być musiała, by ta dwoją miłość w tobie być nie miała.
Patrzajże zasię, coć z Nadzieją przybędzie, iż tak jakoś słyszał, coć Wiara z Łaską zjedna, to ona to w tobie zapieczętuje, że tego zawżdy ist bę dziesz, gdy będziesz miał zupełną nadzieję o Panu swoim. Po widzisz, co nadzieja zawżdy czyniła. Patrz jako nadzieją jest dziwnie pocieszona ona święta Panna, matka człowieczeństwa Pana naszego, iż się zawżdy tego nadziewała, iż to pewnie z czasem na świat przypaść miało, co nam było przez proroki dziwnie a mocnie zaślubione. Nadzieją Noe osehnął z okrętem na wysokich górach, gdy gołębiczkę z okrętu wypuścił, która mu przyniosła oliwną gałązkę, tedy iż chociaj wiarą pływał, jednak px-zedsię nadzieją osuszon. Nadzieją Dawid poraził wojska Absalona, syna swego, gdy się był zbuntował przeciwko niemu, mało nie ze wsżystkie-mi poddanemi jego. A gdy go upominali panowie a rady jego, iż się o to mało starał, tedy z pokorą powiedział: Iż jeśliżeć mię Pan będzie raczył zostawić na miejscu na moim, najdzieć on drogę, kędy i jako to; będzie sprawić i uczynić raczył. A patrz nakoniec, oni święci ojcowie w odchła-niach piekielnych, chociaj byli przez wiarę zbawieni, iż się ich tam nie dotknął żądny strach śmiertelny, ale iż tego z zupełną nadzieją czekali zbawiciela swego, wszytko im się stało według onej nadzieje ich.
Bo patrzaj, iż wiara jest jako szczep pięknie uszczepion. Łaska jest jako kwiatki na onym nadobnym szczepie rozkwitnęłe, z której wszytki dobre a miłosierne uczynki pochodzą. Nadzieja jest prawie jako on majowy deszcz, który szczep on nadobnie pokrapia, aby ony wdzięczne kwiatki na nim nie uschły, a iżby zawżdy była nadzieja, żeby z onego szczepił i z onych kwiatków człowiekowi poćci-wemu, który ji w sobie pilno uśzczepi, wdzięczne owoce i pożytek z czasem swym wżdy też uróść mogły. A tak tu pilnuj, tu się staraj, abyś się temi cnemi panienkami, tak jakoś słyszał, jako Dawid oną Sunamitką obłożył, aby w tobie nie zaziębły w tej zastydłej szedziwości poćciwe cnoty twoje.
A pilnie ten szczep tej stałej wiary swojej okopy-waj i polewaj tym majowym dźdżem, tą zupełną nadzieją swoją, użrzysz jakich owoców, a jakich pożytków z tego doczekać się możesz, za łaską a za wspomożeniem Pana twego, bedzieszli wiernie dufał jemu.
ROZDZIAŁ II.
Jako w zawód wszyscy o zakład do kresu bieżymy.
Paweł święty pisze, że wszyscy w zawód do kresu bieżymy, ale nie wszyscy zakładu bierzemy. A bowiem, gdy się przypatrujemy tym świeckim zawodom, tedy tam więc u kresu bywają i pieniądze, i adamaszki, i sukna, i insze drobne rzeczy. Bywa też naostatku i Świnia. A czyrj koń napirwej przy-bieży, ten bierze pirwszy klenot, drugi za nim bierze drugi klenot, także i do dalszych. A ten. co się na samym ostatku przywlecze, to mu świnię do szkapy przywiążą, musi ją podle siebie wieść na powodzie aż w miasto, albo w dwór skąd wyjechali.
Patrzajże, że tu ten zawód wszyscy bieżymy, ale przedsię siwy naprzód. Bo już ten, co mu Pan Bóg da przyść do trzeciego wieku, aż do szedzi-wych lat swoich, bieży naprzód do kresu przed owe-mi dwiema, co się jeszcze na młodym i na śrzednim wieku zabawiają. A tak mój miły Krześciański bracie, jeśli widzisz około tego nędznego świeckiego zawodu jako się ludzie pilnie starają, jako szkapy ha-ruj)i) jako je po kresu wodzą, dziwnie stroją. Abo-wiem im o dwie rzeczy idzie: o zakład i o sromotę, bo każdy się boi, aby się z świnią nie włóczył. A cóż ty owszem gdy się rozmyślisz o jakić zakład idzie, i o jaką sromotę, i jaki kres bieżysz? Boć idzie o tak kosżtowny zakład, którego kosztowniejszego ani oko nie widziało, ani ucho o takim nie słychało. Idzieć też zasię o taki wstyd, jeślibyś jako słabo do tego kresu przybieżał, iż snadźby się lepiej tu jeszcze za żywota w niwecz było obrócić, boć juź tam nie o świnię pójdzie. Ale rozmyśl się, jakiby to był wstyd twój, gdyby cię nieprzyjaciel twój tuż przed oblicznością Pana twego, przed oblicznością aniołów świętych, przed oblicznością wszytkiob zborów niebieskich, wiódł albo wlókł za sobą jako świnię parszywą, od stada wypędzoną do barłogu swego.
Cóż chcesz czynić mój miły bracie, abyś i onych tak poważnych zakładów nie stracił, i tą świnią sprosną tak jako słyszysz nie został? Nie śpi, radzęć, a bierz przykład od tych świeckich zawodników, haruj tą tępą a leniwą szkapą to ospałe, swowolne a nikczemne ciało swoje, a wódź go ustawicznie po kresu ukazując mu drogę, kędy bieżeć ma, a przypatruj mu wędzidła pilno, abyć z drogi nie zbiegało. A czymże go harować masz? Nie daj mu się zbytnie objadać jako szkapie tych przysmaków obłudnych świata tego, a nie puszczaj go swowolnie na ty omylne trawy jeg0, ale go więź mocno u żłobu, a przysypuj mu obroków co nawięcej cnoty, a bogobojności, a poćciwej pomiary. Wódźże go też ustawicznie po tym płacił kędy bieżeć ma, a ukazuj mu rozumem-a rostropnym rozważaniem do kresu, dokąd bieżeć ma. Rozważajże mu zakłady, o któreć idzie, boć idzie o żywot wieczny i o nieskończone radości twoje. Rozważajże mu też onę sromotę, o którąbyś przyszedł, tak jakoś wyżej słyszał, iżby cię nieprzyjaciel twój jako sprosną świnię wiódł z wielką sromotą twoją do plugawrego barłogu swego. Przypatrujże mu wędzidła z powścięgliwości a z pomiernego żywota twego, boćby to była jeszcze więtsza sromota twoja, gdy już w tych szedziwych leciech swoich będąc, a daleko przed inemi do tego wdzięcznego kresu swego bieżąc, byś miał sprośnie a nieobacznie z drogi zbieżeć, a stać się tą plugawą świnią, przy bieżawszy nazad do kresu onego wdzięcznego swojego, gdzie Pan twój i z oną wszytką rzeszą niebieską sam oblicznie będzie stał u niego.
Jako nas pismo niepotrzebnemi sługami zowie.
Abowiem, słuchaj jako ty niedbalce o tenpoćci-ciwy żywot swój pismo rozlicznemi przezwiski zowie. Bo je zowie sługami niepotrzebnemi, drzewem nieużytecznym, które jest godne, aby było precz wycięto a ogniem spalono, kąkolem sprosnym a śmierdzącym, który między nadobną a wdzięczną pszenicą roście; który jakoś słyszał, gdy przybieżymy do tego kresu, do którego wszyscy radzi nie radzi bieżeć musimy, ma być ze pszenice wybran a ogniem popalon. Zowie drugie za się, które tu na urzędy swe a na pasterstwo swe do owieczek swoich wysadził, psy nie-memi z gardły zatuczonemi, którzy szczekać nie umieją ani mogą, aby odganiali drapieżny źwirz od stada jego. Zowie je wilki drapieżnemi, zowie je wieprzmi dzikiemi, co rozmietują winnicę jego. A na-koniec zowie złodziejami i zdrajcami swojemi a kozły śmierdzącemi, od stada jego oddzielonemi, którzy nie chcą słuchać głosu jego:
Patrzajże zasię, jako zowie ony miłe a wdzięczne przebrane swoje, którzy pilni wolej świętej jego, a cieszą się ustawicznie z mocnej wiary i nadzieje swojej o świętym miłosierdziu jego, a w niczym inszym od świata wymyślonem nadzieje nie mają, jedno w świętym Bóstwie jego. Zowie je owieczkami swemi wdzięcznemi, którzy słuchają nieomylnego głosu jego. Zowie je latorosłkami, które wyrosły z szczepu jego. Zowie je gronkami, a sam się zowie winną macicą, które gronka wyrosły z onej świętej macice jego. Zowie je miłeini swemi, braciszki swemi, pszeniczką swoją, która ma być schowana do onej dziwnej śpiżarniej niebieskiej jego. A ty zasię, które tu przełożyć raczył nad tymi stady swemi zowie je jasnemi pochodniami swemi, zowie je gwiazdami, zowie je solą nigdy nie skażoną, która i to co z nią posolono będzie, zawżdy od skazy zachować może. A nakoniec zowie je bogi ziemskiemi a anioły światłości.
A tak mój miły bracie, by już nie było ani obietnic tak mocnych i tak wdzięcznych i tak pewnych, które poćciwy człowiek zachowaj ąc się w sławnym żywocie swoim w stateczności a w pobożności swojej, i tu jeszcze za żywota i po swojej śmierci nieomylnie odnosić ma. By też nie było i tych strachów srogich, które są ustawicznie niewiernym a zło-ściwym, i tu za żywota i po śmierci ich pewnie zgotowane, a tuż zawżdy za nimi, za piętami ich chodzą, bo to jest rzecz nieomylna, jakoż to ustawicznie i oczyma swemi widamy, iż za grzech inszego myta niemasz, tak jako Paweł święty nas w tym istotnie iści, jedno pomsta, tedyby nas ty samy przezwiska i ucieszyć i ustraszyć mogły Azaż nie lepiej być pięknym drzewkiem nadobnie uszczepio-nym przed oblicznością Pana swego, z którego kwiatki onych jego dobrych a cnotliwych spraw roskosz-nie zakwitają, a owoce cnót a poćciwości juź się z niego ukazują i już się zapalają, a niżli onym drapiącym głogiem, który niczegoj innego nie czeka, według obietnic Pańskich, jedno iżby był precz wy-cięt a w ogień wrzucon? Azaż nie lepiej być wdzięczną pszeniczką przed oblicznością Pana tego, niźli tym sprosnym kąkolem, który także, jako słyszymy, ma być ogniem spalon? Azaż nie lepiej być ro-skoszną owieczką pańską, niźli kozłem śmierdzącym? Azaż nie lepiej być jasną pochodnią, niżli świecą śmierdzącą zagaszoną? Także i solą prawdziwą, niźli oną zakażoną? co i to wszytko popsuje, co ją naso-lono bywa.
Abowiem jeszcze co dziwniejszego w tym się zawięzuje, patrzaj. Iż kto ty miłe a wdzięczne przezwiska odnosić będzie, takich wdzięcznych czasów i spraw wszytkich tu za żywota swego używać będzie, bo zawżdy musi mieszkać w onym nadobnym a każdemu poćciwemu człowieku miłym pokoju swoim. Już się starać musi, aby nikomu nic winien nie został. A kto nikomu nic winien nie zostawa, tego też nie Iza, jedno wszyscy miłować i wielką mu poćciwość czynić muszą. Już sobie mieszkać będzie nie inaczej, jako anioł używając roskosznych a spokojnych czasów swoich, a dwu obietnic już zawżdy będzie pewien od Pana swojego, i tu za żywota bogactwa i poćciwości w domu swoim, i onego nieskończonego królestwa swego, którego wiecznie używać ma przy Panu swoim, i tu bespieczeń-stwa każdego, w którym strachu żadnego uznać nie może za żywota swego, gdyż będzie zawżdy ogar-nion mocą, a zwirzchnością królestwa Pańskiego, a anieli święci ustawicznie będą stróżowie jego.
A tak, mój miły bracie, ty tak wielkie a poć-ciwe rzeczy obaczywszy, snadź i szalony z klozy wyrwawszy się, gdyby mu to rozważnie rozwiódł, podobno się obaczył, a snadź by wyrozumiał, co jest lepszego, jeśli tak błogosławionego żywota używać i z tymi dziwnemi błogosławieństwy i z nieomyl-nemi onemi obietnicami swemi, czyli być tym głogiem drapieżnym albo tym drzewem nikczemnym a spróchniałym, które niczego inszego nie czeka, jedno ognia srogiego. Albo tym kozłem śmierdzącym, albo tym wieprzem dzikim. Aczby już o px-ze-zwisko nic, ale jakich żywotów ci panowie wszyscy używać muszą, to juź oczy nasze często widąją. Bo bezbożnych, nieuczciwych, drapieżnych, swowol-nych, opiłych, niespokojnych, niezdrowych, niebezpiecznych, bo juź obrona, ani straż pańska nad nimi nie chodzi. Tak, iż ustawicznie i wielkich trudności, i dziwnych kłopotów, i rozlicznego niebespie-czeństwa zawżdy używać muszą. A obietnice ich, tak jakoś słyszał, jakie są tu o doczesnym marnym zginieniu ich, i o sprosnym rozdrapaniu tego zatrud nionego nabycia ich, i o wiecznym a strasznym potępieniu ich, to już tam od tego, jako powiadają i rymu niemasz.
Jako nas czas jako złodziej okrada.
Abowiem patrz, mój miły bracie, jako nas czas jako złodziej pocichu okrada. Jużei ukradł i młode i śrzednie czasy twoje. Już jako ono powiadają, na ostatecznym szczeblu swoim stoisz, jedno cię zepchnąć, a bierzesz się na daleką drogę. Apoć-ciwy człowiek i kiedy się gdzie na mały czas w cudzy kraj opuści, tedy z pilnością rosprawuje domek swój i potrzeby swoje. Rostropny marynarz, gdy się ma puścić na głębokości morskie, tedy opatruje żagle swoje, powrozy, maszty, i kotwice swoje. A ty, byś się obaczył, na jakie morze płyniesz, mógłbyś pewnie a ustawicznie pociągać powrozów swoich, żaglów i kotwic swoich, bo tamtemu tylko idzie 0 rzeczy doczesne, a tobie juź, nędzniku, o rzeczy wieczne. A wżdy takową niedbałość widamy i w tych szedziwych leciech ludzkich, jakoby im, jako ono stara przypowieść, i koł nie pogorzał. A snadź jeszcze z takiemi laty i łakomstwo, i staranie roście, że pilniejszy tego nędznego świata, niźli wdzięcznych a wiecznych przyszłych radości swoich.
Abowiem patrz, mój miły bracie, jako słońce z dobrodziejstwa Pańskiego równo tak złym, jako 1 dobrym światłości swej użycza, także i ziemia równo wszem dobrodziejstwa swoje szafuje. Ale jeśli się temu dobrze przypatrzysz, uważ to sobie jedno, jeśliże tego równie źli, jako i dobrzy używają? Bo dobrzy tego używają z wielką rostropnością, z wielkim uważeniem rozumu, z wielkim baczeniem bojaźni Bożej, z wielką sławą i poćciwością, nie inaczej jako Anieli Boży. Źli zasię z wielką rozpustnością, z wielką swawolą, z wielkim niebaezeniem ani na
Biblioteka — Rty T. 3. 3 wolą Pańską, ani na strach srogich sądów jego, ani na powinność swą ućciwą, jedno jako ine bydło abo jako nieme źwirzęta. A mają to sobie za wszytkę roskosz i za wszytek żywot błogosławiony, także jako bydło abo jako ine źwirzęta. Bo też źwirzęta używają onych wdzięcznych roskoszy swoich, skacząc sobie po zielonych trawkach, ale też niczegoj inszego nie szukają, jedno aby brzuch natkały aż do szyje, jako i naszy swowolni panowie. A wszakoż jeszcze i źwirzęta tego z więtszą opatrznością używają. Bo gdzie ^ usłyszą trąby abo psie głosy, to się trwożą, to już do gęstej szeliny a na bespieczne miejsca uciekają, a jako mogą tak się kryją.
Pokój od świata.
Ale naszy dobrzy towarzysze, acz juź tego ustawicznie pewni o siebie są, jako wiele trąb około nich huczy, jako wiełe psich głosów około nich krzyczy, a wżdy nietylko, aby się mieli przed tym kryć, aleby jeszcze barzo radzi temu, aby to o nich wszyscy, iż dobrze szaleni, zawżdy wiedzieli. A co inszych głosów postronnych około inych rzeczy, to już podobno w poczet nie idzie. I zda się im, iż wielkiego pokoju a wielkiej roskoszy między sobą ustawicznie używają. Prawdać jest, iż Pan idąc do nieba swego równo złym, jako i dobrym pokój swój zostawić raczył, ale tego też dołożył dobrym a wiernym swoim, iż ja wam nie taki pokój dawani, jako dawa świat. Bo świat dawa pokój złymi, gdy idą na jakie wszeteczeństwa swoje, tedy wielka miłość i pokój między nimi bywa. Dawa też pokój między rozbójniki, którego między sobą nadobnie uży-wają, gdy idą do łasa na usiadkę, jako z sieciami na zająca. Dawa pokój złodziejom. Dawa pokój poganom miedzy sobą, gdy idą na łupiestwo ludzi niewinnych. Ale słuchaj, co zasię powiedać raczy: Iż ja na taki pokój, który świat dawa puszczę miecz, iż się barzo rosproszyć musi. Abowiem patrz z onego wdzięcznego pokoju, który świat pieszczotkom swym dawa, iż jedny powieszą, drugie pobiją, po-czwiertują drugie, drudzy też od gorzałek albo od inszego rozmaitego obżarstwa sprosnemi wrzody a rozmaitemi niemocami pozdychają, nogi, ręce połamią. A tu patrz, jaki to jest pokój takich miłoś-śników świata tego, który on im dawa.
Pokój od Pana różny od świeckiego.
Patrzajże z^się na ty, którzy Pańskiego pokoju, albo słonecznej światłości, abo ziemnego dobrodziejstwa używają, jaka różność jest od tych kochanków świata tego. Bo ci tego wszytkiego używają w wielkiej roskoszy, w zacnej sławie, w roztropnym rozważeniu każdej rzeczy, w bojaźni Bożej, w spokojnym sumieniu, a w pomiernym a w poćci-wym żywocie swoim. A tym ci jedno Pan pokój swój zostawić raczył, a tymci jedno słońce w radości swej świeci, a ziemia hojne a pobożne pożytki rozdawa. A cić jedno onego nalepszego dobra uży na które się wszyscy filozofowie zwolili, to jest myśli bespiecznej a żywota spokojnego a poćciwego. A cić się onych źwirzęcych trąb, ani psich głosów nie boją, ani ich nasłuchawają, bo wiedzą, iż ona sława święta głośno wytrębuje zacną ich poćciwość, która im nigdy umrzeć, ani zaginąć nie może. A toć jest nawiętsze ono dobro nasze, z którego nam i sława poćciwa, i myśl swobodna, i żywot roskosz-ny, i łaska i obrona Pańska na wszem się umnożyć może.
A gdy juź, kto takim, jako słyszysz, pięknym a poćciwym żywotem będzie obdarzony i takim pokojem, będąc zawżdy pod królestwem Pańskim uswo-bodzony, patrz, jakie dary do niego się zewsząd zbiegać muszą. Bo już do niego popłynie cnota, sprawiedliwość, miłosierdzie, każda pobożność, życz liwość, skromność, i każde bespieczeństwo. A stąd już z obietnic Pańskich bogactwo i poćciwość w domu jego. A jakież więtsze skarby komu przypaść mogą tu na świecie i potym po śmierci jego, gdyż już pewien będzie w takim pokoju i w takim wdzięcznym żywocie postanowiony wszytkich obietnic Pańskich. Tychci to skarbów ani mól, ani rdza nie gryzie. Tych ci to skarbów sława poćciwa lata po światu. Ale ty skarby, co od fortuny przypadają, i rdza je snadnie pogryzie, i w niwecz się obracają, i sława to już wiemy jako śmierdząca od nich zalatuje. A wżdy to smaczny wrzód choć barzo boli, a rzadki kto nań szuka lekarstwa jakiego. Abowiem każdego zwyczaj to jego roskosz, a ros-kosz jaka taka, ltiloby mu się podobała, tedy każdego ciągnie za sobą jako za rękę.
Abowiem wrzodu i każdej niemocy nikt lepiej nie obaczy, jedno ten, kogo gdzie co boli. A na ciele barzo to snadnie obaczymy, i zawżdy wczas temu zabiegamy. Ale iż na miłej duszycy ani pryszczów, ani guzów nie znać, więc też nie dbamy, abychmy ją leczyli. Ale wierz mi, byś się obaczył, iż tam więcej pryszczów i więcej syropków potrzeba, wierębyś się zwierciał miedzy aptekami. Acz tam tego trudno naleść masz, bo ta juź tu raz zabolawszy w tym nędznym ciele, a opatrzenia żadnego nie mając, już tak na śmiertnej pościeli aż do czasu swego obumrzeć musi. Ale po tym poznasz, co to była za choroba, gdyć on nadolny doktór będzie pulsu macał. Abowiem kto chce, może każdej rzeczy w sobie poprawić i pochędożyć. Bo patrz, i koszula zabrudzona gdy ją pięknie wypierze, wnet biała i nadobna będzie. I drzewo krzywe, gdy je porządnie wysznurkuje a wyprostuje, wnet nadobne będzie. A my bacząc to jakochmy się zabrukali i jakochmy się pokrzywili, iście by rozum z cnotą dozwolił, moglibychmy się pilnie starać o to wypro stowanie swoje, abychmy tak krzywo leżąc nie próchnieli, a potym by nas w piec szpetnie nie wrzucono.
ROZDZIAŁ III.
Jako się tu równych strachów boimy, o więtsze nie dbamy.
Abowiem przypatrz się jedno temu pilno, gdy na nas jakie postrachy doczesne tego świata przypadają, jako się wnet około nich zawiercimy, rady a pomocy ze wszech stron szukając i nabywając, a to wiemy, iż ten tret już ustawicznie aż do skończenia świata tak się między nami kołysać musi, bo nas w tym Pan pewnie uiścił, iż zawżdy się tak świat mieszać musi, bo zawżdy z odmiennościami czasów odmienności przypadków mieszać się muszą, bo już za grzech zawżdy pomsta nieomylna na każdego przypadać musi, już ognie, już wody, już trza-skawice i inne z nieba postrachy, już wojny, trwogi, juź wrzody i dziwne niemocy, już tłuczenia i członków łamania, inych przygód wiele, a ktoby się ich naliczył; tu na ty zawżdy pilne oczy i pilną pieczą mamy, a to z czasem wszytko i uleczono i naprawiono być może. Ale na ony co nas wiecznie i straszyć i męczyć mają, i nigdy żadnym obyczajem zagojone być nie mogą, tu o tym ani słówka u nas nie słychać. Anobych każdego chciał spytać, któryby wrzód wolał: co go trzeciego dnia zagoić może, czyli ten co aż do śmierci trwać przy ciele musi.
A wszakoż i w tych przypadkoch cielesnych, tedy patrz jako się ci niedbali ludzie sprawują, bo każdy się boi przyszłej przygody, i pilnie o niej radzi jakoby jej uchodzić, a tego się nie boi, ani też przyczyn przestrzega, skąd ona przygoda wieczna przypaść ma. Równie jako owi, co rozwadzają, więc nie poczną rozwadzać, aż do kordów przyda. Aliści ręka wisi, ano było lepiej początkom zabiegać, póki się jeszcze swarzyli. Także i w każdej przyszłej przygodzie bacznemu trzebaby się zawżdy na początki oględać, a strzedz się ich, skądby ona przygoda przypaść miała. Boć wie pewnie zwajca, iż początek jego bez wielkiej przygody być nie może, bo jeśli go usieką, już pewna przygoda, bo barzo boli; jeśliż też on kogo usiecze, juź też pewna druga, bo i strzedz się, i płacić, i siedzieć, albo się pewnych guzów nadziewać musi. A tak lepiej było początkowi zabieżeć, niźli samej przygodzie. A jakoż za-bieżeć? Rozmyśliwszy się, iż to źle ma być, więc się nie wadzić. Wieć też pijanica, iż się albo ma stłuc, albo go łeb ma boleć, albo pośmiech z siebie uczynić, albo pewnie bez jakiej przygody być nie może. A cóż było uczynić? Początkom zabiegać. A jako? Rozmyśliwszy, iż to źle, więc się nie upijać. Ale nic nasz pewnie o tych początkoch nie myśli, kiloby gdzie znowu kufla dopadł. Wieć też i złodziej, iż wilk nosi a potym go też poniosą, iż mu być pewnie albo na skrzypcu, albo na gałęzi, a to wierz mi, iż przykra przygoda, a mógłby początkom snadnie ^zabieżeć, by chciał, iżby tej pewnej przygody prażeń być mógł. A to nasnadniej-sze zabieżenie nie kraść, a cóż gdy się na to nic nie rozmyśla.
Bo patrz, iż mądry a opatrzny gospodarz, gdy postrach jaki będzie słychać o jakim ogniu, albo z praktyk, albo też z odpowiedzi jakiej, o! wnet wody na dom nanosi. Także też rostropny człowiek rycerski, gdy czuje postrach o trwogach jakich, albo o niepokoju jakim, o, wnet sobie konika wypra-wuje i zbroiczkę chędoży, bo zawźcły powiadają, iż wczas zabiegaj każdej rzeczy. Ale my źli gospodarze, nic nam na tym, aż kiedy już albo gore, albo w łeb dadzą, toż się dopiero wiercimy a przygodam swym zabiegać chcemy, ano już to więc nie wczas bywa, mało nie lepiej zawżdy początkom zabiegać, a powoli każdej przyszłej rzeczy przestrzegać.
A tak, ty zwłaszcza nieboże, który juź przy-dziesz ku powinnej szedziwości swojej, którejeś za-wży doczekać pożądał, a widzisz już, iż ustawicznie przygoda stoi u progu twego, która, cię już pewnie minąć nie może, acz ta kostka równie tak młodemu, jako i staremu stawa, zabiegajże, radzęć, początkom wczas. A jeślibyś spytał, jako im zabiegać, gdyż śmierci uść nikt nie może — ale się ty o to pilnie staraj, aby się ony słowa nad tobą wypełniły, które Pan powiedać przez Ducha świętego raczy: Iż śmierć człowieka poćciwego chwalebna przed oblicznością jego. A taki nigdy nie umiera, jedno przestępiije z żywota do żywota, a z gorszego do lepszego. A tak, gdy już ty początki będziesz miał, iż będziesz żył cnotliwym, pobożnym, poćci-wym a Krześciańskim żywotem swoim, a wedle powinności swojej, już się przyszłej przygody żadnej nigdy nic lękać nie możesz, ani wiecznej, ani tu doczesnej, gdyż pewnie będziesz ist i tu za żywota bespieczeństwa na wszem swego, i tych przyszłych wiernych a nieomylnych obietnic swoich, tedy żadne przygody, ani śmierć, ani postrachy żadne, ni-gdyć straszne nie będą, a zawżdy będziesz sobie chodził w bespiecznej myśli swojej, a w pięknym a w spokojnym żywocie swoim.
Stałemu sercu nigdy nic strasznego.
Abowiem patrz, iż stałemu a poważnemu sercu nietylko duszna przygoda, ale i ta cielesna, chociaj my ciało z przyrodzenia na więtszej pieczy mamy, nigdy straszną być nie może, gdy się na swą sławę a na poćciwość rozmyśli. Jako w bojoch rozmaitych poćeiwi a rycerscy ludzie idą na działa, na miecze, na spisyr, lazą na mury; jeden juź leży, drugi na to miejsce nastąpi. A tego, który jest tym światem zabawiony, ba nietylko strachem, ale leda jakim podobieństwem strachu, jako dziecię rakiem snadnie upłoszyć może, także go też leda czacz-kiem na co chce przywieść może. Ale gdzie jest myśl wspaniła a serce bespieczne, już ani strach, ani żadne dobrodziejstwo takiego od przystojności jego nigdy odwieść nie może, bo widzi, iż mu tego świat ani fortuna wziąć nie może, co mu cnota dała. Bo mu fortuna wziąć nie może stałości, sprawiedliwości, pobożności, poćciwości, a na wszem statecznego a rozważnego około siebie postanowienia. Ano i jakochmy pirwej słyszeli, jako oni Katonowie, oni Cyceronowie, oni Sokratesowie, oni Senekowie, oni Scewole, którzy dla sławy swej wiadomie a prawie chcąc gardła i majętności swe woleli potracić, ni-żliby się byli od cnoty, albo od poćciwości swej dać odwieść mieli.
Pompejus cesarz, gdy był Mainertyńskie miasto tak srodze obiegł, iż mu się juź żadnym obyczajem obronić nie mogło, i obiecował to mocno żadnego tam nie żywić. Stennius, książę miasta onego, dowiedziawszy się tego, wziąwszy myśl a serce bespieczne, uczyniwszy się posłem na rokowanie, szedł do cesarza onego, przyszedszy powiedział, „iżem ja nie poseł, alem jest książę miasta tego. Ale iżem słyszał, iż się bierzesz, miasta tego dobywszy, żadnego nie żywić, przyszedłem na to, abych cię odwiódł od grzechu i od okrucieństwa takiego, gdyż ci niewinni ludzie nic ci nie krzywi jedno ja. bo ci musieli uczynić, com ja rozkazał. A tak nad tym się mścij coć winien, nie nad tymi, coć niewinni, a toć je dobrowolnie podawani.” Cesarz widząc onę stałość jego, udarowawszy go puścił do miasta i miasto wolnym uczynił, a tego uczynił i sługą i powinowatym sobie.
Patrz zasię także Dyogenes, on sławny filozof, gdy był miedzy inemi więźńmi przywiedzion do Filipa, macedońskiego króla, stał z wesołą postawą poglądając po ludzioch a pośmiewająe się z onej dziwnej sprawy świata tego. Król upatrzywszy onę postawną jego osobę i poważną jego myśl, kazał ji przywieść bliżej do siebie, i pytał go: Iż podobno, że ty musisz być szpieg jaki? Powiedział, iż nie był-ciem szpiegiem nigdy, ale iściem teraz rad szpiegiem został na ten upór twój a na tę niesprawiedliwość twoję, iżeś przyszedł łupić ludzi niewinnych, a krew’ ich niewinną rozlewać. A temu się też przypatrować, iż o wielki klenot z fortuną małą kostką miecesz, boś na szańc posadził i gardło i sławę swoję, a jeszcze nie wiedzieć, jako wygrasz i jakoć się poszczęści. Filip widząc onę stałość a bespieczną myśl jego, kazał ji wnet udarowawszy wolno puścić, i był potym w wielkiej powadze u niego.
Także też ono jeden pirata, gdy był na morzu ułapion, bo to są piratowie rozbójnicy morscy, i przywiedzion do Alexandra Wielkiego, i kazał Alexander, aby go wiedziono obiesić. Ten zawołał wielkim głosem mówiąc: Powiedają o tobie ludzie, żeś sprawiedliwy, a jakaż to sprawiedliwość twoja mnie kazać wiesić, com się jedną galerą żywił, a ty ich tysiącami łupisz wszytek śwfiat, a skryślałeś morze, a wźdyś nic nie winien; rozsądź miedzy mną a miedzy sobą, ktoby godniejszy był obieszenia miedzy nami. Król widząc ono serce jego, kazał go wolno puścić, i dał mu służbę miedzy rycerstwem swoim.,
A tak patrz, co tu myśl wspaniła a stałe serce kaźdmu człowiekowi uczynić może. A także każdy poćciwy człowiek ma się pilnie o to starać, aby stałość swą a poćciwość swą tak pilnie uważał, jakoby się żadnemu strachowi, ani żadnemu szczęściu od poćciwej powinności swej nigdy odwodzić nie dał; to jest rzecz pewna, iż mu to na wielką sławę i na pociechę i tu za żywota jego i po śmierci za-wźdy wyniść musi.
Abowiem tu za żywota takiemu człowiekowi już ani ślepych zamków, ani psa na łańcuchu, ani stróża z hejnałem na wieży nigdy nie trzeba, bo już stróżem u niego cnota, gdyż nikomu wedle cnoty nic winien nie będzie. Rozum a bespieczne sumnie-nie, a spokojny żywot ślepym zamkiem. Strach bo-jaźni Bożej, a wstyd ktoby się śmiał targnąć na poćciwego a niewinnego człowieka, iście też ten stoi za j>sa na łańcuchu. A też tam pewnie nigdy fortuna we drzwi nie zakołace i z pomocniki swemi, bo wie pewnie, iż nie ma po co, bo jej cnota u drzwi zastąpiła; woli swe harcowniki obrócić na łakorace a wydzieracze, a na nikczemniki, bo wie, iż się tam rychlej pożywią i wie, iż jej tam stół zakryto i stołek postawiono, a iż tam i z pożytkiem i z powagą używie przedsięwzięcia swego.
Człowieka poważnego wszyscy się wstyd a ją.
Abowiem patrz, gdy użrzysz człowieka poćciwego, poważnego a szedziwego, już się go i wszetecznik i nikczemnik jakoś ulęknąć musi, już go na lepszym baczeniu i na lepszej pieczy mieć musi, niżli owego darmolega, chociaj nań czasem i złota, jako pstrocin na dzięcioła nawieszają. A czymże się to dzieje, gadaj? Pewnieć nie z jego łysiny, ani z szedziwej brody to idzie. Bo najdziesz drugiego z siwą brodą tak szalonego, jako i z gaga-tkową. Ale człowiek poważny a cnotami ozdobiony jest nieco ku Bogu podobny sprawami swemi, a tak ony Pańskie dary czynią mu jakąś powagę w oczach jego, że go się wszeteczny zawżdy i wsty-dać musi, i w poćciwości zawżdy go mieć musi. A wszeteczny zasię, by nawięcej złota nań nawie-szał, już tego mieć nie może. A czemu? Iż się w nim ony poważne dary Pańskie nigdy okazać nie mogą. Bo nie pomoże szkapie pozłocista uzda, ani złemu mieczowi nowe pochwy, ani spróchniałemu domowi strzypiące powietrzniki, przedsię zawżdy złe złym być musi, a dobre dobrym. Bo gdyby położono grono wina nadobnie doźrzałego, a podle niego drugie z drewna urzezane chooiaj nadobnie pokoszczone, albo uryantówkę pięknie doźrzałą, a drugą także z drzewa, albo z kamienia ustruga-ną, pomalowaną i pokoszczoną, zda mi się, iżby się każdy wolał do tej prawdziwej rzucić. Także prawdziwa cnota a nadobnie w człeku poważnym na wszem ozdobiona, daleko zawżdy zacniejsza jest, niżli owa upstrzona, by też dobrze była i złotem na-krapiana, i niewiem jako pokoszczoną.
A gdyż już tak słyszysz, w jakiej jest powadze i poćciwości człowiek stateczny, poważny, a w leciech swych doskonały, i u Boga na niebie, i u ludzi na ziemi; słyszysz też, iż ma w sobie jakieś Boże dary, których się ludzie radzi i nieradzi zawstydać muszą; słyszysz też, żeś podobien ku onemu winnemu gronu pięknie doźrzałemu, które zawżdy jest wdzięczniejsze u każdegć, niż napię-kniej umalowane, by też było i złotem nakrapiane: doczekałeś też czegoś pożądał i o coś zawżdy Pana Boga prosił, abyś doczekał szedziwości twojej; przepłynąłeś też już wszytki burzliwe czasy młodości twojej, a juź się też bierzesz i gotujesz do portu swojego, abyś oglądał Pana swego, a użył obietnic swoich. Gotujże też sobie potrzeby powoli, póki cię tu jeszcze Pan twój chować raczy, na tę świętą a pocieszną drogę twoje, wszakeś się już nasłuchał jako się gotować masz, i jakich ci potrzeb na taką drogę potrzeba, i teraz mało niżej jeszcze szyrzej usłyszysz. Nie drzemże, czujże o sobie, bo słyszysz, iż Pan takie sługi błogosławi, które zawady znajdzie czujące u drzwi swoich.
Wiek człowieczy jest jako rok bieżący.
Abowiem widzisz, iż wiek twój równie z wiatrem bieży; widzisz też, iż czas twój podobien jest ku rokowi wedle przyrodzenia bieżącemu. Zbie-żałae już wiosna onej kwitnącej młodości twojej, kiedy wszytki kwiatki zakwitają. Zbieżałoć lato onej gorącej śrzedniości twojej, kiedy się wszytki rzeczy zagrzewają. Przypadła na cię już chłodna jesień, kiedy już wszytki rzeczy doźrzewają, a kiedy Ju^ mają być do swych szpiżarń pochowane. Już niczego nie czekasz, jedno onej spokojnej zimy, byś też sobie odpoczynął od wszelkiej prace swojej. Bo widzisz, iż gospodarz dobry robi cały rok w wielkiej pracy swojej, iżeby też sobie zimie odpoczywał, a używał w rozkoszy onej prącej swojej. A także i ty gdyżeś już przetrwał wszytki czasy poćciwej prącej swojej, a przyszedłeś już’ ku zasty-dłym czasom jesiennym swoim, gdzie już wszytki rzeczy pilnie opatrzony a zachowany być mają, opatrujże pilno, starajże się pilno, jakoby ty twe czasy tobie darmo a marnie nie wychodziły, a ja-kobyś ony pirwsze roboty pirwszych czasów swoich tak zachował w szpiżarniach swoich, jakobyś mógł bespiecznie za niemi przyść do onego wdzięcznego odpoczywania swego, abyś zawżdy miał myśl swą uspokojoną, a żywot swój rostropnie na wszem postanowiony, abyś się nigdy ni w czym nie trwożył, ani unosił, a iżbyś zawżdy bespiecznie czekał wdzięcznego zawołania swego.
Abowiem małoć nam na tym jest, jeśli kto długim albo krótkim żywotem żyw będzie, boć go sobie ukrócić może, kto chce, część niepomiernym chowaniem, a część go też zaśpi, albo zapróżnujo marnie. Ale tu wiele na tym wieku zależy; póki go póty go, abychmy w nim zawżdy zachowali poć-ciwe powinności swoje, a mieszkali sobie w nim tak, jako na nasz stan krześciański a cnotliwy należy, tedy go i wiele przybyć, i wiele się go nadstawić może. Bo się go nadstawi sławą oną wieczną poeciwą a poważną, która nigdy nie umiera, a zawżdy sobie lata jako bujny orzeł po światu w swoich roskoszach. Kie pomarli dziś oni sławni, a zacni ludzie, którzy żywotów7 swych poważnych a cnotliwych w wielkiej poćciwości używTali, tak ludzie zakonu starego jako pogańscy, i dziś teraz w sławie swej głośnej jako żywi między nami chodzą. Nie pomarlić też oni wszetecznicy, oni Neronowie, Sardanapalowie, Dyonizyuszowie, Katyli-nowie, Nahuchodonozorow’ie, Heliogabalowie; ale patrz, jaka sława ich obrzydła a śmierdząca, a jako żywo zagrzebiona, a po światu się jako jesienna mgła włóczy na poły z pajęczyną, i jakie były żywoty ich, takie też było i dokonanie, także też i sława ich. Bo jedny pobito, drugie potruto, do wychodów na lekkość ich miotano, iż jaki był żywot, taki też miał być i pogrzeb.
A tak i ty, mój miły poćciwy człowiecze,, a zwłaszcza tak jakoś słyszał, któryś juź przetrwał wszytki ony burzliwe czasy swoje, nic się nie lękaj, nic się nie trwórz, tylko się o to staraj, abyś już poćciwością ozdobił a zahaftował ty ostateczniejsze czasy swoje. Bo choćbyś sobie wspomniał, iż cię kiedy młodość twa unosiła, nic się przed tym nie trwóż; widzisz, iż zawżdy złe przed dobrym uciekać musi jako śnieg przed słońcem, wszytko się to zatrze a zapomni, gdy to ozdobisz na starość poć-ciwym a sławnym żywotem twoim. A tu też słyszysz, iż masz takiego pana, iż gdy się do niego. obrócisz, iż niechce nigdy wspominać młodości twojej.
ROZDZIAŁ IV.
Jako poćciwy człowiek przyszedszy ku latom swoim ma stan swój sprawować, i jako się ma na przyszłą drogę swoję rozmyślać.
Abowiem patrzaj każdy, iż czas żywota naszego wszytek jest jako droga, która nas wiedzie do celu a do kresu naszego, bochmy tu śą równie jako krawczycy, co wędrują od miasta do miasta, aż potym ku starości szukają warstatów swoich, gdzie-’»y już też usieść, a gdzieby już też żywota swego dokonać mieli. Patrzajże, iż wżdy każdy, kto się w drogę puści, rozmyśla sobie zawżdy* potrzeby, 0 czymby zaszedł i towarzystwa, jakoby na onej drodze bespieczeństwa uzyc miał. A to jest rzecz doczesna i małego rozmysłu potrzebuje. A my, nędznicy, widząc rzecz wieczną, widząc ocz nam idzie, widząc, do jakiego warstatu wędrujemy, a wżdy to u nas nic, a wżdy o tym ani pomysłu, lak się nam zda, jakobychmy tu sobie ten świat wiecznie zakupili. A nie baczymy tego, iż na nędznej zagrodzie siedzimy, a kiedy każą, tedy zawżdy wnet 2. niej prowadzić się musimy, i wszytko marnie a bez rozmysłu, a jeszcze czasem nie wiedzieć komu cochmy nasiali, cochmy zaszczepili, tu zostawić musimy.
Bo bychmy się rozmyślili mało, gdzie nas ta dioga wiedzie, i na co kogo wiedzie. Bo wiedzie dobre na wieczną radość a jjociechę, a złe zasię na wieczny upadek a na smętek ich i jako jest straszna, i jako przykra, trudna, ciasna a kamienista. 1 przez jakie głuche lasy a srogie rozboje świata tego tą drogą się puszczamy, iścieby drugiemu mogło zadrżeć pod kolany. I jako jest rzecz straszna ustąpić albo na lewo, albo na prawo z tej trudnej a barzo obłędnej drogi naszej, a wżdy się nic o tym nie pytamy, ani się o przewodnika nic nie staramy, gdyż żaden inszy pewniejszym przewodnikiem nam być nie może na tę zatrudnioną drogę naszę, jedno tenże sam, który się nam opowieda, iż on jest droga, on jest prawda, on jest żywot wieczny. A do tego żywota wiecznego, jeśli kto tą drogą nie puści się, którą on nam ukazać raczył, pewnie się każdy barzo omylnie obłądzić musi.
A tak trzeba się nam pilno rozmyślać na tę drogę, abychmy się po niej nie leda jako tułali, a nie tam szli, gdzie nas niosą oczy, jako bydlę za trawą, a nie mnimaniem, ani na leda czyje ukazanie abychmy się na nię puszczali, ale tam, gdzie nam cnota, rozum a bojaźń Boża ukaże. Bobychmy też inszym żadnym obyczajem onego świętego przewodnika na tę drogę sobie zjednać nie mogli, jedno tym, któregochmy niedawno wspominali, który jest prawdziwa droga, i prawda, i żywot wieczny. Abowiem wszak widzimy rozmaite narody i stany ludzkie, jako się po tej drodze sznurują, a prawie się ślizają jako kozy po lodu; strzeżyź się, aby cię który za rękaw nie uchwycił, abyście oba nie jmdli. Bo pospolicie kto się pośliźnie, rad się drugiego łapa i obadwa bywają na ziemi.
Abowiem nic nas nie uwodzi nasnadniej z tej poćciwej drogi, jedno omylne towarzystwo, a ich obłudne przykłady i obyczaje, ^le ja tobie radzę, gdyż już widzisz, iż się po tej drodze tułasz, takiego towarzystwa i szukaj i używaj, jakiebyś rozumiał, iż się nie błąka leda jako, ale iż wżdy wie i rozumie po części o tej drodze swojej. Bo wiem, że to często widasz, iż każda droga z miłym towarzystwem i wdzięczniejsza i weselsza bywa. Ale jako się wszyscy poczną błękać, juź nie może być smętniejsza rzecz, że czasem jako wilcy gdzie w le-sle obledz muszą.
Abowiem jeśli się puścisz z niewiadomą a z niepotrzebną zgrają, toć będą niepotrzebnych ścieżek wedle swej myśli wiele ukazować. Jeden cię zawiedzie jedną ścieżką do łakomstwa, drugi drugą ścieżką do pychy, trzeci do gniewu, czwarty do obżarstwa, do opilstwa. Ukażeć na onej ściesce wielkie roskoszy, wielkie krotofile, jużby ty mnimał, żeś dobrze zawędrował, i juź byś tam warstat swój rad przystawił, ale wierz mi, iż się omylisz. Bo najdziesz tego wiele, co się z wirzchu pięknie świeci, ale wewnątrz będzie barzo okopciało. A tak trze ba się nam pilnie iście na to oględować, abychmy w pośrzodku jasności nie tułali się po ciemnościach, a iżbychmy tak w południe nie błądzili, jako i o północy.
Abowiem chceszli krótkimi słowy wiedzieć, kto tą drogą naprościej chodzi, a nigdy nie błądzi, iścieć żaden inszy jedno ten, u którego jest rzecz nalepsza cnota a bojaźń Boża, a rostropne każdej rzeczy uważenie, a u którego jest rzecz nagorsza żywot swowolny, sprosny, a wszeteczny, a kto go bez poćciwego rozmysłu a bez bojaźni Bożej ustawicznie nie używa. Bo kto już sobie świat i z jego omylnemi przypadki lekce poważy, a nie da mu się ni na czym z tej poćciwej drogi swej uwieść, ten pewnie juź będzie miał onę wdzięczną nadzieję przewodnikiem, która mu prawie z urzędu niebieskiego grodu będzie dana, iż się nigdziej a nigdy z swej poćciwej a potrzebnej drogi obłądzić nie będzie mógł. Abowiem kto tego nie ma, już nielza jedno zawżdy obłądzić się musi, a zawżdy w nie-bespieczeństwie wielkim myśl jego zatrwożona być musi. Bo jeśli takiemu co z nieszczęścia nietre-fnego przypadnie, już się zawżdy trwożyć a omylnie wahać musi. Jeśli też nań przypadną jakie postrachy, już jako koza od wilka przepłoszona zawżdy się trwożyć musi, a nigdy wesołego, ani bes-piecznego czasu mieć nie może. A kto tego nie ma, a jako może nędzniejszy człowiek być na świe-cie i jako się w swej obłędliwości ustawicznie tułać nie ma?
Kto jest prawie błogosławiony, a prawą drogą chodzi.
A tak niech się chłubi kto chce czym chce, ale się żaden prawie błogosławionym zwać nie może. Abo ktoby chciał się chlubić, iż po tej stronie bespiecznie chodzi? Jedno ten kto w szczyro-ści cnoty swej pięknym rozumem ozdobiony, w sta łości mocno postanowiony, nadzieją nieomylną utwir-dzony, a który żywota swego nadobnego, pomierne-go, poćciwego a spokojnego zawżdy z wesołemi a z bespiecznemi czasy używa, nic się nie lękając szczęścia ani nieszczęścia i wszytkich przypadków świata tego, mając tę wiarę i nadzieję zupełną, że jest mocnym królestwem Pańskim zewsząd ogarnio-ny i pewną strażą opatrzony; który sobie przeszłych rzeczy nic nie waży, tylko je sobie na pamięć a na ćwiczenie rozmyśla, przyszłych się nic nie lęka, a wszytko, co przypaść ma, Panu Bogu porucza, a temu wżdy rostropnie zabiega kędy może, aby się to, co ma być złe, w lepsze obróciło. Terazejszych z bojaźnią Bożą a z poćciwą na wszem pomiarą zawżdy a z wesołą myślą używa, sumnienie przeźroczyste ustawicznie w sobie czuje i rozumie, przyjaźni poćciwej a sobie równej używa. Aczci i to mędrcy za niepoślednią rzecz położyli, kto się może, jeśli mu to przyrodzenie dało, i zacnym ludziom podobać, przyczyny do złego zachowania nikomu nie da, prawa, ani żadnej niepotrzebnej burdy się się nie strzeże, śmierci, ani żadnej przygody się nic nie lęka, a tego, co czas przyniesie a co Pan Bóg nań przepuścić będzie raczył, zawżdy z nieuniosłą myślą czeka, a nic się przed tym nie trwoży. Iloze-znajże to sam, jeśliże to nie jest właśnie błogosławiony, a jeśli nie chodzi prawemi a nieobłądliwemi drogami, po tych głuchych lesiech obłędnego świata tego.
A wszakoż kto się chce prawie błogosławionym zwać albo rozumieć, tedy się to nietylko na jego samego osobę albo stan rozumieć ma, ale ma to od niego zalatywać jako wdzięczna wonią z kosztownej apteki, jakiej na wsze strony szyroko, iżby się to nietylko jemu samemu, ale i inym rozlicznym stanom i Rzeczypospolitej przygodłiło.
Biblioteka — Re^ T. K 4
Abowiem poćci sobie u Mateusza świętego w V rozdz. jako Pan Bóg człowieka prawie błogosławionego zdobić a przezywać raczy, i jakie mu błogosławieństwa przyczyta, wspominając napirwsze błogosławieństwo, iż to jest błogosławiony, który jest ubogi w duchu. Nie mnimajże, abyć tu Pan poćciwie a pomi ernie zakazował używać dobrodziejstwa swego od siebie hojnie nadanego, gdyż nam ziemię ze wszystkiemi bogactwy jej dał pod posłuszeństwo nasze, abychmy jej dziękując jemu, a w bo-jaźni jego poćciwie a pobożnie używali. Ale iż-bychmy byli ubodzy w duchu, to jest“ abychmy tych skarbów ziemskich używali skromnie, pobożnie, poćciwie, nie nadymali jako hardzi dyabli paszczek swoich na skazę a na upadek bliźnich swoich, nikim nie gardzili, nikogo sobie lekce nie ważyli, owszem, komubychmy mogli z tego dobra nam darmo, nadanego, wspomagali, ratowali, a wszem się poćciwie, skromnie a pobożnie zachowali, krzywdy swej upornie się, nie mścili, a jako Pan apostołom swoim powiedzieć raczył, iż kto między wami będzie nazacniejszy, niechaj się czyni jako sługa wszyt-kich, abowiem tej zwirzchności, a tej nadętości, a tej daremnej szarej pychy, tylko pogani a ludzie niewierni, chociaż i krześciańscy, używają a naśladują. Także też ty czyń, mój miły bracie, a zwłaszcza już w tych swych doskonalszych czasiech będąc postanowiony, tedy to błogosławieństwo pirwsze pewnie osięgniesz i będziesz go z roskoszną myślą używał, co takiemu Pan obiecuje, iż twoje będzie królestwo niebieskie. Patrzajże, jako tu za barzo małą powścięgliwość przyrodzenia twego wielki kie-not osięgniesz z obietnice pewnej Pańskiej, a przed-się i sławę i od wszech zachowanie tu jeszcze na świecie snadnie od wiela osób umnożysz i postanowisz sobie.
Słuchajże drugiego błogosławieństwa, któreć Pan obiecować raczy, jeśli będziesz cichy, skromny a na wszem pomierny w sprawach swoich, iż ci Pan obiecuje dać posieść ziemię i używać hojnych skarbów jej. Toć też tu trzeba rozumieć, iż nietylko to jest cichy, co tylko w kącie milcząc leży, a ni nacz dobrego ani ludziom, ani Bogu, ani Rzeczypospolitej przygodzie; się nie może. Ale to jest cichy, który w cichości, w skromności, a w nadobnej pomierze wszytki rzeczy swe sprawuje, i ludziom i Rzeczypospolitej służy. Bo najdziesz drugiego, co nie umie inaczej mówić, jedno jakoby mu rogate kijce z gęby pir/chały, ano taka postawa i sprawa ni nacz się dobrego nie przygodzi, a wszytko rychlej zatrudni, niźli ku końcowi przywiedzie. Bo cichy, skromny a rozważny człowiek więcej sprawić i postanowić może oną nadobną a układną skromno ścią swą za godzinę, niżli pirzchalec za cały dzień, a rychlej jeszcze powadzi, niźli ku dobremu końcu przywiedzie, gdyż mędrcy powiadają, iż łagodne słowa uśmierzają każdą popędliwość. A tak taki człowiek w pięknej skromności postanowiony i sobie dobry może bjć i ludziom. Bo sobie zachowanie i sławę, i błogosławieństwo tu od Pana obiecane zjednać snadnie może, a między ludźmi pokój, zgodę, miłość, oną skromnością swoją snadniej postanowić może, niźli ów klekotacz uporny, który i sobie wzgardzenie i ludziom zatrudnienie rychlej zjedna, niż co dobrego.
Błogosławiony zasmucony.
Patrzajże zasię dalej, kogo tu Pan przypominać a błogosławić raczy, ten, który jest zasmucony, abowiem zasię prędko będzie pocieszony. Nie mnimajże, aby tu Pan tego od ciebie potrzebował, abyś zawżdy smętnej a ponurej postawy używał, gdyz nas Salomon upomina, abychmy z wesołą a z ochotną, a wszakoż z pobożną a z poćciwą myślą używali dobra swego od Pana nadanego, po-wiedając: iż frasowny duch wysusza kości. A jeśli->y Pan Bóg na cię smętek jaki albo przygodę za grzech twój przypuścić raczył, abyś to skromnie a cirpliwie znosił, a ze wszytkiego abyś dziękował Panu swemu. Nie tak jako ów, co gdy mu się co nietrefnego trefi, tedy wszytko dyabłom przyczyta, powiedając: Alboć mię tu byli dyabli na ten czas przynieśli, alboć to dyabli na mię przepuścili. A też nie darmo ona przypowieść urosła: Iż przygoda nigdy sama nie przydzie, abowiem komu ją poiuczasz, ten ci jej jeszcze przysporzy. Drugi więc wiatrom, gradom, wodam łaje, wszytko powiadając: Alboć to na nas dyabli przepuścili. Ale gdy ty w onej cichości a skromności swojej wszytko znosie będziesz, tedy i sobie i ludziom dobrze uczynisz, bo się nie umęczysz, nie u frasujesz, nie ubo-lejesz i drugim dobry przykład podasz, iż się takież, w swych przygodach sprawować będą. A już masz pewną obietnicę, iż prędko masz być pocie-szon, i sowito mać to być nagrodzono.
TJciążony krzywdą.
Patrzajże czwartego błogosławieństwa, komu i jako je Pan obiecować raczy, powiedając, iż to są błogosławieni, którzy łakną a pragną sprawiedliwości, abowiem oni będą nasyceni. Nie mnimajże tez tu, abyć Pan rozkazowa! dobrowolnie każdą kizjwdę cirpieć, acz on sobie każdą pomstę zosta-wuje, ale pragnąć a łaknąć sprawiedliwości, to jest tam jej szukać skromnie, pomiernie a poćciwie, gdzie słusznie ma być szukana, a nie mścić się nigdy^ żadnej krzywdy swej z upornej myśli swej, oprócz porządku sprawiedliwości od Pana “na świe cie postanowionej. A gdziećby co na niej zeszło swenmaJ V** °„ę Źał°Sną w °Piek§ Panu swemu. Tu dopirko pewnie wiedz, że się on pretko pomścić będzie umiał onej krzywdy twojej chociai piąc nicr°vif niG będ?f? a °WSZe£l skromno cir-piąc mc /kgo nie będziesz myślił onemu sprze ciwmkowi swemu. A cóż ci z tego uroście? Poć-ciwa sława i prętsza nagroda. Bo rychlej zwalczy pocciwego człowieka skromne milczenie każdego mzli owego darmoswara wszeteczne a uporne słowa! tak infr ł.“’ne bł°g°s^wieństw0 od Pana, sycon r 12 P1’edk° będ2iesz Pocieszon i na^
WS7V kr, VT ’0SC1 SWOjej — A zwłaszcza, iż to przystoi S atr!rmU a Szedznvemu bekowi nadobnie pi zj stoi i każdemu poćciwemu człowiekowi skro swdch E P°CClWa pomierność w każdych sprawach
Miłosierny.
Słuchajże dalej, co piątemu Pan obiecować ra--y, powiedając, iz błogosławiony miłosierny, abo-wiem go tez pewnie miłosierdzie ogarnie. O wiel-kaz to obietnica a niepospolity skarb tego jako słyszysz miłosiernego człowieka. A wszakoż nie je dnoc to jest miłosierny, co chleba swego da nędznikowi, albo ji w dom swój przygarnie, albo przyodzieje ale to jest miłosierny, co wszem miłosierny, to jest, iz chociaj kto z przygody wykroczy co przeciwko memu, a mógłby go skukłać, zdawić, a skromnie to w sobie znosić będzie; tu już nie Iza, jedno iż to jemu i sławę i odpłatę przynieść musi.
J, gcty uzrzy kogo uciśnionego w sądzie albo w uporze jakim, iz go ratuje, iż mu pomoże, iż sie za mm przyczyni, a zwłaszcza takiego, który sam sobie pomoc nie może. Także też potrzebnemu a upadłemu człowiekowi, kędy go może radą i pomocą swą jaką l-atuje a podpomoże, tak, jako to jest w wtórych księgach o rozlicznych dobrodziej-stwiech szyroko napisano. A k’temu też łaknącemu ułomi chleha swego, nagiego przyodzieje, smętnego pocieszy, więźnia ratuje, chorego czym może podpomoże. To tu już słyszysz, iż i wielu ludziom i sobie dobry być musi. Bo sobie sławę i to błogosławieństwo Pańskie na wszem odniesie, iż go też w każdej jego przygodzie, sprawie i potrzebie pewne miłosierdzie potka. A ludziom też nędznym a uciśnionym oną cnotą swoją wiele i rozlicznie a bez szkody a trudności swej snadnie pomóc może. A ta cnota nadobnie przystoi każdemu statecznemu a poćciwemu człowiekowi, a zwłaszcza już w dalszych czasiech swych postanowionemu, i nadobnie jej przystoi każdemu naśladować.
Serca czystego.
Tu już dalej szóstą cnotę poćciwego człowieka Pan przypominać nadobnie raczy, wspominając, iż to jest błogosławiony, który jest serca czystego, abowiem tacy oglądają Pana Boga swego. Serce czyste nietylko na jedno rozumiano być ma czyste, ale na wszytko, aby było czyste a chędogie we wszytkich rozmyślech niepotrzebnych świata tego, aby sobie gwałt czyniło i oko i ucho i ręka, aby tam nie patrzyło ani słuchało, skądby snadnie po gorszenie i sobie i ludziom poćciwym uczynić mogło. A nawięcej ów pan woźny, co wszytko obwo ływa złe i dobre: pan język nasz. To jest członek nad wszytkiemi członki i naszkodliwszy i napoży-teczniejszy. Bo gdy się uda na poćciwe, na poważne, a na przystojne rzeczy, iuź nie masz nic po-bożniejszego a potrzebniejszego na świecie. Ale gdy się też uda na wszeteczne a niepoćciwe sprawy, juź też niemasz gorszego kata na wszytko skażenie ciała, jako jest ten dobry pan. Bo już i oko, i ucho, i ręka, i każdy członek, gdy się on imię jako szpak w klatce szczebiotać, pogorszyć się musi. A tak nie darmo tu Pan wspominać raczy serce czyste, gdyż serce jest jako wójt wszytkiego ciała, które ino członki wszytki snadnie uspokoić może. Bo gdy w swym rozmyśle serce czyste wszytko uważnie a rostropnie postanowi, już ine członki jako kmiotkowie albo zagrodniczkowie to wszytko sprawować muszą, co im on wójt rozkaże. A cóż z tego taki człowiek osięgnie? Oto pokój i od wszech miłość a błogosławieństwo. A cóż drugiego? Obietnicę pewną, iż oczy jego pewnie oglądają Pana Boga swego. A to jest rzecz pewna, gdyż z serca szczyrego, czystego, a wiernego wszytki ine cnoty snadnie pochodzić muszą.
Pacificus.
Patrzajże siódmej cnoty, którą tu Pan przypominać raczy, iż to są błogosławieni, którzy są skromni a spokojni, abowiem ci synmi Bożemi będą wezwani. A łacińskim językiem zową je pacifici, id est pucem facientes, to jest pokój czyniący na ziemi. Bo nie do syć ci jest na tym, iż kto sam jako szczurek w kącie spokojem siedzi, a ni nacz się dobrego nie przygodzi, ale co zdaleka przegląda pokój Rzeczypospolitej, a o nim radzi, a oń się stara, i ine k’te-mu przywodzi. Przegląda też zasię pokój miedzy ludźmi, miedzy stany, skąd rosterki, kłopoty a rozliczne niesnaski rostą, a czasem się i krew rozlewa. Abowiem kto przegląda pokój Rzeczypospolitej, silnego się to gospodarstwa imie, iż temu zabiega jakoby się krew niewinna nie lala po ziemi, a jakoby głos krzyczący nie leciał o pomstę do Pana swego. A na to, aby nie był uciśnion nędznik rozlicznemi wydartki świata tego. Tedy to jest prawie błogosławiony i u ludzi i u Boga, iż wczas zabiega zaczętym a przyszłym przygód ani ojczyzny swojej, tedy i sławę odniesie, i samże też tegoż” po koju pospołu z ineini u żywic, i błogosławieństwo Pańskie oduiesie. Także też, gdy widzi jakie zaburzenie a niepotrzebne zaścia miedzy różnerni stany, tak o grunty jakie, jako i o ine rzeczy, a może temu zaj>obieżeć, a może to słusznie pohamować a skromnie postanowić. A to wszytko nadobnie statecznemu a postanowionemu wiekowi przystoi, a wierz mi, iż też to nie leda cnota, a nie leda poćciwa sprawa. Bo stąd i zachowanie, i sławę sobie snadnie przynieść może, i onym ludziom wdzięczną posługę uczyni, i nie leda upominki a klenoty za to odniesie, abowiem synem Bożym pewnie wezwań będzie. A wierz mi, iż to będzie syn zacnego domu, nie trzeba mu się będzie ani herby, ani inemi tytuły zdobić, dosyć jest, iż zostanie tego Pana synem, który i wszytki herby, i wszytki tytuły namożniejsżym królom wedle woli swojej rozdawa, jako jedno raczy.
Uciśniony dla sprawiedliwości.
Ostatecznie Pan błogosławieństwo tym zawię-zać raczył, iż to będzie błogosławiony, który będzie cirpiał uciśnienie dla sprawiedliwości. A tu dwoję sprawiedliwość Pan położyć raczył. Pirwszą ziemską a pospolitą, którą mało wyszszej mianować raczył, a tę tu zda mi się, iż już położył niebieską. Abowiem dalej dokładać raczy, iż błogosławieni będziecie, gdy was uciskać a prześladować będą dla imienia mojego. Tu już Pan tej sprawiedliwości potrzebuje, abychmy się w wierze a w stałości swej usprawiedliwili jemu, a umieli u siebie rozeznać a uważać sądy i sprawiedliwości jego, a dziwne sprawy jego, a iżbychmy się temu nędznemu a obłudnemu światu nigdy nie dali odłudzać a odnosić od niego, by też na nas nawiętsze trudności i nawiętsze przypadki i uciśnienia miały przypadać świata tego. Abowiem słuchaj, co tu Pan za to obiecować ra 57 czy, iż zapłata takiego obfita a nierozmierzona będzie na niebie. O, wielkież to skarby a wielkie kle-noty. Abowiem kto już zostanie pod tym królestwem a pod opieką, a pod tą obietnicą Pańską, już go będzie strzegł jako źrzenice w oku, już żadna moc jemu sroga być nie może, acz się na czas jemu zmocnić może, ale sama z swego razu upaść musi ku lekkości swojej. Juź sława, już pokój, już miłość, już żywot poćciwy, już wszytki cnoty za-mnożyć się z tego muszą. A jakoż ty poćciwy, a już w leciech swoich postanowiony człowiecze tych cnót w sobie stanowić, farbować, a sobie ich cukrować nie masz? Ano już niemasz tak nic szczęśliwego, czego tu już sobie stąd odzierżeć nie możesz. Bo sława, pokój, zachowanie, od wszech błogosławieństwo, a od Pana, tak jako słyszysz, tak nieprzepła-cone skarby a klenoty, którym równia juź niemasz ani na niebie, ani na ziemi. Bo już będziesz za żywota swego takiemi cnotami ozdobiony i u Boga i u ludzi, jako anioł Boży. Już będziesz i sobie i wielu inym pożyteczny. A po śmierci, a czegóż się inego masz nadziewać, jedno że pewnie osięgniesz ty wszytki obiecane skarby a klenoty swoje. Uważajże, co cię potyka w szedziwości twej a w statecznych czasiech twoich, któreś już na wszem zdobić a chędożyć powinien z krześciańskiej powinności twojej.
Abowiem patrzaj, jako cnota jest coś dziwnego, poważnego, a wspaniłego, a prawieby królewskim klenotem, a zacnych ludzi kosztownym skarbem mogła być nazwana. A miłośniki swe, którzy jej naśladują, zawżdy czym wesołemi, wspaniłemi, bespiecznemi, zdrowemi i nadobnie rumianemi. Patrz zasię na.ty, co wszeteczenstwu przysługują, jeśliże są kiedy prawie weseli, prawie zdrowi, albo prawie rumieni. Bo łakomca wysuszy ona jego ustawiczna praca a myślenie o łakomstwie jego. A gdzież ten wesołych a wdzięcznych czasów użyć może? Darmo pycha też unosi ona pawia myśl jego, /je też ani dobrej myśh, ani dóbr}’ch czasów użyć nie może. bmewliwego, upornego także też gniew a upór jego zawzdy wymdlić a wysuszyć musi. Pijaniea a wszetecznik ten wżdy kęs poskacze, a ostatka żywota swego zaśpi, a potym wspanoszeje, iż żywego srebra w członki napuści, a perełkami twarz osadzi, węgrów a cudzoziemców w nos napuści, a drugich maści w się naleje, a potym jako eeś na wiosnę wyblednie, albo jako krowa o świętym Janie, gdy z pola przydzie, a brzuch sobie nadmie.
Bo ziemia tak złym, jako i dobrym równie jest wszytknn dana, i wolno każdemu wedle swego zdania roskoszy jej używać. Ale daleko ci dwa różne od. siebie w tej roskoszy używaniu chodzą. Boś już słyszał, jako jej dobry i z jakiemi roskoszami używa. Słyszałeś też, jakich też przypadków zły w swych roskoszach nabywa. Acz ci się każdemu swe obyczaje podobają, ale ty co obierać masz co jest lepszego, przypatruj się pilnie. Ale radzę idź za dobrym, pewnie się nie omylisz, a nie uniesiesz się z poćciwej a z potrzebnej drogi swojej. Bo się en zawzdy musi rozmyślać na to, coby ani sławie, ani pocciwości, ani zdrowiu, ani wdzięcznej swobodzie jego nic nie szkodziło A ten się drugi za-się jedno wala a przewraca, jako kiernoz w barłogu, kiedy się drożdży opije, a mało sobie odno-czynąwszy, zasię znowu drożdży szuka. A nic się na to nie rozmyśla, co ów pirwszy z rostro-pnym uważeniem w tym sobie złego i dobrego przekłada. °
Każde przyrodzenie musi mieć przysadę w sobie
Aczkolwiek to jest prawda, niechaj będzie a nalepiej uprawiona, i napiękniejszą pszenicą usiana, to nie może być, kiedy podroście, aby się w niej jakiego chwastu co nie ukazało, lakże też ta slachetna rola tego ućciwego narodu ludzkiego, jestci z przyrodzenia nadobnie sprawiona, i piękną pszenicą, to jest pięknemi cnotami zasiana, ale ten nieslachetny chwast swawola, a roskoszy, a obłu-dności świata tego, nie może to być, aby się miedzy tą pszenicą slachetną poczęści okazać nie miał. Ale jako Pan rozkazał: Plewcie kąkol ze pszeni ce, także tego jest potrzeba, kto w sobie ten nieslachetny kąkól obaczy, trzeba ji rostropnie pleć a gasić ji w sobie rozumem a rostropnym każdej rzeczy uważeniem. Ko jako się zmocni, pewnie i onej wdzięcznej pszeniczki niemało zatłumić może. Ano to wielka utrata nieslachetnemu chwastowi dać sobie taką szkodę uczynić, który się ni nacz dobrego przygodzie nie może. Abowiem człowiekowi poćciwemu, acz się i takie i owakie przypadki w nim mieszać muszą, tedy nic nie jest potrzebniejszego, jedno aby cnota święta jako pani a wielka królowa pospołu z rozumem wszytkiemu roska-zowała.
Bo patrz, iż wszytki smysły nasze barzo unio-słe są, a barzo są ku każdej rozkoszy z przyrodzenia przychylne. Patrz jako się oko kocha, gdy co pięknego po swej myśli widzi, a serce mu tego iście wiernie pomaga. Patrz jako się ucho cieszy, kiedy co pięknego, albo wesołego słyszy. »Patrz jako się język kocha, kiedy mu co wdzięcznego smakuje. “ Jako się też nosek kocha, kiedy go.jakie wdzięczne perfumy, albo wonności zalecą. Także i rączka i nóżka, kiedy się czego wdzięcznego dotyka. A to wszytko mądremu a rozważnemu nic nie szkodzi, bo tego obyczajnie a rozumem używa. Ale wszetecznemu a bezrozmyślnemu każda z tych namniejsza rzecz wiele zaszkodzić może, gdj tego niepomiernie a nierozmyślnie używa. Bo mu z tego albo sprosną utrata, albo marna niemoc, albo prętka śmierć umnożyć się musi. Bo kto się roz myslme na swobodę tego świata puści, równie jako merozmyślny marynarz na morze, ani wie gdzie człowiek ro °tr*C1’ — 0 T *awrót padnie. &Ale człowiek i oz ważny już sobie i czas. i przypadek uważv Hal f ^Ch UUi0fycJl zmys% swoich tak uwazy i tak ich używa, jakoby mu nigdy nic ni na czym me zaszkodziły. Bo ktoć chce niedźwiedzia też°musiPhok Tk6’ ° Z teg0 mieć’ Pewuie’ tez musi boku, albo goleni nadstawić. Takżeć też, k;°, ^erozmyślnie chce świata tego używać’ tanf6; D™tf° 1 f °„T cz^sto nadstawić musi. Bo’ pięttka zwada> 1 prętkie każde niebezpieczeństwo często a gęsto zamnożyć się musi. *
Zabawiony światem mało się na co przygoda.
A nakoniec każdy taki zabawiony tym światem który opuściwszy wszytko, tylko jako błedny b aka
SI EedTdo602110’01^ JGg0’ P°Wiedz — jSiże si? eoani Ko™ g??°-breg0 Pędzić może? Bo?. g > ani ludziom, a nakoniec ani sobie. Bo dvabłowanieAW0’’ Ja f PrzyPowieść, połowica dyabłowa. Azaz on je kiedy chce, albo śpi kiedy chce, albo idzie tam, gdzie chce? jedno tam gdzie go czas a swawola, a swowolne towarzystwo zawle-
A on to i P f gU W C° Płodzić może?
A on o i do roku czasem nie wspomienie, a pe wnie drugi i owę pospolitą modlitwę, co ją pacie-
SI u“ial — A; dalej mc me wie, jedno po Piłata, pewnie o grze n śb tZmi’ anj ° Wiecznym zyw°cie nic nic mWi, tylko ze się wzdy miłosiernemi uczynki czasem az do połnocy zabawi. Nuż jeśli się też ludziom umie? hn ° f ° i1” ’ PatrzaJ — Azaż co poradzić r’ h.tp i? J? y Prokurator. Azaż kogo czym wżdi m U PAinUjdz}’ Pryczy? bo chłop za wzdy pzzy groszu. Azaz on.Rzeczypospolitej co posłużyć może? albo sobie wżdy jaką painiątkę ud£ łać może, bo silny filozof. Azaż jakiego słusznego gospodarstwa, albo około siebie jakiego porządnego postanowienia użyć może? bo wielki sprawca. Owa gdzie go kolwiek obrócisz, tedy jest podobien ku owej nadętej pile, co się tłucze od ściany do ściany, kiedy za nią szaleńcy biegają.
Przydzieli też jaka potrzeba Rzeczypospolitej, a w cóż się przygodzi? kiedy nie wie nic, nie umie nic, nie widał nic, nie ma też o czym, ani na czym, jedno biega jako zatrwożona koza, kiedy ją wilk goni, a z łasa się wyrwie. A ów poćciwy, ćwiczony, trzeźwy, rozważny, wżdy albo bywał, albo czytał, albo się zawżdy miedzy ludźmi pytał, już ochotniej-szy, już chciwszy i gotowszy, już go jako wołu do jarzma pociągać nie trzeba, bo się ku każdej potrzebie sam jeszcze k’temu wpraszać będzie. A tak wielka to jest rzecz, kto swe poćciwre czasy a prze-minęłe lata rozważnie a rostropnie wychowa aż do szedziwości swojej. Ku której gdy “już przydzie, miło mu, iż je sobie wspomina, a przed swe ” oczy przekłada, i.jużby go musiał jaki wstyd w oczy kłoć, wrspomionąwszy czasy swe poćciwe, jeśliże je w statecznym rozmyśle, a w słusznej powadze wy-tiwał, aby miał starość swą podać na jakie wszeteczne a złe obyczaje.
Pouażny stan niczym zatrwożon być nie może.
Abowiem poćciwy a rozważny człowiek, a serca zawżdy wspaniłego, jest podobien ku onemu pięknemu drzewu między drobną szeliną stojącemu, na którym i ptacy się gnieżdżą, i pczoły osiadają, i pod nim się rozliczne źwirzęta chłodzą, i na wiele rzeczy przygodzie się może. Ale naszy szelinarze i niczemu się nie godzą, i mało ich znać, i w niwecz się obracają. Bo się już ów ani strachu, ani żadnego niebezpieczeństwa nie boi, a oczy swoje wzgórę zawżdy jako jeleń rogi podnosi, wszędy znaczny, wszędy sławny, szczęście u niego jako rój pczół, który gdy do kogo przyleci, wolno mu zasię i osieść i odlecieć. Dobra swego od Boga nadanego poćciwie używa, ani się z nim nie kurczy, ani go też marnie rozprasza. Bo acz to jest prawda, iż nie jest taki żądny, gdy mu co przypadnie od szczęścia, aby go to mierzieć miało, ale tego różno już od inych używa, bo pobożnie, poćciwie, a z bojaźnią Bożą, a tam to obraca, gdzie ma być słusznie obrócono, nie tam, gdzieby tego potym z pośmiechem ludzkim a ze złą sławą i z lekkością użyć miał.
Abowiem to jest prawda, iż zawżdy lepiej jechać na koniu, niżli piechotą iść. Lepiej mieć białą koszulę, niżli brudną. Lepsze zawżdy wino, niż woda. Także też każdy woli się dobrze mieć, niżli źle. Ale każda rzecz, nakoniec i bogactwo, gdy go kto źle a niepomiernie używa, tedy się zawżdy wgor-sze, niż w lepsze obrócić może. A wszakoż wspa-niły a poćciwy umysł, chociaj na równej rzeczy przestanie, przedsię on pomiernej majętności swej zawżdy z weselszą myślą użyć może, niżli bogacz, albo łakomieć, albo frasowny, albo też marnie utra-tny. Abowiem wszytko mu równo, wszytko mu zielono, a wszytko mu za jedno, co mu kol wiek od szczęścia przypadnie, tak złego, jako dobrego. Bo jeśli dobrego co. tedy tego pomiernie używa, i po-miernie się z tego cieszy. Jeśliże też co złego, tedy ona stateczna a poważna myśl jego nigdy się ni ocz zatrwożyć nie może, tylko czeka z nadzieją, co Pan Bóg dalej będzie czynić raczył. Bo wie, iż jeśli zachowa wiarę a stałość swą ku Panu swemu, iż ku lepszemu końcowi wszytko zawżdy obrócić umie kiedy raczy. A jako Dawid, gdy go Absalon syn własny chciał z państwa wygnać nic się nie zatrwożył, ani się z tego zafrasował, powiedając: Iż najdzie Pan zawżdy drogę do tego, jeśli mię na mym miejscu zostawić będzie raczył.
Bo patrz, gdy hetman jaki zacny po jakim sławnym zwycięstwie więźnie wiedzie, działa przed nim toczą, chorągwie niosą, nie może być aby z tego wielkiej radości użyć nie miał. Gdv się tez zasię potrafi, iż mu wojsko porażą, także ’działa i chorągwie pobiorą, nie może to być, aby też wielkiej żałości z tego tajemnej mieć nie miał. A wszakoż jednak obojga tego tak na jaśnią nie ukaże, jako właśnie na umyśle ma. J3o jeśli mu Avinszuj;j, za zwycięstwo, tedy pięknie a pomiernie powieda, iż nie ja, ale Pan Bóg to sprawić raczył. Jeśli go toż żałują po przygodzie, tedy sobie przedsię dobrze tuszy, myśli zatrwożonej nigdy nie okaże, powiedając: Iż kto na koniu, ten pod koniem czasem być musi, tak była Pańska wola za grzechy nasze, ale kto zasmucił, dali Bóg to w rychle oglądamy, iż zasię pocieszyć będzie umiał. lakże też stateczny a poćciwy człowiek, i z szczęścia i z nieszczęścia nigdy się leda wiatrowi unieść nie da, wszytko mu równo, a zawżdy sobie będąc dobrą nadzieją utwirdzony, dobrze tuszyć musi, a zawżdy bespiecznych a wesołych używa czasów swoich. Abowiem to jest poważnemu nauczciwszy przypadek, aby około niego wszytkim sprawom jego cnota z rozumem rozkazowała, a iżby on wszytko opanował około siebie, a żadnej rzeczy, aby się nigdy opanować nie dopuścił. A bowiem cnota, iż jest z nieba, zawżdy też jako niebo w koło się toc zyć musi, upatrując w każdym poćci-wym stanie, kto jej rady używa, czegoby zawżdy poprawić a pochędożyć miała.
Abowiem ci pieszczoszkowie, co je fortuna opanowała a co je rospieściła, nigdy nie mają nic pewnego a nic gruntownego około siebie, a napoły z pośmiechem o każdą się rzecz pokuszają. A równie gdy co poważnego chcą zacząć, tak im to przystoi, jakoby głupi hawerz, kiedyby chciał drewnianą motyką twardą skałę łamać. Albo puszkarz, któryby chciał twardego zamku grochem strzelając do bywać. Albo krawiec, coby chciał z papiru opończą uczynić. A przedsię sobie lepiej tuszą, i lepiej się im ich sprawy podobają, niźli tych pomiernych a uważnych ludzi. I owszem jeszcze z ich stanów i z ich żywotów się pośmiewają, powiedając, iż ci niczego dobrego nie używa, ani wesela, ani krotofi-le żadnej. Ano by się obaczyli jeśli podobne ich krotofile ku tamtych krotofilam, zeznaliby sami, by się temu dobrze przypatrzyli, iż daleko oni lepszych, poćciwszych i weselszych krotofil używają, niżli ów, co na upstrzonym koniku po polu biega, a po chwili za sobą nogę wlecze; albo ów, co trąbkę na szyi powiesiwszy, w lesie niedźwiedziowi albo wieprzowi zabiega, aliści po chwili z odartym bokiem albo z złamaną ręką, albo z podbitym okiem jedzie; albo ów, co się opiwszy przewraca, a jęczy, a dwa palca sobie w gębę tka, aby — co rychlej skwarnę zrzucił.
Więc by kto rzekł: A także się tu już tylko na tę cnotę a na ten pomierny żywot wszytko oglądając, już niczegoj dobrego użyć nie mamy? tedyby już lepiej zarazem albo Barnadynem, albo Kartuzem zostać? Bo jeśli tylko na ten spokojny, a na ten pomierny żywot oglądać się będziemy, tedy już tak musielibychmy obledz wszyscy jako dzicy wie-przowie w lesie, ani do Rycerskich rzeczy, ani do spraw Rzeczypospolitej juźby nikogo nie było.
Ale słuchaj, iż tu nie to pomiernym żywotem zowę, aby się już w niwecz przygodzie nie miał; i owszem się do każdej rzeczy więcej przygodzi, niźli ten wszeteczny, który jednego zaśpi, drugiego zabawiony będąc figlami swemi, snadnie zapomnieć może. Ale rozważny człowiek, jeśli się uda na Rycerski żywot, tedy wszytko rozmyślnie, róstropnie, trzeźwie, w każdej rzeczy baczeniem i uważeniem około siebie sprawuje. A nim wszeteczny, opiły, a niędbalec oczy sobie przedrze, tedy juź ów wszytko nadobnie, porządnie około siebie postanowi, i bie siady przedsię i krotofile poćciwej. lepiej daleko niźli ów powoli sobie użyć może. Aleć ja poćci-wym a spokojnym żywotem zowę, gdy kto w każdym stanie i w każdej sprawie swej rostropnie, statecznie, a poćciwie wszytko około siebie stanowi. Nie to, aby tylko miał próżnując, leżeć jako wieprz w karmniku, albo pies na śmieciu.
Także też i do spraw Rzeczypospolitej lepsze są bacznego a uważnego człowieka trzeźwego, a zwyczajnego pięć słów, niźli owego nikczemnika a niedbalca, co nic ani widział, ani słychał, tylko że swe czasy jako pajęczynę po wiatru rozpuścił, by cały dzień jako kokosz na gniaździe krokorał. Bo ów chociaj nie z prawa, ale radą, pismem, a ros-tropnym rzeczy przyszłych rozważeniem siła poćciwy człowiek może ku dobremu Rzeczypospolitej posłużyć, a mało nie więcej niż ów co jriórkiem czubek nastrzępiwszy, jako kania po polu lata. Bo by też był i namężniejszy, nic po tym, jeśli dobrej sprawy a opatrzności nie będzie. Bo nie darmo mędrcy napisali: Frustra sunt arma foris, nisi sini consilia domi. To jest: próżno się na polu wadzisz, jeśli doma nie uradzisz. A mądrzy walecznicy zawżdy siwre a poważne ludzi, którzy i widali, i słycka-li, i czynili, tedy na lektykach albo na kolebkach każą za wojskiem wozić, a ich rady a pamięci używają. A tak próżnoć to inaczej szacować co nie jest rozumem zafarbowano, a cnotą na ocel nie za-kowano, trudno to słusznie ma być pochwalono. Bo dawna to jest przypowieść: Din delihera et cito fac, to jest: kiedy masz prętko czynić, trzeba się dobrze rozmyślić. Nie darmo ono Alexander wielki powiadał, kiedy Daryusa poraził, i miał w więzieniu matkę jego. A gdy ją przyszedł nawiedzać, był też z nim Efestion pan jego radny. A iż był urodziwszy niż x\lexander, upadła u nóg jego. Potym się obaczywszy, wstydała się za to. Alexander jej po-
Bibtioteka. — Rey T. 3. 5 wiedział: Iżeś nic nie wykroczyła, bo też to jest jako drugi Alexander.
A tak niech się nikt nie ehłubi możnościami swemi, iż się go ludzie boją, bo to stara przypowieść: Kogo się ich wiele boi, musi się też on wielu bać, bo już też wszyscy nań czybają. Niech się żaden nie chłubi zacnością narodów swych, wszytko to nic, jeśli się około niego samego ty zacności nie okazują. Niech się nie chłubi nikt bogactwem, bo to wszytko plewy, kto tego niepomiernie używa, a iż u tego nie będzie cnota szafarką a rozum podskarbim, tedy się to prętko jako dym albo popiół przed dom wysypany ro/leci, kiedy ji wicher rozpłoszy, Ale kto się ma słusznie chłubić, chłubże się nadobnemi cnotami, a umiej je w sobie i miarkować i okazawać. Chłubże się poćciwym a pobożnym żywotem swoim, abyś się nikomu sądzić, ani szacować nie dał, a sam się nadobnie z każdym i z sobą o wszytko rozsądził. Acz to trudny węzeł na każdego samego siebie poznać, a siła w tych dwu słowiech starzy mędrcy zasadzili: Cognosce te ipmm, to jest: Poznaj sam siebie. A kto to ma, a kto tak żywię, ten się niech chłubi, iż w roskoszy żywię, a z wesołą a z bespieczną myślą czasów swych używa.
ROZDZIAŁ Y.
Iż Mądrość a Rostropność różne są sobie w sprawach swoich.
A tak rozważny, stateczny a poczciwy człowiek zawżdy się ma więcej mądrości, niźli tylko samej rostropności dzierżeć i uczyć. Bo rostropność po łacinie zową prudent/a, a mądrość sapientio. A o tę mimo wszytki skarby Salomon najpilniej Pana pro sil, kiedy go Pan obiecał wysłuchać, oczby go jedno prosić chciał, tedy tego w prośbie swej dołożył: L bóstwa, ani bogactwa nie dawaj mi mój miły ranie, tylko opatrz poćciwie potrzeby moje. Ale J „n m%drość do umysłu mego, abym i tobie Panu swemu, i ludowi twemu mógł godnym sługą być — Bo roztropności może użyć i kupiec, i kramarz, i każdy rzemięsnik, która już z ćwiczenia a z przy-patrowania się różnym rzeczam w człowieku bacznym snadnie zamnożyć może.
Ale mądrość jest coś dziwnego, coś poważnego. a prosto jest z nieba dar Boży, która nigdy ponuro w ziemię nie patrzy jako gęś skubąc trawę, ale buja sobie w rozmyśle poćciwego człowieka jako orzeł, zawżdy z wysoka upatrując, a każdy czas uważając, gdzie co przystojnie do czego przystosować może, a na to, co może na wszem ozdobić człowieka poćciwego. Nic u niej fortuna, a ma ja sobie za mamkę a za pochlebnicę, która przed oczyma rodziców dziecię pieści, a zaszedszy z nim ża węgieł, to je uszczypie albo usiecze. Nic też u niej niefortuna, tę sobie ma za wicher, który pochwyciwszy kęs śmierci jakich, a kęs się zawierciawszy, i z śmieciami w niwecz się obróci, bo co jest potrzebnego, tego porwać nie może. Także i nieszczc-ście za wierci się trochę jako wicher, i możeć.czego kęs porwać jako śmieci, ale czego potrzebniejszego, tegoć porwać nie może, to jest cnoty, rozumu, a dobrej nadzieje. Bo jako on mędrzec, co jedno w koszuli z pogorzeliska uciekał, gdy go’ ludzie żałowali, powiadał, iż ja swe rzeczy wszytki z sobą mam, jedno co mi była fortuna pożyczyła, to mi pogorzało.
P> zyszedszy fcu, latom co ma poćciwy mieć na pieczy.
A tak też ty mój miły bracie, a zwłaszcza który przydziesz ku szedziwym latom swoim, wołaj z Salomonem ku Panii, aby cię mądrością niebieską z łaski swej opatrzyć raczył, boć już po rostropności a po biegłości świata tego mało, gdyś już ten krys przeskoczył, gdzieć biegłości potrzeba było. Ale tu już teraz pilno się dzierż mądrości, abyś to mógł wszytko rozważnie rozeznać, co jest przystojnego a co jest nieprzystojnego szedziwości twojej, gdyż już idziesz jako z dalekiego pielgrzymstwa do domku swojego a do odpoczynienia swojego. A już się nie ćwicz mnimaniem ludzkim, ani biegłością świata tego, jedno się ćwicz rozumem, cnotą, bojaźnią Bożą, a na wszem pomiernym każdej rzeczy swej rozważeniem, każdą rzecz rostropnie upatrując, ku któremu by końcowi słusznie miała być przywiedziona.
Weżmiż sobie do rady ony co naprzedniej-sze pany, to jest sprawiedliwość, pomierność, pobożność, poćciwość, wspaniłość, każdemu nieodmienną wiarę a prawdę. A odwiernym miej sławę, a prymas niech będzie nad wszystkiemi rozum, a bojaźń Boża kanclerzem, tedy nigdy od słusznej drogi spaść nie będziesz mógł. Już wszytki twoje rzeczy jako ono kmiotowny śpiewają, będą jako zlotem przewijane. Przytym też czas każdy uważaj, a patrz, co ku czemu przystoi, a ku któremu się końcowi co ściąga. Przypadkowi żadnemu unosić się nie daj, ani złemu, ani dobremu, a bądź prawie człowiekiem, a nie owym motylem, co leci, gdzie go wiatr poniesie. Bo ręka jeśli ją skurczysz, jeśli ją też rosciągniesz, przedsię ręką musi być zwana. Także i człowiek umysłu stałego, tak w szczęściu, jako i w liieszczęścin, zawżdy się człowiekiem ukazać musi.
Przytym poznawaj nie po słowiech człowieka, ale po skutkoch. Boć takież wół ryczy jako i krowa, albo także ogarz szczeka jako i kundys, ale wżdy i ogarza poznać kiedy szczeka na wilka, a kiedy zająca goni. Także u obleśnego człowieka i słowa i skutek trzeba rozmyślnie uważać, a nie skwapiać się nigdy na rzecz płoną aż jej pirwej doświadczysz, bo stąd wnet nierozmyślne skwapie-me rado urośeie, co potym i niepotrzebnych trudności snadnie namnożyć może. Co złe, precz od siebie zamietuj, a co dobre, to przy sobie zawżdy i ozmyślnie zostawuj. Boć wżdy łacno rozeznać grosz od szeląga. Przyjaciela jako złoto chowaj. Postronnego też niczym nie draźń, bo stara przypowieść: tanem dormientem irritare noli, to jest: Gdy pies spi. na śmieciu, nie następuj mu na ogon, by cię nie ukąsił. A jeśli się też obudzi, tedy go nie draźń, laczej go pogłaszcz jeśli możesz, bo i niepotrzebny człowiek przygodzie się przedsię czasem może. A byś nic więcej na tym nie wygrał, jedno iż nie będzie miał przyczyny źle o tobie mówić, tedy do-sycieś na nim urobił, tanie go kupiwszy. Owa cokolwiek poczniesz a ucieczesz się do swych radnych panów mało wyszszej napisanych, tedy nigdy nie zabłądzisz, ani się unieść będziesz mógł.
Człowiek poważny jako s-ię ma zachować.
Jeśliby cię też Pan Bóg jaką powagą, albo wspamłością jaką, albo dostojeństwy jakiemi ozdobić raczył, używajże tego rostropnie, jakobyś powinności swej poćciwej, tak przeciw Bogu, jako i przeciw bliźniemu, ni w czym nie obruszył. Niechże cię pycha, ani łakomstwo w tym nie unosi. Bo aczci-by się tu wywodziło,, co to dwoje poćciwemu stanowi szkodliwego przynosi, najdziesz o tym dosyć w śrzednim stanie człowieka poćciwego. Abowiem powaga a wspaniłość snadnie nierozważnego człowieka ku siła rzeczam niepotrzebnym przywieść musi. Ho z tego wnet roście gniew, który jako jest szkodliwy, i jako ma być w poćeiwym człeku słusznie miarkowan, dosyć o tym w wtórych księgach znajdziesz. Roście też zasię z tego myśl uniosła, iż taki snadnie wiele ludźmi gardzić musi. A kto ludźmi gardzi, musi też być od ludzi wzgardzon.
Acz się to przełożonemu a poważnemu za mało zcła być wzgardzonym u ludzi, bo mu nie śmie nikt w oczy rzec. Ale tak mądrzy o tym zdawna dzierżą, iż lepsza równa a jawna nie przyjaźń, niźli wielka, cicha a skryta, która bez ostrożności wiele na potym zaszkodzić może Bo tak długo sobie ludzie będą szeptać a po cichu rady swe roznosić, że z tego potym silny się ogień rozniecić może. Boć także na ogień z przodku po cichu dmuchają, a gdy się zamnoży a moc weźmie, trudno go potym zahamować. A wiele takim dmuchaniem pocichym królów* i książąt i inych rozlicznych ludzi szkody i upadki brało.
Abowiem taki każdy stan nie ma się ściągać jedno na rzeczy poważne a na sprawy poćciwe, a iżby się myśl taka za żadną rzeczą niesłuszną nie unosiła, choćby jej też co smakowało, a iżby to icj nie przystało. Bo smaczneć są dary, upominki, i ine dobrodziejstwa; ale zawżdy ma być smaczniejsza ^cnota a bojaźń Boża. Smaczneć też Ity-wa od ludzi owo pochlebstwo sprosne, owo prze-mierzłe dutkowanie, albo „miłościwy pan;” ale smaczniejszy ma być rozum i każdej rzeczy pomierne rozważenie, tak aby ani za dary, ani za żadnemi upominki, ani za żadnym dutkowaniem myśl się wspaniła nie unosiła, ani nie nachylała od przystojnego. Ale co ma być biało, niechajże będzie biało, a co ma być brudno, niechaj będzie brudno; a złego nigdy nie chwalić, a dobrego nie ganić. Bo smacznać też bywa każda krewność abo powinność między ludźmi, i trudny to węzeł na człowiecze przyrodzenie, aby się w tym unieść nie miał. Ale nalepiej obyczajem Bożym, u tego niemasz ani Greka, ani Zyda, ani Turczyna, ani Włocha, ani króla, ani żebraka, ani Krześcianina, ani poganina, ze wszytkimi się równo obchodzi, każdemu za złe źle płaci, a dobremu za dobre zasię też hojnie od-sypuje A nietylko Bóg, ale i oni ludzie poważni pogańscy, tedy synom ani dziewkam, ani siostram, ani bratom nigdy nie przepuszczali, jedno co cnota przynosiła, tego zawżdy używali. Kto by czytać o tym chciał, siła tego znajdzie, a i tu po części w wté —. rych księgach, jako synom oczy łupili, jako je za więźnie wydawali, nalazłby o tym niemało.
Bóg z daleka wszytko upatruje.
Abowiem nie mnimaj, abyć Bóg wszytkiego daleko nie upatrował, a iżby wszytkiego nie miał na pieczy, albo za wszytko nie karał. Bo jeśli ty, tu wszedszy na wysoką górę widzisz mil kilkadzie-; siąt, a iżby on z takiej wysokości nie miał wszytkiego świata opatrzyć? Albo jeśli ty rozmysłem swoim w jednej godzinie będziesz we Włoszech, w Węgrzech, w Turcech, i wszytko tam tylko na słuch ro: myślasz, co się tam dzieje, a cóż on, będąc nie-k skończoną mądrością, nie ma wszytkiego rozmyślić; i rozważniej wiedzieć, gdzie się co dzieje? A jeszcze k temu wszytko z każdą rzeczą uczynić może, i co się jedno jemu zda wredle myśli swojej. A k’te mu jest tak sprawiedliwy, iż równie sądzi króle i książęta, jako i żebraki, a jeszcze snadź na ty więtszą pieczą ma. Nie ważysz go sobie lekce, aby on nie miał upatrzyć każdej sprawy twojej, a pewnieć zła źle oddana będzie, a dobra dobrze. Bo ma wszędy szpiegi po wszytkiemu światu, anioły swoje.
A też patrzaj, kiedybyć przyszło obierać króla albo przełożonego jakiego, prawTda iżbyś zawżdy szukał dobrego, poćciwego, pobożnego, sprawiedliwego, i inymbyś na takiego radził? Kiedybyć też przyszło dzieciom swoim opiekalnika postanowić, a jemu je poruczyć, prawda iżbyś też takiego szukał? A nakoniec i urzędnika i szafarza. A jeśli tego w postronnych ludziach szukasz a podobać się to do nich, a czemuż też w sobie tego nie szukasz albo nie stanowisz, coć się w inych podoba? Bo jeślibyś ty rad nad sobą, tak jakoś słyszał, miał przełożonego cnotliwego, sprawiedliwego, pobożnego, a czemuż się też ty takim nie czynisz, gdy to za świętą a za chwalebną rzecz wr inych być poczytasz? Bo jeśli niepotrzebne włosy z głowy i z brody ostrzygasz, paznokcie obrzezujesz, i coć ciało szkaradzi wszytko odmietujesz od siebie, a czemuż też tego nie obrzynasz a nie przystrzygasz, coćby duszę oszkaradzić miało, gdyż to jest naslachetniejszy klenot i członek ciała twego. Bo jeśli tę oszpecisz, nie mnimaj, aby cię ciało ozdobić albo oslachcić iniało. Bo aczci jest dobre srebro samo przez się, ale lepsze i cudniejsze, kiedy będzie pięknie pozłocono. Także i ty radzęć miej tę slachetną pozłotkę a tę ućciwą duszę swoję na pieczy, abyś się z tego prostego srebra twego nie ocierała, bo widzisz, iż mało nie szpetniejsze bywa, kiedy się na nim przeliny z otartego pozłocenia ukażą, niż samo przez się białe.
A tak jak święty Paweł nadobnie uczy, iż co komu przystoi, to każdemu słusznie ma być od każdego stanu przywłaszczono. Komu dostojeństwo, temu dostojeństwo; komu poćciwość, temu poćciwość, komu czynsz temu czynsz, komu myto więc myto, komu też sprawiedliwości potrzeba, więc sprawiedliwość. Owa tu już koniec wszytkich cnót i każdej sprawiedliwości, to każdemu słusznie przywłaszczyć co komu należy. A jeślichmy tym wszytkim powinni, owszemechmy to sobie napowyniiejszy, bo nas tak i mędrcy uczą, abychmy sobie zawżdy nabliszszy byli, tedychmy tego wr sobie napilniej powinni upa-trować, i to wr sobie stanowić, co naszym poćciwym stanom należy. Bo przeto nam dał Pan pięć smy-słów przed inemi żwirzęty, abychmy to upatrowali i tego słuchali, i tego pilni byli, co nam należy, jako tym, co sobie je ku swTemu kochaniu stworzył, aby się jemu wszytko w nas podobało. A stąd aby nas chował a opatrował pod królestwem swoim. Czego iście złym tak jako inym żwirzętom nie powinien. Bo acz i kruczęta, jako Pismo powiodą, są w opatrznośei jego, a wszakoż złe a niepobożne tak też opatruje jako kruczęta, bo robaki z młodu a potym zdechłe świnie jadają, a dobre jako soko-łęta, które nadobnych ptaszków z młodu używają, a potym sobie po wysokości powietrza roskosznie bujają.
Zbytnia dobroć szkodliwa. ł
A wszakoż też to w sobie masz upatrować, abyś nazbyt dobrym, ani też nazbyt sprawiedliwym nić był, ani nazbyt miłosiernym. Bo cokolwiek jest nazbyt, juź dobrym być zwano nie może. Bo zabije kto ojca dziatkam smętnym, to już onego zabitego ani onych dziatek rzadko i barzo mało wspominają, tylko o onego, co w wieży albo w łańcuchu siedzi, wszyscy się starają, to onemu, co mu pomsta należy, miłosierdzie przed oczy przywodzą, to mu się nie radzą krwią cudzą pysklać, to powiedają, niechaj gdzieindziej wisi; albo ji zetną, a nie w ię-ku twoich. A ów nędznik zabity dawno leży, a nie brzydził się on złoczyńca pomazać krwią jego, a dziatki nędzne nędzę i uciśnienie wielkie cirpią. A także więc zbytnie miłosierdzie siła i cnocie i sprawiedliwości przekaża. Albo takież i zbytnia dobroć, kiedy kto będąc przełożonym, złych me karze, równie jakoby łotrowską szkołę zbudował, a sam w niej był bakałarzem, a uczył je jako mają ziemi być.,,
A tak chceszli sławnym, zacnym, a zawzdy poważnym być i Panu Bogu się swemu podobać, uważajże na wszem w każdej rzeczy słuszną pomiaię, ozdobioną poćciwą rostropnością. Niechże cię ani strach, ani dobrodziejstwo żadne, ani powinność żadna z twej poćciwej powinności me uwodzi.
A bądź jako piękne źwierciadło, w którym każdy swe zmazy upatruje. Także patrząc na twe poćci we a wspaniłe sprawy, niech każdy zmazy swe w solne upatruje a tego w sobie niech poprawuje, to w tobie jako w pięknym źwierćiedle widzi. 1 T,,S ’ P1’zyi’°dzenie swoje, które
W rZfllW0ŚĆ — ’|ako w “ocną zbroję, zawzdy z tobą burdę wieść musi. Bo cię zawżdy tiedSe 01 Tl? t;lU\ g(IzlG Sig JeS° Pożądliwość wiedzie. Ale się tez ty zasię ubierz na to w dru ft,,Z rozumu f z cnoty ukowaną, uźrzysz,
Bo wTr, rtemu przyrodzeniu twemu.
Bo widzisz, iz fijołek albo majeran, chociaj pięknie
Takżeć’ i Z n, e, jeft’ S° Pokrzywy zagłuszą, niw człowiek, by był i naurodziwszy i nawspa y>’ Je»h go złe sprawy a złe obyczaje jako pa 2rW iFaW zagłuszą, też jest jako majeran między pokrzywami. Ale kiedy go kto nadobnie z tych sprosnych zagawek a ze złych obyczajów wyplewie, już pięknie się ozdobi i nadobne wonności 7 mego zalatują, z onej pachnącej sławy jego, a z dobrych a z poćciwych obyczajów jego. ‘ o patrz, iz kto tak nie będzie ozdobiony te-mi pięknemi cnotami a zacnemi obyczajmi żywota swego, a msze z tego karze, jest jako on burmistrz a zacnym ratuszu co miejskiemi skarby szafuje, lńm r t i f18 — skazuje wiesić, a sam się nie 1 ’ i ’ 1Z y e tyoje ukradnie. A mógłby takiemu każdemu rzec, jako on pirata, rozbójnik morski, ja-
WySZSZ?J 0 111111 słyszeli, rzekł Alexan-diowi wielkiemu, gdy g0 kazał wieść obiesić: Iż aZ — Wi0SiĆ’ C0 Się JedniŁ galerą żywię, a złodziejem mię z o wiesz, a ty łupisz wszytek świat f wźd^ 8, e dobrym królem zowiesz. Którego poty1** kazał puścić, uźrzawszy stateczną myśl jego. lakze my tez sami siebie okradamy, a już złodziej yiętszy nie może byc, jedno kto sam sobie kradnie
Bo kto czuje wadę do siebie a zatłumia ją w sobie, prosto jakoby sam siebie okradał.
A tak ty każdy poćciwy człowiecze, na jaki-meśkolwiek stanie jest, a zwłaszcza jeśliżeś jest i laty i dostojeństwem jakim przełożon i ozdobion, rozmyśl czasy swoje i wiek przyszły swój, nie okradajże siebie, nie tłumże w sobie złych obyczajów, jeśli je w sobie czujesz, ale świeć wszytkim, jai£0 jasna świeca, dobremi przykłady swemi, z czegoby zawżdy i Bogu chwała i tobie poćciwrość rosła.
Wspaniła myśl i układność ma we wszem być uważana.
A wszakoż wr takiej mierze a w takim stanie i myśl wspaniła, i układność ućciwa, miałaby sobie społu ręce dać. Bo też zbytnia układność acz jest poćciwa, ale człowieku też na jaki urząd przełożonemu, ma też być, jaka ma być z rozumem uważana, aby się ją nie zelżył. Zbytnia też wspaniłość albo myśl wyniosła ma też być rostropnie uważana, aby się też nazbyt nie wynosiła. Boć myśl wspaniła na wiele się przygodzie może. Ano czytamy o Hannibalu onym sławnym hetmanie kartaginskim, gdy straż przybiegła, powiedając o wTojsku Rzymskim tuż przed wszytkiemi, jako wielkie i jako ubrane jest. Między którą strażą był też jeden młodzieniec tego serca jakiegoś podłego, co ji Hiszkonem zwano, ten najwięcej o tym strachu powiedał. Hannibal rozśmiawszy się rzekł k’niemu: O miły
Hiszkon, małoć na tym, jeśliże tam Hiszkonów wiele, ale w naszym wojsku jednegoż ciebie widzę, to jest tak bojaźliwego. A iż powiedasz, iż ludzie ubrani, tym nam lepiej, iż będziemy mieli co brać. Zacny hetman i wszytkiemu wojsku śmicch, i dobre serce onym Hiszkonem a oną swą wspaniłą myślą uczynił.
Także też potym hetman drugi Rzymski, Ln-kulus, gdy z Tygrańskim królem miał bitwę zwrieść, tedy mu drudzy hetmani rozradzili, powiedając, że to daen niefortunny, bo też w ten dzień Scipiona afrykańskiego było barzo porażono; ten powiedział: lym będzie lepiej, iż my z niefortunnego dnia fortunny uczynimy. A z onego smętnego państwu Rzymskiemu zasię wdzięczny a wesoły uczynimy, i onym tak poważnym sercem swoim uczynił taką my onc“11’ rycerstwu swemu, że wszyscy na bitwę przyzwolili. I tak się im zdarzyło, jako im on prorokował. 1
A wszakże i ta wspaniłość a serce wyniosłe ma hyc rostropnie umiarkowane, jako ono powiedał abius Maximus, jeden mądry Rzymianin, gdy Mi-liuous, młody Hetman jeden rzymski, na nierówne się rzeczy puszczał, i ilekroć mu sie poszczęściło, tedy gdy o jego szczęściu ludzie rozprawowali, powiadał Fabius: Iż się ja jego szczęścia więcej niźli nieszczęcia lękam, bo pomnicie, iż nas kiedy zawiedzie, i także się potym stało. Paulus Emilius także drugi hetman Rzymski, który już był rozważniej-szym, a na wszem się rozumem sprawował, gdy przyciągnąwszy do Macedonii, trefił blisko na sifra-wione wojska; JSTazyka, drugi towarzysz jego, prosił go, aby zarazem potkanie uczynił; powiedział mu: — Hych miał twoję młodość, tedybych tak uczynił; ale się muszę rozmyślać na strudzone ludzi, bo ci dawno solne tu leżąc a czekając nas odpoczywają.
A tak patrz mój miły bracie, jako to jest rozważny rozmysł w każdej rzeczy barzo potrzebny, a miara poćciwa w każdej sprawie ma być zawżdy upatrowana. A ty acześ nie hetmanem, acz wojska żadnego nie wiedziesz, ale masz zawady burdę z przyrodzeniem swym, z omylnym światem tym, a już prawie idziesz ku potkaniu z czartem i z śmiercią z si ogiemi nieprzyjacioły swemi. Rozważajże czasy swe, rozważajże pomiarę swą w każdej sprawie swej, tedy dali Bog tej się trwogi nic lękać nie możesz, a pewnie snadnie porazisz ty wszytki sprzeciwniki swoje
ROZDZIAŁ VI.
Iż śiciat bez przygód być nie może, i jako się w nich cieszyć i statecznie trwać mamy.
A iż świat, ta marna obłuda, jest tak odmienny, iż żawżdy się jako burzliwe morze kołysać musi, a nigdy spokojny być nie może, tedy i to mądremu a wspaniłemu umysłowi nadobnie przystoi, gdy przypadną nań z odmiennością czasów jakie żałosne przygody, aby się w tym umiarkować a myśl swą stateczną postanowić umiał. Bo co jest sprośniejszego jako człowiek stateczny a u ludzi za mądrego wzięty, gdy spadnie z rozumu, a da się nieszczęściu trwożyć, a nie urnie w sobie rostro-pnym rozważeniem żadnej statecznej myśli postanowić. Abowiem trudnoć myśl wspaniłą poznać w roskoszy. Bo i marynarz trudno ma być misternym obaczon, gdy po cichej wodzie płynie. Także i hetman gdy w pokoju siedzi. Także i koń, gdy darmo stoi, a iż kto na nim w potrzebie nie będzie. Abowiem niefortuna nigdy więtszego mister-stwa swego nie używa, jedno gdy się o tego pokusi, kto jej figlów nigdy nie skosztował, a iż na to bardzie każe, iż się jej nic nie lęka a lekce ją sobie waży. A cnota zasię, która jej jest na wszem sprzeciwna, nigdy też misterniej figlów swych nie okaże, jedno kiedy z nią walczy, a iż się jej na wszem sprzeciwi. A gdzież ty li arce zwodzą? Pa-trzaj, nigdziejci indziej, jedno w umyśle statecznego człowieka. Ta ciągnie, aby się dręczył, frasował, a jej zasię szukał i na wszem jej przysługował. A cnota go zasię szrobuje, aby statecznej myśli na wszem używał, a okazał się być człowiekiem, iż się tej niemej twarzy nieszczęściu uwieść od statecznej myśli swej nie dał, ani się mu zwyciężyć dopuścił, a w swojej stateczności podpirał się nadzieja a cieszył się obietnicami Pańskiemi.
Abowiem człowiek mądry niema czekać tego. aby go frasunek opuścił, bo się z tym trudno rozmowie, aby na czyjej — radzie przestał, gdyż to jest bezrozumny pan; ale nalepiej gdy gość od ciebie me chce długo z domu, abo towarzysz, który z tobą społu jeździ z gospody; nie czekaj go, odjedź go. a nie mieszkaj poćciwym potrzebam swoim. Także i irasunk, a niechce on od ciebie, idźże ty od mego a porzuć go na drodze, niechże się tam Wierę sam frasuje jako chce, kilobyś go ty prażeń był. Abowiem widzimy to i w bydlętach niemych, 1 w zwirz§tach, 1 w ptakoch, gdy im dzieci pobiorą abo pobiją, bo też żadnego inego skarbu nie mają, tedy poryczawszy kęs, pobiegawszy, powierciaw-szy się, snadnie zasię wszytkiego zapomnią, a szukają żywności swojej. Także i ptaszkowie u gniazdek swoich poskwirczawszy, poskrzegotawszy kęs, zasię solne skaczą po gałąskach, i zasię znowu jako i pirwej nadobnie śpiewają, a to nie są żadnym rozumem otl przyrodzenia obdarzeni. A czemuż owszem to slachetne źwirzę człowiek, który jest i rozumem ozdobion, i obietnicami uiścion, iż mu się to wszytko nagrodzi sowito, jeśliże będzie w nadziei a w swej stateczności stale trwał, nie miałby tego przodku mieć przed źwirzęty, gdyż ony tego wszvt-Jnego me mając, snadnie mogą być uspokojone od Każdego frasunku swego.
Szkoda się o to frasować, co się wrócić nie może.
Bo patrz, gdy to już wiesz, iż świat bez przygód byc me może, a iż każda przygoda komu się tren, nasza wszytkieb spoina jest. A zgorzał ci sąsiad, pewnie się też ty leda kiedy nadziewaj. A umarł ci drugi, a czegóż się też ty masz inszego nadziewać. A jedziesz albo idziesz do nie go w nawiedźmy. A dla czego? Ni dlaczegojci mego, jedno iżbyś go cieszył a rozwodził mu odmienność czasów a niestałość fortuny, a przywodził go k temu, aby się nie frasował, a cieszył się nadzieją., a Panu Bogu wszytko poruczał. To tak to, na;° nie od każdego usłyszysz, kto jedno przyjaciela w przygodzie nawiedza. Chyba ów głuih tego me umie, cO też więcej nie umie, jedno czapkę zjąć a dobry dzień dać, a o konwi się co nary chlej pytać. A jeśliże to umiesz na cudzym nadobnie to każdemu rozważać, a czemuż owszem to na swym nie lepiej ci przystoi? A byś więcej na liasunk lekarstwa nie miał, jedno iżbyś sobie ty słowa wspomniał jakoś drugiemu rozwodził, tedy już dosyć rady sam u siebie znajdziesz, jako w sobie myśl swą stateczną i uważyć i postanowić masz.
Abowiem patrz, gdy na pogrzebiech bywamy, abo przyjacioły w przygodach cieszymy, tedy mało odszedszy na stronę, pokiwawszy głową, po cichu sobie rozmawiamy: Bracie, a cóż działać, wszytkim-ci nam tam być. A gdyż to wiesz z cudzego przykładu, iż toż wszytko na cię wisi, co u drugiego widzisz, a pewieneś tego, iż cokolwiek masz, i co oczyma widzisz, wszytko to nie twroje, a iż alboć to za żywota zginie, abo iż tego wszytkiego odbie-żeć musisz. Bo dom, dzieci, żona, jeśli ją masz, skarby i ine bogactwa, wszytko to jest jako paję-czjna w ręku twoich. A gdyż to pewnie wiesz, iż w tym wiecznie dziedziczyć nie masz, a cóż się frasujesz, gdyć to z przypadkiem abo za żywota zginąć może, abo iż tego pewnie odbieżeć musisz.
Przyrodzeniu gwałt rozumem czynić mamy.
Alebyś rzekł: Rozumiemci ja temu wszytkie-mu, a cóż gdy przyrodzenie wytrwać nie może. Ale to sobie jedno u w aż, jakie jest przyrodzenie two-.je, bo jest ozdobione rozumem. A dla czegóż to?
Ni dla czegoć inszego, jedno abyś je ustawicznie miał na wodzy, a nie dał mu się tam unosić, gdzie-by ono chciało, jedno tam, gdzie ty chcesz, a gdzie cię rozum a powinność twoja poćciwa słusznie pociągać musi. Bo gdybyś przyrodzeniu swej wolej dopuścił, nigdybyś żadnego słusznego końca w swej żadnej sprawie poćciwej nie znalazł, jednobyś się mięszał zawżdy wiercąc jako motyl wichrem zachwycony. Azaż ono nie ciągnie do łakomstwa? azaż nie wiedzie do gniewu? do pomsty? do pychy? azaż nie wiedzie do roskoszy? do swej wolej? a w żadnej rzeczy nigdy w nim słusznego postanowienia, ani umiarkowania nie najdziesz. Także też jeśli jaki frasunk na kogo przypadnie, by przyrodzeniu swej wolej dopuścił, jużby sobie nigdy żadnego słusznego postanowienia znalesc nie mógł, ale dać przyrodzeniu policzek rozumem, rozważywszy to sobie, iż co się już wrócić, ani żadnym obyczajem jmścignio-no być nie może, tedy już i lament i frasunk nic temu nie pomoże, by się też i spadał człowiek. A mądrzy nas tak upominają, iż na ty rzeczy, które się żadnym obyczajem ani wrócić, ani odmienić nie niogą, najpewniejsze jest lekarstwo zapomnienie.
Abowiem uważ sobie każdy, na jakie nas nie-bespieczeństwo natura tu na świat ustawicznie wydała, i nie darmo płaczemy, gdy się rodzimy. Azaż nasze ciała nie są na takie okruczeństwa wydane? Tuż niecnotliwe na stronę odłożywszy, które wiesza, ćwiertują, w koła wpletają, na pale biją, ale patrz że i ciała slachetne a cnotliwe nigdy nie są w żadnym bespiecznym postanowieniu utwirdzone. Azaż nie widamy rąk, nóg połamanych? Azaż nie widamy oczu wybitych, albo wrzodami wypłynęłych? Azaż nie widamy. gdy owi srodzy barwirze, jako katowie z szpatlami, z szpilkami i z rozmaitemi przyprawami około poćciwych ciał harcują? Jednym kości piłują, drugim ręce, nogi ucierają, drugim po kościach pod skórą żelazmi dłubią. A co tych rozmaitych około ciał slachctnych przygód, a ktoby się ich naliczył.
Żądny czas nasz od przygód nie jest bespieczny.
Nuż jeśli sij. bespieczne drogi nasze? domy nasze, dni i nocy nasze? Ano jedzie jeden, wesoło sobie śpiewając, koń pod nim padnie, aliż albo noga, albo szyja wisi, albo złodziej gdzie ze krza postrzeli. Zamkniesz się w domku swoim, ali cię albo ogień oskoczy, abo się złodziej do ciebie pod-kopa. A tak nie masz tej żadnej godzinki, abychmy tego pewni a iści byli, aby nas jaka przygoda postronna potkać nie miała. Bo gdyby była fortuna cnotliwa, nigdyby cnotliwego nic złego od niej nie potkało. Ale iż jest niecnotliwa, odmienna a nie-ustawiczna, nigdy też cnotliwy nic jej nie dufa, aby mu ona kiedy sfolgować miała. Ale przedsię wiele cnotliwy ma przed niecnotliwym w tej jej odmienności nadeprzód. Bo ów w rospaczy, w złej sławie, a bez żadnej nadzieje przygód swych używać musi. A cnotliwy lepak a rozumem zapomożony i w dobrej nadziei, i wr pociesze od Boga, od rozumu i od przyjaciół, i w poćciwej sławie postanowiony, już z weselszą myślą używa tego, co mu z dopuszczenia Pańskiego od nieszczęścia przypada. A tak, gdyż to już pewnie widzimy, iż przygody nad nami ustawicznie wiszą, a przeczże się ich lękać mamy? A jeśliżeby też co jakiego z nieobaczka przypadło, a przeczże się nazbyt frasować mamy? Gdyż wie my, żechmy już są na to na świat podani, i tak osądzeni, że nigdy bespieczni być nie możemy. A szkoda sobie z jednej szkody dwu czynić, i frasować się i cirpieć. Bo by temu frasunek mógł co pomóc, pewnieby ji sobie każdy radszej miasto plastru przyłożył, na drogie lekarstwa nie nakładając.
Biblioteka — Koy T. 3 (i
Abowiem i śmierć, i przygoda lepsza jest zawżdy iż sama przydzie, niż kiedy jej pożądamy. Bo tego, co jest nam sprzeciwno, nigdy z dobrą wolą nie pożądamy, aż musimy. Bo patrz, kiedy kto w jakim okrutnym więzieniu siedzi, w którym srogich mąk używa, tedy Boga prosi, aby mu rychlej śmierć dał. Widamy też drugie takiemi srogiemi wrzody zdręczone a zmęczone, że proszą o śmierć Pana Boga. Także widamy drugie takiemi smętki uciśnione a strapione, żeby barzo radzi pomarli. Także też i przygoda, gdy na kogo jaka sroga przypadnie, tedy lamentuje, tedy narzeka, powiedając: I niechciał tedy miły Bóg, abych się był jeszcze z tej drogi nie wrócił, tedyby mię to było nie potkało. Kie chciał tęgo miły Bóg, abych ja był jeszcze u barwirza albo u doktora leżał, albo z wojny nie przyjechał, niźli mię to potkało. A tak na-lepiej sobie czasów, ani przypadków nie przekładać, a zawżdy dobrej myśli być, a co Pan Bóg przepuści, w skromności a z dobrą myślą znosić, a nadzieją się cieszyć, iż to wszytko z czasem się i naprawić, i wrócić, i nagrodzić może.
I niebo, i ziemia, i święci są przygadam poddani.
Bo patrz, iż nietylko to nasze liche a nikczemne ciało, albo nasze krótkie ty a omylne czasy, są pod przygody poddane, ale i niebo i ziemia nie jest nigdy bez przypadków. A żadna rzecz nie jest tak ugruntowana, aby z odmiennością czasów nic miała być wzruszona. Azaż nie widamy, jako słońce i miesiąc noszą skażenie na sobie? Azaż nie widamy na powietrzu rozlicznych odmian a dziwnych a strasznych burzek? Azaż gwiazda która spokojem siedzi? zawżdy się pospołu z niebem obracać a mieszać musi, a gwałty, a wielkie zarażenia między sobą jedna od drugiej cirpi. Patrzajże zasię, nędzna ziemia jakiej nędzy a przypadkom usta wicznie jest podłożona. Azaż się ona z czasem swym srodze trząść nie musi? azaż się jej mocne skały me padają? azaż jej ognie nie palą? azaż jej morze nie topi? azaż na niej co pewnego albo trwałego byc może? azaż się na niej ony twarde miasta, ony mocne zamki nie padają albo nie wywracają? tylko iz się ich znaki albo doły jeszcze po kęsu. gilzie kiedyś stały ukazują. A nakoniec ukaż mi kto, co by na mej wiecznego a trwałego być miało?
A naostatek ludzie święci, ludzie * od Boga przebrani i wywołani, patrz jeśli który był bez przygody na świecie? Co się działo onym świętym krolom zakonu starego na świecie, ktoby chciał wyliczać, byłoby wiele tego. Co się działo onym świętym prorokom, nie inaczej jako aniołom, jako je ludzie prześladowali, jako się po puszczach kryli, jako je piłami przecierali, i jako zawżdy a zawżdy dziwnego niebespieczeństwa a nienawiści używali. Co się działo onym Apostołom świętym miłośnikom I anskim, że je wiązano, biczowano; jaszczurki je ka-sały ścinano, krzyżowano, żywo łupiono. A cóż to jest; Ato patrz, iż się nigdy nic żądny przed żadnym mebespieczeństwem nie zatrwożył za żywota swego. Patrzajże, jakiej dziś chwały i sławy od ludzi używają. Patrzajże, jako Pismo o nich po“-wiada, iz sławna a chwalebna śmierć ich była przed oblicznością Pańską, i jakiej dziś roskoszy używają.
Gdy święci a zacni ludzie bez przygód być nie mogą. przeczże się frasować mamy?, ^ czymże się ty, nędzna mucho, być rozumiesz? gdyż ani niebo, ani ziemia, ani ludzie święci, ani oni namożniejszy królowie.nigdy bez przygód być nie mogli. A ciebie by jedno nos zaświrzbiał, to już płaczesz, narzekasz a lamentujesz. I czymże ty masz być lepszy niż oni ludzie święci, albo oni królowie możni? Ale gdy weźmiesz stałą a stateczną myśl przed się, a opaszesz się nadzieją nieomylną w każdej przygodzie swej, a poźrzysz w rozum swój jako we zwierciadło, a upatrzysz tam wszytki niebespieczności a odmienności świata tego, a upatrzysz to w rozmyślaniu swoim, iż żaden na świecie by też nazacniejszy i naświętszy bez przygód nigdy być nie mógł. Boć dla tego Pan Bóg oczy wyniosłe dał, abyś nietylko sobie na pięty patrzył, ale iżbyś i upatrował, i rozmyślał sobie przyszłe i przeminęłe rzeczy. Tedy gdy to wszytko uważnie przed się weźmiesz, snadnie się frasunkowi zmocnić możesz, iż cię jako niema twarz nigdy gryźć nie będzie mógł.
A iście to barzo snadnie rozeznać, iż to w naszej mocy jest, iż kto chce, może się frasownym udziałać, może się też temu obronić. Bo niech się kto ozowie, jeśli kiedy od młodości swej jakiej przygody nie miał? a rycerz bojowy barzo snadnie między staremi bliznami nową ranę ścirpieć może. A wszakoż wiemy, iż zawżdy mamy na się nieprzyjaciela srogiego fortunę, która z żadnym człowiekiem przymierza statecznie nie dzierży. Aby je też z kim nastateczniej postanowiła, i nawiętszą łaskę ukazała, patrzajże długoli to trwa? Kiedy się na-lepiej o jej łasce, „o jej przymierzu ubespieczysz, alić ona jako Moskwicin albo Tatarzyn tuż wnet za posłem wojsko wyprawi, ani wzwiesz, z której cię strony chluśnie.
A tak wiedząc pewnie o tak chytrym a czujnym nieprzyjacielu, zaprawdę mielibychmy pilną straż a pilne szpiegi, i pewne hetmany około siebie mieć. A któż hetmanem? Rozum. A któż na straży? Rozmysł. A któż szpiegiem? Czujność a baczność, a przed się nic się nie lękać. A przy-padnieli co niewiadomie, więc się bronić a szkody wetować. A czym się bronić? Rostropną stałością. A czymże sobie szkody nagrodzić? Uprzejmą nadzieją. Tedy i taki nieprzyjaciel nic nam straszen nigdy nie będzie. A jeśli nieobacznie przypadnie a szkodę uczyni, żałości nam wielkiej uczynić nie może, jeśli się hetmana a szpiegów radzić będziemy, a iż to uważymy, iż się nam szkody | nasze w rychle nagrodzić mogą. Bo jeśli przypadek jaki na ciało przydzie, ten się zasię snadnie zagoić raoże. j Jeśli szkoda, ta się też nagrodzić możfe. Jeśli kto umarł, ten się już wrócić nie może, ale na to miejsce taki drugi następić może, a tym się cieszyć, iż nie umarł, gdyż pewnie wiemy, iż dusza nieśmiertelna jest. A jeśli był dobry, szkoda mu zaźrzeć roskoszy jego, których pewnie używa. A jeśli był zły, a czemuż go żałować? azażby był lepiej marnie^ a z lekkością zginął, gdyż to złego trudno minąć może.
Przykłady na frasunk z ludzi pogańskich.
Nadobnie ono jeden filozof powiedział, gdy mu sługa z frasowną postawą przyniósł nowinę, iż mu syn umarł; tedy mu rzekł: A czemużeś się zasępił? wiedziałciem ja tę nowinę dawno, jeszczeć ty był nie przyjechał. Powiedział mu sługa: Nie wiem, od kogoś miał tak prędko wiedzieć, bo wczora przed wieczorem umarł, a jam wnet potym wybie-żał. Powiedział filozof: Iżem ja na to pewniejszego szpiega miał niżli ty, bo skoro się narodził, ta-kem to wnet pewnie wiedział, iż umrzeć miał.
Antygon, król, gdy mu powiedziano, iż króle-wic syn jego Alcyon tak barzo się mężnie na harcu poczynał, że ich kilko zbódł, a potym też sam zbodzion i zabit, mało weźrzawszy w ziemię, nic się nie zafrasowawszy, powiedział: O, miły Alcyon! nic mi cię nie żal, żeś umarł, bom to zawżdy pewnie wiedział, żeś umrzeć miał. A k’temu się jeszcze tym cieszę, że ani dusza twoja, ani sława twoja nigdy nie umrze. Jedno mi tego żal, żeś nie rozmyślnie umarł, a więcej fortunie wierzył, niźlj było potrzeba, która nigdy nikomu wiary nie zdzierżała.
Waleryan, jeden pan Rzymski, gdy mu Regil-la, żona jego, była umarła, której tak barzo żałował, że zawżdy w ciemnym gmachu przy świecy siadał, czarno wszytko obić dał, i czarny stół przed sobą postawić kazał; filozof jeden idąc mimo dom, uźrzał ano u studniej pięknie białą rzodkiew wypłókano; pytał się, komuby to? powiedzieli, iż Waleryanowi. Powiedział: powiedźcież mu ode-mnie, iż to nie będzie przystało na czarnym stole białą rzodkiew jeść, a iż mi go barzo żal; sam będąc wielkim panem, nędznikowi przysługuje. Bo już niemasz nędzniejszego pana na świecie, jako frasunk a kłopoty, coby gorzej sługam swym płacił. Bo kości wysusza, bladą twarz czyni, co na-lepsze klenoty: wolne serce a myśl dobrą psuje. A tak lepiej niech do rozumu przystanie, to pan hojny i hojne na wszem dobrodziejstwa sługam swym czyni. Waleryan, usłyszawszy, pomyślił sobie, iż podobno jest takich więcej, co to mnie za po-śmieck mają; kazał okna otworzyć, sukno obedrzeć, stół wystawić i potym wszytko w sobie przeło-mił, a dobrej myśli używał.
Przykłady na frasunk z ludzi zacnych zakonu starego.
Ale co nam po pogańskich w — tej mierze przy-kładziech, azaż nam ono nie pięknego około tych naszych niepotrzebnych frasunków on Dawid, król święty przykładu zostawił; a prawie ji na to wystawiono i w kronikę pańską wpisano, abychmy się tym ćwiczyli a w przygodach się nic nie trwożyli. Gdy mu się syn rozniemógł, którego bardzo miłował, tedy leżał na ziemi, nie jadł, ani pił. A gdy umarł, tedy się zeszli do niego panowie i szeptali sobie pomału około śmierci onego dziecięcia, a nie śmiał mu nikt powiedzieć. On podniósszy głowę, powiedział: Rozumiemci ja co szepczecie, podobno syn umarł? Powiedzieli mu, iż ci już tak jest, miłościwy królu, a tak wola Boża była. Ten sobie wnet kazał szatę przynieść, kazał sobie wody dać, umył się, ochędożył się, siadł za stół, kazał panom sieść, kazał jeść nosić, muzykom przyść, i był dobrej myśli. Panowie poczęli znowu szeptać. Król;* zasię powiedział: T teraz ci ja temu rozumiem, co szepczecie. Dziwno wam to, iż póki syn był żyw, żem się frasował, a gdy już umarł, żem dobrej myśli. Rozum to sam ukaże, bo póki był żyw, pótym się frasował, a Panam Boga prosił, aby go zachować raczył; ale gdy już umarł, pewnie wiem, iż się już nie wróci, a czemuż się już frasować mam?
A tak tu każdy obaczyć snadnie może, jeśliże się to ocz jest frasować, co się nigdy wrócić nie może. Raczej już sobie nie psując myśli, staraj się co da. lej czynić, a jako tu sobie nagrodzić. Bo tak uczą jnędrcy, iż to poćciwemu przystoi przeszłemi się rzeczmi ćwiczyć, a przyszłe na pilnej pieczy miewać.
Albo ony święte panie Judyt albo Hester, jako nic się nie zafrasowawszy w okrutnych przygo — > dach, starały się co czynić, a jako temu zabieżeć miały. Judyt będąc w srogim oblężeniu w miasteczku, w Betulii, tak, iż juź żadnym obyczajem się obronić nie mogli. I uradzili starszy na ratuszu, postać do wojska do hetmana, którego zwano Holo-fernes, iż już aby murów nie psował, a piątego dnia chcieli mu się poddać, rzeczy swe opati-zywszy. Przybiegła na ratusz, pogromiła, pofukała ustra-szone chłopy ony, mówiąc: Iż wy Panu Bogu zamierzacie krys do piątego dnia, a on jeszcze dziś może się zmiłować nad nami. Poruczywszy się Panu Bogu rzkomo uciekła z miasta do hetmana, wyprawiwszy sobie glejt, aby była do czasu w pokoju zachowana. A była to bardzo piękna pani. Holo iernes uzrzawszy ją kazał jej osobny namiot wystawić, wywołał, aby żaden nie śmiał ani palca na nią podnieść, sam ożarszy się od radości, twardo usnął, a ona w nocy szedszy, ucięła mu głowę i do miasta pod płaszczem przyniosła. Wojsko rano widząc ściętego hetmana, zatrwożywszy się, precz się rozbiegło, a miasto wolne zostało. Patrz, jako to Pan Bóg umie smętne pocieszyć, a nad złośliwym się pomścić, a przeczże się też ty leda z jakiej przygódki^ zasmucić marnie albo frasować masz? t Także też ta druga Hester, święta królowa żydowskiego narodu, którą był Aswerus król prze jej wielką pokorę i urodę, ubożuchną dzieweczkę za wielką królową wziął. Mardockeusz stryj jej rodzony, był ochmistrzem u niej. Aman, hetman wielki, był na ten czas w wielkiej łasce u króla, a on ochmistrz nigdy mu się kłaniać nie chciał. Ten się rozgniewawszy uprosił sobie, aby mu król dał moc nad Zydy, którzybykolwiek w ten czas w królewskiej ziemi byli. Król nie obaczywszy się, przyło-mu pieczęć na to i ręką się podpisał; a to już było jako świętość, na co się król podpisał. On Aman kazał wnet barzo wysoką szubienicę w dwo-lze swym zbudować, na której Mardocheusza obie-sić miał. Był smęcien Mardocheusz i królowa barzo. Ale już trudno temu było co rzec, gdzie ręka a pieczęć królewska zaszła. Uciekła się niebożątko na modlitwy, a potym ubrawszy się nadobnie, nic onego frasunku nie okazując, szła już w nadzieję pańską do króla’ i ukłoniwszy się niziuczko u nóg jego, prosiła go, aby jej tę poćciwość uczynił, aby był w domu jej u niej na biesiadzie. Król się obiecał i potym u niej był. Jako mogła, czyniła królowi co nalepszą myśl. A gdy był naweselszy, prosiła go, aby ją tym darował, o co go będzie prosi-a’! „y. tam i on Aman, któremu się barzo nisko kłaniała. I barzo się z tego kochał, i za nią się potym tamże przyczyniał, acz nie wiedział, o co*.
Król jej obiecał, iż ocz go kolwiek prosić będzie, iż się z żadnej rzeczy wymówić jej nie miał. Także jej na to i pieczęć przyłożył. A ona wnet wziąwszy już on pewny cyrograf, prosiła, aby jej dał Amana, aby z nim mogła uczynić co chce; król zafrasowawszy się juź nie mógł cyrografu swego zgwałcić, dawszy Amana, szedł na pokój z frasunku, usnął, a ona pana Amana na onejże szubienicy, co był panu stryjowi nagotował, obiesić kazała.
A tak tu patrz, co tu Pan czyni z wspaniłemi sprcy, którzy o nim nadzieję mając, nigdy w nim nie zwątpili, jako je ratuje, a jako na pieczy ma. A jako Piotr święty napisał: Umie Pan i złym i do brym słuszną zapłatę zawżdy uczynić. A tak wspomniawszy ty zacne a sławne przykłady stanów zacnych, a czemuż się ty masz leda o co frasować? a myśl sobie stateczną niszczyć a psować, która zawżdy może być pocieszona, i na co potrzebniejszego może być obrócona.
Na śiciecie nic nie masz, cobij się odmienić nie umiało
Abowiem ukaż mi którą ziemię, ukaż które królestwo, albo państwo, jeśli kiedy bez przygód, albo bez wielkich upadków być mogło? Ukaż mi którą nacyą, jeśliże się na którym miejscu zasadziwszy, do końca osiedziała? Kto kroniki czyta, nie najdzie żadnego narodu w żadnym królestwie, aby się kiedy odmienić w inszy naród nie miał. A cóż owszem to nędzne królestwo tego mizernego ciałka naszego miałoby być mocniejsze, aby się nigdy odmienić nie miało? którego już ani na jednym palcu przyczynić nie możemy, jedno jako jest samo odmienne, także też i przyrodzenie odmienne a nigdy nieuspokojone w sobie nosić musi. Ale gdzie się święty rozum z cnotą temu swowolnemu przyrodzeniu zmocni, pewnie już mu trudno wirzgać, a pewnie krótko już leda na wędzidłku na powodzie chodzić musi. Jedno się też trzeba samemu Panu o to przyczynić, aby temu slachetnemu rozumowi tego ^ płochego źrzebca objeździć dopomógł, widząc, że to ku jego dobremu barzo na wszem pójdzie.
Abowiem co jest naszpetniejszego i naszko-dliwszego, jedno myśl zafrasowana a zawikłana? A nie trzeba Oyrcese, co ludziom głowy w bydlęce głowj przemieniała, sam się tu każdy snadnie w bydlę, a snać gorzej, niż w bydlę obróci. Bo wżdy już bydlę odryczawszy raz, bólu albo smętku swego przestanie, a potym trawką a ziółkami się cieszy. Ale taki zafrasowany człowiek już ani rozumu, ani zdrowia spełna nie ma, a wierzę, iż i cnoty potrosze uszczyrbić musi. Bo juź i Bogu i ludziom łaje, wszytki i sam siebie przeklina, — a nakoniec ani Bogu, ani ludziom, ani sobie w niwecz się przygodzie nie może, jedno tylko leży, albo siedzi jako nie-potrzeby pień, który się już w niwecz dobrego obrócić nie może, a prosto jakoby ku szalonemu, podobien.
Jako mądry przygody sobie rozicażać ma?
A tak rozważny człowiek, obaczywszy ty szpetne przypadki, i ty obrzydłe szkody z tego tak zafrasowanego umysłu swego, obaczywszy też to z przykładów ludzi wielkich a poważnych, jako się w tym zachowywali, i na jakie im to pociechy wychodziło. Obaczywszy też tak zamieszany świat, ’iż żądny mocarz, ani żądny potentat taki nie był, aby nań frasunki a przypadki dziwne przypadać nie miały. A nietylko żądny potentat, ale żadne królestwo, ani świat, ani niebo bez zamieszania nigdy nie było. O, wierę snadnie, będzieli chciał, ty aftekty a ty szpetne przymioty, wziąwszy sobie Boga a rozum na pomoc, zawżdy zwyciężyć może, chyba iżby też tak dobrowolnie szaleć chciał. Abowiem ludzie sła bego rozmysłu, leda co przed się wziąwszy, co nie stanie za grosz, mogą sobie za tysiąc złotych oszacować. Ale radzę każdemu, uważywszy ty wszytki rzeczy, także i krótkość czasu swego, aby go sobie dobrowolnie nie psow’ał. Gdyż to każdy widzi, iż każdy zafrasowany człowiek napoły obumarły leży. Radszej to na co inszego przyszłego zachować, a o tym myślić, nie to, co teraz jest, ale to, co potym być ma. Bo to sprosny gospodarz, co sobie dom rozwaliwszy, inego sobie znowu nie buduje.
ROZDZIAŁ VII. m
Iż są niektórzy, iż nietylko na przygody, ale i na krótkość żywotów swych się frasują, będąc sami w tym krzyv-i.
Są też niektórzy, co nietylko na przypądłe przygody, ale i na przyrodzenie czasem narzekają, iż inym żwirzętom i ptakom dłuższe mieszkanie na świecie i dłuższy żywot dało, niźli temu slachetne-mu źwirzęciu, co je człowiekiem zową. Acz to jest prawda, i o tym pewnie wiemy, ale by obaczył ten człowiek, jaki różny jest żywrot jego od żywotów źwirzęcych, mógłby się nic nie frasować. Bo ty nędzniątka ani krawców, ani haftarzów, ani złotników, ani rozlicznych kucharzów, ani aptekarzów, ani dworów ku opatrzeniu zdrowia swego nie mają, tylko tak w ziemi dłubiąc, skubiąc, rycząc, kopa-jąc, nędznej żywności szukają. A temu tak wspa-niłemu źwirzęciu, temu to człowiekowi, już nietylko ziemia, ale i skały, góry, morza, lasy, wody, rozliczne drzewra nie mogą żywności dodać. Nakoniec jej i na powietrzu szukają, dziwnemi kstałty ptaki łapając a strzelając ku rozkoszy swojej.
Źwirzątko też. zasię nie ma jedno kęs skórki kosmatej, którą się i zimie odziewa, i lecie chłodzi, a kęs niektóre rożków a kopytka słabo zasadzone. A ten pan człowiek, niemasz tego źwirzątka, niemasz tego ptaszka, któregoby nie złupił na rozliczne stroje a ubiory swoje, pod ziemią i w wodach szukając rozmaitych farb, a złota a srebra, czymby ono marne swe ciało zafarbował, nastrzępił, a uzło-cił. Nakoniec juź i z robactwa tego szukając, jedwabiów i farb dziwnych nabywając. A snadź już niemasz takich wymysłów i takich rzemięsników, których w tych roskoszach swych nie używają; kamienia, pereł, złota, srebra i inych kosztownych rzeczy, i pod ziemią, i pod wodami z wielkimi trudnościami szukając i nabywając.
Nuż, co zasię są, co nadroższe klenoty, których już na ziemi nie najdzie, patrz jako temu źwirzęciu są hojnie nadane, to jest: rozum, cnota, smy-sły, rozliczne poznanie Boga, rozeznanie złego i dobrego, nakoniec po śmierci żywot wieczny. O tych takich zacnych niebieskich klenociech żadne źwirzat-ko ani wie, ani myśli, ani rozumie. A jako pismo poświadsza, iż ten nędzny człowiek tak jest zacnie na wszem od Pana ozdobion, iż barzo mało jest różny od aniołów^. Patrzajże jeśliże to jest podobny żywot ku żywotowi źwirzątka niewinnego, które i skóię i ciało swe nosi ku potrzebie a ku żywno-śti temu to królowi ziemskiemu, a rożki swoje zawżdy porzucić musi pod nogi jego, kiedy on jedno kaze. A w tych roskoszach, a w tym błogosławieństwie, 1 jakoż 11111 się ma zdać krótki żywot jego? a zwłaszcza, iż tego jeszcze k’temu ist, będzieli się w tych roskoszach pomiernie a cnotliwie sprawował, iz nie umrze, jedno tak przestąpi z tego żywota doczesnego do żywota’ wiecznego.
Człowiek sam sobie krzyw w ukróceniu żywota swego.
Ale niewiem, by nam co w tym krótkim żywocie i przyrodzenie na liczbie zostało. Bo bychmy się sami wyjiskali, podobnobychmy tę przyczynę rychlej doma znaleźli, niźli w przyrodzeniu. A bowiem skarb, by był nawiętszy, kto im niepomiernie a nierostropnie szafuje, pewnie się prędko wyskubie. I szata kto ją naezęściej ubłoci, a zawżdy ją zasię wyciera, pewnie niedługo się też na niej będzie wełna jeżyła. I żelazo chociaj rzecz mocna, którym niepomiernie robią, pewnie i tego nie długo będzie. Takżeć też i żywot nasz, ten klenot sla-cketny, jako im pomiernie szafujemy, i jako ji wycieramy, i jako im robimy, to już też każdy rozeznać może. A nie dba żądny, aby się o to starał, aby temu żywotowi w czym pofolgował, aby mu się przedłużył. Jedno jako jakim karwem, albo grubym osłem tak im ustawicznie robi, a przedsię chce, aby długo żyw był. Ani też o tym myśli, aby dobrze żyw był, jedno leda jako kiloby długo, jako ine źwirzę, aby tylko żyw był. Ale gdyby też pomiernie, poćciwie, pobożnie, a skromnie czasów swych używał, tedyby i roskosznie żyw był, i dłużejby sobie tego żywota pociągnąć mógł, a niźli go swowol-nie, bespiecznie, a bez wszego rozmysłu słusznego, nic się nań nie rozmyślając, używa.
Abowiem patrzaj, jako tym kosztownym kleno-tem a tym skarbem swym marnie zatrząsamy, albo jako tę ozdobną szatę swą plugawym błotem często pluskamy i przykro wycieramy. A słuszniejbychmy się sami winować mieli, niźli iż winujemy przyrodzenie. Bo obacz każdy, jaki gv*ałt czynimy i temu niewinnemu przyrodzeniu swemu, i temu slachetne-mu a drogiemu klenotowi żywotowi swemu. Jeden się puści na okrutne burzki morskie, wiedząc tam o barzo bliskiej śmierci swojej, bo tam do niej niemasz dalej placu jedno na trzy palce, skoro się de-szczka przetrąci, alić już po nich. A jeśli tam m<> zginie, tedy się wody opije, nagrąźnie, upracuje, a prawie się jako mięsopustna kiszka nadmie. A długiż może być żywot jego? Drugi się na roZ’ liczne niebezpieczeństwa puści pod ziemię, soli, albo ołowu, albo inych rzeczy grzebąc a szukając, gdzie tam rozliczne przygody, błota, wody, smrody, i ine niebespieczenstwa. A jeśli tam nie zginie, tedy wyblednie, także nagrąźnie, że chodzi jako gęś oskubiona na wiosnę.
Siedm śmiertelnych grzechów, jako żywot psują.
Patrzajże zasię miedzy zacniejszej, jakie nie-bespieczeństwa, jakie zwady, jakie burdy, wojny a przytym opilstwa, obżarstwa, frasunki, prawa’ trudności, azaż też to żywota mało ukrócić może? a mniemasz, aby gniew zajątrzony mało przyrodzenia zgwałcił i żywota ukrócił? bo taki ubolawszy jako na łożną niemoc, już 11111 się tylko to we łbie wierci, jakoby się pomścił, a uczynił dosyć uporowi swemu Więc też mnimasz, aby mu i łakomstwo nie przeszkodziło, gdy chłop siedzi na skrzyni jako pawica na jaju, albo gęś kszykając, a patrz jako jej więc on czyrwony nos barzo nablednie, a k’teniu praca wielka. Azaż mnimasz, aby pani pycha do tego ukrócenia żywota też się nie przyczyniała? gdyz z tej wnet prętkie wzgardzenie“ uroście, a z wzgardzenia lekkie poważenie a zwada, a stąd albo śmierć albo rany, a potym długi frasunk, kłopot, jako to więc w tych widamy, którzy ty koty igrawają, iż niepewni bywają zdrowia swego, “i długiego żywota swojego. Nie mnimaj tyż, abyć i owo lenistwo do tego się nie przy godziło, gdy chłop chodzi z nadętemi oczyma, z opuchłemi goleniami, od wielkiego próżnowania a ospalstwa mając krew skażoną. Bo bez prącej a w darmem próżnowaniu trudno się i dobra krew umnożyć ma, tylko chodzi jdko ów bęben u kosarzów, co weń pełno wody nalewają. ^
A tu dopirko patrzaj namilejszego obżarstwa a opilstwa, iż to jest prawy alchimista na ukrócenie tego slachetnego klenotu żywota człowieczego. Ale iż się powtarzać niechce, dosyć o tym w śrzednim wieku we wtórych księgach napisano* jako to jest pan szkodliwy, i jakie szkody, lekkości, i dziwne obrzydłości z niego przypadają. A krótko wszyscy filozofowie jego dostojność tak wysławili, powiedając: iż rozliczność picia ą, jedła czyni rozliczność wrzodów i niemocy. Bo każdy się sam w tym osądzi, jeśliże to inaczej może być? Bo wczorajsze jeszcze nie zgniło w żołądku, leży jako śmierdzące młoto w kadzi, co z niego tażbir zlano, a dziś mu zasię znowu dolewa, dokłada, a prawie jako zgniłą kapustę na wiosnę tłoczy do śmierdzącej kadzi.
Przecz źwirzęta niektóre dłużej żywą, niż człowiek.
A przedsię będziemy narzekać, iż dłużej kruk, albo jeleń będzie żyw, niźli człowiek, a to niema twarz. Ba wiejże ty jedno jeleniowi pół garca gorzałki w gardło, a natkaj mu k’temu owych tortów pozłocistych; albo owych pastelów pełen brzuch, uźrzysz, „będzielić długo bujał. Albo także krukowi, nasyp mu jedno pełno pieprzu w nos, a zalej mu małmazyą, wierz mi, iż ci nie będzie długo krakał. A przedsię to zową sławą a zachowaniem. O, nędznaż to sława, a sprosne zachowanie, prze które i żywot sobie krócimy, a czasem się jako w nieme źwirzęta obracamy. Azaż inszym kstał-tem nadobnym, pomiemym a poćciwym nie może być zachowanie między ludźmi sławnemi a zacne-mi, niźli tym marnym a sprosnym, a prawie świnieni obyczajem naszym. A przypatrz się kto chce temu, nie więcejli najdziesz siwych, łysych, a przedsię i tłustych i nadobnie rumianych między ludźmi pro-stemi. Którzy acz grube potrawy jedzą, ale tylko do sytości, a brzucha jako wantucha nie natkają, ani jako śmierdzącego bukłaka nie naleją, niźli miedzy zacnemi ludźmi. Bo acz go też i ten czasem naleje, ale z rzadka, i to k’temu chłodnym piwem, a potym wszytko wypracuje z siebie. Albo takież patrz i miedzy Zydy, i miedzy mnichy, jako więcej tłustych i rumianych najdziesz, niźli miedzy naszemi braty, którzy ustawicznie z podpuchłemi oczyma, a z zabladłą twarzą po światu chodzą.
Nie mnimajże też, aby namilsza miłostka też do tego lada jaką pomocnicą była. Azaż ich nie widamy, gdy chłop jako pijany się tłucze, wyble-dnie, wychudnie z myślenia — a z frasunku wielkiego. Ą\ ięc też już i opilstwo i obżarstwo w tym zamno-żyć się musi. Więc i owy skoki, co od nich bolą boki, też się k’temu przyczynią. O inszych się rzeczach już tam dalej nie pytam, ale wierz mi, iż i ten przypadek jest nie leda pomoenik także do ukrócenia tego wdzięcznego żywota naszego.
A tak mniejszego stanu ludzie, iż nie tak są zabawni tymi przypadki tych śmiertelnych grzechów jako ci zacniejszy’, przeto też i siwszy, i rumieńszy, i trwalszy, i dłuższych żywotów użyć mogą, niźli ci przełożeni. Bo się ten już zabawić musi więtszemi trudnościami, niżli ów prostaczek. Bo acz ten też robić musi, ale mu to więcej pomaga ku zdrowiu, niźli zawadzi. Ale ten nasz drugi jeszcze ku tak zabawnemu żywotowi swemu, patrz jakich i drugich trudności używać musi, a zwłaszcza taki, który się zaprzeda w niewolą, a żadnego czasu spokojnego niema. Bo jeśliże jest na jakim urzędzie, już go zawżdy pilnować musi, a co którą godzinkę zegar uderzy, to łbem miece by szalony, pilnując, aby czasu swego nie omieszkał..Tesliby też na wyższy stan rad wstąpił, to za nastołkami błoto depcąc biega, przed progiem stoi, a czasem się na nim i prześpi. Nie je aż w nocy i to na zimne, bo mu barzo przestydło, czekając pana. Nuż zasię żona, nuż dzieci, nuż słudzy, bo tam trzeba, aby było zawżdy pstro, gdzie wziąć tu wziąć, bo się tym ozdo bić ma, kto tytułów dostawać chce, a czasem więc drugi na ten szańc szczęścia i wszytko wysadzi, jedno to jego, co na grzbiecie a na szyi zostanie, acz czasem wygra, czasem też po arendach u mnichów włócząc się, żywota swego dokona. Czego ów pomierny a spokojny wszytkiego snadnie uść może, kiedy będzie chciał na równiejszym przestać, a spokojnego żywota używać.
A drugi aż się już napoły sstarzeje, toż się więc czasem obaczy, i narzeka na ony swe niepotrzebne trudności, kłopoty7, i niewczasy, i powie-da sobie: I trzebaż mnie tego było? i nie lepiejże mnie było swego doglądać, a spokojnego żywota używać, niż tak jako gonna maśsia za dworem biegać? O, już wierę też czas sobie odpoczynąć. ’W ięc nędznik dopiro się uczyTć chce, jako ma żyw być, kiedyby się począć uczyć, jako ma umrzeć. A przedsię jednak z onego zwykłego nałogu nic z tego nie będzie.
Natrudniejsze rzemiosło nauczyć się dobrze żyć, w czym się wszytko zamyka.
Abowiem niemasz na nas trudniejszego a za-pleoieńszego rzemięsła a trudniejszej nauki, jedno ta, jako mamy żywi być. Bo żywym być, umie to i wół, i krowa. Ale jako żywym dobrze być, to jest żywotem poćciwym a niezawikłanym, zawżdy wolnym, a zawżdy wesołym, to trudna na nas. Ba, łacniej się nauczyć na lutni i na organiech grać, niżli się nauczyć takiego żywota w sobie postanowić. A to nadziwniejsza, iż wszyscy ten trudny a zawikłany żywot ganimy, a ten wolny a poćciwy wszyscy chwalimy, a wżdy się z tego naganionego nigdy wyplątać nie możemy. A czemu? Iż zwyczaj przyrodzeniu niechce nigdy placu ustępie.
A 1)0wiem bychmy się tego kiedy nauczyli dobrze Biblioteka — Rey TB. 7 żyć, jako prawy a poćciwy człowiek żywię, juźby-chmy się nauczyli wszytkiego dobrego, bo się już w tym wszytki cnoty i roskoszy zawierają. Juź i dobrze umrzeć nie trzebaby się uczyć, wszytkoby się juź tam w tym kalendarzu nalazło, co jedno dobrym słusznie ma być zwano.
Abowiem w tych naszych zawikłanych żywo-ciech, cokolwiek sobie za roskosz poczytamy, wła-śnieby to poćciwą nędzą mógł nazwać. Abowiem taki zawikłany człowiek trudno powiedzieć ma, iż długom był dobrze żyw na świecie. Właśniej może powiedzieć, długom był żyw leda jako na świecie. Ilównie jako on marynarz, którego wnet flaga jeszcze u brzegu pochwyci, także go nosi, aż się zasię gdzie do brzegu przytłucze, trudno też ma powiedzieć: długom się woził po morzu, ale: długom był — w nędzy a w wielkim niebespieczeństwie na morzu. A czas, on nazacniejszy klenot, zawżdy takiemu sprośnie a marnie upływa. Ano tego na-pilniej trzeba strzedz, co samo dobrowolnie ucieka, a nigdy się już nie wróci, niżli owego, co nigdy z pieca nie zlezie, A straszna to zguba, która gdy już raz zginie, nigdy potym naleziona być nie może.
Są drudzy, co się radują, iż im czas pręłko zbiega, a w tym się nie baczą.
A są drudzy, co jakoby z jaką radością cza sy swe wyliczają, aby im rychło zbiegły. Bo go usłyszysz jeszcze w mięsopusty po onej rostropnej biesiedzie, a on sobie dobrze tuszy, iż nam dali Bóg prętko post zbieży, bo na krótki dzień wyszedł. Potym z Wielkiej Nocy liczy ciziojanus, da-lekoli do świętego Jana, tusząc sobie dobrze, iż to nam dalibóg prętko zbieży, bo tam też już potym rychło żniwa i owoce nastaną. Potym liczy do świętego Marcina, też także sobie tuszy, iż też to [ dalibóg prętko zbieży, bo już tam nam czynsze przypadną. J
W ięc potym zasię kto ma długi wyciągać, liczy, dalekoli do gód, a też sobie winszuje, iż to dalibóg k nam prętko zbieży, bo będą pieniążki. A tego nie baczy, iż też sam pan za temiż czasy bieży, a nie baczy, gdzie mu podkowa odpadnie, a gdzie | aż na szyję utknąć ma. Ów zasię, co ma płacić, radby aby mu się gody umknęły aż dwie niedzieli po wielkiej nocy, bo barzo o tej wilije: nierad, słyszy, bo tam nie jedzą aż o gwiaździe. A tak | sobie tych czasów potrosze ukradamy, aż sie też potym on stary czas rozgniewa, iż nas też“ samy pokradnie i w dół zawlecze, aby nas nie nale-ziono.
Abowiem tego nic nie baczymy, iż prawie za-f wód puszczamy do krysu pewnego, a śmierć też i z nami ustawicznie ten zawód puszcza; my z cza-£ sem o zakład bieżymy, czas już naprzód wyskoczył I daleko przed nami, i już go podobno nie ugonimy,. a śmierć się z daleka za nami jako chuda szkapa tatarska wlecze. Acz z miejsca nic nie jest, ale na zwłokę Boże ją rodź. Ba, na podolską milę ani się zatchnie, a każdego by wierę na trzy skoki skakał, tedy pewnie ugoni, a ugoniwszy tu się więc już pytaj, co w zakładzie bierze. Jakbo i oni, co o szkapy się^ zakładają, tedy powiedają: puśćwa o nie, także też ona iście nie o czapkę puszcza, ani o suknie, ale o nie, jako o złe szkapy. A skoro wygra, wnet zarazem łupi, bo drog owies na nię. By ale wżdy w trawę zwałaszyws;.y puściła, jeszczeby wżdy jako tako, kiloby nie pryskowała.
O przyszłych rzeczach nikt nie myśli.
A przedsię żaden o tym ani pomyśli. Patrz nań u budowania, u murowania, u kopania, u gra-barzów, a on wszędy pilnie upomina, aby grunty dobrze zasadzono, aby mocno na teble bito, tak się każdemu zda, niech co natrwalszego zakłada, iż to wszytko przetrwać ma. A tego nie baczy, iż sobie w onych trudnościach a w onych pracach i frasunkach wiole czasu żywota swego ukraca, a nic się na przyszły czas nie rozmyśla, jedno nędznej fortunie wszytki swe sprawy i sam siebie w niewolą zaprzeda. A wszakoż nie tylko ci, co pracują, albo co w bitwach bywają, albo po morzoch pływają, są tej niewoli poddani, iż śmierć tuż za nimi dybie, ale wierz mi, iż i owi pieszczoszkowie tego nie prażni, co tylko jako Tytyrusowie pod cieniem sobie odpoczywają, kabatki rzężą, bóciki ciągnij, oberczuchy sznurkują, perfumy się trzęsą. Bo już i ci trudno pomiernego a długiego żywota użyć mogą, bo już za takiemi pieszczotami wszytki się przygody włóczą. A są tacy pieszczoszkowie, jako lisowie, co je skwarczki karmią, o potym ubogi lis, chociaj chytry, ani się obaczy, kiedy w stępi-cę wpadnie. O czym się juź dosyć pirwej namówiło.
Jeszcze ci wżdy jako tako, iż wżdy z krotofi-lą czasów swych choć też nie prawie dobrze uży-wą, ale ów co brzuch wywaliwszy, siedzi za oponami chłop jako malowany, jako tłusty karw, który nie wie, kiedy mu w róg dadzą. Bo już nie wie ani sam o sobie, ani o żadnych sprawach swoich, tylko czeka, jako młody gawron gębę roziewiwszy, rychłoli mu co w nię wetkają. Plunieli, trzej zacierają, umywali się, czterzej mu ręcznik dzierżą, a onby przysiągł, że już jest ziemskim bogiem, a iż już nigdy umrzeć nie może; tylko się pyta, wieleli wczora wina wydano, wiele sklenic stłuczono, wiele lanych świec spalono, rychłoli będzie gotowo. A o przyszłych rzeczach ani pomysłu, ani słówka nigdy nie wspomni, jedno spać ożarszy się, a ospawszy się, znowu źrzeć. Tu jużechmy się też nasłuchali, jako taki pan długo żyw bywa, bo potym nadą wszy się jako prośna świnią, ani wzwie, kiedy go flegma udusi, albo apoplexya, albo pleura zabije. 1
Dalekoby lepiej, miły Bachusie, abyś się na ten czas rozmawiał z ludźmi Rycerskiemi, albo też z ludźmi w cudzych krajoch bywałemi, gdziećby powiedal jeden, gdzie był w którym kraju, jaka tam trzeźwość we wszem pomierność, na wszem nadobna sprawa, iżby cię też wżdy ono ruszyło, abyś tez wżdy w sobie kiedy poprawił czego, a nie był tylko jako nadęta duda, która też jako kozreł wrzeszczy, ale iż słów w niej niemasz, też jej mało rozumieć. prugićby powiedział, jaką w cudzych krajach widał sprawiedliwość, pobożność, czujność, ćwiczenie, owaby cię też wżdy co ruszyło. Trzecićby powiedział, jaką widział sprawę, dzielność, ćwiczenie w rycerskich rzeczach, radę i gotowość, coćby się tez wzdy kiedy mogło przygodzie, a zwłaszcza, iz widzisz, jako świat zamięszany jest, a nigdy w swym stanie pewnie postanowiony nie jest ’ani wzwiesz kiedy co na cię przypadnie, a ty w onym sprośnym próżnowaniu ledwie sobie umiesz nos utrzeć. A jakożbyś się też ty w ten czas na co dobrego przygodzie mógł? A takież i w inych rzeczach.
Albo jeślićby ciężko mówić, abowiem i to lejcowi z trudnością, przychodzi, tedybyś sobie czytał lllozofy, historyki piękne, ony ich wdzięczne sprawy i rozprawy, także też sprawy i postępki ludzi przeszłych, ludzi mądrych, ludzi na wszem rozważnych, z czegoćby się wżdy i rozum, i cnota, a na wszytko rostropne baczenie umnożyć mogło. A wżdyby cię też co kiedy ruszyć mogło, żebyś tak nie leżał marnie jako słoń, podparszy się drzewa, który ani wzwie, gdy z nim wiatr ono drzewo zakołysze, iż się z drzewem obali, a potym o swej mocy już wstać nie może. A wżdybyś się dowiedział, przecz, i jako cię Bóg stworzył i na co cię stwo rzył. A wżdybyś się też przysłuchał, co cnotliwemu a poćciwemu przystoi, abyś się wżdy też do czego kiedy przygodził. A wżdybyś się dowiedział, jako masz żyw być. i jako masz poćciwie umrzeć. Nie jako krowa, co objadszy się cykuty, a odąwszy się jako bęben, zdechnie we błocie, a skórę odrą na cholewy, a mięso psi zjedzą. A wżdybyś darmo nie liczył zegaru i zdałciby się i dłuższy dzień i dłuższy żywot, niżli w onym obrzydłym próżnowaniu twoim.
Nieszczęsny to jest, który w marnym próżnowaniu czas swój traci.
Abowiem to nieszczęsny człowiek, co jako bydlę w marnym próżnowaniu czasy swe sprośnie traci, a jest tylko jako on staroświecki marmorowy filar, a na nim chłop z spiże ulany, co tylko wróble, albo gołębie na nim siadają, a w niwecz się nie przygodzi. Aczci i owo mało nie także nieszczęsny, co biega świata łapając, żadnego pokoju, ani żadnego wczasu nigdy nie mając, spadków czekając, expektatywę sobie jednając, a na onego z wielkim grzechem a gniewem Bożym poglądając, po kim się czego nadziewa, w zęby mu jako źrebcowi zaglądając, jeśli już zronił, albo jeśli je przyjadł. Lata mu liczy, powieda., iż to już niemłody pater, czasby mu przed Mojżesza. A sam ani wzwie nędznik w onym kłopocie, jeśli pirwej poń Mojżesz nie pośle i bywa to często, bo się obadwa społu przeklinają. Bo i ów też nie może mu prawie zdrowia życzyć, co wie, iż mu on pewnie śmierci życzy.
A wszakoż wżdy i ten, co tak po światu biega, wżdy się ćwiczy, wżdy się ludziom i sprawam ich przypatruje. A jeśli też potym na jakim miejscu usiędzie, wżdy się na co przygodzi. Ale owo próżnujące idolum a na co się inego przygodzi? jedno ]eży jako spróchniały pień, który już ani na stan dur pod przecieś, ani na łuczywo się nie przyda, jedno iż mrówki pod nim gmerzą a kokoszy grze-bą. A tak patrz, jako sobie czasy i żywoty nasze marnie tracimy, a dobrowolnie ich sami sobie ukra-damy.
Abowiem chociaj kto doczeka i wzmożenia jakiego, a już go zajdzie zima starości jego, a cóż mu po tym? a z jakąż tego roskoszą na łóżku a jeszcze k’temu blisko pieca postawionemu, kagzląc a plując używie? Ano już flegma w piersiach skrzypi, ano już dychawica mówić nie dopuści, ano juź jednego kłopotu zbył, drugiego nabył, bo zbył prace, biegania, a nabył frasunku a myślenia, a ludzkich szacunków a przymówek. Bo o nim sobie szepcą: A trzebaż mu tego było? a cóż mu po tym na starość, iż się zniewolił? a naczże się też juź dobrego przygodzi? A to ma w zysku, iż mu ony wdzięczne czasy marnie upłynęły, których mógł w roskosznym pokoju a bespiecznym a pomiernym żywocie użyć, które mu tak marnie zbiegły jako na wiosnę woda, gdy gorące słońce śnieg zaziębły prędko roztopi, tak że go ani znaczku zostanie, a nie wiedzieć, gdzie się podzieje. Także i ci naszy zaziębli panowie, co nam mało nie równo z tym śniegiem giną.
Więc sobie tu na starość dopiro groby kują, alabastry, marmury i insze rozliczne kamienie łamią, herby pozłacają, tabliczek nawieszają, i mnimają, aby onych swych nikczemnych a zaziębłych czasów a żywotów mieli tą pamięcią nadstawić. O nędznaż to pamięć twoja, a patrz dlugolić trwać może, bo się to wszytko z czasem powali, albo ogień rozsypie. A gdzie jest dziś Alexandrów grób? a gdzie Herkulesów? a gdzie Achillesów? albo Hannibalów? a nietylko aby kto wiedział, gdzie który jest, ale gdzie kiedy był wszyscy nie wiemy. Ale oto masz ich groby, ich herby, sławne dzielności, a rostropne sprawy ich, które nigdy ani zniszczeć, ani umrzeć nie mogą. A tyś swych spraw, któreć miały wieczną pamięć uczynić, w popiele zagrzybionych od-bieżał, a teraz marmurem albo alabastrem chcesz swej pamięci nadstawić? Toć są herby, toć jest sława każdego: żywot poćciwy, sprawy ozdobne, rostropne każdej rzeczy wedle stanu każdego rozważenie, które Bogu poćciwość, ludziom podpo-możenie jakie, a sobie wieczną sławę uczynić mogą. Ale insze wszytki rzeczy, jako Salomon powiada: Vanituu vanitatum et omnia vanitan, to wszytko próżność na świecie, co się leda jako plecie.
Poćciwy jako sobie ma pamięć a dobrą sławę czynić.
A tak ty poćciwy każdy człowiecze, a zwłaszcza który juź przydziesz ku rozważnym latam swoim, nie trać sobie marnie czasów swoich, a nie ukradaj sobie żywota swego poćciwego tymi zamo-tanemi ^ sprawami świata tego. Radszej się staraj już bieżąc ku krysowi swemu o żywot taki, o sprawy takie, jakobyś się podobał ludziom, a naprzód Panu Bogu swemu, a iżbyś stąd zostawił po sobie nie groby, nie herby, ale cnotliwe a pobożne sprawy swoje, na pamiątkę swoję. Bo aczci wszytko jako powiedają z brzękiem dzwonowym przemija, ale wżdy sława dobra nigdy za dzwonem nie biega, i długo potrwać może. A zła poprostu i ze złym też źle zagrzebioną bywa. A jeśli ją kto wspomie-nie, bo się, powiedają, długo złe pamięta, tedy jej inaczej nie wspomienie, jedno ku szpetnej lekkości jego, a jeszcze jej więcej przyczyni, czegoby za żywota jego nie z takim wszeteczeństwem miał wspominać.
A wszakoż są niektórzy, którzy tak jako tako czasy swe przetrwawszy, starości się lękają, iż się po niej bliskiej śmierci nadziewają. Są zasię drudzy, co aby jej doczekali Pana Boga proszą, a snadź zda mi się, iż się ci lepiej udali. Bo młodość i śrzedni czas nie może być żadnym obyczajem, aby się ty obadwa czasy unieść nie mogły. Ale gdy już kto przydzie ku doskonałym latom swym, nie inaczej jakoby przyszedł po wielkim upracowaniu do jakiej pięknej a woniającej łaźni, w której ony wszytki prace i trudy z siebie nadobnie wypoci, a jeszcze sobie gorzałeczką, oliwką, a barskiem mydełkiem grzbiet natrze. To potym smaczno uśnie, i smaczno mu się wszytko zdać będzie.
Czym się ma stary leczyć na złe sprawy swoje.
Także też ty, mój miły poćciwy człowiecze, gdy już obaczysz ony przeminęłe czasy zatrudnione swoje, którycheś używał w zawikłanych a niebacznych leciech swoich, a jużeś przyszedł ku spokojnym czasom swoim, a wszedłeś prawie jako do pięknej łaźniej do spokojnych lat swoich, a zawstyda-wszy się za nie, jeśli jakie niepomierne były, odrzuć je jako niepotrzebne śmiecie od siebie. A natrzy się jako gorzałką a oliwą a mydełkiem, rostropną powściągliwością, którać jako gorzałeczka wygryzie a wysuszy ony pirwsze a niepotrzebne, jako zaskór-ne wilgotności, sprawy twoje, a ożywić jako oliwą insze a poćciwsze zwyczaje w tobie, że się wybielić a świecić każdemu z daleka będą ony poćciwe sprawy twoje, z których napotym będzie rosła nadobna a poćciwa sława twoja. A potym się położysz rozkosznie na onym łóżeczku swoim, na którym sobie odpoczywać będziesz, czekając onego wdzięcznego zawołania Pana swego, gdyć każe do siebie przyść jako miłemu przyjacielowi swemu do onych rosko-sznych pokojów swoich, jako dawno o nich w rozlicznych piśmiech i o ich roskoszach słychamy. A chceszli wiedzieć i rozumieć, jako ma być ani starość ani śmierć nie straszna, tu mało niżej sobie albo poczytaj, albo posłuchaj.
ROZDZIAŁ VIII.
I i zecz się przed starością u przed śmiercią trwożymy.
A iż są niektrrzy, tak jako się i mało wy-szszej wspominało, którzy Pana Boga proszą, aby szedziwości swej doczekali, a drudzy zasię przed nią się zdrygają, a barzo się ją liydzą. I zda mi się, iż ty czterzy rzeczy to ludziom miei-żą, — iż się tej starości boją, a przed nią się trwożą. Jedna, iż się każdy nadziewa, że się juź w starości swej do żadnej poćciwej sprawy, do żadnej potrzeby przygodzie nie może. Druga, boimy się, abyy nam ciała nie zemdliła, tak jako w niektórych schorzałych widamy, iżby się też już ni nacz dobrego przygodzie nie mógł. Trzecia, boimy się, aby nam tak barzo świata nie omierziła, żebyckmy już ani krotofile żadnej, ani dobrej myśli żadnej użyć nie mieli, jedno tak prawie abychmy obumrzeć mieli jako jaskółki na zimę. Czwarta, iż się już bliższej śmierci nadziewamy, niźli w inszych czasiech, bo pospolicie po jesieni zima bywa.
Ale kto się na to rostropnie rozmyśli, a wszytko sobie rozważy, tedy to snadnie sam u siebie zna-leść i rozeznać może, iż się to wszytko ku lepszemu końcowi obrócić i przygodzie może, niźli tak jako my sobie szacujemy, albo niźli się nadziewamy. Abowiem kto tak mnima, iż się już w starości swej ni nacz przygodzie nie może, tedy się mnie zda, iż teraz więcej, niż kiedy w inszych leciech swoich. Abowiem aczechmy w on czas mogli i ludziom i Rzeczypospolitej więcej służyć, ale nie tak potrzebnie i nie tak rozważnie, jako już teraz przyszedszy ku rostropnym latam swoim. Które i z dawniejszego ćwiczenia, i z postanowniejszego baczenia więcej się teraz przygodzie mogą, niźli w ony di płochych młodośuach naszych. Bo dawno to jest ona stara przypowieść: iż stary od rady, a młody od zwady. Bo która rzecz nie będzie słuszną radą a rostropnym rozmysłem rozważona, trudno kiedy ma być i stateczna, i doskonała. Bo dawno mędrcy tak o tym napisali: Quia fnistra sunt arma foris, ubi non sunt consilia domi, to jest: Próżna jest na stronie zwada, gdy nie będzie doma rada.
Chytrością moc może zu-yciężyć.
Abowiem wiele o tym czytamy, iż oni starzy ćwikowie, a oni sławni a zacni hetmani wieków pirw-szych, zawżdy więcej rozumem a uważnemi radami swemi porażali, niźli czasem mocami. Patrz, co Hannibal, on sławny hetman Kartagiński uczynił, gdy Rzymianie nań niewiadomie przyszli, tam gdzie z niewielkim wojskiem leżał, i zaciągnęli go w nie-bespiecznym miejscu, tak iż mu już barzo duszno było. A iż wiedział, iż się mocą obronić nie mógł, szukał rady, jakoby wżdy sobie chytrością jaką pomóc mógł. Potym posławszy piesze miedzy chró-sty, kazał suchego gałęzia z tłustych drzew co na-więcej nanosić. Potym słomami przekładając a prochy a siarkami przetrząsając, kazał wołom na rogi nawięzać, których miał jeszcze kilkaset dla żywności w wojsce. Potym w nocy z wojskiem swoim, co go miał co nabliżej, cichuczko się pod rzymskie wojsko podszańcował, woły puściwszy przed sobą. A gdy już było co nabliżej, kazał zapalić ony wiązani. Ony karwy rykiem i krzykiem wielkim w wojsko rzymskie skoczyły, strach wielki uczyniły, wojsko rozgromiły i oświeciły. A Hannibal z ludźmi przyskoczywszy, wojsko ono lak przestraszone i rozproszone snadnie pobił a poraził wedle myśli swojej.
Drugi raz także, gdy z tymiż Rzymiany na morzu wodną bitwę zwieść miał, także iż mu nierówno było. kazał kilka okrętów do brzegu przypu ścić, a nabrawszy garnców co nawięcej, posiał takież pieszo miedzy skały, gdzie wężów kupy wielkie. Ji i kazał onych wężów łopatami w ony garnce nagarnąć, potym skórami bydlęceini surowemi ob-więzować, i barzo wiele onyck garnców także na wszytki okręty swoje kazał nanosić. Gdy się już nazajutrz bitwa stoczyła, tak, że się już okręty osękami zwarły, tedy się jedni z Rzymiany bili. drudzy w lch okręty ony garnce z węźmi miotali, tamże się ony garnce rozpadały, a wężowie ludziom jednym za bóty, drugim za szyję lazły, jęły się kręcić. Ludzie om tak srodze przestraszeni, woleli się wężom bronić, niźli bitwy patrzyć, tak, że je sobie powoli poraził wedle myśli swojej. A tu patrz, jako rozważna rada a sprawa, więcej czasem może niźli na-więtsza moc. Także Semiramis, ona waleczna królowa babilońska, gdy wojska nieprzyjacielskie pod jej się miastem położyły, naradziwszy się starych a bywa-l\cii kiyksmanów, kazała jako świta bydła wszytki przed miasto ku wojskom nieprzyjacielskim pode mgłę wygnać, a u każdego bydlęcia zbrojnego człowieka postawiła, który gałąź zieloną, co nawiętszą unieść mógł, niósł nad sobą. Ludzie oni, co przed miastem leżeli, usłyszawszy ryk, ruszyli się ku one-mu łykowi, chcąc korzyści dostać. Ujrzeli też ony wiechy, muimali, aby bydło tak pustopas miedzy chrusty chodziło, rzucili się leda jako a nie ostrożnie na ono bydło, a on las w nie, a ona też z drugiej strony z drugimi ludźmi przyskoczywszy, ludzi zetrwozone, które on las bił, i ony drugie, którzy się jeszcze trwożyli, snadnie poraziła.
A tak niech tego nikt nie powieda, aby ludzie starzy a bywali w takich potrzebach w niwecz się przygodzie nie mieli. Abowiem i marynarz stary a bywał}7, co u rudla albo u kompasu spokojem stoi, a rady drugim dodawa, daleko jest potrzebniejszy, niźli owi, co po powroziech biegają, ma sztów się albo żaglów chwytają, a nie zawżdy wiedzą co czynią, by ich owi starzy a bywali nie upominali. Abowiem małoć na tym, iż kto powrozy targa, albo podkowy łamie, a dalej nic, ani sprawy, ani rady żadnej w sobie nie ma, też tylko za jednego takież jako i inszy stanie. Ale gdzie jest rada rozważna, a sprawa ćwiczona, więcej jeden radą swą porazić i sprawić może, niźli ich wiele, co nic nie umieją. A tak tu stary niechże się dla tej przyczyny nic starości swej nie lęka, aby się już ni nacz przygodzie nie miał, daleko się zawżdy więcej może przygodzie z radą a z pamięcią a z bywa-łością swoją, niźli wiele młodych, co nic nie umieją, i nic nie umieli, i nic poradzić nie mogą, tylko z daleka stojąc nasłuchawają, gdzie drudzy młócą.
Druga przyczyna, ’przecz się starości boimy.
Jest też druga przyczyna, przecz się przed starością trwożymy, a to ta, iż się boimy, aby nam ciała nie zemdliła, żeby już tak zawżdy leżeć, albo siedzieć musiało, a iżby się już na żadną sprawę dobrą, a nakoniec ninacz nie przygodziło. To acz-ci prawda jest, iżci już ku starości nie tak bujne a poskoczne być musi, ale iżby się nie miało w niwecz nie przygodzie, mało tego widamy, chyba iżby było jakie nazbyt ochorzałe, a od Pana Boga skarane.
A wszakoż i ono nazbyt poskoczne, albo nazbyt bujne a szalone, nie wiem, co też ma naprzód przed owym statecznym a spokojnym. Bo to znajdzie i miedzy młodymi ludźmi, iż będzie jeden bystrzejszy a szaleńszy, niż drugi. Ale, by się na ko — < go statecznego przypuścili, co komu lepiej przystoi, pewnieby ów mot) liczka przegrał, co skacze, jako kozieł po płociech. Bo zaprawdę, jeśli co komu przystoi, tedy nadobny statek młodemu człowiekowi.
A zową go więc poważni ludzie panienką, powiedając, iż czysty, stateczny młodzieniec, by miał być panienką. Ale nasz poskoczny nazbyt, a na cóź się jego figle przygodzą? bo i sobie szkodzi i ludziom. Bo jeśli na szkapie, tedy się wierci, kręci, biega, darmo nigdy nie postoi. Więc albo co potłucze, albo poprzewraca, albo kogo zdepce, a sam też albo o tragarz w łeb, albo o gałąź w gębę weźmie, albo i z szkapą padnie, a potym modrym płatem nogę uwija. Jeśli też pieszo, to albo przez stoły, albo przez ławki skacze, jednego nogą w bok, drugiemu szpadą po gębie, a sobie też albo w bok, albo w goleń, albo sklenice potłucze. Owa nie wiem, ani rozumiem, nacz się ony figle jego przygodzą. Bo ni do męstwa, ni do żadnej potrzebnej rzeczy, chyba uciekać a przed guzem uskakować, toby się wżdy na to zeszły.
Azaż też ubogi starzec nie może sobie nadobnych a statecznych a spokojnych przechadzek użyć około stawków, albo po sadeczkock swoich, albo też po polu, patrzając, niemaszli w pszenicy kąkolu. A potym przyszedszy, siadszy sobie u chędogicgo stolika, smacznych a pomiernych potraweczek się najeść, a potym na swym przyrodzonym inochodnicz-ku, który na nogach pan, na białym a nadobnym łóżeczku się przejeździć, z ’czeladką sobie pomówić, pożartować, pokrotofilić. A jeśli też jaki dostateczny, może też sobie i jaką cichą muzyczką główkę naszychtować, a potym się smaczno przespać, a potym się też obudziwszy to sprawować, co też już jego stanowi należy. A cóż ma ów latacz albo skoczek przed nim, któremu się łeb nigdy uspokoić nie może? Kudobne wirszyki łacińskie jeden także spokojny pan nad łóżkiem był sobie kazał napisać:
Stet, guicungue vult, sublimi lubricus in aula,
Me tamen nil saciat at sola dulcis quies.
Co po polsku tak może właśnie wyłożyć:
Niech sig kto chce dziwuje ścianam malowanym,
Niech też kto chce kołace botem podkowanym,
Mnie już nic nie smakuje, jedno wdzięczny pokój, A ty już tam u dwora, wierę, co chcesz rokuj.
A wszakoż aby już ta obleżałość tak miała być nikczemna, iżby się też już nie miała ninacz pi zy godzić, tedyby też to pocciwemu człowiekowi, chociaj podstarzałemu, zasię nie prawie przystało. Boć też to więc drugiemu z nałogu a ze zwyczaju czasem przypadnie. Boć jedno źwirzęta takiego pokoju szukają, natkawszy brzuch, lazą w gęste szelmy, a kryją się, aby im też juź nikt onego ich pokoju nie przekaził. A wszakoż pokój od burdy, pokój od prawa, pokój od zbytków, pokój od inych niebespieczności świata tego, ten nadobnie statecznemu a poważnemu starcowi przystoi. Ale iżby się już nie miał ani Rzeczypospoli-tej, ani przyjacielom przygodzie, tyło tak leżeć, jako niedźwiedź mrucząc, a łapę ssąc w barłogu, toby 11111 też zasię barzo nie przystało. Bo możeć człowiek poważny siła dobrego i bez trudności i sobie i ludziom czynić, jednym poradą, drugim też pomocami jakiemi, to przez listy, to przez posły, a czasem też i samemu na jakim leguchnym wozeczkn bez przetrząsów a bez poskoków, nie wadzi się przejeździć. A tak gdy tym kstałtem będzie starości swej używał, tedy więcej roskoszy, niż kłopotu będzie używał, a nic mu nic zawadzi ono spokojne a nieposkoczne ciało jego.
Trzecia przyczyna, przecz się starości boimy.
Trzecia przyczyna, przecz się ludzie starością brzydzą, jest podobno ta, iż się drugiemu tak zda, iż już ma tak zgrzybieć, iż mu już wszytki roskoszy i wszytki krotofile świata tego omierzną, a iż ich ni w czym użyć nie będzie mógł. Ale powiedz mi kto, co jest lepszego: samemuli młócić, czyli u młocków stać a doględać, aby dobrze wymłacali? Także i po óciweniu a statecznemu człowiekowi, nie lepiejże mu na to patrzyć, gdy się szaleńcy trzęsą, skaczą, maszkarują, rozmaite krotofile wymyślają, niżliby się ślizać miał jako kozieł po lodu, boby też to jednak nadobnie jego miłości przystało, podpirając się owym drugim dziatkiem z głogu, albo z przmielu wystruganym. A potym napatrzywszy się onych rozlicznych krotofil, nabęczawszy sobie łeb rozmaitemi muzykami, smaczniej sobie i zjeść może, i potym sobie wdzięcznego pokoiku po swej myśli użyć. Acześmy się już też dosyć o tym nasłuchali, co ty skoczki umieją i do czego ludzi przywodzą, to już jemu mało do tego, niech sobie maże boki albo goleni jako kto chce, albo też mieszka spowiedzi słucha, jeśli jutro będzie mógł skakać, czyli jeśli się utrząsnął, bo zawżdy po krototilach dobrej biesiady trzeba, a ta, jako się z mieszkiem nic zrozumie, trudno więc dobra być ma.
A wszakoż poważny człowiek ma tego przestrzegać, aby takie krotofile nie były szkodliwe, nie obraźne, nie krwawe, jako to bywa w turniroch, w gonitwach, w szyrmirstwach, iż nie jeden czasem z zawiązaną głową, albo nogą chodzi, albo rękę długo na kitajce nosi, a psim sadłem naciera. Ale mająli być krotofile, mają być poćciwe, pomierne, bez szkody a bez urazu jeden drugiego.
Abowiem ciało nasze jest sobie czasem wielkim1 przyjacielem, a czasem też wielkim nieprzyjacielem. Bo sobie jest przyjacielem, gdy sobie nadobnych, spokojnych a pomiernych czasów używa, nie nazbyt się też pieści, a nie nazbyt się też pracuje. Ale gdy się też na swą wolą rozpuści, tedy mu się zda, aby wielkiej krotofile używało, ano wielkiej nędze, gdy się po ścianach tłucze, gdy rozmaite koziełki przewraca, gdy się we zbroi ukołace, gdy je ze wszech stron tłuką, i mnima, aby kro-totil używał, a on się uda na rozmaite guzy, na rany, a czasem i na śmierć, jako się tego wiele przy trefuje. Abowiem w takich krotofilach czasem silna symułacya bywa. Tobieć się zda, iż wesół, a tam me wiesz dalej, co pod pokrywką wre. Bo jednego guzy a bliska franca frasuje, drugiego też długi a cyrografy, a tak też i ine przypadki. Bo i szka-pać się będzie cudna zdała pod cudnym pokrowcem, a gdy go odkryjesz, alić kłapouchy, albo jaki przeslągły. J ^ A stateczny człowiek nierówno lepszych i poćciwszych krotofilek sobie użyć może, siedząc a dziwując się dziwnym zwrotom świata tego, niżli ten tłukąc się poskoczny kuropłock. A mądrzy starzy ludzie barzo się radzi tymto rzeczam nikczemnym pirwej dziwowali, na ty teatra, to jest na majestaty, które na to sprawowano, aby się z nich stateczni ludzie krototilam dziwowali, barzo radzi się schodzili, nadobnie się jeden z drugim o dziwnych obłędnościach i obłudnościach świata tego i namówili i naśmiali, i myśli swe ucieszyli, i ćwiczenia sobie namnożyli, i potym do domu przyszedszy dziatkam, albo też służkam to nadobnie rozwodzili, co jest szkodliwego, a co jest przystojnego komu wedle biegu świata tego.
ROZDZIAŁ IX.1 czwarta przyczyna, przecz się ludzie przed starością wzdrygają. A tu będzie jako się śmierci nie lękać.
Czwarta przyczyna, przecz się ludzie przed starością wzdrygają to jest, iż się już po niej bliskiej śmierci nadziewają. Bo z gromu pospolicie, albo dżdżu jakiego nawalnego trzeba się gradu na-
Biblioteka — Rey T * g dziewać. Ale m^dry a rozważny czł< wiek, nie wiem czemu się tego lękać ma, co jest powinien, a pewnie powinien kiedy tedy uczynić, jako dłużnik, który się bliskich gód lęka. Ale lękaj się ty, jako chcesz, bo jeśli nie na gody, tedy pewnie na śrzo-dopoście, albo wiosce puknąć, albo się workowi wytrząsnąć.
Abowiem pomyśliwszy sobie, iż nas tak natura w tę niewolą zaprzedała, a nikt się z tego ani wykupić, ani wyprosić, ani żadną mocą wybawić nie może. A o cóż się tu juź troskać? owszem, pilniejsza o to się starać, aby to kiedykolwiek przydzie, co powinnie przyść ma, przyszło z dobrym rozmysłem, z rostropnym postanowieniem, z uspokojonym sumnieniem a bojaźnią Bożą. A gdy się w to nadobnie poćciwy człowiek ubierze, już jako w pewnej zbroi może się onego ostateczniejszego nieprzyjaciela swego, śmierci, nic nie lękać. Boć się jedno taki każdy trwogi boi, który o niej nigdy nie myśli, ani się jej przypatruje, ani żadnej przyprawy nie ma, coby na się czasu onej nienadziesznej potrzeby na się włożyć miał. A to prawie niena-dzieszna potrzeba, z której nas i Pan nasz nadobnie upominać raczy, abychmy ustawicznie zawżdy ku tej potrzebie gotowi byli, gdyż nie wiemy nietylko dnia, ale i godziny, kiedy na nas z nieobacz-ka, jako złodziej przypaść ma. Też zasię, gdy się na to poćciwy a rozważny człowiek rozmyśli, iż nie był nigdy żaden mocarz, aby się tej burdzie obronić miał, ani żadne tak twarde miejsce na świecie, aby z czasem odmienić, spadać, a w niwecz się obrócić nie miało. A czemuż się on lepszym nad insze rozumieć ma? a oczże się tak barzo frasować ma? gdyż to jest każdy powinien, a żaden mocarz nigdy się temu obronić nie mógł.
Posiadałci Aleksander Wielki wszytek świat, że mu się żaden naród nigdy oprzeć * nie mógł, i w dziwnych a srogich przygodach bywał, a gdzież się podział? Bijałci też Herkules dziwne ludzi, dziwne narody, a nakoniec smoki i ze lwy się łamał, a gdzież jest? Albo on Samson, co wieże, mury obalał, albo lwom paszczeki rozdzierał, czeluścią osłową kilka tysięcy ludzi pobił, patrzże jeśli się śmierci obronił, albo mógł obronić? Nuż oni Hektorowie, Achillesowie, albo on Lizymach, co ji był Alexander wielki lwowi okrutnemu kazał wyrzucić, jako się obronił i jako lwa srogiego uda-wił, kto czyta, to już wie; a gdzież się podział?
Czemu się teyo lękać, co powianie być musi. . A gdyżeckmy wszyscy tym prawem osądzeni, a pod ten dekret poddani, a widzimy, iż ani żaden król, ani żaden potentat, ani żądny święty od tego dekretu nigdy do wyższego prawa, ani do siedmi miast appeilować nie mógł, jedno iż ji skromnie każdy przyjąć, a na sobie ji nosić musiał, a czegóż my się też nędzni robaczkowie nadziewać mamy? a czymżebychmy się lepszymi sobie zdać mieli, niż oni dziwni ludzi? Owszem, uważywszy to sobie, iż to powinnie znosić mamy, a czemuż się przed tym wzdrygać, albo się tego lękać mamy? Bo aczci to jest przyrodzeniu naszemu straszna rzecz rozłączyć się z światem i z onemi nałogi jego, którymechmy tu już przywykli, a w nich się roskochali, ale uciek-szy się do rozumu, iż to już inaczej być nie może, a iż to już jest rzecz powinna, a k’temu do obietnic Pańskich, iż wierny żądny nie umiera, jedno iż idzie do lepszego żywota, a czemuźbychmy się tego lękać, albo się przed tym wdrygać mieli? Owszem się zawżdy o to starać, aby nas czas tymi wiernymi tak zastał, jakobychmy wedle obietnic Pańskich zawżdy żywi byli, gdyż złościwy, wedle dekretów Pańskich, każdy w złości swej obumrzeć musi.
A tak owszem człowiek, który już ku swym poćciwy m a szedziwym latom przyszedł, a iż juź jest niejako imi ociążon, a czegóż się już inszego ma nadziewać? Owszem, czasu tego z i’adością czekać, a k’niemu się zawżdy wedle nauk i obietnic Pańskich co napiękniej gotować i sprawować, a nędze długo nie cirpieć. Bo chciałbych kogo spytać, gdyby kogo chociaj żartem za nogi powieszono i pytano go: a juź się każesz uciąć? powiedziałby: ale się boję, bych się nie stłukł. Pytanoby go: a cóż wolisz, albo się mało przytłuc, albo tak długo wisieć? O pewnieby się każdy wolał kazać iiciąć cho-ciajby się przytłuc, niż tak długo wisieć. A także zeszłemu w leciech a szedziwemu, a prawie jako za nogi obieszonemu, mało mu się nie lepiej zarazem już ochynąć, niżli tak długo za nogi wisieć a czekać, a jednakże tam przedsię być, a przedsię się ochynąć.
Abowiem jaśnie to wszyscy znamy, że się tu jako po cienkim lodu ślizamy, ani żaden z nas nie wie, gdzie ma w przerębl wpaść, albo gdzie się załomie ma. A cóż inszego czynić? Przedsię się tego nie lękać, czego się ustrzedz nie możemy. Boć strach jest na nas, jako na dzieci maszkara, co twarzy odmienia, tylko jedno straszy, a nic nie uczyni. A wszak widamy dzieci, kiedy więc z kim igrają, to mu rady, to się z nim kochają, a skoro na się szpetną maszkarę włoży, to wnet przed nim uciekają, a skoro ją zasię zejmie, to wnet zasię do niego z radością bieżą. Także też człowiek mądry a rozumny, który nie jest jako dziecię, gdy się rozmyśli, iż pod tą szpetną maszkarą, pod strachem, niemasz się czego bać, widzi iż tam czym straszy szkodliwego niemasz nic, a czemuż się tego lękać ma, co obrazić nie może, a co jest rzecz powinna, a wziąwszy myśl stateczną przed się, nigdy mu żaden postrach, ani śmierć sroga, ani straszna nie będzie.
Poćciicemu przecz ma być śmierć straszna.
Bowiem poćciwemu a rozumem ozdobionemu człowiekowi a czemu być ma śmierć straszna? gdy nic na swym sumnieniu nie czuje, coby mu do łaski Pańskiej, do żywota wiecznego przekazić miało, gdyż ozdobił staniczek swój takim żywotem i takiemi sprawami, że i po śmierci sława jego nigdy umrzeć nie będzie mogła. Gdyż też będzie pewien, iż dusza ona miła jego, w roskoszy a radości zachowana być ma aż do zawołania swego, a ciało też jako smacznym snem, iż też uspokojone będzie. Gdyż wie, iż to pewna a nieomylna rzecz jest, a z czasem na każdego przypaść musi. Gdyż wie, iż żadnego tak pewnego ani mocnego miejsca niemasz na świecie, gdzieby się przed tym zakryć miał. Ani żadnego mocarza niemasz, coby go od tego obronić miał. A co ma być poniewoli, a czemu tego z dobrą wolą czekać nie ma? Gdyż i gość wdzięczniejszy, co sam z chuci a z miłości przydzie do kogo, niż ów, co go wloką, a on się wydziera, a prawie gwałtem ukazuje niechuć swoję.
Prawdać jest, iż kto się nazbyt zabawił światem tym mizernymi, a tymi doczesnenii nędznemi obłudami jego, który się uzłocił, upstrzył, gmachy pomarmurował, poalabastrował, pozłocił, piska, huczy, trąbi, a dziwnemi kstałty roskoszy swoich używa, że» temu śmierć musi być straszna i żałosna. Ale jeszcze będzie żałośniejsza, gdy z guzów, albo z francuzów, albo z dziwnych wrzodów nań nieobacznie przypadnie. Ano strach, ano żałość od onych nałogów swoich, ano sunmienie drży, nie czując nic dobrego w sobie, ano ni wiary, ni sprawy, ni nadzieje, ani żadnej stałości niemasz, ano jeszcze dyabeł poddyma, aby w rozpacz przyszedł, a świat łudzi, a ciało drży przed strachem. Ale człowiek w statecznej myśli swej postanowiony, który poćci wie a pomiernie a pobożnie używał zawżdy’ cnotliwych czasów swoich, który się rozmyśla, iż to, co oczyma widzi, nigdy jego nie było, tak tego jako pożyczanego używał, a zawżdy to powinien był wrócić, albo inemu oddać, kiedy mu jedno rozkażą, a czegóż się ma lękać? a czegóż ma żałować? i owszem to wszytko z dobrą wolą woli oddać, z czegoby potym srogą liczbę czynić miał.
Abowiem dobi-y dłużnik, który się zadłuży-, a wie, iż onym zadłużeniem wiele sobie zarobić może, a zasię onymże urobkiem wie pewnie, iż z tyle troje ugonić może, o, barzo rad dług on zapłaci. Także człowiek pobożny zadłużył się Panu, wielki dług wziął od niego dobrodziejstwa jego, a jeśliże się w tym dobrodziejstwie Pańskim pobożnie a poćciwie zachował, o wiele sobie urobił, a tym urobkiem wielkich sobie skarbów dostać może, a już tego pewien a ist o wiecznych a niedoczesnych skar-biech swoich. A czemuż się ma wzdrygać, aby ten dług Panu zaś wrócił, gdyż już im wiele urobił, i jeszcze się wiele skarbów po nim nadziewa. Ale ów nędzny dłużnik, co jako szwiec, kiedy7 się na skóry zadłuży, tedy podeszwami wypłaca, który już żadnej nadzieje w wielkim zarobku nie ma, tylko się lichmaniną żywi, a lichwy płaci, a barzo mu ciężko wrócić, co się komu zadłużył, a przedsię rad nie rad, przydzie święty Marcin, daj czynsz, a co się go nasadzają albo namęczą, to w niwecz.
A wiele poćciwych ludzi było i pogańskich i krześciańskich, co dobrowolnie śmierci szukali, a sobie jej życzyli. Ano i Dawid na wielu miejscach Pana Boga prosił, aby mu dał oglądać skarby w ziemi żywiących. Ano i prorok Jonas, leżąc przed Niniwen miastem na onej górze pod słońcem, prosił Pana o śmierć. Ano i on starzec Symeon święty, gdy poznał zbawiciela swego na ręku swoich, tedy pi*osił Pana, aby go już opuścił, a wziął go do chwały swojej, powiedając, iż mi tego już nic nie żal, gdy oglądały oczy moje zbawiciela swego. Nuż zasię ludzie pogańscy, tylko dla sławy swej na wielkie niebespieczeństwa, a prawie na śmierć ciała swe wyprawali, na działa nabiegali, przez wojska się przebijali, na mury i w ognie wska-kowali.
A co rozumiesz o onych, co się byli w onym Trojańskim koniu zawarli, jeźli się ci byli dobrowolnie na śmierć nie wydali? Bo Grekowie, gdy juź Trojej dobyć nie mogli, uczynili postawę i ten kstałt okazali, podziękowawszy bogom swoim, iż już precz od onego miasta odciągnęli. A na pamiątkę tam bycia swego, a na chwałę bogom swoim zbudowali konia wielkiego z drzewa i pięknie ji umalowali, w którym zawarli kilkaset ludzi rycerskich. Ubodzy Trojanowie, rozradowawszy się onemu pokojowi swojemu, zbiegli się na dziw do onego konia i uradzili sobie, aby ji na wieczną pamiątkę do miasta wciągnęli Potym sztukę muru niemałą obalili, oną bestyą z wielką trudnością w miasto wtoczyli, potym sobie juź wesołych \ czasów używali. A gdy jeszcze około onej szkapy stali, przybieżał Laokron, królewic, który był duchowny i uderzył w onę szkapę szefelinem, mówiąc do nich: Konne
Jmec in nostros strucia est machina muros? A co wiedzieć panowie, jeśliże ta szkapa na nasze złe, a na nasze mury nie jest zbudowana? Cóż rozumiesz, byli li ci w strachu, co tam w szkapie siedzieli? Potym w nocy z onej szkapy wyskoczywszy, w kilku miejscach miasto zapalili, na bespiecznie śpiące uderzyli, bo strach wielkie oczy ma, Grekowie też wnetki przyskoczyli, tak, że nędzne miasto wzięli i rozszarpali.
A tak wiedząc to uważny człowiek, iż w śmierci żadnego strachu niemasz, wiedząc, iż i ludzie święci i ludzie pogańscy nic się przed nią nie trwożyli, owszem, się w nię dobrowolnie wdawali, a k’te-mu jeszcze i w złym drudzy sumnieniu, i żadnej sprawy około siebie postanowionej nie mając. A czemuż ten poćciwy, mając sumnienie bespieczne, czyste, a od wszego wolne, postanowiwszy nadobnie swe sprawy wszytki, z rozważnym umysłem na wszem postanowiony będąc, a czemużby się tej bestyej a tej niemej twarzy lękać miał? która tylko iż ciało uśpić może, ale dusza miła nigdy od niej dotleniona być nie może, tak jako nas w tym Salomon bespiecznie uiścił.
I pogani i czarci, śmierci nie ganili.
Wiele pisma i przykładów takichbychmy znaleźli, gdzie i jJOgani i czarci śmierci nigdy nie ganili, i owszem ją chwalili. Ano Sylenus też mędrzec jeden, gdy do Adryana cesarza był za więźnia przywiedzion, gdy z nim wiele rozmawiał, po rozmowach onych prosił cesarza, aby go wolno puścił Cesarz go spytał: A co mi za to dasz? Powiedział mu Sylenus: A coć mam dać, kiedy sam nie mam nic, ale cię nauczę takiej rzeczy, coć za wielki skarb stanie. Pytał go cesarz, coby to takiego było. Powiedział mędrzec: A to napirwej, żałuj, żeś się urodził, a potym proś Boga, abyś co narychlej umarł. Boś się urodził, chociaś cesarz, na wielką nędzę, na wielki kłopot, a na wielkie niebespieczeństwo żywota swego, abowiem nie jedna śmierć za tobą chodzi, a rozmaici ludzie o tobie i lozmaitemi kstałty radzą, jakoby cię z świata zgładzili. A przedsię co w tym kłopotów, frasunków a niebespieczeństwa używiesz, a zwłaszcza w tych zamieszkach swoich, to będziesz miał w zysku. A skoro umrzesz, już sobie do każdego pokoju, do każdego bespieczeństwa i do każdej rozkoszy fortkę otworzysz. Cesarz, rozśmiawszy się onym skarbom, a przyznawszy, iż prawdę powieda, kazał go wolno puścić. lakże i Dyogenes, gdy go między inemi roz mowami tenże Adryan pytał, coby też o śmierci rozumiał, tedy mu także powiedział: Śmierć jest pewne pieigrzymstwo, koniec każdej prącej, strach złym, a rozkosz dobrym. A pewnie, że prawdę po-wiedał. Bo swowolnikom a łakomcom musi być barzo straszna. Bo się jednym od nałogów barzo nieckce, a drugim też od onych dosypanych skrzynek, a od wyciosanych marmorów, których nędznie użyli, i niegdyby byli nie użyli. A człowiek ros-tropnością mądrą ozdobiony, wspomniawszy sobie jako pismo powieda, iż tu nie mamy miasta mieszkającego na świecie; wspomniawszy, iż to wszytko, cokolwiek mamy, nie nasze jest, jedno jakoby k’wiernej ręce nam do żywota pożyczono; wspomniawszy, iż mu tam Pan wieczne skarby obiecał i nagotował, których ani mól, ani rdza nie gryzie; uważywszy swą bespieczną myśl i sumnienie swoje, nic to mu nie straszno, iż to uczyni, co zawżdy-uczynić powinien.
Czarci za skarb ludziom śmierć dawali.
A patrz, jako i czart śmierć zawżdy za wysokie dobrodziejstwo a za zacny upominek być pokładał. Jeśli kto czytał, gdy Trofon a Agamedes kościół byli Apollinowi wielkim kosztem zbudowali,, w którym potym czarci mówili, i ludziom odpowiedzi dawali. Przyszli potym do onego kościoła i prosili Apollina, aby je też wżdy za onę ich pracą i za on kosztowny zakład czym opatrzył. Apollin im powiedział: Iż wam takie upominki dam, których na świecie żadnych lepszych niemasz. Ci się barzo w tym kochali, i z radością tego czekali, i przyja-cielom tę swą pociechę opowiedzieli. Ńaleźli je trzeciego dnia, a oni obadwa umarli. I obaczyli to potym oni, co się im byli tego zwierzyli, iż oni ich bogowie na on czas śmierć sobie za nawiętsze dobro i za nawiętsze klenoty poczytali.
Także też oni dwa bracia, Kleobis a Byton, których matka, wedle onego starego zwyczaju pogańskiego, była kapłanem, którą zwano Argia, gdy na jakiś fest miała iść przed miasto do kościoła sprawować ony cerimonie swoje, synowie jej prosili, aby dla zacności swej pieszo nie szła, ale wsadziwszy ją na wózek, pięknie przystroiwszy, sami ją dwa wieźli do kościoła onego. Gdy — ofiary czyniła onym bogom swoim, także ich prosiła, aby to onym synom za onę poćciwość, co jej uczynili, czym dobrym oddali, i pewnie jej to obiecali. Była z nimi już na ony obietnice wesoła, a po onej krotofili spać się pokładli. Rano wstała, a synowie jeszcze śpią, nie kazała ich budzić; aż ku południu było, powiedziała, iż to już długo śpią, kazała je potym obudzić. Ci, co je szli budzić, naleźli je, a oni oba-dwa umarli. Matce powiedzieli, ona się nic nie zatroskawszy, powiedziała, iż widzę, iż u bogów niemasz nic lepszego, ani kosztowniejszego jedno śmierć, gdyż to mym synom dali, co im byli z wielkiej łaski dać obiecali.
Nierozmyślnym śmierć strach, rozmyślnym krotofila.
A tak, jako się pirwej wspominało, bogaczom a łakomcom, a roskosznikom straszna jest śmierć. Ale ludziom mądrym a słusznie rozmyślnym nic to straszno być nie może. Bo nie darmo ono Salomon w swej prośbie, którą czynił do Pana, dokładał: Bogactwa zbytniego nie daj mi, mój miły Pa nie, tylko mi daj słuszne potrzeby do żywności mojej. Abowiem w bogactwie będąc nasycony, boję się bych cię nie zapomniał, a nie pytał się potym, co to jest za Bóg i które jest imie jego. A tak nie dziw bogaczowi strach śmierci,
Antygon, król Macedoński, gdy był barzo niemocen, a iż baczył, iż go panowie i ini przyjaciele żałowali, tedy im powiedział, iż mię żałując, zaźrzycie mi mego dobrego. Abowiem ta niemoc jest do mnie prawie posłem, upominając mię, iżem jest człowiek, a iżbych pamiętał potym na śmiertelność swoję, będęli żyw, a nie wznosił się ku górze z omylnemi myślami swemi. A jeśli umrę, tedy dług zapłacę, a pokój sobie uczynię.
Niedawno zeszły on cesarz sławny Maxymilian, gdy mu w Tyrolu pałac jakiś budowano, tedy tam coś murarze a cieśle pomylili; gdy przyszedł oglę-dować, tedy starszy ten mistrz jakąś zafrasowaną twarz ukazał. Cesarz mu, przyszedszy, poszeptał: Nie frasuj się, boć ja ten dom nie wiem komu ji jeszcze buduję, ale przydziesz do mnie po obiedzie, tedy mi mój własny domelc zbudujesz. Cieśla się zadziwowawszy, coby to miał być za domek, coby ji za kilka godzin zbudować miał, szedł potym na czas naznaczony do cesarza. Cesarz, zawarszy się z nim pocicku, kazał mu, aby mu wnet trunę zbudował, a iżby tego nikomu nie powiedał. A gdy już truny dokonał, powiedział mu cesarz, iż to do-pirko jest własny domek mój, tamtego już dobudujcie, jako chcecie, bo niewiem komu ji budujecie. Potym cnotliwy cesarz onę trunę zawinąwszy, pięć lat z sobą wszędzie woził i w każdej potrzebie z nim bywała, a powiedał, iż to też mam swój tajemny skarb. A gdy umarł, rzucili się do skarbu, aliści truna, a w trunie nic niemasz. Obaczyli też potym, iż to jego był tajemny skarb: pomnieć zawżdyr na śmiertelność swoję. Także go potym w niej z wielką poćciwością jako cesarza schowali.
Tenże sławny cesarz, gdy już miał umrzeć, prosił panów swoich, aby ciało jego przez kilko dni nie zakryte leżało. A gdy go panowie pytali, coby było potym, powiedział: Iż niech się każdy dziwuje a przypatruje się mocy śmiertelnej, iż ani cesarz, ani żądny potentat jej się nigdy obronić nie może. A niech też sobie każdy wspomni śmiertelność swo ję, a iż to dług jest pewny a niemylny, a każdy ji z czasem swym pewnie zapłacić musi.
W onym sławnym Egipcie ten był obyczaj, iż gdy panowie jaki sobie fest czynili, tedy gdy byli naweselszy, przyszedł muzyk jaki albo skrzy’piec jaki, a przyniósł na sobie obraz drzewiany jakoby człowieka umarłego, tamże ji podle siebie postawiwszy, napirwej pcglądając na on obraz, żałosne wiersze śpiewał, aby każdy czasu niebespieczniejsze-go a naweselszego na to sobie wspominał, iż też taki ma być, a iż się temu nikt żadnym bogactwem, ani żadną mocą obronić nie może, aby tego długo płacić nie miał. Potym też zasię ine biesiedne a wesołe wirsze śpiewał.
Abowiem i my, co po tym świecie do tego krysu obiecanego wędrujemy, jesteśmy podobni ku onym, co w drogę idą, i potkają gdzie jakie piękne drzewo z szyrokim liściem, a cień roskoszny pod nim; to się tu pokładą, to się tu rozuwają, to się ocierają, drugim się przespać chce. A przedsię kochaj się ty jako chcesz, dalej w drogę wędrować, a tam być, gdzie potrzeba a gdzie każdy być musi’. Także my też pod tym drzewem a pod tym cieniem świata tego, to się oskubamy, to się przewracamy, to się chłodzimy, to się nam niechce z cieniu tego, a przedsię wędrować, a przedsię tam być, gdzie każdego powinność niesie, by się nabarziej ociągał z cieniu tego.
Prosto jestechmy jako on dziad, co o nim Ezop bajał, który niósł w gorący dzień brzemie drew z łasa na sobie. I stanąwszy także pod drzewem w cieniu, zrzucił z siebie ono brzemię drew, i powiedział: Ej, juźbych snadź wolał śmierć, niźli się z tymi drwy dźwigać, A śmierć wnet podle niego ^stanęła: „A czego chcesz, bracie? owom ja gotowa. Dziad, wejrzawszy jej w oczy, ubznął się i powiedział, stojąc pokornie: Nic, moja miła siostro, chciałem cię prosić, byś mi tych drew pomogła na ramię założyć, ale już nie trzeba, bom sobie już odpoczynął; założę sam. Takci nas świat łudzi, iż gdy sobie czasów a przypadków powinnyeb nie rozważymy, tedy nam ta nieslachetnica straszna, która zaprawdę, kto się obaczy, nie ma przecz straszna być.
Ano i oni pogani, co je zwano Traces, ten obyczaj mieli, iż kiedy się człowiek urodził, tedy na’ krzcinach płakali, żałosne pieśni śpiewali, wysławiając, iż się ten człowiek na nędzę a na wielkie niebespieozeństwo narodził. I nie darmo płacze, bo to czuje rozumna dusza jego. A kiedy zasię kto umarł, tedy trąbili, bębnali, śpiewali, radując się z tego, iż już dokonał wszyt-kich prac, trudności, niebespieczeństwa swego, a iż już będzie inego a roskosznego używał żywota swego.
Także ono i Xerxes, on wielki a możny król, gdy był wielką wielkość ludzi na wojnę wywiódł, tak, iż i morza i ziemie nieprzejrzaną część zakryli, wszedszy na górę, patrząc na ony wojska, począł płakać. * Artabanus, pan jeden, pytał go, przeczby płakał, mając takie wojska, przypominając mu to, jeśli się nieprzyjaciela boisz, a kto taki jest, aby to zwyciężyć miał? Powiedział mu król, iż się ja nieprzyjaciela nic nie boję, ale wpadła mi na myśl śmiertelność moja, iż teraz patrzam na tę okrutną moc i bogactwo swoje, a po małej obwili w proch się nikczemny obrócić muszę. Abowiem to wiem pewnie, iż po piącidziesiąt lat, z tych co ich tu widzę, ledwie że dziesiąty zostanie.
Ale gdybychmy i my też, dzisiejszy Xerxeso-wie, weszli na wysoką górę, a pomyślili sobie weź-rzawszy nie na wojsko, ale na wszytek świat, jako marnie ludzie schodzą a często giną, że ich ledwe trzecia część w małych czasiech zostanie, by na to miejsce inszy nie następowali, moglibychmy też zapłakać, a pomyślić sobie, iż tu czas nasz krótki a omylny jest, a nic się w nim nie kochać, a z we sołą myślą czekać dokończenia a uspokojenia swego. A iż nie wiemy, w którym czesie a na którym miejscu ma nas śmierć zastać a czas dokończenia naszego, tedy my jej i na każdy czas i na każdym miejscu czekajmy; gdyż to widzimy, i skoro się urodzimy, tedy już mrzeć poczynamy, bo co dalej, to bliżej ku śmierci idziemy, a o niej ani wiemy, ani myślimy, gdzie nas zdybać a zaskoczyć ma, i na którym miejscu, i w którą godzinę, której żądny człek nie wie. I dlatego nam to zatajono, abychmy zawżdy gotowi byli, bo bychmy pewnie wiedzieli czas dokończenia swego, niechciałoby się nam nigdy dobremi być, aż maluczko przed czasem onym.
Mądry co sobie o śmierci rozważać ma.
A tak stateczny a poważny a rozumem ozdobiony człowiek, miałby zawżdy on egipski obraz w każdej krotofili swej przed oczyma swojemi stawiać, i z tej góry z Nerxesem ustawicznie odmienność świata tego upatrować, a nic się przed tym nie trwożyć, co powinnie być musi; owszem się na to ustawicznie rozmyślać, a z ochotą tego czekać, abyć wdzięczniejszym gościem był u Pana swego, dobrowolnym niż poniewolnym, aby cię między opłotki a po ulicach nie szukano, a gwałtem nie przymuszono do tych god Pańskich, tak jako w Ewanie-liej słychasz, a bądź zawżdy gotów, a miej zapaloną lampę w ręku swoich, jako ony pięć mądre panny, które l ochotą puszczono do pałaców Pańskich, a miej zawżdy swadziebne odzienie gotowe z cnoty, z wiary a dobrych spraw swoich uhaftowane, abyć nie rzeczono: „Przyjacielu, jakoś tu śmiał przyść tak się szpetnie ubrawszy, idź precz, bo się tu nie zejdziesz między tymi, co się pięknie przystroili do tego wesela Pańskiego a do tego wezwania swego.
Abowiem i do wojny i do każdej sprawy, wszak to widamy, iż jest gotowość zawżdy barzo potrzebna. A szczęśliwe to miasto, tak powiedają, które czasu pokoju boi sie burdy, a wczas do tego gotuje potrzeby sobie. I Rycerski człowiek, chociaj jeszcze nie wie o żadnej pewnej burdzie swojej, zawżdy sobie gotuje potrzeby do tego, a często przypatruje zbroiczki swojej. A ty już o pewnej a nieomylnej burdzie wiesz, a nie wiesz, kiedy na cię przypaść ma, a wżdy leżysz, a wżdy nic nie dbasz, czegobyś iście nie uczynił, byś tu wiedział na się o jakiej pewnej burdzie świeckiej swojej.
Abowiem pismo święte powieda: Szczęśliwy to człowiek, który czujny stoi u fórtki swojej, aby nie przyszedł możniejszy, a nie pobrał dobra jego. Nie rozumiejże, abyć to srebra abo pieniędzy, boć jeszcze nie to jest dobro twoje, które jest doczesne, ale ono wieczne, którego wiecznie a nie do czasu a z wielkimi radościami używać masz. Gdzie dalej Pan także o tym dokładać raczy, mówiąc tak: Abowiem by gospodarz wiedział, której godziny złodziej ma przyść na złupienie domu jego, o pewnieby pilnie czuł a strzegł, iżby mu się nie dał podkopać do domu swego. A tak i wy ustawicznie czujcie, bo czas wasz dybie na was jako złodziej, ani wzwie-cie, której godziny ma przypaść na was. Abowiem każda rzecz uważona przedtym już nigdy tak straszna być nie może, jako ta, która gwałtem a nieobacznie przypadnie. Bo i strzała, kto ją wczas oba-czy, nie może tak wiele szkodzić, jako ta, kto jej nie obaczy.
ROZDZIAŁ X.
Gdy już poćciwy człowiek rozważy powinność śmierci, jako jej ma czekać i jakiego żywota do czasu swego przyszłego używać ma.
Bywają też więc ludzie starzy, co niecierpliwie a nierozmyślnie przypadki czasów swoich zno szą. A drudzy więc i czasy swoje, i starość swoję przeklinają, co wszytko bezrozumnie czynią, gdyż przyrodzenia żądny gwałcić, ani zwyciężyć nie może. Abowiem widzisz, jako niebo, miesiąc, słońce, ony slachetne stworzenia ustawicznie biegać, pracować, a w koło około ziemie toczyć się muszą. Widzisz, jako czasy idą każdego roku, wiosna nastawszy, ziemię ogrzawszy, zioła i drzewa rozliczne zazieleniwszy, i kwiatki rozliczne umalowawszy, lato za sobą przywodzi, w którym też w gorącości jego, gdy już wszytkich rzeczy, co’ wiosna zacz jła, dokona, ludzie niemałej prącej z owemi krzywemi że-lazy używają. Za latem zasię błotna jesień przychodzi, a za jesienią zaziębła a niewdzięczna zima. Widzisz też, iż się miesiąc ustawicznie odmieniać a odnawiać musi. Widzisz, że dzień w noc, a noc w dzień ustawicznie się tak mienić a zawżdy się mieszać muszą. Rzeki bystre nigdy ciec nie przestaną. lakze i ziemia wedle czasu każdą powinność swą okazać musi, z czasem się zazielenić, z czasem zażółcić, z czasem nazbyt zagorzeć, z czasem nazbyt rozmoknąć musi, także i zmarznąć a stwardziec jako kosc musi. A cóż, gdy przyrodzenie wsżytkich rzeczy swą powinność niesie, a Pan Bóg jeszcze od wieków tak postanowić raczył, a któż tego Pana i jego postanowienie kiedy zgwałcić albo zwyciężyć może? a któż kiedy przyrodzeniu od niego postanowionemu jaki gwałt albo jaką moc uczynić może?
A czemużbyś też ty miał być dziwniejszy, mój miły bracie, gdyż widzisz, iż niebo, ziemia, rozliczne planety, czasy i wszytki przypadki swym porządkiem juź aż do skończenia świata tak się toczyć muszą, a ty byś tylko miał narzekać na przyrodzenie swoje? Azażeś już nie przetrwał wiosny onej nadobnej zazieleniałej młodości swojej? Azażeś już nie przetrwał onego roskosznego lata i jesieni, z któremi wszytki żywności przypadają, onych wesołych a wdzięcznych śrżednich czasów swoich? A gdyś już przyszedł do zimy a do chłodniejszych czasów swoich, a czemużbyś też nie miał już też uż\ć wdzięcznego pokoiku swego? jako on dobry gospodarz, który nanosiwszy w lecie a w jesieni wszytkiego pełne kąty swoje, już też sobie roskosznie wszytkiego używa w ciepłej’ izbie albo przy kominku swoim. Abowiem nie może być dom żaden tak pięknie fundowany, albo upstrzony, aby z czasem swym poczyrnieć, prochem a pajęczyną przypaść nie miał, a więc by go już zarazem rozwalić albo się im obrzydzić? Azaż go nie lepiej omywać albo znowu pomalować, oblepiać, pobijać, aby przedsię stał w onej mocności swej, póki może być?
Także też ty starość swą, gdy na cię przypadnie, a jużbyś ją sobie obrzydzić miał, jako zły gospodarz stary dom dla zabrukania jego? sam się osądź, iżby to nie był prawy rozum twój. Ale jako on rzymski hetman, gdy Rzymianie świat posiadali, tedy między hetmany miasta, zamki i krainy rozdawali, dostała się też jednemu Sparta, miasto nie barzo ozdobne przeciwko inym miastom; chciał onę Spartę porzucić, drugi mu powiedział: Iż źle uczynisz, bo widzisz, iż zawżdy lepiej każdą rzecz starą sobie scelować, a nowej czekać, niźli ani nowej ani starej nie mieć. A tak ja tobie radze Spartam quam nactus es adorna, to jest, gdyć się Sparta dostała, już jej sobie nie mierź, a jako możesz radszej ją sobie przychędażaj, będzieć^ się potym podobała.
Także też ty, gdyś przyszedł ku swym szedzi-wym latom swoim, a iż ci się juź działem ta Sparta dostała, już jej sobie nie mierź, już ją sobie przychędażaj nadzieją a uważną stałością swoją, już ją sobie jako dobry gospodarz on stary dom swój ochędażaj, pobijaj, ocieraj, boć i dłużej potrwać może, i lepszej roskoszy, gdy ji sobie chędo-
Biblioteka — Rey T. 3. żyć a zdobić będziesz, w nim użyć możesz, niźlibyś ji przez swą niedbałość zaplugawił a omierził sobie.
Starego rozliczne pociechy.
Azaż ty nie masz czym tego przyczyrniałego domkn swego, tej starości swojej zachędożyć a nadobnie zafarbować? pociechami rozlicznemi swemi, gdy będąc w pokoiczku swoim, opuściwszy rozliczne burdy, frasunki a kłopoty świata tego, będziesz używał rozkoszy swojej, patrząc na ony sprawy swoje, któreś sobie sprawił i postanowił za czasów du-żości swojej. Ano sobie siedzisz w nadobnym domku, któryś sobie zbudował wedle myśli swojej, ano łóżeczko nadobnie usłane stoi dla odpoczynienia twego, anoć synowie służą, jeślić je Pan Bóg dal, i z żonkami swemi, wymyślając ci potrawki wedle czasów swoich; anoć jeden przyniesie ptaszków, drugi zajączków, białe głowy kurek, owoców rozlicznych, że bespiecznie możesz rzec w onym wdzięcznym pokoju swoim: Używaj moja miła duszo, bo masz wszytkiego dosyć.
Przechodzisz się zasię do sadków swoich, do rybniczków twoich, którycheś sobie namnożył za możniejszych lat swoich, ano rozliczne owoce wiszą przed oczyma twemi, ano rybki skaczą, ano jagnią-tka, koźlątka igrają, ano wnuczątka za nimi przed oczyma twemi jako wdzięczne kurczątka skacząc biegają, anoć gruszeczki, jagódki zbierając przynoszą, jako mogą się przysługują, ano stada bydła rozliczne jako od Jopa z wrót twoich pędzą, ano się pola ony zielenią, coś sobie roskopał za możniejszych czasów swoich. A przeczże ty sobie masz mierzić starość swoję, a przeczże jej sobie owszem nie masz poczytać za roskoszne a uspokojone czasy swoje? A owszem Panu Boguś powinien dziękować, iż ci się dał przebić przez ony srogie burdy, rosterki a kłopoty świata tego, a dał ci doczekać wdzięcznego pokoja twego i czasów twoich.
Czytanie wielka roskosz.
Azaż nie roskosz, jeśliże czytać umiesz, układ-szy się pod nadobnym drzeweczkfem między rozlicznemu, pięknemi, a woniej ącemi kwiateczki, albo także zimie na nadobnym a roskosznym łóżeczku swoim, iż się rozmówisz z onemi staremi mędrcy, z onemi rozlicznemi filozofy, z których najdziesz wielkie pociechy starości swojej, w których najdziesz wielką naukę ku każdej rozważnej sprawie swojej. A chceszli się też czym ochłodzić albo pocieszyć, 4zaż nie najdziesz onych roskosznych hiśto-ryj o dziwnych sprawach onych ludzi rycerskich a ludzi poważnych, którym się i, podziwować i z ich dziwnych spraw ucieszyć się możesz. A chceszli się też pośmiać, azaż nie znajdziesz onych krototilnych tabulek, onych mądrych ludzi, z których się i nacieszyć, i nauczyć się zawżdy czego możesz. A czasem się też udasz do Proroków, do Apostołów, do Ewanielistów, abyś też wiedział powinność swoję, a nie dał się unosić w powinności swojej od plotek rozlicznych wymyślonych świata tego, gdy Pan nie-chce cię za własną owcę sobie poczyść, nie bę-dzieszli też słuchał własnego głosu jego, a udasz się za głosem sprosnego najemnika, któryć tylko będzie bęczał i ryczał jako wół dla pożytku swego. A toć snadź będzie napilniejsza już na tej drodze tego wędrowania twego, abyś się pytał co napro-ściej drogi do Pana swego, a do onego wdzięcznego miejsca swego, dokąd cię już pewnie wiedzie powinność twoja, a prawie już masz jako pewną obietnicę do niego. Bo to wdzięczna rzecz jest każdemu, kto w drogę jedzie, albo idzie, iż nie przydzie na błędne a na omylne drogi, jedno iż prosto a bespiecznie sobie jedzie albo idzie wiadomym a torowanym gościńcem swoim.
A jeśliże sam czytać nie umiesz, więc komu inszemu kazać, coby i nadobnie przeczedł i rozwiódł, a stąd już pociecha twoja rozmnażać ci się może w każdym zamyśleniu twoim, i powinność twoja tak być postanowiona może, iż będziesz zawżdy stał jako mur, w którym jeszcze żadnej rysy niemasz, przed oblicznością Pana swego. A jeśli też masz ten dostatek, więc też każesz sobie czasem albo na lutence, albo na jakim symfonaliku nadobnie zagrać a pocieszyć zafrasowaną myśl swoję i serce swoje. Przydzie do ciebie przyjaciel, azaż nie roskosz, gdy się z nim namówisz, naśmie-jesz, a on ci będzie powiedał przygody a przypadki ludzkie, co się komu przygodziło, a ty sobie jedno będziesz rozważał a wspominał, iż się też to wszytko działo za czasów onych młodszych lat twoich.
Stary wiek w dziwnej obronie Pańskiej.
A czemuż ty sobie masz mierzić starość swoję albo się ją brzydzić? A owszemby się w niej kochać, iż cię opuściły burdy a rozliczne kłopoty świata tego, a tyś, je też opuścił, a owszem o nie nic nie dbasz. A będąc postanowiony w nadobnym a spokojnym żywocie swoim, jużeś tego pewien, iż nie tak często możesz obrazić Pana swego. A jeśli go obrażać nie będziesz, a czegóż się inego masz nadziewać, jedno wielkiej łaski a dobrodziejstwa a błogosławieństwa jego, gdyż nad takim każdym jest pilne oko święte Jego, a nad każdym takim podniósł możną rękę swoję, strzegąc go, aby i włos nie spadł z głowy jego. Także i aniołom swym rozkazał, ’ aby była na wszem pilność ich a straż pe wna od każdego niebespieczeństwa jego. A nie l-oskoszże to bracie miły? być w pokoju od burd, od kłopotów świata tego, być w pokoju a w obronie Pana swego, od każdego niewidomego nieprzyjaciela swego. Już czart z daleka dysząc a dziwując się zaglądać musi, apomyślając sobie, co to jest za pan, iż go tak pilnie strzegą, a iż nie mogą mieć ani przystępu, ani żadnej przyczyny do niego. Już cię tez ciało trwożyć nie może, bo przyszło do uspokojenia swego. Już też świat tobą nazbyt kołysać nie może, gdyżeś porzucił wszytki obrzydłe burzki a sprawy jego. A czegóż już czekać masz? tylko jeszcze onej ostatniej rosprawy, abyś się ros-prawił a rozsądził z onym ostateczniejszym nieprzyjacielem swoim, z śmiercią swoją, wedle wolej Pańskiej, której się nic nie będziesz lękał, gdy tak będziesz nadobnie postanowionym we wszytkich sprawach swoich.
Przypadki świata tego nic wiernemu nie straszne.
Bo jeśliby też co czasem nie po myśli na cię przypadło, albo choroba, albo frasunk jaki, juź masz wyszszej napisane wszytki pociechy i wszytki obrony>.jako się wierny cieszyć ma w przygodach swoich. Abowiem nie rozumiej temu, abyć to przyszło z gniewu, albo z jakiej niełaski Pańskiej, gdy będziesz zawżdy chodził, tak jakoś słyszał, w tym pobożnym, pomiernym, a poćciwym postanowieniu twoim. Bo albo cie będzie próbował jako Jopa, jeśli-żeś mu stały w swojej wierze, a iż o nim nie zmienisz nadzieje swojej, a jeśli nie będziesz gdzie indziej szukał, oprócz niego, rady a nadzieje o wspomożeniu swoim. A pewnie, iż gdy cię tak zastanie, iż tak jako Jopowi nagrodzi sowito pociechy twoje. Bo też Pan czasem i dla sławy a chwały swej karze wierne swoje, aby się niewierni dziwo wali, jako to Pan ze złego dobre, a z smętku pociechę zawżdy jako raczy uczynić może nad wier-nemi swemi. Ano masz tego pewny przykład nad onym ślepo narodzonym, którego Pan jaśnie oświecić, a hojnie pocieszyć przed onemi niewiernemi je-rozolimskiemi tłuszczami jawnie raczył, gdy pytali: Panie, wiemy za grzech pomstę, przecz ten tak był skaran tą ślepotą, jeśli on zgrzeszył, jeśli rodzico-wie jego? Pan powiedzieć raczył: Iż ani on. ani rodzicowie jego, ale tak był na to sprawion a /gotowań, aby się nad nim okazała możność a chwała Boga żywego.
Także też tego patrz i na Tobiaszu w onym srogim zaślepieniu jego. Także też tego patrz i na Danielu w onym dole miedzy srogie lwy wsadzonym. Także tego patrz na Dawidzie, na Jonaszu, na Hesterze, na Zuzannie, na Judycie, jako Pan dziwnie wierne swe upatrować a cieszyć je raczył. Ale ktoby się tego naliczył, jako dziwnie Pan moc Bóstwa swego zawżdy okazował nad wiernemi swemi. Także też ty o sobie to rozumiej, a nic w tym nie wątp, iż jeśliby co na cię przypadło nie po myśli twojej w tej starości twojej, albo choroba jaka, albo przygoda jaka, pewnie się tym ciesz a tego bądź ist, iż albo cię Pan próbuje, albo chce nad tobą okazać możność Bóstwa swego, iż on to wszytko umie odmienić, a każdy smętek w prętką pociechę obrócić, kiedy jedno raczy.
Złym czemu Pan dobrze czyni.
Acz też czasem widasz, że się i złym zdarza po myśli; ale różna pociecha ich od pociechy wiernych a cnotliwych, bo tym Pan jedno do czasu płaci ony też doczesne powinności ich, bo się wżdy w imie jego krzcili, wżdy też kiedy czasem co dobrego udziałają. Ale ty ich doczesne dobrodziej stwa rychło się im zasię w smutek a w wieczny upadek obrócą. Abowiem i sprosne bywa dokończenie ich, i srogie a żałosne rostarganie onego nabytego dobrodziejstwa ich, i plugawe żeście potomstwa ich, i wieczne potym zatracenie ich. A nie trzeba żadnego pisma, ani żadnej inszej próby na to, kto pojrzy we wszytki stany świata tego, jeśli tego jaśnie nie najdzie, co prorok powiedział: Iż byłem młod a sstarzałem się, i wielem świata schodził, a nie widziałem tego nigdziej, aby był kiedy sprawiedliwy opuszczon, albo potomstwo jego aby nabywało chleba swego. A złościwegom zawżdy widział ano go samaż złość jego pobiła.
Ano była stara przypowieść, a pewnie iż pewna. Iż byli w jednej wsi dwa slachcicy, jeden był dobry, cnotliwy a wierny i na wszem pobożny, drugi był łakomca, łupiesca a na wszem złościwy a nie-pobożny. Temu cnotliwemu potym urodził się syn, | już był dla onego syna odmienił onę stateczność i onę pobożność swoję, i począł był jakoś przyła-komszym nabywać a przyczyniać onej majętność/ swojej, i już i ony jałmużny i ine miłosierne uczynki jakoś były ustawać poczęły u niego. A byli niedaleko onej wsi dwa pustelnicy w lesie, jeden był święty a doskonały człowiek, który był ode trzydzieści lat na puszczy, nigdy z niej nie uchodząc, drugi był nowo nastały. Ten nowo naótały czytając Pismo ś. i napadł na ono miejsce u Pawła ś., gdzie tam mówi: O dziwneż są sądy twoje, mój miły Panie, a nigdy są żadnym obyczajem niepości-gnione rozliczne drogi twoje. Także czytając ono miejsce wszytko sobie rozmyślał, co to są za dziwy w tych sądziech Pańskich i w tych niepoścignionych nigdy drogach jego.
Pan, kto się o nim pyta, iście żadnego w żadnej wątpliwości nigdy opuścić nie raczył; posłał do niego anioła swego, aby mu ono miejsce rozważył a wyłożył. A gdy anioł do niego przyszedł, też pod figurą pustelnika, pytał go, co to czytasz? Powiedział mu: Iżem napadł na miejsce u Pawła ś., gdzie powieda, iż dziwne są sądy twoje mój miły Panie, a żadnym obyczajem niepoścignione są drogi twoje. I myślę sobie, co to za sądy, a co to za drogi, iżby ich nikt żadnym obyczajem rozumem dosiądź nie mógł. Anioł mu powiedział: Podziż za mną, ukażę ja tobie dziwne sądy Pańskie, a nigdy nie poścignione sprawy jego.
A gdy szli pospołu, wiedział dobrze anioł 0 onym drugim starym a świętym pustelniku nie daleko, i prosto szedł do niego, i uźrzał go, a on na okrutnej wysokiej skale siedzi, zwiesiwszy sobie na dół nogi swoje, a patrzył sobie na ono miasto, w którym się był urodził, i pomyślał sobie, aby tam był szedł a pożegnał przyjacioły swoje juź w starości swojej. Anioł spytał onego pustelnika, coby to był za człowiek, acz o nim dobrze wiedział. Powiedział mu pustelnik, iż to jest tak święty człowiek, iż ten żadnego grzechu za żywota swego nie winien, a już tu ode trzydzieści lat mieszka na tej puszczy. Rzekł mu anioł: Postójże ty tu mało, pójdę ja też z nim sobie co pomówię. A potym anioł ciekuckno jn’zydybawszy do onego człowieka świętego, pchnął go nogą, że z onej srogiej skały spadł na dół, tak, iż się w nim wszytki kości poj)adały. On drugi począł uciekać, anioł nań zawołał: A czemuż uciekasz? wszakżeś chciał wie dzieć sądy Pańskie? podziż jedno dalej, uźrzysz tego więcej. Pustelnik potym ostraszywszy się, doczekał go, i szedł z nim tam, gdzie on chciał.
Przyszli potym do onej wsi, tam gdzie oni dwa sąsiedzi byli, jeden dobry a cnotliwy, a drugi barzo zły a wszeteczny. I przyszli pirwej do onego dobrego, który je z wielką poćciwością i z wielką wdzięcznością przyjął, tu i z żonką i z onym synem, który już był podrósł, im służył, karmił, poił 1 wielką wrdzięczność, tak jakp pielgrzymom Bożym, na wszem ukazoWał. I miał kubeczek srebrny w skrzynce, po który bieżawszy wina im weń, albo co miał nalewał. Potym po onej biesiedzie anioł się wezbrał precz dalej iść, podziękowawszy gospo —. darzowi wstał z za stoła, a on kubeczek, gdy nikt nie widział jedno pustelnik, w zanadra włożył. A potym wyszedszy przed dom, prosił onego dobrego człowieka, aby onemu synowi swemu kazał je przez wieś przeprowadzić, a była w pośrzodku wsi rzeka głęboka, na której były ławki, co przez nie na drugą stronę ku onemu złemu przechodzono. Gdy było pośrzód ławek, ono dziecię z ochotą naprzód przed nimi iclżie, a anioł upatrzywszy, gdzie nawię-tsza głębia, także ono dziecię pchnął nogą, tak iż spadło i utonęło, a pustelnik zasię w nogę, tak iż go ledwe anioł ukrócił powiedając, iż to sądy Pańskie, iż dalej z nim szedł, bo mu się juź barzo ony sądy niepodobały i oprzykrzyły.
Przyszli potym do onego złego a wszetecznego łakomca, chciał anioł rzkomo do niego w dom iść, a on wyrwawszy się począł im szpetnie łajać: A już włóczęgowie się włóczycie, mam już teraz co inszego czynić, niż się wami bawić. I począł już był psów wołać, aby je był poszczwał z domu swego. Szli precz. Odszedszy mało dalej, potkali pastuchę a on bydło pędzi; pytał go anioł, czyjeby to było bydło, powiedział, iż tu z tego dwora bliszszego. A wyjąwszy on kubeczek, co był dobremu wziął, dał onemu pastuchowi, powiedając: Daj to miły bracie panu swemu, bochmy to przede wroty znaleźli, musiały podobno dzieci igrając tam tego odejdź. Nowy zasię dziw i nowe sądy przypadły na pustelnika onego.
Anioł go potym już niechciał długo na słowie dzierżeć; odwiódszy go sobie na stronę, a siadszy sobie pod drzewem, pytał go, jeźliby się był co przypatrzył sądom Pańskim a dziwnym drogam jego. Powiedział pustelnik: Ba, przypatrzyłem się, ale mi się barzo niepodobają. Anioł mu potym powiedział: Otóż tak wiedz mój miły bracie, iż Pan °g n)§d>’ nic ll(’z przyczyny nie czyni, a wiele jest rzeczy co się barzo dobrze ludziom podobają, ‘‘l l)rzed Majestatem jego barzo za złe bywają osądzone. Otóż tak wiedz, iżem ja jest anioł jego do ciebie na urząd posłany, abych ci to rozwiódł czemuś się dziwował, i w czymeś wątpił. Ten się znowu 1) ar ziej zlękł i począł sobą trwożyć. Anioł rzekł: — Nie lękaj się nic a słuchaj sądów Bożych. Otóż tak wiedz: ten pustelnik, któregom ja z skały zepchnął, był to wzięty człowiek przed oczyma Pań-skiemi, a pilnie nań zawżdy patrzyło święte oko jego; ale widziałeś, iż siedząc na owej skale pogladał na miasto ono, gdzie się był urodził, i miał pewnie wolą tam iść a pożegnać przed śmiercią swoją przy-jacioły swoje. Pan obawając się, aby się tam był nie wzgorszył, a iżby nie musiał był rosciągnać jakiego sądu swego nad nim, kazał go zjąć w niewinności jego z świata tego, nasyciwszy go dosyć laty jego, a teraz już używa przed oblicz-noscią Pańską wielkiej roskoszy swojej. Także wzdy był on zafrasowany pustelnik poczęści po-cieszon. 1, t ^ zwiedział mu zasię anioł: Podobnoć też to będzie dziwno, żem owemu dobremu człowiekowi co nas wdzięcznie przyjął, i kubeczek wziął i syna utopiłr Powiedział pustelnik: Ba, barzo dziwno, i barzom się bał. Powiedział mu anioł: Nic się meboze, żadnej takiej rzeczy nie dziwuj na świecie! bo to wszytko są sprawiedliwe sądy Pańskie. Bo tak wiedz, że owo był tak święty a pobożny człowiek, polu mu się był ten syn nie urodził, a pilnie nan patrzyło oko Pańskie. A gdy mu się syn urodził, już był począł lichwić, i inemi kstałty łako-memi nabywać dobrego mienia swego, rozmyślając się na onego syna swTego. Pan mu go kazał wziąć w onej niewinności jego, który też już i z onym pustelnikiem teraz stoi w niewinności swojej a w wielkiej radości swojej przed majestatem Pańskim. A ociec, jeśli się uzna a przejdzie zasię znowu ku onej niewinności swojej, pewnie go Pan Bóg pocieszy, i inszego mu syna da, i rozmnoży szyroko dobro jego. A iżem mu kubeczek ów wziął, tak wiedz, iż gdy był albo na modlitwach swoich, albo na inszych pobożnych sprawach swoich, tedy zawżdy o nim myślił, aby go kto nie ukradł, albo iżby mu jako nie zginął. A tak Pan kazał mu ji wziąć, aby nie trwożył myśli swojej, a nie myślił o tym, czego mało potrzeba, a owszem, aby strzegł powinności swojej, a wierz mi, iż już oko Pańskie teraz pilniej nań będzie poglądało.
Będzieć też podobno przydziwniejszym, żem ten kubeczek owemu złemu posłał, co nas psy mało nie poszczwał. To pewnie wiedz, iż ten Pan darmo nic ni od kogo nie chce. Ten, chociajż go widział złym, wżdy bez tego nie może być, aby też kiedy imienia Pańskiego nie wspomionął, albo też paciorka nie zmówił, albo czego dobrego nie iiczy-nił, a też wżdy jest okrzczon w imie święte jego, a tak Pan tym doczesnym ludziom za ich dobre uczynki też doczesnemi rzeczami płacić raczy. A tak nic się temu nie dziwuj, iż się czasem szczęści zło-ściwemu, a iż frasunki przypadają na dobrego. Bo już Pan temu złemu nic winien zostać nie chce, ani sprawy żadnej z nim mieć chce na’ sądzie swoim. A owemu zasię dobremu, jeśli mu statecznie wytrwa w stałości swojej, szuka zawżdy takich dróg, jakoby mu było sowicie wszytko nagrodzono, a k temu, iż go ustawicznie czeka z rozmaitemi pociechami jego, jako wdzięcznego gościa swego. A tak toć są dziwne sądy Pańskie a dziwne drogi Jego, a już się o nich więcej nie pytaj. Potym anioł zniknął od niego, a pustelnik się też zumiawszy, szedł do miejsca swego. I był potym święty człowiek i wielki kaznodzieja z niego, że się wiele ludzi do niego gromadziło, dziwując się i onemu świętemu żywotowi jego i onej nauce jego, którą Pan Bóg był dziwnie w mm objaśnić a oświecić raczył.
Nie dziwne sprawy Pańskie, kto &ię im przypatrzy.
A także też i ty, mój miły Krześciański bracie, nic się nie dziwuj tym dziwnym sprawam Pańskim, które jako słyszy sż, iż acz się złemu co poszczęści, ku jakiemu to końcowi przychodzi. A iż się to też co około dobrego zatrwoży, jakie mu też z tego pociechy i rostą i rozmnażać się będą, a w każdym niebespieczeństwie swoim stoi mocno przy Panu swoim, wspomniawszy to sobie, iż to nieomylnie ma przyść na wielkie pociechy twoje. Nie unośże nic statecznej myśli od Pana twojego, a zwłaszcza, iżeś już napoły w tę łódkę wsiadł, w której się bierzesz dopłynąć do niego, a bądź jej pilen, abyć gdzie na stronę nie upłynęła.
Abowiem, jeśliś nie widał, tedyś wżdy słychał, gdy okręt gdzie nabłądziwszy się, przybije się do brzegu jakiego, tedy oni co z niego wysiadają z radością po ziemi biegają, kamyczki, bursztynki zbie-iają. Ale gdy obaczą, iżby się zasię miał ode-pcnąc od brzegu, o wierz mi, iż się każdy pilnie po kwapi do niego. Także też i ty, póki tu po tej suszy chodzisz, póki ty kamyczki rozliczne zbierasz świata tego, rostropnie je zbieraj, abyć okręt nic upłynął, abyś do niego wsieść nie omieszkał, który nabłądziwszy się z tobą po tych srogich burzliwo’-sciach świata tego, ma cię doprowadzić do wdzięcznego portu swojego.
Abowiem widzisz, iż i marynarz każdy, i bojowy człowiek przepławiwszy się z kadżego niebespieczeństwa swego, wdzięczna to jest rzecz każdemu z nieb, gdy się przyprowadzi do domku swojego a do inych roskoszek swoich. Bo już on rycerski człowiek nie pociąga wędzonki, nie potrząsa próżnego bokłaga, nie wala się jako pies po trawie, nie gryzie mu już harnasz grzbietu i już go nie tak często szoruje. Także też i marynarz już się nie boi onych strasznych wiatrów i onego wątpliwego kołysania swego, ani onej Scylle, ani zawrotów onych, co okręty zatapiają, ani onych Syren, co o nich bają, które pięknemi glosy śpiewając marynarze usypiają, a potym je z okrętami przewracają — tylko już sobie roskoszuje z miłemi przyjacioły swemi, którzy mu się radują, którzy mu koszule, szaty rozlicznym szyciem przynoszą, aby się ochędożył z onych brudów swoich, a odpoczynął sobie z onych zatrudnionych prac a trudności swoich.
A przeczżebyś się też ty tego lękać, albo się przed tym trwożyć miał, iż płyniesz do tego wdzięcznego portu swojego, a do tego nie do czasu, ale wiecznie uspokojonego miejsca swojego, widząc w jakim się tu niebespieczeństwie kołyszesz po tym burzliwym morzu świata tego, i jakie skały i jakie zawroty wszędy stoją około ciebie, abyś się wywrócił z okrętu swego, to jest z wiary a stateczności swojej, i jakie głosy rozmaitych Syren świata tego do tego cię przywodzą, abyś usnął a zapomniał powinności swojej, a wywrócił się z tego bespiecznego okrętu swojego. A tak nic się nie trwóż, nic się nie rozmyślaj, a puszczaj żagle bespiecznie po wiatru, który cię ciągnie do portu obiecanego twego, a nie oglądaj się nic na młodość a sprawy ludzkie świata tego, bo ci dopiro tego nabywają a szukają, czegoś ty pirwej użył, a naradowawszy się z tego. powoliś ji porzucił. A bądź, jako on Krysztofor, co go starzy ludzie malowali, chociaj go nigdy nie było, tylko tym figurując dobrego, stałego a cnotliwego człowieka, wielki a stały we wszytkich sprawach swoich.
Podpierajże się mocnym drzewem stałości swojej, a noś Krystusa nietylko na ramionach swoich, ale ustawicznie i w sercu swoim. A niech ci świeci ustawicznie pustelnik u brzegu twojego oną, wdzięczną, laterniczką, to jest prawdziwym słowem Pańskim, które ma być zawżdy jako jasna pochodnia przed oczyma twojemi, abyś nie zbłądził do brzegu swego. A brni bespiecznie, a płyń bespiecznie do tego portu obiecanego swojego.
Abowiem cię już tam oni wdzięczni przyjaciele twoi, oni anieli święci, tak jako o nich pewną wiadomość mamy, nietylko z szatami, albo z wyszy-wanęmi koszulami, ale z dziwnemi radościami a ro-skoszami ustawicznie czekają, których żadne pismo nigdy wypijać nie może. A dla czegóż się ociągać masz z tego spróchniałego świata, a z tego nikczemnego a nigdy nie bespiecznego mieszkania swego, gdyż tam wiesz o pewnych wdzięcznych przynosi-nach swoich.
Ano i on Gorgiasz, mędrzec pogański, gdy to wielokroć głośno powiadał, iżbych ja zawżdy wolał umrzeć, niźli się tak w tej zatrwożonej nędzy ustawicznie kołysać, tedy kiedy mu to przyjaciele ganili, iż się to niepotrzebnej rzeczy napierał, tedy im to dawał na przykład, pytając ich: Powiedzcie mi. kiedy kto siedzi w starym, w złym a w spróchniałym domku jakim, który się leda kiedy zachwiawszy obalić może, i onego, co w nim siedzi, utłuc może, zaż mu nie lepiej przeprowadzić się do nowego, do mocnego i do pięknego domu, który się nigdy ani obalić, ani zepsować nie może? Tedy wszyscy nielza, jedno mu tego pozwolić musieli, lakże też i ty widzisz, w jakim tu spróchniałym a niebespiecznym domku siedzisz, tego niebespiecz-nego i świata i już zeszłego ciała swojego, azaż nie lepiej za radą tego to Gorgiasza wyprowadzić się powoji do nowego, do nadobnego, a do wiecznego, a rozlicznemi krotofilami i weselem napełnionego domku swojego, a nic się przed tym ani trwóż, ani się tego lękaj, a ciesz się onemi słowy Pawła świętego, który się też bardzo pilnie kwapił z tego domku sprochniałego świata tego, do tego tam wiecznego domu swego, który powiedał: Panie Boże daj, abych się co narycklej rozdzielił z mizernym światem z tym, a był; co narychlej z Krystusem Panem swoim. Tu już rozumiesz, gdyć był Ducha świętego pełen, a był naczyniem Pańskim wybranym, jako o nim sam Pan świadectwo dawać raczył, iż ci ten pewnie wiedział o tych tam rozlicznych roskoszach tego tam domu przyszłego, gdyż się tak do niego z taką ochotą kwapił.
Są rzeczy dobre, co się ziemi zdadzą.
Abowiem sąć niektóre rzeczy, które się złemi a strasznemi z pirwotku zdadzą, a potym rozmyśliwszy w co się napotym obrócić mają, ’nic strasznemi nie będą. Strasznać jest nastąpić na działa, leźć na mury, przebijać się przez wojska, ale gdy się rozmyśli człowiek poćciwy, nacz mu to napotym wy-niść ma, nic mu to straszno nie będzie. Acz tam już też poczęści i nędze pocirpieć musi, nie dojeść, nie dopić, nie dospać, pod kotarą na trawie się nkłaść, ano harnasz kąsa, ano czasem za szyję kapie, ale przetrwawszy mało tej nędze, jakiej zasię z tego z miłemi przyjaeioły roskoszy używa, ano wdzięczna sława o nim wszędy lata, ano go zacni ludzie miedzy sobą pociągają, czcią, ważą, darują. A on, co się tam działo rospowieda, blizny swe poć-ciwe ukazuje, zapłaty i inego opatrzenia, którego się pewnie nadziewa z radością óczekawa.
Także i ty, mój namilszy bracie, gdyżeś się przebił przez ty rozmaite burdy świata tego, jako przez srogie wojska przeciwko sobie nasadzone, już się nic nie lękaj przypuścić ku szturmu na tego ostat eczniej szego nieprzyjaciela swego, na tę obłudną śmierć, którać nic żadneini strzelbami uczynić ine może, boć barzo zemdlona a osłabiona jest. 1 01 aziłci ją dawno Pun twój i leży jako obumarła pod nogami jego. Nie darmoć się z niej Prorok naśmiewa, tak mówiąc do niej: A gdzież jest pani miła, śmierci, ona moc twoja, a gdzież jest ono sprosne żądło twoje? którymeś kąsała nędzne przodki nasze. A tak jednoć nas straszy ta obłuda, jaKo dzieci maszkarą,, a jako koza wilka potrząsając logami, aleć nam nic nie uczyni, gdyż Krystus, Pan nasz, a głowa nasza, żyw jest, przed którym ona nic nie umie, a barzo przytępiła kosy swojej, bo acż trochę do małego czasu nad ciałem posro-zyć się może, ale dusza już jej ni w czym nie jest poddana, która za czasów pirwszych pospołu i z ciałem wiecznie obumierała, ale już teraz wiecznie żywa być ma, i to ciało na głos Pański pospołu z nią zasię ożywiono być ma. A czemuż się jej lękać masz? a bespiecznie się z nią potkać nie masz? gdyż wiesz, iż ci nic szkodliwego a żałosnego uczynić nie może. Abowiem przebiwszy się z tej ustawicznej burdy, a odprawiwszy już “z nią tę ostateczną przygodę, tam dopirko poznasz, jako oni niebiescy przyjaciele twoi radować ci się będą, jako cię między sobą ćcić a ważyć będą i jako im będziesz ukazował blizny cnoty a stałości swojej, i jakie będziesz brał wdzięczne upominki wiecznej zapłaty swojej za ty nieodmienne burdy twoje, a za Stałości twoje.
Słały niezegoj się nie boi.
A tak już stój w tym boju mocno, a nie odnoś nic w tej stałości swej umysłu swego od Pana swego, acz cię będzie świat a fortuna poczęści od ciągała od tego łudarstwy a knglarstwy swemi, żeć się jakoś myśl będzie odciągała od bespieczeństwa twego, a wwodziła cię w niepotrzebne rozmysły świata tego; ale ty nic nie dbaj na to, wszakeś się już dosyć napatrzył tego wszytkiego i bojnieś używał tego. A słuchaj apostoła świętego, który na cię woła: Dum łempus habemus operemur bouum, to jest: póki czas mamy, starajmy się o to, co nam przystoi, abychmy dobrze wszytko czynili. Bo to wiedz pewnie, z jakiemi się tam sprawami postawisz, z takiemi też osądzon będziesz.
Abowiem jeślibyś się światu przeciwił, albo fortunie łudarce, a jako zwodnicy jego, patrz na ojca a na matkę tu na świecie, którzy dziatki mają między sobą, jako je różno miłują. Matka kąpie, pieści, miłuje, karmi, upstrzy, ubryżuje jako marcowe prosię, a swej wolej mu na wszem dopuszcza, a ociec już nie tak się z nim pieści, a czasem mu i prątkiem podsiecze, ale się pilnie stara o dobre mienie jego a wychowanie jego, aby potym z niego co dobrego urosło. Takżeć też nasz Ociec niebieski acz się z nami nie barzo pieści, acz nam czasem i prątkiem podsieka, ale się pilnie stara o dobre mienie wieczne nasze i o wychowanie nasze, tak jakobychmy się mu wiecznie napotym przygo-dzili. Ale ta nieslachetna macocha, ta omylna fortuna świata tego, która się nam matką być ożywa, ale pewnie fałeczną a nieżyczliwą, bo się nie stara ni ocz więcej, jedno aby nas tylko omylnie pstrzyła jako prosięta, a jako miejskie dzieci, które we pstrych kożuszkoch z młodu chodzą, a potym się jako węglarze poddymając, kominy poczernią. Ale wierz mi, iż się ta nic nie stara o wychowanie nasze, abychmy się potym z czasem swym na co dobrego przygodzili.
A tak nic się ty nie przeciw tej obłudnej obłu-
Biblioteka — Key T. 3. 10 (Izie, tej nędznej fortunie, a cięgni się za Ojcem swym niebieskim, który się stara o wychowanie twoje i o wieczne dobre mienie twoje, a nic się nie trwóż przeminęłemi czasy młodości swojej, jeśliś go gniewał, aby cię miał kiedy opuścić, kiedy się z wierną a z serdeczną myślą obrócisz do Niego, obiecał on nigdy nie wspominać młodości twojej, ani prze-stępków twoich. A masz pewny dekret jego pociechy swojej o onym marnotrawnym synu uczyniony, który się był wydzielił od ojca swego, który potym tak marnie wszytko utracił, iż takżeć też świnie paść musiał, a młóto jadać musiał z koryta plugawego pospołu z nimi. A jako gdy się uznał a nawrócił się do niego, jako go zasię ubrał, ubogacił i przyjął go za wdzięcznego synaczka swego. Tamże tego wnet Pan po tej przypowieści dołożyć raczył, iż takżeć też z wami uczyni ociec wasz niebieski, gdy się uznacie a nawrócicie się do niego. A wszakoż ja nie radzę nikomu ubespieczać się na lata swoje a rozkładać czasy tego uznania swego. Na każdego tam Pan woła, aby zawżdy gotów był w każdym stanie swoim, gdyż czas a śmierć dybie ustawicznie jako złodziej, a nie patrzy ani młodości, ani stanu człowieka żadnego.
A tak, mój miły Krześciański bracie, a zwłaszcza ty, który już jako na murze, a jako na drabinie stoisz u szturmu swego z tą marną śmiercią swoją, nie dajże się trwożyć, ani się odłudzać tej marnej fortunie od przystojności swojej, a patrz zawżdy jako w cel w krześciańską powinność swoję, a postanów już stateczną a uważną myśl swoję; nie daj się jako słabe drzewo kołysać leda wietrowi, które snadnie może być z korzenia wywrocono, a nigdy się już potym zielenić nie może. Bo aczci to bez rozerwanej myśli być nie może, weżrzawszy na nałogi swoje, albo na potomstwo swoje, ale przecz tego żałować masz, czego pewnie kiedy tedy odbieżeć musisz, albo jeszcze za żywota twego to zgorzeć albo w niwecz obrócić się może. Albo takież lepiej, iż ty tu potomstwa swego odbieżysz, niżliby ciebie tu przed twemi oczyma odbieżeć mieli, a zdychać marnie, i jeszcze nie wiedzieć, jakiemi śmierciami przed oczyma twemi mieli, z czegobyś wszytkiego więtszej żałości użyć musiał.
A postanowiwszy tak stateczną mysi swoję, potkasz się bespieczniej z tą marną obłudą a z tą śmiercią swoją, którać nic szkodliwego uczynić nie może, jedno iż do czasu zemdlić może to ciało twoje, które samo z przyrodzenia laty twemi już dawno zemdlone jest. Ale duszy twojej tak jako członkowi Bożemu, która zawżdy w opiece Pańskiej jest, nic szkodzić, ani się jej dotknąć nie może. A k’temu gdy sobie wspomieniesz, iż w on czas, gdy się ozwać masz na zawołanie Pańskie, iż przy nim będziesz latał jako orzeł po obłokach w radościach swoich, będziesz się świecił między niewier-nemi, jako iskra między trzcinami, wedle obietnic jego. Będziesz-sądził króle, książęta i wielkie mocarze przy Panu swoim. A oni się tobie będą dziwować, mówiąc tak jako Salomon o tym pisze: T gdzież ten się nędznik teraz wziął, iż go widzimy w takiej zacności, któregochmy niedawno nikczemnego a wzgardzonego na ziemi widzieli. A oni się sami będą tułać, wołać, narzekać, biegając miedzy górami, a szukając jaskiń a dziur, gdzieby się mieli zakryć przed srogością oną, która się w ten czas nad złośniki okazować będzie. A to ja tu twemu rozumowi poruczam, co sobie obrać masz, jeśli się tak tułać z tymi tułającemi w srogim strachu a obłędnościach twoich, czyli być w takiej wielmożności, i w takiej zacności, i w takim majestacie, i w tej roskoszy z wiernemi Pańskiemi i z anioły świętemi, tak jakoś się już o tym dosyć nasłuchał.
A tak, mój miły bracie, tu juź masz wypisane wszytki wieki swoje, jako się w nich masz poćci wie zachować, a jako masz uważać wszytki czasy swoje, tak jakobyś ich użył z poćciwością a z poważną sławą swoją, i tu za żywota swego i po śmierci swojej. I jako masz uważnie stać w każdych sprawach swoich, i jako się nie masz lękać ani śmierci, ani żadnych przygód swoich i jako masz na wszem miarkować i skromie affekty swoje i przyrodzenia swego. I jako masz zawżdy ist być opieki swojej, i rozszyrzonego królestwa nad sobą Pańskiego; także jako masz być ist wdzięcznego zbawienia swojego i wiecznych a nieskończonych radości swoich.
Przyjmiż to odemnie, proszę cię, miasto rejestru poćciwych spraw swoich, jako o.cl prostaka. A gdy się tu jako z rejestru obaczysz w sprawach swoich, snadnie potym znajdziesz miedzy mędrsze-mi czego dalej w sobie poprawować, i jako się sprawować będziesz miał. Jedno nie leż darmo, czytaj, szukaj, biegaj, a dowieduj się o powinności swojej. Bo i Pan na nas woła, abychmy się dowiedowali 0 piśmiech, ‘ na których zależy i sława, i poćciwość, 1 zbawienie nasze. A zatym cię Panu Bogu poru-czam trojakiemu w staniech, a jednemu w Bóstwie, który króluje bez początku i — będzie bez końca na wiek wieków, Amen. po CZŁOWIEKA POĆCIWEGO, JUŻ W OSTATNIM WIEKU POSTANOWIONEGO, WIRSZYKI.
Cóż wżdy sobie pomyślisz, mój staruszku miły,
Gdy tak słyszysz o sobie rozliczne nowiny?
Zowg cig marynarzem, co po wodzie pływasz,
Zowg cig też rycerzem, co w przygodach bywasz.
Chwalę twój stan poćciwy, iżeś k’latom przyszedł A z srogiego okrgtu na susz%ś już wyszedł;
Doczekałeś poćciwie swoich lat szedziwych,
W którychby czasów użyć już trzeba poćciwych,
Byś do końca dopłynął do portu onego,
Gdzie masz wdzięcznie używać wesela wiecznego,
A myśl 8wij postanowił w nadobnej stałości,
Aby cię nie uwiodła w ciemne omylności.
Patrz, iż do krysu bieżysz o zakład niemały, Miedzy gęste kamienie, miedzy twarde skały.
Bo to słyszę trudny krys, co do cnoty wiedzie, Snadnie się tam pośliznąć, chociaj nie na ledzie. Bo jeśli z drogi zbieżysz, stracisz na zawodzie,
A pewnie się zapocisz i w nawiętszym chłodzie.
A gdzieżbyś chciał na radę, mój staruszku miły,
By cię żadne przypadki z drogi nie zwodziły. Chceszli do przyrodzenia, tam zda mi się próżno, Boć to i myśl rozerwie i poradzić różno. Przywiedzie cię w rozmysły dziwne świata tego, Kładąc ci strach przed oczy i roskoszy jego.
A tak strzeż, abyś myśli nie rozdwoił sobie,
Boćby wierę, nieboże, źle było o tobie,
Lecz radzęć do rozumu, tam się nie omylisz,
A razem przyrodzenia i z światem nachylisz.
Ten ci twe wszytki sprawy nadobnie rozwiedzie,
A ku wdzięcznej stałości snadnie cię przywiedzie; Że ni strach, ani radość nic cię nie uniesie,
Że używiesz roskoszy i w sżedziwym czesie.
A ten krys snadnie zbieżysz, któryć będzie zdrowy, Jedno cnotą daj przybić na ocel podkowy.
Że z wesołą pociechą wszytko znosić będziesz,
A tej siwej kądziele z radością doprzędziesz.
A paś na swym, boć tam i z ugoru zajmą.
Tu się kończy „Żywot Człowieka Poczciwego.“
Podajemy teraz „ Przemowę krótką do tychże Ksiąg należącąktóra ma u góry stron także drugi tytuł: ^pol ne narzekanie wszey Korony na porządną niedbałość ua-szę.r (Pierwszego wydania „ List” 18l-y do 208-go). Po raz pierwszy od 300 lat dajemy tu przedruk tej ważnej i ciekawej części „Zwierciadła” Reja, a to z kopii rękopiśmiennej, udzielonej nam przez prof. St. Ptaszyckiego, któremu należy się prawdziwa wdzięczność za ułatwienie tym sposobem przedruku.
Józef Kallenbach.
PRZEMOWA KROTKA
DO TYCHŻE JtsiĄG NALEŻĄC* DO KRZEŚCUAŃSKIEGO CZŁOWIEKA KAŻDEGO, O PRZYPADKOCH ROZLICZNYCH CZASÓW DZISIEJSZYCH.
Qui perseuerauerit usąue ad finem, salmis erit.
Który zetrwa do końca w swojej stateczności, Tego pewnie nie miną, niebieskie radości.
Dobry Panie,
Choć Hetmanie,
Swe staranie Połóż w Panie,
Bo w tym stanie,
Szczęście tanie.
Różno na nie,
Kostka stanie,
Miejże w Panie Swe ufanie,
Kto zostanie Z Bogiem na nie.
Uźrzysz, żeć im biegać. ^Zacnie urodzonemu panu Stanisławowi ^zafrańcowi
Z ^IESŁOWEJ jSK.AŁY, PANU NA ^ECEMlNIE, STAROŚCIE J^ELOWSKIEMU ETC. J^ANU A PRZYJACIELOWI SWEMU ZAWŻDY OSOBLIWIE ŁASKAWEMU I BARZO MIŁEMU.
Dokonawszy tych książek poćciwych spraw człowieka cnotliwego, w którymkolwiek stanie i w le-ciech będącego, i jako, i którym kstałtem jemu się w każdym wieku jego zachować przystoi, zdało mi się też trochę wspomnieć o naszej porządnej niedbałości polskiej. Do której mało piórka potrzeba, bo się jej jaśnie oczy każdego przypatrzyć i uszy przysłuchać mogą, kto jeduo kęs jakiego rozważnego baczenia u siebie znaleść będzie mógł. Bo acż to nie mojej głowy rozmysł, na takie rzeczy głębokie równie jako bez wiosła na morze się puszczać. Aleć już i kowale kując i slosarze piłując, gęsto o tym mówią, już nielza jedno iż i kamienie wołać musi, czego sie i w rozmowach ludzi Rycerskich poćciwych i w inych staniech wielkich często nasłuchamy, iż wszyscy powiedają źle, źle, źle, a tego nigdzie} nie słyszysz, ktoby do tego drogi podawał, jakoby temu źle zabiegać. A przeto iż Urodzoność twą znam miedzy wszytkiemi stany jasnego a przestronego i oka i baczenia, zdało mi sie to żałosne nasze spoinę uskarżanie wszej Korony o to źle, nie do kogo inego napisać, jedno do urodzoności twojej. Z jednej strony żem dobrze świadom dobrych a uććiwych postępków sla-checkich twoich. Drugie, żem też świadom prawej a życzliwej chuci twojej, żebyś, jako życzliwy syn Korony tej rad wszytko dobre widział w Rzeczypospolitej naszej, skądby sie i cześć Panu Bogu i sława temu poććiwemu naszemu przyrodzonemu dzisiejszemu panu, a na potym tej sławnej a zacnej Koronie i jej Rzeczypospolitej umnożyć sie mogła. m mmm 152
A też i dlatego, jako tam mało niżej Urodzoność twą szyrzej upominam, abyś upominał i drugą bracią swoję, a prawie jako młotem kołatał do rozważnego baczenia ich, aby sie czuli a obaczali, iż już Pan, tak jako to sami jaśnie znamy, prawie z napiętym łukiem, jako o nim prorok powiada stoi już u progu naszego, a jaśnie się ukazują obietnice jego, którekolwiek obiecał okazać nad każdym narodem, który upadnie w gniewie sprawiedliwym jego. Bo mądry gospodarz, gdy widzi gorące lato, za czasu sobie gotuje pod dachem swoim, bo iuż więc nie sporo bywa, gdy sie płomień ukaże, z powrozem do studniej. sie kręcić. A zatym bych życzył Urodzoności twojej jako prawy, a z dawna życzliwy przyjaciel i towarzysz twój, aby cie Pan Bóg w cnotach i w dobrych sprawach twych tak mnożył, jako zacząć raczył.
Dan z Bicorendy dziesiątego dnia Października, Roku 1567.
NA HERB STARY KOŃ.
Przed wszytkiemi źwirzęty tak to zezna każdy,
Że to slachetne żwirze koń ma przodek zawżdy.
Bo wspaniałą urodą, postawą, ochotą,, Przeszedł wszytki źwirzęta podobno i cnotą.
Bo służy człowiekowi i tak go miłuje,
Prącej żadnej i gardła nic przeń nie lituje.
Robi nań jako kmiotek, a w trudności każdej,
Nie umie sie wymówić ratować go zawżdy.
Takżeć i ty widamy, którzy ten herb mają,
Mało nie rowno z herbem swych spraw pokładają. Bowiem dla przyjaciela a spolnej miłości,
Nie litują ni zdrowia, ni żadnej trudności.
A niedarmo Stary Koń ten ich herb nazwano,
Bo go zdawna podobno tak zawżdy siodłano.
I w Rzeczypospolitej i w potrzebie każdej,
Kędy go obrocono bywał gotów zawżdy.
I musiał sie obracać, kiedy był nie młody,
Na każde pospolite i ludzkie przygody.
Bo źrzebcem pospolicie nie każden zatoczy,
A miasto zatoczenia rychlej przez łeb skoczy. Szafrańcowie stary dom z tego herbu byli,
A zdawna jako i dziś tą szkapą czyli.
Nie litując prącej swej, ni żadnej trudności,
Dla Rzeczypospolitej, dla brackiej miłości.
Co i dziś w tym dzisiejszym źrzobku z Secemina,
Na jasną sie okaże, wszak to nie nowina,
Że swym herbem zatoczy, gdy potrzeba będzie,
A co cnocie przystoi, to okaże wszędzie.
Tak w Rzeczypospolitej, jako w każdej sprawie,
Okaże sie na jasną miłośuikiem prawie.
I tych dzisiejszych czasów dobrzeby czynili,
Aby tymi szkapami toczyć się uczyli.
Choć inych sławnych herbów drudzy używają,
Ale pieszo swej sławie trudno pomoc mają.
Nielza jedno, kto sie chce o swej sławi.* pytać,
Musi sie tego źrzebca kędy może chwytać.
Bo sąsiedzi w koło nas nie pieszo wędrują,
Na tym herbie nas drapią i często wojują.
Coby się im też czasem mogło oddać snadnie, (idyż mocniejszy Polski koń, rychlej bachmat padnie Jeduoby trzeba lepszej piaczej i dbałości,
Aby sie oddawało wzajem ich miłości.
Jakuba Pherrata Podwysockiego
U TEMU CO CZYŚĆ BĘDZIE
DISTICHON.
Co to jest Bóg, kto chce myślić,
Musi we łbie dziwnie kryślić.
A szkoda i głowy psować,
Kto chce w tym wiele mędrować.
Bo wierz mi, iż się uniesie,
Być mu i z rogami w lesie.
Bo to tajemnice dziwne,
Naszym rozumom przeciwne.
Ale radzęć tak poprostu,
Jeśli nie chcesz chybić mostu.
Tak wierz, iż jest coś dziwnego,
A nie rozmysłu naszego.
W stanie trojakim królując,
A w jednej mocy panując.
Który wszytko wie i widzi,
A żadnego się nie wstydzi.
Równie tam król, jako kmiotek,
Nie dostawa tam więc plotek.
Lecz kto mu nawięcej wierzy,
Ten nalepszą miarką mierzy.
Bo w jego nieznośnej mocy,
Świat, Niebo, i wszytki mocy.
A wszytko wie, widzi wszędzie,
Co się jedno gdzie dziać będzie.
Temu, gdy kto dufa wiernie,
Każda mu rzecz idzie miernie.
I włos nie zginie na głowie,
Kto się jego własnym zowie.
Bo już Aniołkowie oni,
By szwagrowio przyrodzeni,
Będą go strzedz jako oka,
Że się nie zlęknie do roka.
Zamykając ty księgi, tu będzie przemowa krótka do każdego Krześciańskiego człowieka i brata, a zwłaszcza do Pana Stanisława Szafrańca z Pieskowej Skały. A to będzie
KAPITULUM I.
Jako sądy Pańskie są nieomylne.
Rozważając sobie zdaleka, a pilnie się przypatrując, mój miły Krześciański bracie, rozliczno-ści czasów dziwnych, a dziwnym przypadkom a od-miennościam ich, nic inszego pewniejszego ani na-leść, ani rozeznać u siebie nie umiem, jedno iż sądy Pańskie a ony żadnym nie ogarnione rozumem sprawy a tajemnice jego, nad wszytkimi narody, nad wszytkimi królestwy, nad wszytkimi najmożniejszymi stany i dostojeństwy, jawnie a jaśnie się wszędy zjawiają a okazują. Tak iż wszędy a wszędy pełnią sie a skuteczną exekucią biorą ony srogie a nieomylne dekreta Pańskie, które jako o nich pismo święte powiada, iż jako młot ognisty przerażają opoki, tak iż zawżdy wychodzą dobremu na dobre, a złemu na złe. A trudnoby nam powiedać, iż Pan Bóg przestał dziwów czynić; ustawicznie je czyni, a jaśnie je okazuje tuż przed oczyma naszymi, tak iż ledwo sie ich i palcem nie dotykamy. Ale iż oczy nasze jako onych idących do Emaus, którzy ieszcze nie prawie dowierzali, są takież za-wściągnione, a snadź właśniej mogę rzec wedle obietnic Pańskich grzechem zaślepione, iż chociaj jaśnie wszytko widzą, uszy jawnie słyszą, a wżdy tego żadnym obyczajem baczyć, ani rozumieć nie mogą, ani chcą. A też z łaski Bożej będąc czym inszym zabawieni, abychmy o tym baczyć alb zrozu-miewać chcieli, mało sie wszyscy o to poprawdzie staramy.
Kto sie chce sądom Pańskim przypatrzyć.
Ale chceszli sie ty temu bespiecznie przypatrzyć, przywiedź sobie na pamięć za czasów swych wszytki królestwa okoliczne, już kroniki i ine jawne historye na stronę odłożywszy. Wspomnisz na wszytki stany, dostojeńtwa, i na wszytki zacności domów onych wielkich, których posesorowie chodzili jako lwi a jako ini Hektorowie świata tego, w jakie tuż przed oczyma naszymi odmienności przyszli, jako zeszli, jako się w niwecz obrócili. Tak iż się wypełniły nad nimi jawnie ony nieomylne obietnice Pańskie, iż ani cień, ani znak na mniejszy nie został mieszkania ich, a dostojeństwa ich, a miejsca ich. Ony zacne domy ich posiadł człowiek obcy, tak jako Pan z dawna każdemu nic o się niedbającemu jawnie a jaśnie obwołać i opowiedzieć roskazał. — Puść że też wolno oczy i uszy już i na mniejsze stany, także też zeszłe przed oczyma naszymi, którzykolwiek sobie lekce ważyli moc, zwirzchność, władzą, wolą, a roskazanie Pana swego, a tylko sie parali tym światem marnym a omylnym i książęty jego, zapomniawszy obietnic Pańskich, a nie bacząc nic, iż człowiek iest łgarz a nędzne ździebłko połomione przed nogami Pań-skiemi, a przedsię od świata rady, nadzieje, i wspomożenia, dziwnych wymysłów a wykrętów rozlicznych używaiąe, szukali i nabywali; jako marnie zeszli ja-kiemi haniebnemi śmierciami ginęli, jakiemi lekko-ściami, sromotami, a srogiemi upadki z stanów swych upadali, a prawie są zniszczeni a w niwecz obróceni, a jako pismo powiada, iż prawie z uinar-łemi zagrzebiona pamiątka ich, tak, iż potomstwo ich, i ony marnie zgromadzone bogactwa i osiadło-ści ich prawie w niwecz a w niwecz, a na wieczną lekkość pamiątki ich, są sie obróciły, a znaku ich nie zostało.
Przypatrzże się już i po ten czas któremukol wiek stanowi chcesz, któremukolwiek domowi i do-stoieństwu chcesz, tak wielkiemu jako i namniejsze-mu, jeśliże w każdym nie znajdziesz, a jeśliże sie tego prawie jasnemi oczyma nie dopatrzysz: jawnego a jasnego a sprawiedliwego sądu Pańskiego, wedle wiary, spraw, cnót, i postępków każdego. Tak iż wedle obietnic Pańskich każdy bierze zapłatę wedle roboty swojej. A jaką kto miarką mierzy, taką mu bywa odmierzono.
Bo nie dziwuj się temu nic, iż się na mały czas co po myśli jego, pofortuni złościwemu, ale sie jedno przypatruj, długo li to trwać będzie, i nacz się to potym w krótkim czasie obróci, ieśli ku pociesze albo upadkowi jego i potomstwa ^jego, to potym powoli rozeznasz.
Przypomniałcibych okoliczne królestwa, ony wielkie księstwa a zacne monarchie, jako sie za naszej pamięci burzyły, jako sie odmieniały, jako sie oni potestatowie w nich łomili, padali, a w niwecz obracali, tak iż jako rzekami krew sie lala po granicach ich. O czym Historykowie szyroką pamięć na potym potomstwu naszemu zostawili, a uiychiny sie temu za czasów swoich mało oczyma nie przypatrzyli. A przecz że sie to działo? To już nie nasza rzecz, sądy Pańskie sprawiedliwe, a dziwne sprawy, a wola jego święta to niechaj rozeznawa. Ale pewnie, iż nie bez przyczyny. Ale nam nie trzeba w cudzym oku paździorka szukać. Przypatrzmyż się jedno doma swym bierzmom, a onym srogim sękowatym a marnie osieczonym pniom, które nam jawnie (aż snadź straszno i o tym mówić) ustawicznie z oczu naszych wyglądają, a nic ich nie baczymy, albo tak prawie za skaraniem Pańskim baczyć nie umiemy, ani sie o to staramy.
Juko jest zacne królestwo Polskie.
Patrzaj, które iest tak zacne a tak sławne królestwo, jako jest (iż tak mam rzec) nasze króle stwo Polskie, w którym nas tu Polaki Pan nasz z łaski swej posadzić a rozszyrzyć raczył. Albo które jest królestwo okoliczne, aby od niego albo jakiej pomocy, albo jakiej żywności nigdy nie potrzebowało? A wiele krain i królestw co na nie robią jako za dzień kmiotkowie, a tu wszytki swe prace podawają, a stąd pożytkow swych, żywności swych, i inych rzeczy szukając nabywają. A my Polacy za małą pracą a za małym staraniem ich kosztownej pracy a ich robot z roskoszami sobie używamy. Czego ja wyliczać nie chcę, snadnie sie temu, kto jedno chce każdy przypatrzyć może. Bo acz w inych stronach jest więcej złota, srebra, korzenia, jedwabiów, i inych rzeczy, a wszakże to nam tu przedsię od nich mało nie darmo nie przychodzi. Ale takich ludzi, takich cnót, takich obyczajów, takiego męstwa, a który w tym naród porównał z narodem z tym? a które wojsko kiedy polskiemu wojsku wytrwać mogło? Tak iż i ini mało nie wszyscy narodowowie, iuż za naszej pamięci, wielekroć do nich ubiegali. A szczęśliwym to wojskiem zową, gdzie Polaki widają. A straszny huff każdemu nieprzyjacielowi bywa, gdzie Polak swe jasne a nic zakryte czoło ukaże.
Poźrzysz zasię przewróciwszy kartę na drugą stronę, jeśli że jest nędzniejsze, zeszlejsze, a nie-dbalsze państwo w sprawach a w opatrznościach swoich, iako jest to sławne a tak zacne królestwo Polskie nasze. Żaden naród, żadna horda, a snadź ] Cygańska, nie iest w takiej niedbałości, a snadź iest w lepszym opatrzeniu, niźli tak sławne a zacne to państwo nasze. Azasz my mamy postanowienie jakie pewne, oprócz tych marnych a niepobożnych wici? gdyby na nas jaki prętki nieprzyjaciel przypadł, cobychmy z nim czynić mieli? Azasz mamy miejsca jakie pewne ściągnienia swego? Azasz mamy ty, do którychbychmy sie ściągać mieli? Azasz mamy pewną wiadomość jaką o sprawie nieprzyjaciela którego? poźrzy na ony ludzkie urody, ubiory, kstałty, obyczaje, gotowości, że chodzą rotami młodzi ludzie jako Lwi, a snadźby sie mogli, jako ono dawna przypowieść i z dyabły łamać. A cóż gdy prżydzie jakie lekkie zatrwożenie, alić biegają, szukają, niewiedzą gdzie się podzieć. A ci, którym by to należało, z murów wyglądają, jeden od drugiego w mili sie o nowinach pytaią. A snadź czasem i krokiem nie wstąpił nieprzyjaciel do granic naszych, a ludzie barzo zatrwożeni bywali, abowiem co inszego czynić, jedno: „uciekajcie, co rozum macie, ’ a prostacy do łasa. A wielekroć snadź więtszą lekkość korona ta sławna z tego bierała, niźli by ich było niemałą część w dobrej sprawie pogromiono. Stoją zamki, stoją mury puste, wilcy a świnie dzikie sie w nich lągną, a ni nacz ich podobno nie chowamy, jedno na baszty nieprzyjacie-loin swoim, aby oni to powoli pobrawszy sobie osadzili, a stąd nas bespieczniej wojowali a posiadali.
A jakoż tu nieprzyjaciel serca nie ma brać? a jakoż sie tu nie ma jako dyabeł z niedbałej dusze roskochać? wiedząc o tak zacnym, sławnym a bogatym królestwie. Wiedząc o takich sławnych, zacnych, a bojowych ludziach, i wielkości ich, a wiedząc też o takiej niedbałości i o takiej sprawie ich..Jakoż się jawnie nasłuchawamy od tych, co tam bywają (acz z wielką żałością), rozlicznych po-śmieszków, które po stronach rozlicznych pohańcy jawnie o nas miedzy sobą miewają, i o tych sprawach, a o tych porządnych niedbałościach naszych. A jaki zasię strach w nich, wiedząc o tak mężnych a walecznych ludzioch, by sprawa dobra była. A by nie Pan Bóg strzegł z miłosierdzia swego, a co wiedzieć naczby nam już dawno wyszły ty opatrzne niedbałości nasze. A wszakoż trzeba ostrzegać, by-chmy mu sie z tym gospodarstwem kiedy nie uprzykrzyli a nie przeładowali.
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ. KAPITULUM II.
Iżby sie nalazły przyczyny dobrej sprawy, by ludzie chcieli.
Ożywają się ludzie, wołają postronne głosy, iżby sie snadź mogły znaleść takie kstałty i takie obyczaje, iżby bez łupu a bez płaczu a krzyku ludzi mizernych (które snadź samo więcej, niźli nieprzyjaciel porazić by nas miało) mogłyby być i wojska, mogłyby się budować i zamki. A snadźby to mało, albo nic kosztowało, by to rozdano ludziom Rycerskim, azasz lepiej, iż się tam wilcy lą-gną, tedyby to snadnie a rychło osieść mogło, i byłaby i obrona i pożytek Rzeczypospolitej. A wszak sie to już na wielu miejscoch doswiadszyło, gdzie sie zamki puste pobudowały, abo gdzie miejscza niebespieczne opatrzone, i granica w lepszej sprawie i wiadomości mogłaby się postanowić, a nieprzyjaciel ustraszony być, i ludziby ku obronie a ćwiczeniu wiele przybyć mogło. A coż gdy Pan Bóg raczył zaćmić myśli i. serca tych, którymby to należało. Iż gdy o tym kiedy mówić poczną, tedy prawie napoły s posmiechem, a jakoby o żelaznym wilku bajał. A to każdego odpowiedź: a coż mnie do tego? a coż na mnie należy? A taż wymówka o sprawiedliwości i o inszych doległościach Koronnych.
O nędzny bałwanie a mizerny najemniku! który widzisz tuż nie daleko wilka przychodzącego, a nie tylko przychodzącego, ale już mało nie pod oczyma twemi dr&pieżącego stadko a owieczki Pańskie, tobie zwierzone a poruc^one, których krew’ nie na łup a nie na kochanie pogańskie, — ale na cześć a na chwałę Panu twemu jest poświęcona i odnowiona, a ty kryjesz łeb w ziemię, a nieśmiesz podnieść nosa sWego, aby poczuł co jest szkodliwego, abyś wżdy o tym mówił, a niechceszli mówić, abyś tylko za’wył jako wilk na drugie, a ukazał drogę, jakoby sie mógł odegnać ten drugi wilk marnie drapieżny od stada Pańskiego! A Pan chce i obiecuje patrzyć krwie ich niewinnej z tych mizernych a zależałych ręku twoich. A zwłaszcza iżeś poprzysiągł Panu swemu consulere et opponere se na każdy upadek Rzeczypospolitej.
Aż więc gdy sie już co złego sstanie, toż do-pirko rospisują sobie nowinki, iż coś tain urwano trochę na granicy, ale to nic, omyląć sie drugi raz. A drudzy to zową Seymowemi nowinkami, i jeszcze k’temu będą zakazować, aby nie tak powiadano jako sie działo. Ale byś oglądał nędzniku serce one-go jako jest żałośnie zekrwawione, albo jaki jest płacz albo jakie narzekanie na cię jego przed Majestatem Pana twego, który w powrozie, jako złodziej, w niewinności swojej skacze przy koniu poganina srogiego. Żonka jego u inego za biodrami, ku więtszej żałości a sromocie jego. Dziatki, jako szczęnięta wyjąc wyglądają z biesag ku pociesze jego. Dym sie za nim kurzy, a jeszcze tuż przed oczyma jego smaży sie majętnostka a osiadłość jego. A po drogach wszędy trzęsie sie krew’ niewinnych Ablów czyrwieniąc sie po ziemi, a woła pomsty od Pana swego. A marny sie Kaim kocha a po-smiewa z tego, siekając niewinne głowy wedle wolej swojej.
Azażby to nie lepsza była chwała Pańskiej zwirzchności, moj miły krześcij ański bracie, aby ty niepotrzebne kropidła, kadzidła, dzwonki, obraski darmo stojące, które snadź chowamy na wspomożenie nieprzyjacielowi swemu, tak, jako się to już wielokroć przed oczyma naszymi w inszycff państwiech i u nas poczęści okazało, iżby to było obrocono na odkupienie tej niewinnej krwie, za którą Pan nasz rostoczył hojnie świętą krew’ swoją. Albo ony niepotrzebne kieliszki, świeczniczki, krzyżyczki, których leżą pełne kąty, czekając pogańskich rąk, aby sie w nich roskochały a opłokały. Gdyż Pan jawnie u Ezajasza woła, iż mu już dawno omierzły ty wymyślne modły i kurzawy nasze, i obiecał nas nigdy nie wysłuchać, gdy z tymi wymysły będziem podnosić k niemu ręce swoje. Gdyż on niechce patrzyć żadnych wymysłów, jedno patrzy na serce wierne człowieka cnotliwego. Aby sie to w pospolity skarb obrociło, a k temu sie skąd inąd przyczyniało.
Zażby sie też na to nie lepiej obrociły ony opływające obroki ony eh niepotrzebnych żołtobrzu-chow, co padają z stołow ich, a ludzie niepotrzebni, i psi czasem ledwo ich zbytków dojadają, nie ku chwale, ale ku lekkości Pańskiej. A przedsięby i chwała Pańska przyjemniejsza i foremniejsza jemu mogła być spełna, i winniczka jego święta przedsięby wżdy jakie podpomożenie z tego mieć mogła. Już nie mówię o Biskupy, którzy wżdy i w radzie siadają i dwory swe czasem ku potrzebie posyłają, i w poselstwiech jeżdżą, i insze wżdy brzemiona Koronne jako tako noszą i podejmują. Ale co inszych prożnochlebow jako wilków tyjących, to już każdego rozeznaniu poruczam.
Azażby nie lepiej z tego mieć kilka tysięcy ludzi, ku czci a ku chwale Panu Bogu i Krześciań-.skiej krwi jego, i ku sławie Koronnej, a na strach nieprzyjaciela krzyża świętego? niż sie to tak rozchodzi po światu jako dym abo jako jakie marne plewy, ku lekkości chwały Pańskiej a ku ohydzie, a ku posmiechu tej korony sławnej. Boby przed-się i pomoc niemała ku obronie, i lepsza chwała Pańska z tego być mogła, gdyby tam rycerski człowiek siedział, obowiązany poćciwą powinnością swo-j:j, a Bogu i Rzeczypospolitej służył. Nuż owy niepotrzebne a wymyślone Sakry, które nad prawo ichże własne i nad prawo Koronne już dawno uchwalone, bywają precz wynoszone. Azażby nie lepiej i żeby były do tego skarbu pospolitego przyłożone? Nie pytał sie Matyasz w Węgrzech o Sakrach i o Dekretalech, gdy nań takie Koronne potrzeby przypadały, a gromił barzo nieprzyjaciela krzyża świętego. I stała ta sławna korona długo w całości swojej, aż gdy przyszła w takież dekretały a pieszczoty, utraty, i w takież wymysły a niedbałości jako i nasza toż dopirko ucieszył sie nad nią srogi poganin wedle myśli swojej. Nie Pytają sie i dziś ini krolowie i książęta, gdy na nie jakie potrzeby przypadają o dekretalech, jedno my tylko Polacy. Drżymy przed tym złym sąsiadem Rzymskim. Acz i dziś nie rozumiem, którym sie prawem tak barzo w nas wgroził.
Nuż Intestata, nuż Kaduka, nuż testamenta ludzi pobożnych, ktorychby sie wiele, gdyby był rząd, otworzyło. Nuż inych kondycyj znalazłoby sie niemało, by sie jedno ludzie ostraszyli o tym mówić. Azaź nie mamy portow z wielkiemi skarby, z których tylko barzo mało niepotrzebnych ludzi tyje ku lekkości naszej, z ktorychby sie mogły zna-leść jakie pożytki, bez uszczypku prawa pospolitego. Azaź nie mamy niepotrzebnych myt, które z płaczem ludzkim i bez ustawy bywają wyciągane i niewiedzieć gdzie sie podziewają, podskarbi ledwe ich trzecią część bierze. Azażby się mało nalazło kondycyj tych, gdyby sie skarb pospolity założył. Choćbyśmy sie nań wszyscy, nikogo nie opuszczając, raz potrosze zrzucili, a ty przypadki do niego przybywały, iżby sie ta wżdy marna ohyda a sprosna lekkość Koronna czym podeprzeć a^ ratować mogła. A na coźby sie to obrociło? Na ćwiczenie Rycerskiej krwie Koronnej, skądby potym rośli Rotmistrze, a z rotmlstrzow Hetmani, tak, iżby ich czasu swego nie potrzeba u postronnych narodow biegając nabywać, niźli tak teraz leżąc z kątów wyglądając, a drugi i drzewa w rękę wziąć nie umie; z czegoby potym i Korona, prze ludzie niećwiczone, mogła snadnie lekkość wziąć. Gdyż powiedają, iż lepsze wojsko Jeleni, gdy je umiejętny Lew powiedzie, niźli wojsko lwów, kto-rymby głupi a tępy Jeleń Hetmanem został. A my też, co się Rycerskimi ludźmi zowiemy, azażbyśmy też nie mogli znaleść kondycyj takich, bez szkody a bez gwałcenia praw swoich, iżbychmy wżdy w prętszej gotowości niż z tymi omieszkałemi wiciami, gdyby na nas gwałt jaki przyszedł, sprawieni a postanowieni byli. Jednoby nam trzeba ująć tych pieszczot swoich, tych pułmiskow, tych rzezanych aksamitkow i tych rozmaitych wymysłów naszych, którymi sie wszyscy bojowi ludzie brzydzą; jedno tego tylko używają oni ludzie pieszczenia znie-wieścieli, którzy tylko jako Tytirus leżą.sub tegmi-ne fagi.
KAPITULUM III.
Rycerski stan jakoby sie też ku rządowi przyczynić miał.
Bo gdyby sie wżdy znalazł jaki kstałt iżby mogło być co ludzi z tych przypadków Koronnych z skarbu pospolitego, także i z-Księstwa Litewskiego, azażby to był wielki koszt, albo jaki uszczypek prawa pospolitego, gdyby sie wszyscy zezwolili, aby jedna ziemia doma siedząc zawsze gotowa była na ratunk onym ludziom, gdyby potrzeba przypadła, wici nie czekając A w piącinaście lat ledweby drugiego koleją doszła. Także i księstwa Litewskiego. Ktemu dwor pański i panów Koronnych. Ktemu ludzie graniczni, ktorychby sie bez pieniędzy wiele nalazło. Et si Deus nobiscurn, a gdyby gwałt był iżbychray sie wszyscy do tego jako do ognia rzucili, podziwowałbych sie, quis esset contra nos.
Ale najdziesz dziś takich wiele, co też tak rozumieją jako i ja, co powiedają, iż lepiej aby nieprzyjaciel trzy kroć Koronę przeszedł i zwojował, niżliby sie z prawa pospolitego namniej co wykroczyć mogło. A jeśli sie jednemu prawo złamie, tedy potym i drugiemu. Jedno, iż sie to złamać nigdy nie może, na co sie wszytka Korona zezwoli. Bo jako można była ustawić, także też można za czasem a za przypadki do czasu odmienić, a w co potrzebniejszego obrocić. Bo jako mądrzy napisali, iż sie czasy mienią a my sie też z nimi zawżdy mienić musimy, i każde sprawy nasze. O, nędzny prawco, co tak rozumiesz, nie baczysz, iż podobno musiały być insze czasy i insze pokoje, gdy tak wiele wsi i miast, skąd szła obrona pospolita na Czyściec obrocono. Abo musiał nie tak z blizka srogi nieprzyjaciel twoj, o którym było jedno jako w baśniach słychać, do garnca twego naględać. Dziś ledwe iż nie wie, co kiedy i u którego warzą, nie tylko, aby nie miał wiedzieć inych spraw“ a postęp-kow naszych. Wejrzy w Grecyą, wejrzy w one slachetne a sławne królestwa, z których oni mężowie sławni jako ini Hektorowie abo Herkulesowie w-jchodzili, w jakich dziś prawiech także przez złą sprawę swoję siedzą, jakich wolności używają, tak, iż głowy swoje poniewolnie pod szablę okrutną pogańską podkładać muszą, kiedy im każą. Obrony żadnej, zbroje żadnej, majętności swej własnej żadnej, tylko ledwie noż przyłomiony w swym domu zachować mogą, a ci bojowi tylko na ułafce przestawać muszą. A tego u nas przedsię nic nie baczą, tylko sie cieszą omylnym przymierzem ja-kimsi. Które iście nie z laski, jedno czyhając jako na insze narody do czasu je nam dzierżą, aby sie pirwej z inemi odprawili. Jedno święta Priwata ta dziś napłatniejsza u nas, a na tęchmy wszytki rady swe założyli. Nie bacząc na to, iż jeśli Publika zginie, Priwata skakać musi jako jej zagędą.
Mało ich co sie z chuci o Rzeczpospolitą starają.
A zaprawdę, jako Pan Bóg raczy, mało ich widać, aby z prawej chuci opatrow^ali doległości tej matki świętej swojej Rzeczypospolitej. Jedno abozpo-żytkow swych, albo z w’aśni jakich, abo z bojaźni stracenia majętności jakiej, albo z pochlebstwa. A drudzy też aby jedno wystawowali słowa a rozumki swoje. Tak tym klenotem świętym zatrzęsają, jako jakim próżnym dzwonkiem. A snadź jeszcze nie tylko ponie-wolnie, ale kto dziś dostatecznie wejrzy w sprawy nasze, obaczyć inoże snadnie, iż dobrowolnie a prawie, jako’ pod sieć kuropatwy, pędzą nas do stracenia onego złotego klenotu wolności naszej samiż bracia naszy, chociaż tego od nich nikt nie potrzebuje. Ale czym sie to inym dzieje, snadnie każdy obaczyć może, jedno nędzną Priwatą, iż każdy folguje rzeczam swoim, iżby co ułapił. I mnima, by już tak w tym wiecznie rozkoszować miał, i dziatki swoje opatrzył, a po śmierci niech sie niebo chociaj i obali a skowronki potłucze. A stąd nam roście jawne karanie a gniew Pański, iż tego per fas vel nefas używamy, nic nie bacząc na powinności swoje. Bo sie muszą pełnić nieomylne obietnice jego, które każdemu narodowi obiecać raczył, powiedając przez Proroka: Iż za grzechy ich odejmę z pośrzod-ku miedzy nimi mądrego, radnego, poważnego, poć-ciwego, mężnego, tylko jako niewiasty a ludzie z ich obyczajmi ci je będą rzędzie a władać imi wedle wolej swojej.
A tak, moj miły bracie, jużci i kamienie musi wołać, gdy synowie Abraamowi milczą, kędy możesz i kędyć sie to zejdzie upominaj wżdy i iną bracią swoję, aby sie wżdy też czasem czuli a obaczali wczas, poki nie wynidą na nas ony nieomylne de-kreta Pańskie, iż on zawżdy obiecował lud swoj, podawać w niewolą za grzechy ich, abo podać inym narodom miejsca ich. A długoć nas czeka, i długo nam folguje. Ale kto sie chce obaczyć, snadnie to-zrozumie, iż też już mało nie u wrot naszych stoi święty gniew jego. Bo sie dawno opowiada, iż jeśli mię słuchać nie będziecie, a rady, a wolej, a postępków mych strzedz nie będziecie, otworzę wrota dzikim źwirzętom na was, a mieczowi srogiemu dam już pogrześć was, a wyniszczyć was ku lekkości waszej. Obacz-że każdy, jeśli-że już tej zwierzyny dosyć nie mamy i w oborach naszych i około-płotow naszych.
KAPITULUM 1Y.
Iż gniew Pański nigdy bez przyczyny nie przypadnie.
Abowiem patrzaj moj miły bracie jako to słusznie być nie ma. A czego już inszego dalej czekać mamy? Przypatrz sie jedno pilnie sprawam a sprawiedliwościam naszym, jako sie łzy leją ludzi uciśnionych, jakie głosy krzyczą przed Majestatem Pańskim na upadek nasz, jako ludzie niewinni narzekają, pragnąc a łaknąc, biegając a szukając sprawiedliwości swoiej. Jaką ono widasz sprosność a lekkość Koronną, czegoby sie snadź wstydać przed inszemi narody, gdy sie ich stady włóczy za proku-ratory po sejmiech, jako bydła błędnego, gdy leżą po pustych stodołach narzekając, a czasem i zdychając, jedni od głodu a drudzy od zimna. Jako powinowate nasze a przyjaciółki nasze biegają po kąciech, szukając rady, szukając pomocy a czasem w marne ręce zaprzedawając a zwierzając sie poćciwości swoich, dla nędznej sprawiedliwości swojej. Jako stoją oni mizerni Łazarzowie u drzwi bogaczow onyeh, którzy wyssali mleko ich, a odarli wełnę ich, a jeszcze je czasem kijem biją odganiając, a powiadając: „nie masz teraz czasu’. A snadź jeszcze rychlej ludzie prości a ludzie ktemu mało powinni donoszą im rady i pomocy, jako szczeniętom odrobin cć padają z stołow bogaczow onych, a podpomagają iako mogą on ego nędznego upadku a żałosnej krzywdy ich. Gdyż sprawiedliwość naszę zową pajęczą siecią, którą bąk przebije, a nędzna mucha uplotszy sie, uwikławszy sie, utraciwszy wszytko, nie doczekawszy sie żadnej pociechy w upadku swoim, idzie z kijem bęcząc do domu, ręce załomiwszy. Obacz-że jaki tam płacz a jakie tam narzekanie przyszedszy do domu swego uczynić musi z żonką a z dziatkami swemi, wołając o pomstę do Pana swego. A Pan sie obiecał stać nieomylnie przy krzywdzie jego, a mścić sie onego mizernego upadku jego. A tu już rozumiej jeśli sobie z równym czynić mamy. Izażby sie tego nie mogło ukrócić? Izażby sie to nie mogło w krótszą formułę wprawić? Izażby ty kozy, ty płoty, ty spaśi nie mogły doma albo na wiecach zostać? aby wżdy takie powłoki, a takie uciśnienie nędznych ludzi jako tako ustało. Ale tego nie dopuszczą oni bący, co tę sieć przebijają, którym z tego hojne czynsze a płaty sie rozmnażają.
A jakoż tu Pan, proszę cie, ma podnieść oczy swoje na wspomożenie nasze? ano, jako sam powie-dać raczy, iż wołacie do mnie a narzekacie, iż was nie chcę wysłuchać, a ręce wasze, które podnosicie do mnie pomazane krwią, pomazane niesprawiedliwością, a daleko mię muszą oddzielić od was grzechy wasze. A jakoż tu ma dać Pan za tym dekretem swoim jaką sprawę abo jakie obaczenie przełożonym królestwa takiego? z ktorego jako dym leci pi-zeklęctwo przed Majestat święty jego. Już trudno mamy dufać jakim nadziejam, albo jakim godnościam swoim do znalezienia łaski u Pana tego, jedno czekać mizernego upadku jakiego, jeśli-że nie będzie szczyrego a świętego miłosierdzia jego. Gdyż to jawnie obiecać raczył każdemu narodowi takiemu, iż „dla złości a niesprawiedliwości ludzkich przeniosę królestwa na ine królestwa, a narody w insze narody odmienić muszę”. Obacz że sie, smacznolićby to było, kiedy byś ujrzał ano postronny człowiek rozkazuje w domu twoim, a urzednikać odmienił, a ty zdaleka z cirnia wyglądasz, co się dzieje, ano już iny urzędnik, albo cie w łykach przy koniu wodzą.
A wżdy przedsie będziemy niektórzy powiadać, iż lepiej lepiej, iż jedni płaczą, niżlibyckmy mieli namniej występić z praw swoich, a w co nowego wkroczyć. O nędzneż to a prawie wilcze prawo twoje, którym tak są srodze uciśnieni ludzie niewinni w nędznej sprawiedliwości swojej. Abowiem gdy ty prawa stawili przodkowie naszy, oni święci ludzie, nie takie snadź czasy, nie tacy ludzie i nie takie zbytki i swowoleństwa były i nie tak były za-wikłane wymyślnemi a nowemi Konstytucjami, z których sie nikt słusznie wyplątać nie może. Pozewek był na trzy palce, a minutka na dłoni. Ale iż nowi ludzie, nowe zbytki, nowe swowoleństwa, nowe za-wikłanie, a zatrudnienie prawa. Zaprawdęby też mogły być nalezione nowsze i prętsze obyczaje sprawiedliwości ludziom uciśnionym, coby się to snadnie oprawić mogło bez krzywdy pospolitej. A coż gdy Pan za złości nasze zaślepił oczy nasze wedle obietnic swoich, iż widząc nie widzim, a słysząc nie słyszymy, a co dalej, to bliżej skłaniamy sie ku upadkowi a ku pomście swojej. 15
We WS2Vtk‘ch staniech mało sprawiedliwości.
Pojizy też zasię na wszytki sprawy wszytkirh stanów miedzy nami, jako sie zachowywamy i po: w płonę a w mar ne grona wszyscy obrócili w tej winnicy Pańskiej a jako dzierżymy śluby swoje i powinności swoje jemu. I jako tez on ma nam dzierżeć śluby swoje i po-
On.”0)a! miłosierny. 1 r»T> i t..?..... lUHOSier \ J’.»).loo°sławi«’iy Cichy, abowiem ten posiędzie lemię. A gdzież cichy? „Błogosławiony spokojny: T:r — eI T”, Boi>ri“ W LmSP
A gdziez spokojny.-’ „Błogosławiony czystego serca 1 S X%.? jego ogląda.” i gtol jest tak]? Błogosławiony ubogi w duchu.” Ukażyż [’ nn £°> ktoby to dobrowolnie uczynił? A tak i do-inszych cnot sstąpiwszy, ktoremibychmy mieli osie-gnąc błogosławieństwo Pańskie, ukażyź mi wieleli ich znajdziesz miedzy zebraniem naszym? A gdyż tych mało, którymby Pan błogosławić miał, tedyć już tych musi być wiele, dla których musi przeklinać nas, i wszytki osiadłości nasze. Bo co inszego 1 an uczynić ma? Nielza jedno, iż błogosławieństwo swoie, z którym jest zawżdy gotow, wedle prawdy, a miłosierdzia swojego każdemu wiernemu swemu, w gniew a w przeklęctwo obrocie a odmienić musi.
Bo patrzaj jeslichmy tej światłości, o której nam i an powiedać raczy, żechmy w niej powinni chodzie w niwecz nie obrocili, a nie zagasili w sobie. Abowiem gdzież ten jest, któryby w niewinności swojej ochędożył ręce swoje jemu? Gdzież ten jest. któryby ratował uciśnionego a strapionego w upad ku jego. albo tułaka opatrzył w nędzy jego? abo z ochotą nędznikowi ułomił chleba swego? albo przyodział nagość jego? a snadź woli, iżby i psi dojadali onych zbytków jego. A nędznika nie tylko aby miał wspomoc, aleby go radszej wolał wyłu-pić na ony zbytki a wymysły swoje. A jakoż tu
Pan ma, jako nam przez Ezajasza wskazał, oświecić sprawiedliwość naszę jako słońce? a jako śnieg wybielić złości nasze. — Patrzaj miasto pokory, któ-rąchmy powinni wedle Krześcijaństwa swego, jaka pycha, jaka nadętość, jaka sromota wzrosła miedzy nami, żechmy dla niej i Boga i wolne myśli swe, i ony wdzięczne a spokojne żywoty swe, i ony miłe a spoinę towarzystwa, a zjazdy albo schadzki swe prawiechmy zaniszcżyli a popsowali. Bo już dziś musi tydzień myślić, kramy i apteki zwiszować, trzy kroć sie żydowi spowiadać, niźli do siebie przyja-cioły zwabić. Abowiem nie każdy sie śmie pokusić na owy pułmiski, na owy potrząski, na owy pozłociste główki. A przodkowie naszy zjadszy gęś, a smażoną pieczenią, a groch z jagłami, a postawiwszy donicę na stole pieprzem natartą z piwem, a z grzankami, używali wolnych a wesołych myśli swoich w onej szczyrości swojej. A barzo bijali, a posiadali nieprzyjacioły swoje w onej szczyrości a w prostocie swojej, abowiem Pan Bóg bywał z nimi, ktoregochmy dziś prze zbytki swoje daleko odegnali od siebie, a bardzo nam zle bez niego. A snadź nie tak jako dziś jeden drugiemu sie zalecając, a sklenicę pozłocistą o łeb stłukszy, szuka jakoby jeden drugiego w czym podejdź a podstępie mogł.
Nuż owy rzezane kabatki, nuż owy pontaliki, nuż owy zawiesiste delijki, jeden drugiemu sie równając Nic nie patrząc na stan i na majętność swoję, jako sie o tym wyszszej dosyć pisało, a w co nas inszego mają przywieść, jedno, iż każdy musi chodzić myśląc, jako Świnia łeb wnurzywszy w ziemię, gdzieby co popaść mogła. Także też ten nasz brat już jedno myśli chodząc, czymby onej szarej pychy swoiej fas vel wefas, z drugimi sie równając, nadstawić, a podeprzeć mogł nic naprzód nie dając możniejszemu. O bezecna nadęta mucho, i z pułmiski i z axamity twemi, nie dosyćże tobie na tym rozeznać sobie dobrodziejstwo, a wola pana swego, a zostać na tym z wolną mysią a s poćciwo-*cią, na czym cie on z łaski swej przejrzeć a postanowić raczył, a dawać chwałę jemu. Abowiem tak sie więc zda każdemu takiemu, iż sobie tym sławę wielką, a pochłubkę czyni, iż go stąd wszysczy wysławiać będą. Ano więc z tego czasem więcej śmie, a lekkości uroście, gdy go sobie palczy ukazo-ją. A on nazajutrz żydkowi przysługuje, tramy i re-jestra popisał. A mnima, iż tego nikt niewie, ano z^nfego a ’*aWniC mU Poc}lIel)Uj‘ic> pośmiewają się
KAPITULUM Y.
Jakie chytre podstępki między ludźmi powstały.
Patrzajże zasię jakie zuchwalstwa, jakie mordy, jakie krwie rozlanie, jakie podstępki, jakie praktyki, jakie nie sprawiedliwości, jakie złe nabycie, co wszytko z tego źrzodła rość musi z tej szarej pychy naszej rozniosły się po światu. Co wszytko musi wołać o pomstę przed Majestatem Pańskim. A mają to sobie pospolicie za sławę, a za poćciwość, iż sobie nie da lekkości uczynić, iż pilen swego a umie na wykręty.
O nędzna sławo, o nędzna poćciwości, którą umiesz oszukać a podejdź bliźniego swego, a czasem pomazać ręce krwią jego, a ukazać je w tej sławie przed Majestatem Pana swego, a on sie opowiada być pomścicielem niewinnego, a stać przy każdej krzywdzie jego, a tobie sie opowiada z pewną a nieomylną pomstą, która ci nigdy chybić nie może, gdyż ci obiecał sowicie odmierzyć każdą miarkę, jako ty namierzysz komu. A ktemuć sie opowiada: Iż gdy podniesiesz do niego ręce swoje, iż tyłem do ciebie obrocić sie chce.
To dziś rozum: podstąpić kto kogo może.
Abowiem to dziś sobie mają za rozum, a za osobne kochanie, gdzie kto kogo albo w prawie, albo w jakiej ugodzie, albo w jakiej granicy, albo w jakiejżkolwiek rosprawie oszuka a podstąpi. A więc i on drugi, co mu tego pomaga, tedy sie tym chłu-bi, „o, wierę, bych był nie ja tedyby sie byli tego nie domyślili, a wszyscyby to byli przepatrzyli’-. O, moj miły bracie, tocieś czystego oka przeźroczystego, ale dowiedz sie jedno tego, jeśli to Pan przepatrzył, czegoś ty nie przepatrzył, albo jeśli sie nie pośmiewa z tego niepotrzebnego wzroku twego, a wykrętu twego. Albo jeśliś już wygrał, albo jeśli już na tym stanęło. Gdyż Pan nie tylko ty wykręty twoje, ale nasprawiedliwsżą sprawiedliwość naszę posądzać chce, a inaczej wszytko swemi spra-wiedliwemi dekrety obrocić a odmienić obiecuje, nie tak jak sie nam zda wedle myśli naszych.
Wszyscy sie niesprawiedliwością uwikłali.
Patrzajże zasię, najdzieszli kiedy który sąd, który urząd, którą rosprawę, którekolwiek stanowienie, iżby sie nie uniosło ani na prawo, ani na lewo, wedle wolej miłego Boga. Temu sie już temu niech każdy przypatrzy, bo to są takie jasne rzeczy, iż sie ich ledwie palcem nie dotykamy, gdyż jest uniesione nędzne przyrodzenie nasze. A jako Busin powiada: „Prawo nie prawo, ja za swoim potahnu. Owa jako Prorok powiada: wszysczy-chmy zgrzeszyli, wszysczychmy sie unieśli, wszyt-kich nie mierżą dary. Jedno ubożuchny a nę-dzniczek ten wszędy potłoczony leży. Bo jeden z bojaźni, drugi z powinności, drugi też złomiony dobrodziejstw? abo dary zawżdy sie unosić musi A trudno ma byc takie przyrodzenie, by sie na to nabarziej nasadziło, aby nie miało bjć złomiono * i teffoneświ»tPri!ySmakl t0g° ł°tra nieslachetnego, a tego świata mizernego. A wiele tych tak uci znajdziesz takiemi złemi sprawami iżby lacszej pomarli, a jako Jonaszowie pod suchym drzewkiem śmierci wołają od Pana swego, S mieli długo byc w takim uciśnieniu, a w tej łotrow J Jaskiru tego marnego a mizernego świata.
J o “ Pr0Szę cie ma nad nami pod nieść oczy swoje? a lakoż tu ma dać Ducha swego 71?.® sPrawc% a przełożonym Królestwa tego? A jakoż tu co dobrego, co porządnego, co poćci-wego może sie umnożyć ku sławie naszej, a ku lepszemu naszemu? gdyż wszędy a wszędyf gdziekolwiek obrocisz oczy swoje, nie możesz inaczej te^o izeinego a obłudnego mieszkania naszego nazwać
Matka“ a° r l™* TJ, ek 2”i8’ klatką a łotrowską jaskinią. Tak iż zapłakać aśme może ta mizerna ziemia nasza z onym Oze wvkłTd wT I6“’ ŚWi§tym (na któreS° też piękny ktńri łat > ^ aIe °ń nic nie dbamy),
K Jf W° ^ WSfytkg 2iemię: Płacz a narze kaj nędzna zięmio, gdyż na tobie nic inszego nie masz, jedno gniew a przeklęctwo, łotrostwo, złodziejstwo, iałszi każda niepoboźność, a iż już nie daleko upa-dektwoj a zgmienie twoje. A to jest pewna rzecż gdyz nam to dawno Pan i przez ine Proroki opo wiedao raczy: Iz jeśli będziecie posłuchawać mnie a będziecie chodzić w sprawiedliwości przed obli-
WedIe Wolej IlK)JeJ> roskoszy ziemskich uzjwac będziecie, a ja rozmnażał będę i błogosławił pola wasze, obory wasze, stodoły wasze, poćci-wościami będę ozdabiał domy wasze. Ale jeśli mię opuścicie, a wzgardzicie upominanie moje, a w niesprawiedliwości bedziecie chodzić przed oblicznością moją, wszytki ty błogosławieństwa wasze obrocę wam w przeklęctwo. A na koniec mieczowi srogiemu dopuszczę poźrzeć a wyniszczyć was, a naród obcy posadzę na miejscu waszym.
Patrzajże jeśliże już Pan nie poczyna pełnić poczęści nad nami tych obietnic swoich? Azaż już raz miecz okrwawiony widaliśmy w ziemi naszej? Azaż sie już nam szczęści w obozach naszych? w stodołach naszych? i na poloch naszych? Azaż rozliczne gromy, pioruny, grady nie tłukły poi naszych i domow naszych? Azaż srogie szarańcze nie latały po osiewkoch naszych? Ale snadź nie masz więtszego gradu, ani piorunu, jako uciśnienie srogie sprawiedliwości naszych, a to jedno dopirko początki a okazowanie gniewu Pańskiego nad nami, a tylko, iż nam jedno dawa znać, iż umie i strzelić, i ugodzić, i pomścić sie nad nami, kiedy będzie raczył wedle wolej swojej, nie będzieli miłosierdzia jego świętego, aby nie wypełnił do końca nad nami tych srogich obietnic swoich.
Włodarzy Pańscy duchowni jacy są.
Abowiem patrzaj moj miły bracie napilniej na ty, którym tu Pan poruczył włodarstwo swoje, a po-ruczył im, aby paśli a wychowywali wedle świętej wolej jego to dziedzictwo jego, a to własne kochanie jego, jakie pasterstwo ich? jakie staranie około tego niewinnego stadka Pańskiego ich? A nie tylko aby mieli ukazować drogi jego, ale jeszcze owszem ktoby sie chciał dopytawać do niego a szukać świętych drog, nauk a postępkow jego, to już heretyk, to już tego mieczem, ogniem, klątwą, dzwonkiem i każdym kstałtem prześladować. Jedno ten, który mocno stoi przy dekretalech a przy dziwnych ustawach a wymyslech ludzkich, które Pan jawnie przeklina a srodze sie imi brzydzi, to już święty, toby już tego kanonizować jeszcze za żywota jego.
I atrzajże, miasto nauki a miasto dobrych przykładów, tak jako święty Piotr do nich pisze, nie najdziesz jeno zbytki sprosne a marne utraty, pisk, krzyk, huk, kołat. Tak, iżby Pan mogł rzec za-dziwowawszy sie, jako mówił nad zginieniem Sodomy onej: Iż pójdę a posłucham a podziwuję sie, co za głos wstępuje z ziemie przed obliczność moję. A miasto dobrowolnego przywiedzienia ku prawdzie Pańskiej, tak jako on sam i Apostołowie uczyli, azaź nie srogie sądy? azaż nie straszne klątwy? azaź nie okrutne sentencye dociskają niewinnych ludzi? alle-gując tym, iż kogo tu zwiążą na ziemi, będzie związano na niebie, a iż kościoł ma moc zgwałcić a odmienić wedle czasu ustawy Pańskie. O nędzny wię-zaczu, rozwięź pirwej sam siebie, toż potym roz-więż kogo drugiego, będzieszli mogł. Aleby tych węzłów nie trzeba czynić wedle wymysłów świata tego, tak jako sobie tuszysz, ale wedle słowa a po-stępkow Pana swego, tak jako ono tym zwolenniki swoje szyrzey nauczyć a poruczyć im raczył. Abo takież jako jest sroga rzecz zgwałcić wolą, ustawy a roskazanie Pańskie, a przyczytać to sobie. A Pan zakazał nie tylko człowiekowi, ale i Aniołowi, gdyby chciał opakować święte słowa jego, abychmy temu nigdy nie wierzyli. Nie wdawał sie ten Pan będąc Panem i Królem świata wszytkiego, ani zwolennicy jego w żadne sądy, ani w żadne rosprawy tego świata. I owszem, tak jako święty Łukasz pisze, iż gdy go jeden prosił, aby sie z nim kazał rozdzielić bratu jego, tedy mu powiedzieć raczył: „I kto mię, nędzniku, postawił sędziem między tobą a między bratem twoim? azaź ja patrzę spraw marnego świata tego?” Prosto sie tak dziś dzieje między tymi, co sie zową namiastki jego, ktorzyby sie radzi uczynili sędziami, by mogło być i świata wszytkiego, i radziby rozwięzowali i wiązali każdego wedle wolej swojej. To już ja każdego rozeznaniu poruczam.
KAPITULUM VI.
O sprawach Koronnych i o powinnościach ich.
Pojrzysz zasię na wszytki ine stany przełożone a sprawce Korony tej, jeśliże nie są jedno, jako na pięknym szczepie sfarbowane a piękne jabłuszka, a przedsię mało nie każde czyrwiwe. Przypatrz sie onym rozumom, onym ludzkościam, onym posta-wam, biesiadam, ochotam, ochędostwam, połiciam rozlicznym, tak, iżby każdego mogł przezwać Aniołem światłości.
Pojrzysz dalej, jaka spi’awiedliwość, jakie miłosierdzie, jakie nabywanie i jakie sumnienie około niego, i kto stoi u drzwi, abo u progu jego, abo kto szepce u ucha jego. Ujrzysz ali pochlebca, prokurator, naganiacz, albo ten, który by umiał i z kamienia łyko obłupie. Temu, temu napłatniejsze miejsce u niego. Ano ledwie sie łzy nie leją ludzi uciśnionych przez prog jego, ktorymby on pomoc mogł, kiedyby chciał, i do sprawiedliwości, i z każdego uciśnienia a krzywdy ich.
A jeśliże też którzy są, iż sie nie bawią tymi zawikłanemi sprawami świata tego, acz są „na to wysadzeni, i nie wiem, jaki sąd odniosą za to od Pana swego, tedy jako o nich Prorok powiada, iż tylko bęben a jriszczałka nad głowami ich, a od pułnocy wstawają na ożrzalstwa swoje. A tego nie masz, ani go słychać, ktoby sie starał o płacz a o upadek uciśnionego, abo ktoby rozważał rzeczy pizyszłe, abo upadki, abo doległości Koronne, abo jakoby im zabieżeć, i jakoby je stanowić, a przestrzegać od przyszłego upadku a zginienia swego. A prze tę złą a niepobożną sprawę, a prze tę marną medbałość zaburzonej winniczki tej, która też i sama złe a gorzkie grona podaje Panu swemu, jakoż jej nie ma rozgrodzić? jakoż nie ma, tak jako obiecał, do końca rozrzucić płotow jej, a dać ją pożrzeć źwirzęciu dzikiemu, ku więtszej lekkości a upadku jej.
Kogożby o nierząd winować.
A kogożby tu winować? a na kogożby tu narzekać moj miły bracie? Pospolicie więc niektórzy Powiadają:,,0, by kroi chciał, wszytkoby sie to mogło naprawić, a nikt nie winien, jedno ten”. Zaprawdę mu ja tego z dobrym sumnieniem przyczyść nie mogę. Bo acz wiele na tym należy, ale zwią-zan prawy, i przysiągł je dzierżeć stanowi każdemu. Ale gdybychmy sie wszyscy chcieli mocno tego ująć, a iżby nam on nieslachetny a spróchniały pień drogi nie zawalił, co go priwatą zową, zda mi sie pewnie, iżby on nam pomogł do wszytkiego, a zwłaszcza do dobrego, bo oń więczej idzie, niż o kogo inego, o jego sławę, o jego poćciwość, o jego zwirzchność, o zdrowie i o zbawienie. Ale gdybychmy sobie społu a wiernie pomogli, nie byłoby tak mocnego płotu, któryby nam zagrodził do porządku a do dobrego Koronnego, abychmy go przełomie nie mieli, by sie też dobrze sprzeciwił temu kto chciai, gdyby ktemu zgoda była, której podobno nigdy nie doczekamy, gdyż każdy rzeczam swym, a snadź i bez wstydu a jawnie, folgować musi. Ale jakom pirwej powiedział, iż grzech a gniew Pański zaślepił oczy nasze, i zamieszał instrumenta, * któreby tego i Panu i Rzeczypospolitej pomagać mieli, iż sie ani przypatrzyć, ani sie do żadnej rzeczy słusznej dopytać nie możemy. A strzeż Panie Boże, by sie leda kiedy ostatek gniewu Pańskiego nad nami nie wypełniło.
Jako pobożni darów Pańskich używają.
A tuby kto rzekł: „Jużeś tu zganił wszytko, jużeś zganił polieye, ochędostwa rozliczne, których nam tu Pan raczył użyczyć z łaski swej; wżdyć Abraam, wżdyć Jakob, wżdyć Dawid, Salomon, i inszy Patryarchowie używali bogactwa świata tego i roskoszy jego? A dla czegóż to Pan stworzyć, albo światu nadać raczył, jedno iżby tego ludzie używali? O nędzny nieboże, rozneż było i nabywanie i używanie Abraamowo, albo Jakobowo, albo inych ludzi pobożnych od nabywania i od używania twego. Nie słyszysz, aby Abraam co komu wydarł, co komu posiadł, co na kim wypozywał, abo odgraniczył, jedno żył poćciwemi dary Pańskieini, dufając świętym obietnicam jego, a używając pomiernie z porządku z rąk swoich dobrodziejstwa jego. A gdy uczynił jakie wezwanie do siebie powinowatych swoich, nie tłukł ten możdzerzow od trzeciego dnia. nie lepił pozłocistych lewków, albo nie przyprawowa! łbów szczuczych jako błaznów, ale jako stoi w hi-storiej każdego, upiekł kozlątko, a uwarzył jagniąt-ko, a w pokorze a z dziękowaniem Panu Bogu swemu, używał w skromności każdego daru nadanego od Pana swego, a Pan błogosławił ustawicznie jemu i zebraniu jego wszytkiemu.
Patrzajże zasię Nabuchodonozora, patrzajże onego pysznego Baltazara, albo inych darmopychow świata tego, co sie z nimi działo czasu tąkich obrzydłych zbytków ich, że potym jako bydło siano jadali, a dziwne a srogie pomsty na nie przychodziły, ~ tak żeby sie mogł nakarać każdy ożralca taki z dziwnych przypadków a z onyck srogich upadków ich.
Ale azaż trzeba więcej przypominać i przykładów starych zaż mało pomsty i dziś widzimy nad takiemi ożralcy a marnotratcami świata tego, jako marnie a nagle zdychają, jako sie ich majętności wniwecz obracają, jako im.brzuchy trą, jako szka-pam na rupie, jako sie im oczy zlipają, nogi puchną, ręce sie trzęsą, stołki sie pod nimi padają, tak, iż muszą sie nad nimi pełnić dekreta Pańskie, iż ich więcej poginie od zbytku a od obżarstwa niżli od miecza abo od śmierci poćciwej. A tu obaczyć każdy snadnie może, jeśliże sie Pan powinien opiekać nami, abo sie zmiłować nad jakimi sprawami naszymi.
Przecz od dawnych czasów nic sie słusznego u nas postanowić nie może.
A chcesżli sie pilniej przypatrzyć, iż tak jest, rozpomni sobie ty wszytki czasy już od lat niemałych, nieznacznieli Pan już znaki swoje okazuje nad nami gniewu swojego?
Patrz jakie zjazdy, patrz jakie Sejmy, jakie koszty, jakie utraty wiodą wszyscy stanowię Koronni po ty czasy. Powiedzże mi jeśli sie co dobrego postanowiło abo sprawiło w Koronie od niemałego czasu? Wszyscy chodzą prawie jako głuszy, a jako ryby w odmęcie, a jako Prorok powiada, iż jedno bęben a piszczałka u drzwi ich, a jeden drugiego jako ślepy ślepego wodzi od gospody do gospody, gdzie więcej piją A jeśli sie też zejdą na sprawy na jakie to już każdy napilniej strzeże własnego swego abo powinowatego swego, a Rzeczpospolita w popiele zagrzebiona leży. Jedno cztery kwarty w garniec, a Cyganie, a żydowskie kucharki to po ten czas egzekucyą wzięło, a przedsię dzierży jako kto chce. Zabrnęli w tak głęboki brod, a snadź-by mogł rzec w głębokie błoto, iż ani wiedzą, ani. umieją jako sie z tego wyplętać mają. 1 pana zawiedli, iż rad i nie rad musiał sie wdać w jakieś egzekucye, których sie dawno bronił, pomniąc na sławę swoją i przodkow swoich, którą miewali z poddanych swoich za dobrodziejstwa ich, na co już wiele ludzi oczy sobie zapłakało. A uważ to sobie każdy, jeśli to bezekrwie a bez mordu być może, gdy sie bracia z domow swych będą wymia-tować, nowe działy działać, frymarki abo zamiany wznawiać, domow swych, prącej swej, robot ’swych odbiegać, dożywocia swoje, arendy abo ine prawa swoje potracić.
Abo jako też tym dziękować będą, którzy je o to przyprawili, tu uważyć możesz, jaki to koniec wziąć może. Tak sie nam prawie wszytkim głowy zamieszały, że wszytki dobrodziejstwa chczemy sobie zawrzeć od Panów swoich, a na ułaphy pogańskie chcemy przywieść i potomstwo swoje, zagradzając szczodrobliwą rękę panom swoim, iż nikomu nie ma być nic dano, a mille modis może być brano, gdyby przyszło na łakomego pana. Już perlucris, już ban-nitionibus, caducis, donationibus, i inemi rozlicznemi kstałty, kto sie chce przypatrzyć naszym prawam.
A powiadają, iż tak więcej będzie Rycerskich ludzi, gdy nie będą nic mieć, bo sie będą przysłu-gować. O, szalony nieboże, ciebie z lisim kołnierzem ledwie do drzwi dopuszczą, a coż twoj syn, gdy straci dożywocie po tobie, a nie będzie nic miał, podobno cepami a siekierą przysługować sie musi. Patrzajże jako sobie praw wszytkich mało nie połamali, chęć ludziom Rycerskim i wszytkim inym Stanom do spraw poćciwych i do służb Rzeczypospolitej pokazili, pana wolnego w państwach swoich w niepotrzebne trudności wprawili, do poddanych i do inych postronnych ludzi ohydzili, stro-że Rzeczypospolitej potracili, bo sie jeden będzie bał, aby nie stracił, a drugi będzie pilnie upatro-wał, coby ten upuścił, aby to znalazł, a tak oba-dwa z prawdą a z powinnością za tarczą chodzić muszą. A my drobniejszy, by nam jedno kto leda czaczko ukazał, damy sie wieść na powodzie, kędy jedno każą. — Patrzajże, jaką obronę znaleźli z ja-kiejsi czwartej części, i na to już wszytki swe nadzieje spuszczają, powiadają, iż to już będą złote wieki pod tą obroną. Ale zda mi sie, iż sie omylimy, bo i pan i my już sie na to spuścimy, skąd snadnie, nie będzieli inej rady, i pan lekkość i Korona upadek wziąć może. Owa skąd ją jedno poczniemy, niech każdy obaczy, jakiechmy rzęmięsło zaczęli, i na jakim je warstacie robimy, i nacz nam dobrego na potym to wszytko wynidzie. Pięknie było każdemu panu w tej sławnej Koronie, gdy ludzie poćciwi z chuci a z miłości około sie ich wieszali, ku czci a ku sławie ich, i gardła a i majętności swe na lekki szańc sadzili, a pan państwa swe rządził a opatrował, a szafował imi wedle myśli swojej, prawo każdemu w całości zachowawszy. Często sie odmieniają dzierżawce Koronni, często przypadają rzeczy do stołu Pańskiego, a zawżdy może być świeży Rewizor, a panu zawżdy wolno tradyukować z nowym posesorem wedle wolej swojej. Nie wiązano takiemi prawy Aleksandra Wielkiego, albo im Monarchowie nie pytali sie o nich, gdy sławy swe a panowania swe rozszyrzali miedzy obce narody, gdy rozdawali nie tylko osiadłości swe, ale i własne skarby swe. I gdy Alexandra o to panowie karali, iż skarb rozszafował, tedy powiedział: Iżem ja tego nie dał, alem pożyczył tym, którzy mi to sowito zasie zapłacą, bo ja tymi posiędę takie królestwa, w których tyle trzykroć takich skarbów znajdę i nabiorę.
KAPITULUM VII.
Co za przyczyny są gniewu Fańskiego nad nami.
A tak moj miły bracie dziwuj sie a przypatruj się zewsząd dziwnemu zamieszaniu naszemu. A skądże to roście? Nićći to inszego nie czyni, jedno, iż nas pobijają ony łzy Pana naszego, który ustawicznie płacze a narzeka nad nami a nad przyszłym upadkiem naszym, jako płakał nad Jeruzalem i nad zginieniem jego dawając mu tę przyczynę: Iżem ja do ciebie przyszedł, iżem ja wielekroć ciebie upominał i przestrzegał, a tyś zawżdy uporne miasto wzgardzało upominanie moje. A gdym cie chciał jako kokosz kurczątka przygarnąć pod skrzydła swoje, niechciałoś a uciekałoś przedemną. O, jeśliże jeszcze nie więtszą przyczynę ma na nas niźli na ony nędzne Jerozolimczyki, którzy byli jeszcze nie prawie doźrzeli wolej, Bóstwa, i Majestatu jego świętego, jedno, że sie tak zdaleka przypatrowali jemu. Ale my nędznicy i przypatrzyliśmy się jemu, i nasłuchaliśmy sie już dosyć wolej i postępkow jego. I ktemuchmy poprzysięgli mocnym zaślubieniem dzierżeć wiarę jemu.
Obaczże każdy.jako dzierżymy ten ślub i tę przysięgę jemu. Obaczże jeśli sie dzierżymy albo naśladujemy świętej wolej albo nauki jego, abo jeśli szczyrze stoimy (chociaj sie tak za to mamy) przy świętych słowiech a przy świętym postanowieniu jego, tak prawie z nim jedno jako za tarczą chodzimy. Słow, mowy, postawek, tychci dosyć, ale serce i skutek gdzieś daleko rozno lata od niego, a na dziwne wykręty wychodzą nam święte słowa jego. Gdyż on w prostości serca upatruje i myśli, i sprawy każdego. Gdyż on nie woła na nas, kto nie słucha Liry, Bedy, Szkotha, Dormisekure, abo inych wymysłów, abo dekretałow Rzymskich, ten nie wni-dzie do królestwa mojego. Ale woła na wszytki, kto nie słucha szczyrych a prawdziwych słow moich, gdyżem ja jedno sam prawdziwa droga a światłość ten mię nie jest godzien. A jedno tym sie dopuścił synmi Bożymi zwać, a ty jedno owieczkami swe-mi zowie, którzy słuchają szczyrego a świętego głosu jego.
W piśmie świętym mało mędrować potrzeba.
I coż mnie trzeba wiele prostakowi mędrować, moj miły bracie, jedno żebych ja wedle postanowienia Prorockiego a Apostolskiego, wyrozumiał Pana Boga swego, Boga acz we trzech staniech, ale w jednym Bóstwie, w jednej myśli, w jednej woli, w jednej chwale, i w jednym dostojeństwie będącego, któremu upada każde kolano ziemskie i niebieskie i piekielne. A jedno temu samemu ma być cześć wieczna i chwała od każdego stworzenia na wieki wiekom. Każda nadzieja, każda najmocniejsza wiara, nie ma być ni w kim inym położona, jedno w tym świętym a nierozdzielnym Bóstwie jego. Ale jaki jest, abo co sprawuje, niepoścignione żadnym rozumem sądy a możności jego, to u mnie po takowych rozumiech mało. Gdyż wszyscy oni ludzie święci, Prorocy i Apostołowie ustawali, zamyśliwszy sie o takich głębokościach tajemnic jego.
Ale będziem drudzy powiedać, o lepiej poc-zfe-kać, ażby sie wszyscy zgodzili, bo Rzymianie inaczej, księża inaczej, Ewangelikowie inaczej, panowie i kroi inaczej, a tak nie wiedzieć czego sie dzierżeć. O poczekasz, a długo poczekasz wierz mi nizlić to będzie, bo Pan zawżdy aż do skończenia świata chce mieć Koscioł swoj jako na próbie, aby rozeznawał od wiernych niewierne. Ale co tobie do Papieża, do Aryana, do Sabelliusza, albo do jakich nowych wykrętaczów słow Pańskich, gdy ty masz pewne kroyniki starego i nowego zakonu, w których mocno opisane i słowa Pańskie, i sprawa Ducha świętego, których już odmieniać srodze zakazano. Abowiem Pan na swe własne owieczki zawżdy a ustawicznie woła, aby były gotowy a słuchały nie czego inego jedno głosu jego, gdyż nie wiedzą czasu, ani zawołania swego.
A jakaż to ma być gotowość? Nićći inszego, moj miły bracie, jedno stać mocnie przy nauce, a przy słowiech Pana swego, a nie unosić sie ani na lewo, ani na prawo od niego. Bo im nabliżej staniesz przy szczyrości słowa Pańskiego, tymeś na-bespieczniejszy i sumnienia swego i gotowości swo-iej, gdyż jest wdzięczna a barzo krotka święta nauka jego, a nie potrzebuje więcej od ciebie, jedno abyś go miłował jako Pana a Ojca i dobrodzieja swego. Gdyż wszytko masz od niego. A iżbyś sie go bał jako Boga straszliwego, gdyż jako nędzne zdziebłko przełomione leżysz pod nogami jego; bo jako jest miłosierny, tak też pisma powiadają, straszliwa jest rzecz wpaść w możne ręce jego. A z wiarą swoją i z każdą nadzieją swoją, abyś nigdziej nie odstępował od niego, a wszytko w moc a w opiekę świętą poruczał jemu. A bliźniemu swemu abyś tak wiernie życzył wszytkiego, jakobyś też wiernie życzył sobie od niego.
Jako gniew Pański ubłagać.
Ale iżeś ciało mdłe, a wytrwać w tym nie możesz, abyś nie zgrzeszył, a nie wykroczył z powinności swojej, masz też już naukę, masz też już Jednacza i przyczyńcę, jako masz ubłagać gniew Pański, a przejednać ji sobie u tego Bóstwa nie-lozmierzonego. A coż tobie po głębokościach pisma. a coż sie tobie trzeba dysputować o tajemnicach Pańskich, abo o roznosciach pisma? Oto masz troje księgi, które możesz zawsze nosić przy sobie Pacierz, Wyznanie Wiary Apostołow świętych’ a 11zykazanie Pańskie, tam znajdziesz jako masz wierzyć i rozumieć co jest Bog, i co powinien Panu swemu, i jako masz przejednać święte Bostwo jego.
Go są świąłości Pańskie.
Albo o świątościach, które tobie Pan raczył zostawić ku upewnieniu a odpuszczeniu grzechów twoieh, a co tobie mędrować potrzeba? Dosyć tobie wiedzieć, żeś okrzczon w imię Ojca i Syna i Ducha świętego, wedle rozkazania Pańskiego. A jako woda widomy znak omywa widome ciało z plugawości jego, także niewidomie przez sprawę Ducha świętego bywają z nas omywany krwią Pana Krystusową wszytki przeklęctwa nasze. A iżeś przy tym poslu bił wiarę i posłuszeństwo swoje temu Panu swemu, chowajze mu ją mocno, ckceszli abyć ustawicznie rosciągał nad tobą błogosławieństwo swoje. Abowiem swiątości są jako pewne cyrografy obietnic Pańskich, bo gdybyś był urzędnikiem u ktorego pana świeckiego, a onby cie tylko słowem kwitował ze wszytkiego, tedyć sie za pewniejsze zda, iż ci da cyrograf i pieczęć swą przyłoży. Także acz nam Pan dał słowy swemi pewną obietnicę swą o miłosierdziu swoim, i dla lepszej jeszcze pewności dał nam swiątości swoje, jako pewny cyrograf widomy na ony nieomylne słowa swoje, utwirdziwszy pewne-mi obietnicami swemi.
Swiątość ciała i krwie Pańskiej jako rozumieć.
A jeślibyś upadł z krewkości swej po onym zmyciu grzechu pirworodnego, jakoż bez tego żaden być nie może, w ine przypadłe grzechy swoje, otoć zostawił drugą świątość acz dziwnemi tajemnicami zakrytą, pod osobą chleba i wina, ciała i krwie swojej. Tu też tobie mało w tym mędrować potrzeba, abo sie o tym rozprawować, jakie to jest ciało, abo jak je tobie Pan podawać raczy, jedno wierz mocno słowom jego, gdyż u niego nic nie jest niepodobnego. A gdy o baczysz upadek swoj, upadń przed Majestat święty jego, a daj sie na miłosierdzie jego, a połóż mu przed oczy mękę jego świętą i rozlanie krwie niewinne jego, a przystęp’ do Testamentu jego świętego, a do sąkramentu jego, a do tego cyrografu tobie mocnie podanego od niego na święte miłosierdzie jego, a wierz mocno, iż z onemi widomemi znaki, tak jakoć to zaślubić raczył, po-dawa tobie niewidome ciało swoje i świętą krew swoję, jako pewny cyrograf na obietnice swoje. Ale jako to sprawuje, a co tobie trzeba o tym wiele mędrować. Bo jeślić je mogł podać niewidomym tylko słowem do widomego ciała panieńskiego przez sprawę Ducha świętego, także je też może podać tobie do niewidomej dusze twojej także przez dziwną a tajemną sprawę Ducha Świętego, będzieszli mocno wierzył obietnicam świętym jego. A wsza-koż nie mnimaj tak, jako drudzy powiadają, abyś tam w ten czas miał całego człowieka abo całe ciało przyjąć zębami swemi, abo takież z kielicha pić wino w szczyrą krew’ przemienione. Słyszysz iże tu Pan obieczuje zwolennikom swoim dać onę krew’, która miała być wylana na krzyżu, a jeszcze nie była wylana, i ciało swoje, które miało być wydane na śmierć, a jeszcze nie było wydane, ale jako słyszysz, iż tu Pan ten sakrament chleba i wina zowie Testamentem swoim.
Abowiem wiesz, iż i człowiek poćciwy schodząc z świata tego, może oddać testamentem swoim na papirze napisanym rzeczy swoje, chocia będą w inym kraju. A on papir, poki na nim pismo nie było, był prostym papirem, a gdy na nim napisano wolą onego człowieka, już nie bywa prostym papirem, ale testamentem. A kto ji wziął abo komu ji dano, już wziął i ony rzeczy, co na nim napisane były. A coż owszem nasz miłościwy Pan nie mogł tego uczynić idąc wedle człowieczeństwa swego z Bóstwem złączonego do Boga Ojca swego, aby nie mogł nam testamentem swoim oddać klenotow ciała i krwie swojej? A nie mogł nam oddać droszszych klenotow na testamencie swoim jako dziatkom swoim jedno ciało swoje i krew’ swoję świętą. I wziąwszy chleb a wino znaki widome, jako goły papir, podał zwolennikom swoim, iściąc, a prawie jako pisząc na tych widomych znakoch świętemi słowy swemi (bo co do nich mowi, do wszystkich mowi). Iż ilekroć tym kstałtem będziemy wspominać świętą mękę jego, tylekroć nam obiecał podać, gdy będziem mocno wierzyć, z tymi widomemi znaki niewidome ciało swoje i świętą krew’ swoję. A już tego w ten czas prostym chlebem i prostym winem zwać nie moży-my, jedno sakramentem, to jest mocnym zaślubię niem a cyrografem na obietnice jego, a dziwną tajemnicą podania ciała i krwie jego świętej.
Bo jako widzisz przy krzcie, iż woda nie jest goła woda, ale jest Sakramentem a zaślubieniem Pańskim. Iż gdy oną wodą będzie polano ciało widome, tedy tam Duch święty niewidomy polewa a obmywa i błogosławi z grzechu pirworodnego onę duszę niewidomą w ciele onym widomym. Także też tu człowiek wierny bierze znaki widome usty swemi, a Duch święty niewidomy podawa ono niewidome ciało Pańskie, które siedzi na prawicy Boga Ojca niebieskiego wiernej a niewidomej duszy onej, która mocno wierzy temu, a już je pewnie a istotnie sobie bierze i ze wszytkimi zasługami jego, wedle obietnic Pańskich. Bo jeślibychmy tak rozumieli, jako niektórzy powiedają, iżby tu zupełnie a cieleśnie to święte ciało sstępować miało, tedy, by było omylne wyznanie wiary naszej, w którym wyznawamy, Iż tu nie ma to ciało sstępić, aż sądzić żywych i umarłych. Czego i u Mateusza usty swemi mocno potwirdzić raczył, opowiedając nam, iż w ostatnich czasiech przydą na was fałszywi nauczyciele, którzy ukazować będą wiele Krystu-sow. Będą mie ukazować na puszczy, nie chodźcie! będą ukazować w jakim zamknieniu, nie wierzcie! abowiem Krystus już nie przydzie z nieba, aż na sąd swoj, nie inaczej jedno jako blask od wschodu do zachodu słońca. A komuź tu więcej wierzyć? gadaj. Bo i Anieli przy w niebo wstąpieniu jego świętym mocno tego potwirdzili, powiedając mężom Galilejskim, iż jako go widzicie teraz idąc w niebo, tak go już nie ujrzycie, aż na sądzie jego. A też jako powiedzieć zwolennikom swoim raczył, iż Duch ciała ani kości nie ma, patrzajcie a macajcie, żeć to jest ciało. A tak być tam było ciało człowiecze, byłoćby i widome i dotknione, a miałoby ciało i kości wedle obietnic pańskich. Tak, że też i Kaper-
Rej. — T. IV. 3 naitowie, gdy sie im to niepodobna rzecz zdała, iż poszli precz od niego, tedy Apostołom powiedział: Nie rozumiejcie wy tak, miłe dzieci, abyście mieli ciało jeść, boćby to wam nic nie pomogło. Duckci jest święty, co was ożywia.
Patrzajże podobieństwa tego, iż jeśliże prosty człowiek, który jako proch, a jako robaczek leży przed, nogami jego, będąc królem, abo jakim ksią-żęciem, może komu podać list, napisany na parga-minie i tak rzec: oto mówi ten list to jest ta wieś, kto-rąć dawam, która tam jest w tym albo w tamtym kraju; wsi tam nie będzie, a wżdy już kto wziął list, tedy już wziął i wieś. A już on pargamin nie był prostym pargaminem, ale był istotnym przywilejem, gdy do niego pieczęć przyłożono i ręką podpisano, z którym już wziął to, co mu obiecano. A coż owszem ten wszechmogący Pan, kroi nieba i ziemie, u ktorego jest nic niepodobnego, aby nie mogł dać z widomym znakiem niewidomego ciała i krwie świętej swojej. A już on znak nie będzie prostym znakiem, jedno mocnym przywilejem a zaślubieniem Pańskim, słowy jego jako mocną pieczęcią utwirdzony. Iż ten kto ji bierze, już bierze to wszytko, co mu Pan obiecać a zaślubić raczył, a bierze zaraz i cyrograf i Pana istotną rzecz, która jest na cyrografie napisana.
A tak, moj miły bracie, tyć nas mędrostld wszędy o to przyprawują, iż ani w piśmie świętym, ani w sprawach Rzeczypospolitej słusznie sie oba-czać nie możemy, a prawie Pański gniew na sie podnosimy, iż nam nie dopuści do żadnej dobrej, potrzebnej, a poćciwej sprawy naszej, gdyż on zawżdy obiecował pohańbiać ty mędrostki a wymysły ludzkie. A prosto wierzącym zawżdy obiecał objaśniać i rozumy i tajemnice swoje. A tuś sie już krotce nasłuchał stąd to nam przychodzi, iż cho-dzim wszyscy jako ryby w odmęcie, a nie możymy nigdy znałeść słusznego porządku do spraw poćci-wych i do postanowienia naszego. A stąd już ni czegoj nie czekamy, jedno dokończenia gniewu Pań obSclegT bIiSk“S° SWeS0 Wedle
KAPJTULDM VIII.
Co czynić w tych obłędnościach świata tego.
A coż czynić, moj miły bracie, jużli despero-wa, c’ Juzb wszytko opuścić? gdyż sie tak świat opuścił w niedbałościach swoich, a iż już na nim ża-tjnej, tak jako widzisz, o jakim wspomożeniu nadzieje nie masz. Nie, i owszem nie, ale stanać z mocną wiarą a z nadzieją przy Panu swoim, a nie unaszac sie od mego ani na prawo ani na lewo jedno mu dufać wiernie jako Panu swemu, a wszytki sprawy swoje poruczyć w opiekę jego, a pod zwirzch-nosc królestwa jego, gdyż on w ocemgnieniu wszytko opatrzyć, odmienić, naprawić, i postanowić może wedle wolej swojej. A w ten czas już sie nie boi zacnego przestrachu, żadnego niebespieczeństwa, ani żadnego nieomylnego zburzenia świata tego, bo wnet znajdzie Pan okręt każdemu — wiernemu swemu jako Aoemu, iż będzie bespiecznie pływał po wszytldch iiawalnosciach świata tego. Najdzie mu sie i Aba-kuk jako Danielowi miedzy lwy zgłodniałemu, co opatrzy wszytki niedostatki jego. Najdzie sie i Daniel jako Zuzannie, co podeprze sprawy każdej i krzywdy jego. A muszą sie nad każdym“ wiernym pełnie ony nieomylne obietnice jego, gdzie mówić raczy: iżbych sie rozgniewał na świat, iżbych ji miał wolą wykorzenić, ogniem, mieczem, morem, głodem a wierny stanie przed oczyma memi, tak jako stał Jop, Daniel, Noe, zginąć może świat, ale ten przez wiarę swoję wybawi z każdego niebezpieczeństwa duszę swoję. Bo nie mnimaj, abyć tylko dla tego pisma święte zostawiono, abyś to sobie czyta! miasto fabuł jako Owidiusza albo Wergiliusza, małoćby było na tym, iżbyś tylko sobie tym łeb naszychtowa-wszy, bespieczniej usnął. Ale gdy pisma czytasz, rozważaj sobie, skąd masz i pociechy w niebespie-czeństwiech swoich brać, a z onych straszliwych przygód, które sie nad złościwemi działy, jako śie masz przestrzegać i jako sie masz sprawować, jakoby ś ich zawżdy uchodził, a jakobyś zawżdy był w obronie a w opiece Pańskiej, i jakobyś w nim zawżdy mocną wiarę i nadzieję swoję pokładać miał, a jakobyś sie nic nie lękał w żadnym niebespie-czeństwie świata tego, a bespiecznie zawżdy chodził pod królestwem a pod opatrznością królestwa jego świętego. W ktoi’ym to królestwie kto sie osadzi z dostateczną wiarą swoją, już go nic złego nigdy potkać ani ustraszyć nie może. A jeśliże mu sie co sprzeciwnego przytrefi, już pewien zawżdy, iż to wszytko wynidzie na wielkie a na wieczne pociechy jego.
Bo gdy czytasz o Tobiaszu i o poćciwych sprawach jego, patrz jako mu na potym wyszły ony dobre, a wierne, a święte obyczaje jego, i ony niefortunne przypadki jego. Patrz, gdy mu jaskółczy gnoj z gory upadł na oko, jako był marnie oślepiony. Słuchajże tam, jeśli co narzekał, abo jeśli był nazbyt troskliwy w onej ślepocie swojej. Patrzajże zasię, gdy Anioł do niego przyszedł w osobie sługi, jako syna z nim wyprawił do cudzych krajów, jako im błogosławił, i co sobie z nimi rozmawiał. Patrzajże, gdy syna nie było długo, że już tak rozumiał, że sie nigdy wrócić nie miał, jeśli sobie w tym cknął, albo jeśliże co przykro narzekał na ono przypadłe nieszczęście swoje. Patrzajże on Anioł, idąc już w drogę z onym synem jego, jako rybę w morzu ułowił, jako z niej wątróbkę wyjął i schował, jako mu potym żonę poćciwą zjednał, przy której już był siedm mężów duch zły umorzył, z przeźrze n a Pańskiego. Jako onego ducha duch odegnał, jako onemu młodzieńcowi oddawszy mu żonę oną na modlitwach być roskazał. Jako zasię wziąwszy onę żonę poćciwą od jej przyjaciół, z wielkim bogactwem i z wielkiemi rozkoszami do onego smętnego Tobiasza i z synem z wielką radością przywiódł, jako mu zasię oną rybią wątróbką naprawił wzrok, tak iż i syna i onę poćciwą żonę już mu widomie oddał, jaką wielką radość i jaką pociechę on ubogi starzec z tego odnieść musiał, to już ja twemu rozważaniu poruczam. Jako go zasię Anioł zgromił, gdy po-klęknąwszy prze i nim chciał mu za ony dobrodziejstwa dziękować, powiedając mu, żeś zgrzeszył, gdyż żadnemu stworzeniu nie ma być taka chwała dawana, która Bogu samemu należy.
A tak to czytając, uważaj sobie, nie jako prostą fabułę, ale bierz sobie przykład z tego świętego człowieka, a wspomni sobie, żeś też jest mało me jako Tobiasz w złościach twoich zaślepiony, a iż też wędrujesz po cudzych a po rozmaitych a burzliwych krainach świata tego, jako on syn jego. A Anioł Pański, acz niewidomie, ale tuż zawżdy przy tobie stoi, a jeśli nie zmienisz stałości swojej o Panu swoim, tak jako był ten świyty człowiek nigdy nie zmienił, pewnie takież będą otworzone oczy twoje, iż poznasz Pana swego, iż poznasz dobrodziejstwa rozliczne jego, straż, i opiekę, i świętą opatrzność jego. A nie będziesz się nic lękał, by też co na cię i sprzeciwnego przypadło, gdyż temu będziesz dufał z przykładu tego starca świętego, iż sie to wszytko obroci ku pociesze twojej. A bierz sobie naprzykład poćciwe sprawy i święty żywot człowieka tego świętego, także sic też sprawuj za żywota swego, pewnie nie zbłądzisz w tych marnych omyłkach a burzkach świata tego. Pewnie Anioł pański, który tobie jest na straż a na pociechę two, ę dany, doprowadzi cie do każdej pociechy twojej i do ojca twego niebieskiego, jako onego syna doprowadził z wielkiemi pociechami do ojca jego.
Pewnie także odpędzi od ciebie wszytkie duchy tobie sprzeciwne, jako odj>ędził od onej poćciwej żony syna onego.
A gdy już to poznasz, a przez zupełną wiarę swoję poczujesz to w sobie, uczże sie z nauki świętego Anioła, komu masz dawać cześć i chwałę za to, bo nie żadnemu stworzeniu ani na niebie, ani na ziemi, jedno samemu Bogu a stworzycielowi swemu. Gdyż cie człowiek czasem od widomych przypadków ratować może, ale od niewidomych a od przypadłych żaden iny jedno Bog twoj a Pan twoj. A acz przez instrumenta on sprawuje sprawy swoje, jako tu przez Anioła sjirawować raczył, ale ty instrumenta nic nie mogą ani umieją bez wolej świętej jego. A tak gdy tak czytać, uważać, i rozumieć będziesz, już nie daremna pracza i czytanie twoje będzie, już sie nie zabawisz jako Poeckiemi fabułami, ale zawżdy odniesiesz wielki pożytek i pociechę z czytania swego.
Abo, gdy będziesz czedł historią o Jonasie onym proroku świętym, jako mu Pan rozkazał, aby był szedł przeklął Niniwen, ono miasto swowolne, które było upadło pod Pański gniew, jako on święty Prorok chciał sie skryć przed tym, aby był nie pizeklinał miasta onego, jako chciał przez morze uciecz do Tarsu, jako sie’potym morze zburzyło z lozkazania Pańskiego, tak, iż onego męża swTięte-go, jako poganina, przez ktorego zdało sie marynarzom onym, iż sie morze zburzyło, jako go marnie z okrętu wyrzucili, jako ji tamże wnet sroga ryba pożarła, jako tam w onej rybie będąc przez trzy dni, błogosławił Pana Boga swego. Jako go ona ryba potym wyrzuciła na brzeg przed miasto ono, gdzie była z dawna wola Pańska rozkazała jemu. Jako potym szedł do miasta onego, opowiadającz mu zginienie a prędki upadek jego, jako on nędzny kroi uwierzył temu miasta onego, jako wszytkim kazał, aby sie uznali a padli na oblicza swoje a wołali do Pana swojego, aby odwrocił od nich on srogi a już osądzony gniew swoj święty. Jako potym on święty człowiek był upalon od Słońca, leżąc przed miastem na górze, tak iż już i o śmierć prosił Pana Boga swego. Jako Pan gdy uśnął, wyrościł nadobne drzewko nad głową jego, które mu od gorąco-sci zakrywało ono mdłe ciało jego. Jako mu potym Pan ono drzewko ususzył, i jakie tam było znowu narzekanie jego, iż mu i drzewko uschło, i miasto w całości stało, a on sie już miał za Proroka fałszywego. Jako mu to Pan nadobnie potym rozwiodł, iż sie ty gniewasz o drzewko, ktoregoś nie szczepił ani polewał, a mnie chcesz na to przywieść, abych to miasto zarazem zniszczył, ktorem od kilka set lat szczepił a mnożył sobie, abyś ty jedno został prawdziwym Prorokiem, a tego nie baczysz, iż sie do mnie uciekło z pokornemi prośbami i do miłosierdzia mego.
Także też gdy to czytać bodziesz, uważaj sobie, iż to nie fabuła, anić tu dla krotofile czytania twego tu na piśmie zostawiona, ale sobie uważaj, iż nie w twej mocy są wszytkie drogi i postępki twoje. Uważajże sobie, iż w żadnym niebezpieczeństwie nigdy zginąć nie możesz bez wolej Pana tego, jako on święty człowiek nie zginął będąc w głębokościach morskich, a także jako on dawaj wszędy chwałę Panu swemu, tak w szczęściu, jako i w nieszczęściu swoim. Rozwazajże też sobie dziwne miłosierdzie Pańskie, gdy słyszysz co z 1vm Prorokiem mówić raczy około zginienia miasta onego. iż gdy sie uciekło do mnie i do miłosierdzia mojego, musiałem sie ja też miłościwie a łaskawie obrocić do niego, a odmienić srogosć zaczętego gniewu swojego. A rozważaj sobie, iż czo sie kol-wiek nad wiernym a nad sprawiedliwym dzieje, iż sie wszytko dzieje z wolą Pańską a z świętym przeźrzeniem jego. Bo stoi w piśmie, iż wzbudził wiatr Pan na morzu, aby był wyrzucon on święty człowiek, a tam był postawion, gdzie była święta wola Pańska. Jako Pan kazał rybie aby ji pożarła, jako go ryba tam przyniosła, gdzie Pańska wola była, jako urościł drzewko nad głową jego, jako zasię rozkazał robakowi, aby podgryzł a ususzył drzewko ono. A cozkolwiek tu sobie rozważysz, wszytko obaczaj, iż wiernemu zawżdy każda rzecz na pociechę wynisć musi, a niewiernemu zawżdy na upadek a na wieczne zasmucenie, acz sie wszytko dzieje za świętą wolą jego. A tu już nie będzie daremne czytanie twoje, a tu już odniesiesz każdą pociechę w każdym sprzeciwieństwie a przypadku swoim, a tu już zrozumiesz, iż sie trudno Panu sprzeciwić, i dziwnym sprawam świętym jego.
Abo gdy będziesz czytał o onym srogim Sen-nacherybie, Hetmanie króla Assyryjskiego, który był z dopuszczenia Pańskiego tak srodze obiegł i ucisnął miasto Jeruzalem, że już przed głodem matki swe własne dziatki jeść musiały. Gdy potem przyszedł pod mury miejskie, wołając a bluzniąc Boga v. szechmogącego imię, powiedając: Czemu sie nie poddacie a dacie sie tak długo mordować? macie nadzieję w jakimsi niewidomym Bogu swoim. Poslicie do namiotow moich, tam oglądacie jako takich bogow wiele w łańcuchach a w okowach stoi w namieciech moich. Jako potym oni nędzni ludzie upadli na twarzy swoje, usłyszawszy ony srogie a, bluźnierskie głosy okrutnika onego, wołającz do Pana Boga swego, aby nie dopuścił bluznić imienia swego świętego, a na srogie zatracenie nie puszczał onego ludu swego. Jako potym tejże nocy sstąpił Anioł z roskazania Pańskiego do onego wojska, i zabił sto ośmdziesiąt i pięć tysięcy ludzi z onego wojska srogiego, a sam on okrutnik marnie uciekać musiał. Tamże go potym zabili właśni synowie jego, a oni nędznicy z oblężenia onego pobrali wszytki łupy, śpiże i bogactwa jego, a byli hoy-nie pocieszeni.
Tu też patrz, czego sie nauczyć masz, a jako nie masz nadzieje mienić w nawiętszym strachu a niebespieczeństwie o Panu swoim, gdyż tu słyszysz jako on snadnie umie, gdy raczy obrocić każdy smętek w pociechę wiernym swoim. Gdyż też słyszysz jako jest straszliwa rzecz bluźnić sWięte imie jego. A uważając to sobie, już nie będzie daremne czytanie twoje, już pewnie będziesz ist, nie zmieniszli wiary a nadzieje o tym Panu swoim, każdej pociechy i wybawienia swego, w nawiętszych niebespiecznosciach swoich. Albo gdy też będziesz czytał o onym drugim srogim Hetmanie Holofernu-sie, który był obiegł ono błahe a słabe miasteczko Betulią, które sie już żadnym’ obyczajem obronić nie mogło, tak iż już oni starszy a przełożeni miasteczka onego uczynili byli umowę z nim, iż już jedno do piątego dnia wzięli sobie frysztu; aby byli opatrzyli rzeczy swoje, a piątego dnia mieli mu już poddać miasteczko ono. Jako potym przybieżała do nich ona Pani święta Judyt, która tam była poćciwą, świętą, a sławną wdową w miasteczku onym, jako je pogromiła, mówiąc im: Jako wy śmiecie zamierzać Panu Bogu swemu czas do miłosierdzia jego świętego, a uczyniliście zmowę z nieprzyjacielem do piątego dnia, a chcecie wydać niewinne dusze w srogie ręce okrutnika tego, a zwątpiliście w miłosierdziu Pańskim. Jako im potym rozkazała udać sie na modlitwy płaczliwo do Pana swego, a upaść na oblicze swoje. Jako sama szła na rokowanie rzkomo do okrutnika onego. Jako sobie wymawiała, aby była wolna na wszem i od niego i od wojska jego. Jako sie potym od radości ożarł on okrutnik i tak twardo zasnął, że przy-szedszy ona święta Pani do namiotu jego, ucięła mu onę sprosną głowę jego, i przyniosła ją do miasta onego. Jaką wielkę z tego pociechę mieli ludzie nędzni oni, widząc głowę sprzeciwnika swego, widząc zdrową panią onę świętą, widząc ony wojska srodze zatrwożone a już uciekające, gdy stracili ouego Hetmana swojego. A jakoż tu czytając, gdy to sobie rozważysz, nie masz z tego mieć wielkiej pociechy? Iż Pan i jako raczy, i kiedy raczy znajdzie zawżdy drogę do wybawienia niewinnego, do rozmnożenia, i do każdej pociechy jego. A jako zasię znajdzie snadniuczką drogę, gdy chce pokarać złościwego.
Albo gdy takież będziesz czytał historyą 0 onej Hesterze pokornej, która sie stała była królową Aswerusową, gdy ona pyszna krolowa Wasta wzgardziwszy roskazanie królewskie, nie chciała iść do niego, i jako była zrzucona z Majestatu swego, co sie wszytko działo z przeźrzenia Pańskiego. 1 jako była między inszemi pysznie ubranemi pannami postawiona ta uboga Hester a pokorna Żydóweczka, którą potym on kroi Aswerus, ony zacne a ubrane panny wzgardziwszy, obrał za krolową sobie. Jako potym Mardocheusz stryj jej, który ją był wychował sobie, wzięt był na pałac za Ochmistrza do niej. Jako on wielki miłośnik królewski, a on pyszny Aman Hetman Królestwa onego zwaśnił sie był nań, iż nie chciał przed nim klękać, jako inszy klękali i uprosił sobie u króla list z pieczęcią jego, iż mu był dał żydy wszytki pod moc, a pod posłuszeństwo jego. Jako był kazał onemu niewinnemu człowiekowi szubienicę zbudować wysoką nad wszytkim dworem swoim, na której go obiesić miał. Jako potym ona święta Pani udała sie na płaczliwe modlitwy i ze wszytkim dworem swoim do Pana swego, widząc już bliskie zginienie a upadek narodu swego, aby raczył Pan odmienić on srogi, a już zaczęty gniew swoj nad ludem onym. Jako potym znalazła łaskę w twarzy króla onego srogiego i jako zasię odmienił on dekret swoj, że jej i Amana one go upornego podał w moc jej, i żydy zasię wypuścił na pirwszą swobodę ich, tak iż on nędzny Aman zasię wisiał naonejże szubienicy swojej, którą był dał zbudować niewinnemu człowiekowi onemu. A to gdy czytać będziesz, uważaj sobie jako zawżdy Pan niszczy pysznego, a wywyższa pokornego. Uważaj sobie, jako Pan na pokorne prośby odmienia gniew swoj święty, i już zaczęte dekreta swoje. Uważaj, iż kto pod kim dołek kopa, iż sam weń wpada, gdy usłyszysz, iż on srogi Hetman na onej szubienicy wisiał, którą był inemu zbudować kazał.
Patrzże też, gdy przeczciesz bistoryą o onej świętej parnej Zuzannie, która poćciwie zawżdy żywot swoj chowała, używając na wszem sławnego, a poważnego stanu swego, gdy ją oni dwa starcy nalezli w zamknionyin sadu, a ona sie kąpała z panienkami swemi, tamże dziwnemi namowami chcieli ją zwieść z onego zacnego przedsięwzięcia jej, a chcieli ją przywieść na wszeteczne sprawy wedle myśli swojej. A gdy ujrzeli onę dziwną stałość jej, iż żadnemi namowami jej uwieść nie mogli, wnet sie jako zli do pogrożek rzucili, powiedając jej, iż jeśli że nam nie pozwolisz, tedy cię poprzysiężymy, lżechmy cie tu w tym sadu zastali z młodzieńcem, który przed nami oczywiście od ciebie uciekł. Tu jej już pewnie, wedle zakonu onego starego, bez wszego miłosierdzia o gardło szło. Święta pani po-ruczywszy Panu Bogu niewinność swą, wolała na srogie niebespieczeństwo gardło swe wydać, niźli sie dać odwieść od onej świętej przystojności swojej. I także sie potym sstało, że oni nieslaohetnicy przenieśli ją onym fałszywym świadectwem swym do męża i do urzędu i poprzysięgli ją, tak, iż ją było już i na gardło skazano. Tam święta pani głosem ku Panu Bogu swemu wolała, poruczając a oswiadszając mu onę świętą niewinność swoję. Jako potym Pan, jakoż nigdy wiernego swego nie opuści, wzbudził dziwnym kstałtem Ducha swojego w Danielu w małym dziecięciu, który potym był wielkim Prorokiem, tak, iż zawołał na ludzi: Iż zapamiętali ludzie, niewinnie a bez rozmysłu sądzicie tę panią świętą, bo ja już znam dobrze niewinność a sprawiedliwość jej. Jako go wzięli panowie do rady między się, jako im potym radził, mówiąc: Iż kaźcie sie tym świadkom rozno rozstępie, i wziąwszy urząd, przystąpiwszy do jednego, pytał go, pod jakimeś ty widział drzewem tę panią z tym młodzieńcem mówiącą? powiedział, iż pod figowym. Pytał potym drugiego, takież powiedział, iż pod śliwowym. Potym zawołał na ludzie wielkim głosem: Otóż widzicie, iż sie ci nieslachetni-cy nie zgadzają, a wyście bez rozmysłu osądzili tę panią niewinną. Ci potym za skaraniem Bożym, a za srogoscią sumnienia ociążonego, sami sie potym ku onemu fałszowi przyznali, i wnet byli skazani na śmierć i ukamionowani, a ona święta pani wielką sławę odniosła u wszytkich stanów za onę zacną stałosć i niewinność swoję.
A tu patrzaj, iż to nie fabuła, ale wielka nauka każdemu wiernemu ku stałości jego, jako Pan Bog dziwnie pokuszą wiernych swoich, i jako je dziwnie wywodzi z srogich a z rozlicznych przypadków ich, a nigdy było niesłychać, aby był wierny kiedy opuszczon, a złośoiwy, aby nie miał wziąć zapłaty swojej, tak jakoś i tu o tych fałesznikach słyszał.
Także gdy będziesz czytał o onym, zacnym mężu a o sławnym Patryarsze Abraamie Świętym, jako go Pan Bog dziwnie pokuszał, jako mu syna, którego jedynegoż miał, kazał sobie ofiarować. Co gdy z chucią uczynić chciał, jako go Aniołowi pohamować rozkazał, i inszą mu ofiarę ukazać raczył. Jako go błogosławił. Jako Lota brata jego, człeka niewinnego z Sodomy przez Anielską sprawę wywieść raczył, gdy ogniem srogim kazał zapalić ony miasta Sodomskie swowolne a wszeteczne, tak, iż i ziemia je pożarła i znaku nie zostało, gdzie kiedy były. A tu także uważaj, jako sprawiedliwy by był w nawiętszym niebespieczeństwie, a gdy przez wiarę swoję poda się w opiekę Panu Bogu swemu, niech sie około niego toczy, co chce, jako jednak zawżdy on nigdy upaść nie może, gdy będzie zakryte moczą, zwirzchnością a królestwem świętym Pana tego. I jako doświadsza wiernych swoich Pan w stałosciach ich, i jako im sowito nagradza każdy smętek, albo jakie przypadłe skądkolwiek ucisnie-nie ich.,
Także też sobie wspomni na tegoż Daniela świętego, coś mało wyszszej słyszał o nim przy Zuzannie, i o dziwnej sprawie jego, gdy był wystawił Cyrus Baala onego bałwana strasznego, ktorego pod wielką srogością kazał chwalić za Boga wielkiego. Daniel święty nie chciał sie w to nigdy wdać, tak, iż mu już o gardło szło. A ten bałwan’stał na ołtarzu pośrzod kościoła, pod którym ołtarzem była dziura i wschód, którym przychodzili zitemią do onego ołtarza oni fałeczni kapłani Baala onego. A gdy mu nastawiano rozmaitych ptaków i źwirząt przyprawionych, także i ine jedła i picia, tedy to oni popi sami ziadali, a powiedali, iż to jest żywy Bog, a w nocy zawżdy ziada to, co mu we dnie przyniosą. Daniel potym przywiódł na to króla, naco i oni popi przyzwolili, iż kościoł zamknął sam i zapieczętował posypawszy popiołem około ołtarza onego, 0 czym popi nie wiedzieli.
Rano, gdy kroi przyszedł z Danielem do kościoła onego, znalazł koscioł zapieczętowany, a gdy otworzyli, znalazł wszytki rzeczy ony pojedzione na ołtarzu onym, i kazał wnet Daniela poimać. Daniel prosił króla, aby społu z nim przystąpił sie do ołtarza, i ukazał krolowi stopy, co oni fałeczni księża udeptali, szarpając sie o ofiary ony, i ukazał 1 onę dziurę, kędy przychodzili do ołtarza onego. Kroi wnet rozgniewawszy sie, kazał ony fałeczniki wyścinać, tak, iż ich sześćdziesiąt jednego dnia ścięto A on bałwan dobrowolnie sam padł na ziemię, i skruszył sie i w niwecz sie obrocił. Był też tam wielki Smok, ktorego także chwalili za Boga, do ktorego przywiódł kroi Daniela, i chwałę mu uczy nić kazał. Powiedział Daniel krolowi, że ja chwalę Pana Boga mego, Boga wiecznie żywiącego, ale ten nie jest bogiem, ktorego ja bez miecza i kija zabić mogę. Nawarzywszy tedy smoły z tłustoscią, a z sier-scią a kołaczkow naczyniwszy, motał w paszczękę onemu Smokowi, tak, że sie potym rozpuki. I powiedział im, otoż bog wasz, ktoregoscie chwalili. Pospolity człowiek, zwasniwszy sie o księżą i o bałwana i o smoka, wnet chcieli Daniela krolowi wydrzeć i tuż zabić. Kroi chcąc ukrócić pospolstwo ono, kazał Daniela wsadzić w jaskinią, tam, gdzie siedm Lwów zgłodniałych siedziało. Lwi nie tylko, aby mu co złego uczynić mieli, ale klękając przed nim i posługę i poćciwosć mu wielką czynili. I był tam kilka dni zgłodniałym miedzy Lwy onemi także pospołu z nimi.
Pan potym posłał Anioła swego, który potkał Abakuka Proroka inego, daleko w inej ziemi, a on niesie potrawy w garnuszkoch robotnikom swoim, któremu rzekł Anioł: I nie wiesz ty, iż mąż Boży Daniel, zgłodniał barzo, siedząc w jaskini miedzy Lwy srogiemi w Babilonie? a tak nieś mu ty garnuszki, pilniejszać to niżli robotnikom twoim. Prorok powiedział: Iżem i o Babilonie nie słychał. i Daniela tego nie znam, ani tego dołu wiem gdzie siedzi. A Anioł wziąwszy Proroka za wirzch głowy i z garnuszki onemi, postawił go aż nad samą jaskinią, gdzie Daniel siedział. Tam nakarmił i Lewki i sam się potwirdził, dziękując Panu Bogu swemu. Potym widząc i kroi i lud on Boga Danielowego tak mocnego, wiele sie ich nawrociło do niego, i Daniela wyciągnęli, dziwując się onej dziwnej sprawie jego. I był potym wielkim a zacnym człowiekiem na dworze króla onego.
A tu sie też cztąc podziwuj, co Pan Bog czyni nad swemi wiernemi, a jako ich strzeże jako źrze-nice w oku swoim, tak jako Dawid święty o tym szyroko napisał, a jako zawżdi opatruje niedostatki ich, i jako wywyższa stany ich, a nigdy nie opuścił żadnego. A jako zasię fałeszniki a złośniki umie potrącać wedle wolej swojej święte Bostwojego.
Weźmiż też przed się onego Patryarche dziwnego Jozefa świętego, jako też była sprawa około niego, i jakie były dziwne postępki jego, gdy sen wyłożył ojcu swemu Jakobowi o onych snopkoch, iż mu sie bracia jego kłaniać mieli, jako go bracia z onej zazdrości zaprzedali Izmaelitom, a przed ojcem powiedzieli, iż go źwirzę ziadło, ukazawszy mu rozdrapane a ukrwawione szaty jego Jako nędzny ociec uwierzywszy temu i z matką w srogim smętku po nim używali żywotow swoich. Jako goonilzmae-litowie potym zaprzedali jednemu zacnemu panu w Egipcie. Jako mu on pan potim widząc rozum n dziwną rostropność jego, poruczył mu dom swoj, i wszytko szafarstwo majętności swoich. Jako sie go pani potym rozmiłowała, jako go dziwnie ku swej myśli namawiała i ciągnęła, obiecując mu dziwne bogactwa i dziwne przysmaki do tego, co to oboje a zwłaszcza młodemu było barzo łakome, jako i płaszcz z niego zdarła, ciągnąc go do siebie, a przedsię sie nie dał żadnemi namowami i obietnicami odwieść od onej przystojności swojej. Jako go potym ona pani spotwarzała zwaśniwszy sie, iż jej gwałt chciał uczynić, płaszcz jego ukazuja.cz, iż go u niej odbierał. Jako potym siedział w wieży na gardło, jako towarzyszom swym w onej wieży sny wykładał, i jako sie wszytko wypełniło, co im powiadał. Jako go potym wzięto było do króla, gdy sie już był tym wykładaniem snow osławił, gdy sie krolowi śniło, iż widział siedm wołow tłustych barzo, a drugich siedm nazbyt chudych, które ony tłuste pobodły; gdy mu tego snu żaden wyłożyć nie umiał, jako mu to potym on Jozef wyłożył, iż będą tak siedm lat obfitych w państwie twoim, iż sie ludzie rozbujają jako tłuści wołowie w zbytkoch swoich, potym przydzie na nie tak siedm lat głod nych, iż będą zdychać głodem, a nie będą sie mogli nigdy nasycić chleba swego. Jako mu potym radził, aby pobudował spiżarnie a skupował zboża przez one siedm lat obfitych, a sypał na spiżarnie swoje. Jako mu to kroi potym poruczył, i przełożył go przedniejszym sprawcą na dworze swym. Jako po-fym, gdy ony siedm lat głodnych przypadło, wielkie skarby zebrał panu swemu z onych zachowanych zboż jego, jako potym Jakob ociec jego zgłodniał w żydowskiej ziemi, i jako onę bracię, co go byli zaprzedali, posłał do Egiptu kupować zboża, nigdy tam nie myśląc o onym straconym synu swoim, a on już tam był pirwszy po królu. Jako potym oni bracia nie rychło go poznali, i jako sie go lękali, i jako sie z nimi dziwno obchodził, siłaby o tym pisać, jako tam i płaczu i radości wiele było. I jako potym posłał po onego ojca swojego, i jaka tam radość była w onej szedziwości jego, ujrzawszy w onej zacności onego straconego syna swojego.
A gdy to wszytko uważysz a rozmyslisz sobie, 1u sie’podziwujesz i przypatrzysz dziwnym sprawam Pańskim, jako sie co dzieje wszędy na swiecie dziwną sprawą, a nie rozmierzoną opatrznością jego, a jako wiernemu, wiernie sie opłaca wszytko, a zło-^ciwemu zawżdy na pomstę przychodzi jego złość. A tu możesz wziąć nie małą pociechę w każdym sprzeciwieiistwie swoim, gdy nie zmienisz wiary, ani stałości o Panu swoim, iż sprawiedliwego, jako prorok powiada, zawżdy Pan wywiedzie na drogi słuszne a pocieszliwe, a złosciwego sama pobije złość jego.
Tam więc już potym, gdy sie on lud rozrodził, który tam był zaszedł za onym patryarchą świętym, za Jakobem, za ojcem tego Jozefa zacnego, i jako był uciśnion wielkiemi robotami i ciężkiemi krzywdami w ziemi onej. I jako, gdyż pau żadnej krzywdy nie cirpi, dziwnie je wywiódł z niewolej i z ziemie onej przez Mojżesza, i jakie dziwy czynił przez te goż Mojżesza tamże w ziemi onej na złość krolowi onemu, który ich wypuścić nie chciał, zatwardziw-szy serco jego tak, iż nań z nieba żaby padały, wody sie w krew obracały, pirworodnięta zdychały, muchy, pluskwy, chrząszcze z obłokow na ludzi padały i inych dziwów wiele sie działo. I jako potym na upor króla onego rozstąpiło sie morze, i przeszli przez nie suchemi nogami z niewolej onej ludzie oni. Jako gdy je kroi z wojski swemi gonić chciał onym siadem ich, jako sie o nim morze zawarło i zatopiło go ze wszystkiemi wojski jego. Jako je potym on Mojżesz dziwnie wiódł do obiecanej ziemie, jako im w nocy słońce świeciło, jako im z skał wody płynęły, jako im manna z nieba padała, pta-cy im żywo do namiotow lecieli. Jako je potym dziwną sprawą przywiódł do obiecanej ziemie. Jako sie im mury około miast obalały, jako dziwne mocarze opanowali. A przed się nigdy a nigdy żadnemu przestępku nie odpuszczał złościwemu, bo je też i ogniści mężowie kąsali i ziemia sie z nimi zapadała, i ogień je z nieba palił tak, iż sie tam na wszem okazowało ono święte przyrodzenie jego, iż on zawżdy umie wywyższyć i pocieszyć sprawiedliwego, a bez pomsty nigdy też nie opuści złościwego.
A tu sie też ciesz a ucz sie jako masz rozumieć Pana swego i dziwne sprawy jego, i jako jest sprawiedliwe nad każdem święte oko jego, iż nigdy dobrego nie minie nieomylna pociecha jego, a złościwego też pewna pomsta jego. A gdy będziesz wiernie dutał jemu, też ci sie zawżdy sstanie w na-więtszym niebezpieczeństwie twoim, co sie sstawało zawżdy z wiernemi jego. Także też gdy przed swe oczy postawisz Dawida onego króla swiętega, który był dziwnie przeżrzan i postanowion na krolestwo żydowskie od Pana. Jako zabił w młodości swej onego obrzyma Goliasza srogiego za króla Saula, który bluznił imię święte Boga żywego. Jako potym prze
Raj. — T. IV. 4 zazdrość wpadł był w niełaskę u onego Saula króla srogiego, tak iż dziwnemi kstałty szukał żywota je go. Jako potym gdy sie krył na puszczy przed królem onym dawał mu go po dwakroć w ręce jego, tak iż czaszę srebrną i oszczep w nocy wziął był w głowach u łoża jego. Jako potym gdy był zgłodniały, Nabalowa żona zaniosła mu fig, wina, chle-ba i rozynkow na puszczę. Jako sie potym sstała żoną jego. Jako potym z onego wielkiego niebespie-czeństwa, stał sie wielkim a sławnym królem królestwa onego, i jako zginął on zły kroi Saul.
A tu sie ciesz przeźrzeniem Pańskim i dziwną sprawą jego, iż niech sie wierny kołysze jako chce, przedsię mu na dobre wyniść musi każda poćciwą sprawa jego, tak jakoś tu słyszał o dziwnych przy-padkoch Dawida tego, i o tej Nabalowej żenie, iż prze cnotę swą potym została żoną jego a wielką królestwa onego
Także też potym, gdy ten nędzny Dawid barzo był sswowolał, a już był barzo zapłynął w szczęściu swoim, gdy potym wziął Uriaszowi żonę, i dał zabić dla niej onego męża jej, człowieka niewinnego.
Co potym Pan z nim czynić raczył, i jako sam na się niewiadomie wydał dekret na zginienie swoje, gdy Pan posłał do niego proroka Natana, zadając mu tę gadkę, coby taki zasłużył, któryby miał tysiącami owiec, a ubogi człowiek miałby jedno jednę owieczkę, ktorąby sobie karmił odrobinami z łona swojego, a bai’zo sie w niej kochał, a on obfity człowiek kazał ją wziąć gwałtem jemu, coby taki zasłużył? Skazał Dawid, iż zasłużył pomstę wielką. Potym mu Prorok powiedział, iżeś ty to jest ten obfity człowiek, któryś wziął owieczkę niewinnemu Uriaszowi, którą jedno jednęż miał, to jest własną żonę jego, i dałeś zabić samego. A przetoż miecz nigdy nie wynidzie z domu twego, żeś dał mieczem rozlać krew Uriasza niewinnego. To co sie potym działo w domu jego, wieleby o tym czytać, jako sie synowie jego bili, jako siostry swe i jego własne żony gwałcili, jako i przeciwko jemu samemu powstawali. jest sie czemu podziwować, jako Pan jest sprawiedliwy w sądziech swoich. Jako potym on upadły Dawid płaczliwie narzekał i opłakawał ony występki swoje, jako go potym Pan wywyższał, tak, iż posiadł wszytki nieprzyjacioły swoje. A gdy sie uspokoił we wszytkim, ruszyła go potym znowu pycha (tak jako jest zwyczaj narodu naszego nędznego, iż jedno tylko w nieszczęściu znamy Pana Boga swego, a w szczęsciu mało baczymy spraw i zwirzchności jego), tak iż roskazał policzyć wojska swoje i lud swoj, i rozko-chawał sie w onej możności swej, Pan “ posłał do niego drugiego proroka, któremu imię było Gad, wskazując do niego, że znowu wpadł w pychę, przy-czytając zwycięstwo swoje mocy swojej a nie mocy mojej, i liczysz wielkość ludu swego. A tak obieraj sobie pomstę, albo siedm lat będzie głod w ziemi twojej, albo trzy miesiące będziesz uciekał przed nieprzyjacioły swojemi, albo trzy dni przypadnie srogi mor na ludzi twoje. Ten nędznik zdało mu sie, iż to nalżejsza, obrał sobie mor, tak iż jednego dnia siedmdziesiąt tysięcy ludzi morem upadło. Ten potym upadł na oblicze swoje, wołający do Pana, iż mnie karz moj miły Panie, comci przewinił, a przepuść nędznemu ludowi temu. Także Pan potym raczył powściągnąć rękę swoją.
A tu sobie uważaj każdy przypadek swoj zły i dobry, jako jest w mocy Pańskiej, jako każdy grzech bez pomsty być nie może, i jakie jest miłosierdzie Pańskie a modlitwa wierna, iż pan snadnie może obrocić zawżdy na miłosierdzie srogą rękę swoją. A tak będzie nie datemne czytanie, albo słuchanie twoje.
Także gdy usłyszysz o onych trzech młodzień-coch za króla N ab u c li o d o n o z o r a, gdy był postawił słup złoty na polu, i kazał woźnym wołać, iż gdy usłyszą ludzie trąbienie i rozliczne muzyki przed słupem onym, a by padli na swe twarzy a dali chwałę słupowi onemu. A ktoby nie padł na oblicze swoje, a nie dał chwały słupowi onemu, iż śmiercią umrze. Ludzie wszyscy, usłyszawszy trąby ony, padli na oblicza swoje, tylko trzej młodzieńcy z narodu żydowskiego nie chcieli upaść a nie dali chwały słupowi onemu. Gdy je przywiedziono przed króla, pytał ich, czemubyście przestąpili królewskie przykazanie? Powiedzieli, iż my mamy Boga żywego, który jest na niebie, i żadnemu innemu Bogowi nie możymy chwały dawać, która tylko jemu samemu przysłuszy. Potym kazano zbudować piec wielki, i napalić ogień wielki, tamże onych trzech młodzieńców srodze wrzucono w on okrutny piec rozpalony we wszytkim tak jako ubrani byli. Anioł Pański zstąpił i wygasił ogień tak, iż jako w letniej wodzie siedzieli śpiewając a dawając chwałę Panu Bogu swemu, tak, iż ani im, ani odzieniu ich on ogień nic nie szkodził. A gdy oni katowie co to sprawowali miotali drwa, smołę, i siarkę do pieca onego, ogień na czterdzieści łokci wypadszy z pieca onego popalił ony, cokolwiek stali blizko pieca onego.
A tu patrz jako tu jest dziwna straż a opieka i dziwna moc Pańska nad każdym wiernym jego. A jaka jest sroga a jawna pomsta nad złośni-ki a nad niewierniki jego, a jakoż wętpić masz w każdym niebespieczeństwie swoim będziesz — li w opiece jego.
Albo takież, co sie działo około onych synów Machabejskich, jako byli powstali bez wszej świeckiej nadzieje na ludzi postronne, którzy dręczyli lud Pański a bluźnili święte imię jego, jakie niepodobne wojska barzo małym pocztem porażali, a jakie sie dziwy około nich działy, to już tam o tym szy-rzej historya świadczy.
Albo także, gdy przećcisz, co sie działo z onym zacmm a sławnym ’Gedeonem, który był prostym człowiekiem d OWcżarkeln ii ojca swego* jedno, iż sie zawżdy bał Pana Boga swego, co Pan z nim czynić raczył, gdy byli Madianitowie tak ucisnęli a ogłodzili lud Pański, że już był u nich prawie jako w niewoli a jako w więzieniu; ukazał mu się Pan w osobie Anioła, a on wyczyscia na polu po-młociwszy zboże ojca swego* i rzekł mu:
Wstań z mężów namocniejszy, a wybaw lud moj z tej srogiej niewolej Madianiekieji Ten powiedział: A jakoż ja to mam uczynić? jaka jest moc moja? Powiedział mu Pan: Nic sie nie lękaj, ja będę z tobą. Prosił Gedeon: Daj mi znak jaki Panie tej łaski twoiej. A były czasy barzo gorące: Pytał Pan: jakiego znaku chcesz? Powiedział Gedeon: Niechaj położę to runo wełny na ziemi, jeśliże runo będzie mokre; a ziemia sucha, tedy uwierzę* żeś ty jest, co wszytko możesz. Położył Gedeon runo wełny, po małej chwili wyżął wiadro wody z niego, a ziemia była sucha.
Potym szedł, zatrąbiwszy w trąbę, opowiada-jącz ludziom widzenie swoje. I zebrało sie ludzi wiele około niego Pan mu powiedział, iż ja nie chcę mieć wielkości około ciebie, aby synowie Izraelscy rozumieli, iż to jest moc i wola moja. Ale każ odejdź od siebie wojsku, jedno trzy sta mężów zostaw przy sobie. Odeszło dwadzieścia tysięcy ludzi, a zostało dziesięć. Pan mu powiedział, iż to jeszcze wiele, tak uczyń jakom ja i-ozkazał Powiedział Gedeon: Jakoż je mam poznać, które mam obx-ać, a przy sobie zostawić? Rzekł mu Pan: Idź do wody z nimi, którzyć będę rękami łeptać wodę, tych nie bierz, ale którzy będą pili hachyłkiem, ty weźmi z sobą. Także sie stało, iż obrał trzysta mężów co pili nachyłkiem wodę. Co potym z onemi trzemi sty mężów czynił i jakie wojska porażał, i jako sie samy wojska biły a mordowały, byłoby o tym wiele dziwów pisać, co sobie powoli cztąc, uważać możesz. Także i inych przykładów, a kto by sie napisał, co Pan Bog broił z miłosniki swemi, a jako też był zawżdy srogi na przeciwniki swoje. Także i z onego Jopa, męża świętego, ktorego już historya jest znaczna mało nie każdemu. Albo z onego Noego, także męża świętego, i o onym dziwnym pływaniu jego, możesz odnieść wiele radości i nadzieje“ w każdym niebespieczeństwie swoim, jedno tylko pilnie rozczytaj nacz a dla czego nam są ty zwierciadła a ty obrazy świętych ludzi w piśmie wystawiony. A nie czytaj sobie pisma świętego jako fabuł tylko dla roskoszy a dla krotofile swojej, ale sobie pilnie uważaj a rozważaj, iż co sie kolwiek z wiernemi działo w dziwnych niebespieczeństwiech a prześladowaniu ich, to sie też iście z tobą nieomylnie dziać będzie, będzieszli wiernie dufać Panu swemu, a będziesz chodził prawdziwemi drogami jego. A będzieszli też o nim miał złą wiarę i nadzieję swoję, a nie będziesz chodził drogami jego, toż sie nad tobą sstanie, tak jakoś słyszał, co i nad sprzeciwniki jego.
Stojże mocno przy Panu swoim, a uważaj dziwne sądy i sprawy jego, poruczaj mocno wszytko w świętą moc a opiekę jego, a poddaj sie ze wszem pod obronę królestwu jego, a czyń wolą jego, poznasz pewnie mocną a obronną tarcz zawżdy nad sobą jego, a w każdym niebespieczeństwie poznasz dziwną straż i obronę jego.
A tak mój miły krześcijański bracie, i każdy iny wierny, — który tak jako słyszysz postanowisz upełną wiarę a nadzieję swoję o Panu swoim, a starać sie o to będziesz pilno, abyś sie sprawował wedle słow, postępkow a własnej nauki Pana swego, nie wdawając się nic w żadne wykręty świata tego, już tego bądź pewien a ist, niech sie świat omylny kołysze jako chce w niebespieczeństwiech swoich, jedno sie ty uje kołysz w wątpliwościach swoich, nigdy sie unieść, ani zakołysać nie będziesz mogł. Abowiem to jest Bog nieomylny, a nigdy sie wspak obrocić nie mogą, święte słowa jego. Gdyż do każdego wiernego swego wskazować raczy przez onego nieomylnego posła swego Dawida świętego. Iż ktokolwiek chodzi w nadziei wspomożeniu jego świętego, w obronie a w opiece jego zawżdy przemie-szkawać będzie. Już ani smocy, ani lwi, ani żadna srogość świata tego nic mu zaszkodzić nie może, a wszytko to potłoczy nogami swojemi.
A tak niech sie świat burzy jako chce, nic się ty przedsie nie lękaj, nic sie nie trwóż, bo będzieszli sie trwożył, strzeż, abyć Pan nie rzekł jako Piotrowi: Małejeś wiary, nędzniku, a czemuś zwątpił? Bo gdy temu wiernie dufać będziemy, będzieć Pan pewnie podpirał każdej stałości naszej, i snadnie ukaże drogi do każdych poćciwych spraw a postępkow naszych. Najdzieć sie i Gedeon do każdego ziemskiego wybawienia naszego, najdzieć sie i Mojżesz do każdych dobrych a poćciwych spraw naszych. Najdzieć sie i Jozue, co będzie Hetmanem naszym, najdzieć sie i Dawid, co zabije Goliasza, a zawżdy kiedy chce i jako chce snadnie najdzie ratunk w każdym niebespieczeństwie ludowi swemu, który będzie wiernie dufał jemu, gdyż to czynić raczył i przez niewiasty, jako to uczynił przez Judyt, przez Hester i przez ine, okazując moc dziwną Bóstwa swego, iż on wszytko może uczynić jako jedno raczy. Abowiem on nam tego wszytkiego dopomagać sam wiernie będzie raczył, jeśli też wiernie duffać będziem świętemu miłosierdziu jego i wspomożeniu jego.
Dojdzieć nas i on Anioł, co pobił wojsko Sen-nacheryba srogiego. A zatym niechaj sie tobą i każdym wiernym opieka ten Pafi, przed ktorego ręką drżą wszytkie mocy ziemskie i niebieskie i piekielne. Amen.
A przytym otoć podawam i każdemu wiernemu krześcijańskiemu człowiekowi ty księgi żywota człowieka poćciwego krześcijańskiego, jako sie każdy w swym stanie a w swej powinności zachować ma każdego wieku swego, który, jako tam ujrzysz, jest na trzy cięści rozdzielon, to jest wiek młodości jego, potym wiek śrzednich lat jego, a potym już wiek zeszłych a szedziwych lat jego, i jako w każdym wieku swoim swoj stan ma zachować, i jako sie w swej powinności a w swym poćciwym żywocie wedle swej powinności obchodzić ma, aby zawżdy był w obronie, w opiece, a pod królestwem Pańskim. Bo to jest pewna rzecz, iż ci, którzy go znać nie-chcą a powinności swej jemu wedle wolej jego okazać nie chcą, już to pewnie wiemy, jako sie przeciwko nim opowiedział, iż też o żadnym takim wiedzieć nie chce. A jako ludowi Izraelskiemu Mojżesz powiedał, iż jeśli opuścić was będzie raczył Pan, dopirko nędznicy poznacie, co to jest chodzić bez obrony a bez opieki jego. Bo aczci wiara wszytko sprawuje, ale bez dobrego a poćciwego żywota a bez dobrych spraw a poćciwych, które poszły z wolej świętej a z postanowienia jego tedy pismo święte powieda, iż taka wiara barzo zastydła a oziębła jest. Ale gdy tak sprawować będziesz poćciwy żywot swoj jako słyszysz, o! snadnie Duch Święty i zanioci i rozgrzeje zastydłą wiarę twoję, tylko bądź swego, radzęć, pilen, wszak nie orzesz.
Andrych dworzanin, twoj dobry towarzysz.
Do tego, co czytał ty księgi.
A prawda bracie miły, iż cie jakoś teszno,
A zwłaszcza gdyć na latkach już poczęścią zeszło, Jeśliś przeczedł ty Księgi gdzie są twoje lata,
I jakie są zawroty dziwne tego świata.
Widzisz jako w źwierciedle ony swoje czasy,
W ktorycheć mówił skacząc, iż wygrali naszy,
Widzisz też i śrzedni wiek majestatu twego,
Jakie były postępki wielmożności jego.
A gdyś przyszedł do stanu wieku poćciwszego,
W którym ci czas poprawić już żywota swego. Patrzże w swe pirwśze czasy jako we zwierciadło* A patrz gdzie było brudno, a gdzie też nabladło. Ocierajże ty blizny i stare liszaje,
Widzisz, iż sie masz puścić w nieznajome kraje. Boć już tam inych strojow nieboże potrzeba,
Kto sie bierze wyjechać z tej ziemie do nieba.
Już tam za nic karwatki i pstre obercuchy,
Już tam jakieś niecudne o tych strojoch słuchy. Już tam nic kołnierz długi z Deliją nie płaci,
I ktoby ją chciał przedać, każdy na niej straci. Już tam nic bot kowany i długie ostrogi,
Już tam trzeba co nalżej ustawować nogi.
Bo drogim pawimentem położono wszędzie,
Gniewają się kto ji tłuc potkowami będzie.
Tam gdzieś w nadolne zięmie w tych strojoch [jeźdżają
O o kowale i krawce stamtych stron miewają, Którzy im po swej myśli stroje wymyślają,
A tym tam ziemskim krawcom bryże pokryślają, Ale chcesz li w tamten kraj na gorę zajechać,
Już musisz ziemskich strojow poczęści zaniechać. Trzeba tam subtelniejszą mieć wzory robotą,
Miarą wszytko pokryślać rozumem a cnotą.
A nastrzępić nadzieją, wiarą a stałością, Usznurkować nadobnie prawdziwą miłością.
Bo tam wszyscy dworzanie tych sie strojow dzierżą, Ty świeckie obercuchy barzo je tam mierżą.
Nie najdziesz tam żadnego do pasa z kołnierzem, Ani w bociech kowanych, ani na łbie s pirzem, Jedno z roskoszną myślą, a zawżdy weseli,
A nadobnym przezwiskiem zową je Anieli.
A tak moj miły bracie masz co czynić s sobą,
Gdy widzisz jaką drogę pewną masz przed sobą. Gotujże sie jać radzę, boć o płatne idzie,
Nie daj sie światu stroić tej nikczemnej gnidzie. Widzisz więc jako drugim jego bryże szkodzą,
A tam gdzieby nie radzi czasem je zawodzą.
A bądź goto w jać radzę, być wszytkiego stradać, Bo sie ani obaczysz kiedyć każą wsiadać.
Poganiaj, poganiaj!
APOPIłTEGillATA
TO JEST KRÓTKIE A ROSTROPNE POWIEŚCI, CZŁOWIEKOWI POĆCIWEMU SŁUSZNIE NALEŻĄCE.
Przez tegożto co i żywot poćciwego człowieka pisał, tylko dwiema wirszyki zebrane a zniesione.
DO POLAKA, CO RAD CZYTA, PRZEMOWA.
Widzisz, moj mity Polaku, co na tym należy, kto ma na pieczy przeminęłe, terazejsze i ty które przypaść s czasem mają rzeczy. A to snadź namgdrszy, kto to uważać a tego około siebie przestrzegać umie. S czegóż to masz mieć innego, jedno s poćciwego ćwiczenia a s pilnego uwa-żenia a baczenia spraw ludzkich?... Ale mali sie prawda rzec, iż jeszcze więcej s czytani.*, bo tam najdziesz rozmowy s kim chcesz, najdziesz przykłady i przypadki ludzkie, jakie chcesz; które gdy przepatrzysz jako przez kryształ, snadnie sie i swych przest.rzedz możesz i drugiemu rady poćciwej dodać możesz.
A iż Polak jest teskliwy a wielki zabawna na tropie, przetoć podawam ty A po pht eg mat a, to jest krociuchnemi słowy długich rzeczy rozważenia, iż wzdy sobie przeczedszy, i s tego i z owego wirszyka możesz sobie co upodobać a do pamięci przykować. Jako gdy pczołka znosi miod z rozmaitych ziołelc... Wszak coć sie nie podoba, możesz ominąć jako kałużę przy drodze. — Jedno też nie zarazem łaj, bo prostakowi ma być wiele odpuszczono, gdy co s prostoty a nie ze złości czyni. A zatym miej sie dobrze, mo-żeszli. {Herb Jastrzębiec).
JAŚNIE WIELMOŻNEMU PANU Panu Piotrowi ze Zborowa
Kastelanowi Wojnickiemu, Staroście Stobnickiemu etc.
Apophtegmata, za onych starych, poważnych a uczonych ludzi, zwano ty słowa i powieści ros-tropne a dworskie, które też czasem bywały w rozmowach ich, które się też i do ćwiczenia i do rozumu inym na potym przytrefić mogły: co potym ludzie uczeni powoli sobie zbierali, i potomstwu na pamięć zostawiali, co wszędy najdzie i w greczkim, i we włoskim i w łacińskim i w inszych językoch. Tylko my Polacy takiechmy byli w sprawach swych zadrzemali, że nie tylko takich powieści, ale i potrzebniejszych rzeczy takiechmy zaniechawali, a pra-wiechmy język swoj, acz też nie barzo foremny, tak byli zatłoczyli a zaniszczyli, żechmy mu czasem sami właśnie nie rozumieli. — Ale jako w inych rzeczach, tak i w tej zda mi sie Pan potajemnie łaskaw na Polaki. A snadź żadnego narodu tak długo nie pieścił, i w pokoju i w kwitnących wolnościach swoich, jako narodu teąo; tak że też już i ludzi wzbudził nie mało, ktorży i pismy poćciwemi, i częścią i sprawami i słusznemi postępki, zdobią sprawy i przypadki narodu tego swojego.
Ja, iżem też jedna szczepa narodu tego zacnego, aczem inemi dary ani naukami nie był od Pana obdarzony, tylko iżem sie część ze zwyczaju, część też z ludzkich przypadków przypatrował do wszytkiego; nie chciałem też tego zaniechać, abych też wżdy był jakiej pamiątki nie zostawił temu narodowi swemu. To com mogł, tom znosił jako nieu-czony do pisania swego; mądry a baczny przyjmie za dobre jako nie od uczonego, a bespiecznemu, temu wTszytko wolno szacować jako raczy.
Ale iż wiem przyrodzenie Wielmożności twojej, iż i rad czytasz i rad sie pytasz o każdej przy-stojności człowieka poćciwego, i o to sie pilnie sta rasz, aby i sława przodkow zacnych twoich i sława już znaczna Wielmożności twojej, tak w Rzeczypospolitej, jako i w inych sprawach objaśniona była; przeto mi sie ty książki tych polskich powieści naszych, acz prostych, Wielmożności twojej przywłaszczyć a przypisać chciało, iż wiem, że to wdzięcznie tam przyjęto będzie, a gdzieby kto chciał co bes-piecznie uszczypować, snadnie obmowiono będzie. A przytym życzyłbych Wielmożności twoiej, iście jako prawie a wiernie życzliwy, aby ty zaczęte dary, które sie już jaśnie okazować poczęły w Wielmożności twojej, im dalej tym więcej Pan objaśniać raczył ku chwale swojej, a ku sławie i ku potrzebie tak zabiegłej a zaniedbałej tej ojczyźnie naszej* także i stanowi i wszytkiemu domowi Wielmożności waszej. — Data z Buska od mniszek, po świętym Gawle we wtorek r. 1567.
Życzliwy prawie Wielmoż. twojej.
NA HERB JASTRZĘBIEC
Jaśnie Wielmożnych Panów ze Zborowa.
Podkowa z krzyżem, kto to ma na pieczy,
Nie złe są iście to obiedwie rzeczy:
Jedna z żelaza, a druga ze złota,
A obie przedsię bronią od kłopota.
Krzyż dusze strzeże, a podkowa ciała,
By sie nie stłukszy dusza z nim nie mdlała.
Bo gdy podkowkę do nogi przybije,
Każdy pewniejszy nogi, ręki, szyje.
Drudzy w przygodach ten obyczaj mają,
Boga wzywając krzyżem sie żegnają.
Acz krzyż niema twarz, — lecz co na krzyżu był. Ten zawżdy swoich od złych przygód bronił. “ Naród Zborowski ten herb zawżdy mają,
A też sie pewnie nigdy nie ślizają.
Dobrze je cnotą na ocel kowano,
A sławą zacną mocno hartowano.
Mogą to zeznać postronni sąsiedzi,
Ze sie kierują i na gołoledzi;
A wszyscy pilni, wszyscy strzegą tego,
Co im należy sławie poćciwego.
Ten herb Jastrzębcem s, staradawna zwano,
A własny tytuł iście mu przydano;
Bo jastrząb darmo nikogo nie ściśnie,
Aż gdy potrzeba — toż więc wronka piśnie.
I to czego sam czasem nie doskubie,
Więc druga wronka zasię na tym dłubie;
Takżeć ci wszyscy Jastrzębcy działają,
Własnego swego ptaszkom udzielaią.
Ten jastrząb zawżdy, doma i u dworu,
Nie miewa nigdy na cnocie przemoru;
A kiedy trzeba, i wielki ptak łamie,
Dla sławy zacnej wszytko puszcza tanie. (Do tego miejsca drukoicaliśmy wszystko według pierwotnego tekstu. Z przyczyn niezależnych od podpisanego, dla braku miejsca, podajemy następujące,.Ap opht e g mat a“ nie w całkowitym tekście, ale w skróceniu, poprzestając na bardziej charakterystycznych ustępach.
Józef Kallenbach). APOPHTEGNATA.
TO JEST K.ROTK.IE A ROSTROPNE POWIEŚCI, CZŁOWIEKOWI POĆCIWEMU SŁUSZNIE NALEŻĄCE... A NĄPIRWE.I O Cnode.
Wszystko pospołu umiera s człowiekiem,
Lecz święta cnota ta trwa wiecznym wiekiem. Cnota jest klenot nieoszacowany,
Bo ta ozdobi ubogie i pany.
Cnota sie błysczy nad wszytkie szmaragi;
Na żadnym targu jej nie najdzie wagi.
Wszytko sie musi zmienić przy człowieku,
Lecz cnola święta, ta z nim trwa do wieku.
S ciałem przypadki odmienić sie muszą,
Lecz cnota święta, ta i w niebie z duszą.
Niech sie jako chce mieszać wszytko będzie, Cnota każdego ma ozdobić wszędzie.
Z zacnych postępkow, a s poćciwej sprawy, Zawżdy cnotliwi dostawali sławy. *
Mocna to zbroja, s poćciwością cnota:
Ta, sławy strzeże a broni kłopota.
Pięknie każdemu przy cnocie sławnym być,
Niż przy niecnocie smętnych czasów użyć.
Kiedy niecnotajaka ruszy ciebie;
Niemaszli kogo? zawstydaj sie siebie.
Cnota na świecie jest wielka krolowa,
A w dziwnej sławie swe dworzany chowa.
Gdy kogo widzisz wszetecznym na świecie, Łaiesz przeczże cie to samego gniecie?...
Wszoieczny zawzdy, co swą cnotę depce,
Mnima by o nim, gdy kto z drugim szepce.
J. oćciwy wszędy, gdy swą sławę czuje, w — °1Zeł zawźd>’. wzgorę przepatruje.
’V ’elki to klenot, mieć poćciwe oczy,
Kto prze niecnotę w ziemię ich nie tłoczy.
Powieści o sprawiedliwości.
Pan Bog na niebie nad wszystki ofiary,
Sprawiedliwość ma nawdzięczniejsze dary. ony sz^fir przy błyszczącym złocie,
Gdy sprawiedliwość zostaw a przy cnocie.
O poćciwej ’stałości.
Patra, co jest człowiek, gdy nie masz stałości. By karp we błocie tak zawżdy we mdłości.
Stałość wspaniła jest to dziwna cnota,
Zacny wzor sławy, a piękna robota.’
W ognm próbuje złotnik gdzie brant prawy, lakae w przygodach poćciwego sprawy.
Nie może doznać poćciwej stałości,
Aż gdy przypadną jakie ^przeciwności. 63
Jest człowiek stały by cedrowe drzewo,
Nie nakrzywi sie w prawo, ni na lewo.
Cnota sie łamie z niecnotami zawżdy,
A stały wiernie przy niej stoi każdy.
O trzeźwości a o mierności.
Trzeźwość a mierność, mało nie rodzone,
Ty zawżdy czynią ludzi ozdobione.
Patrz, jako schodzą takim marnie lata,
Co sie wdawają w rospustności świata.
Sława tępieje, dobre mienie ginie,
Kto prze rospustność świętą cnotę minie,
Iście to szpetna w poćciwym przywara,
Gdzie ustępuje wszeteczności miara.
Jako Syrena morskie sprawce głuszy,
Tak ty w roskoszach zatkaj sobie uszy.
Patrz, co roskoszy dobrego nam czynią? Ledwie zacnego nie uczynią świnią.
O bacznej roztropności.
Nie to jest mądry, co wiele spraw umie,
Lecz co złe z dobrym rozeznać rozumie.
Nie toć jest rozum, co jedno dziś widzisz; Patrz co przypaść ma, tym sie nie oszydzisz.
Nie tylko tam patrz, co stoi przed tobą: Rozmyślaj s czasem, co dybie za tobą.
Nic nie jest rozum, kto sie im nie zdobi, Jakoby kota chował w pustej krobi.
Jeszczeć nie to mistrz, co robi z nowego; Więtszy, co dobre uczyni ze złego.
Fortuna jako próżny dzwonek głucha,
Która rozumu a cnoty nie słucha.
Każdy strój szpetny napiękniej upstrzony, Gdzie cnotą rozum nie iest ozdobiony.
Napiękniejszy strój, gdzie bramy ze cnoty,
Z rozumu strzępki, a s sławy forboty. iijj;
A.... — — — — ------. n
Rozum, ten niebo, ziemię opanował,
A przyszło rzeczy zawżdy przepatrował.
Nawiętszy rozum, kto pozna sam siebie,
A z bujną, myślą nie lata po niebie.
AVielki to diszkret, co czasów poćciwie Tu swych używa, a przy cnocie żywię.
Kto sie rozumem a cną cnotą rządzi,
Niech sie kołysze jako chce, nie zbłądzi.
Rozum to jest wodz do wszego dobrego,
Ten zdobi cnotę, a strzeże od złego.
Nawiętszy rozum, kto sie tak sprawuje,
Iż swe przypadki w sobie opanuje.
Nie może żaden taki marnie zbłądzić,
Kto sie przypadkom nie da swoim rządzić.
To rozum zacny, co wszytko u niego Rowno, nierowno, patrzy poćciwego.
Wielka osiadłość, kto cnotę posiędzie,
Która rozumem ozdobiona będzie.
I to z niemałym na świecie pożytkiem,
Gdy kto w swych sprawach podoba się wszytki
Owa, cokolwiek z rozumu pochodzi,
To cnotam miło, złościam bardzo szkodzi.
O icszetecznym bespieczeństwie.
Kto bez rozmysłu zaczyna swe sprawy,
Może być nazwan w kukle błazen prawy.
Ukwapna sprawa, ta nigdy nie była,
By mistrza swego barzo nie strapiła.
Każdy występek s przodku sie lekki zda,
Kto nie obaczy, nacz potym wyniść ma.
Gdy masz co czynić długo sie rozmyślaj, Prędko rosprawuj, końc na wszem patrzaj.
Kto nie rozmyśla co ma przypaść s czego, Początku nigdy nie ma gruntownego.
Jakoby gila nauczał na wsparze,
Kto szalonego mądrą rzeczą karze. „Wąż kryje uszy, gdy go zaklinają,
Także szalony gdy mu radę dają.
Szalony sobie wszytko dobrze tuszy:
Mow mu ty co chcesz — jemu mimo uszy. 0 skromności poćciwej a o uporze.
Nigdy nie doznał żaden swej skromności.
Gdy kto nie miewał na się sprzeciwności. sprzeciwnych sprawach wyjaśnia sie cnota, Abowiem w szczęściu łacno ciągnąć kota. Trudno to dobrym może być nazwano,
Co więc z uporu bywa sprawowano.
Zawżdy uporna myśl na złe wychodzi,
A skromność snadnie we wszytko ugodzi.
O świętej prawdzie i o nieprawdzie.
Zacna jest prawda przy poćciwej głowie,
Gdyż sie Pan z nieba tym przezwiskiem zowie. Język, wszeteczny język zowie pismo,
Co już na jaśnią i bez pisma wyszło.
A co może być już nasprośniejszego?
Jako jest język człeka wszetecznego.
Język nagorszy i nalepszy członek,
Nacz ji obrocisz, tam brzmi jako dzwonek. Piękny to zwyczaj starszy nam oddali,
By o nieprawdę w gęby sie plaskali.
Pochlebstwo co jest.
Pochlebca prawie dobrze wyćwiczony,
Jest Panom łgarzom ciotczony rodzony.
Jako pies milczkiem, gdy kąsa nie szczeka, Także pochlebca, by co wyłgał czeka. Pochlebca każdy, piesek Pępowskiego,
Za tym wnet bieży, gdzieby dostać czego.
Kej — T. iv. ’ 5
Jako niedźwiadek, niż ukąsi, liże,
Takżeć pochlebca pirwej wełnę strzyże.
Marnotratnik a skępiec.
Skępiec a hojny, nic po nich nikomu:
Prawie z jednego idą oba domu.
Hojnego krótkie panowanie bywa,
Co dzisia podrze, to jutro pozszywa.
Skępiec jako głóg, co drapie przy drodze, Jagody twarde, a koza ji głodzę.
Trzeźwy a pijanica.
Pijany z trzeźwiem barzo rożno chodzą,
W jednej gospodzie nigdy sie nie zgodzą.
Pijany śmierdzi iako pies przez ścianę,
Gdy skwarnę miece, a wieczorną pianę.
Trzeźwość pomierna ta zdobi każdego,
Cnota go święta prawie ma za swego.
Mierny nikomu nie uczyni złości,
Bo sławy strzeże w pięknej poćciwości.
Opilec nigdy nic dobrze nie czyni,
A w swych postępkoch podobien ku świni.
Pyszny a pokorny.
Prze pychę strącił Bóg z nieba anioła,
A cożby chłopa nie stłukł jako woła?
Nie słychał żaden, aby Bog pysznego Nie strącił zawżdy z majestatu swego.
Co sprośniej szego może być na świecie,
Jako chłop hardy, gdy myśl swą zaplecie.
Przeczże sie pysznią ty nadęte świnie?
Gdyż ich ta bujność przeminie w godzinie.
Hardy gdy straci od rozumu klucze,
Jest jako pęcherz, co sie wiatrem tłucze.
I przecz sie pysznisz bańko malowana?
Która sje stłuczesz i wiatrem zachwiana.
Jako poćciwij ma w sobie obaczać iż jest człowiek.
W Deltie, pogański bog głosem wyznawał,
Iż to namędrszy, gdy sie sam kto poznał. w szytko sie wszytkim podoba do siebie,
Ano rzyć w piasku, choć lata myśl w niebie.
Kto chce nie zmylić w poćciwości kroku,
Nie miej paździorka namniejszego w oku.
O prawym slachectwie.
Nie to slachectwo, co herbów nawiesza,
Jeśli co w cnocie nietrefnie pomiesza. ^Nie to slachectwo, chlubić sie pradziady;
TV iętsza to, nie mieć na cnocie przysady.
Slachectwo ma być jako kryształ czyste, ^ Jako sklo piękne, na wszem przeźroczyste.
To są slacheckie napiękniejsze bramy,
Gdy nic na cnocie przysady nie mamy.
Gdy który slachcic wichruje swym stanem, Możemy mu rzec: bodaj wisiał. Amen.
Pieniądze, skarby, dobre mienie minie,
Sława poćciwą ta na wieki słynie.
Potomek zacny ozdobi swe przodki,
Wszeteczny zelży i rodzone ciotki.
Nie^ dosyć na tym, iż sie kto wystroi;
Gdy cnotę spluska, za diabła to stoi.
Mać też dudaszek czubek i pstrociny,
A przedsię śmierdzi tak jako i iny.
By sie też wronka napiękniej strzępiła,
Przedsię na śmieciu będzie sie pyszniła. ^Nie pomoże nic, choć w łabęciem gniazdzie, Czasem na wiosnę szarą gąskę znajdzie.
To jest slachectwo, gdzie bramy ze cnoty,
A s sławy strzępki, z zacności forboty.
To prawy slachcic, co stanu swojego,
Używa zawżdy na wszem poćciwego.
To prawy slachcic, co poćciwe oczy
Wzgorę wynosi, w ziemię ich nie tłoczy,
Slachectwo z orły wysoko wylata,
Wszeteczność z kobcy tylko wróble chwata. Wszeteczny slachcic, spluskany przewarą,
U krawca traci sukno, społu z miarą. Poóciwy slachcic, pilno upatruje
S cnotą jednania — z niecnotą wojuje.
U poćciwego jestto wielkie fes tum,
Mijać utile, a szukać honestnm.
Prze pożyteczne (tak smakuje światek),
Mijamy sławne — nazacniejszy kwiatek.
Coż zacniejszego jako sława s cnotą?
Toby prawie zwać wenecką robotą.
Co jest wszetecznik, choć sie slachtą zowie?
Maszkara piękna na parszywej głowie. Wszeteczny slachcic, co nie pilen cnoty,
Prawy dziesiątnik jest z szalonej roty. Poćciwy slachcic z wszetecznemi Pany,
Jest jako kwiatek w pokrzywach różany. Ktoż sie tytuły a herby ozdobi?
Jeśli swej sławy s cnotą nie sposobi.
Toć jest slachectwo, cnotą sie ozdobić, Niecnoty kijem jako węża dobić.
Nie pomogą nic złoto ni klenoty,
Gdy komu w skarbie niedostawa cnoty. 0 wszeteczności a o ntedbałości.
Co sprosniejszego nad żywot wszeteczny?
Zawżdy zła sława, zawżdy kłopot wieczny. Do wszeteczności gościniec iitarty;
Do sławy trudny, a twardo zawarty. Wszeteczny zawżdy podoba sie sobie,
Chociaj go zewsząd szpetna skwara skrobie. Nadroższa kupią, stan człowieka złego,
Bo za marną śmierć zawżdy cena jego. Ogień, gdy wiatr dmie, zawżdy szyrszy bywa, Także z zwyczaiu złym złości przybywa.
Patrz na każdy stan, patrz na białą głowę,
Gdy swszetecznieje, wnet odmieni mowę.
O poćciwej pracy a o próżnowaniu.
Co jest niedbalec nikczemny na świecie?. wieprz w chlewie tak swoj żywot gniecie.
Hilk powiedają, iż nie tyje leżąc,
I chłop leniwy chodzi sie najeżąc.
Patrzaj na mrówki, patrzaj i na pczołki,
I myszy siedząc nie gonią pustołki.
Rostropna praca przy poćciwej sławie,
Jest jako przysmak przy wdzięcznej potrawie. Pan Bog każdemu sporzyć obiecuje,
Kto sie poćciwie swą pracą sprawuje.
Człowiek niedbały, jako kołnierz długi, ^ Co darmo wisi na grzbiecie u sługi.
Konia kawaller im naczęściej bodzie Nalepszy bywa ku każdej przygodzie.
Lepiej być dobrym s cnoty niż s strachu.
Więtszej roskoszy ten zawżdy używa,
Kto s cnoty dobrym, niźli s kija bywa.
Nie trefna więc to zawżdy bywa groza,
TV wieczór sie kija bać, rano powroza. Niesmaczne owo więc bywają święta,
Siedząc w powrozie, a na nogach pęta. Pięknie każdemu, gdy dobry s swej cnoty, ^ Bywa: już każde miną go kłopoty.
Ten, kto z niewolej już musi dobrym być,
Już ten o sławę, o cnotę niedba nic.
Zaż to nie pięknie, kogo dobrym zową?
Na poły w niebie z nogami i z głową.
Na złego prawa zawżdy wystawiano,
Dobrego sędziem nad nim obierano.
T zaż nie lepiej poćciwie sie rządzić,
Niżli sie dać bić albo przykro sądzić.
Rzeczpospolita a prawa.
Za starych wieków był na wielkiej pieczy.
Ten, co wiernie strzegł Pospolitej-rzeczy.
Pater Pati-iae nadobnie go zwano,
Kogo na spolnych sprawach wiernym znano.
Ale dziś szpetnie ten Pater P a t r i a e, Paniej prywacie kwoli oczy kryje.
Zacnato Pani iście po ty lata, 8 Panną niecnotą wielmożna prywata.
Na małej pieczy dziś Rzeczpospolita,
O swojej własnej już sie każdy pyta.
Kiedy publika stroną sobie chodzi,
Prywata na nię, by kot na mysz godzi.
Zacni Panowie, by sie obaczyli,
Snadź na publikę lepiejby baczyli.
Rzeczpospolita, ta jest prawa matka,
A prze złe syny zginie do ostatka.
Sumnienie a przyrodzenie.
Rożne to sobie iście dwie sąsiedzie,
Gdzie sie sumnienie z przyrodzeniem zjedzie.
Sumnienie zawżdy tam radzi, gdzie cnota; Przyrodzenie z nim zawżdy ciągnie kota.
Sumnienie gryzie, gdy na cnocie brudno,
A s przyrodzeniem by ze źrzebcem trudno.
Barzo w sumnieniu w ten czas sprawa płocha, Gdy przyrodzenie w roskoszach sie kocha.
Jako mistrz z miotłą, tak sumnienie stoi,
Nad przyrodzeniem, gdy się cnoty boi.
Złe przyrodzenie jest jako wilk w lesie,
Gdzie co ułapi, do swej wolej niesie.
Gdzie przyrodzenie hamowania zgoła,
Nie ma, woz stłucze i połamie koła.
Swowolny źrzebiec, wolne przyrodzenie,
Gdzie go nie wściąga cnota a ćwiczenie.
Zazdrość a życzliwość.
Życzliwość, zazdrość, rożne to sa ciotki, Drapią sie zawżdy jako Marca kotki.
Życzliwość święta, ta wierna każdemu, Zazdrośćby rada wydarła i swemu.
Jz nie rozumiem, co ma po tym zazdrość,
Bez swych pożytkow czynić każdemu złość? 0 prawiech z wolnością.
Piękna na świecie to nastała sprawa,
Gdy przełożeni ustawiali prawa.
Acz mało prawa potrzeba dobremu,
Lecz mu go trzeba, by sie bronił złemu.
To święte prawo, a nigdy nie błądzi,
Co czyje własne każdemu przysądzi.
Już stary zwyczaj sprawiedliwy, święty,
Dziś w naszych prawiech poszedł na wykręty.
S pajęczyny sieć, którą bąk przebiie,
Dziś w nasze prawa muszka sie uwiie. 0 przełożonych z mniejszymi stany.
Właśnieby mogł zwać ojcem świata tego, Każdego z Boga tu przełożonego.
Miałby być właśnie iako anioł Boży,
Kogo tu Pan Bog na świecie przełoży. Pismo ziemskiemi pany zowie Bogi,
Lecz na tych bogoch znajdzie czasem rogi. Ma być podobien ku Bogu bliskością,
Bog ziemski cnotą a sprawiedliwością.
O bogaczu a o mniejszym stanie.
A coż masz po tym, moj bogaczu miły!
Zeć plewy w gumnie z zgoninami zgniły? Coż bogacz naprzód ma — iż myszy worki Gryzą mu, a on przedsię suszy wtorki?
Coż bogacz wygrał, iż na sześć mis daią, Trzej ręcznik dzierżą, a dwa przedeń kraią Izaż bogacz może z sześci mis zjeść więcej, Niż z jednej uboższy, smaczniej i goręcej?
Złoto wnet zbłażni burmistrza i rajce;
Złoto uczyni złodzieja i zdrajcę.
Złoto zabije rodzonego bratka!
Za złoto przeda czasem dziewkę matka.
Warchoł a Spokojny.
Pan idąc w niebo, gdy tu wszytko sprawił, Nawiętszy klenot pokój nam zostawił.
Pan na warchoły marne świata tego,
Chce zawżdy dobyć szarszuna swojego.
Głośno jest na świat ten dekret wywołań, Kto rozlewa krew, chce jego rozlać Pan.
I radbych wiedział, co ma warchoł po tym, Iź swoich czasów używa s kłopotem?
Z małych, w pokoju wielkie rzeczy rostą,
A warchoł nędze używa i s chłostą.
Na warchole guz, i włosy niespełna,
A na spokojnym zawżdy gładka wełna.
Polcoj z walką.
Dziwna to jest rzecz, kiedy sie dwa zwadzą, Już wszytkim stanom ich burdy zawadzą.
Dziwna to jest rzecz, kiedy sie dwa wścieką, Głowy niewinne by kapustę sieką.
Gdy sie dwa zwadzą świeccy tyrannowie,
Na stronie siedzą, a drugim po głowie.
Jakaż to nędzna świecka spi*awiedliwość!
Lać niewinną krew prze upomą chciwość.
O szczęściu i o nieszczęściu.
Szczęście jest własny łaskawy dar Boży,
Na kogo już on swe krolestwo włoży.
Ci co bywali zawżdy z mądrą głową,
Błogosławieństwo Pańskie szczęściem zową.
Acz sie i złemu pofortuni czasem,
Przedsię zły tego używie z złym kwasem.
To iest fortunny moim zdaniem każdy,
Który na równym dobrej myśli zawżdy.
Jeszczeto nie zysk, kogo panem zową,
Gdy zawżdy siedzi z zasępioną głową.
Nędzneto szczęście, kto w bogactwiech pływa, A wolnej myśli nigdy nie używa.
Przypadek przygodny z nadzieją.
Zaż nie widamy odmienności świata?
Dziś mamy z niego ojca — jutro kata.
Tak sie omylnie z nami świat obchodzi,
Na każdego tak by kot na mysz godzi.
Bychmy sie dali światu, tej obłudzie,
Zwieść, szkodaby nas zwać iżeckmy ludzie.
Właśnie świat zową łotroska jaskinia:, Zawżdy pod nami ryje jako Świnia.
Świat nam jest prawie jako ptasza siatka,
A jako sowa, na sikory klatka.
Pięknato sprawa przy poćciwym ciele,
Kto sobie piątkiem nie czyni niedziele.
Przecz sie frasujesz o rzecz niepodobną? Czynisz sie więźniem, mając myśl swobodną.
Nadobnie patrzyć na wspaniłe serce,
Gdy sie frasunkiem leda ocz nie tresce.
Zginąć nie może nic nikomu wiecznie,
Gdy sie nadzieją kto cieszy bespiecznie.
APOPHTEWiHATA
KRÓTSZE.
S PRZYPADŁOŚCI CZASÓW I RZECZY ZEBRANE. / Cnota z niecnotą.
Górą zawżdy lata cnota,
A to jej wdzięczna robota,
Aby myśl polerowała,
A na dobre wprawowała.
Niecnota.
Niecnota, wąż jadowity,
Co leży na drodze zwity;
A gdy łotrowie weseli,
W ten czas tam narychlej strzeli.
Cnota w niewoli.
Wejże! jako cnota wdzięczna, Której zawżdy sława wieczna, Łakomstwu w niewoli służy,
A niecnota przed nią płuży.
Niecnota na swobodzie.
Patrz, jako ta dropia ksieni, Chodzi by paw między swemi: Skrzydła, ogon rostoczyła, Niecnota co je zbłaźniła.
Prawda z nieprawdą.
Prawda, to wielka krolowa.
Kto ją w poćciwości chowa,
Ta pięknie zdobi każdego,
Choć i stanu podlejszego.
Nieprawda.
Nadobny to zwyczaj mają Polacy, iż sie plaskaią Po gębie: czasem *sie zwadzą, Kiedy komu łża zadadzą.
SIEDM CNOT PRZEDNIEJSZYCH.
Sprawiedliwość.
Kto na świecie sprawiedliwie. A k temu poćciwie żywię,
To prawy szafir we złocie,
A mało wie o kłopocie!
Krzywda.
Krzywda a niesprawiedliwość, Zawżdy muszą pospołu rość.
Ale kto sie z nimi braci,
Sławę i poćciwość traci.
Miłosierdzie z srogością.
Poćciwy, gdy dobra swego Tu od Boga nadanego,
Z miłosierdziem go używa;
Temu go zawżdy przybywa. ✓
Srogość.
Kto w srogości ludzi łupi,
Barzo traci na tej kupi.
Bo i sławę marnie traci,
I Bog sowito zapłaci.
Trzeźwość, opilstwo.
Każdego to pięknie, zdobi,
Kto sie trzeźwością sposobi.
I zdrowie i sława spełna,
I na mieszku gładsza.wełna.
Opilstwo.
A ty co rzeczesz opiły?
Coć iuż na poły brzuch zgniły: Który prze twą świnią sprawę Tracisz i rozum i sławę.
Stałość, odmienność.
Myśl stateczną z mądrą głową, Twardym murem zawżdy zową.
Co sie nigdy nie uniesie,
A nie błądzi iako w lesie.
Odmienność.
Patrz na owy kuropłoszki;
Gdzie nie masz statku i troszki: Kiedy na nie co przypadnie, Ledwo drugi do drzwi zgadnie.
Roztropność, niedbalość.
Kiedy rostropność przypadnie, Wszytko by wianki wił snadnie: Już więc takiemu przychodzi,
Bo ta we wszytko ugodzi.
Niedbałość.
Ty darmolegu! co czynisz?
Iż o sobie nic nie myślisz. Onegoż sie wirszyku chce:
La Bog na piecu komu chce.
SIEDM GRZECHÓW ŚMIERTELNYCH.
Hojność a łakomstwo.
I coz masz łakomcze po tym, łże wszytko myślisz o tym ’ Abyś darł i z dębu łyka?
To twoja wszytka praktyka.
Łakomy do hojności.
I tyś wygrał, panie hojny! Chociaj sie zdasz sobie strojny. Ale w mieszku nic nie mamy; Wierę to nie cudne bramy.
Za żywota łakomego,
Gdy umrze nic mu lepszego.
Bo gdy już popędzi pawy, Ujdzie nędze i złej sławy.
Pokora do gniewu.
Chcesz jeszcze? zuchwalcze miły! A już ci sie pogoiły Ony twoje stare guzy;
A bolą więc, by Francuzy.
Gniew do pokory.
A ty coś wygrał w pokorze?
Iż ci po łbie kto chce orze.
A iż cie tak wszyscy znaią;
Więc ci też na gębie grają.
Pokora.
Wolę ja tak, bracie miły!
Niż by mi gębę obbili,
Jako to twojej działają,
Aż ci zęby wyglądaią.
Leniwy.
Lekko idąc, tamże zajdę, 1 tak prędko wszytko najdę; Jako ty, skacząc by zając, Ninacz sie nie rozmyślając.
Myśliwy a nie myśliwy.
Nie wierzę, kto jest myśliwy Aby komu miał być krzywy;
Bo już złego nie myśli nic, Zatrąbiwszy więc w cieple pić.
Nie myśliwy.
Nic też dalej jedno trąbić, Cudze żyto z owsem gnąbić. Dosyć zabawek poćciwych,
Niźli słuchać psow krzykliwych.
Szczebietliwy a milczący.
To prawie’ obyczaj wilczy,
Gdy kto w kącie wszytko milczy A jako Bernardyn siedzi,
Drugich słuchając spowiedzi.
APOI»IITEG3IATA poćciwe
NA OSOBY ROŻNE.
Kroi s panem radnym.
Wierę, Królu miłościwy! Powinien każdy poćciwy Zawżdy przestrzedz pana swego Co mu być zna poćciwego.
Kroi.
Ja sie o to nie gniewam nic, Kto mi będzie prawdę mówić; Bo prawda jest miotła sroga,
A prawie dana od Boga,
Pan radny.
Gdy w Panu nie masz chciwości, Z łaski a s sprawiedliwości,.
Iż co żywo k’niemu bieży;
Wiele mu na tym należy.
Pan świecki do Biskupa.
Coż będziemy czynić księże?
I ciebie woydłok dolęże,
Kiedy nie dadzą wytykać,
A kontributę przedsię dać.
Biskup.
I tyś wygrał, miły panie!
Co siedzisz jako lis w jamie. Drogi masz szacunk po części, Co masz dawać s czwartej części.
Pan.
Mniejszaćby to księże miły, Iżbychmy to już złożyli;
Ale jakie prawa mamy?
Po małej chwili poznamy.
Sąsiad z opatem.
Nuż miły księże Opacie!
Wierę nic to dziwna na cię. Dąrmo tuczysz tłuste woły,
A nie dbasz o przyj acioły.
Opat.
Ale cóż tobie do tego?
Nie lepiejże patrzyć swego.
Oj! byś ty harnasz szorował, Ą na wojnę sie gotował,
Tymże gorzej ksze Opacie! łże nas tam wyganiacie: 1 tućby nadobnie było.
By sie s hełmem drzewo pstrzyło.
Ziemianin z dworzaninem.
Nuż moj miły dworzaninie!
Jeśli nas nadzieja minie: Pewniejsza będzie wysługa,
Gdy sie rzuciwa do pługa.
Dworzanin.
Niewiemci, być to nieprawda,
Iż moje lata u dyabła,
Com na Boży kabat służył:
A to nic, com sie zadłużył.
Ziemianin.
Napewniejsza to wysługa,
Co z Boga idzie, a s pługa:
Aczci więc drudzy bywaja,
Co sie z nędze wygryzają.
Domowy z żołnierzem.
Ty co chcesz czynić żołnierzu? Chociaj w tym długim kołnierzu. Kędy konie postawiwa?
Bo daleko jeszcze żniwa.
Żołnierz.
I tyś barzo wiele wygrał,.Żeś już dwakroć podatki dał.
A wżdy ja o cudzym chlebie, Bronię i ciebie i siebie.
D omowy.
Ba, kiedyby wam płacono, Wieleby tym naprawiono:
Bo wy syroinacy chudzi,
Musicie drzeć nędzne ludzi. /
Starosta s poborcą.
A coż czyni Pan poborca? Niechce mu sie do proporca. Ma list od męki, od winy:
Woli murować kominy.
Poborca.
A coż czynić Panie miły! Trzebać na nie pisać winy.
Ani pozywać nie chcecie,
Ani na ciążą nie ślecie.
Starosta.
Łacnoć tobie, siedząc liczyć, Leczby też drugiemu życzyć;
Bo chociaj często dajemy,
Gdzie sie podziewa? — nie wiemy.
Podskarbi z mytnikiem.
A ty co czynisz mytniku?
Byś jedno nie był na łyku,
Boć rejestra jakoś błądzą,
Ci co piszą, źleć je i’ządzą.
Mytnik.
Wierę Panie! barzo głupie Jakoś dzisia w Polszczę kupie:
By też wierę darł przezdzięki,
Nie masz w czym rozmoczyć ręki.
Podskarbi.
Przeto nie masz, iże drzecie,
Mało nie dwakroć bierzecie.
A co nowych myt nastało,
Dziw, że co kupców zostało!
Ziemianin s starostą.
Moj miły Panie Starosto!
Oto ja tak powiem prosto:
Choć sie wam nisko kłaniamy, Sprawiedliwości nie mamy.
Starosta.
A wszak zawżdy bez odwłoki,
Gdy czas przydzie sądzą roki; Czynią też exekucyją,
Kiedy kogo sucho zmyją.
Ziemianin.
Ba! toć jeszcze powinna rzecz: Aleby nas slachty nie drzeć,
A poczynić nam granice,
Praw nie wywracać na nice.
Starosta a burmistrz.
Witajcież, Panie burmistrzu!
Na ratuszu sławny mistrzu. Wieleście ich osądzili,
Co nie-dawno w łykach byli?
Burmistrz.
Z góryć nam jest ta moc dana: Tam bywa krzywda uznana,
I tam bywa sentencyja,
Na dole exekucyja.
Starosta.
Snadźbyście lepiej czynili, Byście nędzniki sądzili,
A krzywd ludzkich doglądali, Niźli złodzieje wieszali.
Wojewoda a Rajce.
Owości Panowie Rajce!
Patrząc na nie aź sie s... Dawnoście ty posądzili Co z wieczora nabroili.
Rajce.
Jakie, Panie, wybieracie,
Otoź takie sobie macie. Snadźby i babę obrano,
By jedno co za to dano.
Ziemianie s posły.
Coź będą mówić ziemianie, Gdy pobor przyniosą na nie? Z daleka Posłom nałają,
Z bliska się nisko kłaniają.
Ziemianie.
Witajcież mili osłowie!
S Sejmu Panowie Posłowie. Nadobnieście uradzili, Abychmy w niewoli byli.
Po słowie.
Wierę, jedno nas patrzycie, Czemu s Pany nie mówicie?
Na tychci wszytko należy:
Poseł temu nie zabieży.
Ziemianie.
Wszytkoć dyabeł, mali sie x-zec,
Co naszych praw tam macie strzedz Acz cnotliwych jest nie mało, Drudzy, by sie jedno brało.
Wojt s panem.
Panie, wierę, matko Boża!
Jakoś nam nie plenne zboża:
Barzo u nas grosz zwierzyna,
A blisko już do Marcina.
Pan.
Więc Wójcie! barana sprzedać.
Zaż wszytko do brogu biegać?
Albo też s kurem gąsiora,
Teżci nie da spać z wieczora.
Wojt.
Jużbych ja tak usnął s kurem,
Ale przedsie chodzić s turem;
Daj pobor, zapłaćże winę,
A potym weź dziesięcinę.
Pan z urzędnikiem.
Wierę, Panie urzędniku!
Strzeż, byś kiedy nie był w łyku. Barzo się brożki zniżają,
Chociaj z nich nie umłacają.
Urzędnik.
Uległy sie snopki Panie!
Suche było lato na nie.
Dokładało nas tu czworo;
Barzoć im dziś w brog nie sporo*
P a n.
Ba, wierzę iżeś dołożył*
Ale nie w brog, w mieckeś włożył* Bo dawno tym wasz cech słynie, Ze u korca wnet wirzck zginie:
Urzędnik.
By sie Panie! garścią brało,
Ba nie będzieć przybywało.
Suń gąsięciu, suń kurczęciu,
Musić sunąć i prosięciu.
Pan.
Patrzaj jedno, byś nie sunął,
Abyś na gałąź nie dunął.
W szpiżarni nic chwała Bogu Nie masz, a wżdy słabo w brogu.
Krawiec s Panem.
Panie! musicie przykupić,
Sukna, chcecieli dobrze mieć.
Boć barzo wąska delia,
Ledwo ją oblokę i ja.
Pan.
Alboć bracie krawcze nogieć,
Albo miewasz krotki łokieć.
Pięć łokci wyszło w delią?
Ze czterzech ją ludzie szyją.
Krawiec.
Sukno, Panie nie natkane,
A k’temu barzo zmaczane:
Więc sie go siła sstąpiło,
A też barzo wąskie było.
Pachołek i pan.
Panie miły! zima blisko,
Barzo wąskie mam suknisko.
Jeśli barana nie będzie,
Pewno ząb o ząb zagędzie.
P a n.
Dobrze tak na was łotrowie!
Bo co wam dadzą Panowie, Wszytko lecie przepijecie;
Zimie nie masz nic na grzbiecie.
Podwojewodzy a kupiec.
Wierz mi, iż i to nie głupiec,
Co go to zową Pan kupiec. Przyczyni ten sobie wagi,
I łokciem rosciągnie szragi.
Kupiec.
Trudno Panie! dziś mędrować, Przyjdzie nam z Szoty wędrować. I wy macie nie złą kupią,
Co nas waszy słudzy łupią.
Gość a gospodarz.
Pomaga Bóg! stary łgarzu,
Panie miły gospodarzu.
Jakim korcem owies mierzą?
I co weźmiesz za wieczerzą?
G o s p o darz.
O! silny z was pożytek mam,
To co sie darmo nabiegam:
A co mi węgły pos.... Nie dawszy nic uciekacie.
Urzędnik z młynarzem.
Dobry dzień Panie młynarzu! Witajcież Panie włodarzu. Wieleź tam masz żyta w skrz Podobnoś usypał świni.
Młynarz.
A co dziś Panie za mływo?
Ba skurczyłoć sie co żywo. Ledwo czasem do Niedziele Jeden sie koruszek zmiele.
Urzędnik.
Dawno sie ten korczyk miele, Alechby to mogł rzec śmiele, Iżeś ich już ukradł kilo. Dawno w skrzyni pełno było.
Młynarz.
Głodne to więc lato czują,
Gdy sie sami krucy kłują.
Ja garścią, ty możesz worem: Blisko szelina za dworem.
Prokurator a sędzia.
Możesz ty dekret ferować? Mnie też wolno apellować.
Siła sie z czasem odmieni,
Bo Sjem bywa aż w jesieni.
Sędzia.
Ba, możesz ty apellować,
Ale koc każ nagotować.
Leczby grosz przepadł przez palce, A dobrze tak na zuchwalce.
Spokojny a prokurator.
Witajże Panie Doktorze!
Nasz miły prokuratorze,
Co na worku pulsu macasz,
A prawo opak wywracasz.
Prokurator.
I tyś nie wiele, mym zdaniem, Wygrał też swoim jednaniem.
Bo połowicę odpuszcza,
Kto sie na ludzi przypuszcza.
Spokojny.
Już ja wolę część odpuścić,
Niźli tobie ręce tłuścić,
A włóczyć się po terminach!
Nic mi po tych oskominach.
Doktor s panem.
Panie! a jakoż sie macie?
A dobrzeż mię jeszcze znacie? Wierę wam słabo puls bije,
Znać, że wam wątroba gnije.
Pan.
Już miły Panie Doktorze!
Poki tam pieniądze w worze,
Na co trzeba rozkażcie dać,
Boć nie mogę sobą władać.
Doktor,
Panie! trzeba dać nie mało,
Boć w aptekach przydrożało:
A mnie też wczas kaźcie co dać, Boć tu trzeba popracować.
Kramarka a ziemianin.
Czego chcecie? piękny Panie! Najdzie u mnie wszytko w kramie. A wierę wam dam nie drogo, Dobrzeć wam chodzić chędogo.
Ziemianin.
Byście chcieli wierzyć mało,
Bo sie pieniędzy przebrało,
A wierę dziś trudno o nie: Juźbych snadź przedał i konie.
Kramarka.
Dały sie nam ty borgi znać, Wszytko sie każą pozywać.
Bo gdy bierze pięknie mówi,
Ale kiedy da? ą kto wie.
Szynkarz s Panem.
Panie! dobre wino u mnie,
A wy macie siła w gumnie:
Baryłę go wziąć nie wadzi,
Wiem, że je pijecie radzi
Pan.
Siła s tego gumna trzeba,
Na potrzeby i dla chleba:
Dobrze też garnuszkiem bracie! Nie przychodząc ku utracie.
Masztalerz s Panem.
Panie! konie sie przepadły,
I wczora owsa nie jadły,
Ażem im był po snopku dał: Młoconego klucznik nie miał.
Pan.
Jedno patrzysz gotowego, Mnimasz, by już do nowego: Dobrać sieczka siodłowemu,
A s plewami gościnnemu.
Urzędnik s Panem.
Panie nie plenne zbożysko,
Bo silne było złożysko. Trzeba dzisia na korzec bić, Niźli go przydzie namierzyć.
Pan.
Jako cię mam, to tak zawżdy Nieplenny tobie rok każdy. * Dawnoć ty nowiny słyną: Urzędnikom wirzchy giną.
Pani s Panią starą.
Coż, Pani stara działamy? Pewnie już świat opuszczamy, Poginęły i biesiady,
Prawie chodzimy by baby.
Pani stara.
A zaż ty Pani w niewoli? Smutne serce zawżdy boli, Możesz czyście być wesoła: Nie boj sie swego sokoła.
Chłop s karczmarką.
Coż wżdy Pani tak figlujesz? Dwie za jedno przypisujesz,
A podawasz nam s pianami:
Daj s konwią, nalejem sami.
Karczmarka. ’
Aleciem barzo wygrała,
Beczka mi sie opukała.
I drugie’ mi pokwaśniało,
Mamci z was zysku nie mało.
Chłop.
A więc to na nas wydrzeć masz,
Iż swych beczek nie doglądasz? Aleć to już nie nowina,
Sowito płaci chudzina.
Oreta z Netą.
Dobry wieczór Pani Neto!
Nie byłci, by go zabito,
Jakoś była obiecała,
Iżeś go tu przywieść miała.
Neta.
Miła^Gretko! poczkaj mało,
Albo nie wiesz, co sie stało? Wszytko łotr z wieczora przegrał, Nie wiem, by grosz przy sobie miał.
G r e t a.
Porwonże tam dyabłu, Netko!
Gdy już wiem, że przegrał wszytko.
O łotraciem ja nie dbała,
Kilobych w mieszku dłubała.
Gospodarz z Żydem.
Nie patrz żydku! iż tu grają, Jeszczeć wżdy po trosze mają.
Tam więc czasem k’wieczorowi, Rychlej sie żydek obłowi.
Żydek.
Panie! jakoć dali zajdą,
Pewnieć mię i doma znajdą. Chociaj im to barzo szkodzi, Przedsie je dyabeł zawodzi.
Gospodarz a gracze.
Panowie! czas płacić wina,
Bo to już stara nowina.
Przydzie to drugiemu snadnie, Ze chyłkiem ze drzwi wypadnie.
Gracz.
Daj sie tam dyabłu i z winem!, A wszakeś ty nie Węgrzynem? Daleko mi pilniej tego,
Bych dostał sygneta swego.
Gospodarz.
Ale Panie! jako wiecie,
Nic mnie po waszym sygnecie: Wolałbych już otrzeć tramy,
Co zdawna na borg bieramy.
APOPHTKGlIATA
WIR SZYKI NA GMACHY TAKŻE TEŻ NA INB I^ZECZY? JAK.0 KTO SOBIE OBIERZE.
Na dom.
Jam to budował nie tobie, Ty też buduj k’woli sobie.
Nie gań, co nie k’myśli baczysz, Aż sie też na swym obaczysz.
Niech kto jako chce szacuje, Każdy k’swej myśli buduje.
Raczysz dać s swej łaski Panie! Tu wszem fortunne mieszkanie.
Nie daj Panie! złemu szkodzić, Aby nie śmiał w ten dom wchodzić.
Ubłogosław ten dom Panie!
I każdego w nim mieszkanie.
Na wrota.
Kto tu jedzie temi wroty,
Zostaw na polu kłopoty.
Puszczajcie wrota każdego,
Lecz wżdy patrzcie poćciwego.
Wrotny! skryj w zanadra klucze, Kiedy kto wszeteczny tłucze.
Na drzwiach u gmachu.
I
Rozkaż Panie! kto tu wchodzi. Niech nikomu nic nie szkodzi.
Kto tu wchodzi tymi drzwiami, Niechże będzie wiernie z nami.
Jeśliżeś tu wszedł z ochotą, Radzęć siądźże społu s cnotą.
Gdy tu idziesz, na to pomni,
Co powinni czynić skromni.
Na okniech.
Kiedy patrzysz na świat tędy,
Po mysi aj na jego błędy.
Gdy uźrzysz światło tą błoną, Myśl, s kąd ma moc przyrodzoną.
Kiedy wyglądasz tą błoną,
Pomni cnotę przyrodzoną.
Gdyć się tędy oświeci gmach, Pomyśl pilnie na przyszły strach.
Tędy wchodzi światło nieba,
Tamże tobie patrzyć trzeba.
Gdy uźrzysz blask przez ty błony, Pomyśl, s której przyszedł strony.
Na kominy.
Przy kominie z grzanką czasza, Jest rodzona ciotka nasza.
Smaczniej sie więc pije piwo,
Gdy w komin kładą łuczywo.
Każdego zła myśl ominie,
Siedząc z czaszą przy kominie.
Chcemyli dobrey myśli być,
Kaźmyż w komin drew przyłożyć. ^ Na poły frasunk ominie,
Kiedy się pali w kominie.
Komu zimno, barzo chwali,
Kiedy sie w kominie pali.
Lepiej człowieczej naturze Przy kominie, niż w kapturze.
Możemy posiedzieć do dnia,
Kiedy mamy ciepło z ognia.
Grzanki piec,
Piwo siec.
Na Wschody.
Jeśliżeś sie piwa obiadł,
Waruj byś ze wschodu nie spadł.
Jeśli s tąd zlecisz sokole,
Pewnie opadniesz na dole.
Kto s tąd spadnie, długo jęczy, Bowiem to skok nie zajęczy.
Wiele stopieni, nie zgadnie,
Kto tu z wirzchu na doł spadnie.
Kto s tąd spadł, gdy to wspomienie, Liczy po cichu stopienie.
Jeśliś nie latał za młodu,
Strzeż sie zlecieć s tego wschodu.
Na Sklepy.
Gdy tu wnidziesz. nie ruszaj nic, Wszak wiesz nacz takiemu ma przyść.
Kto tu kradnie, każdy wisi,
By więc miał i kożuch lisi.
Na kuchnie.
Kuchnia jest gmach dla roskoszy, Lecz barzo mieszek pustoszy.
Weselszym Pan krokiem chodzi,
Gdy sie mieszek s kuchnią zgodzi.
Kto razem wlecze do kuchnie,
Rad potym na ukrop dmuchnie.
Ja radzę, noś tu po trosze,
Bo tu sporo giną grosze.
Na łaźnie.
Próżno kąpiesz z wirzchu ciało, Jeśli wewnątrz co przywrzałć.
Kąpie sie też czasem wrona, Przedsię jej złość przyrodzona.
Nie pomoże ciału woda,
Jeśli na duszy niezgoda,
Prożno sie trzesz mydłem z solą, Jeśli cie niecnoty bolą. ^ Na stajnie.
Często sie więc z mieszkiem wadzi Stajnia, gdy ją kto przesadzi.
Kiedy chcesz stajnią osadzić,
Masz sie pirwej mieszka radzić.
Zbytnia stajnia, ta w niej wada, Uczyni Panu sąsiada.
Rozrachuj to, bracie miły!
Być nie przyszło na zgoniny.
Stajnia szkodę i pożytek Czyni, kto w niej baczy zbytek.
W jesieni to masz obaczyć,
Co na wiosnę w stajni ma być.
Nie zła też sieczka na pospiech, Bo daleko Święty Wojciech.
Na piwnice. ^ S tego gmachu wszyscy tyją,
Kiedy do dnia by psi piją.
Ten gmach, i niemoc i zdrowie Czyni, niechaj Doktor powie.
PRZEMOWA KROTKA
DO POĆCIWEGO J^OLAICA STANU R YCERSKIEGO-
Wielmożnemu Panu, Panu
Mikołajowi z Laska
Krajczemu Kor., Staro. Krasnostawskiemu i Malborskiemu-
Iź ty wirszyki niżej napisane sa przywłasczo-ne poćciwemu Polakowi stanu rycerskiego, a iż Wielm. Waszą może właśnie takim Polakiem każdy nazwać; przeto mi sie nie zdało, abych tu osoby i stanu W. W. wspomionąć nie miał. Abowiem począwszy od narodu z dawna w Polsce zacnego Laskiego, począwszy od cnot, od obyczajow; od wielkiego zachowania i sławy W. W. snadź nie tylko w Polscze ale i w postronnych stronach, także i od urody i od inej każdej sprawy; tedy każdy właśnie W. W. może zacnym a poćciwym Polakiem nazwać. A k temu, iż W. W. Pan Bóg ozdobił takim baczeniem i poczęści i naukami, co to W. W. każdy bez pochlebstwa przyczyść może; k temu taką miłością Rzeczypospolitej, czegom i sam świadom, że sie na wszytkim znaczy, żeś W. W. prawy Polak, a umiłownik prawy zacnej a sławnej ojczyzny swojej. A iż ty wirszyki są od prostego Polaka napisane, przeto mi sie też zdało, aby pod rozsądek W. W. były podrzucone, abyś W W. rozeznał coby było w nich i wyjąć i przyczynić. Za-prawdęć są podane s szczyrego a nie obłudnego serca: ale jako pismo powieda, gdy synowie Izraelscy milczą, musi już kamienie wołać. Przyjmi to W. W. jako od prawie życzliw jo i sługi i prawego przyjaciela swego. A przyczyniaj sie też jaRej. — T. IV. / 7 ko prawy filar Polski do tego, aby ta święta a sławna ojczyzna nasza, a prawie jako własna matka nasza była na lepszej pieczy u tych Polskich synów swoich. A s tym niech Pan Bóg błogosławi wszytki czasy W. W. wedle świętej łaski swojej.
Prawie życzliwy W. W. sługa i przyjaciel.
PRZEMOWA KROTKA,
DO POĆCIWEGO jPOLAK-A STANU RYCERSKIEGO.
Acz to moj miły bracie! nie jest mojej głowy, Abych s tobą miał o tym mieć spoinę rozmowy;
Ale i przyrodzenie ^ cnota poćciwą Nie scirpi o tym milczeć, co jest rzecz prawdziwa, Bom ja też prosty Polak nigdziej nie jeźdżając, Tum sie pasł na dziedzinie jako lecie zając,
Z granice polskiej mile nigdziem nie wyjechał,
Lecz co wiedzieć przystoi przedsieni nie zaniechał. Aczem był nie uczony, przedsieni jednak czytał,, A czegom nie rozumiał, inszychem sie pytał.
A tak część ze zwyczaju, część też z wiadomości,
Z dalekam się dziwował świeckiej przypadłości.
Widzę między wszytkiemi ludzkiemi narody Rozliczne przypadłości, rozliczne przygody;
Widzę stroje i kształty, i dziwne ubiory,
Burdy, sprawyT, porządki, rozmaite dwory;
I rostrząsnąwszy wszytko do swej Polski zajdę,
To wszytko co u inszych, jeszcze więcej znajdę.
A skądcokolwiek poczniesz, gdzie co indziej sły [chasz,
Tego się snadnie doma w swej Polsce dopytasz. Włoch.
Acz to mam właśnie przyczyść Włochowi chy [tremu
Iż ten na wielu rzeczach dosyć czyni swemu,
Ochędostwem, miernością, postawką i słowki,
Znać że tam wszytko idzie z wichrowatej główki; Ale iż ty rozumki na dwoje sie dzielą,
A daleko różny jest nasz Piątek z Niedzielą:
Tam jedno na chytrostki wiechę wystawiono,
A na wykrętne kstałty ten naród sprawiono.
Tam jedno co wykręcić, to już mądra głowa,
A opak wystawować pozłociste słowa.
Ano rozum s chytrością rożny jest z daleka, Bowiem ten jako złotem ozdobi człowieka:
A chytrość nastrzępiona jako smelc na miedzi,
A tam pod pięknym glancem niewiedzieć co siedzi. Tym sie jedno kęs chlubią, iż perfumy mają,
A też śmierdzieć nie mogą, bo cienko jadają.
Od Polaka perfuma pieczenia s cebulą,
A potym konew piwa, aż sie oczy stulą.
A też to być nie może: bo jako zwierz każdy,
Kiedy mu dosypują bujniej skacze zawżdy,
A mocniejszy do pracy, także Włoszek miły Niż Polak osłabieje barzo krok pomyli!
Ale toby jeszcze nic, ale Polak miły Nadobnie cnotą pachnie, lepiej niż kto iny, Zwłaszcza do rycerskich spraw. Nie pytam sie dalej, Bo też czasem pomyli, kiedy woła: nalej!
To też nie zła przysada, tę ma w sobie miarę, Kiedy co komu rzecze; mocno chowa wiarę.
Acz więc drudzy bywają też krótkiej pamięci,
Ale pewnie z muszenia, a pewnie nie s chęci.
Czech.
Czech, ten chodzi jako paw: tam więcej postawy, Kak a kierak, to przysmak tam do każdej sprawy. Więcej tam częścią blasku niźli brantu bywa; AVszakże piękną postawą każdy to pokrywa.
Dzierżą, gdyby potrzeba, iżby mężni byli,
Bo tego hardym trzeba, aby sie zdobili.
To też osobną sztukę iście w sobie mają,
Iż słowo radzi dzierżą, gdy co przyrzekają. t
Pierwej, gdy co zacnego i w Polsce zmawiano,
Tedy to czeskiem słowem zdzierżać obiecano.
Węgrzyn.
Węgrzyn, to mężny naród, ale też ma wadę, 1 nietrefną czasem w nim też najdzie przysadę.
Są prawie jako kmiecie, co ten zwyczaj mają, łże sie często w Pany radzi odmieniają.
To jest ziemia obfita, gdyby miała ludzi:
Tak też jedno mitręga swoje czasy łudzi.
Teź jako na Kleparzu Bóg barcuje jemi;
Jako im czasy schodzą i sami nie wiemy.
Lecz ten choćby sie uniósł, nie dziw mu w niewoli. Więtszy to dziw, kto łotrem z rozmysłu po woli. Owa Pan Bóg odwroci kiedy ten bicz srogi,
A zasię w łaskę przymie ten naród ubogi.
A ty Panie sąsiedzie! rozmyślaj sie na to,
Iż zawżdy zima przyjdzie, kiedy schodzi lato. Moglibychmy sie karać cudzemi szkodami:
Co wiedzieć, co też Pan Bóg czynić raczy z nami?
Dobra woda na dachu, kiedy sąsiad gore,
Bo gdy sie doma zajmie, już rady nie spore Lecz to nizacz u tego, kto nie ma na pieczy Ni czasów ni przypadków, ani przyszłych rzeczy.
Turczyn.
Turczyn, to chłop nikczemny z narodu swojego, By nie miał ludzi dzielnych s świata postronnego. Bo kto sobie przypomni pierwszy wszczętek jego, Tedy sie marnie zaczął z narodu chłopskiego. Pasterze, chłopi prości w kupę sie zebrali,
Otomana też chłopa za Króla obrali;
Także ludzie postronne s pierwotku drapali,
Aż potym i krainy zacne posiadali. Ą dzisia już widzimy, nacz kunsztatom wyszło,
Że sie już wszemu światu chłopi stawią pyszno; Bowiem swoję nikczemność sprawą pokrywają,
A o x-zeczach bojowych wszytkę pilność mają.
Nie najdziesz tam Jurysty ni Prokuratora: Dzisiaj musisz zapłacić, coś obiecał wczora.
Nie wezmą tam na kwity, ani pro majori,
Ni z apellacyami biegają za dwory.
Na wielkiej tam baczności tą święta Krolowa Sprawiedliwość, co wszytki stany równo chowa.
Ktemu trzeźwość, więc czujność na każdey ro-. [sprawie,
Ze tam wszytko porządkiem może nazwąć prawie. Abowiem zawżdy zwyczaj wiele może sprawić,
A oni niczym inszym też nie chcą się bawić.
Patrz, widząc swą nikczemność czym to nadsta * [wili?
Z rozmaitych narodów Turki poczynili:
A drogo młode dzieci na to zakupują,
Na dzielności wprawując, w którym tę chuć czują.
A skoro się okaże w kim co osobnego,
To już sławią, bogacą, bo syna własnego.
Najdziesz tam i Francuza, Hiszpana i Włocha, Najdziesz Niemca z Węgrzynem, Polaków tych [trocha.
Owa ze wszech narodów Turki poczynili, Naczyniwszy zawoj ow, łby im pogolili.
Patrzcie, co tymi gośćmi nam wszytkim działają? Prawie wszytki narody za nic sobie mają.
Patrzaj, jeżeliś słychał albo czytał kędy,
Jaką oni chytrością posiadali wszędy.
Gd/ie im trzeba przymierza, chytro sie starają,
A pod oną pokrywką ine posiadają.
A kiedy im nie trzeba, i przymierze łamią,
A na ten wrzód już z dawna wszytcy ludzie chra [mią.
Rozmaitych anszlaków dziwnie używają;
Lecz pewnie do trzecich kur nigdy nie pijają. Mogliby narodowie od nich brać przykłady,
Bo już mało nie wszytcy mają je sąsiady.
I
Ckociać cnotki nie wiele, a wielkie łakomstwo Dziwnie opanowało ich wszytko potomstwo.
Wołoszyn.
Wołoszyn, to chłop sprośny, acz sie, jednak bije; Ale kiedy nań przykro, też do łasa myje.
A naród tak nikczemny, chociaj Włoszy byli,
Ale barzo już potym z niob sie wyrodzili,
We wszytkich obyczajach, także i w żywności;
A pewnie, że im szkoda takiej obfitości,
Bowiem rzodkiew, chrzan, ocet, ogorek, barszcz.., [m%,
U nich wszytki przysmaki, włożywszy słoniny.
A to do nich nawiętsza, iż Pany miłują,
Buławą wybierają, szablą koronują.
Bowiem też tam nie może być jedno Pan srogi,
Na ten naród roskoszny, na ten klenot drogi,
Bo tam nic do rozumu, nic do poćciwości,
Wszytki tam do buławy sprawy Ich-miłości.
Na wiarę też tam prożno miałby sie kto spuszczać,
Tego sie nie uczyli, musi im odpuszczać.
Tatarzyn.
Tatarzyn, inszym stanom już w niczym nie ro [wien,
Bo barzo Jego-miłość na Wszem psu podobien.
Ten ni soli, ni chleba, ni piwa, ni wina,
Jedno kobyle mleko, to u nich nowina.
Szkapie zaciąwszy żyłę z jagłami rosparzy,
To tym sobie za roskosz sprośną gębę parzy. Szkapa też jeśli zdechnie, to zacna zwierzyna: Przechowa to jako pies, nie czekając wina.
Komis, kobyle mleko jako oni zową,
To tym sobie zaleje potrawę surową A zać tam nie pułmiski? zać tam nie przysmaki Jako pies je? s popiołu otrząsając flaki.
Teź widamy i zbroje* widamy bachmaty,
Siodła i basałyki; i rozliczne szaty*
W których zacni stanowię tam i w święto chód z m: Ale sie i z ubiory prawie diabłu godzą.
Chłopićby byli mężni* lecz przypraw nie mają,
Srogo sie postawiwszy, potym uciekają.
Jedno trzeba w skok na nie, bo swemi szypiki Jako im dasz poczekać* wnet pomylą szyki.
Szicedowie, Duńczycy.
O Szwedzie* o Duńczyku, tam nie umiem mówić* Bom nie bywał na morzu: niechcę śledzi łowić. Jam jedno po sadzawkach polskich trochę pływał* A na morzu bodąjtam nikt dobry nie bywał.
Lecz słyszę, też tam ludek nie barzo ćwiczony, Nikczemny a plugawy, słychać na wsze strony.
Owa nie masz narodu, aby nie miał wady,
Aby w każdym nietrefnej nie znalazł przysady;
Bo roźno Bog rozdzielił po światu narody,
A każdy swe musi mieć przyrodzone wrzody.
Polak poćciwy.
A zbiegawszy już wszytki, do swej Polski zajdę, Czego gdzie niedostawa to w Polaku znajdę,
Bo ten cnotę, poćciwość, hojnym funtem mierzy, Gardła jeden drugiemu i wszytkiego wierzy,
A na sławie zasadził swe wszytkie roskoszy,
A niech sie tam żaden stan przed nim nic kokoszy.
Męstwo polskie.
Jeśli chcesz z nim do męstwa? ukaż mi takiego, By s Polakiem porownał w dziwnym męstwie jego. Jeśliże pojedynkiem, jeśliże gromadą,
Trudno znaleść Polaczka w takiej sprawie z wadą. 1 inszy narodowie, gdy co s kim działają, Szczęściem to sobie zową ędy Polaki mają.
Żyicność.
Podźże z nim do żywności. Ukaż mi drugiego, Coby tak hojnie mogł sieść do stołu swojego?
Aczci Włoszek serwetkę ma i kuradenty; Ąle by woł sałatą.............sobie pięty.
Żabka, kotek, ślimaczek, ta u nieb zwierzyna,
A potem wodę pije przymieszawszy wina.
Tu w Polsce woli szczuki, jelenie i łosy,
A za gumnem na polu barzo gęste kłosy.
Ktemu wszytki przysmaki tu ze wszech stron wożą, Tymże hojne Polaki nabarziej ubożą.
Trzęsą sie tu Apteki, tłuką się moździerze,
A Polaczek w połmiskoch siedząc sobie gmerze.
A nie masz tych przysmaków snadź na wszytkim [świecie
Czego w Polsce nie najdzie i zimie i lecie.
A nie może tak drogo żadnej rzeczy cenić,
Aby Polak nie kupił: o pieniądze nam nic.
Ochędostwo.
Patrzże zasię na kstałty, na różne ubiory,
Na wymysły rozliczne a na dziwne wzory.
Najdziesz Włocha własnego, by sie tam urodził: Najdziesz, co po hiszpańsku drugi będzie chodził. Najdziesz go po husarsku s koniem i piechotą,
By sie tam miał urodzić s tak piękną ochotą. Kiedy chce, Turczyn z niego, Moskwicin, Tatara,
A kiedy chce uderzyć, wierę bracia, wara!
Bogactwo.
Patrzajże, i bogactwa jako wiele mają:
Wierę chudzi pachołcy na srebrze jadają.
Złota pełno na szyi, i w skrzyni go pełno.
Hatłasy, aksamity, — — już na stronę wełno, — Altembasy rozliczne, złotohławy dziwne,
Aź wierę przyrodzeniu czasem i przeciwne.
Nuż pojazdy, nuż konie jako dziwne mają?
Więc rozliczne przyprawy, gdy na nie wsiadają. Upierzy się chłop by paw, dobrze iż nie wzięci,
By więc miał czasem na to i przystawić kmieci. Tanie to u Polaków, bo miłują Pany,
Cirpią wszytko dla sławy i szkody i rany,
A wiary, cnoty, sławy, patrz jako są pilni,
A co komu przystoi, niwczym nie omylni.
A snadź wszytkim narodom Polaczkowie mili,
By lepszą sprawę mieli, snadnie srodzy byli:
A zwłaszcza tak cnotami zasadzeni pięknie,
Gdy mu ją kto wspominie, żadnej sie nie zlęknie.
Sprawiedliwość.
Ale gdy drugą kartę na wspak przewrócimy, Czego nam nie dostawa, snadnie obaczymy.
Patrz, jako sprawiedliwość zawikłaną mamy:
Ze nigdziej takiej niemasz sami wyznawamy.
Coź, gdychmy z dawna taką napisali sobie.
Możny sie z niej wybije, chudy sie zaskrobie.
Ano to opak idzie przeciw Bożej wolej,
Który kazał nędznika bronić od niewolej.
A ktoby chciał wypisać koty w naszym prawie, Mógłby je właśnie nazwać pajęcza sieć prawie,
S której sie bąk wybije, a uwięźnie mucha:
Wierę, takie wykręty gdzieś u złego ducha.
Weźmie sobie na kwity, więc na munimenta: Przydzie czas, aż nie sądzą, bowiem zaszły święta. A jeśliże też sądzi, więc deliberuje Prokurator, z nędznikiem by z małpą kugluje Onemi wykrętały, onemi dekrety:
By miał nasprawiedliwszą, a nie ma kalety Albo lisa w zanadrzu, albo uja w prawie,
Każdy konfuze stanie w swojej każdej sprawie.
A ruszać przedsie wolno, by chciał i do piekła;
A taka sprawiedliwość chociajby sie wściekła,
Bo choć ledwo przed śmiercią kto swego dozyszcze, Przedsię sie go u Grodu Pan djabeł napiszcze.
Bo i tam sprawiedliwość barzo niebo mija,
Niźli przydzie do skutku Pan egzekucyja.
A nędzny nieboraczek niźli dojdzie swego,
Musi wszytko utracić, i co miał własnego. Włóczący sie po Wiecach, biegając za dworem, Musi wszytko wysypać, by miał więc i worem Ano krzyk, narzekanie, ano łzy się leją,
A ci co tym władają, jeszcze sie z nieb śmieją.
A jakoż tu, proszę cię, ma Pan Bóg co sporzyć?
I jakoż nam laski swej ma skarby otworzyć?
My nędzniki łupimy, a on też nas łupi, 1 zdami sie stracimy kiedy na tej kupi.
Wojna.
Więc w onych starych wiciach też nadzieję mamy, To jako Mazur kijec za pasem chowamy.
Ale nie wiem, przecz tego wszytcy nie baczymy lże sie sami marnie tym kijem tłuczemy?
Mogliby być i trzykroć czasem drudzy bici,
Niźli sie więc wykręcą ty zawiędłe wici.
A to więc w zysku mamy kiedy sie ruszymy, Więcej niż nieprzyjaciel sami sie zniszczymy:
Gęsi, kury, barany, to powojujemy,
A łzami zakrapiane tam potrawy jemy
I chcemy, aby nam Pan co poszczęścić raczył: Jakoby on na niebie takich krzywd nie baczył.
Ano więc miasto szczęścia czasem sie krew leje, A do domu piechotą drugi idąc mdleje;
Bo nie może inczej dekretom Pańskim być:
Jaką ty miarką mierzysz, takąć będą mierzyć. ’ Wołają na to ludzie, iż bez płaczu tego Mogłoby sie wżdy naleść cć pobożniejszego,
Czymby to zacne Państwo i sławniejsze było,
I postronnym narodom wżdy sie osrożyło.
Ale ja tu na ten czas dzwonka ruszać nie chce; Wolę też skuść z drugimi gęś, a łupić owce.
Tymby to należało, co sie im Pan zwierzył Tego stadka swojego, a srodze zamierzył,
Iż sie chce okrutnie mścić krzywdy namniejszego,
A patrzyć z marnych ręku niewinnej krwi jego.
I jakoż sie tu taki nie ma strasznie lękać?
A jeśliże nie zdechnąć, tedy pewnie stękać, Rozmyśliwszy się na to, s kim to czynić mamy,
K temu go w obietnicach nie omylnym znamy.
Niedbałość.
A choćbyśmy i ten strach za niepewny mieli, Tedychmy już pewniejszy oczyma widzieli;
Kiedy się walą zamki, a miasta się kurzą, Nieprzyjaciele wszytko po swej myśli burzą.
I czegóż sie nadziewasz nieboże nędzniku!
Jeśli też tobie s czasem takież nie być w łyku? Jeśliże też twe dwory, coś je upstrzył sobie,
Tak sie kurzyć nie będą ku pociesze tobie?
Obiegł nas nieprzyjaciel już na wsżytkie strony,
A nie masz uciślejszej snadź żadnej korony.
A ukaźże mi kogo coby myślił o tym,
Co sie wżdy z nami dziać ma, leda gdy na potym?
I zwirzęta, i ptacy co wzgorę latają,
Kiedy padną na ziemi wżdy ostrożność mają:
A my mądre zwirzęta, z mądremi głowami,
Patrz, jakie opatrzności tu o sobie mamy?
Sąsiedzi.
Poźrzyjmy na wschód słońca, — co sie z nami dzieje? A snadź na to wspomniawszy czasem serce mdleje. Bo sie to piwo pewnie nigdy nie ustoi,
A co dalej to barziej jeszcze sie snadź broi. Cieszymy sie nadzieją a barzo omylną,
Wiedząc pewnie że o nas mają pieczą pilną.
A pewnie jako swych spraw z inąd dokonają, Jakoby nas skukłali to na pieczy mają;
Bo skoroby ty Polskie otworzyli wrota,
Juźby wszędy jechali pewnie bez kłopota.
Patrzże na zachód słońca, kto też z nami siedzi? Ohociaj są nasi mili łaskawi sąsiedzi,
A obchodzą sie z nami nadobnie, pomiernie,
Ale stara przypowieść, daj wisiał! kto wiernie.
A by też dobrze z nami i nawierniej byli,
Tedy ze wschodem słońca tak sie zawaśnili,
Że sie na naszych grunciech muszą kiedy witać, Jako sie twa miłość ma? jeden z drugim pytać. Patrzajże, to witanie co nam sprawić może,
Gdy z łasa będziesz patrzył nędzniku nieboże? Ano inszy urzędnik rozkazuje w dworze,
Ano sie już po djable wszytko doma porze. Pomyślże jakabyto żałość była twoja?
A wżdy o to nic nie dbasz za czasu pokoja.
A ukaż mi takiego, ktoby to rozmyślał,
Kieloby tu granice a stawy rozkryślał;
A herbów pozłocistych na wrociech nakował,
A co pił do połnocy aby to przechował.
O nieslachetna ziemio!... o nędzne łakomstwo!
Toż nas marnie szafujesz i nasze potomstwo,
Ze nie najdziesz żadnego, coby myślił o tym,
Co sie jutro będzie dziać, nietylko na potym.
Ano przodkowie naszy co sławy strzegali.
Dla Rzeczypospolitej i gardła dawali;
Będąc w mniejszych rozumkach i w mniejszej 1110 ci 3 żności,
Srodzy byli sąsiadom i strzegli wolności,
Granice rozszyrzali w rozliczne krainy,
Nie tylko, aby ich co miał ująć kto iny.
A dziś, choć nam przypada rozszyrzenie granic, Wszytko to nam fabuła, wszytko to nam za nic. Ano to rzecz nie mniejsza, kto umie strzedz swego A snadź mało nie więtsza, niż szukać cudzego.
By gęsi trawkę skubiąc na ziemie patrzymy,
A s kąd orzeł przypaść ma, o tym nie myślimy. Ano to więc zły orzeł, co przypadnie z gory, Zaniesie czasem gąskę pospołu i s piory.
By na nas nic gorszego, jedno gdzie siedzimy. Między takimi orły, iż nic nie baczymy,
Chociaj nas i po części czasem podskubają; Przedsię gąski nie dbają, gdy im owsa dają.
Unia z Litwą.
O Uniej już dawno, by przez sen mówimy.
Jako sie z niej wyplątać? ani sami wiemy.
Aczby sie drugiej stronie o >0 starać więcej Snadź przystało, bo tamty jeszcze zmyją pręcej. Bo są miedzy jastrząby prawie jako kury;
Zawżdy sie im gradowej trzeba lękać chmury.
Nie będąli s Polaki, jako przywyknęli,
Wierę nie wiem, rzekszy hup! aby przepłyneli.
A to wszytko rozumki sprzeciwne sprawują,
Iż każdą nalepszą rzecz opak wynicują,
A jako tu i z naszej, także i z ich strony,
Nie potrzebne w tej sprawie stroją zabobony. Anoby snadź mędrować mało trzeba o tym;
I nie wiem, nam Polakom co też na zbyt potym, Bychmy sie w cudze prawa postronne miotali? Snadźby lepiej, bychmy swych doma przystrzegali. Dosyćby nam, abychmy zawżdy społu byli, Jednemu wiernie Panu na wieki służyli,
Społu go obierali i koronowali,
I jednaką przysięgę od niego bierali,
Spoinie nieprzyjaciołom wszytkim sie bronili,
Tak jakobychmy spoinie sobie urządzili.
Gdzieby więtsza potrzeba, więc tam więcej prącej Nie litować i mocy, nie litować płacej.
A gdzieby sie na wszytki kto możny oburzył, Musiałciby pokukać niźliby je zburzył,
Kiedyby wszytki mocy społu obrocili;
Gdzie wiele koz i wilka snadniejby zkroiły.
A ktemu sprawiedliwośćby postanowili,
By nigdy między niemi rosterki nie były;
Także spoinę granice miedzy dziedzinami.
Nie jako w inym Państwie, jedno sobie sami.
Juz potym tam inszych spraw swoich używajmy,
A starym swym zwyczajom wierę pokoj dajmy.
Puste pola.
Jużby w takim porządku porządniejsza radu Ryłaby, i s sąsiadem bespieczniejsza zwada.
Jużby sie starać mogli, aby puste pola Osadzali, a snadnie bo tam dobra rola.
Bo stoją puste zaniki jedno ich poprawić,
A barzoby to snadnie wszytko mogli sprawić.
Ciżby ludzie, coby tam ku obronie byli,
Barzoby sie i sami tam radzi sadzili,
Zaż lepiej, iż tam dawno pożary gorają,
Wilcy wyją, a sarny wielką roskosz mają?
A jużby sie i ono snadnie zagrodziło,
Co nam wierę na potym snadź będzie szkodziło, Barzo sie tam Czubani jakoś osadzają,
Acz tu naszy strożowie tego za nic mają.
Ano zła posessyja, a trudno tam sędzić,
Jako złego sąsiada dawnością wypędzić.
Aby sie rozmyślili o co to nie dbają,
Jeśliże to szkodliwe potym to poznają.
Bo gdyby to osiadło, i sława koronie
I ludziby przybyło wiele ku obronie, 1 pożytek mógłby być też s tego nie mały,
Jako pirwej przed czasy kiedyś tam bywały.
Bo tam ziemia obfita, jeśliby gdzie była,
A coż, gdy sie na ten czas tak osierociła.
Kazimierz Kroi.
Kazimierz on zacny Kroi, nie będąc tak możny, Był u swych wdzięcznym królem, u postronnych 1 atrzaj jaką pamiątkę pp sobie zostawił? [groźny Jakie zaniki i miasta wielkim kosztem sprawił?
A gdziekolwiek co murów tu w Polsce widzimy, Chyba nowych, to wszytko iż on sprawił wiemy. Potym nie znać, aby kto czego poprawował,
Chyba Zygmunt, co zamek krakowski zbudował.
A snadź sie i to stare ieda w czas obali:
Pewnieby oni starzy dziś sie dziwowali,
Co murów i co zamków dziś stoi pustkami,
Jedno iż nie wołają: Boże racz być z nami!
Puste mury.
Budujemy rozlicznym kosztem dziwne dwory Około miast, i mocne kościoły, klasztory,
Aby szańce gotowe z >nich nieprzyjaciel miał,
A bespieczniej swe rzeczy za nimi sprawował.
A mury około miast walą sie i wieże;
Jedno Pan Bóg z łaski swej tak nas jeszcze strzeże. A co zedrą s pospolstwa, za to by psi tyją, Rzkomo na oprawę miast, to wszytko przepiją, lż robotników mało, tym sie wymawiaja;
By robili złodziej mi, co ich powieszają,
Dawszy pętka na nogi mocno przyszychtować,
A orla mu na czole pięknie zacechować,
Iź jeśliby skąd uciekł, by go wszędy znano,
A jako koronnego niewolnika brano..
Tymiby budowali i przykopy brali,
Baszty, mury i insze rzeczy sprawowali.
Przedsięby byli drudzy, coby się uznali,
A za swe młode sprawy wżdy pokutowali Potymby sie do szturmów, do dział przy godzili; Wżdyć poćciwiej, niżby sie na słońcu wędzili.
Tatarmi zbudowano ow zamek w Krakowie,
A to już bez trudności pewni Tatarowie Nie trzeba sie z’nimi bić, ni gonić łapając; Dobrowolnie wpadnie w sieć ten z rękami zając:
Bo ow jedno w ogrodzie kęs kapustki zjada,
A ten w cudzej komorze radszej niż w swej siada.
Kamieniec.
A bychmy już snadź inszych przykładów nie mieli, Jedno którzy Kamieniec oczyma widzieli,
Jako ta dziwna baszta krześciaństwa wszego Mogłaby być tak mocna, bez kosztu wielkiego:
Bo tam niesłychaną rzecz natura sprawiła,
Gdyby sie k’temu pilność trochę przyczyniła.
By jedno leda. murek na górze sprawiono,
A na dole poboczne strzelby poczyniono,
Aby sie wżdy kęs było za czym broniąc zakryć,
Bo tam s pola i kokosz możemy upatrzyć. Ą coż kiedy nam za grzech tak oczy zalśnęły,
Ze sie nie obaczymy ażbychmy zginęli:
Coby chmy teraz grzywną powoli zatkali,
To w on czas trudno będzie, bychmy wszytko dali. Ano to święta grzywna, co dziesiąci strzeże;
Bo kto czasów nie baczy, barzo sie rad zrzeże.
A wielekroć i sami tego doświadczamy,
Gdy nieszczęście przypadnie, jako narzekamy. Anoby snadź nalepiej narzekać powoli,.Takoby wczas wrzód goić, niż barziej zaboli.
A coż, kiedy łakomstwo tak wszytko zbłaźniło,
A prawie do dobrego oczy zaślepiło.
Cboć sie na co złożymy, gdzież sie to podzieje? Rozchwycą to po trosze naszy dobrodzieje,
Co im więc tym szafować rzkomo poruczamy. Rejestra pokryślane tylko w zysku mamy.
A chociąj więc i nakład gdzie na co uczynią,
Coby workiem oprawił, — u nas musi skrzynią.
Elekcya Króla.
Patrzajże, w takiej naszej zawikłanej sprawie I ktoź jest, ktoby o tym wżdy pomyślał prawie,
Boć Pan nie z diamentu żądny, ni z żelaza:
W każdym jako wr człowieku też śmiertelna skaza.
Patrz, jeśli to lekka rzecz, gdy czasy przychodzą, Iz Krolowie pustopas bez potomstwa schodzą.
Iż nie mamy ni pisma, ani obyczaju, lak jako to rzecz zacna w każdym inszym kraju,
Jakoby Pana obrać, i coby s tym począć,
I s kądby jako tako ten porządek zacząć A jaki to upadek Pospolitej rzeczy,
Snadnie sie w tym obaczy, kto to ma na pieczy.
Czytaj, kto chce, kroniki, co sie w Polszczę dzia-Grdy kiedy na mały czas Króla niedostało? [ło, — Takie były rosterki, jakie srogie burdy,
Ze takich nie miewały i Tatarskie ordy.
Jako wiele miast, zamków, ludzi poginęło,
Ze to w postronnych krajoch daleko słynęło.
Jako się cudzoziemcy na nas wyrywali,
Jakie szkody i lekcy ludzie nam działali?
A my chociaj widzimy ty straszne przygody,
Nic sie tej srodze’ przyszłej nie lękamy szkody; 0 której pewnie wiemy, iże nas nie minie,
A jawnie między ludźmi ten głos wszędy słynie.
A ktoź tego przyczyną? jedno ci zubrowie Co sie im coś dziwnego zawżdy mięsza w głowie. Zda sie im, iż na ten czas wszytko rządzić mają, Ano ich połowica przed tym pozdychają.
A by chcieli przeczytać, co sie więc dziewało S takimi, co sie im też takież rządzić chciało; Jakie w ich majętnościach szarpaniny były, 1 jako sie ich domy sromotnie kurzyły.
Bo gdy w bęben uderzą, kaczora patrzają,
A drobne sie cyranki po trzcinie nurzają.
Patrzże, ci kaczorowie jako o to dbają?
Choć już czują myśliwce, bespiecznie pływają.
Bo nasza namilejsza natura roskoszna.
Tak prawie s przyrodzenia jest Pani kokoszna;
Zda się jej, iż na wieki tak wszytko ma rządzić,
A wszytko mieć po myśli, a nigdy nie zbłądzić:
Ano sie nam dały znać nie raz takie rządy,
A wielekroć koronę zawodziły w błądy.
I zażby to nie lepiej formułę uczynić,
Gdy przypadną ty czasy coby wżdy s tym czynić? Rftj. — T. IV. «
Na nędznego pisarza elekcyją mamy,
A tego nie baczymy, w czym upadek znamy.
Bo kto tego doczeka, widzi przed oczyma,
Jaka w ten czas nieszczęsna będzie mieszanina.
Boć Pan nie z diamentu, każdy umrzeć musi,
Gdy o nawiętsze stany sroga śmierć sie kusi.
A mili Polaczkowie, ci co rozum mają,
Widząc pewny upadek przedsię go czekają.
Ano i nędzne zwirze, kiedy zły raz czuje,
Jakoby go obminąć pilnie upatruje.
Religia.
Patrzajże, zamieszanie jakie w wiez-ze mamy,
I s tą nie wiem jeśli też dobrego czekamy.
Leda kiedy ta wiara co zamięszać musi,
Bo sie nazbyt leda kto zatrząsać ją kusi.
A snadź na żadnym świecie nie masz tej sprosno By tak wolno dotykać Pańskiej Wielmożności: [ści Już chociajby sam wierzył, a swoje sumnienie Sprawował wedle myśli, gdyż duszne zbawienie To naprzedniejszy klenot u stanu każdego;
Aleby nie zawodzić przy sobie drugiego.
A o cp sie już u nas w Polszczę nie kusili? Aby szczyrą naukę Pańską zadusili.
Zową sprośnym wymysłem a swowolną mową,
Już i Boga w trzech staniech Panią duszką zową, Już Krista Pana swego Bóstwa odsądzili,
Już go nam pożyczanym Bogiem uczynili,
Już o jego wieczności nic nie wyznawają,
A ktoby o tym mówił, za błazna go mają.
Ano go wszytki pisma Bogiem wyznawają,
Wszytcy Apostołowie tak za nim wołają:
Bo jeśli nie był Bogiem jakoż nas odkupił?
Albo jako śmierć z diabeł z ich możności złupił? Albo jako mogł wiatrom, morzu roskazować,
Albo umarłe wskrzeszać, grzechy rozwięzować?
Bo jeśli to do czasu tak trzymał arendą,
I ci, co weń wierzyli, coż mieć w zysku będą?
Już krzest jego zgwałcili tak jako roskazał,
W imie trzech Boskich stanów każdego krzcić — ka-Teraz ty czarownicam słowa przywłaszczają; [zał. Tylko jako na wiosnę gęsi zanurzają.
Już dusza nędzna z ciałem umiera pospołu:
Ledwie iże nie łupią zdechłego by wołu.
Już Niedziela zginęła, już jedno za drugiem Będzie sie tak mieszało, a s czasem nie długim Albo nam być w Talmucie, albo w Alkoranie,
Kiedy sie tak nasz Kristus na szrot puścił tanie. Zbłądzilić Papieżnicy, lecz wżdy nie tak srodze Jako dziś Aryjanie harcują o Bodze.
By wżdy na którym świecie, gdzie ta sekta była: Tylko tu u nas w Polszczę skrzydła rostoczyła.
Acz Pan Bóg kazał słuchać nam ducha każdego,
Ale kazał óbierać ducha prawdziwego
A’ to znak napewniejszy świętej prawdy jego,
Który słowa powieda, co poszły z ust jego.
A jakoż my co sobie mamy dobrze tuszyć,
Kiedy tak wysokiego dzwonka śmiemy ruszyć? Którego oni mędrzy, co wiele umieją,
Ani o tym nic mówić, ani dotknąć śmieją,
I tućby trzeba rady, co w Polszczę s tym czynić; Boć pewnie Pańskie sądy muszą na nas wynić: Który z dawna każdemu srogą pomstą grozi,
Co tu jako wilk srogi owieczki mu trwoży.
A nawięcej swą rękę rosciągnął nad tymi,
Co im wedle swej wolej kazał władać imi.
Znaki gniewu Pańskiego.
Patrzże, i w inych rzeczach co za sprawy mamy? Prawie Pańskiego gniewu ze wszytkim czekamy, Który sie nam już jawnie zewsząd okazuje,
Bo nam mądre i radne ze wszech stron wyjmuje.
Dawa nam przełożone, tak jako obiecał,
Wedle serca naszego, jakie w nas będzie znał. Patrz, jeśli w której rzeczy idą s sobą zgodą? Albo gdy co dobrego ku statku przywiodą.
Choć w Rzeczypospolitej wielkie szkody znają,
By o żelaznym wilku o niej sobie bają,
A są już słyszę drudzy, nie wiem jakiej wiary Coby radzi wprawili nas w jakieś pomiary:
A potym s czasem szczęście może im to zdarzyć, Iż będą chcieli wiedzieć, co będziemy warzyć.
Powiedają, iż tego potrzeba dla wojny,
By jeden jako drugi pospołu był strojny;
Ale niźli tej wojny strojnej doczekamy,
Pewniejszą na każdy rok na zapłociu mamy.
Bo jeśli co przykopasz, możesz temu wierzyć, Ledwie nie na każdy rok musisz z nowu mierzyć. Potym cie tym pomiarem tak ukolędują,
Co masz dać na każdy rok pewnieć oszacują.
Nie trzeba, nam pomiarów, rozmierzy nas cnota,
Ze i więcej przystawi w kim będzie ochota.
Bo już tam każdy musi wszytkiego przestrzegać, Gdyż mu o gardło idzie — trudno więc ulegać-
Wojna.
Ale iście sie na tym barzo omylamy,
Jeśliże w tej obronie nadzieję swą mamy.
Bo jedno do granice ta sławna obrona, Nieprzyjaciel, niż dojdzie, trzykroć będzie doma.
A jeśliże sie za nim w pogonią ruszymy,
To już też swą powinność o tym dobrze wiemy. Pięć grzywien wziąć na drzewo, a jeszcze swar bę-A nieprzyjaciel sobie spokojem usiędzie. [dzie, A jeśli nie wkroczymy w jaką iną radę,
Pewno taką obroną mamy na sie zdradę,
Bochmy sie nie powinni aż o kopie ruszyć.
Jakoż ci co u granic mają sobie tuszyć
O takiej miłosiernej a pobożnej sprawie?
Gdy ich jesacze połupią na zielonej trawie.
A potym sie zebrawszy, co ci nie dodarli,
Pewnie naszy doskubą, by ci głodem zmarli.
Ale gdyby sie Państwa pięknie zjednoczyły,
A spolnemi porządki nadobnie radziły;
Mogłyby sie wynalęść takie obyczaje,
Zeby tu nieprzyjaciel zaglądał s przełaje.
Bo wiele tu dochodow takich w Polszczę mamy,
Co je tam gdzie nie trzeba sprośnie obracamy:
Aby na to poćciwiej obracać sie mogły,
A potrzebnej Koronie wźdyby też pomogły.
Na co wszytcy stanowię gdyby sie zwolili,
Lepiej niż w łyku skakać, też co przyłożyli,
A gdyby na granicy ustawicznie byli Ludzie, jako nadobnie tamby sie ćwiczyli! Nieprzyjacielowi strach, a Koronie sława Rosłaby, gdyby taka była piękna sprawa.
Mogliby sie też znaleść coby doma byli, Kiedybychmy sie jedno pięknie obliczyli,
Zeby tych ratowali gdyby trzeba było,
A barzoby to rzadko na nas przychodziło.
A tą miłą staruchnę juźby na to chować,
Kiedyby nieprzyjaciel chciał Państwa płondrować. Pomogłciby mu djabeł, gdyby rządna była,
Jeśliby mu sie w rychle barzo nie sprzykrzyła.
Coż, gdy nas Pan Bóg skarał, iż ni ocz nie dba-Jedno swe własne rzeczy, te na pieczy mamy; [my, A tego nie baczymy, iż giniemy marnie,
Potym sie będziem wabić, by jastrząb po skwarnie. A to w7szytko sprawują rozumki wykrętne,
Prawie na nas przywodzą wszytki czasy smętne,
Iź nie możem obaczyć czego nam potrzeba:
Coż gdy ta Pańska łaska nie dana nam z nieba. Prosto nas tak zaślepił jako Egipczyki,
Prawie do każdej sprawy pomylił nam szyki.
Ale bychmy po prostu, a jako w bród brnęli, Pewniebychmy w swych sprawach daleko słynęli Jako naszy przodkowie; chociaj prości byli,
Nie wiele mądro wal i a wiele czynili.
Lecz dziś gdy sie imiemy rozumki szyrmować, Mógłby sie nam postronny barzo podziwować,
Bo nie będzie nic k rzeczy, jedno proste słówka, A coś inszego myśli wichrowata główka.
Powiadają,, iż tacy pospolicie rostą;
Anoby to drugiemu mogł odjąć i chłostą.
Niechby mówił, co k rzeczy a czasem przystoi,
Bo więc jedwabne słówka i niewiasta stroi.
Ci ludzie w cudzych stronach co od nas bywają,
O wydwornych tam słowiech nic nie powiadają. Wszytko krotkiemi słowy co trzeba rosprawią,
A więcej za godzinę, niż tu za rok sprawią.
Nie patrzą tam postawek, ni jedwabnych słówek, Dalej tam kędyś lata rozum tamtych główek.
Nie patrzą tam gdzie stoją, ale gdzie iść mają A każdy czas rozumem pięknie uważają,
Jako ludzie posiadać a jako je rządzić,
A w domowych też sprawach jako nie zabłądzić.
Leją działa, budują zamki, opatrują
Ludzi, i przyszłe rzeczy dziwnie przepatrują. ^ I u naści też leją — ale w gardło dzbanem, Zjadszy świnią pieczenią s kapustą i chrzanem,
A pieszczoszkowie zasię torcik z marcepanem: Mniema gdy mu postawią, iż już wiecznym Panem. Alebyś wierę tego zapomniał torciku,
Kiedybyś też poskakał jako drugi w łyku.
Każdy mniema, by miał tak wiecznie bujać sobie; Ano nędznik ani wzwie gdzie sie w łeb zaskrobie: Bowiem nędzna prywata ta. nas pobłaźniła.
A d. ’igi opiwszy sie chodzi jako wiła.
Bo coby nas zdobiło zacnemi sprawami,
To wszytko precz zdmuchniemy pospołu s pianami.
A też kto nami rządzi, bychmy obaczyli, Snadźbychmy się na ony wirszyki zgodzili,
Co je jeden Rzymianin napisał nadobnie,
I słowy ozdobnemi i pamięci godnie.
„Rzymie! gdy cię rządzili poważni stanowię,
Nie było żadnej mocy podobnej ku tobie Bowiem równo każdego na baczności miano, Dobrego miłowano a złego karano.
Ale kiedy nastała młodość rozdwojona,
Twe sprawy i twoja moc już była zelżona.
Już sie twoje porządki opak wywróciły,
Już sie wszytki nierządy k tobie obrociły...
Na toby też zapłakać miła Polonia Mogła barzo, a pewnie pospołu z nią i ja:
Bo w jakiej opatrzności, na oko widamy,
Są nasze wszytki sprawy, coż temu rzec mamy?!
ŻEGNANIE] S ŚWIATEM.
MIKOŁAJ REJ \
Z ŚWIATEM Z DOBRYM TOWARZYSZEM SWOIM. I Z JEGO OZDOBNEMI PRZYPADKI ŻEGNAJĄC Się, ROZMAWIA KROT-KIEMI SŁOWY.
Do świata o jego sprawach rzecz. (Świat sie dziwnie kołysze).
Dosyciem sie już nabył na tym nędznym świecie, Dosyciem sie przypatrzył co sie na nim plecie: Mogłbych rzec z Salomonem, iż vanitas wszytko, Tak, iż na drugie rzeczy patrzyć czasem brzydko.
Jako sie świat kołysze w swoich obłędnościach, Jako sie ludzie broją w dziwnych omylnościach;
Zeby mogł bespiecznie rzec: ukaż mi ktorego Uędziem go wszytcy chwalić na wszem rozmyślnego.
Coby go nie uniosła żadna świecka sprawa Aby na wszem był pilen powinnego prawa, ’
Które nam Bog ustawił i poćciwą cnota;
Więcej ich pewnie najdziesz którzy ciągną kota.
Co kazi cnotę.
Prawo jak zła szkapa.
Łakomstwo miłe zazdrość, pycha, dobre mienie, fenadme nam pokaziło poćciwe sumienie, afS — ‘J215 “ocne znajdziesz prawo pospolite,
Jalv0 z^a szkapa pokrowcem zakryte.
Bo tym co im świat służy, tedy je odkryją Drugw też tai be2 ługu i na suszj zm™’
A jeśli w takiej cenie są powinne prawa,
A jakaż tu o cnocie potym będzie sprawa?
Ta winy piętnodziestej na sobie nie miewa Jedno tak z dobrej wolej gdy chce dobra bywa; Wszakze ta, dobra wola ostrog potrzebuje,
Bo swawola tym źrobkom barzo roskazuje.
Co nie dadzą dosiadać, a nazbyt wierzgają A coz im rzec gdy wszytko po swej woli maja Bo gdy kogo nie pasą, a buja po woli, J4’ u zJto 1 przenicę depce po swej woli (Za™asł wierszy pominiętych tu dla braku miejsca
IL T 7alf W BibUotece Mrówki (Reja o/sma wierszem), dajemy teraz „Zbroję pewną” czyli napomnienie, zamykające Żywot Człowieka Poczciwego raz ^zr“’ b° ^ M trZeCkSet drUk°Wane tU ^
J. K.J
Zbroja pewna każdego Rycerza krześcijańskiego.
Imię Boga wszechmocnego,
A mocna obrona jego,
Toć jest zbroja poćciwego,
Rycerza krześcijańskiego.
Ta zbroja z cnoty kowana,
Ma być wiara hartowana,
Stałością wyhecowana,
Nadzieją polorowana.
A toć iście pewna zbroja,
Pewniejsza niźli pstra twoja,
Chociać będzie malowana,
Złotem pięknie nakrapiana.
Tą zbroją masz wszytko zburzyć,
Acz i swoję możesz włożyć,
Choć przeciw tej jako sklana,
Lecz przedsię od Boga dana.
A tak radzęć miej na pieczy,
Jako słaby stan człowieczy,
Nie będzieli Pan Bóg z nami,
Mało przemożemy sami.
Si Deus nobiscutn, ąuis contra nos?
WIELMOŻNEMU PANU,
Panu Hieronimowi Sieniawskiemu,
Wojewodzicowi Ruskiemu, Podkomorzemu Kamienieckiemu, Staroście Halickiemu, panu a przyjacielowi swemu zawżdy osobliwie łaskawemu e. t. c.
Ja TV. W. znam od Pana Boga znacznemi dax-y a upominki poćciwemi obdarzonego, bo i słusznym baczeniem i Rycerskiemi sprawami, do których W. ~W. zawżdy i chuć i przyrodzenie wiedzie.
Przeto mi sie zdało, abyck W. W. tę pewną zbro ję Rycerza krześcijańskiego i przypisał i oddał i przywłaszczył. Abowiem jakom wyszszej wspomniał, iż i chuć, i przyrodzenie, i miejsce na którym cie Pan Bog posadzić raczył, i naród twoj wszytek, boś sie urodził synem wielkiego a zacnego Hetmana tej sławnej Korony. I jacy też byli Stryjowie i bracia twoi tho wszej Koronie nie tajno, tedy mię to wszytko do tkego snadnie przywieść mogło. A tak, proszę przyjmi to odemnie W. W. wdzięcznie, jako od dawnego a prawie życzliwe go sługi i przyjaciela tego domu zacnego W. W. Abowiem gdy ku onemu dawnemu bechtyrowi przyobleczesz na się tę nieomylną zbroję Pańską, pewnie możesz być W. W. pewien każdego szczęścia swego i sławy swej, ku ćci Panu Bogu swemu i oj-czyznie swej i poćciwemu domowi swemu, a pewnie każdy nieprzyjaciel twoj będzie zawżdy snadnie ustraszon przed oczyma twemi, i ini snadnie z tego będą mogli dobre przykłady brać, a tej zbroje przypatrować, a w niej sie bespiecznie z każdym nieprzyjacielem krzyża świętego będą mogli potkać i ockynąć. A zatym życzę W. W. każdego szczęśliwego zdarzenia od Pana Boga, coby było ku ćci, a ku chwale jego, a ku sławie domu i zacnego narodu W. W. Data z Komarna dzień święte go Andrzeja 1567.
Ku zacnym a sławnym Polakom poćciwego Slachcica Polskiego krótkie a krześcijańskie napomnienie.
W. W. prawie życzliwy przyjaciel.
Wejrzawszy ze wszech stron prawie jako we zwierciadło moi mili zacni a z dawna sławni Polacy, wę wszytki sprawy a przypadki tej naszej sławnej Korony, w której tu nas Pan z łaski swej, ku ćci i ku chwale swej, zasadzić raczył, nie możemy tego wszyscy inaczej zeznać, jedno iż i w domowych sprawach naszych, i w postronnych dzisiejszych już przypadkoch naszych, że nam Pan nasz pogroźki i jakieś jawne a jasne ze wszech stron okazować raczy, a pewne a znaczne znaki bliskiego a przyszłego gniewu swego.
Abowiem snadź już i za naszej świeżej pamięci jaśnie to widzimy, iż już Pan znacznie okrwawić raczył wszytki okoliczne narody w granicach naszych. Wolności ony wdzięczne a kwitnące ich, rozkoszy ony obfite ich, wszytko w niewolą a w srogie ucisnienie, w płacz a w narzekanie obrocić raczył. Tylko jeszcze ta nasza sławna Polska aż do tego czasu, i wolności swoich poćciwych, i roskoszy swych zwyczajnych używała, i jeszcze poczęści i używa, i szyrzyła sie zawsze z łaski Pańskiej, jako sie szyrzy Orzeł bujny około gniazda swego.
Ale już po ten czas, mali sie prawda i’zec, bo co oczy widzą snadnie rozumowi rozeznać, zeznać to wszyscy musimy, że i wolności nasze, i roskoszy poćciwe nasze, i gospodarstwa nasze barzo sie nam jakoś łamią a upadają. A bez żadnego przymuszenia, tak jako sie w inszych narodziech dzieje, tylko tak prawie za skaraniem jawnym Pańskim, a za swiętemi dekrety jego, że wedle jego obietnic, jakochmy skoro poczęli mędrować a wyla-tować nad obłoki i z rozumki swemi, a z dziwnemi wymysły swemi, tak nam wszytko zamieszać raczył, że ku żadnej poćciwej a potrzebnej sprawie, prawie przyść nie możymy, a prawie ze wszech stron do złego, jako kuropatwy pod sieć, leziemy. Gdyż sie zawsze ten Pan sprzeciwi wyniosłym myślani ludzkim, a posromacać zawsze obiecuje niepotrzebne wymysły a rozumki świata tego. A za takimi sprawami naszymi, a za tymi dekrety Pańskiemi, już sie mieszają opak sprawy nasze, już sie poczyna lać krew około granic naszych i w granicach na szych, a wszędy jako Pan obiecować raczył onym złym Jerozolimczykom swoim prze niewdzięczność nawiedzenia swego, iż je mieli otoczyć nieprzyjaciele wały a mocnemi mury, a potym marnie je wyniszczyć, już sie to wszytko około nas okazować poczyna, że nas zewsząd jako mocnemi wały, a jako srogiemi mury nieprzyjaciele naszy otoczyli, a co dalej to sie barziej szyrzy ten srogi ogień około granic naszych.
Patrzajże każdy jeśli to nie jest jawne skaranie Pańskie. Pojrzy we wszytki sprawy nasze, je-sliże kto jest’ miedzy nami, coby wżdy o tym albo rozważnie mówił albo staraniem jakim temu zabiegał, chociaj każdy jawnie widzi, słyszy, co sie tuż mało przed oczyma naszymi nie dzieje, w ziemiach Wołoskich, Węgierskich, w Moskiewskich, w Niemieckich, i czasem już w granicach naszych, w Suskich, w Litewskich, chociaj już inych nie wspominając, które podobno już wiecznie zaginęły, jako sie wszędi krew niewinna leje, jaki płacz, krzik, jakie ucisnienie, jakie łupiestwo, jakie wielkie a srogie zniewolenie cirpi krzescijaństwo a lud Boży, za sprawiedliwemi sądy a dziwnemi dekrety Pańskie-mi, tak iż i niewinni przy złych są ucisnieni. A nie tylko ludzie Rycerscy albo bojowi, ale i niewTinne dziatki, i niewinne niewiastki, a ludzie zeszli bywają bez miłosierdzia ucisnieni i mordowani, na koły jako prosięta na rożny wbijani i mordowani, że strach o tym a srogość i mówić i pisać. Pomysliw-szy sobie, gdy sie ziemia kurzy jako Sodoma, padają sie mocne miasta i zamki, bywają rozsiepane osiadłości, bogactwa, rozkoszy ludzkie tuż przed oczyma ich. A coż to jest miły bracie?
Nic ci inszego jedno ony sprawiedliwe sądy Pańskie, które zawżdy nieomylnie obiecał nad każdym królestwem wypełnić za złości jego i za nie-nieposłuszeństwo głosu jego świętego, a za wzgardzenie wołania i upominania jego Coby tu czynić? jakożby o tym radzić? ja-kożby temu zabiegać? Prożnoć inaczej moj miłv bracie jedno sie uciec do miłosierdzia Pańskiego świętego, a szukać wspomożenia od niego. Bo jeśli tego nie będzie, niech będą rady jakie chcą, niech będą bufy i mocy jakie chcą, nie będzieli on sam Hetmanem, a nie będzieli łaski a miłosierdzia jego świętego, i rady nasze, i sprawy każde nasze, i mocy namożniejsze nasze w niwecz zawszt będą obroco-ne, a tak będą zatrwożone, że sie nam nigdy w nic potrzebnego nie będą mogły obrocić, a osłabić zawsze muszą nie inaczej jako sieć pajęcza, a osli-znąć jako śnieg dnia ciepłego na wiosnę.
A iżby to była prawda, wszak już to podobno wszyscy wiemy i istotnie temu wierzymy, iż słowa, jego święte są nieomylne, czego i sam mocno poświadczać raczy, iżby podobniej niebu i ziemi sie odmienić, a w niwecz sie obrocić niźliby na-mniejsze jego słowo niedbale przeminąć albo sie wypełnić nie miało, tedy oto wnet słuchaj nieomylnych słow jego, które by każdemu narodowi ustawicznie być miały jako młotem w uszy jego, aby był każdy ustraszon jako gromem tymi słowy jego gdzie tak mówić raczy: Jeśliże chodzić będziecie w przykazaniu moim, a wolej mojej naśladować będziecie, będę błogosławił wszytkim sprawam waszym, a będą przed wami srodze ustraszeni nieprzyjaciele waszy, a będą straszliwie uciekać przed wami, tak iż przed piącią waszych będzie ich sto uciekało, a przed stem dziesięć tysięcy. Tamże potym dalej dokładać raczy: Iż jesliże też przykazanie moje, głos moj a upominanie moje wzgardzicie, tedy już też na wszem będą przeklęte wszytki sprawy wasze, a strach uczynię w oczach waszych przed namniejszym nieprzyjacielem waszym, a twarz swą postawię przeciwko wam, tak iż upadniecie i przez miecza przed nieprzyjacioły waszemi, a będziecie w posłuszeństwie ludu nieznajomego, którzy was w omierżeniu mieć będą. A choć was nikt gonić nie będzie, uciekać będziecie. A nakoniec listem od wiatru wzruszonym, ustraszeni będziecie.
Patrzajże tu moj miły bracie srogiego a okrutnego dekretu Pańskiego za nieposłuszeristwo zło-ściwych, a za uporne niedbanie głosu jego a upominania jego świętego. Gdyż on nam wolą swą nadobnemi słowy cukrować a farbować raczy, a nas zawżdy łaskawie upominać raczy jako miłosierny pasterz owieczki swoje, powiadając nam o zakonie swoim świętym jako jest wdzięczny, jako jest le-guczki, a jako na nas kładzie miłosierne a łaskawe zawsze jarzmo święte swoje. Jakoż to każdy poćci-wy a pobożny jaśnie zeznać musi, bo jeśliże na nas woła Pan: Nie bij, tedy to jest leguczki zakon, a prawie łaskawe przestrzeżenie, abowiem cie też ani bić, ani sadzać nie będą, ani z wielkiemi szkodami, ani z trudnościami oprawować będziesz. Jeśli woła: Nie kradń, tedy cie przestrzega, aby cie nie męczono, nie pieczono, nie wieszano. Jeśli woła: Nie pożądaj żadnej rzeczy twego bliźniego, te-dyć za to obiecuje bogactwem a poćciwosciami dom twoj ozdobić, a darmo napełnić wszytki kąty twoje Jeśli cie też upomina: Sądź sprawiedliwie, zachowaj sie na wszem poćciwie, tedyć też za to obiecuje, iż też sprawiedliwość twa będzie objaśniona jako słońce przed wszytkimi stany świata tego. A także do inszych wszytkich rzeczy, które są z wolej a rozkazania jego, pełno wszędy błogosławieństwa a miłościwych a łaskawych obietnic jego.
A jakiż to ciężki zakon proszę cie? a jakaż to niewola? Nie zakonci to, nie niewoląc to, aleć to owszem, roskosz a krotofila a umnożenie żywota na wszem błogosławionego, tak w pokoju jako i w bogactwie, tak też i w rozlicznej rozkoszy jego. Gdyż jeszcze k temu dał tak łacną radę i drogę do tego, iż ktoby z krewkości wykroczył z tej powinności swej, a użałował sie upadku swego, a uciekł sie z zupełną wiarą a z pokorną prośbą do miłosierdzia jego, iż mu wszytko ma być odpuszczono. A coż gdy my wzgardziwszy ten głos tak łaskawy jego, a ty dziwne a nieomylne obietnice jego wolimy szukać rady u omylnego a mizernego świata tego, a u kłamliwego książęcia jego, a ws-zytkiego nabywać za pomocą jego, zarzuciwszy precz na stronę nieomylne obietnice a upominania Pana swego. A jawnie na się kładzimy przeklęstwo a srogi gniew jego, gdyż to pewnie wiemy, iż człowiek sie stanie z nami nad wolą jego, że ze wszytkim zginąć i w niwecz sie obrocić musimy.
Bo słuchaj co jawnie Pan powiadać raczy, iż ja dla tej niewdzięczności, a dla niesprawiedliwości waszej dam was posieść obcym narodom, a przeniosę królestwa wasze w insze narody, a ludowi nieznajomemu służyć będziecie.
Patrzajże tu moj miły bracie, jeśliże cie nie wzruszą ty wdzięczne obietnice Pańskie, jako cie ruszyć nie mają ty srogie a nieomylne pogrożki jego. Pomyśl sobie jedno, jeśliby do tego kiedy przyszło, jakoż nieomylnie przyść musi, nie będzieli uznania twego, a miłosierdzia Pana twego, gdyby obcy a srogi człowiek przyszedł mocą do domu twego, posiadł albo rozproszył wszytkę majętność twoję, zapalił srogim ogniem dom twoj i wszytki rozkoszy twoje, posiekałby głowy dziatkom twoim przed oczyma twemi, zelżyłby małżonkę i naród twoj, a ciebie by jako psa wodził na łańcuchu przy koniu swoim, tłukąc głowę twoję, jakoby tam żałosna była dusza twoja i serce twoje. A wźdych-my tak niemiłosierni sami nad sobą, że wolemy czekać w strachu tych srogich obietnic Pańskich, niźli sie wT rozkoszy nawrócić do niego, a używać na wszem błogosławieństwo jego, a wdzięcznego pokoju swego, a rozszyrzenia sławy i bogactwa swego.
Bo tamże Pan potym wnetże powiedać raczy: Iź życzyłbym im tego, aby sie obaczyli, co to jest iż pięć ich będzie goniło sto, a dziesięć ich dziesięć tysięcy, abowiem ony sprzeciwniki ich zaprzeda je własna opoka ich, a pan je na łup wyda im. A coź to za opoka ich? Nićci jedno zatwardzenie ich, a niedbałość ich na Pana Boga swego. Taż to uczyni narodowi każdemu, iż taki strach nań przypadać musi, iż i przed listem wichrem zachwianym uciekać musi. Tak jako sie to działo w woj-sce Sennacherybowym, Saulowym, Achabowym, albo jako wiele inych historyi o takich postrachoch w piśmie świętym mamy.
Aby też nie było i żadnych historyi i żadnych przykładów, tedy słuchaj onych słow, co Pan mówić raczy do Izraelitów, gdy mieli walczyć z one-mi srogiemi narody ziemie obiecanej, gdzie je szpie-gowie tak ustraszyli byli, powiedając im, iż tam tak srodzy narodowie, a prawie jako dziwowie świata tego, iż my kiedychmy miedzy nimi chodzili, zda-lichmy sie przeciw im jako Szarańcza, albo małe kobyłki, co skaczą po ziemi. Tak, iż oni ludzie tak byli ustraszeni, że mało i Mojżesza nie odbiegli, a chcieli zasię nazad uciec do Egiptu przed strachem onym. Patrzże co to czyni niewiara a wątpienie w obietnicach Pańskich.
Pan jako Bog miłosierny widząc zatrwożenie ich, rozkazał im powiedzieć, iż sie nic nie bójcie, bo ja pójdę przed wami, a bez strachu porazicie ty narody srogie wszytki, i posiędziecie rozkoszy ich i bogactwa ich. A gdy sie to stanie nie mówcież więc aby sie to wami stało, albo jaką mocą albo godnością waszą, ale sie to stanie z szczyrego miłosierdzia mego. A to ktemu, iż ci narodowie byli godni skarania mego, abowiem złościwie a niesprawiedliwie zawsze sie zachowali przeciwko mnie Panu swemu i przeciwko wolej mej.
Patrzajże moj miły bracie, nie maji sie czym cieszyć każdy naród i każde krolestwo, które sie koi wiek uzna a uciecze sie do pana tego, że tu jaśnie obiecuje zemdlić i stłumić moc każdego nieprzyjaciela jego. Obiecuje sie być Hetmanem jego me tylko mu zwycięstwo obiecując, ale ktemu obiecuje mu dać posieść wszytki bogactwa i roskoszy onego sprzeciwnika jego. Abowiem co tu koJwiek słyszysz, wszytko sie to było wypełniło nad onemi narody srogiemi. A skądże im to przyszło? Oto słuchaj, iz złość a zatwardziałość ich zemdliła je chociaj byli tak wieldzy mocarze, jako o nich słyszysz że upaść musieli, a srodze uciekać przed onym słabym, nędznym, a niezbrojnym ludem żydowskim. jV czemże sie to działo? Oto słyszysz, iż I an był Hetmanem ich. A jakoż to sobie zjednali? Uto słyszysz iz uniżyli myśli i serca swoje ku Panu swemu, a uwierzyli świętym obietnicam jego.
A snadź i my Polacy jużechmy poczęści tego doznali i doświadczyli, już i za czasów naszych. Wspomni jedno sobie kto onę bitwę Orszeńską, Wi-śniowiecką, Starodupską (sic!), Obertyńską, innych wiele, iz kiedykolwiek zpostrachem a poruczając sie Panu Bogu swemu Polacy cokolwiek zaczęli, zawź-dy był Pan Hetmanem ich, a zawżdy ustrasaał wojska ony harde sprzeciwnikow ich. A gdykolwiek haidzie, bujno, a bystro sobie co poczynali, zawżdy.ran Bog opuszczał je, a dawał strach do oczu ich. Jako sie działo na Bukowinie, u Sokola, u Szeretu, u Oczakowa, i na inych wielu miejscach.’Tak iż sie to nad każdym narodem pełnić musi, iż Pan zawTżdy obiecuje tłumić wyniosłe, a podwyższać pokorne.
Bo patrzaj zasię, gdy już Pan był raczył wywyższyć lud on Izraelski, dawszy im posieść ony dziwne obfitości pogańskie, gdykolwiek w stałości swej unieśli sie a odpadli od niego, jako je zasię dopuszczał lada komu mordować, tak iż miastom onym kosztownym, kościołowi swemu, w którym było wielkie kochanie jego, i onym rozlicznym a dziwnym przyprą wam swym, które były wielkim kosztem sprawione ku jego chwale, z rozkazania jego. A nako-niec i onej skrzyni którą im był dał miasto przymierza, w której było przykazanie jego, a mieli ją za wielką swiątość u siebie, nigdy przepuszczać nie raczył, a wszytko na łup, a na srogie rozszarpanie dopuszczać raczył. A kto czyta kistorye, wspomni sobie napirwej co uczynił nad tym narodem on srogi Kuzan, kroi Mezopotański, potym Eglon kroi Moabicki, także i Czyrak kroi Egipski. Albo co sie stało za onego złego a swowolnego Boboama syna Salomonowego, tak iż i kościoł, i skarby kościelne, i stolice ony kosztowne królewskie, i ludzi niewinne tak było srodze pojisowano, poniszczono, a pomordowano, że strach o tym i pisać i wspominać. Także po tym co uczynił Salmanazer, kroi Asyryjski, albo Nabuchodonozor kroi Babiloński, taka srogość za nich bywała, że i koscioł z gruntu mało nie był wywrocon, i ony kosztowne przyprawy jego były w pogańskie ręce wyniesione, i lud tak srodze pomordowan a wyniszczon, że ich prawie było zostało, przed okrucieństwem onym. Albo takież za onego Heli kapłana, który dopuszczał swowoleństwa synom swym przy kościele Bożym, tak że i wojska były pomordowany, i archa ona zacna była sprosnie wydarta, i w pogańskie strony zaniesiona, i sam nędznik od żałości spadszy z stołka swTego złomił nędznie szyję swoję. A co tego zawżdy bywało, ilekolwiek kroć ten naród odstąpił od Pana swego, tedy nigdy bez srogiej pomsty nie byli. Także bywali w takim ucisnieniu, że gnoj gołębi jadali miasto przysmaków swoich, matki własne dzieci swe żarły jedna drugiej wydzierając sobie.
Śłuchajże a słuchaj pilno, przecz sie to nad nimi tak działo. Oto Prorok powiada jaśnie, iż dla tego, iż uczynili złość przed oczyma Pańskiemi, odstępując od wolej świętej jego, naśladując bogow cudzych i rady ich, to jest, Baalima a Astarota, a ran Pog tez zawżdy opuszczał je, i dawał je na łup a na roztargnienie nieprzyjaciołom ich.
A. słyszysz co tu pismo powiada, iż dla złości ich, a iz odstąpili od Pana Boga swego, dopuszczał len na łup, a na roztargnienie ich nieprzyjaciołom ich, także i kościoł ich, i wszytki swiątości i bogactwa ich. Jakoż sie tu lękać nie masz? jakoż tu masz nadzieję jaką mieć w koscielech twoich, w kla-sztorzech w procesyach albo w swiątosciach twoich? jeshzes odstąpił od Pana Boga swego? A jeśli nie będzie onej nawdzięczniejszej swiątości twojej przed oczyma jego, to jest uznania twego a nawrócenia twego od złości twoich, tedy prożno do niego będziesz podnosił ręce twoje. Bo powiada, iż na nie ani pozrzec me chce, bo pomazane kwią a niesprawiedliwością. I owszem sie tyłem na tenczas obrocie obiecuje. A bychmy nic inszego za postrach na się me mieli, jedno ony żałosne łzy jego, które wylewał nad onym wdzięcznym miastem swoim, nad Jeruzalem i nad przyszłym upadkiem jego. A wżdy patrz iz musiaia przemoc sprawiedliwość miłosierdzie jego, że je dał na srogi mord a na okrutne roztargnienie. Słuchajże co tamże za przyczynę Pan powiada do tego, ]żeś nędzne miasto niechciało przyjąć wdzięcznie nawiedzenia onego a upominania mego, a każda swawola była naleziona w tobie.
A iżbychmy sie my też tego zaprzeć chcieli iz na tymże stopniu już też prawie stoimy, jako to nędzne miasto stało. Weźrzymy jedno pilno we wszytki sprawy swoje, rozsądźmy sie sami z sobą, jeśliże wdzięcznie przyjmujemy nawiedzenie a upominanie Pana swego, albo jeśliże każda swawola nie jest naleziona miedzy nami. Bo to jawnie zeznać musimy, iż przyniósł Pan do nas jasne upominanie swoje i nawiedzenie swoje, to jest Ewangelią swoję świętą, która była u nas z dawna prawie jako popiołem przypadła. A podał ją nam tak łaskawie, nie tak jako inym narodom, gdzie ją zawżdy pir-wej krwią srogą oblał Męczenników swoich. Patrzajże wiele li ich jest miedzy nami którzy tu wdzięcznie od niego przyjmują to święte napominanie jego, a to wdzięczne nawiedzanie jego. Bo jedni dla po-żytkow swoich, drudzy dla pochlebstwa a w nadzieję jakiego nędznego wzmożenia swego, widząc jawnie a jaśnie szczyrą prawdę jego, odmietują precz na stronę święty głos jego a nawiedzenie jego, widząc a znając jawny fałsz głosu najemniczego, który sie jawnie a jaśnie przeciwi głosowi prawdziwemu Pana swego. Drudzy zasię powiadają, iż lepiej poczkać aż sie wszyscy zgodzą na jedno.
O nędzny pochlebco, o nędzny oczekawaczu wspomożenia od tego świata omylnego, dla ktorego gardzisz głosem a upominaniem Pana swego, a pewniejszemu nierowno obietnicami jego. Czemu sie oto nie ustraszysz głosu Pańskiego? albo tych strasznych przykładów, co sie działy nad przodki twojemi dla wzgardzenia jego, tak jako tu słyszysz, iż królestwa ich, majętności, bogactwa rozliczne, i wszytki rozkoszy ich, a nakoniec kościoły ony zacne ich, i wszytki swiątości ich, bywały dla tego okrotme wydawane na srogi łup a na rozdrapanie nieprzyjaciołom ich, także i dziatki ich, i żonki ich, i wszyscy ludzie niewinni ich srogim okrucieństwem byli wyniszczeni a wymordowani. A dla czegóż to powiedz mi? Jużeś sie nasłuchał dekretów’ jasnych Pańskich, iż tego żadnemu narodowi, by też i na-wdzięczniejszemu sobie nigdy7 przepuścić nie raczył, który kol wiek wzgardził świętą wolą jego, nawiedzenie a upominanie wdzięczne jego. A jużby to mniejsza iżby ciało albo majętność była wydana na rozdrapanie, ale wdzięczna a miła duszyca wpada w możne ręce Pana tego, który ją podać może na wieczne zatracenie, czego srogość ziemska uczynić nie może. A jako pismo powiada, iż straszliwa jest rzecz złośnikowi wpaść w ręce Boga żywącego. Albo takież ci oczekawacze czasów, co powiadają iż lepiej po* czekać ażby sie wszyscy zgodzili. Toć nigdy nie będzie nędzny oczekawacm, a wszak słyszysz jasny dekret Pański, iż to pogorszenie zawżdy musi być az do skończenia świata, boby już nie było próby miedzy wierne mi a miedzy niewiernemi, co zawżdy Fan mieć raczy, błogosławiąc miłościwie temu każdemu kto z mm wiernie zetrwa aż do końca swego.
Azasz może być moj miły bracie insza abo mocniejsza zgoda świata tego, niżli ona mocna a święta zgoda Pana tego, kthorą mocnie zgodzić i posthanowić raczył ze zwolenniki swemi? Azasz kiedy może być mocniejszy uczeń nad mistrza? tak jako sam Pan o tym powiadać raczy. Azasz może byc które mocniejsze koncilium? jedno to tak mocne, które na ten czas jest od Pana postan®wiono, kto-j ego nie tylko człowiekowi odmienić, ale by też i Anioł z nieba jawnie zstąpił, a chciał nam nad to święte Koncylium co inszego powiedać, kazał go przeklinać a ni w czym nie słuchać. P, o acz bywały święte a wielkie Koncylia świata tego, ale nie na nowe pewnie ustawy, jedno na Heretyki, którzy sie chcieli sprzeciwiać temu mocnemu postanowieniu Irańskiemu, a co inszego nowego wymyślać sobie.
Alebyś tak rzekł: Widzę ja iż jednaż Ewangelia jest, ale ją rożnie wykładają, a tak nie wiem komu wierzyć. Oto nędzniku masz radę a naukę Fańską, iżci każe probować ducha z prawdy, dokładając tego, iż żaden nie jest duch z prawdy, jedno który powiada prawdziwe słowa jego Wżdyś nie jest tak sprosny, abyś nie zrozumiał prawdziwego słowa Pańskiego a fałszywego głosu najemniczego.
A jeślibyś nie rozumiał sam, wżdy sie z inszym rozmowie możesz a dopytać sie prawdy od nieprawdy. Czemuż walczysz jawnie z Panem swoim? czemuż sie jawnie przeciwisz głosowi a prawdziwym słowom jego? czemu na się dobrowolnie wleczesz to jawne przeklęctwo Pańskie? które jako słyszyrsz dla tego działo sie nad wszystkiemi narody świata tego, że i z domem z twym, i ze wszystkiemi powinowatemi twemi, także ze wszytkiemi majętnościami i rozkoszami twemi masz być dan na srogie rozdrapanie. Bo pewnie jeśli nie od nieprzyjaciela tedy cie to i doma nie minie. Czego sie już dosyć oczy nasze napatrzyły. A ktemu iż i ona wdzięczna duszyczka twoja wiesz to Pan Bog jakiego będzie używała pokoju swego za takiemi strasznemi dekrety Pańskie-mi. Czemu sie tego nie ustraszysz? że sie Pan ciebie zaprzał, a iż już nie chodzisz pod królestwem jego a pod opatrznością jego, a zowie cie owcą parszywą odłączoną od stada jego, która juź nie słyszy głosu jego. O sroga pomsto, a straszliwa nadziejo, a wżdy to u nas nic, a prosto to za jakiś posmieszek a napoły za jakąś krotofilę mamy. Ale potym poznasz co to jest wzgardzić takiego Pana swego i upominanie jego. Ale światek miły, a ono fałeczne książę jego barzo snadnie każdemu doslepi oczu jego, a zwłaszcza kto sobie lekceważy upominanie Pańskie iż jawnie będzie słyszał, a nie zrozumie, jaśnie będzie widział a nie obaczy sie, bo to każdemu takiemu Pan obiecać raczył, za ty sprosne niewdzięczności a niedbałości jego.
Abowiem chociaj ich jest w Polszczę z łaski Bożej nie mało, którzy na tej mocnej skale, na której Pan zasadzić raczył Koscioł swoj, ugruntowali a uszczepili umysły swoje, ale przedsię na tyoh szczepiech kwiatków mało, ktoreby z siebie podawały owoce wdzięczne dobrych uczynków swoich. Ano pismo głośno powiada, iż wiara bez cnoty barzo martwa a ostydła jest, a cnota wszytka należy na dobrych uczynkoch, które pochodzą nie z wymysłu ludzkiego, ale z wolej a rozkazania Pańskiego. A drudzy zasię tak sie unoszą w takie odszczc-pieństwa, jakie snadź nigdy nie bywafy, i teraz ich nigdziej na żadnym świecie nie słychać, jedno w naszej miłej Polszczę ty nowe rozumy powstały. Które acz też pirwej powstawały, ale snadź nie tak srodze, ale zawżdy były onemi zacnemi Koncyliami a wielkiemi zjazdy zacnych a nauczonych ludzi tłumiony a w niwecz obracany, oczym wiele jasnego pisma mamy. I dziś wTszytki Konfessie wszytkich Krzescijańskich kosciołow na tej mocnej skale Kri-stusa zasadzonych kto je kolwiek przeczytać chce, barzo sie mocno sprzeciwiają tym naszym nowym wymysłom Polskim. A coż kiedy Pan na to przez palce patrzyć raczy snadź na prędsze zginienie a na przyszły upadek nasz, wedle obietnic swych.
A coź proszę cie zawżdy obrzydliwszego było u Pana tego, jedno ty nowe wymysły świata tego? jedno gdy zaniedbali świętej wolej jego. I dla czegóż sie padały a prawie sie z gruntu wywracały ony mocne miasta? ony twarde zamki? a ony roskoszne krainy zawżdy posiadali sprosni a nikczemni ludzie, a Pan dawał im moc i wdzięczność w twarzy ich, tak, iż musieli być przed nimi ustraszeni i przebrani jego. Pytajże sie dla czego? Nie usłyszysz żadnej inszej odpowiedzi, jedno iż wzgardzili głos prawdziwy a wolą Pana swego, a miotali sie do wymysłów świata tego. A ktemu iż były zawżdy zło — ściwe a swowolne sprawy ich. Czego my sie Polacy pewnie wszytkiego zaprzeć nie możemy.
Abowiem ku tak srogiej niedbałości głosu a upominania Pańskiego weźrzy każdy jako we zwierciadło we wszytki sprawy nasze, jeśli nie najdziesz więcej wszytkich złości miedzy nami, niźli na on czas miedzy onemi ludźmi, którzy upadali pod tak srogie dekreta Pańskie. Azaż nie jest uciśniona u nas sprawiedliwość? azaź niejest zdręczon nędznik od możniejszego? azaż ręce nasze nie pełne krwie? nie pełne niesprawiedliwości? azaż nie masz dziwnego ożralstwa, opilstwa miedzy nami? tak, iż snadź czasem niewinne łzy muszą opłokawać ty marne stoły nasze, a psi ledwe dojadają odrobin stołów naszych. A nędzny łazarz uciśniony bez wsze go miłosierdzia leży przede wroty naszymi, a my to sobie za roskosz a za krotofilę mamy. A snadź to dziś naczystszy pachołek, co nadłużej w noc ceklu-je, a nawięcej sie ich oźrze z jego przyczyny. Patrzajże zasię jakie morderstwa, cudzołostwa, pychy, łakomstwa, a dziwne niesprawiedliwości miedzy nami urosły?, Azaż brat z bratem, gość z gospodarzem, sąsiad z sąsiadem, jakiej szczyrej wierności używają miedzy sobą? Tak żeby teraz Pan prawie mogł zawołać na Polskę naszę, jako wołał na onę nędzną a upadłą Sodomę: Iż pójdę a oglądam co to wżdy za tak srogie głosy wstępują z ziemie przed obliczność Majestatu mojego.
Bo gdy przyrównamy ony grzechy, przez które Pan zawżdy karał srodze i świat i rozliczne narody jego, ku dzisiejszym wymyślnym złościam a występkom naszym, snadź by były na wadze położone, dalekoby s kloby wybiły, a większego a sroższe-go karania godne by były. A coż Adam był tak nazbyt złego uczynił, iż jabłko urwał? a wżdy go srodze przeklął Pan i wiecznie wszytko pokolenie jego. A coż była za przyczyna tak wielka, iż świat był potopem zginął? jedno jako pismo powiada, iż synowie przeźrzani pojmowali dziewki ludzkie, iż były cudne, wedle wolej swojej. A coż onego Sau-la zniszczyło, jedno iż sobie nową ofiarę wymyślił, nad rozkazanie Pańskie? A coż Datan, Abiron, albo inszy srodze w ziemię z zapalonym ogniem wpadli? A o coż przodki nasze wężowie ogniści kąsali? jedno, iż sie mięsa naparli. O by dziś zrównał sprawy nasze z sprawami onemi, nie tylko wężowie, ale snadź i smocy kąsać by nas mogli.
A tak wiele tego wszędy w’piśmie najdujemy, jako Pan Bog zawżdy bywał srogi na każde przestąpienie wolej swojej. Ale zawdy najwięcej na to, gdykolwiek lud jego odstąpił od wolej jego, a wymyślał sobie albo jakie nowe ustawy, albo jakie wymyślne modły nad wolą a nad roskazanie jego.
O, coż by sie dziś w naszej Polszczę znalazło Adamów, Saulow, a dziwnych swowolnikow świata tego, ktorzyby nie tylko jabłko urwać, ale i z szczepem wykopać, by mogli, barzoby to radzi uczynili. A mało nie wszyscy moglibyckmy sie przyznać ku wszytkim gorszym sprawam naszym, niźli ci jawno pokarańcy od Pana swego, za mniejsze występki swoje. A snadź by było i sto języków, i sto piórek, a ktoby mogł wypowiedzieć albo wypisać dziwne a wymyślne występki nasze. A właśniebychmy sie mogli wszyscy przyznać ku onemu Prorockiemu upominaniu, który powiada: Iź wejrzał Pan z wysokości na niskość świata tego, jeśliby jeszcze upatrzył na nim kogo dobrego. Powieda, iż nie mogł upatrzyć żadnego.
A jakoż tu proszę cie nie ma sie rozsciągnąć ono pirsze przeklęstwo Pańskie nad nami, które sie działo nad narody pirwszemi? A jakoż tu nie ma wziąć serca albo mocy przeciwko nam sprzeciwnik nasz? gdy go Pan jeszcze k temu z dekretu swego z dawna wywołanego na nas pobudzić będzie raczył. A jakoż my mamy podnieść do niego oczy swoje, albo ręce swoje w upadkoch naszych? a on powiada, wołacie do mnie, podnosicie ręce swe do mnie, a głosy wTasze niesprawiedliwe, a ręce wasze pomazane krwią, obrzydzone plugastwem, a jakoż ja mam wysłuchać was? a owszem obrocę sie do was tyłem, a miasto błogosławieństwa puszczę na was przeklęstwo a srogą pomstę uczynię nad wami. O, srogi dekret a sroga sentencja a iście nieomylna Pana tego, ktoraby nam ustawicznie miała brzmieć w uszach naszych, chyba iżby Bog był coby sie w złościach kochał, tożby mogł być Bogiem naszym, a wysłuchawać tego omylnego wołania naszego. O którym też jeszcze z łaski Bożej nic nie słychać, aby się kto miał powoli uciekać do miłosierdzia jego świętego, aż gdy już prawie, jako ono powiadają, mroz wTszvtkich przyrazi, iż przypadnie jakie morderstwo, albo jakie okrucieństwo świata tego, iż sie ziemia kurzy, iż sie krew’ niewinna trzęsie, iż już straszne głosy idą ludzi niewinnych pod niebo, toż dopirko wołamy, toż dopirko narzekamy, toż go dopirko winujemy, iż Pan niemiłosierny jest, a więcej folguje poganom, niźli wiernym swoim. A tego nie baczymy, żechmy sami daleko gorszy, niźli oni pogani, i godniejszychmy więt-szego karania, niźli oni, bo sie oni nie ożywają imieniem świętym jego, jako my, a nie gwałcą mu slubow i powinności swoich, tak jako my, i nie łamią mu przymierza swego, ktoreckmy z nim wzięli, tak jako my, a on też nad nami drzemie a przez palce patrzy na wspomożenie nasze, a owszem jeszcze dopuszcza jawnie sie pastwić sprzęciwnikom naszym nad nami. Gdyż on nam na wszem dzierży mocno śluby a obietnice swoje, a my mu wnamniej-szym punkcie nie dzierżymy/ slubow a powinności swoich.
Więc mnimamy, aby to z przyi’odz onego okrucieństwa poganin nad nami czynił, iż pali domy nasze, roscina dziatki nasze, albo takież niewiastld, albo ine ludzi niewinne. Nie rozumiej tego, abyć to z przyrodzenia czynił, boć też jest człowiek, też-ci wżdy musi mieć jakie miłosierdzie w sobie jako człowiek, ale słuchaj i tak rozumiej, iż to jest wola Pańska, który sprawiedliwym sądem swym żadnemu, by też nawiętszemu kochankowi swojemu sfolgować nie może za występkiem jego. Teżci byli przed potopem, albo przed zginieniein Sodomy, albo Jeruzalem, albo inych miast tam i dzieci, i białogłowy, i ini ludzie — niewinni, a wżdy to tam jako słyszysz wszytko razem poginęło. Słuchaj pilno, iż sie to wszytko dzieje z wolej Pańskiej a za sprawiedliwym sądem jego. Słuchaj gdy ono Pan rozkazuje Prorokowi, aby szedł a rozkazał krolowi Saulowi, aby szedł z wojskiem na króla Amaleka, a tam, aby wywrócił i miasto jego, a poraził ludzi jeg°, a w onym mieście, aby nie żywił i namniej-szego, a nakoniec i psa na śmieciu leżącego. Słuchajże przyczyny do tego, co Prorok powiada: Abowiem to miasto jest złości napełniono i z królem jego, a godno jest takiego skarania Pańskiego.
Więcbyś tak rzekł: O, nie dziw to, bo to był poganin. Słuchajże zasię, co mowi Prorok do Azae-la króla Asyrijskiego: Iż ty powstaniesz na skaranie ludu Bożego własnego Izraelskiego, a pomordujesz i dziatki i niewiasty będziesz rozsiekawał, a nad wszytkiemi, a nad wszytkiemi wypełnisz okrucieństwo swoje. A dla czegóż to było? Spytaj tam Proroka, tenci powie, iż za złości ich, a iż marnie odstąpili od wolej Pana Boga swego, a nigdy sobie nie wzywyali na wspomożenie imienia jego swię-tego.
Takżeć też i my nędznicy czynimy, widzimy jawnie żechmy są jawni przestępcy, a prawie wzgar-dzace świętego imienia Pańskiego, a przedsię bezpiecznie na to śpimy, a owszem sobie jawnie rozkoszujemy w złosciach swoich, a za czasu szczęścia naszego nic nie myślimy o przyszłym nieszczęściu naszym, a zaniedbawamy imienia i miłosierdzia Pańskiego, aż kiedy, jako i mało wyższej wspomioniono jest, przypadnie jaka srogość, albo jakie okrucieństwo na nas z sprawiedliwego dekretu Pańskiego, toż więc dopirko wołamy: exaudi, exaudi, toż sie dopirko wiercimy, rzkomo sie do zbroje miecemy, ludzi niewinne na podatki łupimy, ano już nie wczas bywa, ano już nieprzyjaciel nacieszywszy sie nad nami rozkoszuje sobie w onych łupiech naszych. Dawno sie było nędzniku gniewać, nie na okrutni-ka onego, ale na okrutnika złości a grzechów twoich, które onego z obietnic Pańskich przywiodły na to srogie skaranie twoje, a dawno było ubłagać gniew Pana Boga twego, a opatrować granice a potrzeby twoje, niźli już teraz kiedy Pan zaślepił oczy twoje, że nie możesz ku żadnej słusznej spra wie przyść, będąc ustraszony, tak jakoć to z daw* na obiecać Pan raczył za złości twoje.
Abowiem chociaj ono pogańska przypowieść, ale pewnie pobożna: Iż szczęśliwe to krolestwo jest, które czasu pokoju myśli o przyszłej przygodzie swojej. Coby wszytko być mogło i ’bez krzywdy, i bez łupiestwa, które nas samo poraża, gdybychmy zawżdy wczas, biorąc sobie na pomoc Pana swego, starali sie pilno około tego. Ale kto jest taki będziemy go chwalić.
Abowiem my gdy nam Pan mało pofolguje a rozpieści nas w fortunach naszych, nie umiemy jedno piskać, skrzipać, bębnać, kurzyć, piec, warzyć, i w nocy i we dnie, a o przyszłych rzeczach, albo o tym czymby miał ubłagan być Pan nad zło-ściami naszymi, albo jakoby też i karnością jaką pohamowany być mogły złości nasze, gdyż złościwi nigdy jedno za strachem grzeszyć nie przestawają, nanmiejszego słówka nie usłyszysz. A Pan acz długo czeka, bowiem miłosierny jest, ale też zasię tak o nim powiedają, iż onego czekania swego rad na-wetuje sowitą srogoscią swoją.
Abowiem choć to — jest Bog Krześcijański a Bog miłosierny, nielza jedno sie nam za złosciami na-szemi a za dekrety sw’ojemi musi obrocić w Boga pogańskiego a w Boga niemiłosiernego. A trudno go ’strofować z świętej sprawiedliwości jego. A, tak nie Bogci nam krzyw, nie poganinci nam krzyw, alechmy sami sobie krzywi, iż na się dobrowolnie wnosimy ony srogie dekreta Pańskie, a nic sie ich nie lękamy czasu pokoju a czasu rozkoszy naszych, owszem je jeszcze srożej ustawicznie pobudzamy nad sobą.
Abowiem azaż trzeba lepszego szpiega na nas nieprzyjacielowi naszemu, albo więtszego zdrajcę co jirzenosi wszytki sprawy nasze, jedno ten srogi szpieg a zdrajca grzech nasz a występki nasze? A sarnich my są sobie dobrowolni skazce a rozdra pucze i ojczyzny naszej, i wszytkich rozkoszy naszych, gdyż Pan, jako sie opowiadać raczy, da serce, da śmiałość, da wiadomość nieprzyjaciołom naszym o każdej sprawie naszej, a nam da strach w oczoch naszych, tak iż listem wiatrem zachwianym snadnie ustraszeni będziemy, a ku żadnej sprawie swej poćciwei nigdy przyść nie będziem mogli.
A ktoż tu krzyw, proszę cie, moj miły, poćci-wy Polaku? Jeśli sie będziesz chciał sprawiedliwie rozsądzić z Panem swoim, pewnieć nie Pan, ani nieprzyjaciel, bo ten nie może na cię ani ręki podnieść bez dopuszczenia Pańskiego. Pan też na cię ustawicznie woła, ustawicznie cię przestrzega, ustawicznie już iokoliczne przygody kładzie przed oczy twoje, a ciebie czeka, a tobie folguje. Coż tu dopirko r/eczesz, jeśli kiedy jako grom przypadnie na cię srogi dekret a sroga pomsta jego? a ty ani będziesz w ten czas i gęby roziewać umiał na jaką radę, albo na wspomożenie twoje.
A tak nie trzebać na nas ani szpiegów, ani zdradziec, co je mordujemy, gdy kiedy przenoszą sprawy nasze, albo tajemnice nasze, do nieprzyjaciół naszych. Oto szpiegowie naszy, oto zdrajcę naszy, tak jakoś słyszał, grzechy a złościwe występki nasze. Tyć ustawicznie biegają powiadając nieprzyjaciołom naszym wszytki sprawy nasze, a do-dawając im serca na złupienie a na zginienie nasze. Tyć im śmiałości dodawają, iż przed nimi uciekać a trwożyć sie musimy, tak, iż dziesięć ich sto będzie goniło, wedle obietnic Pańskich, a prawie list od wichru wzruszony snadnie może ustraszyć nas za skaraniem naszym. I mnimasz potym, kiedy sie za nim w pogonią kustrzesz, abo sie po ką-ciech zbierasz, abyś mu co uczynić miał, acz to czasem rzadko bywa, i to z szczyrego miłosierdzia Pańskiego. Bo jeślibyś mniemał, aby to było za jaką sprawą tw. ją, albo z jakiej mocy zebranej twojej, o, barzobyś sie obłądzil, Bog, Bog, bracie miły ten jest strachem twoim, także i nieprzyjaciela twojego, gdy sie raczy zmiłować z miłosierdzia swojego, tedy znajdzie i ludzi do zgromadzenia spol-nego, najdzie i serce, i sprawę w przełożonych zbioru onego, najdzie jako uczyni strach i zatrwożenie onego sprzeciwnika ich a złoczyńcę onego.
Bo sie — więc czasem chlubimy mocami a sprawami swemi powiadając, iż tyle służebnych mamy, tyle drabów, tyle za nimi dział wyprawiono, tyle im kozakow postronnych przybyć będzie mogło, to już na to tak bespiecznie pijemy jako na Niecizwiedzą skórę, który jeszcze wr lesie krowy łupi. O nędznesz to ufy i działa twoje i drabi twoi, jeśli tu drabów doma nie będzie, coby poprzestawszy złości swoich, a ulęknąwszy sie tych srogich dekretów Pańskich z wiernemi Izami swemi podnieśli ręce swoje ku Panu swemu A gdyby sie takie wojska nalazły ku onym, które są na nieprzyjaciela wyprawiony, toćby były^ teraz mocne posiłki, toć by byli drabi i kozacy, żeby sie ich więcej zawżdy nieprzyjaciel lękać musiał niźli onych wszytkich ufow i onych srodze dział trzaskających przeciwko sobie. Abowiem ty wszytki ine mocy, jeśli przy nich nie będzie mocy Pańskiej, są to jako proch a jako perzyny, co snadnie od wiatru po stronach mogą b)ć rozniesiony. Abowiem słuchaj jako Pan do każdego wiernego swego przez Proroka wołać raczy, a jako mu sie opowiadać raczy: Iż gdy zawoła do mnie nędzni-czek czasu każdego uciśnienia swego, ja pewnie ratować go muszę, a wydrzeć go muszę z każdego uciśnienia jego. A nakoniec, by matka własna opuściła własne dzieciątko swoje, ja nigdy nie opuszczę żadnego wiernego swego. A kogoż tu chce, proszę cie, tak nie opuszczać albo wydzierać z każdego niebezpieczeństwa jego? Nie usłyszysz tam aby hardych krolow, albo chlubnych Hetmanów, jedno wiernego swego a tego który drży przed imie-piem jego świętym a przed możnością jego.
Azaż nie masź o tym, iż to jest prawda pewnego szpiega Noego onego, który czasu srogiego potopu onego, gdy wszytek świat zaginął, bezpiecznie pływał i żyw został i z narodem swoim. Azaż nie masz Lota, który takież jest wywiedzion przez Anioły z straszliwego upadku onego Sodomy i Gomory. Azaż nie masz Daniela, który siedział miedzy lwy okrutnemi a zgłodniałemi bez obrażenia żadnego. Azaż nie masz onych trzech, co siedzieli w onym piecu okrutnym, srodze rozpalonym, jako w letniej wodzie bez obrażenia każdego. A takiem-by przykładom snadź i końca nie było, co sie nad wiernemi a co nad niewiernemi zawżdy sstawało. A coż im to sprawowało, proszę cię? Oto słuchaj, co ci pismo o Noem, o Locie i o inych powriada, iż nalezion jest Noe sprawiedliwy miedzy narody onemi, a wierzył słowom Pańskim i był wybawion od każdej srogości swojej. Także Lot, także Daniel, tak i ini wszyscy ktorzykolwiek brali pociechy w upadkach swoich, nie usłyszysz tego, aby im to przypadało z jakiej mocy świata tego, ale o każdym pismo powiada, iż przez wiarę swoją a przez uniżone serce swoje, a przez zupełną nadzieję 0 Panu swoim każdy znalazł wspomożenie swoje.
A tak moi namilejszy bracia a z dawna na wszem sławTni a zacni Polacy, chcemyli być srodzy każdemu nieprzyjacielowi naszemu, chcemyli być bezpieczni od każdych nasroźszych przygód swoich 1 każdego niebezpieczeństwa swojego, chcemyli aby sprawy i wszytki rady nasze zawżdy były sławne a prawie kwitnące w: każdych postępkoch naszych, uczyńmyż z siebie ony Loty, ony Daniele, i onego Noego z narodem jego, a także biorąc pociechy i z inych rozlicznych ludzi a wiernych Pańskich, którzy ustawicznie bierali wielkie pociechy za stałości swoje od Pana swojego, a bywali zawżdy w pilnej straży a w opiece u niego, tedy zawżdy zamkniemy snadnie gębę każdemu sprzeciwnikowi swemu i pańskiemu a bluźnircy imienia świętego Pańskiego. Boć Pan ma zawżdy przyczynę na pomstę sprzeciwników naszych, jedno iż złości nasze, tak jako sam do nas wskazowac raczy, rozwiodły nas z nim, a daleko nas odłączyły od niego, że zatkane jest jemi ucho święte jego, aby nas nie wysłuchał 1 11 0C(?na jes^ hojna ręka jego, aby ją nam nie podał nigdy miłosierdzia swego świętego, a radszej sie z nim obrocić musi do złośnika swojego a do sprzeciwnika naszego, a musi sie nam stać Bogiem pogańskim z Boga krześcijańskiego, a sprzęciwniki nasze musi na nas uczynić biczem na srogie skaranie nasze
Abowiem onyć to są rogi, o których nam Daniel powiedział, iż je widział jako sie podnosiły ku górze, a powstawały na skażenie nasze. Onić to (Jogowie i Magogowie, którym tu Pan obiecał dać moc nad ludem swoim, aby je pokarał za złości i za występki ich Ale słuchaj potym, co tym srogim Gogoin Pan obiecować raczy, jeśliże sie wierni jego nawrócą do niego, a ucieką sie w uciskoch swoich do miłosierdzia jego świętego, tedy tak Prorokowi powiadać mu Pan rozkazuje: Synu człowie-czj obroć twarz swą przeciwko Gogowi i Magogowi, a powiedz mu, iż chociam ja tobie na czas dopuścił pokarać wierne swoje, abyś tak podniosł rogi swoje że sobie tuszysz, że sie to wszytko dzieje z mocy twojej a nie z wolej mojej, ale przydą na cię dni w ostatecznych czasiech, o Bogu, gdy ja wysłucham wierne swoje, a wytrącę luk twoj z prawej ręki twojej, a zniszczę a zemdlę wszytkę moc twoję tak, IŻ ostatki wiernych moich przyjdą na cię, a tak zniszczą a zetrą cie i wszytki wojska twoje, że nędznie upaść musisz ty ze wszytką mocą swoją, ze psi i bestye polne nie będą moc przejeść ścir-wow twoich, a konie wiernych moich po kostki będą brodzić we krwi bojownikow twoich. i o już masz pewną a nieomylną obietnicę Pań ską na każdego sprzeciwnika swego. Słuchajże jakiej zbroje a jakich by tu przypraw potrzeba do tego. To już pewnie wiesz i słyszysz, iż nieprzyjaciel twoj jest nieprzyjaciel Pański, bo jest srogi bluźnirca imienia jego świętego. Tu też już słyszysz komu Pan moc a zwycięstwo nad nim obie-cować raczy, nikomu inemu jedno wiernym swoim, a tym, którzy uznawszy sie nawrócą sie do imienia jego świętego, a będą szukać miłosierdzia jego. Tu też nieomylnie słyszysz, jeśli sie nawrócisz do niego, a opłuczesz ręce swoje ze złości a z niesprawiedliwości swojej, a podniesiesz je do niego, iż cie pewnie wysłuchać chce a nieomylnie cie obiecuje wydrzeć z każdego niebezpieczeństwa twojego. A toć jest zbroja, a toć są działa i namocniejsze bechtyry twoje. Rzućże sie, ra-dzęć do tej świętej zbroje Pana swego, a do tej tarczy mocnej jego, boć to jest zbroja twoja mocna wiara twoja, a powstanie ze złości twoich. A choć jest mocna tarcz twoja, nadzieja upełna twoja o Panu twoim. A tu sie już nic nie lękaj, będąc ubrań w taką zbroję każdego sprzeciw^nika swego, ani żadnej przygody swojej. Bo już gdy Pan będzie z tobą z obietnic swoich, już każdy upadać a drżeć musi przed tobą sprzeciwnik twoj i każde niebezpieczeństwo twoje. Już da Pan strach w oczoch twoich, iż ich wTiele uciekać musi na jedno weźrze-nie twoje. A bezpiecznie będziesz mogł rzec każdemu nieprzyjacielowi swemu, jako Dawid mówił wr młodości swojej onemu srogiemu a zbrojnemu okrutnikowi Goliaszowi: Iź ty idziesz na mię z dzi-wnemi zbrojami a przyprawami swemi, a ja tylko na cię idę wziąwszy sobie na pomoc imię Pana mojego. To, co sie potym sstało, to już podobno o tym wszyscy wiedzieć możemy.
Albo też jako ona błaha a niezbrojna niewiasta Judyt święta poraziła onego srogiego a mocnego Hetmana Holofernesa posrzód wojska jego
Rej. — T. IV. 20 i ucięła głowę jego, tylko takież wziąwszy sobie na pomoc imię Pana Boga swojego. Albo jako też był porażon marnie on drugi srogi hetman Senna-cheryb bez miecza pod miastem Jerozolimskim, który takież bluźnił imię Pańskie, a wierni Pańscy ża-łośliwemi głosy zawołali do Pana swego, tak, iż sto i osmdziesiąt i pięć tysięcy Anioł jeden zabił głow w onym woysku jego jednej nocy.
Abowiem jeśli tego nie będzie uznania naszego z pokornemi prośbami naszemi, pewnie by na-możniejsze były mocy nasze, zawżdy nędznie osła-bieć muszą, a zawżdy ustraszone będą, a pewnie zawżdy sowito mocy będzie przybywało nieprzyjaciołom naszym na upadek i na zginienie nasze. A sprawy nasze i rady nasze tak zawżdy zamieszane będą, iż ku żadnej rzeczy poćciwej a potrzebnej nigdy sie przygodzić nie będą mogły.
Abowiem oto hnet patrzaj jeśli że uznanie nasze a pokorne a uniżone prośby nasze są nam potrzebne ku każdym sprawom naszym, słuchaj pisma pewnego co powiada o Mojżeszu: Iż kiedy Jozuemu Hetmanowi Wielkiemu Izraelskiemu kazał zwieść bitwy z Amalechity z srogiemy ludźmi a z mocnemi nieprzyjacioły swojemi, tedy sam zebrawszy z sobą ludzi poćciwe a bogobojne, szedł na gorę wysoką, tamże z onemi ludźmi swiętemi wołał z płaczem ku Panu Bogu swemu, podnosząc ku górze ręce swoje, prosząc o święte miłosierdzie a wspomożenie jego. Słuchajże co historya powiada, iż kiedy podniosł ręce swoje ku górze, tedy srodze uciekały ony wojska Amalechickie. A kiedy prze starość swoję opuścił na doł ręce swoje, tedy zasię strasznie uciekały wojska Izraelskie, aż mu dwa kapłani ręce dzierżeli ku górze, toż dopirko ustawicznie bili a mordowali Izraelczycy ony wojska okrutne, tak, iż im aż do połnocy słońce świeciło, poki nie dokonali onego wdzięcznego zwycięstwa swego. A tu patrz pilno co to są za posiłki, a co to są za hufy, którzy doma siedząc wiele ratować mogą onych, co są w boju, pokornemi a uniżonemi prośbami swemi, jeśli ktemu będzie wiara a uznanie a nawracanie od złości swoich.
Także też i za Samuela Proroka mieli zwieść bitwę Izraelczycy z Filistyńskiemi, tedy też pismo wspomina do jakiej sie zbroje a do jakiego ratunku rzucił sie on Prorok s. Wnet wedle onych starych zwyczajów a wedle ofiar żydowskich, pochwyciwszy baranka bieżał na gorę z ludźmi bogobojnemi i tamże ofiarował onego baranka Panu Bogu swemu z go-rącemi modlitwami swemi i z ludem onym zebranym około siebie. Coż sie wnet sstało? Powiada historya, iż skoro podniosł ony ofiary swoje i pokorne modlitwy swoje on święty człowiek ku Panu swojemu, stał sie wnet tak okrutny grom nad onemi wojskami Filistyńskiemi, iż byli tak barzo ustrasze-ni, iż jęli sami strasznie uciekać, sami sie prawie bijąc, że ich barzo mało bili oni ludzie Izraelscy.
Wspomnisz też sobie onego Gedeona pasterza prostego, jako w maluczkiem poczcie wielkie wojska poraził, za wiarę swoją, z rozkazania Pańskiego. Albo też Dawid gdy powstał przeciwko jemu on swowolny syn jego Absalon, a zebrał nań wielkie wojska, jako sie barzo o to starał on święty kroi, jakie wojska szykował. A gdy go karali z onej niedbałości jego, tedy im powiedział: Iż jest Pan Bog moj co będzie wTojował za mię, a jeśliże sie mu podobam zachować mię w całości na miejscu moim. A tam sie potym powoli doczciesz co sie potym stało z onemi nieprzyjacioły jego, jako rady ich i wTszytki sprawy ich były marnie a nikczemnie roztargniony, jako były ustraszone ony wojska ich i jako były srodze porażone bez wielkiego starania onego męża świętego. Tak że to po tym głośno w nabożnym śpiewaniu swoim wyznawał, mówiąc, iż gdym żałobliwie zawołał ku Panu swojemu, wysłuchać mię łaskawie raczył z gory poświęconej sobie.
A chociaj sie byli na mię Zgromadzili sprzeciwnicy moi, upadli sromotnie w wynoslosciach swoich. Abo-wiemeś ty moj miły Panie sam raczył powojować wszytki sprzeciwniki moje, a prawieś zęby wyłamał jako lwom grzesznikom swoim. Patrzajże do jakie] sie tu zbroje rzucił Mojżesz, do jakiej Samuel, do jakiej też ten święty człowiek, tak jako tu o nim słyszysz. Słabą ci nadzieję pokładali w ufiech swoich, w zbrojach i w strzelbach swoich, tylko wszytkę swą nadzieję położyli w mocy a w obronie Pana swojego, mocno temu wierząc, iż miał być zwycię-żon onemi pokornemi a uniżonemi prośbami ich. A patrzajże pilno jako nie byli omyleni.
A tak moi mili sławni a zdawna zacni Polacy, obaczmy jedno przyczyny i domowego i okolicznego ucisku bliskiego naszego i skąd nam przypada i przypadać będzie, jeśliże nie będzie długo obaczenia naszego a miłosierdzia Pańskiego. A ustraszywszy sie tymi straszliwemi i też pocieszliwemi historyami a przypadki dziwnemi ludzkiemi, dla których doda-wa Pan serca narodom na drugie narody, dla których też dawać raczy serca i zwycięstwa wiernym swoim! A podnioższy sie na nogi swoje w obacze-niu swoim, upadnimy przed tym straszliwym Majestatem Pana swego, aby nam raczył dać wczas uznanie nasze a powstanie ze złości naszych, poki nie będzie musiał podnieść nad nami straszliwej ręki swojej, a iżby nam dał serce ku sobie wierne a stale przy sobie stojące, uważywszy to, jeśliżeśmy godni łaski abo karania. Co snadź wszyscy zeznać musimy żechmy godniejszy karania niźli łaski.
Żmiłujmysz sie sami nad sobą, nad domy naszymi, nad dziatkami naszymi, nad tą sławną ojczyzną swoją i nad wszytkim zebraniem swoim a nie bądźmy sami nad sobą szpiegi, a zdrajcami swemi, a rozdrapaczami tej sławnej ojczyzny swojej, i majętności swojej, a podnieśmy ręce swoje z Mojżeszem nabożnie wołając do Pana swego o święte wspomożenie jego, a ofiarujmy mu z Samuelem onego baranka wdzięcznego jego Syna. jego miłego Pana Jezusa Krystusa Pana a Zbawiciela naszego; A nie lżymy mu tak, jakochmy poczęści poczęli świętego imienia jego a wiecznego Bóstwa jego. A miejmy upełną nadzieję z Dawidem o tym Panu swoim, tedy pewnie i sprawy nasze, i rady wszytki domowe nasze pójdą nam, jako ono stara przypowieść jest, jako wianki wił. A pewnie powstaną myśli i serca nasze na strach a na srogość nieprzyjaciołom naszym, bo pewnie będą ustraszeni, nie bufy ani działy naszemi, ale możnością a łaską Pana Boga naszego.
Najdzieć sie jeszcze Jozue, najdzieć sie i GLe* deon, gdy będzie potrzeba ku sprawam naszym, tak iż będziemy bezpiecznie powiedzieć mogli z onym Dawidem, tym srogim Goliaszom a nieprzyjaciołom naszym, jako on był powiedział onemu zbrojnemu a okrutnemu olbrzymowi Goliaszowi, ktorego był zabił jeszcze w młodości swojej: Iż wy okrutni po-bańcy stroicie sie na nas z rozmaitemi przyprawami swojemi, ale my was bić będziemy w imię Pana, naszego. A potym wesołym sercem będziem śpiewać z tymże Dawidem ony wdzięczne piosnki jego, które on śpiewał po postrachoch swoich, dziękując Panu swemu, iż on sam raczył potrzeć a pogromić wszytki sprzeciwniki nasze, a wyłamać im raczył jako lwom ony srogie zęby ich, ktoremi nas pokąsać chcieli. Boć to Bog.miłosierny a zwłaszcza wiernym swoim, jeśliże sie tak okażymy przed świętym Majestatem jego.
A acz takich niewiele miedzy sobą widzimy, ale cieszmy sie przedsię; oną Abraamową rozmową, którą miał z Panem swoim, gdy posyłać raczył Anioły swoje na zginienie ono straszliwe miast Sodomskich, iż jeśliby był tam znalazł dziesięć sprawiedliwych, iż wszytkim inym chciał dla nich przepuścić on srogi gniew swoj. Albo takież co uczynił z onemi Niniwitczyki, gdy sie uznawszy upsdli przed Majestatem jego, a uciekli sie do miłosierdzia jego. Wzdyć sie jeszcze znajdzie miedzy nami dziesięć sprawiedliwych, wżdyć sie też obierze jaki Niniwitczyk, że upadnie na twarz swoję wołając ku panu swemu, ustraszywszy sie tych srogich a blizkich przypadków naszych, gdyż to Pan jaśnie a nieomylnie obiecuje każdemu wiernemu swemu, by sie jedno uznał w upadku swoim a nawrócił sie do niego i do świętego miło sierdzia jego, iż sie on też do każdego nawrócić chce z miłościwą łaską swoją. Co nam racz dać sam Boże wszechmogący nasz na wieki wieków błogosławiony.
Amen.
Do zacnie urodzonego Mikołajn Beya z Nagłowic dziedzica.
Z wysokosci nawyższy Pan stworzyciel ziemie,
Z łaski swojej obfitej użyczył ci wiele.
A iście cie ni na czym przebaczyć nie raczył,
Co przystoi mądremu tobie też dać raczył.
Tak doczesnych jak dusznych świętych darów swoich, Wszakże ja nie chcę liczyć Boskich darów twoich. Bozumem i Polszczyzną wiele ich przechodzisz,
A prawie w niej, jak mówią, ty tylko rej wodzisz. Jak Cycero w Łacińskim języku przodkujesz,
A jako Wergiliusz piękne wiersze kujesz.
Głośna jest wszędy sława rozumu twojego,
Jak u stanu wielkiego tak też u niższego.
Dobroć Boża wszechmocna to sprawuje tobie,
Ze cie za osobny skarb ludzie mają sobie.
Prawdę każdemu mówisz nic nie pochlebując, Zacnym stanom i małym ni w czym nie folgując. Leczci prawda nienawiść u niektórych niesie,
Wżdy ty o to nic nie dbasz; być tym przesię w le-To nawiętsza do ciebie, iż znasz Pana swego, [sie. Wiele błędów dzisiejszych gromisz świata tego.
Prawdziwej wiecznej skały mocno sie trzymając,
A żadnemu sie od niej odwodzić nie dając. Ąle owszem pisaniem swoim wszędzie sławisz,
Że na niej a nie inszej zbawienie swe sadzisz. Psując pisma fałszywe tych czasów rozliczne, Twirdzisz w Boskiej naturze być tak zawżdy wieczne, Trzy persony, a jedność Boską w nichże znając, Jednaką cześć i chwałę wszytkim oddając,
Wczyin aby cie też Pan Bog podpomagać raczył, Jakoż jednak mym zdaniem w tym cie nie przeba [czył.
Gdyż w każdym swym pisaniu wzmiankę o nich czy [nisz,
Naszę niedbałość Polską podobno w tym winisz. Wszakże my Panu Bogu to już poruczamy,
A z swojej stateczności zwieść sie im nie damy. Którym daj Panie Boże aby sie uznali,
A w tym sprosnym uporze dalej już nie trwali. Ow*szem obaczywszy cześć ci chwałę dali,
Jednemi usty z nami tobie zaśpiewali.
Krolowi nad wszemi królami etc.
Amen.
Do ućciwego a bacznego Polaka od tegoż co mu ty księgi podawa krótkie a przyjacielskie napomnienie.
Toż wżdy rozumiesz moj miły poćciwy Polaku, którego przyrodzenie zawżdy miedzy postronne-mi narody tak sławne jest, iż sie zawżdy ku cnocie a ku poćciwości więcej ściąga niźli ku czemu inszemu, jesliżeś przeczedł ty książki, i ty życzliwe napominania, także i zacne sprawy, a postępki onych sławnych a zacnych pirwszych ludzi na swie-cie, już nie tylko onych mądrych a rozważnych Filozofów, ale i nie dawno zeszłych ućciwych przod-kow swoich, jako sie zachowywali w szczyrości a w niewinności swojej, jeśliże cie też wżdy co nie ruszyło, jeśliżeś co w sobie obaczył, albo wspomniał, albo w którym wieku swoim, albo też w dzisiejszych sprawach, a postępkach swoich coby sie miało jako obłąkać od poćciwej przystojności twojej, jesliżeś sie nie zedrgnął, a jeśli że cie nie ruszyło poćciwe sumnienie twoje.
Abowiem każda rana albo wrzód, który na tym miejscu będzie, gdzie go oczy nie widają, acz boli, acz ji każdy czuje, ale wżdy nie tak brzydki i nie tak ohydny jako ten czo ustawicznie nań oczy patrzą. Także i ten wrzód albo rana, która niebacznie przywrzała na poćciwym sumnieniu człowieka uważnego, choć ją wszyscy widzą a o niej wiedzą i szepcą, nie tak wżdy snadź boląca jest, jako ta, którą człowiek ućciwy sam w sobie obaczy, a szkodliwą być wyrozumie, albo też z jakiego rozważnego napominania ktemu przydzie.
Abowiem często to więc miedzy sobą mawiamy? gdy miedzy postronnemi a okolicznemi narody co nietrefnego słychamy, jakoż sie z łaski Bożej tego często trefuje, tedy sie tym barzo brzydzimy, i niecudnemi przezwiski to nazywamy. Acz i tym wźdy już nie tak dziw, które barzo a często mroz a niewola ku ziemi ciśnie, jako tym którzy sie czasem wto sami dobrowolnie wdawają. A kogo mierzi u kogo paździorko w oku, tućby już potrzeba w sobie trzaski albo niepotrzebnego kłosu, jakiego pilno upatrowac. Abowiem tak mędrcy powiadają, iż szczęśliwy to każdy jest, kto sie cudzą przygodą skarawszy, swej sie z dobrym rozmysłem a z oba-czeniem przestrzega. A ten też cobychmy go z czego pizestrzegac mieli, tak powiada: Quod tibi displi-cet in me, hoc tu ipse corrige in te, to jest: Co sie do mnie nie podoba tobie, poprawiajże tego potym w sobie.
Abowiem byś nie miał przed oczyma swemi ani żadnych przykładów narodow postronnych, albo onych zacnych, dzielnych, a sprawnych pirwszych przodkow naszych, tedy dosyć masz sławnych a ro zważnych przykładów przodkow swych, onych zacnych Polakow swoich, którzy w szczyrości, w prostocie, a w uprzejmej niewinności używali i żywo-tow swych, i każdych postępkow swych, co snadnie poznasz z spraw pirwszych ich, i ze wszytkich postępkow ich, wszak jeszcze i dziś widamy pozwy, zapisy i minuty ich, o pieszczociech ich, o wymyślnych potrawach i przysmakach ich, o pojeździech ich. A wżdy przypatrzmy sie temu, jako Pan Bog w onej ich niewinności mnożyć, szyrzyć, a błogosławić im raczył, iż i nieprzyjaciele swoje hojnie bijali i wiele państwa swego poszyrzali na wszytki strony, co i dziś na oko widzimy. Czego dziś mie-azy nami, jakochmy około siebie rozliczne rozumki, kstałty a figle rozszyrzyli, a jako Fortuna jako orzeł skrzydła swe nad nami rozszyrzyła, mało z łaski Bożej słychać.
Bo azaż tam była w onych niewinnych ludziach pycha jaka albo łakomstwo jakie? to już ze wszytkich spraw, kształtów, i postępkow ich snadnie obaczyć możymy. Azaż tam bywały zwady abo rozterki jakie? weźrzawszy w stare akta, mało tam criminales actiones, albo szkodliwych protestacyi. A dziś z łaski Bożej rzadko która nie taka. Zazdrości tez tam i inych szkodliwych przypadków nie wiele być musiało, bo nie było czego zaźrzeć jeden drugiemu.
A tak moj miły poćciwy bracie, uważywszy to w sobie, jako oni niewinni a święci ludzie, którzy jeszcze byli takiemi rozumy i takiemi ozdobami nie tak zakwitnęli, jako każdej ućciwej słuszności statecznie, uważnie przestrzegali miedzy sobą,. A obacz, jako dzisiejszy Polacy i rozumy i rozlicznemi kształty są tak ozdobieni, że snadź ze wszytkiemi narody słusznie sie porowmali, jeśliże nie przerownali. Ale wierę czasem ty rozumy nie w równej klobie stoją> jakoby właśnie stać miały. To każdy u siebie niech i uważa i obacza. A jakożby nas nie miał być wstyd, jeslibychmysie wyrodzili z onego sławnego, szczyrego, a na wszem poćciwego gniazda przodkow swoich? a zwłaszcza będąc takiemi ba-cznościami obdarzeni. Abowiemciby mniejszy dziw był, kiedyby dudek dzięcioła wylęgnął, bo obadwa pstrzy. Ale to dziw kiedy kto Puhacza albo spro-snego Białorzyta w Sokołem gniazdzie znalazł.
Abowiem patrzaj moj miły bracie, jak inter honestum et utile jest wielka rozność, to jest miedzy ppżytkiem a miedzy poćciwością. Abowiem ono poćciwe jest wieczne, a to doczesne. Owo z wielką pracą a z niepobożną trudnością, a to darmo i z wielką poćciwością. Owo z posmiechem ludzkim, z szpetnym szemraniem, z poćichym szeptaniem, a owo zasie z wielką rozkoszą, z wdzięcznym u każdego przyjęciem, i ozdobną sławą i poćciwością. Owo z grzechem, bo mu już każdy wydarł kędyby mogł. A owo zasię z wielką życzliwością, z staraniem, iż nie tylko po stronie radby takiemu każdy pomogł, ale i swego własnego radby takiemu każdy udzielił, i wiele ich udzielają. A nakoniec przypatrz sie każdy, jako sie poćciwemu wszytko szyrzy, wszytko sie mnoży, zdobi, szczęści, wszytkiego z wielką wdzięcznością i z piękną sławą używa, A ow jako kot z kąta wygląda a nasłuckawa co o nim ludzie mówią, a pilniej sie uczy niż pacierza, jako sie każdemu wymówić ktoby go w czym uczyć chciał. A wszytkim brzytki i mierziony, a prawie jako piąte koło za wozem tak sie taki miedzy ludźmi toczy.
A tak moj miły bracie gdyż widzisz i z postronnych narodow, i z sławy zacnej przodkow swoich, i z domowych a widomych przykładów, które sie jaśnie a jawnie wiercą px-zed oczyma twemi, rozeznawaj pilnie, jaka jest rożność wielka miedzy cnotą a miedzy niecnotą, miedzy dobrą sławą a miedzy złą, a zwłaszcza gdy cie Pan Bog rozumem a poćciwym baczeniem ozdobić raczył. Bo byś nie baczył a nie rozumiał, jeszczeć by to wżdy za mniej gorsze mogło być przyćciono. Ale jako Pan powie-dać raczy, iż sługa wiedząc, co jest wola Pańska, wiedząc czo jest złe a co dobre, a nie umie tego rozeznać, ani tego chce być pilen, więtszemi plagami będzie karan, nizli ten, który się nie baczy. A jeśli wiesz o pewnych plagach od Pana, wiedzże też o pewnych od świata, jakoś sie już tego dosyć nasłuchał w jakiej powadze a w jakiej poćciwośći jest wszeteczny a nikczemnik taki miedzy zacnemi a poważnemi ludźmi, a dajże ku djabłu to utde, a uważ sobie co to jest honesłum. Gdyż cie to pirwsze ku ohydzie szpetnej przywieść może, jeśli-że niepoćciwie będziesz i użiwał i nabywał. A to cie drugie i ozdobić, i wdzięcznym a sławnym i bogatym, gdyż to jest naprzedniejszy przysmak u ludzi, zawżdy uczynić może. Acz kowala od kleszczów a zduna od garnców trudno odwieść, bo zwyczaj drugi zakon, ale kowal kiedyby go burmistrzem wybrano a ukazano mu insze pożytki, pewnieby i kleszczów snadnie odbieżał. Przetoż odemnie i to pisanie, i pewnie życzliwe upominanie proszę przyj-mi wdzięcznie, jako iście od prawie życzliwego sobie. A już sie też nie będziesz miał czym wymawiać. Bo ku poćciwej ozdobie twojej byś też inych języków nie miał, tedy już masz Polskiego pisma i ućciwego napominania dosyć. A zatym vale, moj miły poććiwy bracie i towarzyszu. A to sie wszytko tych ksiąg pisanie dokonało w świąteczny wtorek, a poczęło sie w środopostną niedzielę w Mogilanach w domu jego miłości Pana Krakowskiego, onego sławnego i mądrego Pana Spytka z Malszty-na. Boku Pańskiego 1567.
SŁOWNICZEK WYRAZÓW STAROPOLSKICH, v jmagająejch dziś objaśnienia.
Alzbant-z niem Ilalsband, wstęga naszyję, ozdoba szyi. Bechtyr — kirys, pancerz.
Bierzmo — belka, tram.
Bluć, blwać — wymiotować.
Boklag — z tatarskiego bukłak, skórzane naczynie na wodę, wino i t. p,
Brant — złoto lub srebro czyste, wytopione.
Bry Że — hafty zdobne u sukien.
Bukłaczek — ob. boklag.
Ceklacya — włóczęga nocna.
Cenar — taniec lub zabawa, dokładniej nam nieznana. Mylna jest etymologia z łaciny lub hebrajskiego.
Choboty — buty, obówie, także spodnie obszerne.
Ciziojanus — Świątnik, kalendarz świąt.
Cudzić — czyścić.
Czeluść — szczęka.
Czubani — czoban, pastuch.
Czyść — czytać (czedł — czytał).
Falsar cha — rodzaj sukni.
Feret — sprzączka.
Forboty — koronki.
Fuza nota muzyczna.
Gagatkowy — czarny.
Głuchowie — głusi, głuchoniemi.
Goniony — rodzaj tańca.
Grąz — błoto, topielisko.
Gręda — kłus u konia.
Gruszt — (z niem.) łoże w łuku.
Gzelce — (z niem.) „geselcht.es” (gwarowe) wędlina.
Han?zlak — (z niem.) fortel, sztuka.
Harnasz — (z niem.) pancerz.
Hawerz — kopacz, górnik (z niem. „Hauer).
Inochod’ — koń stąpający odrazu przednią i zadnią prawą nogą, przednią i zadnią lewą. lst(y) — pewny, niewątpliwy.
Karw — wól.
Kloba — kluba, porządek, karność.
Kłoć — stoma kłociasta, prosta, wymłocona.
Knafel — guzik.
Kolet — suknia krótka.
Krokorał — od krokorać, gdakać.
Kryg — wędzidło.
Kuradent — wykałaczka do zębów.
Kustrzesz — od kustrać się, guzdrae się.
Kusz — czasza; tylna blacha kirysu.
Lepak — zaś.
Lesz — skóra mięko wyprawiona, zamsz.
Lichotarz — lichy człowiek.
Łaszować — łasować, łakomić się na co.
Łęk — część wyniosła siodła.
Majoran — majeran, ziele, orig. maiorana.
Marunkowa — morelowa (z czesk. merunka’.
Moty liczka — wiet.rznik, latawiec.
Mushry — ozdoby stroju.
Musat — stal do ostrzenia.
Mliszklim — moschus, piżmo.
Nadiieszny — czego się spodziewać można.
Nastołka — okrycie, szata zwierzchnia.
Obercuch — (z niem. oberzug), okrycie, płaszcz, galicyjskie: iiberzieher.
Obieśny — pochlebny.
Omarmie — po ciemku. 0’adnić — skórę przetrzeć, przen. skrzywdzić.
Pierzga — materya, którą pszczoły ul wewnątrz lepią,
Piach — blacha.
Pomy — powiemy.
Pontalik — ozdoba szyi lub uszu.
Popona — okrycie, opona. rosuły — podarek na przekupienie sędziego.
Praktykarka — wieszczka, wróżka.
Pryskować — piętno wypalać piętnować.
Przecieś — przycieś, ’ podwalina.
Przeliny — wytarte miejsce.
Przeslągły — przełękowaty, z zaklęsłym grzbietem.
Przmiel — trzmiel.
Psiną (oczy zasłonić), stracić wstyd.
Pustołka — leśna sowa, puszczyk.
Pustopas — samopas, rozpustnie.
Pysklać — kalać.
Rodgisar — (z niem. rothgiesser), co mosiężne przedmioty lejo Rożek er — Rosegger, rodzaj wina.
Rupie — czerw koński.
Rywuła — wino południowe.
Sahajdak — sajdak.
Sajan — suknia krótka, żołnierska.
Skowera — gderacz, zrzęda.
Skukłać — zbić, poszarpać.
Skutnerowany — od kutnerować sukno, wyciągać, gładzić. Skwarna — lekarstwo na wymioty.
Smatruź — buda, kram.
Spaś — (ty spasi); szkoda w zbożu.
Standur — standar, drzewce.
Stęplca — łapka
Stradiotka — krótka szata do jazdy.
Strzoka — stroka, linia, wiersz.
Szarszun — rodzaj szabli.
Szefelin — włócznia, rohatyna.
Szelina — bór, gaj.
Tabulatura — z t stąpać, pysznie, dumnie.
Tazbir — (z nieirO piwo cienkie.
T ebel — kół, czop, klin.
T eperelle — krepele=kołnierż Tesa czek — krótki miecz.
Tessar — cieśla, stolarz.
Tret — chodnik, ścieżka.
Tułak — tułaczy.
Tuwalie — szeroki ręcznik, obrus.
Ubryżuje — ob bryż.
Ugonek — ubieganie się.
Ułafka — porwanie, pochwycenie.
Ułaphy — pogańskie: ob. ułafka.
Uryantdwka — gatunek gruszek.
Urzecha — roślina.
Warchotny — kłótliwy, swarliwy.
Warferz — stróż.
Witpacher — gatunek wina drogiego.
Wspar — samołówka na ptaki.
Wydartek — łup, zdobycz, korzyść.
Zwajca — (=zwadźca) kłótnik.
Zwiszować — przeszukać, przetrząść.
Zagawka — drobna pokrzywa Z drzeć — dojrzewać.
Żemła (z niem.) Semel, bułka.
ZgliĆ się — tlić się, por. zgliszcza.
Zufka — zupka, łyżka dziurkowana kuchenna.
KONIEC TOMU IV-go i OSTATNIEGO.
Kapitulum II........
Kapitułum III............................
Kapitulum IV.........
Kapitulum V............................................
Kapitulum VI.........
Kapitulum VII..........................................
Kapitulum VIII.........................................
Apophtegmata to jest krótkie a roztrypne powieści, człowiekowi poćciwemu słusznie należące..
Apophtegmata, to jest krótkie a roztropne powieści, człowiekowi poćciwemu słusznie należące, a naj-pierwej o cnocie........
Apophtegmata poćciwe na osoby różne...
Apophtegmata albo wierszyki na gmachy także też na inne rzeczy, jako kto sobie obierze...
Przemowa krótka do poćciwego Polaka stanu rycerskiego...............................................
Żegnanie ze światem....................................
Zbroja pewna każdego rycerza chrześcijańskiego. Słowniczek wyrazów staropolskich, wymagających dziś objaśnienia............................................
ZWRACAMY DWAGĘI
Z d. 1 Grudnia roku bieżącego
REOfiKCYA IADMINISTRACYA
BIBLIOTEKI OZIEt przeniesiona została na ulicę Warecka Nr, 14,
BIBLIOTEKA DZIEŁ WYBOROWYCH
WYCHODZI CO TYDZIEŃ w objętości jednego toina.
— * —
WARUNKI PRENUMERATY w WARSZAWIE; z przesyłką pocztową;
Rtunie. (52 tomy) rs. 10 < Bacznie... (52 tomy) r». 12
Półpocznla (26 łomów) „ 5 m,....
KwuHlnie (13 tomdw) „ 2 kop. 50 \ ’ (ZB tW<, ) ” *
Z» odnoszenie do domn 16 kop. kw. ) KW&rt8jlli8. (13 tOUlÓW) n 3 Cena każdego tomu 25 kop., w oprawie 40 kop.
DOPŁATA ZA OPRAWĘ:
Rocznie.. (za 52 tomy)... rs. 8 kop. —
Półrocznie, (za 26 tomów),.. „ a „ —
Kwartalnie, (za 13 tomów).. „ I „ 60
Za zmianę adresn na prowincyi dopłaca się 20 kop