Przejdź do zawartości

Dla polskich dzieci/Zaklęte dzwony/Wstęp

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Bełza
Tytuł Zaklęte dzwony
Podtytuł Wstęp
Pochodzenie Dla polskich dzieci
Wydawca „Kultura i Sztuka“
Data wyd. 1912
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Kazanie ks. Piotra Skargi w obecności króla Zygmunta III.
według obrazu Jana Matejki
Przypis własny Wikiźródeł  Zobacz kolorową reprodukcję tego obrazu.
WSTĘP
I

Lubisz, dziatwo, gdy zmrok padnie,
Słuchać nianiek opowieści:
O jeziorze, które na dnie,
Kryształowy pałac mieści...

A w pałacu tym dziewica,
Której dziki potwór strzeże,
Taka dręczy ją tęsknica,
Że aż litość serce bierze!

I gotowaś skoczyć dziatwo,
W to jezioro co ją chowa,
Lecz wybawić ją nie łatwo,
Bo zaklęcia nie znasz słowa!



II

Nieraz trwogą drżysz tajoną,
Gdy zasiadłszy u komina,
Dziaduś z twarzą pomarszczoną,
Różne dziwy przypomina.

Jak to walczył gdzieś daleko,
Pod chorągwią bohatera...
Jak to krew się lała rzeką...
Aż ci w piersiach dech zamiera.

Siwy dziaduś macha ręką
I maluje żywem słowem:
Jak to walczył pod Dubienką,
Pod Olszynką, pod Grochowem.

Potem widzisz w oku dziada,
Jak się męska łza zakręci,
I na cichą ziemię spada,
Niby zmarłym ku pamięci.

I znów radabyś o! dziatwo!
Ujrzeć dzielnych z pod Grochowa:
Ale wskrzesić ich nie łatwo,
Bo zaklęcia nie znasz słowa!



III

Jak królewna ta zaklęta,
Na dnie wody kryształowem,
Polska, twoja Macierz święta,
Pod kamieniem śpi grobowym.

Lecz szczęśliwszy los królewny,
Niż los matki naszej świętej:
Bo się znalazł młodzian pewny,
Co w jej pałac wszedł zaklęty;

Niczem były dlań tortury,
I piekielnych sił hałasy:
Przed pogonią wznosił góry,
Zwracał rzeki i siał lasy...

Przebył trudy nad pojęcia!
I nim wreszcie ją powitał,
Pierw o słowa, o zaklęcia,
Pośród rajskich ptaków pytał...

Pierwej stoczył bój z potworem,
Co pałacu strzegł ze złota,
Nim stanęły mu otworem,
Zaklętego zamku wrota.


A tej Polski naszej świętej,
Snu głuchego wiek przechodzi,
I niewiedzieć, kto z zaklętej
Matkę mocy wyswobodzi?



IV

Cóż to, dziatwo! jaka strata,
Oczy twoje łzą zaćmiewa?
Z ustek uśmiech ci ulata,
Jak powiędły listek z drzewa...

Kornie stoisz tak z daleka...
Powiedz, czego ci potrzeba?
Czy ptasiego żądasz mleka,
Szybki z okna, gwiazdki z nieba?

Ha! już czytam w twojem licu,
Co ci goni łzę z powieki!
Ty wiesz o tym królewicu,
Co to poszedł w kraj daleki...

Poszedł między rajskie ptaki,
Szukać owych słów zaklęcia...
I ty w jego błędne szlaki,
Chcesz z ufnością iść dziecięcia!


A więc dobrze! Pójdziem razem,
Pójdziem szukać tego słowa!
Może zagrzmi tym wyrazem,
Przestrzeń niebios lazurowa?

Może toń jeziora drżąca,
W nocną je wyśpiewa ciszę?
Może gwiazdka spadająca,
Na powietrzu je wypisze?

Może w głuchej gdzie dąbrowie,
Szepnie je „macierzy-duszka“,
Lub własnego ci dopowie,
Przyspieszony puls serduszka.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Bełza.