Przejdź do zawartości

Boska komedja (Dante, 1909)/Raj/Pieśń III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Dante Alighieri
Tytuł Boska komedja
III. Raj
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1909
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Tytuł orygin. Divina Commedia
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIEŚŃ III.[1]

Słońce[2], co pierwszy żar w mej piersi młodej

Zatliło, oto znowu mi odsłania
Słodką twarz prawdy mądrymi wywody.

Więc z jego łaski pełen rozeznania

A niepewności wolen, wzniosłem głowy
Ile się godzi dla potakiwania.

Wtem mi się nagle dziw ukazał nowy,

Który na oczy parł się z tak widoczną
Chęcią, że w ustach zapomniałem mowy.

10 
Jako przez szybę gładką i przeźroczną,

Lub niegłębokie strumienie topieli
Kiedy jej fale od wiatru wypoczną,

13 
Ku patrzącemu własna twarz odstrzeli,

Lecz tak niepewna, że na czole białem
Perła się plamą wyraźniejszą bieli, —

16 
Taki tłum liców człowieczych ujrzałem:

Zaczem popadłem w odwrotne złudzenie
Narcyza[3], co go cień ogarnął szałem.

19 
Zaledwiem spostrzegł te rzekome cienie,

Aby rozpoznać skąd-li są i czyje,
Szybko za siebie rzuciłem spojrzenie.

22 
Ale nie widząc nic, wykręcam szyję,

Ku mojej pani ślę wzroku narzędzie
I uśmiech tlący w świętych oczach piję.

25 
»Niech ci mój uśmiech w podziwie nie będzie«

Rzekła; »nim prawdę słaby sąd odróżni,
Stopa twa jeszcze waży się w obłędzie


28 
I zmysły twoje zawiesza na próżni.

Prawdziwie tutaj dusze ci się jawią
Ludzi, co ślubem swym zostali dłużni.

31 
Mów z nimi, słuchaj, wierz w to, co ci prawią,

Bo zapatrzone w światło, które żywi,
Wbrew jego blaskom kroku nie postawią«.

34 
Zaczem jam w ducha, który utęskliwiej

Pragnął przemówić, oczy moje wszczepił
Jak ludzie chęcią przemożną lękliwi.

37 
»O duchu błogi, coś się już pokrzepił

Słodyczą blasków wiecznego żywota,
Której nie pojmie ten, co sam z nich nie pił,

40 
Niechaj pozwoli łaska i ochota

Poznać twe własne i innych koleje«[4]...
Z uśmiechem rajska odrzekła istota:

43 
»Przychylność nasza otwiera wierzeje

Słusznym życzeniom i tak jest im skłonna,
Jak boża: boży dwór myśl pańską sieje.

46 
Jam była w świecie siostrzyczka zakonna[5];

Jeśli się swojej poradzisz pamięci,
Nie zakryje mię uroda pozgonna.

49 
Jestem Pikarda; tu, gdzie inni święci,

W błogosławieństwie siedzę, sama święta,
W sferze, która się najpowolniej kręci[6].

52 
Władzę uczucia jedyna nam pęta

Miłość świętego Ducha; w naszym bycie
W taką rozkoszy normę jest ujęta[7].

55 
Los nasz pozornie uboższym[8] widzicie,

A jest nam dany, bośmy zaniedbali
Lub nie spełnili ślubów należycie«.


58 
A ja: »W tych waszych postaciach się pali

Jakiś blask boski i twarz waszę cudną
Od ziemskich stawia w nieskończonej dali.

61 
Więc z razu pamięć była mi obłudną;

Ze słów twych dzieje zdołałem odtworzyć
I rysy teraz przypomnieć nie trudno.

64 
Lecz powiedz: Szczęśni, którym dano z-bożeć,

Czy pożądacie wyższego mieszkania
By widok albo użycie pomnożyć?«

67 
Na to uśmiechnie się duchów kompania,

A zaś Pikarda, szczęsna anielica,
Jakby w zapale pierwszego kochania:

70 
»Bracie« — powiada — »chęć naszę nasyca

Zupełnie miłość, która chcieć nam radzi
Co posiadamy: i to jest granica

73 
Żądz naszych. Byśmy wyżej byli radzi,

Znalazłaby się wola nasza w sporze
Z wolą Onego, który los nasz ładzi.

76 
Nieradość w sferach nieba być nie może:

W kochaniu Boga żywie, kto tu gości,
A miłość stąpa po zgodliwym torze.

79 
Raczej jest formą[9] naszej szczęśliwości

Biec, kędy boża wodzi nas potęga,
Z wolą się bożą skupiać do jedności.

82 
Ilu nas tu jest, od kręga do kręga,

Duch żaden na chęć inną się nie poda,
A Pan je wszystkie w swoję wolę wprzęga.

85 
Bo wola Pana to nasza pogoda:

Ona jest morzem dokąd spływa życie,
Które on tworzy lub przezeń przyroda«.


88 
Teraz mi nagle wybłysło odkrycie,

Że w całem niebie — raj[10], lecz łaska rosi
Tutaj obficiej, a tam mniej obficie.

91 
A jak gdy służba potrawy obnosi,

Kto syty jednej, drugiej patrzy chutnie:
Tutaj dziękuje, a o tamtę prosi,

94 
Tak ja spragniony i ciekaw okrutnie

Proszę słowami i giestami przytem
Pleść nici na tem niedotkanem płótnie.

97 
»Większą nagrodą, doskonalszym bytem

Jest obdarzona Ta, co w swym klasztorze
Mniszki welonem stroi i habitem[11],

100 
Aby gotowe były w każdej porze

Dla oblubieńca, co jest ślubom chętny,
Byle składanym w miłosnej pokorze.

103 
Dzieweczce już świat wydał mi się wstrętny;

I poszłam za nią, jej przybrałam stroje,
Przyrzekłam żywot z jej świętemi piętny.

106 
Ale przywiedli na mnie niepokoje

Źli ludzie; z cichych murów mię wyrwali:
Bóg wie, czem odtąd było życie moje...

109 
Ta wtóra jasność[12], co w świetlanej fali

Obok mnie błyszczy i wszystkimi blaski
Tej naszej sfery płomiennej się pali,

112 
Od losu równej doznała niełaski:

Mniszeczką była; jej też ludzie śmieli
Zedrzeć ze skroni cień świętej przepaski.

115 
Lecz chociaż na świat wywlekli ją z celi

I wbrew jej ślubom welon zdarli z twarzy,
Z serca jej zasłon raz wziętych nie zdjęli.


118 
To Konstancyji wielkiej duch się jarzy,

Co z Szwabii wichru wtórego na tronie
Wydała trzeci[13], kres rzymskich cesarzy«.

121 
Tak rzekła. Potem — słucham — z ust jej wionie

Ave Maria i nucąc przepadnie
Niby rzecz ciężka rzucona na tonie.

124 
Wzrok mój, dopóki mógł ją ścigać snadnie,

Biegł za nią; skoro kształty jej się zwiały,
Na celu pragnień swoich znów się kładnie

127 
Ku Beatryczy obrócony cały.

Lecz grom piękności jej mię zpiorunował
Tak, że źrenice zrazu nie zdzierżały

130 
I usta moje pytające skował.








  1. I. Sfera księżyca. Duchy niewytrwałe w ślubach. Ta pierwsza wizja przedstawia analogją z ostatniem widzeniem Piekła. Tam potępieńcy widni byli z pod szyby lodowej, tu przezierają przez masę księżycową.
  2. Słońce, tj. Beatrycze.
  3. W. 17—21. w odwrotne złudzenie — Narcyza. Narcyz wziął obraz odbity w wodzie za rzeczywistość, Dante rzeczywistość za obraz jakichś postaci stojących poza nim.
  4. W. 40—1. Poeta nie zachęca ducha ani obiecanką rozgłosu jak w Piekle, ani modlitwy jak w Czyścu: łaska niebian jest bezinteresowna; wzorem bożym pochodzi z miłości i dobrej woli.
  5. siostrzyczka zakonna. Mówiącą jest Pikarda Donati, siostra Foresego, przyjaciela Dantego (Czyściec p. XXIII. 32) i Corsa, jego wroga (Czyściec p. XXIV. 82). Z franciszkańskiego zakonu Klarysek brat Corso porwał ją gwałtem i wydał za Rosselina della Tosa; Pikarda wkrótce potem umarła.
  6. Sfera księżyca krąży ruchem najpowolniejszym, gdyż jest najdalsza pierworuchu. Przyczyna fizyczna jej powolności jest ta, że posiada objętość najmniejszą.
  7. W. 52—4. Pikarda powiada, że treścią ich obecnego bytu jest miłość, atrybut szczególny trzeciej osoby boskiej.
  8. pozornie uboższym, jako że w najdalszej sferze niebieskiej.
  9. forma, termin scholastyczny oznacza moc kształtującą, tutaj istotę rzeczy.
  10. że w całem niebie — raj. Błogosławieni są wszyscy niebianie, szczęśliwość ich jest jedynie różna co do stopnia.
  11. Ta, co — mniszki stroi, tj. święta Klara z Assyżu, z możnego rodu Sciffi, naśladowczyni św. Franciszka i założycielka zakonu żeńskiego.
  12. Ta wtóra jasność, tj. cesarzowa Konstancja, żona cesarza Henryka IV, matka Fryderyka II, według podania, które Dante przyjmuje za fakt historyczny, gwałtem wyprowadzona z klasztoru w Palermo.
  13. W. 119—20. Z Szwabii wichru wtórego — Wydała trzeci. Cesarze z domu szwabskiego nazwani wichrem, jako że panowanie ich było burzliwe a przelotne. Przez wyraz vento inni rozumieją popędliwość czy pychę cesarza Henryka; jeszcze inni pojmują vento jako imiesłów, zam. venuto, zatem: drugi z rodu szwabskiego; trzecim jest Fryderyk II, nazwany kresem cesarstwa rzymskiego, jako że ostatni rzeczywiście potężny władca. Manfred, syn jego, ostatni z Hohenstaufów, zginął w bitwie pod Benewentem, 1226 r.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Dante Alighieri i tłumacza: Edward Porębowicz.