Przejdź do zawartości

Boska komedja (Dante, 1909)/Piekło/Pieśń XV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Dante Alighieri
Tytuł Boska komedja
I. Piekło
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1909
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Tytuł orygin. Divina Commedia
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIEŚŃ XV.[1]

Krok teraz niesiem po cembrzynnej skale,

A para, co się unosi nad strugą,
Broni od ognia i brzegi i falę.

Jako więc między Guizzantem a Brugą[2]

Flamandczykowie morzu czynią wstręty
I odpierają przypływ tamą długą;

Lub Padewczycy po wybrzeżu Brenty,

Gdy ochraniają swe miasta i grody,
Nim Chiarantana[3] od wiosny poczętej

10 
Roztaje; taki biegł wał brzegiem wody,

Lecz niższy, tudzież na grubość mniej spory,
Dzieło rąk mistrza[4] tajemnej przyrody.

13 
Gdzieś w tyle został z dziwnymi upiory

Gaj i już zniknął z widnokręga wzroku
Niedostrzegalny; a wtem przez ugory

16 
Piasków spostrzegam wzdłuż tamy potoku

Dusz grono ku nam idące z daleka
I wpatrujące się w nas, jak o zmroku

19 
Na nowiu człowiek patrzy się w człowieka;

Tak nam te widma wzrok wlepiały w twarze,
Jak stary krawiec w igłę[5], gdy nawleka.

22 
A gdy podeszli, gdzieśmy stali w parze,

Jeden poznawszy mię, za suknię chwytał
I zadziwiony wołał: »Czy ja marzę?«

25 
Więc ja do ducha, który tak mię witał

Ściągnięciem dłoni, obrócę powiekę
Dość blizko, żem z lic, kto był zacz, wyczytał.


28 
Potem do twarzy przez piekielną spiekę

Skróś przepalonej, twarzy mej nachylę:
»Czy to wy, panie Brunetto?«[6] tak rzekę.

31 
»Synu mój«, odparł, »zechciej przyjąć mile,

Że przy twym boku Brunetto Latini
Kęs pójdzie, orszak zostawiając w tyle«.

34 
»Jak chcesz«, powiadam, »niech się tak uczyni;

Usiądźmy razem, jeśli życzysz, Panie,
A on pozwoli, Wódz mój w tej pustyni«.

37 
Tedy on: »Kto tu na chwilę przystanie,

Za karę leżąc musi stoma laty
Bezbronny znosić ogniowe smaganie.

40 
Ale idź naprzód, a ja w ślad twej szaty,

Aż tłum dopędzę, co ze spiekłem ciałem
Kroczy, wieczystej żaląc się zatraty«.

43 
Jam zstąpić nie śmiał i wciąż szedłem wałem,

Który me stopy od żarów odgradza,
Lecz jak człek pełen czci, głowę schylałem.

46 
On rzekł: »Jakiż traf czy przeznaczeń władza

Przed dni ostatkiem na ten szlak cię miecie
I kto jest owy, co cię przeprowadza?«

49 
Więc ja mu na to: »Tam na jasnym świecie

Zabłąkałem się w boru nieprzebytym,
Nim się spełniło moje pełnolecie[7].

52 
Wynijść zeń chciałem wczoraj rannym świtem,

Alem nie zdołał, aż mię wziął pod stróżą
On[8], i tem ujściem oto wiedzie skrytem«.

55 
»Byleś gwiazd słuchał«[9], rzekł, »które ci służą,

Do zaszczytnego wpłyniesz portu, skoro
Znaki o tobie, jak wiem, dobrze wróżą.


58 
A ja, gdybym był nie umarł przed porą,

To widząc one gwiazd nad tobą śluby,
W spełnieniu dzieła byłbym ci podporą.

61 
Lecz ten złośliwy lud i samoluby,

Który z fiezolskich zszedł kamiennych progów[10]
I tak jak one jest twardy i gruby,

64 
Odpłaci tobie[11] jak najgorszy z wrogów;

A słusznie wcale, bowiem nie wypada,
By figa owoc rodziła śród głogów.

67 
Ślepymi stara powieść ich powiada[12]:

Rasa zawistna, chciwa, w złości żwawa...
Niechże na tobie ten brud nie osiada.

70 
Tobie się taka z losu znaczy sława,

Że cię ułaknie[13], kto dziś prześladuje;
Lecz niech od kozła zdala rośnie trawa.

73 
Niechże się wzajem na barłóg tratuje

Trzoda fiezolska, ale niech się strzeże
Dotykać ziela, jeśli gdzie kiełkuje

76 
Na tem śmiecisku, wyrosłe z macierze

Rzymskiej, z tych Rzymian, co tam mieli chaty,
Gdy powstawało nieprawości leże«[14].

79 
»Gdybym«, powiadam, »otrzymał przed laty

O com się modlił, ty, ziemi banita,
Nosiłbyś dotąd człowieczeństwa szaty.

82 
W pamięci mojej żyje, tak wyryta

Jak dziś bolesną widzę, twoja postać
I twa nauka, z której mi wyświta,

85 
Nieśmiertelności jako można dostać.

Jeśli żyć będę, świat z mych dzieł obaczy,
Jak pragnę łasce twej wdzięcznością sprostać.


88 
To, co powiadasz, że z gwiazd mi się znaczy,

Z tem, co mi inne wróżyły znachory[15],
Dobra mi Pani[16], da Bóg, wytłómaczy.

91 
To jedno pewnie wiedz, że każdej pory,

Bylem w sumieniu swem miał wartownika,
Słuchać przeznaczeń głosu jestem skory.

94 
Już mię raz drugi ta wróżba potyka;

Jak trzeba, niech się wolą losu święci
Fortunie koło, a chłopu motyka«[17].

97 
Tu Wódz mój głowę na prawo przekręci,

Pogląda na mnie bystro, wreszcie powie:
»Dobrze ten słuchał[18], kto chowa w pamięci«.

100 
Ja przecież ciekaw, nowe wieści łowię,

Brunettowego idąc bokiem cienia
I kto są jego znaczniejsi druhowie

103 
Pytam. »Jedni«, rzekł, »godni przypomnienia,

Drudzy niech lepiej będą nie nazwani;
Czas broni wszystkich wyliczać z imienia.

106 
Wiedz: wszystko wielcy mędrcy i kapłani,

Których świat w liczbę najsławniejszych kładzie,
A wszyscy jednym grzechem pokalani.

109 
Tam Pryscjan[19] chodzi w bolesnej gromadzie,

Także Franciszek z Accorso[20] z nim drugi;
Gdybyś się bliżej przyjrzał tej szkaradzie,

112 
Ujrzałbyś kogoś[21], co z rozkazu sługi

Sług był z nad Arna słan nad Bachiglionę,
Gdzie zezuł członki, żądne złej posługi.

115 
Więcej-bym mówił, ale w waszą stronę

Niewolno dalej iść, bo oto świeże
Spostrzegam dymy z piasku podniesione;


118 
Lud idzie mnogi, kędy nie należę.

Lecz przecie, zanim odejdę, w rozłące
Skarb mój[22], gdziem żywy jest, tobie powierzę«.

121 
Zaczem się zwrócił i rozpuścił ręce

Nogi, sposobem biegnącego męża
O płaszcz zielony[23] na werońskiej łące:

124 
A biegł tak szybko, jak ten, co zwycięża.








  1. Koło VII, krąg 3, (c. d.), obejmuje tych, co spełnili gwałt przeciw naturze, tj. Sodomitów.
  2. między Guizzantem (Witsand) a Brugą. Dwa miasta we Flandrji.
  3. Chiarentana zwie się ta część Alp, gdzie ma swe źródło rzeka Brenta, przepływająca terytorjum padewskie.
  4. mistrzem tym mógł być szatan uzupełniający po swem widzimisie boską budowę Piekła.
  5. jak stary krawiec w igłę: charakterystyczny sposób patrzenia tego rodzaju grzeszników.
  6. Brunetto Latini (ur. około 1200, um. 1294 r.), Florentczyk, nauczyciel lub tylko ulubiony autor Dantego, wielki erudyt, twórca encyklopedji wierszowanej p. t. Skarb, napisanej w języku francuskim, w Paryżu, dokąd był udał się wypędzony wraz ze swem stronnictwem Gwelfów po bitwie pod Montaperti.
  7. Nim się spełniło moje pełnolecie. W chwili gdy zabłądził w lesie, tj. d. 24 marca 1300 r., brakowało mu dwa miesiące do 35 lat.
  8. On. Imienia Wirgiljusza Dante przez szacunek nie wymienia w Piekle wprost ani razu.
  9. Byleś gwiazd słuchał. Dante urodził się pod znakiem Bliźniąt, które według astrologów wróżą naukę i wiedzę.
  10. Który z fiezolskich zszedł kamiennych progów. Fiesole, stare miasto etruskie leżące na kamienistem wzgórzu nad Florencją, która stamtąd wzięła swój początek.
  11. Odpłaci tobie. Dante chciał dobra Florencji należąc do tych, którzy sprzeciwiali się przyjęciu Karola Walezjusza.
  12. Ślepymi stara powieść ich powiada, dlatego że dali się oszukać pochlebstwami i obietnicami Totilasa i otwarli mu bramy.
  13. Że cię ułaknie. Zarówno Biali jak Czarni po śmierci twojej będą się o ciebie dobijać.
  14. W. 73—78. Niechże się na barłóg tratuje Trzoda fiezolska, tj. Florentczycy pochodzący z Fiesole, ale niech nie dotyka tych, może jeszcze gdzie istniejących rodów, w których odradza się święte nasienie rzymskie. Florencję miała założyć kolonia rzymska wzmocniona przybyszami z Fiesole; Dante sam uważał się za potomka jednego z tych rzymskich rodów, mianowicie Frangipani’ch.
  15. inne znachory, tj. Farinata.
  16. dobra Pani, tj. Beatrycze.
  17. cokolwiek przeznaczył los, niech każdy wypełnia swoje.
  18. dobrze ten słuchał. Wirgiljusz czyni aluzję do własnych słów, Piekło X, 127.
  19. Pryscjan z Cezarei, gramatyk.
  20. Franciszek z Accorso, Florentczyk, znakomity prawnik, profesor boloński, um. 1229 r.
  21. Ujrzałbyś kogoś, tj. Andrzeja de Mozzi, biskupa florenckiego, który z rozkazu papieskiego został przeniesiony na biskupstwo do Wiczency nad rzeką Bachiglione.
  22. Skarb mój, książkę pod tym tytułem.
  23. O płaszcz zielony. Na równinie werońskiej w pierwszą niedzielę wielkopostną odbywały się wyścigi piesze o płaszcz z zielonego sukna.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Dante Alighieri i tłumacza: Edward Porębowicz.