Przejdź do zawartości

Boska komedja (Dante, 1909)/Piekło/Pieśń IX

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Dante Alighieri
Tytuł Boska komedja
I. Piekło
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1909
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Tytuł orygin. Divina Commedia
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIEŚŃ IX.

Gdy ujrzał Wódz mój, że z jego kłopotem

Na twarz mi wpełzła blada bezotucha,
Śmiałość na lica przywołał z powrotem,

Stanął i czekał jak człowiek co słucha,

Bo najbystrzejszy wzrok tam nie przebrodzi
Z dymu i mgławic czarnego wańtucha.

»Ten nowy szkopuł zwalczyć nam się godzi«,

Szepnął, »a gdy nie... czekać zmiłowania;
Jakże mi dłuży się, że nie nadchodzi!«

10 
Snadniem ja dostrzegł, że początek zdania

Myśl doufniejszą niźli reszta mieści,
Tak, że z nich razem sprzeczność się wyłania.

13 
To też strach na mnie padł od nowej wieści:

Ze strzępów mowy, niepewny co znaczą,
Możem dobywał nazbyt groźnej treści.

16 
»Zstąpił-li w smutną tę jamę ślimaczą

Kto z duchów, które pierwszy stopień winy
Pragnieniem nieba beznadziejnem płaczą?«

19 
Tak pytam, a Wódz: »Sród naszej drużyny

Niewielu tylko wolność otrzymało
Deptać te oto podziemne ścieżyny.

22 
Raz ja tę podróż odprawiłem całą,

Gdy prośbą dzikiej Erykto[1] zaklęty,
Co była zdolna wskrzeszać trupie ciało,

25 
Wnet potem, kiedym zzuł doczesne szczęty,

Wstąpiwszy tutaj, zabrałem tajemnie
Ducha, co w kręgu Judy był zamknięty[2].


28 
To są najgłębsze, najczarniejsze ciemnie,

Najdalsze nieba, gdzie trwa źródło ruchu[3];
Dobrze znam drogę, miejże ufność we mnie.

31 
Ten staw okropny, siedziba zaduchu,

Twierdzę boleści dzierży pośród fali;
Teraz tam wkroczym z wielkim gniewem w duchu«.

34 
Już nie pamiętam, co powiadał dalej;

Wszystką uwagę ściągnąłem do góry
Ku szczytom wieży, co się krwawo pali

37 
I gdzie odrazu nad ponsowe mury

Trzy krwawe Furje wyrosły pospołu:
Kobiece kształty miały i postury,

40 
Zielenią gadów opasane w połu;

Z źmij i padalców ukręcone bicze
Za włos pokładły surowemu czołu.

43 
A on, co znał już obrzydłe oblicze

Służebnic pani wieczystego jęku[4],
»Patrz«, wołał, »oto Erynnie[5] zbrodnicze.

46 
Oto Megera, ta po lewym ręku;

W prawo Alekto wyje; Tyzyfony
Kształt w środku widzisz«. Zmilkł i stał bez dźwięku.

49 
Spojrzę, pierś sobie drą własnymi szpony

I w dłonie klaszczą i jęczą; ja cały
Drżę, do Poety boku przytulony.

52 
»Bywaj Meduza! Zmień go w kawał skały!«

Przegięte ku mnie wołają djablice;
»My Tezeusza niegdyś ugłaskały!«[6]

55 
»Obróć się prędko, zakryj dłońmi lice:

Niechbyś się dostał na oczy Gorgonie[7],
Żegnałyby się z dniem twoje źrenice«.


58 
Twarzą mię zwrócił ku przeciwnej stronie

I na mych oczach, pełen nieufania,
Jeszcze położył swoje własne dłonie.

61 
O, wy, jasnego zdolni rozeznania!

Patrzcie nauki, która z osłoniętej
Niezwykle mowy tajną myśl wyłania...[8]

64 
A już się zbliżał przez brudne odmęty

Szum, od którego dwa brzegi dygocą:
Przerażające jakoweś tententy.

67 
Tak wyzwolone sprzecznych prądów mocą

Tłuką się wiatry po lasu rubieży,
Szarpią konary, z pniami się szamocą,

70 
Rwą i unoszą kwiat; a po grabieży

Dumnie odchodzą w kurzawy obłoku,
Pędząc przed sobą trzody i pasterzy.

73 
Z oczu mi dłonie zdjął. »Teraz moc wzroku«,

Rzekł, »wytęż, gdzie mgła po fali się wije
Gryząca, zgęsła w oparów natoku«.

76 
Jak przed zjawieniem jadowitej źmije

Stado żab w wodzie nagle się rozprószy
I do dna tonie i tam w grunt się ryje,

79 
Tak więc tysiączne, skazane katuszy,

Zbiegły przed Jednym przerażone duchy,
Który po Styksie stąpał, jak po suszy.

82 
Z twarzy odganiał przygęsłe zaduchy

Wionąc lewicą, ale zdał się zgoła
Nieutrudzony, jeno tymi ruchy.

85 
Więc niebieskiego w nim zgadłem anioła;

Spojrzę na Mistrza, a on znak mi dawał,
Abym stał cicho, i pochylił czoła.


88 
O jakżem pełnym wzgardy Go poznawał...

Podszedł do bramy i dotknięciem wici
Otworzył; nikt mu przeszkodą nie stawał.

91 
»Niebios wyrzutki, sromotą okryci!«

Rzekł, przestępując próg okropnej parni,
»Czem się ta krnąbrność w sercach waszych syci?

94 
Przecz owej Woli stawacie niekarni,

Której zamiarów żaden nie umorzy,
A tylko własnej powiększa męczarni?

97 
Przecz się buntować konieczności bożej?

Próbował Cerber: ku wiecznej przestrodze
Kark ma i gardziel zdarte od obroży«[9],

100 
Rzekł i powracał po błotnistej drodze,

Na nas nie patrząc zgoła, z miną człeka,
Którego wcale inna troska głodze[10]

103 
Niźli o tego, co jej chciwie czeka;

A myśmy weszli skróś czarnego wzwodu,
Czując, że można nad nami opieka.

106 
Już nam gwałt niczyj nie wzbraniał przechodu,

A ja, com ciekaw był przekroczyć progi
I poznać wreszcie treść krwawego grodu,

109 
Wzrokiem zatoczę i widzę rozłogi

Po stronie lewej i po stronie prawej,
Pełne rozjęków i katuszy srogiej.

112 
Jak w Arles[11], gdzie Rodan rozlewa żuławy,

Lub w Pola, gdzie wzdłuż Quarnera[12] wybrzeży
Morze podmywa italskie dzierżawy,

115 
Pole się groby kamiennymi jeży,

Tak tu grobowców sterczą nagie skały[13],
Lecz gorycz tamtych z tą niech się nie mierzy!


118 
Pośrodku mogił płomienie pełzały;

Na skróś je parna przejmowała spieka,
Większa, niż wszelkie hutnicze upały.

121 
Grobowców były uniesione wieka;

Przerażające szły z głębi lamenty
Niby z nędznego na mękach człowieka.

124 
Więc ja do Mistrza: »Kto ten lud zamknięty

I pochowany w granitowe leże,
Na taką rozpacz bolesną przeklęty?«

127 
Na to on do mnie: »Tu cierpią kacerze

Wszelakiej sekty; z nimi naślednicy
Mnodzy; żadną ich liczbą nie przemierzę.

130 
Równi z równymi legli; dla różnicy

Win w różnym stopniu żłoby trumien płoną«.
Tutaj skręciwszy w prawo, wzdłuż ulicy

133 
Męczeńskiej szliśmy, pod murów osłoną.








  1. Erykto, czarownica tessalska, o której mówi Lukan w VI p. Farsalii. Miała posiadać tajemnicę odwoływania dusz w ciała zmarłe i od nich dowiadywać się o przyszłości.
  2. zabrałem tajemnie Ducha, co w kręgu Judy był zamknięty. Żaden komentator nie odgadł, coby to była za dusza, którą Wirgiljusz miał wynieść z kręgu Giudekki.
  3. niebo, gdzie trwa źródło ruchu, jest to najszersza sfera niebieska, w kosmografii dantejskiej zwana pierworuchem (primo mobile).
  4. pani wieczystego jęku — Prozerpina.
  5. Erynnie, furje ścigające zbrodniarzy, córki Erebu i Nocy.
  6. My Tezeusza niegdyś ugłaskały. Tezeusz zstąpił do Piekieł w towarzystwie Pirytousza, aby porwać Prozerpinę. Pirytousz został pożarty od Cerbera, Tezeusz pozostał w niewoli, póki go Herkules nie uwolnił.
  7. Gorgona, głowa Meduzy, od której widoku patrzący kamieniał.
  8. Patrzcie nauki... Ostrzeżenie to odnosi się do allegorji ukrytej w gieście Wirgiljusza, osłaniającego dłońmi oczy Dantego i oznacza, że człowiek niebronny wiedzą nie może bez szkody spojrzeć w twarz wątpieniu, sceptycyzmowi (Meduza).
  9. Próbował Cerber... Kiedy wzbraniał Herkulesowi wstępu do piekieł, bohater skuł go i wywlókł za bramę.
  10. głodze — żre. Poseł boży spełnia co mu Bóg rozkazał, na resztę obojętny.
  11. Arles, miasto w Prowancji, posiadające starożytny cmentarz, na którym stoją szeregiem kamienne sarkofagi. Za czasów Dantego było ich daleko więcej niż dzisiaj. Podanie głosi, iż zostały wywołane z ziemi jednej nocy dla pochowania ciał rycerzy chrześcijańskich poległych w bitwie z Saracenami. Od Arles rzeka Rodan zaczyna rozlewać się szeroko i tworzyć laguny.
  12. Pola miasto w Istrji; Quarnaro, zatoka oblewająca Istrję, ówczesny kraniec Włoch.
  13. Koło VI. Kacerze.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Dante Alighieri i tłumacza: Edward Porębowicz.