Przejdź do zawartości

Boska Komedia (Stanisławski)/Czyściec - Pieśń XXIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
PIEŚŃ
DWUDZIESTA TRZECIA.

Gdy oczy moje wciskałem ciekawie
Między zielone liście, jak zwykł czynić
Kto za ptaszkami goniąc życie trawi, —
Ten, który dla mnie był więcej niż ojcem,
„Chodź synu, rzecze, bo czas wyznaczony
Winien być z większą korzyścią użyty.“
Więc wzrok i nie mniej chyże kroki moje
Zwracam ku Mędrcom, którzy tak mówili,
Żem szedł za nimi bez wszelkiego trudu.
W tem posłyszałem: Usta moje, Panie!
Ktoś tak i śpiewał, i płakał zarazem,
Że zbudził we mnie i rozkosz, i boleść.[1]
— Cóż to ja słyszę, rzekłem, Ojcze miły?
A on mi na to: „Cienie, które może
Swej powinności węzeł rozwiązują.[2]
Jak pielgrzymowie, idą zamyśleni,
Gdy w drodze ludzi nieznanych dogonią,
Nie stają wcale, ku nim się zwracają;
Tak, skorszym ruchem dążąca za nami,

Szła dusz milcząca i pobożna rzesza
I pilnie na nas, mijając, patrzała.
Każdej z nich oczy ciemne, w głąb' zapadłe,
Twarz blada, z ciała wyzuta dotyla,
Że skóra kości przybierała rysy.
Nie sądzę żeby na Erizychtonie
Tak do ostatka z głodu wyschła skóra,
Kiedy go nawet najwięcej się straszył.[3]
Mówiłem w myśli: takim był zapewne
Lud nieszczęśliwy Jeruzalem tracąc,
Kiedy Marija żarła dziecię własne.[4]
Jamy ich oczu były jak pierścienie,
Z których już drogie wyjęto kamienie.[5]
Kto w twarzach ludzi nawykł czytać omo,
Niemylnie M tu rozpoznałby łatwo![6]
Któżby mógł sądzić, nie wiedząc dla czego,
Że woń owocu i zdrojowej wody,
Budząc pragnienie, takie skutki sprawia?
Właśniem się dziwił dusz tych wygłodzeniu,
Bo skrytą jeszcze była mi przyczyna
Ich wycieńczenia i nędznej powłoki; —
A w tem cień jeden oczy na mnie zwrócił
I pilnie patrzał z głębokości czaszki,
Potem zawołał: „Jakaż dla mnie łaska!“
Nigdybym pewnie nie poznał go z twarzy,
Lecz mi się w jego objawiło głosie,
Co pod zewnętrzną postacią się kryło.
Od tej iskierki zapłonęła w pełni

Znajomość dawna tej zmienionej twarzy,
I Forezego oblicze wspomniałem.[7]
— „O nie uważaj, duch począł błagając,
Na suchą krostę i bezbarwność skóry,
Ani też ciała brak zupełny we mnie,
Lecz mi o stanie swoim prawdę powiedz,
I kto są dusze, co ci towarzyszą:
Nie chciej mi swojej odmawiać biesiady.“
— Twarz twoja, rzekłem, nad którą płakałem
Kiedym ją widział pozbawioną życia.
Nie mniejszą teraz boleść i łzy budzi,
Kiedy ją widzę dotyla zmienioną.
Na Boga! co was tak obdziera z ciała?
Nie każ mi mówić, póki się dziwuję;
Bo źle ten mówi, kto chęć inną żywi.
A on mi na to: „Z wiecznego wyroku
Moc jakaś zchodzi na wodę i drzewo
Któreś już minął — i to mnie wycieńcza.
Cała ta rzesza, która płacząc śpiewa,
Że swej gardzieli hołdowała zbytnie,
Tu się uświęca głodem i pragnieniem.
Żądzę jedzenia i picia roznieca
Woń tryskająca z owocu i wody,
Co po zieleni rozpływa się w dole.
A nie raz jeden wznawia się ta męka,
Gdy obchodzimy przestrzeń tę w około;...
Męka — a rzec bym powinien osłoda;
Bo nas ku drzewu wiedzie owa żądza,

Co Chrystusowi rzec kazała Eli,
Gdy nas radośny krwią wyzwalał swoją.[8]“ —
A ja odrzekłem: Foreze, od czasu
Jak świat na lepsze zamieniłeś życie,
I pięciu jeszcze lat nie upłynęło; —
Jeżeli możność grzeszenia dla ciebie
Znikła już pierwej, niż nastała chwila
Błogiej boleści, co nas jedna z Bogiem,
Jakżeś tu zaszedł? Sądziłem że jeszcze
Znajdę cię pewnie tam w obrębach dolnych,
Kędy czas czasem nadgradza się równym.[9]
A on mi na to: „Jeżeli tak wcześnie
Pić mi jest dano słodką gorycz męki,
Łzy to mej Nelli sprawiły obfite:
Jej to westchnienia i pobożne modły
Już mnie wyrwały z miejsc oczekiwania
I uwolniły od zakresów innych.[10]
Biedna ma wdowa, którą tak kochałem,
O tyle milszą i droższą jest Bogu,
Im samotniejszą jest w uczynkach dobrych,
Bo i Sardyńskiej Barbagji kobiety
Większym się nawet zalecają wstydem,
Niż tej Barbagji, kędym ją zostawił.[11]
O miły bracie! cóż ci mam powiedzieć?
Już mi czas przyszły przed oczyma stoi,
Lecz dlań dzisiejszy niezbyt dawnym będzie,
Kiedy wzbronionem będzie z kazalnicy
Chodzić bezczelnym Florencji paniom,

Szyję i piersi okazując nagie.
Kiedyż potrzebne były Barbarzynkom,
Lub Saracenkom, by się okrywały,
Czy to duchowne, czy inne przepisy?
Lecz gdyby wiedzieć mogły bezwstydnice
Co dla nich niebo zgotowało chyże,
Jużby do wycia otwierały usta!
Bo gdy niezwodzi mnie przewidywanie,
Smutek je najdzie, nim puch przyodzieje
Jagody dziecka, które teraz jeszcze
Piosenką luli pociesza się łatwo.[12]
O bracie! teraz nie kryj się przedemną:
Spójrz, nie ja tylko, lecz ta rzesza cała
Patrzy, gdzie słońca blask zaćmiłeś sobą.“
Więc ja mu na to: Jeżeli przypomnisz
Jakim ty ze mną, a ja z tobą byłem, —
Dziś jeszcze ciężkiem będzie to wspomnienie.[13]
Z takiego życia, idący przedemną
Zwrócił mnie ongi, gdy wchodziła w pełni
Siostra tej gwiazdy (i wskazałem słońce).[14]
Przez noc głęboką istotnie umarłych
On mnie prowadził w tem istotnem ciele,
Które w ślad za nim nieodstępnie dąży.[15]
Potem radami pokrzepiany jego,
Aż tu, kołując, wdarłem się na górę,
Co was naprawia, których świat wykrzywił,
Mówił on że mi towarzyszyć będzie
Póki nie stanę, gdzie jest Beatricze;

Tam już bez niego zostać będę musiał,
Jest to Wirgili, który mi tak mówił
(I palcem Wieszcza wskazałem); ten drugi, —
To cień, z przyczyny którego niedawno
Królestwo wasze we wszech zrębach swoich
Wstrzęsło się, z łona puszczając go swego.







  1. Dusze pokutujące za obżarstwo, których usta otwierały się za życia tylko na jadło i napoje, tu błagają Boga aby raczył otworzyć ich usta dla chwały Jego. Usta moje Panie! (Labia mea, Domine) są słowa Psalmu L. w. 16.
  2. To jest, pokutą spłacają dług zaciągnięty przez grzech.
  3. Erizychton za obrazę ołtarza bogini Cerery, skazanym został na to, aby się trawił nienasyconym głodem i w końcu z głodu umierał. (Ovid. Metam. VIII.) Powiada Poeta, że Erizychton, nawet wtenczas kiedy już widział przed sobą śmierć głodną, niebył zapewne więcej wyschłym, jak cienie dręczące się w tym zakresie Czyśca.
  4. Józef Flamjusz, (de bello Jud.) wspomina, że w czasie oblężenia Jerozolimy przez Tytusa, głód był tak wielki w tem mieście, że matki jadły własne dzieci swoje, między innemi niejaka Marja córka Eleazara. (VII. 16.
  5. Jamy, w których osadzone są oczy, w anatomji popobno zwane oczodołami, czyby nie można było nazwać ocznicami, jak u Dantego occhiaie?
  6. Widać że za czasów Dantego byli tacy fizjognomiści, którzy na twarzy człowieka chcieliby wyczytać nazwę jego omo. (t. j. homo) — człowiek. Zgłoski te mniemano widzieć tak rozłożonemi: dwoje oczu — są to niby dwa o, zaś łuki zawieszone nad oczami i nos je łączący stanowią literę (M); pod dwiema arkami tej litery mieszczą się dwa o, i tym sposobem formuje się rodzaj monogramu , czyli . — Im twarz jest chudsza, tem wybitniejszemi przedstawiają się jej zarysy.
  7. Forese de' Donati, brat znakomitego przywódcy Czarnych — Corso Donati, był osobistym przyjacielem Dantego i jego powinowatym, bo żona Poety Gemma, była także z domu Donati.
  8. Eli lamma sabaehtani, są słowa które wymówił Chrystus przed skonaniem. Jakkolwiek Chrystus, wedle natury ludzkiej, cierpiał na krzyżu, według natury Boskiej, radośnie konał, krwią swoją odkupując rodzaj ludzki; podobnież dusze dręczące się w szóstym zakresie Czyśca, chociaż męczą się głodem i pragnieniem na widok drzewa i roszącej go wody, z upragnieniem jednak spieszą ku temu drzewu, bo wiedzą, że przez mękę oczyszczają się od grzechu i że coraz to bliższą staje się dla nich chwila wyzwolenia i połączenia się z Bogiem.
  9. Widzieliśmy w Pieśni IV. Czyśca, że kto zwlekał żal i pokutę za grzechy aż do ostatniej chwili, zostawać musi w przedsieni Czyśca tyle lat, ile przeżył na świecie, chyba że ktoś z żyjących, a zostających w łasce u Boga, wesprze grzesznika modlitwą.
  10. Nella — żona Forese Donato, cnotliwa wśród powszechnego zepsucia.
  11. Barbagia — góra w Sardynji zamieszkiwaną była przez kobiety słynne z bezwstydności swojej: a jednakże, powiada Forese, że w tej Barbagji, gżzie została żona jego, to jest we Florencji, kobiety jeszcze są bezwstydniejsze.
  12. To jest: prędzej spadnie kara na bezwstydne kobiety Florencji, aniżeli dziecię wyrośnie na młodzieńca.
  13. Wnosić ztąd można, że Dante i Foreze nie jednokrotnie spędzali razem czas na biesiadach, w których niekoniecznie przestrzegali umiarkowania.
  14. Przypomnijmy sobie, że Wirgiliusz i Dante puścili się w zaświatową wędrówkę właśnie, kiedy księżyc był w pełni.
  15. Noc głęboka dusz istotnie umarłych (t. j. na zawsze umarłych dla nieba), — to Piekło.