Przejdź do zawartości

Ballada (Tarnowski, Był jeden z dworzan...)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Ballada
Pochodzenie Krople czary. Część pierwsza
Wydawca Paweł Rhode
Data wyd. 1865
Druk A. Th. Engelhardt
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część pierwsza
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Ballada.

Był jeden z dworzan króla Mitrydata
Co króla uczył — nie truć się z trucizny —
Któremu pomsta Kwiryckiego świata
Była najmilszym balsamem na blizny —
Co dnia gdy słońce wstawało czerwone
Do słońca pił on jady tajemnicze,
Z wężowych wścieklizn, snute, zaprawione,
Przez krew dymiącą i perły dziewicze!..
I raz czarodziéj przyszedł strasznéj próby,
Chcąc siły wrogów spróbować tajemnie,
Ze wszystkich trucizn dał mu napój zguby,
Co serce męża żrą — jak rdza nikczemnie!
O! ja zaręczam! — wyrzekł król ponury
Że ten ją strawi — jak my wrogów strawim —
I pierwéj padną przepaściami góry,
Nim jego trupa na nicość zostawim —
I on czarodziéj zlał wraz do pucharu
Wszystkie, zatrutych, wściekłe piany jadów,
Jad węży, pianę wścieklizny, nektaru
Kroplę, pająka oczy, trzewia gadów —
I żółć człowieka — ha! zlał tam boleści
Matki zdradzonéj — i młodość sieroty,

Niewdzięczność, zdradę, i utratę cześci
Zawód przyjaźni — i zbrodni zgryzoty,
I zlał tam potwarz z obłudą spienioną,
Zawiść, i zemstę, co miała lwie blizny,
Kłamstwo — krew zdrajców, szlachetność splamioną
Ha! nawet, nawet — przeżycie ojczyzny!...
Wtedy dworzanin wziął puhar kipiący
Pian strutym dymem — i podniósł do słońca
Na zgubę Romy spełniam! zgrzytający
Szczeknął jak tygrys — i wypił do końca! —
Spełnił — i zaśmiał się śmiechem szalonym
Co rozdarł wargi od ucha do ucha —
Stojąc przed mistrzem bardzo zadziwionym
Z przekleństwem ludów ciężkiego łańcucha!...
Żyję!... zawołał — wielki Pontu, królu!
Zemsta im zemsta! a tobie bądź chwała,
A ją niech toczą wszystkie jady bólu
Lecz — tak, by skonać niemogąc — konała!
Wtedy wziął puhar mistrz strasznéj nauki
I jedną kroplę wpuścił — taką czarną,
Jak wszystkie noce, chmury, furye, kruki,
Co padła — jako gorzkie śmierci ziarno!
I rzekł: Ten jeźli spełnisz i przeżyjesz,
Toś jak Bogowie sami nieśmiertelny,
Lecz jeźli padniesz — gdy ten jad wypijesz,
Biada ci królu — zginął — z dzielnych dzielny!..
Porwał w swe dzikie pięści napój czarny
A tym napojem była podłość braci —
Połknął, zatoczył wzrok błędny — ofiarny,
Jak wąż się zwinął i już ducha traci!
Ciska się, ryczy — wyje jak pies wściekły —
Wszystkie trucizny wyssałem ustami,
Ta jedna — struła mój żywot zapiekły,
Żem chwilę — wzgardzić musiał rodakami!..
Skonał z boleścią na śmiejącéj twarzy,
A król Mitrydat rozdarł szatę swoją,
Twarz w płaszcz zarzucił — od Bogów ołtarzy
Grom zagrzmiał — nieba w płomienie się stroją.
(Pisane w Tatrach 1860.)






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.