Przejdź do zawartości

Bój Hunnów

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor János Arany
Tytuł Bój Hunnów
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1896
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Antoni Lange
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Bój Hunnów („Kevehaza“).
Treść tego poemaciku odnosi się do historyi Hunnów z czasów, kiedy Attyla był tylko jednym z trzech wodzów rodu Erdy, idących ręka w rękę z trzema innymi wodzami rodu Zemeina, do których należał dzielny Keve. Hunnowie stają nad Dunajem.

Dlaczego żałobnie tak kracze pstry sokół?
Dlaczego w lazurze sęp lata naokół?
Dlaczego tak krążą te nieszczęść zwiastuny
Nad brzegiem szerokich, błękitnych wód Duny?
Dlatego żałobnie tak kracze pstry sokół,
Dlatego w lazurze sęp lata naokół,

Że jutro w tem miejscu, o tejże godzinie
Tysiące rycerzy w strumieniach krwi zginie.

Od Duny szerokiej na lewo, na prawo
Niepróżno tłum ludów mknie z wróżbą tą krwawą.
Ze wschodu, z zachodu różnego narodu
Gromada nadpływa, jak wilki w dni głodu.
Napełnij się dzisiaj falami, o rzeko,
Bo jutro twym, nurtem krew pójdzie daleko
I łzy szerokiemi zapełnią cię ściegi,
Bo matki zapłaczą nad wód twoich brzegi.

Lecz rzeka falami nie huczy w powodzi,
Spokojnieby można przepłynąć ją w łodzi,
A Makryn, Rzymianin, ze Sasem Dytrychem
Ucztują na drugiem wybrzeżu, na cichem.
„Podnieśmy puhary! Niech pije, kto łaknie!
Nie bójmy się Hunnów, bo czółen im braknie!“
I krążą puhary i Szazhalom dzikim
Szeroko, daleko rozbrzmiewa okrzykiem.

Ale Hunnowie pod wodzą Kevego przeprawiają się przez Dunę (Dunaj) i wszczyna się bitwa. W morderczym boju ginie Keve i inni wodzowie Hunnów. Porażeni, za radą kapłana składają bogu Mano ofiarę, żeby go przejednać, i grzebią poległych.

Na trzeci dzień Hunny nabrali znów ducha,
Jak morze, co wichrem szalonym wybucha,
I zadął w róg złoty u stopni kurhana
Bendegus, szlachetny syn Tordy, kapłana.
Wiatr wschodni podnosił do góry wspaniale
Chorągiew, co dotąd spadała niedbale,
I godło ich — orzeł, wzniesiony zuchwale,
Na zachód, na zachód, na zachód mknie stale.

W pobliżu Tamoku gród Zezimor leży.
Tam Makryn się chował śród trzcin u wybrzeży.
I huńskich wojaków nań spada nawała,
A z góry spadali, jak spada z niej skała.
I słońce południa ściemniły obłoki,
Od zgrozy promienie zapadły się w mroki —
I słońce zrzuciło swe blaski promienne,
Spojrzawszy na krwawe te boje plemienne.

I jasną dolinę pokryły wnet mroki,
I znikli wojacy w ciemności głębokiéj,
I bój był straszliwy w ciemności tej piekle,
A każdy z rycerzy krwi żądzą wrzał wściekle.
Lecz Bóg chciał, że w groźnej rozprawie tych bojów
Zwycięstwo do huńskich przeniosło się wojów.
I rzeka z gór spływa krwią ludzką gorąca
I wrogów w czerwienie mogilne swe wtrąca.

Makryn ginie, a raniony Dytrych zawiera zgodę z Bodengusem.

Trzy dni jeszcze wojsko spoczywa — i sypie
Mogiły dla zmarłych i pije na stypie,
I bogu dań składa w dziękczynnej ofierze
Za kwiaty zwycięstwa i wojsk dwu przymierze.
I lutnie zabrzmiały. A złote ich struny
Śpiewają, jak mężnie toczyli bój Hunny,
Śpiewają, jak mężnie naddziady walczyli,
Tak jak my ich czyny śpiewamy w tej chwili.
(A. Lange).

Przekład »Kevehazy« tj. domu (właściwie mogiły) Kevego znajduje się w »Życiu« r. 1887. O Aranym pisała B. Jaroszewska w »Ateneum« 1892, t. II, 154—166.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: János Arany i tłumacza: Antoni Lange.